Via Carpatia i przekop na Mierzei Wiślanej – szkodliwe dla Polski?

Oba tytułowe projekty infrastrukturalne wywołują kontrowersje. Przekop na Mierzei Wiślanej dzieli opinię społeczną (co wynika głównie z politycznych sympatii), natomiast na słabości projektu Via Carpatia wskazywali eksperci tj. dr Jacek Bartosiak (przytaczając z pamięci jego słowa z jednego z wystąpień: „Dlaczego via Carpatia wiedzie do Kłajpedy, a nie Gdańska?”). W pierwszej kolejności należy odpowiedzieć jednak na pytanie, co łączy oba projekty? Wg ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej – Marka Gróbarczyka (wywiad z 1 czerwca 2020 roku w radio WNET), przekop na Mierzei Wiślanej ma między innymi umożliwić portowi w Elblągu pozyskać profity z budowanej trasy via Carpatia. Chodzi o to, by mniejsi spedytorzy, których nie stać korzystanie z dużych i drogich portów, mogli korzystać z Elbląga jako taniej alternatywy. Czy tego rodzaju wytłumaczenie ma sens?

 

Zbędny przekop

Zalew Wiślany jest oddzielony od Zatoki Gdańskiej Mierzeją Wiślaną. Jedynym ujściem do zatoki, jest w tej chwili Cieśnina Pilawska kontrolowana przez Rosjan.

Inwestycja lokalna i marchewka wyborcza

Od samego początku inwestycja w przekop na Mierzei Wiślanej, jawiła się chyba bardziej jako projekt wspierający lokalny region. Nie zaś, jako inicjatywa państwowa, która miałaby przynosić korzyści w skali krajowej. Jednak nawet z punktu widzenia rozwoju samego Elbląga i okolic (porty w Tolkmicku czy Fromborku), wydaje się to  być sensownym rozwiązaniem, na które warto przeznaczyć środki z budżetu centralnego (skoro już mamy taki system podatkowy, że samorządy nie są w stanie samodzielnie udźwignąć finansowo tego rodzaju przedsięwzięć).

Wydanie około dwóch miliardów na omawianą inwestycję infrastrukturalną to koszt, jaki budżet Polski może ponieść, by przyczynić się do rozwoju danego regionu-województwa. Nawet, jeśli potraktować to jako marchewkę wyborczą, to jest ona stosunkowo tania.  Warto ją porównać do ograniczonego już po części pomysłu czyli bonów wakacyjnych. Co miało kosztować  7 mld zł.  Z kolei budowa CPK ma pochłonąć blisko 40 mld zł. Tak więc koszty przekopu są jak widać proporcjonalnie znacznie niższe (tak samo jak priorytet i zasięg tej inwestycji jest dużo skromniejszy niż projekt CPK). Natomiast w porównaniu do projektów socjalnych, wydanie pieniędzy na konkretną infrastrukturę (nawet lokalną), jest znacznie lepszym pomysłem, który ponadto pozwoli lokalnemu biznesowi się rozwijać i szukać nowych źródeł zarobkowania. W przypadku wydawania świadczeń socjalnych „do ręki”, pieniądze się zwyczajnie rozpływają. Innymi słowy społeczeństwo z własnych podatków finansuje sobie socjal, za pośrednictwem administracji państwowej, której utrzymanie i wykorzystanie do tego celu często pochłania znaczną część podatków (rzadko jest to redystrybucja majątku od bogatych do biednych, bowiem najbardziej opodatkowane są osoby pracujące na umowę o pracę). To jeden z najmniej opłacalnych wydatków państwowych. W przypadku przekopu Mierzei Wiślanej, wydane pieniądze będą zwyczajnie widoczne. Środki trafiają do gospodarki (do firm wykonawczych i ich pracowników), wspierając ważny sektor budowlany, a jednocześnie powstała infrastruktura może służyć latami. Tak więc, jeśli na coś przeznaczać państwowe pieniądze, to niech to będzie właśnie infrastruktura.

Port i przekop tylko dla żaglówek? [Opłacalność]

Oczywiście pojawiają się zarzuty, iż  w tym przypadku skóra nie warta jest wyprawki, a Elbląg nijak ma się do portów przeładunkowych w Gdańsku, Gdyni czy w Kłajpedzie. Więc pojawia się pytanie, po co wspierać tak mały port (oraz stosunkowo płytki przekop, który ogranicza możliwości transportowe), skoro niedaleko znajduje się Trójmiasto? Argument, na jaki powołuje się rząd jest taki, iż wspomniane wyżej duże porty przyjmują największe statki transportowe. Jednocześnie ilość przeładunków jest tak duża, że potencjał portów nie odpowiada zapotrzebowaniu i wykorzystywany jest tylko dla największych transportów (z tego powodu planowane są rozbudowy portów w Gdyni i Gdańsku). Co wiąże się wszystko z wysokimi kosztami związanymi z obsługą portową. Mniejsi przedsiębiorcy i spedytorzy, których nie stać na konkurowanie z gigantami, są wypierani z dużych portów, co ogranicza ich biznes. Wobec tego powstanie mniejszej i tańszej alternatywy jest nie tylko wskazane, ale i konieczne.  W tym kontekście bliskość Elbląga do Trójmiasta i autostrady A1 jest nawet atutem. Bowiem ośrodek ten ma być docelowo niejako dopełnieniem potencjału Trójmiasta oraz zagospodarowaniem pewnej luki.

Istnieje ponadto narracja, wg której przez przekop na Mierzei Wiślanej „pływać będą tylko żaglówki” (z uwagi na małą głębokość – 5 metrów). Jest to oczywiście mit powielany bądź to przez rosyjską propagandę, lub też przez osoby które jej uległy, a nie sprawdziły faktów. Jeszcze w 2013 roku port w Elblągu (który operował przed planowanym pogłębieniem toru wodnego do 5 metrów) był czwartym najważniejszym portem przeładunkowym w Polsce. Obsłużono wówczas 285 tys. ton towarów. W 2014 roku port imponująco zwiększył wynik do blisko 360 tys. ton (cel był nawet wyższy, szacowano osiągnąć pułap 400tys. ton). W 2015 roku zmodernizowano kanał i opublikowano Strategię Rozwoju Portu Morskiego w Elblągu, która zakładała budowę przekopu na Mierzei Wiślanej, jako niezbędnej dla rozwoju portu inwestycji infrastrukturalnej (innymi słowy, koncepcja powstała jeszcze za poprzednich rządów). Rozwój miasta i regionu zapowiadał się bardzo obiecująco. I został skutecznie zatrzymany przez Rosjan. Pomimo umów, Moskwa nałożyła bowiem cła na towary transportowane przez Cieśninę Piławską. Efekt był taki, że w 2016 roku Elbląg obsłużył jedynie 168 tys. ton towarów, a rok później poziom ten spadł do niecałych 100 tys. ton!

To wszystko dowodzi, że port w Elblągu był już mini hubem przeładunkowym (przyjmującym drobnicowce o ładowności do 1 tys. ton) nie posiadając pogłębionego toru wodnego (który ma pozwalać na korzystanie ze statków o ładowności do 3 tys. ton) oraz nie dysponując bezpośrednim dostępem do Zatoki Gdańskiej (droga morska wydłużona o 90 km, a czas jej przebycia nawet o 12 godzin). W tak niekorzystnych warunkach, Elbląg rozwijał się dość szybko, równolegle do rozwoju portów w Trójmieście (choć oczywiście w innej skali). Co potwierdza tezę ministerstwa, że istnieje na rynku luka, którą można wypełnić. Jeśli przekop przez Mierzeję Wiślaną zostanie ukończony, a tor wodny pogłębiony, to port w Elblągu na powrót może stać się największym po Szczecinie i Trójmieście, hubem portowym w Polsce (pod względem tonażu przeładunku). Wówczas tonaż przeładunków będzie mógł z łatwością przekraczać 400 tys. ton rocznie (co dawniej było założeniem maksimum) i osiągnąć poziom nawet jednego miliona ton/rok (port po rozbudowie jest zdolny przeładowywać nawet 2 mln ton rocznie). Wciąż będzie to wprawdzie niecały 1% całego potencjału przeładunkowego polskich portów, jednak dla samego Elbląga, może to oznaczać nawet 10-krotny wzrost obecnego obrotu. W skali krajowej, to okruchy, po której portowe giganty z Trójmiasta nawet się nie schylą. Dla regionu, to poważne wzmocnienie. Zwłaszcza, że nie chodzi tylko o samo używanie portu przeładunkowego, ale również o wzrost znaczenia sektora turystycznego, który może być istotnym elementem rozwoju dla całej Warmii.

Warto jeszcze sięgnąć do przykładów historycznych. Port w Gdyni został zbudowany blisko sto lat temu (1923r). Służy nam do dziś i nie wiadomo, jak długo jeszcze będziemy z niego korzystać. Być może przez kolejne wieki? Port w Elblągu dzięki przekopowi na Mierzei Wiślanej również będzie miał szansę się rozwinąć i posłużyć 100 lat, albo i dłużej (jeśli nie zdarzy się nic nieoczekiwanego). Taka perspektywa czasowa dość skutecznie osłabia argument braku opłacalności tej inwestycji. Jednocześnie należy pamiętać o inflacji. Dwa miliardy, które dziś są sumą znaczną, za dziesięć czy dwadzieścia lat mogą okazać się kwotą śmiesznie niską. Zwłaszcza w kontekście potencjalnych zysków czerpanych przez biznes i miasto Elbląg (pamiętajmy, że inflacja = podniesienie cen usług i towarów = wyższe wpływy podatkowe do budżetu). Polskę stać na taki wydatek, zwłaszcza w dobie pieniądza fiducjarnego i wyjątkowych czasów, w których doczekaliśmy się, iż Polski rząd korzysta niejako z możliwości dodruku pieniądza (co dotychczas było przywilejem zarezerwowanym tylko dla największych świata zachodu). Właśnie w takiej erze należy inwestować w infrastrukturę, bowiem co do zasady, ceny nieruchomości rosną. Tak samo jak ceny usług budowalnych i coś co dziś zbudujemy za 2 mld, jutro musielibyśmy zrobić płacąc cenę 4 mld. Zrozumieli to np. Chińczycy (aż za bardzo), którzy od dwóch dekad nie robią nic innego, tylko budują infrastrukturę (co popłaca), ale i wyrzucają pieniądze w błoto, stawiając „puste miasta” (co się im w końcu odbije czkawką). Przekop jest inwestycją infrastrukturalną, która będzie skutkowała rozwojem regionu i czerpanymi z niej zyskami. Może się to zwrócić za 30 lat, albo dopiero za 100. Jednak biorąc pod uwagę szaleństwo dodruku, jakie opanowało światową gospodarkę, inwestycja zwróci się prędzej niż później. Chyba, że nastąpi globalny krach i biznes się zwinie. Ale wówczas, z nóg wstaną szybciej Ci, którzy będą mieli już zbudowaną infrastrukturę pozwalającą na odbicie się od dna. Bez infrastruktury i bez pieniędzy (krach), gospodarka wstaje niezwykle wolno i traci do konkurencji. Także walory biznesowe tego rodzaju inwestycji są tak naprawdę niepoliczalne. Zwłaszcza w czasach, gdy pieniądz szybko traci wartość, co z kolei podnosi wartość aktywów.

 

Strategiczne przedsięwzięcie?

Oczywiście istnieje jeszcze polityczna kwestia dotycząca niezależności tej części Polski (wybrzeża woj. warmińsko-mazurskiego) od woli politycznej Rosjan, którzy kontrolują jedyne (póki co) ujście z Zalewu Wiślanego do Zatoki Gdańskiej. Przekop w istocie neutralizuje jeden z rosyjskich lewarów gospodarczych na Warszawę. Należy go traktować jako element szerszej układanki, w której Polska uniezależnia się gospodarczo od Federacji Rosyjskiej. Tak pod względem energetycznym (co opisywałem w nagraniu/podcaście na YT pt.: „Polska stanie się energetycznym hubem dla Europy środkowo-wschodniej?”), jak infrastrukturalnym (omawiany przekop). Dzięki temu budujemy własną suwerenność względem wschodu, a im mniej Rosjanie będą mieli do powiedzenia w kwestii naszej gospodarki, tym mniej będą mogli w przyszłości od nas żądać oraz mieszać się w wewnętrzne polskie sprawy. Bowiem należy pamiętać, iż władze z Kremla zawsze wykorzystują wszelkie możliwe lewary w celach politycznych. Zamknięcie ujścia na Zatokę Gdańską i dalej na Bałtyk, uderzające w gospodarkę Elbląga i okolic, może przecież wpływać na niezadowolenie społeczeństwa. I sprowokować protesty lub przyczynić się do zmiany preferencji wyborczych. Tak więc przekop ma tu znaczenie nie tylko biznesowe (uniezależnienie lokalnej gospodarki od konkurującej z nią gospodarki Obwodu Kaliningradzkiego), ale i polityczne. Również z tegoż względu, że rozwój Warmii i Mazur (graniczących przecież z rosyjską enklawą) byłoby również doskonałym elementem soft power. Mieszkańcy Obwodu Kaliningradzkiej często odwiedzają polską stronę granicy. I nic tak nie działa na światopogląd człowieka, jak jego własne spostrzeżenia i wrażenia z obserwacji tego, jak się u sąsiadów żyje. Nie ma lepszego nośnika narracji kierowanej do danego państwa, jak jego obywatele. Dysproporcje w warunkach życia i ogólnym prosperity pomiędzy woj.  warmińsko-mazurskim, a OK są i będą zauważalne przez rosyjskich obywateli. Internautów, którzy udzielają się w rosyjskiej sferze cyfrowej i wpływają także na perspektywę Rosjan z głębi kraju. Co ma dodatkowe znaczenie w kontekście zamknięcia i kontroli rosyjskiego Internetu i mediów, odciętych od zewnętrznej narracji.

Przekop znacznie skróci trasę z portu w Elblągu do Zatoki Gdańskiej i uniezależni stronę polską od rosyjskiej kontroli.

Wszystkie wymienione wyżej aspekty nie wydają się jednak tłumaczyć w pełni tak wielkiego zaangażowania rządu w lobbowanie na rzecz tegoż projektu, przedstawianego jako inwestycja państwowa (a nie tylko lokalna). Dopiero powiązanie przekopu z wątkiem via Carpatii umożliwia szersze spojrzenie na opisywany temat.

Via Carpatia przeciw interesom Trójmiasta

Odpowiedź na pytanie, dlaczego via Carpatia promuje litewski port w Kłajpedzie kosztem polskiego Trójmiasta winna rozpocząć się od odpowiedzi na pytanie, czy rzeczywiście tak jest? Trasa tegoż szlaku została wytyczona, wymieniając od południa, przez: Grecję, Bułgarię, Rumunię, Węgry, Słowację i wreszcie przez Polskę. Via Carpatia kończyć się będzie nad litewskim wybrzeżem Morza Bałtyckiego. W Polsce, droga będzie przebiegać ścianą wschodnią, przez: Rzeszów, Lublin i Białystok. W tym celu posłużą drogi ekspresowe: S12, S16,  S19 i S61. Z naszego punktu widzenia istotne będą cztery węzły komunikacyjne, a tj. (od południa):

  1. przecięcie, na wysokości Rzeszowa, ekspresowej S19 z autostradą A4, która wiedzie na zachód aż do granicy z Niemcami, przez Kraków, Katowice i Wrocław, a z której można odbić za Katowicami na A1 do Gdańska,
  2. przecięcie, na wysokości Lublina, ekspresowej S19 z ekspresową S17, która prowadzi do Warszawy, a dalej do Trójmiasta (lub w kierunku zachodnim A2 na Łódź i Poznań),
  3. przecięcie, na wysokości Międzyrzecza Podlaskiego, ekspresowej S19 z autostradą A2 (vide powyższe kierunki),
  4. przecięcie, na wysokości Ełku, ekspresowej S61 z ekspresową S16 wiodącą na zachód w kierunku S7 prowadzącej do Elbląga i Trójmiasta.
Via Carpatia (niebieska linia) na tle sieci drogowej Polski. Kolory: zielony (ukończone odcinki), czerwony (w budowie), szary (w projekcie). Różowy – trasa S17-S7 Lublin – Trójmiasto

Wszystkie cztery opcje mogą w istocie służyć (a niektóre już to robią) do transportu towarów do Trójmiasta. Warto podkreślić, iż z Lublina do Gdańska jest znacznie bliżej (nieco ponad 500 km)  niż do Kłajpedy (ponad 700 km). Po ukończeniu S17 i S7, które będą łączyć się na obwodnicy Warszawy, trasa ta będzie szybka i łatwa do przebycia dla transportu drogowego. Ba, w zasadzie nawet gdyby jadąc nad Bałtyk, odbić na zachód dopiero w Ełku (na S16), to i tak trasa do Trójmiasta będzie o ok. 80 km krótsza  (do Elbląga o 130 km) niż do litewskiego portu (do polskich portów bliżej będzie również z Rzeszowa). Innymi słowy, praktycznie na całej długości via Carpatii korzystniej będzie odbić do polskich portów niż jechać do końcowego punktu w Kłajpedzie.

Oczywiście pozostaje pytanie, po co ciągnąć Via Carpatię aż do Litwy, gdy można zakończyć ją np. właśnie w Lublinie, skąd towary w prosty sposób byłyby transportowane do Trójmiasta. Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w dwóch płaszczyznach. Pierwsza, to kwestia wewnętrzna, gospodarcza. Via Carpatia pozwoli rozwinąć zapóźnioną i uboższą wschodnią ścianę Polski, promując Białystok, czy region Warmii i Mazur (Ełk, Olsztyn, Elbląg). Połączenie ściany wschodniej na linii północ-południe jest ogromnie ważne, tak samo, jak połączenie polski zachodniej drogą ekspresową S3. Nie znam tutaj ani jednego mieszkańca, który nie doceniałby znaczenia trasy S3. Jest ona obecnie chyba najważniejszą drogą dla województwa Lubuskiego i Zachodniopomorskiego. Wszyscy tu czekamy na ukończenie jej południowego odcinka, który połączy S3 (Świnoujście, Szczecin, Gorzów Wlkp., Zieloną Górę) z czeską siecią autostrad i kierunkiem na Pragę. Budowa na wschodzie drogi S19 jest absolutnie niezbędna, co powinni również zrozumieć wszyscy mieszkańcy Śląska, Częstochowy, Łodzi czy Torunia, skomunikowani z Trójmiastem dzięki autostradzie A1. Tak więc szlak komunikacyjny północ-południe zlokalizowany na wschodzie kraju musiał powstać ( i chyba tak był właśnie planowany) niezależnie od projektu via Carpatia.

Druga sprawa dotyczy geopolitycznego aspektu i budowania wpływów Polski w całym regionie Europy Środkowej.


Uwaga! Czytasz ten artykuł dzięki temu, że autor bloga znajduje dość samozaparcia i mobilizacji by go dla Ciebie pisać ? Dlatego, jeśli uważasz ten tekst za wartościowy i wart tego, by zapoznało się z nim więcej osób – UDOSTĘPNIJ (likowanie jest miłe, ale realnie nic nie daje) lub POLEĆ GO znajomym. Kilka dodatkowych sekund, które na to poświęcisz nijak mają się do czasu, który już spędziłeś przy czytaniu niniejszego wpisu. Ja pisałem go znacznie, znacznie dłużej. Miło będzie również przeczytać Twój komentarz pod tekstem ? Dziękuję. KW.

Brak wspólnoty interesów w Trójmorzu, a via Carpatia

By budować własną pozycję w regionie, a także w celu scalania danego regionu, niezbędne jest znalezienie wspólnych celów dla wszystkich graczy na wybranym obszarze. Jeśli nie zachodzi zjawisko wspólnoty interesów, nie może być mowy o żadnych politycznych projektach. Via Carpatia, podobnie jak projekt rozbudowy infrastruktury energetycznej (vide Korytarz Północ Południe, Baltic Pipe, rozbudowa LNG w Świnoujściu, interkonektor gazowy na Litwę) są elementami budowy wspólnoty interesów w ramach projektu Trójmorza. Oba przedsięwzięcia to przykłady tego, jak budowana infrastruktura może zmieniać polityczne uwarunkowania wynikające z samej tylko geografii. Dotychczas, przez praktycznie całą znaną nam historię Europy Środkowej, podmioty polityczne położone na południe od Karpat niespecjalnie interesowały się tym, co się działo nad Bałtykiem. Nasza strefa wpływów operowała głównie w ramach Międzymorza, czyli przestrzeni pomiędzy Morzem Bałtyckim, a Morzem Czarnym. Na otwartych równinach położonych na północ i wschód od Karpat. Dawniej, z Krakowa było znacznie bliżej gospodarczo do Odessy, niż do Triestu nad Morzem Adriatyckim (pomimo tego, że w linii prostej są to podobne odległości). Jak opisywałem to w analizie dotyczącej Węgier, mało jest tematów, które łączyłyby Budapeszt z Warszawą. Na dobrą sprawę, Polska i Węgry konkurują ze sobą na wielu płaszczyznach. Tymczasem chcąc budować wspólny blok współpracujących ze sobą państw, trzeba najpierw zadbać o to, by ta współpraca niosła ze sobą korzyści dla każdego z jej uczestników. Dlatego tak ważne dla projektu Trójmorza są:

  • rozbudowa sieci energetycznej w Polsce, która umożliwi transport norweskiego gazu (lub LNG sprowadzanego drogą morską) dalej do: Czech, Słowacji, Węgier, Chorwacji, na Ukrainę i Litwę oraz dalej nawet aż do Finlandii,
  • budowa szlaków transportowych na linii północ-południe, łączących Grecję, Macedonię, Bułgarię, Serbię, Rumunię, Węgry, Polskę i kraje Bałtyckie oraz Skandynawię.

Te projekty są już od dawna realizowane, więc nieprawdą jest, że projekt Trójmorza stoi w miejscu, utknął na poziomie deklaracji i nic się w jego sprawie nie dzieje. Trójmorze znajduje się w tej chwili na najważniejszym etapie procesu tworzenia. Budowana jest sieć połączeń energetyczno-komunikacyjnych, która stworzy wspólnotę interesów. Dzięki temu Polska będzie mogła re-eksportować gaz do krajów całego regionu (lub nawet importować w razie potrzeby z terminalu LNG, który ma powstać w Chorwacji), jak również będzie uczestnikiem nowego szlaku handlowego północ-południe, który pozwoli rozwijać się nie tylko nam, ale i całej Europie Środkowej (od Bałkanów, aż po Skandynawię).

Via Carpatia to projekt scalający Trójmorze

Jaki jest tu związek z odcinkiem Via Carpatii zbudowanym na potrzeby Litwy?

Wpływy… Inaczej lewary

III Rzeczpospolita, począwszy od swojego powstania, była praktycznie bezsilna w swoich strefach buforowych. Ta niemoc była wręcz namacalna w relacjach do Kijowa, Mińska czy Pragi (które zwyczajnie ignorowały Warszawę), ale rażącym objawem naszej bezsilności była postawa Wilna. Władze Litwy, małego, słabo zaludnionego i nikłego gospodarczo państwa (z całym szacunkiem do Litwinów, to są obiektywne fakty) w 2008 roku rozebrały tory prowadzące z Łotwy do wykupionej przez Polskę rafinerii w Możejkach. Uderzyło to w polskie interesy i znacząco zawyżyło koszty funkcjonowania rafinerii (z powodu powstałego, litewskiego monopolu transportowego). Warszawa nie była w stanie w żaden sposób wpłynąć na ten fakt. Jednocześnie na porządku dziennym było jawne gwałcenie traktatów międzynarodowych i rugowanie polskiej kultury i języka na litewskim terytorium. Wszelkie polskie apele pozostawały bez odpowiedzi. Wilno działało wbrew interesom Polski, ku uciesze i zachętom Berlina. Stan ten trwał aż 10 lat i dopiero w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji oraz wejścia Amerykanów do Polski, Litwini ocieplili relacje z Warszawą oraz odbudowali wcześniej rozebrany odcinek torów. Warto sobie odpowiedzieć na pytanie, jak zachowają się Litwini, gdy wschodnie zagrożenie przeminie, a Amerykanie przestaną interesować się Europą Środkową? Co powstrzyma Wilno, przed ponowną rozbiórką ww. połączenia kolejowego?

Budowanie wpływów i pozyskiwanie lewarów na podmioty trzecie, często wymaga poczynienia pewnych nakładów. Bowiem czasami, same geograficzne uwarunkowania nie wystarczą. Zbudowanie Via Carpatii w oczywisty sposób pomoże Litwie. Wilno i Kłajpeda będą mogły spieniężyć nowe połączenie drogowe. Co za tym idzie, Litwinom zacznie zależeć. I o to właśnie chodzi. By widzieli potrzebę (a nawet się od niej uzależnili) transportu towarów przez Polskę. Wyobraźmy sobie, że „remont” odcinka Via Carpatii pozbawiłby Litwinów takich samych, a może nawet większych zysków niż te, jakie straciliby Polacy po rozebraniu torów łączących Możejki z Łotwą. Prawda, że pozycja negocjacyjna Polski byłaby zgoła inna?

By współpraca (także polityczna) między państwami układała się pomyślnie, musi się ona opłacać. Dla obu stron. Czasem nawet jest lepiej, gdy naszym partnerom wspólne przedsięwzięcie opłaca się bardziej niż nam. Ponieważ wówczas, to im bardziej zależy. Tego rodzaju mechanizm od kilku lat skutecznie wykorzystuje Donald Trump. Jego narracja: „musicie zrobić tak, jak chcemy, bo Wam bardziej zależy na korzyściach płynących ze współpracy z USA” dotychczas wydaje się być nadzwyczaj skuteczna (vide renegocjacje umów handlowych i obronnych Kanadą, Meksykiem, Koreą Południową). USA jest największym importerem na świecie, posiada ujemny bilans handlowy (co wiąże się z kosztami) i właśnie dlatego Amerykanie dyktują warunki w umowach handlowych (dają partnerom na sobie zarabiać, więc nawet i bez US Navy, każdy chciałby się z nimi dogadać).

Dlatego Via Carpatię należy traktować nie tylko jako projekt gospodarczy, ale i również polityczny. Przedsięwzięcie budujące wspólnotę interesów w regionie Trójmorza i wciągające w tą wspólnotę państwa bałtyckie, a zwłaszcza Litwę. Litwę, której interesy są zależne od postawy władz z Warszawy.

 

Synergia projektów

Mając na względzie argument dotyczący uzupełniania oferty Trójmiasta, przez tańszą alternatywę ze strony Elbląga, warto odnieść się również do konkurencji ze strony Kłajpedy. Otóż port w Kłajpedzie do niedawna miał lepszy wynik rocznego przeładunku niż port w Gdańsku. Dopiero w 2018 roku, Gdańsk stał się czwartym największym portem (pod względem rocznego tonażu przeładunkowego) na Morzu Bałtyckim (w 2017 roku był na miejscu 6). Przeładowano wówczas 49 mln ton cargo i wyprzedzono w ten sposób Kłajpedę, która osiągnęła rekordowy dla siebie wynik 46 mln ton. Oznacza to, że oba porty rozwijają się bardzo szybko, jednak wzrost potencjału Gdańska jest znacznie wyższy.

Warto jednak dodać, że cztery największe polskie porty (Gdańsk, Gdynia, Szczecin i Świnoujście) przeładowały w 2018 roku łącznie ok. 100 mln ton towarów. Innymi słowy, jeden litewski port w Kłajpedzie przeładował w tonach blisko połowę towarów, jakie przewinęły się przez cztery największe polskie porty. Co jest wynikiem imponującym, a co wynika również z faktu, że Kłajpeda obsługuje nie tylko Wilno, ale i praktycznie niemal całą Białoruś. Stanowi także koniec szlaku Odessa-Kijów-Mińsk-Kłajpeda. Można więc napisać, że Litwini konkurują z Trójmiastem już na wybrzeżu Morza Czarnego (choć w obu przypadkach infrastruktura drogowa Ukrainy jest bardzo słaba i szlaki na Międzymorzu potrzebują inwestycji).

W kontekście sytuacji Elbląga, wniosek nasuwa się jeden. Również port w Kłajpedzie nie będzie stanowił dla niego konkurencji, ponieważ należy do innej kategorii wagowej. A dzięki via Carpatii część spedytorów z południa Europy będzie mogła skorzystać właśnie z takiej tańszej alternatywy, jeśli chodzi o transport towarów. Zwłaszcza, że do Elbląga jest znacznie bliżej, niż do Kłajpedy. Innymi słowy, Via Carpatia otwiera przed Elblągiem dodatkowe perspektywy i stanowi szansę dla rozwoju miasta i całego regionu. Dlatego też istotnym jest, by rozpatrywać kwestię przekopu na Mierzei Wiślanej również w wyżej przedstawionym zakresie.

Podsumowanie

Od kilku lat możemy obserwować, jak niezbędne do realizacji koncepcji Trójmorza przedsięwzięcia infrastrukturalne zaczynają przybierać realne kształty. Rozbudowa sieci energetycznej  i infrastrukturalnej (w tym planowany CPK) oprócz doraźnych korzyści dla samej Polski, ma też znaczenie międzynarodowe. Czy realizacja opisywanych projektów wystarczy, by stworzyć blok państw, które byłyby zdolne do współpracy wbrew woli osi Paryż-Berlin lub nawet Paryż-Berlin-Moskwa? By odpowiedzieć na to pytanie, przyjdzie nam zapewne poczekać co najmniej kilka lat. Z pewnością jednak tego rodzaju szkielet, musi zostać jeszcze obudowany żywą tkanką, która pozwoli stworzyć dobrze funkcjonujący organizm polityczno-gospodarczy. Krwiobiegiem w postaci przepływów towarów, usług i ludzi. Układem oddechowym, dostarczającym kapitał, który jest niezbędny niczym tlen, dla każdej gospodarczej komórki. Technokratycznym mózgiem zarządzającym całością. Systemem nerwowym komunikującym poszczególne części międzynarodowego ciała. A także oczywiście mięśniami w postaci sił zbrojnych zdolnych oprzeć się ewentualnej agresji. Jesteśmy na początku drogi, której koniec wydaje się być dzisiaj nieosiągalny. Jednak nie dowiemy się czy tak jest w istocie, jeśli nie podejmiemy próby. A tą warto podjąć choćby z uwagi na fakt, że wszystkie opisywane wyżej projekty są tak naprawdę niezbędne do rozwoju wewnętrznego kraju, a korzyści jakie mogą z nich płynąć na arenie międzynarodowej są niejako “bonusem”.

Równolegle, realizowana jest strategia uniezależniania Polski od rosyjskich wpływów i rozbrajania lewarów zgromadzonych w rękach Kremla. Tak, by Moskwa nie mogła nas szantażować. Tu również czeka nas jeszcze sporo pracy. Niemniej, właśnie w ten koncept wpisuje się budowa przekopu na Mierzei Wiślanej, która posiada dodatkowo walory w postaci odblokowania potencjału gospodarczego Elbląga i okolic (turystyka), a także zagospodarowania pewnej części tortu, jakim będzie nowy szlak handlowy północ-południe w postaci Via Carpatii. O ile dziś trudno sobie wyobrazić, by Elbląg stał się dużym portem przeładunkowym, o tyle bez inwestowania w jego potencjał (który niewątpliwie istnieje), nie otrzyma on nawet takiej szansy. A przecież realizowana inwestycja może być jedynie jednym z wielu przyszłych przedsięwzięć. Jeśli port w Elblągu wykorzysta daną mu szansę i osiągnie maksymalny pułap przeładunku, wówczas naturalnym będzie poczynienie kolejnych działań zwiększających jego możliwości (dalsze pogłębienie toru wodnego i kanału, rozbudowa portu i zaplecza logistycznego). Co w chwili obecnej byłoby zbyt ryzykowne. Warto też pamiętać o tym, że realizacja przekopu Mierzei Wiślanej stworzy warunki do myślenia o nowych przedsięwzięciach tj. udrożnienie połączenia między Wisłą, a Zalewem Wiślanym. Wówczas Elbląg stałby się ważnym portem dla potencjalnie najważniejszej drogi rzecznej w Polsce (Wisła). Dlatego nie można się ograniczać do myślenia, iż dany program inwestycyjny jest celem samym w sobie. Punkt jest wprawdzie jedynie kropką, ale równie dobrze można go rozwinąć w odcinek/linię, a dalej w całą sieć.

 

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

P.S. 

I jeszcze raz przypominam. Rozwój bloga zależy od Ciebie. Jeśli przeczytałeś tekst do końca, znaczy, że był tego wart. Skoro tak, to może dobrze go jednak rozpowszechnić? 😉 

Przy okazji zapraszam na newsletter (zapisy w oknie po prawej stronie) , dzięki któremu jako pierwszy dostaniesz informacje o przedsprzedaży mojej książki. Planowany czas publikacji – jesień 2020 🙂

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

209 komentarzy

  1. Akurat Via Baltica jst jak najbardziej sensowna ekonomicznie – chociazby oplaty za tranzyt plus nowe miejsca pracy – te wszystkie parkingi dla TIRow, infrastruktura, restauracje, stacje paliw etc.

    Panie Krzysztofie, znowu Pan wyciął? Dziwie sie, bo o ile strong language uchodzi, to inne rzeczy cenzura?

    Pozdrawiam.

  2. Proszę również uwzględnić, że istnieje drożne połączenie wodne Elbląga z Ostródą i Iławą. Jeśli było ekonomiczne uzasadnienie by przekopać kilkadziesiąt kilometrów Kanał Elbląski z systemem śluz, przepustów i pochylni to jak ma się do tego krótki odcinek łączący Zalew Wiślany z Bałtykiem?

    Via Carpatia skanalizuje ruch towarów z południa Europy do portów trójmiejskich w pierwszej kolejności a tylko nieznaczną część przez Kłajpedę.
    Najkrótsza droga nad Bałtyk to Lublin, Warszawa, Ostróda, Elbląg, Trójmiasto czyli ekspresowe drogi S17 i S7 przy okazji coś tam z drobnicy przeładuje się w Elblągu i to ma sens.
    Jak zazwyczaj bywa K. Wojczal w dobrej formie jest.

    1. Nie wszystko co pokazuje mapa ma jakikolwiek sens, bo mapa jest niczym jakiś schemat -pokazuje wprawdzie niby dużo, ale diabeł tkwi w szczegółach. Zamawiając standardowy kontener morski 40 ft z Chin można być masochista finansowym i puścić go przez polskie porty i polski system celny ( który bywa tak upierdliwy, ze największym portem polskim jest Hamburg, a każdy polski importer kto ma lub miał resztki patriotyzmu gospodarczego to po zderzeniu się z kompetencja polskich urzędów celnych ….no jak to się mówi – bywa ze mu przechodzi i patriotyzm i wszystko, co polskie)…

      uwzględniając tylko dwa czynniki – czas i pieniądze – zakładając tez ze chce mieć solidnie i tanio 5 kontenerów 40 ft. w Zurychu z Chin to najszybciej i najtaniej jest użyć United Transport and Logistics Company – Eurasian Railway Alliance oraz kolei rosyjskich Российские железные дороги – Terminal Cargo Baltijsk do niemieckiego terminalu Mukran w Sosnicy (Sassnitz) na Rugii. Dodatkowo DB Schenker dostarczy je do terminala w Weil am Rhein skąd odbierze je szwajcarskie SBB Cargo względnie szwajcarskie BLS Cargo. Mozna tez przez Malaszewicze i wtedy zarobiłaby polska spółka PKP Cargo, jak i wpływy zgodnie z regulacjami celne byłyby w PL zamiast w DE ale….

      Chcąc kiedyś zrobić to samo za pomocą polskiego PKP Cargo okazało się po miłym kontakcie ze będzie to trwało przynajmniej 2x dłużej i kosztowało 3x drożej. W moim przypadku pieniądze zarabiają(?) koleje rosyjskie i niemieckie, bo polskie uważają ze najwidoczniej nie muszą. Problemem w PL niezależnie od ceny okazywały się sprawy formalne -ale jak to Pan chce sobie ot tak po prostu bez pośrednictwa zarejestrowanego w PL podmiotu zrobić transport Cargo przez PL, Pan musi – i na maila lista papierków co muszę aby w ogóle moc moc i chcieć chcieć, paradoksalnie spedytor po otrzymaniu dokumentów wysłał maila do rosyjskiej firmy i poszło (co korupcja w Rosji oraz biurokracja jest powiedzmy sobie o wiele większa niż w PL czy w DE a ponadto bez łapówki nie nada). Najwyraźniej tranzyt Baltijsk-Mukran jest polityczny bo problemów njet. (?) – być może cały ten transport jest dotowany i na nim nie zarabiają, jednak nie ma to znaczenia – interesuje mnie jak szybko, tanio i sprawnie mieć kontenery w Zurychu.

      Uwaga. Nie imputuje niczego więcej poza tym ze dla małych firm, importujących raz na kwartał 5 sztuk kontenerów 40 mapy są tylko mapami. Wiadomo ze dla wielkich importerów i spedytorów kontraktujących setki kontenerów miesięcznie stawki i warunki są inne. Jednak dla ploteczek maleńkich, dla drobnicy warto szukać innych rozwiązań a mapa jest tylko mapa. Liczy się efekt końcowy i koszt końcowy.

      To tak samo jak z kosztami pracy w PL -niby są niskie, ale nie każdy z inwestorów zachodu ma ochotę bić się z polskimi przepisami. Zwłaszcza ze w sektorze produkcji przemysłowej są w innych państwach inne atuty jak powiedzmy sobie ceny energii dla przemysłu.

      Do dzisiejszego dnia regularnie odbieram palety z produktami papierniczymi ex polskiego producenta – po kolejnych starciach z polska skarbówka i warunkami na polskim rynku od prawie 2 lat ów ex polski producent przeniósł się do Czech. Państwo Czeskie ma z niego korzyści, bo polskie nie było zainteresowane.

      Tak wiec mapy to tylko mapy. Dochodzi tez sprawność obsługi prawnej i wszelkie czynniki poza-geograficzne.

  3. Jako “były” (a może i aktualny) elblążanin i zwolennik kanału muszę się odnieść do kilku kwestii. Przeklejam swój komentarz z jednego forum, na którym pojawił się link do tego artykułu.

    “Od samego początku inwestycja w przekop na Mierzei Wiślanej, jawiła się chyba bardziej jako projekt wspierający lokalny region. Nie zaś, jako inicjatywa państwowa, która miałaby przynosić korzyści w skali krajowej.”
    Dla osób, które trochę interesują się tematem jest to oczywiste, niestety narracja partyjna i towarzysząca temu doniosłość robi z tego sprawę ogólnopolską. No i zwyczajna ludzka niekompetencja, pokazywanie na wizualizacjach kontenerowców ala feederów ni jak ma się do możliwości i charakterystyki portu w Elblągu. Później ludziom wydaje się, że ktoś tutaj chce robić drugie DCT.

    “Natomiast w porównaniu do projektów socjalnych, wydanie pieniędzy na konkretną infrastrukturę (nawet lokalną), jest znacznie lepszym pomysłem, który ponadto pozwoli lokalnemu biznesowi się rozwijać i szukać nowych źródeł zarobkowania.”
    Zdecydowanie się zgadzam, jest to po prostu stwarzanie nowych możliwości, a nie rozdawnictwo bez zobowiązań.

    “Jeszcze w 2013 roku port w Elblągu (który operował przed planowanym pogłębieniem toru wodnego do 5 metrów) był czwartym najważniejszym portem przeładunkowym w Polsce.”
    Czwartym portem był port Police, 1 465 tys. ton.

    “Rozwój miasta i regionu zapowiadał się bardzo obiecująco. I został skutecznie zatrzymany przez Rosjan. Pomimo umów, Moskwa nałożyła bowiem cła na towary transportowane przez Cieśninę Piławską. ”
    O ile pamiętam to nie miało nic wspólnego z Cieśniną Piławską, chodziło o normalne cła na towary wwożone do Rosji.

    “To wszystko dowodzi, że port w Elblągu był już mini hubem przeładunkowym”
    No już bez przesady, nie nazywajmy każdego portu morskiego hubem, trzeba spełnić zdecydowanie więcej warunków, żeby móc coś tak nazwać.

    “W tak niekorzystnych warunkach, Elbląg rozwijał się dość szybko, równolegle do rozwoju portów w Trójmieście (choć oczywiście w innej skali). Co potwierdza tezę ministerstwa, że istnieje na rynku luka, którą można wypełnić.”
    W latach po kryzysie cały świat odetchnął i rozwijał się bo nadrabiał straty. “Równoległości” do portów w Trójmieście nie widać, bo port w Elblągu funkcjonował na totalnie innych zasadach i warunkach. Więc nie potwierdza to tezy ministerstwa, przynajmniej nie ten konkretny argument, który według mnie nie ma racji bytu.

    “W skali krajowej, to okruchy, po której portowe giganty z Trójmiasta nawet się nie schylą. Dla regionu, to poważne wzmocnienie.”
    To akurat prawda, po prostu są różne etapy konkurencji i Elbląg jest na poziomie, który zdecydowanie nie interesuje sąsiadów z Trójmiasta. Nie ma też być portem walczącym o zaplecze w Polsce centralnej czy dalej.

    “Port w Gdyni został zbudowany blisko sto lat temu (1923r). Służy nam do dziś i nie wiadomo, jak długo jeszcze będziemy z niego korzystać. Być może przez kolejne wieki?”
    Różne miasta, regiony czy wręcz państwa przeżywają swoje lepsze i gorsze okresy. W tym momencie jesteśmy na takim etapie rozwoju cywilizacyjnego, że ogólnie rzecz biorąc nie porzucamy ośrodków, których rola się wyczerpuje, tak jak miało to miejsce kiedyś. Nie mówię, że to przypadek Elbląga, wydaje mi się wręcz przeciwnie, że jest spora szansa na pchnięcie rozwoju.

    “Zwłaszcza w kontekście potencjalnych zysków czerpanych przez biznes i miasto Elbląg (pamiętajmy, że inflacja = podniesienie cen usług i towarów = wyższe wpływy podatkowe do budżetu).”
    Co to za dziwna pokrętna logika, autor zapomniał chyba dopisać dalszej części albo traktuje inflacje jako narzędzie do mnożenia wartości. Skoro byłyby wyższe wpływy z podniesionych cen, to koszty zarządzania państwem w magiczny sposób pozostaną takie same?

    “Jednak biorąc pod uwagę szaleństwo dodruku, jakie opanowało światową gospodarkę, inwestycja zwróci się prędzej niż później. Chyba, że nastąpi globalny krach i biznes się zwinie. Ale wówczas, z nóg wstaną szybciej Ci, którzy będą mieli już zbudowaną infrastrukturę pozwalającą na odbicie się od dna. Bez infrastruktury i bez pieniędzy (krach), gospodarka wstaje niezwykle wolno i traci do konkurencji.”
    Nie upatrywałbym szansy na zwroty z powodu “szaleństwa dodruku”. Natomiast racja, infrastruktura jest kluczowa w przypadku odbudowy gospodarki. Społeczeństwo polskie przekonuje się o tym nieustannie mniej więcej od 350 lat i chyba nie wyciąga do końca wniosków.

    “cały akapit: Strategiczne przedsięwzięcie?”
    Nie jesteśmy państwem, które może zostać rozłożone na łopatki przez widzimisię Rosjan (w kwestiach gospodarczych). W mojej opinii kanał nie jest próbą zrzucenia “lewarów gospodarczych” ze strony Rosji na Polskę, bowiem są one naprawdę znikome. To co jest szalenie istotne, to charakterystyka dzisiejszego województwa warmińskiego-mazurskiego. Ten region przez udokumentowane prawie 1000 lat historii był naturalnie złączony z Półwyspem Sambijskim, z Twankstą/Koningsbergiem/Królewcem/Kaliningradem czy jak inaczej go nazwiemy. To co zrobiono z granicami po II WŚ to po prostu zbrodnia regionalna i w-m naturalnie wymiera bez swojego kluczowego ośrodka. Wpływa na to wiele rzeczy, od geografii po mentalność ludzi. I tu jest szansa Elbląga, żeby być jakimś okienkiem na świat chociaż dla części województwa.

    Z dalszą częścią artykułu w większości się zgadzam, Via Carpatia jest potrzebna i skorzystać wbrew pozorom mogą na niej wszyscy, ale trzeba być do niej należycie przygotowanym. To my tutaj u siebie mamy kontrolować ten ruch za pomocą wspomnianej już infrastruktury, a nie tylko robić za korytarz transportowy jak Rzeczpospolita na początku XVIII wieku. Do tego dochodzą też inne projekty regionalne czy to w ramach UE czy Trójmorza, z których trzeba po prostu korzystać. Podobnie jest z rozbudową kolejowych linii towarowych z Konstancy w Rumunii do Gdańska. Może być tak, że Rumunia “podkradnie” zaplecze Trójmiasta, ale równie dobrze może stać się świetnym pośrednikiem dla Gdańska i Gdyni, o ile Polska i jej infrastruktura będą na to gotowe.

    1. Ciekawy komentarz 🙂
      Ten “mini hub” rzeczywiście nieco nad wyrost, stąd słowo “mini” 🙂 Uproszczenie z inflacją zostało użyte w dużym skrócie myślowym, ponieważ tę kwestię często poruszałem i rozwijałem przy okazji artykułów bardziej do tego odpowiednich. Niemniej tak to działa. Dług Gierka był niemal nie do udźwignięcia w pewnym momencie dla Polski. Minęło kilkadziesiąt lat i te kwoty w porównaniu do dzisiejszego zadłużenia są wręcz śmieszne. Wydatek budżetu oczywiście, że będzie później zweryfikowany przez inflację i koszty nie mają tu wiele do rzeczy. Koszty utrzymania, za tego co wiem, przechodzą na region (samorząd). Zyski z portu też będzie czerpać region, a nie Państwo. Więc z perspektywy Skarbu Państwa to jest jednorazowy wydatek, który im się wcześniej zrobi, tym będzie tańszy (bo ceny rosną).
      Co do kwestii strategicznych. Nikt nie twierdzi, że Rosja może nam wykoleić całe państwo. Ale: GAZ/ROPA/RYNEK ZBYTU (pamiętamy chyba cła i sankcje na różne polskie wyroby, które służyły jako “kary” jeszcze zanim nastała wojna na Ukrainie)/ZALEW WIŚLANY/PRÓBA PRZEJMOWANIA STRATEGICZNYCH SPÓŁEK SKARBU PAŃSTWA .etc.etc. Przykładów można mnożyć. Jest wiele tematów poważniejszych (gaz/ropa) i drobniejszych, ale to wszystko składa się na jedna wielką sieć uzależnień i powiązać. Którą musimy przeciąć. I na tych regionalnych poziomach i na ogólnopolskich. Zalew Wiślany to nie Zatoka Gdańska z Trójmiastem i jego blokada całej Polski nie boli (tylko mieszkańców Warmii). Niemniej, jest to niewątpliwie jeden z elementów nacisku ze strony Rosji. Inaczej by tego nie używali 🙂
      pozdrawiam i dziękuję za ciekawy i merytoryczny komentarz
      KW

      pozdrawiam serdecznie
      KW

      1. ale chwileczkę?

        1. Jaka była relacja ówczesnego gierkowskiego długu do ówczesnego PKB?
        2. Jak wygląda realne zadłużenie PL obecnie (w tym dług ukryty )
        3. Jak wygląda demografia PL obecnie vs. demografia w czasach obecnych?
        4. Dlaczego w pewnym momencie PRL przestała to spłacać. Czy aby nie było tak, ze te pieniądze podobnie jak dziś przehulano na konsumpcje? Idea była przecież taka, ze za kredyt u zachodnich imperialistów kupujemy zachodnie licencje i budujemy polskie fabryki, dzięki którym wyeksportujemy produkty na zachód i spłacimy zadłużenie. Chciano dobrze a wyszlo jak zwykle.
        5. Dlaczego Klub Paryski umorzył gierkowskie długi…Nie zrobił tego z litości ani wspaniałomyślności

        Czy nie uważa Pan, Panie Krzysztofie, ze w obecnej sytuacji , po uwzględnieniu punktów 1-5 każdą złotówkę środków publicznych powinno oglądać się kilka razy przed jej wydaniem? Co z priorytetami i czy priorytetowe inwestycje są tymi priorytetowymi czy jest to wioska potiomkinowska i duży słomiany Mis ?

        Bo przecież wrednie można zadać pytanie…skoro ten przekop mierzei to taki zloty biznes jest, to chętnych funduszy private equity do inwestycji w tak perspektywiczny interes powinno być na pęczki, w kolejce lobbyści powinni się ustawiać.

        Tak jak z jedna z większych inwestycji infrastrukturalnych II RP, magistrala węglową

        Za wikipedia:

        Po zaistnieniu jesienią 1928 r. światowego kryzysu gospodarczego, pojawiły się trudności z ukończeniem inwestycji ze środków bieżących PKP. W tej sytuacji rząd polski rozpoczął pertraktacje we Francji, wykorzystując zaangażowanie kapitału francuskiego w różnych gałęziach gospodarki polskiej. Powiązania z Francją były istotnym elementem całokształtu stosunków gospodarczych Polski okresu międzywojennego. Ich podłożem były czynniki polityczne i gospodarcze, zdeterminowane wspólnym zagrożeniem ze strony Niemiec[2].

        Pertraktacje między Ministerstwem Komunikacji i Ministerstwem Skarbu a grupą przemysłowców francuskich trwały aż 9 miesięcy i były bardzo trudne. W ich wyniku rząd polski oddał budowę środkowego odcinka magistrali specjalnie powołanemu do życia Francusko-Polskiemu Towarzystwu Kolejowemu (fr. Compagnie Franco-Polonaise de Chemins de Fer) z siedzibą w Paryżu. Udziałowcami byli: ze strony polskiej Bank Gospodarstwa Krajowego, a ze strony francuskiej Banque des Pays du Nord i koncern metalurgiczno-zbrojeniowy Schneider et Cie[7].

        W wyniku umowy podpisanej 30 marca 1931 r. w Paryżu, spółka otrzymała koncesję na dokończenie budowy i eksploatacją magistrali Śląsk – Gdynia oraz jej odnogi Siemkowice – Częstochowa. Linia koncesjonowana obejmowała odcinek Herby Nowe – Inowrocław oraz Nowa Wieś Wielka – Gdynia (w sumie 458 km). Spółka zobowiązała się zbudować brakującą część linii od stacji Karsznice do Inowrocławia, długości 156 km, 13 łącznic na stacjach węzłowych na ogólną długość 34 km oraz rozpocząć użytkowanie linii na całej jej długości od stycznia 1933 r. Odnoga magistrali węglowej Siemkowice – Częstochowa, o długości 55 km, miała ułatwić połączenie okręgów przemysłowych: częstochowskiego, dąbrowskiego i krakowskiego z Gdynią[2].

        ————————————-

        Czyżby projekt przekopu jednak był stricte polityczny a nie ekonomiczny? Przekop im. Lecha Kaczynskiego zapisze się w historii… Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu, strzelający nad ogrom egipskich piramid to jednak nie będzie…

        Pozdrawiam

        1. Pisze Pan dużo i nie na temat.

          Jedna ważna kwestia z tej wypowiedzi , w poruszanym temacie , jest taka: PRIORYTETY INWESTYCJI.

          No więc sytuacja wygląda tak, że:
          1) Świnoujście się rozbudowuje.
          2) Gdańsk się rozbudowuje.
          3) Gdynia się rozbudowuje.
          4) No i Elbląg będzie miał przekop.
          Jak dla mnie, jeśli prowadzimy już NAJWAŻNIEJSZE INWESTYCJE na naszym wybrzeżu portowym, a DODATKOWO starczyło na przekop, to kwestia jest klarowna.

          Gdzie Pan by wydał lepiej te 2 miliardy, jeśli chodzi o sektor morsko-handlowy, gdzie ich jeszcze brakuje? Proszę o konkrety, bez pustych frazesów, o które zawsze jest niezwykle łatwo.

          pozdrawiam
          KW

          1. Ale Szczecin nie dostaje pieniędzy na rozbudowę. Szczecin jest zapuszczony i opuszczony. A jak wygląda chociażby żeglowność Odry dziś w 2020 a jak wyglądała w 1970 roku za zlej komuny?

            Świnoujski Port nie jest rozbudowywany tak, jak powinien być. Te miliardy powinny tam trafić, czy chociażby do Gazoportu i rozwoju dywersyfikacji energetycznej. Chociażby trasę kolejowa pomiędzy Runowem Pomorskim a Białogardem, która była dwutorowa a którą to do jednotorowej downgradeowaly oddziały trofiejne Armii Czerwonej. To byłby ułamek z dwóch miliardów na przekop dla żabek i kaczuszek, ale skorzystałoby realnie PKP Cargo. PKP Cargo potrzebuje dwutorowej trasy na odcinku Szczecin Gdańsk od lat. Do ruchu Cargo, do optymalizacji kosztowej działalności. Bo przecież w Interesie Polskiej Racji Stanu powinien być rozwój polskiego Cargo.

            Chociażby dlatego ze polski kapitał przejął nawet konkurentów niemieckich.

            https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/ot-logistics,32,0,2412320.html

            Barki polskich firm pływają po Labie i części Odry, natomiast ze względu na polskość jako nienormalność nie mogą w OPL. Nie zapominajmy ze to jest biznes prywatny a wiec żaden rozmodlony zdewocialy kabotyn nie doleje im pańskich pieniędzy.

            To bardzo proste. Rozbudowałbym infrastrukturę żeglugi śródlądowej na Odrze a potem port w Świnoujściu. Miliardami, które tak ochoczo wydawane są na projekty o znaczeniu politycznym a nie gospodarczym. 2 Miliardy to zbyt mało, ale małymi krokami… Pan pisze w ktoryms poscie o równomiernym rozwoju PL a to utopia. Tak, popeegeerowskiej Warmii i Mazur nie da sie rozwijać jak Wielkopolski czy Warszawy. To naturalne i normalne. Do takich wnioskow doszli madrzejsi juz od nas, zreszta porownajmy Silicon Valley w CA i Arizone.

            Tak jak Pan mówi – kwestia priorytetów. Marginalny mikroport na przysłowiowym zadupiu ekonomicznym nie ma sensu innego niż jachtowy. Nie, nie mam nic do Elbląga (Elbing). Potrzeb w Polsce jest wiele i można przecież we Wloszczowej zbudować Kosmodrom za pieniądze podatnika, wszak Polska Agencja Kosmiczna juz dawno jest… Pytanie czy cokolwiek z tego by komukolwiek spoza kliki układu przyniosło?

            Elbląg jest bez gospodarczego strategicznego znaczenia.Przekop dla Elbląga ma taki sens jak próba osiodłania krowy ( to akurat o probie zrobienia Polski radzieckarepublika mówił zbrodniarz Soso)

            A oczywiście ze można. Gdyby to było opłacalne i sensowne to inwestorzy pchaliby się drzwiami i oknami w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego chociażby. Ale tu chodzi o stołki i frazesy i nic więcej.

            Porty w Szczecinie i Świnoujściu potrzebują pogłębienia torów wodnych i jeszcze więcej inwestycji. Jeśli ich nie dostana to będą zmarginalizowane przez porty niemieckie.

            Mozna robić przekopy bo idei fanatyków nic nie przekona. Ma być to będzie, robią to przecież i Pańskimi Pieniędzmi Panie Krzysztofie. Kogo obchodzi sens ekonomiczny? Megalomanie da się zrobić prawie zawsze wyłącznie za pieniądze podatnika.

            Za 2 miliardy PLN można byłoby rozwinąć LHS i zbudować nowe centra logistyczne i przeładunkowe, aby transport Cargo z Chin podlegał ocleniu w PL, aby te pieniądze do budżetu polskiego wracały, by się inwestycja zwracała. Chociażby po to by śródlądowe porty w Kędzierzynie Koźlu się rozwinęły. Czytałem publikacje ekspertów mówiących o opłacalności rozbudowy portu w KK i wzrostu ruchu Cargo z Chin po przedłużonej LHS do tego terminala portowego. Reszta miała iść żeglugą śródlądową. Zdominowana przez polska firmę.

            No i ?

          2. Tak, tak. Wszystkie inwestycje są realizowane źle , albo są nie potrzebne. 🙂 Pan zrobiłby to lepiej. W sumie po prostu lepiej nic by Pan nie robił, bo to nieopłacalne. Ewentualnie te inwestycje na Odrze, by było tak jak za komuny. Bo wtedy to dopiero było dobrze 🙂

            Jałowa dyskusja. Za komuny w Odrę można było pakować, bo NRD i PRL były w jednym systemie rządzone przez Moskwę, która nie patrzyła na lokalne interesy, tylko na to co jej było potrzebne. Dziś Odra to granica między RFN i III RP. Odry nie można uruchomić bez Niemców. A po co Niemcy mają płacić na rozwój Szczecina i Świnoujścia?

          3. Panie Krzysztofie, te infantylne ironiczne uśmieszki są nieco nie na miejscu poważnej dyskusji.

            Tak, podtrzymuje moje zdanie. To jest bez sensu – i zamiast infantylnie wyszydzać to jako patriota powinien Pan się zastanowić bo to tez są Pańskie pieniądze. Wyrzucane w błoto, poza tym komentarz użytkownika @Budy zaorał Pana intelektualnie.

            Z faktami dyskusji nie ma.

            Tak, są to pieniądze wyrzucone w błoto. Pieniądze którymi w imię patosu i polskich kompleksów chcą się nażreć obecne świnie przy korycie i zabezpieczyć swe lewe interesy. Rozumiem ze słomiane inwestycje tego typu mamy wszyscy popierać a pytanie o sens ekonomiczny to myslozbrodnia.

            Czy czytał Pan przed moderacja to co napisałem? Ja inwestowałbym w rozwój LHS i Kędzierzyna Koźla, bo tam poprzez drogi śródlądowe można by eksportować dalej, zwłaszcza ze w transporcie śródlądowym prywatna szczecińska firma ma ponad 1000 barek… Niestety jest prywatna i nie da się tam wrzucić Pisiewiczow.

            Polska firma działająca w żegludze śródlądowej powoli przejmuje innych na rynkach europejskich. Nawet w weekend widziałem na Renie polska barkę. Trzeba wspierać zdolnych a nie budowac pomniki intelektualnego impertynenctwa i kabotynom sie klaniac jak to obecnie jest w PL.

            Najpierw wybudujmy lotnisko w Radomiu a potem się zastanówmy czy ktokolwiek będzie chciał z niego choćby za darmo latać.

            Towarzysz Suski powie – Radom musi trwać, bo z południa bliżej na południe. Wydrukujmy wiec złota myśl Towarzysza Suskiego złotymi zgłoskami.

            Wybudujmy wiec przekop przez Mierzeje, a co to stać nas, a potem się zastanówmy po co on tak , no poszukajmy potem w Google czy ktokolwiek chce tam wpływać.

            Wybudujmy wiec CPK, co przed kryzysem Covid mial watpliwe oceny rentownosci i zasadnosci, popatrzmy na to jakim blamazem skonczyla sie budowa niemieckiego lotniska pod Berlinem ( a Niemcy to Panie Krzysztofie troszke inna kulture techniczna maja niz PL) a blamaz modelowy dali…

            Przeniesmy sie na polskie warunki -a co tam Towarzysze, niech i 50 lat bedzie opoznienia w budowie takich bezsensownych inwestycji , niech budzet bedzie przekroczony wielokrotnie, ale najwazniejsze ze my mamy procent od ogolnej sumy kosztow i na tym przekopie/lotnisku/kosmodromie to i moj wnuk sie dorobi…

            To jest przeciez wazne a nie jakis wyimaginowany interes Polski czy Polakow.¨

            a wracajac do komuny i RWPG to przynajmniej takiej propagandy nie uprawiali. Wie Pan. Kurski zawstydzil czy Urbana czy Goebbelsa wielokrotnie juz… .bez komentarza.

            Pozdrawiam Serdecznie.

          4. Proszę wybaczyć, po prostu od 40 postów na tym forum, nie napisał Pan ani jednego zdania, które by stanowiło coś innego jak krytykę realizowanych projektów. Jakichkolwiek.Dostaje Pan linki i materiały na tacy i w odpowiedzi sadzi dawno już przejadły temat o kajakach i żaglówkach. I jeszcze przemyca jakieś polityczne afisze wpisujące się w wojnę PIS-ANTYPIS. Pan oczekuje powagi? 🙂

            Ja Panu piszę o rozwoju wszystkich portów w PL i podaję, że przekop jest elementem jak widać ogólnej strategii rozwoju wybrzeża, a Pan tu porównuje piernik do wiatraka i wypisuje o infrastrukturze kolejowej. Ta też jest w planach do rozbudowania , ale to zupełnie inny temat, zupełnie inne programy i środki budżetowe.

            Programów inwestycyjnych jest od groma. To nie jest tak, że jak zrezygnujemy z przekopu, to powstanie dzięki temu LHS. Przecież to populistyczna bzdura pisana pod narrację.

            Równie dobrze mógłbym napisać, że kasa rzucona przez rząd na remont mostu w Cigacicach pod Zieloną Górą mogłaby być spożytkowana o wiele lepiej (bo jest most na s3 tuż obok). Może i by mogła. Ale ten most jest zwyczajnie tutaj potrzebny i bez dofinansowania rządu, nikt go tu nie chciał zrobić. Jest to marchewka wyborcza dla lokalnej społeczności, inwestycja się nijak nie zwróci. Nie kalkuluje się biznesowo, ale to bardzo ważny węzeł komunikacyjny dla lokalnej społeczności. I choćby mi Pan tu wyliczał koszty utrzymania tego mostu przez następne 100 lat i udowadniał , że to biznesowo się nie klei – to i tak ten most jest tu potrzebny (mimo że kilkaset metrów dalej jest większy i nowszy).

            Więc jak pisałem w artykule. Jak rząd ma wydawać pieniądze, to niech to będą właśnie inwestycje- nawet w lokalne projekty.

            A co do argumentów , które Pańskim zdaniem mnie zaorały dotyczących tego, że : dane finansowe są fałszowane etc.etc. i nie ma zysków tylko straty.
            Konkrety. Proszę o jakieś dane, linki do niezależnych badań, obliczeń etc.etc. Jak nie ma, to nie dyskutuje. Ja też mam wiele wyobrażeń na dane tematy, ale ich tu nie prezentuje, bo podejrzewam , że niewielu by one zainteresowały. Mnie też czyjeś wyobrażenia niespecjalnie interesują. I ich nie będę komentować. Interesują mnie natomiast dane, fakty, analizy i wnioski.

            Przedstawiam materiał który zebrałem, tak by każdy mógł wyciągnąc swoje wnioski niezależnie od tych, które sam przedstawiłem. A jak mnie ktoś chce przekonywać, to proponuję nie marnować czasu na paplaninę (“to spisek”, “to nieprawda” “to fałszywe dane”) tylko poszukać konkretnego materiału i go tutaj wrzucić jako link w komentarzy. Chętnie wówczas poczytam i się zapoznam. Inny czytelnicy pewnie również.

            pozdrawiam
            KW
            🙂

          5. Tu chyba chodzi o głosy wyborcze w regionie, o ten Elbląg, a nie o sam sektor morski.

            W Elblągu już firma z morskiej branży funkcjonowałą/uje, obecnie bez wielkich sukcesów. Śruby, stery strumieniowe. Pozostałość po dawnych PRLowskim ZAMECHu, potem ABB, a potem to już różnie.

            Elbląg zawsze w III RP był regionem Polski z dużym bezrobociem. Tam brakuje miejsc pracy. Zachodnią granicę Niemcy i Francuzi zabudowali fabrykami które dostarczają im podzespoły, więc tam nie ma problemu bezrobocia. Ściana wschodnia ma problem, bo raz za daleko na Zachód żeby dostarczać podzespoły, Amazon nie wybuduje tam centrum logistycznego pod niemieckiego klienta. Dwa, to za blisko do Rosji, a nuż kiedyś ruszy czołgi i dojedzie do linii Wisły? I fabryki przepadną.

            No to za 2 miliardy kupiliby Elblągowi miejsca pracy.

            Taki Śląsk dostaje co roku miliardy i miliardy, wszyscy dotujemy górników – w naszych składkach ZUS i niskich emeryturach (by oni mieli wyższe), w cenach energii elektrycznej, w składkach na NFZ (na Śląsku infrastruktura szpitali lepsza i leczymy ich choroby zawodowe). Nawet naszym zdrowiem dotujemy górników, wdychając smog każdej zimy. No i tzw. centralny magazyn węgla, czyli hałda na niepotrzebny nikomu produkt – przecież to też za naszą kasę. A górnikom zawsze mało.

            Więcej miejsc pracy dałoby wybudowanie tam czegoś co by produkowało towary na które byłby zbyt. Najlepiej takie, gdzie do produkcji potrzeba dużo ludzi. Państwu takie inwestycje raczej nie wychodzą, najlepszym przykładem te obiecane 5 lat temu fabryki samochodów elektrycznych. I stocznie promów pasażerskich. I fabtyki autobusów.
            No chyba że byłby państwowy przymus wykupu takiego towaru. Ale to mają tylko energetyka, górnictwo oraz zbrojeniówka. No i monopole typu Orlen. To jak państwo nie potrafi, to może prywatny biznes. Czyli trzeba dać komuś te 2 miliardy, albo kilku po kilkaset milionów, pod warunkiem, że pod Elblągiem postawi fabrykę/ki. Normalne jest, że jak pojawia się duży inwestor, to państwa licytują się ile mu dadzą, by u nich postawił fabrykę.

            W Kwidzynie udało się ściągnąć kiedyś inwestora (Philips, potem Jabil), w Tczewie (Flextronics), to co brakuje w Elblągu. Wszysko jedno jaka branża, może być linia montażowa. Będą robotnicy, będą mistrzowie na produkcji, będą kierownicy, będą kooperanci lokalni, będą comiesięczne pensje na konto do wydania, będzie rosła jakaś kultura techniczna i jakieś lokalne, mniejsze lub większe know how.
            Kooperanci się pożywią, urosną i zaczną rozglądać się także za innymi klientami. Ktoś tam się nakradnie w takiej fabryce i własny interesik postawi. Coś co będzie produkować, najlepiej na eksport.

            To by był konkret, konkretna ilość zatrudnionych ludzi za 2 miliardy, do przeliczenia ile za jedno miejsce pracy. Ile miejsc pracy powstanie z tych 2 miliardów wkopanych w kanał? Konkretnie.

          6. To, że przekop ma też zadanie kupić głosy wyborcze, to jest oczywiste. Wszędzie, gdzie politycy wydają środki publiczne – robią z tego duży PR i chcą za to kupić głosy.

            Niemniej nie podzielam Pańskiego zdania co do wydania tych 2 mld na budowę fabryk czy dofinansowanie prywatnej firmy. Jestem kompletnie przeciwny tego rodzaju działalności Państwa. Biznes ma robić się sam i być całkowicie prywatny. Bo tylko tak, będzie rentowny. Pisze Pan, że dofinansowanie górników jest złe, ale już dobrze by było dofinansować jakąś fabrykę w Elblągu? Gdzie tu różnica? W mojej ocenie Państwo nie powinno prowadzić biznesu. Wyjątkiem są sektory, które Pan wymienił, bo są strategicznie ważne dla państwa (chodzi o bezpieczeństwo). Czyli armia-surowce/energetyka. Bo jak będzie bieda (wojna/kryzys) to prywaciarz nagle zamknie zakład, zbankrutuje, albo zwyczajnie przekupiony zacznie działać na niekorzyść państwa. I wówczas kraj będzie i bez broni i bez prądu.

            Dofinansowywanie prywaciarzy państowym majątkiem też jest w mojej ocenie niebezpieczne. A czemu np. Panu nie dać tych 2 mld tylko komuś innemu? Kto będzie decydować o tym, kto ma dostać pieniądze? Przecież to jest piękny przepis na totalną korupcję (wiem, że ona i tak jest, ale byłoby jeszcze gorzej).

            W mojej ocenie, Państwo winno ułatwiać i nie przeszkadzać w prowadzeniu biznesu, ale nie powinno tego biznesu dotować. Czemu z publicznych pieniędzy mamy budować komuś prywatne imperium i majątek?

            Inwestycje w infrastrukturę to jest natomiast coś, co rzadko jest rentowne dla bezpośredniego inwestora. Na całym świecie : drogi, koleje, porty, lotniska – budowane były albo przez państwo, albo z pomocą państwa. Są oczywiście wyjątki, jednak co do zasady, żaden właściciel firmy nie będzie czekał 100 lat aż mu się jakiś most biznesowo zwróci… Zwyczajnie postawi fabrykę tam, gdzie most już stoi. I to jest odpowiedź na Pańskie pytanie, dlaczego w Elblągu nie ma miejsc pracy. Będzie przekop, będzie skończona droga ekspresowa, będzie funkcjonować port, to i firmy zaczną inwestować w regionie ze swoich kieszeni i to bez żadnych dodatkowych zachęt i dotacji :). Niech to nawet będą fabryki kajaków i żaglówek. Na tym też się da zarobić i stworzyć miejsca pracy 😉

            Biznes, niestety, nastawiony jest najczęściej na krótki lub średni efekt. Bo każdy chce dożyć zwrotu inwestycji i jeszcze w dobrym zdrowiu pocieszyć się zarobionymi pieniędzmi. Nawet duże koncerny wolą często dać łapówkę, by państwo zbudowało coś za nie, niż samemu budować drogie projekty infrastrukturalne. W zasadzie często tak to właśnie wygląda (rozmowa z samorzadami: “my postawimy u Was fabrykę, ale Wy nam przygotujcie najpierw teren, wytnijcie las, doprowadźcie drogę etc.etc.). Kosztów infrastruktury nikt nie chce ponosić. Szuka się miejsca dla biznesu tam, gdzie ona już stoi i jest gotowa. Więc lepie zbudować przekop, port, most czy lotnisko, niż płacić prywatnym firmom by te zechciały zbudować firmę i zatrudnić lokalną społeczność w miejsuc, gdzie tej infrastruktury nie ma.

            Sektor prywatny zrealizuje tylko te projekty, które są wysoce rentowne. Inne, te mniej rentowne, ale przecież bardzo potrzebne, zwyczajnie nie zostałyby nigdy zrobione. Dlatego państwo musi realizować inwestycje infrastrukturalne. Za jakie środki były budowane autostrady? Kulczyk w życiu nie wyłożyłby swoich prywatnych pieniędzy na budowę odcinka A2 koło Poznania, gdyby miało mu się to zwracać później z “bramek” 😉 A przecież nie można powiedzieć, że budowa A2 była bezsensu i ogólnie się nie opłacała. Opłacała się, ale ile? Jak to policzyć? Jak wycenić np. Pański czas, gdy przejechał Pan daną trasę w 2 godziny zamiast 5? Jak wycenić korzyści z przekopu, gdy turyści zamiast autem , będą płynęli statkami do Trójmiasta na zwiedzanie? Jak wycenić to, że przekop może ściągnąć np. właśnie producentów kajaków w rejon Elbląga? Jak wycenić to, o ile zyska turystyka regionu z uwagi na przekop? To są rzeczy niepoliczalne.

            To pisze już ogólnie , nie do Pana. Jak ktoś opłacalność przekopu liczy zliczając tylko przeładunek w porcie, to znaczy , że biznesu na oczy nie widział i nie liznął w swoim życiu. Bo biznes jest taki, że jak są warunki, to zawsze znajdzie się ktoś, kto je wykorzysta i zarobi. Choćby miał sprzedawać pocztówki ze zdjęciem “słynnego przekopu Kaczyńskiego”. A jak ktoś w życiu nie podjął się prowadzenia własnej samodzielnej działalności, to choćby mu biznes na czole wyrósł, to na nim nie zarobi i będzie jojczyć, jakie to wszystko wokół złe i bezsensowne. 🙂

            pozdrawiam serdecznie 🙂
            KW

          7. (…)a DODATKOWO starczyło na przekop, to kwestia jest klarowna.(…)
            Nie do końca… a dlaczego nie dać tej kasy na użeglownienie Kanału Elbląskiego?

          8. (…)Potrzeb w Polsce jest wiele i można przecież we Wloszczowej zbudować Kosmodrom za pieniądze podatnika, wszak Polska Agencja Kosmiczna juz dawno jest…(…)
            W Francji takie coś nazwano (…)TGV na dworcu w polu buraków(…)… ale czas pokazał, że ta koncepcja wypaliła. Ale u nas niestety nie było koncepcji tylko prywata Gosiewskiej. Teraz niby jest program zatrzymywania pośpiechów w miastach powiatowych… ale z czego się cieszyć skoro, w takim Grodzisku Mazowieckim jest tylko po jednej parze do Krakowa i Wrocławia, z czego pociąg do Krakowa dojedzie na miejsce docelowe w nocy co zabija sens turystyczny?

          9. (…)Jałowa dyskusja. Za komuny w Odrę można było pakować, bo NRD i PRL były w jednym systemie rządzone przez Moskwę, która nie patrzyła na lokalne interesy, tylko na to co jej było potrzebne. Dziś Odra to granica między RFN i III RP. Odry nie można uruchomić bez Niemców. A po co Niemcy mają płacić na rozwój Szczecina i Świnoujścia?(…)
            A co blokuje Wisłę?

        2. (…)5. Dlaczego Klub Paryski umorzył gierkowskie długi…Nie zrobił tego z litości ani wspaniałomyślności(…)
          Jednym z powodów były nasze operacje na Bliskim Wschodzie, które miały ciekawą odnogę w Klewkach… i nie mam na myśli bajdurzeń Leppera o Talibach, bo prawda jest jeszcze ciekawsza, bo tam funkcjonowało coś na kształt Air America.

  4. Świetny materiał, gruntownie podsumowujący sensowność projektów.

    Widać, że zwolennicy antypolscy wszędzie się znajdą i autor pozwala nawet im tutaj dodać swoje dwa grosze do pluralizmu.

    Od siebie dodam, że oba projekty zwiększają konkurencyjność, coś co jest siłą naszego kraju na pozór nie widoczną.

    W bardzo wielkim skrócie, dzisiejsze Niemcy swoją wysoką siłę gospodarki zawdzięczają historycznej rywalizacji 1800 małych państewek , które wchodziły w skład świętego cesarstwa rzymskiego. To rywalizacja buduje konkurencyjność.

    Podobnie dzisiejsze Chiny wygrywają puki co w ekonomicznej rywalizacji poprzez silną konkurencyjność na czym budują swoje przewagi.

    Tak samo nasz kraj, aby dalej się rozwijał i jeśli dalej chcemy być liderem regionu, to potrzebujemy drogi do Kłaipedy, nie możemy się bać szybszej drogi do nich, potrzebujemy lepszej infrastruktury aby zalać bałtów naszymi towarami i wspólnie z nimi i ścianą krajów wschodnich produkować jak najwięcej i jak najbardziej konkurencyjniej w oparciu o wspólne siły.

    Podobnie z portem w Elblągu, po za wsparciem regionalnym sam Elbląg to 120000 miasto, i najbardziej wysunięty port na wschód. Leży też przy S7, która nawet nie ukończona jest najszybszym połączeniem drogowym z Warszawą. Szczególnie dla małego i średniego biznesu to konkurencyjny plus.

  5. Tak z ciekawości, skąd w artykule zdanie “Jeszcze w 2013 roku port w Elblągu (który operował przed planowanym pogłębieniem toru wodnego do 5 metrów) był czwartym najważniejszym portem przeładunkowym w Polsce.”?

    Tu jest taki dokument GUS, z 2013 właśnie:
    http://eregion.wzp.pl/sites/default/files/gospodarka_morska_w_polsce_w_2013_roku.pdf
    polecam wykres 7 na stronie 6
    tablicę 6 na stronie 13
    nijak nie wychodzi wg GUS port w Elblągu na 4 miejsce w 2013…

    Od biedy mógłby być 6, ale w porównaniu do miejsca 5 (Polic) ma obroty ładunkowe 5-razy mniejsze.
    Więc te szóste miejsce nie do końca mówi o tym jak małe miał znaczenie.
    Już miejsce 5 ma wielokrotnie mniejsze obroty niż miejsce 4, a Elbląg ma wielokrotnie mniejsze obroty niż miejsce 5. Raczej jego znaczenie oddaje wspomniany wykres 7, gdzie są na miejscu 5 Police, a potem jest wielokrotnie mniejszy worek portowego planktonu nazwany “pozostałe porty” gdzie znajduje się Elbląg, gdzie już miejsce 6, 7 czy 8 nie ma znaczenia, bo “pozostałe” są pomijalne dla gospodarki.

    I teraz wspomniana tu inwestycja w tor wodny w Świnoujściu, które jest w pierwszej czwórce w raporcie GUS, ma sens. Te 1,4 miliarda które umożliwi wpływanie tam statków o dwa razy (!!!) większej nośności. Więc teoretycznie może to zdublować obroty. A tu mówimy o wydaniu 2 miliardów by mogły wpływać do Elbląga statki o nośności 20-krotnie mniejszej od tych które będą wpływać do Świnoujścia (40 000 ton vs 2 000 ton).
    Gdzie ekonomiczny sens?

    Ten hurra-optymistyczny artykuł, o polskim “Kanale Panamskim” chyba by trzeba by nieco skorygować. Port w Elblągu (handlując pewnie w 99% z Rosją) miał w 2013 mniejsze znaczenie niż mu się tu przypisuje. A teraz mówimy o 2 miliardach (na początek) by inicjować jakiś handel morski (???) bez udziału partnera z Rosji. W ten sposób zajmie lata zanim bez Rosji, dzięki przekopowi, Elbląg wróci do obrotów z 2013, gdy był notowany w GUS w worku “inne porty”, z obrotami 5-krotnie mniejszymi od kolejnego portu z zestawienia.

    Wydaje się że ten przekop to taka wodna wersja lotniczego portu w Radomiu.

    1. ten przekop jest bardzo perspektywiczny finansowo.
      jak się go już zrobi to po pierwsze zarobią Ci, co mieli zarobić…
      a po drugie będzie można zarabiać na podatniku corocznie odmulając zamulający się tor wodny.

      będzie troszkę przetargów do rozpisania i troszkę pieniędzy do wyprowadzenia.

      Szczecin to prawie Niemcy a pislamu nikt w Szczecinie nie kocha, nie będą wiec mieli pogłębienia- to ze jest to działanie krótkowzroczne na zasadzie na złość babci odmrożę sobie uszy nikogo nie obchodzi.

      Co miałaby nie Polska ale partia z pogłębienia toru wodnego do Świnoujścia? Partia nie mialaby nic. No wiec niech sobie Niemcy pogłębiają jak chcą.

      Choć nie można tylko czepiać się obecnych wielkozmianowcow, Szczecin i okolice wisiały i powiewały także poprzednikom, nikogo ten rejon nie obchodził i wcześniej. Do lat 80 tych mawiano ze wróci do DE i pewnie w mentalności tak zostało.

    2. Dane z tekstu są linkowane w samym tekście. Pan pisze o obrotach, a w linku przeze mnie podanym była mowa o przeładowanym tonażu. Może chodzi po prostu o różne dane?

      Co do porównań. Oczywiście, można wskazać inwestycje bardziej rentowne lub mniej rentowne. Ale to, że w Świnoujściu czy w Gdańsku inwestycja może być o wiele bardziej zyskowna, wcale nie oznacza, że przekop na Mierzei Wiślanej nie będzie rentowny i jest nieprzydatny.

      Proszę zwrócić uwagę, że ani inwestycja w Świnoujściu, ani w Trójmieście nie poprawi sytuacji na Warmii. To zupełnie inny region Polski, który również potrzebuje inwestycji by otrzymać szansę do rozwoju. Ok. Wschód jest biedniejszy, Elbląg to nie spięte ze Szczecinem Świnoujście. I czy fakt, że BYĆ MOŻE , Elbląg nigdy nie dogoni już Świnoujścia i Szczecina (zresztą nawet nie wiem czy są takie plany) , oznacza, że nie ma potrzeby inwestować na tamtym obszarze?

      To są trochę takie argumenty, jakby ktoś tuż po odzyskaniu niepodległości i jej obronieniu, w 1920 roku stwierdził, że należy inwestować tylko na zachodzie Polski bo tam jest największa stopa zwrotu. A w biedny wschód każda wydana złotówka będzie stracona. No nie. To jest błędne założenie. Musimy w końcu przełamać podział na Polskę A i B. Zakopać podziały po zaborach (co jeszcez po 100 latach nie zostało zrobione). Trzeba rozwijać się w sposób zrównoważony i równomierny. Chyba, że chcemy by wszyscy Polacy zostali zmuszeni do przeprowadzki na Śląsk , do Warszawy lub Trójmiasta, bo tylko tam będzie praca.

      W mojej opinii nie tędy droga. Prywatny biznes jest od tego, by wykorzystać istniejące warunki do maksymalizacji zysków.
      A państwo jest od tego, by przeprowadzać takie inwestycje, by stwarzać lepsze lub nawet nowe warunki dla biznesu.

      Co do lotniska w Radomiu to jest symbolem niewypału. Nie chcę się wypowiadać, bo nie wnikałem w ten temat. Niemniej, w przypadku Elbląga widać, że wcześniej port funkcjonował dobrze. Więc mamy oczywisty dowód na to, że przy odpowiednich warunkach, znów może tak funkcjonować.

      Swoją drogą jestem bardzo ciekawy, czy już przypadkiem jakaś stocznia nie projektuje statków , które byłyby idealnie dostosowane do pływania między Elblągiem (4m. maks. zanurzenia) , a portami skandynawskimi i w krajach Bałtów. Bo to jest akurat niezła okazja, do wbicia się na powstającą lukę na rynku.

      pozdrawiam
      KW

      1. ale jak Pan chciałby aby zarabiać na porcie w warunkach skonfliktowania gospodarczego z sąsiadami?

        Skoro przedmówcy piszą, ze port zarabiał na Rosji to wtedy sytuacja chyba była inna niż teraz. Wtedy zarabiał ale wtedy było wtedy a dzisiaj mamy dzisiaj trzeba myśleć o przyszłości.

        Przedmówcy porównują tez Port Police. Port Police ma obok dawne Hydrierwerke Politz a obecnie Zakłady Azotowe i tu zasadność posiadania portu w sąsiedztwie nie budzi ekonomicznych wątpliwości.

        Jeśli nie zmieni sie sytuacja to ten wielomiliardowy przekop będzie służył przede wszystkim jachtom. O ile mi wiadomo sytuacja gospodarczo-polityczna PL jest daleka od sytuacji Kataru czy Dubaju. Sezon jachtowy w PL to nie sezon na Seszelach. Czy aby te miliardy wydane na przekop nie są wyłącznie polityczne?

        Miliardy, które można byłoby wydać na odbudowę połączeń energetycznych z Ukraina. Połączenia te zostały celowo zniszczone na życzenie USA. A pamiętajmy ze Ukraina ma interes sprzedawać hurtowo energie PSE ale nie ma jak tego zrobić bo infrastruktury brak. Import energii tańszej, z Elektrowni Atomowej Chmielnicki i spoza UE (limity CO2) mogłyby poprawić konkurencyjność przemysłu w PL. Juz mniejsza z tym ze byłyby to filie niemieckich firm w PL korzystające z jeszcze tańszej energii, ale cokolwiek w PL by zostało.

        Biznesów nie robi się -ot, widzę tu wodę, to weźmy zróbmy tu port. Tu weźmy to i przekopmy i będzie… No dobrze, będzie kolejne miejsce dla szwagra w zarządzie, dla Mietka chłopaka córki w innym zarządzie i my się tu wszyscy ustawimy. Mazury maja inne walory i robienie z nich portu w Dalian nie wyjdzie z wielu powodów. Pytamy o zasadność ekonomiczna i wskazniki cost/efficiency bo o takiem rzeczy ma prawo zapytać każdy podatnik. Nikt nie pyta o studium wykonalności ale o priorytety.

        Przekopać i ogłosić sukces można zawsze, nadać imię prezydenta J.K. i poświecić. A potem co roku dokładać i defraudować…

        A poza tym nie sztuka jest cos zrobic. Sztuka jest utrzymac. Utrzymanie infrastruktury to sa dopiero koszty. Dlatego tez polecam wycieczke po USA i mozna zobaczyc tamtejszy stan mostow, infrastruktury jak zapory, wiadukty etc.

        A z kanalow to Kanał Białomorsko-Bałtycki – plany byly wielkie (pominmy tragizm historii) a wyszlo dla wielkiego mocarstwa jak zwykle. Ale PL nie ma takich szlakow komunikacyjnych i nie transportuje apatytow takim kanalem do Norylska. Sprawy potencjalnych zloz rud tytanu na Suwalszczyznie to jeszcze dziesieciolecia zanim ruszy eksploatacja…

        1. Z jakimi sąsiadami. Problem jest tylko z Rosją. Wszystkie inne kierunki na Bałtyku są otwarte. Handlowano głównie z Obwodem Kaliningradzkim, bo było najbliżej. Teraz jest impuls do szukania innych rynków. “Wielomiliardowe”… Wielomiliardowe to są inwestycje w Trójmieście. Bo tam one mają sens. Przekop to 2 góra 2,5 mld zł. Rozbudowują się wszystkie polskie porty, więc proszę tutaj nie wprowadzać narracji, że wybrano jakieś jedno karkołomne przedsięwzięcie by zdefraudować kasę. Bo jak wskazywałem, plan przekopu powstał znacznie wcześniej i zdaje się, że nie wyszedł z rządu tylko z samorządu. W zakresie tego, do czego Pańskim zdaniem będą wykorzystywane port w Elblągu i przekop na Mierzei, to być może Pan tam widzi tylko żaglówki i kajaki. Do mnie ten biznes plan dla omawianego regionu nie przemawia.

      2. Sytuację w Elblągu poprawiła by jedna nowa sensowna fabryka, dająca zatrudnienie 1-2 tysiącom ludzi, i wielkiej liczbie lokalnych kooperantów.
        Nie wiem jaka. Części do aut – wątpię, bo te są ulokowane wzdłuż zachodniej granicy. Niemiec patrzy jak daleko będzie je woził. Może coś innego, niekoniecznie produkujące części dla Niemca. Samorzutnie w tym Elblągu to chyba niewiele w od 1989 powstało. Elbląg chyba nie do końca się podniósł po rozpier…sze jaką miastu zafundowała Armia Czerwona po jego zdobyciu. Ale i tak potem lokalny socjalistyczny przemysł bazował w dużej mierze na poniemieckich fabrykach. Z zupełnie nowych, po 1989, to co tam powstało? Może fabryki mebli.

        Jeśli nie motoryzację, to może postawić tam fabrykę wiatraków. Trzeba modernizować energetykę, na to będzie kasa z UE, a wiatraki lokalnie można stawiać nawet na tej Mierzei – będzie wiało. I kabel który ten prąd rozprowadzi po Polsce. 2 miliardy z budżetu, drugie tyle z UE, i fabryka wiatraków (niech będą ze znaczkiem “Teraz Polska”) kupowanych przez spółki państwowe energetyczne. Za jednym zamachem pomoc dla Elbląga i tańsza energia w Polsce (na pohybel tym roszczeniowym górnikom).

        Bo gdyby te 2 miliony dać w jakieś formie dotacji jakiemuś zagranicznemu koncernowi, by postawił tam fabrykę, to region dostałby impuls. Ludzie dostaliby prace, lepiej płatną niż u polskiego prywaciarza, z normalnymi prawami pracowniczymi, jakąś pulą etatów (plus jak zawsze “temporary”). Gdyby to było 1-2 tysiące ludzi, to ci wydali by swoje pensje lokalnie. Kupili mieszkania, domy, poszli do restauracji, zapłacili za korki dziecka (może w ogóle by w końcu na dzieci się zdecydowali), itp. Zarobiłby lokalny biznes hotelarski (delegacje jakieś z koncernu), taksówkarze jacyś na kursach na lotnisko w Trójmieście, nawet miejscowe dziw… Zostałaby kasa w regionie.
        Po jakimś czasie urośli by lokalni poddostawcy, jakiś manager z logistyki zbudowałby na boku swoją firmę z TIR-ami (i przy okazji zacząłby wozić też towar spoza regionu), ktoś by robił kartony, ktoś narzędzia, ktoś robił maintenance.

        Niezła droga do Elbląga już jest – S7, można też przebić się na A1. Jest S22 do Kaliningradu. Brakuje jeszcze czegoś na Białoruś i Litwę, ale można S7 na Olsztyn i dalej się przebijać.

        Już w komentarzach tu tłumaczono, że przekop transportu nie poprawi. Statki malutkie będą zawijać, czyli nie ma premii za masowy transport morski. Kontenery które zabierze taki mały statek łatwiej wozić koleją lub tirami. Jedyna premia z takiego stateczku byłaby dla transportu gabarytowego. Czy ktoś w Elblągu na większą skalę robi jakieś wielkogabarytowe produkty, które trudno przewieźć drogą/torami?
        Podany tu przykład Polic jest dobry – najpierw zakład który coś chce transportować, a potem port dla niego. Co będą transportować z Elbląga co będzie akurat potrzebowało transportu małymi statkami?

        Jakby władza nie chciała taniego poklasku, a chciała naprawdę pomóc miastu, to by znalazła jakąś światową firmę by postawiła tam fabrykę, licząc na 2 miliardy złotych dotacji. Na 1-2 tysiące pracowników. W dodatku taka fabryka, nawet gdyby była zwolniona z CIT, i tak generowałaby dochody podatkowe (VAT, PIT pracowników).
        I dodatkowo przeniosła tam jakieś centralne urzędy, może by tak z 1-2 tysiąc urzędników finansowanych z centralnego budżetu. Czy ja wiem co? Ministerstwo jakieś. Nie wszystko musi być w Warszawie. Urzędnicy, z przyzwoitą pensją, z rodzinami, przenieśliby się do Elbląga (a na te wakaty co nie byłoby chętnych na re-alokację, zatrudniłoby się miejscowych). Wychodzili by o 16:00 z pracy, w garniturach, potem może poszli do knajpy, kina, teatru, ludzie z wyższym wykształceniem, wynajęliby mieszkania a potem może kupili swoje (albo domki). Wpadaliby inni urzędnicy na delegacje, zanocowali w lokalnym hotelu, wypili w lokalnej knajpie.

        1. Skąd Pan weźmie personel do tej nowej fabryki?

          Wykwalifikowany personel ? Nie zwykłą montownie i nie Amazon, który formalnie tworzy a nieformalnie przeprowadza destrukcje.

          Czemu nie montaż precyzyjnej elektroniki dla BMW w zakładach Avtotor w Kaliningradzie? Avtotor montuje tam BMW a jakość maja fatalna.

          Jakikolwiek Inwestor będzie chciał preferencji podatkowych. Co ma Elbląg, co jest komukolwiek potrzebne? Zamech się skończył, turbiny robi dziś Alstom czy Siemens Electric czy tez GE. Dzisiejszy następca Zamechu to nie to samo. Przerwanie łańcucha kształcenia kadr po transformacji zabiło wiele mniejszych miast. Elbląg jest ofiara ustroju i samej transformacji ustrojowej. Zresztą widzę pewne podobieństwa pomiędzy Elbing a Grünberg.

          A co do gabarytów to GE Power przecież musi jakoś eksportować swoje produkty. Convoi exceptionnel ?

          W czasach pruskich tez nie było kolorowo, Prusy Wschodnie były przecież typowo rolnicze.

          Zamech eksportował swe turbiny poprzez RWPG wszędzie przecież, a jak jest teraz…

          1. Niestety, trzeba by zacząć od montowni, gdzie by lokalny personal powoli zdobywał doświadczenie. I kształcenie też można by ustawić pod inwestora. Może ściągnąć jakiś ludzi z wykształceniem technicznym, np. z Ukrainy (oferując im lokum, dobrą pensję oraz perspektywę obywatelstwa). Z innych regionów specjalistów też można ściągnąć, dając dobre warunki płacowe.
            Wiem, że jest zaorane, z zakładów z PRL zostało niewiele. Ale jak się pakuje 2 miliardy czy więcej, to przecież nie po to by je wkopać w ziemię, tylko z głową, by powstała z tego jakaś Wartość.

            No chyba że chodzi wyłącznie o zarobek na ten koniaczek, na wielkich słomianych inwestycjach. A potem zrobi się protokół zniszczenia, jak się ten przekop zamuli, porzucony.

  6. Rozmawiałem latem 2019 z kilkoma osobami od produkcji jachtów. Przy okazji wyszła sprawa Zalewu Wiślanego i przekopu. Zalew Wiślany to idealne wybrzeże dla stoczni jachtowych [produkujemy ca 20 tys jachtów rocznie – mamy silną gałąź tego przemysłu w Europie] – i idealny akwen dla bezpiecznych prób stoczniowych [małe falowanie – osłonięty akwen]. No, ale przy “fochach” Rosjan, którzy traktują przejście pilawskie jako pałkę na polski ruch morski – a dla jachtów byłby to ruch dość liczny – dopóki nie będzie przekopu – dopóty tej naturalnego, wielkiego i bezpiecznego zaplecza stoczniowego i zaplecza dla “mariny” jachtowej nie będzie sensu wykorzystywać. Jak będzie przekop – to po próbach stoczniowych – w naturalny sposób będzie można przetransportować jacht rejsem TERMINOWO [bez opóźnień i bez kar umownych z tytułu celowych fochów Rosjan – którzy mogą założyć “szlaban” jak chcą] – no i tanio przekopem i morzem [czy nawet po krótkim rejsie Bałtykiem także w głąb ujścia Wisły “właściwej”] – dostarczyć prosto do klienta. W drugą stronę [śródlądową] – to kwestia skomunikowania z kanałami mazurskimi do jezior Pojezierza Mazurskiego. A przekopem i Bałtykiem [i dalej przez Sund] – można wtedy dostarczać jacht rejsem także do klienta zagranicznego – prosto do jego macierzystej mariny. A tak bez przekopu – pewna ilość naszych stoczni jachtowych – przez “zaklepanie” już dobrych “stoczniowych” nadbrzeży bałtyckich i slipów – buduje jachty w pewnym oddaleniu od wybrzeża Bałtyku – i musi używać drogiego transportu kołowego… W sumie – przekop na mierzei to jedna sprawa otwierająca komercyjny i rekreacyjny “otwarty zasób” Zalewu Wiślanego względem Bałtyku – ale druga rzecz – to skomunikowanie z systemem kanałów Pojezierza Mazurskiego. Co notabene jeszcze bardziej zwiększyło by stopień “trudnego terenu” dla ataku sił FR…

    1. Sensowny pomysł. Trochę firm jachtowych w Polsce jest, to co pływa na Mazurach pochodzi z polskich lokalnych stoczni. I jest trochę podwykonawców, ale trochę dlatego że robimy w kraju kadłuby laminowane. Nie dlatego że jesteśmy tacy fajni i mamy know-how (trochę też), ale głównie dlatego że te kadłuby z żywic produkowane są we wrednym niezdrowym procesie produkcyjnym, szkodliwym dla środowiska i pracownika. Stąd wyoutsorcowano to do tych krajów w UE, gdzie można się z tym nie liczyć (ze środowiskiem i z pracownikiem). Są stocznie, a jachty potem wozi się na przyczepie. Z tymi większymi to już jest sztuka przewieźć, i tu by faktycznie przydałby się przekop. Gdyby jachtowe stocznie były nad Zalewem (a na razie ich tam nie ma).

      To byłby jakiś pomysł. Tu Zalew Wiślany ma zalety, do tych prób o których Georealista wspominał. Bo na typowo weekendowo-turystyczną turystykę to już nieco zbyt wymagający jest i nie ma uroku Mazur.

      Tylko tego skomunikowania z kanałami mazurskimi do jezior Pojezierza Mazurskiego nie ma. Jest, teoretycznie, przez pochylnie, z Pojezierzem Iławskim, ale to nie Mazury. A na razie to na Mazurach są stocznie, bo tam jest największy popyt na jachty w Polsce. Teoretycznie można by kombinować jakieś połączenie, wyjście z Zalewu Wiślanego na Wisłę, potem Narwią i Pisą, ale to jest czysto teoretyczne. To by wymagało miliardów na przywrócenie tam jakiejś sensownej klasy żeglowności. Przy ociepleniu klimatu i problemami z wodą – nierealne, nawet jakby te miliardy były.

      Czyli ok, 2 miliardy na przekop, i kolejne 2 miliardy dotacji na rozwój przemysłu stoczniowego jachtów w okolicach Elbląga, i pomysł jest. Tylko skąd doświadczeni pracownicy? Trzeba by jakieś szkoły szkutnicze w Elblągu otworzyć. Taki kompleksowy plan przerasta możliwości naszych polityków. Łatwiej przekopać rów.

      Zalew komercyjny i rekreacyjny? A Georealista żegluje? 90% mazurskich żeglarzy potopiłoby się na Zalewie.

    2. Z ciekawości – czym Zalew Wiślany ma przewagę nad Zatoką Gdańską? Też częściowo osłonięta, latem pełno tam windsurferów. I mnóstwo firm związanych z przemysłem stoczniowym, powstałych na majątku i zasobach ludzkich zbudowanych przez dawne PRL-owskie stocznie.

      To takie nie to jezioro, ni to morze. Dla morskich żeglarzy za płytko i nieciekawie, dla jeziornych za trudno i ryzykownie. Infrastruktura tam leży. Już poszły jakieś setki milionów chyba na tzw. Pętlę Żuławską. Zamysł ciekawy, wykonanie jak zwykle. Wystarczy poczytać relacje, jak to (nie)funkcjonuje. To co wybudowano – niezadbane. Nawet z sanitariatami kiepskawo. Plus ostatnie decyzje skrócenia godzin funkcjonowania śluz na ten Pętli Żuławskiej chyba ją dobiło. A jeszcze, co ciekawe, plany puszczenia do Elbląga jakiś morskich jachtów przez przekop (powiedzmy że nie utkną na mieliźnie, bo będą się ściśle trzymać pogłębionego toru wodnego), jest trochę zbyt optymistyczny. Bo na drodze do Elbląga utkną na pierwszym moście. Tzw. Most Unii Europejskiej ma tam 9 metrów prześwitu. A w jachtach morskich nie składa się ot tak masztu, jak pływając jachtami po jeziorach. A już większe jachty na Mazurach mają wyższy maszt. 33-stopowe Maxusy czy Antile mają ze 13,5 metra od linii wody, i trzeba brać to pod uwagę gdy pływa się po Mazurach. Nawet linia energetyczna na Tałtach w najniższym miejscu jest ryzykowna, na na Rucianym jest zdaje się nawet 12,5m więc maszt trzeba kłaść. A do Elbląga – 9 metrów. A jachty na morze są większe z reguły od tych mazurskich i maszty mają wyższe.

      Inną drobną, acz upierdliwą rzeczą, jest na drodze wodnej do Elbląga drogowy most pontonowy w Nowakowie. Utrudnia żeglugę mocno, bo każdorazowo jak ktoś chce przepłynąć musi być rozsunięty. Tam się nie przepłynie nawet składając masz, bo tam nie ma żadnego prześwitu. To przeskalowane pływające pontony.

      Szumnie kopany rów, a mnóstwo takich upierdliwych, realnych problemów stoi na przeszkodzie wielkich planów. Czy każdy statek, nawet niech będzie miał te zanurzenie nieco ponad 4 metry, przejdzie pod 9-metrowym mostem? Ile czasu zmarnuje czekając na rozsunięcie pontonowego mostu (który pewnie zwyczajowo rozsuwa się w godzinach od… do…)? Ktoś coś z tym zrobić zamierza, po przecięciu wstęgi na zakończenie budowy przekopu?

  7. Jak słyszę że port w Elblągu zarabiał to tak samo jak słyszę, że Stadion Narodowy zarabia. W obydwu przypadkach było to stwierdzenie nieprawdziwe i te zarabianie nie pokrywał nawet 10% odsetek od kredytu na przedsięwzięcie. Geniusze ekonomiczni zarabianiem nazywają pokrywanie kosztów zmiennych. Dajcie mi takie warunki to będę zarabiał na gównie opakowanym w sreberko. Ktoś pisał, że rocznie port w Elblągu przeładowywał 400 tys ton towarów. (pewnie 50% z tego to Ruski węgiel) 2 mld (koszt inwestycji bez kosztu przebudowy portu w Elblągu) podzielone na 400 tys daje wartość 5000 /t/r. Aby miało to sens koszt tony powinien zejść pewnie do wartości 100 zł albo i mniejszej. Mamy więc 50 lat aby zwróciły się same tylko koszty inwestycji. A gdzie odsetki? A gdzie koszty serwisu i pogłębiania, a gdzie koszty remontu portu, a gdzie koszty zmienne ? To się nigdy nie zwróci ale pięknie brzmi w hasłach geopolityki. Geopolityka na płytkiej słonej sadzawce normalnie odwróci losy potencjalnej wojny? Pamiętam czasy Gierka gdzie budowano wielkie kombinaty przemysłowe które do dziś są kulą u nogi polskiej gospodarki, PIS ma ten sam tok myślenia. Wybudujemy i już będziemy zarabiali. Stawiam dowolne pieniądze, że najdalej za 30 lat przekop będzie wyglądał tak jak dziś obecnie kanał wieprz-krzna.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *