„BREXIT” czy też „May Leave”? – Londyn wyjdzie z Unii, czy premier z Londynu? [Komentarz]

Czyli krótko o tym, czy  BREXIT odbędzie się – na twardo, czy na miękko? Czy T. May zdoła doprowadzić do porozumienia, czy też należy rozważać „May Leave”?

 

Ostatnie wydarzenia pokazują, iż nikt nie chce zająć się, podrzuconym przez byłego premiera Wielkiej Brytanii – Davida Camerona, kukułczym jajem. Przypomnijmy, że to właśnie Cameron zorganizował referendum w sprawie członkostwa Brytyjczyków w Unii Europejskiej. Gdy okazało się, iż wynik referendum wskazał społeczne „NIE” dla UE, premier zwyczajnie zrezygnował. A piwo, które naważył, podjęła się wypić Theresa May. Problem w tym, iż ta odważna, tańcząca w takt grobowej ciszy, kobieta musi zmagać się z problemem w pojedynkę. Opuszczają ją po kolei wszyscy kluczowi współpracownicy, nawet Ci, którzy sami nawoływali do BREXITU. Pierwsza seria dymisji nastąpiła w lipcu, kiedy to zrezygnował ze stanowiska poprzedni minister ds. brexitu – David Davis. Dzień po jego rezygnacji, tj. 9 lipca podobną decyzję podjął minister spraw zagranicznych – Boris Johnson.

Obaj byli niezadowoleni z projektu umowy z Unią Europejską o wyjściu Wlk. Brytanii ze wspólnoty. Określili negocjowaną propozycję jako zbyt „miękką”.

Negocjacje zostały wznowione w nowym składzie ministerialnym i przez kilka kolejnych miesięcy biurokraci znów w zaciszu gabinetów pracowali nad tekstem porozumienia między Londynem, a Brukselą. Ten spokój trwał do wczoraj, gdy to premier Theresa May ogłosiła, że treść umowy w sprawie brexitu została już wstępnie sprecyzowana i rząd poprze jej postanowienia. Przewodniczący RE – Donald Tusk, natychmiast ogłosił polityczny sukces i postanowił zwołać kolejny, nadzwyczajny szczyt ws. Brexitu, który ma odbyć się 25 listopada 2018 roku. Treść umowy między Wielką Brytanią, a Unią pochwalił premier Irlandii, co wskazywałoby rzeczywiście na dość „miękkie” warunki brexitu. Irlandia bowiem bardzo mocno związana jest z Unią, ale jednocześnie z Wielką Brytanią (dodatkowo wchodzi problem granicy celnej z Irlandią Północną). Konfliktowy rozwód, uderzyłby z pewnością dość mocno w interesy Dublina. Z drugiej jednak strony, premier Szkocji (która należy do Zjednoczonego Królestwa, w przeciwieństwie do Irlandii) skrytykowała uzgodnienia projektu umowy o brexicie. Można po tym wnioskować, iż dla Szkotów, wyjście z UE na przedstawionych w projekcie warunkach byłoby jednak zbyt „twarde”. Szkoci bowiem w osławionym referendum, w większości opowiedzieli się za pozostaniem strukturach unijnych.

 

Więc jak to jest na prawdę?

By to ocenić, wystarczyło poczekać jeden dzień, bowiem dziś, rząd Teresy May stracił dwóch kolejnych ministrów: pracy (Esther McVey)  i …..ministra ds. brexitu (Dominic Raab), a także jego zastępczynię (Suella Braveman).

Rezygnujący ministrowie swoją decyzję uzasadnili tym, iż projekt umowy ws. brexitu nie odzwierciedla woli narodu, wyrażonej w referendum.

Innymi słowy, treść porozumienia prawdopodobnie ma niwelować skutki brexitu, o czym zresztą wspomniał Donald Tusk.

Jak widać, brytyjska premier chciałaby opuścić okręt… Tylko jedną nogą. Co jest tym trudniejsze, iż Wielka Brytania jest członkiem Unii Europejskiej, któremu przysługują (jeszcze) specjalne przywileje. Przywileje sprawiające, iż Brytyjczycy i tak byli dość mocno niezależni od Brukseli.

Dlatego „miękki” brexit, oznaczałby zapewne jedynie dość formalne wystąpienie Wielkiej Brytanii z UE, podczas gdy realnie, Londyn funkcjonowałby na mocno zbliżonych warunkach, jakie posiada obecnie w strukturach UE.

Brytyjska premier chciałaby zapewne jedynie udawać, iż wyprowadza UK z Unii. Tymczasem wielu brytyjskich polityków jest zdania, że skoro mleko się rozlało, to należy zachować się tak, jak wskazało to społeczeństwo. I niewielu chce brać na siebie odpowiedzialność polityczną, za sprzeciwienie się woli wyrażonej w referendum.

Nie wiadomo z kolei, jakie konkretnie stanowisko zajmuje sama Unia. Z jednej strony bowiem, z pewnością wspólnota straci (UK to trzeci największy płatnik do budżetu Brukselii), z drugiej chodzą słuchy, iż Berlin z chęcią pozbyłby się anglosasów z kontynentu. By nie wtrącali się w decyzje osi Paryż-Berlin. Unia Europejska bez Wielkiej Brytanii, to Unia bez politycznej równowagi, w której dominację zyskają Francja i Niemcy (wspierane przez kraje Beneluxu). Oba te państwa mogą więc pod pewnymi względami zyskać na brexicie.

 

Jak to się skończy?

Porozumienie w sprawie brexitu wcale nie jest jeszcze takie pewne, a czasu na jego zawarcie pozostało niewiele (bodaj do kwietnia 2019r.). Nie wiadomo bowiem, czy Theresa May zdoła samodzielnie przekonać większość w parlamencie do poparcia obecnej formy projektu umowy. Jak na razie, jej zdania nie podzielali nawet ministrowie przez nią powoływani. Tymczasem należy jeszcze do sprawy przekonać koalicjanta. Przy tylu niewiadomych, należy zadać sobie pytanie, czy fotel premiera Theresy May jest również zagrożony?

Brak jednolitego stanowiska ws. brexitu w samej Wielkiej Brytanii, jest ogromnym problemem i zagrożeniem dla procesu negocjacyjnego prowadzonego z Unią. To, czy Brytania wyjdzie z UE z dumnie podniesionym czołem, czy też zostanie brutalnie wykopana (beż żadnego porozumienia), nie zostało jeszcze przesądzone.

Istnieje również inny zasadniczy problem. Bo jeśli umowa w sprawie brexitu nie zadowoli większości politycznej w Wlk. Brytanii, to na kto, wie, czy na horyzoncie nie pojawi się inna opcja: „May leave”. Czy to hasło będzie kolejnym popularnym zwrotem na wyspach?

Niewątpliwie kolejne tygodnie przyniosą zapewne ciekawe wydarzenia w tej kwestii.

 

 

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

 

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

6 komentarzy

  1. A może to początek nowego rozdania?
    Kryzys brexitu w UK zbiega się w czasie z naszą aferą KNF… w 3 dni usunięto 2 europejskim rządom grunt z pod nogami.

      1. Brexit w warunkach chaosu może blokować pole manewru UK na arenie europejskiej… nie zapominajmy też o kolejnych chętnych do wychodzenia z UE. Po takim upokorzeniu wielu straci zapał.

        1. Nawet po kontrolowanym Brexicie, UK straci wpływ na UE.
          I pytanie, na ile Niemcy chcą jeszcze za wszelką cenę utrzymać strefę euro, a na ile myślą już o przereformowaniu Unii. W mojej ocenie, Włosi są coraz większym ciężarem. Po Brexicie, gdy 3 największy płatnik odejdzie, zacznie się myślenie o cięciu kosztów. Grecja, Portugalia, Włochy, Hiszpania…

          1. Rezygnacja z euro przez bankruta szybko skończy się katastrofą… i kolejnych chętnych będzie trzeba ze świecą szukać.

  2. Panowie, jak z tekstem u wojnie u boku hitlera. Co to kogo obchodzi czy WB wyjdzie z uni czy nie, czy zostanie jedna noga czy jedna reka czy bedzie sie trzymac zebami. Tam gdzie sa pieniadze tam robi sie biznes. Jezeli WB jest jednym z najwiekszych platnikow, to czy biznes bedzie w swietle kamer z niemcami, czy poza kamerami nieoficjalnie z francuzami, to zadna roznica. Przejmujecie sie tymi umowami, jakbyscie mieli z tego zysk. Przeciez jak jakis kraj na dorobku jak polin, mialby byc nagle stratny przez wyjscie WB, to natychmiast stworzy swoje wlasne przepisy odnosnie WB np brak kontroli w stosunku do tych obywateli i koniec. WB to wyspa i tam musza byc stale dostawy. A polacy to porzadni pracownicy – cost/quality i nie da sie ich zastapis hindusami (nie wszystkich 🙂 Nikt sobie kaganca nie zalozy robiac numery na lotniskach. To jest lanchuch powiazanych ze soba naczyn i wiedza to zarowno angole jak i niemcy.

    Lepiej poweszcie dlaczego walkuja ten idiotyczny temat – co sie dzieje w tle. To tak jak matka madzi a lasy panstwowe, tak jak masz wolnosci a czarnecki.

    NIemcy maja samych niezadowolonych wokol siebie ale wojna to jeszcze nie jest (tylko w przypadku wojny pluje sie na biznes a i to nie zawsze i nei caly 🙂 Co wiec jest kombinowane w tle – jakie rozmowy sa prowadzone i o co – to jest istotne.

    Kameralna papka dla plebsu o jakich tam exitach, entry’ach czy przemowieniach samowybieralnych urzedasow nikogo nie interesuja. A jezeli anwet to temat powinien byc rozgryzany – jak ew. wyjscie brytoli moze zaszkodzic polsce (po cos byly te pogadanki may-kaczynski). A wplywow w UE angole nei straca bo okretow beda mieli tyle samo i samolotow tez, wiec kto musi sie z nimi liczyc to nadal bedzie sie musial z nimi liczyc.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *