Nagranie audio o tym dlaczego:
1) D. Trump nie zdradził Kurdów,
2) to Turcja i Erdogan są największym przegranym po operacji „Źródło Pokoju”
Oraz czy 3) W. Putin inspirował Turcję do ataku na Kurdów?
Podcast został nagrany w oparciu o tekst na blogu:
Krzysztof Wojczal
geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog
Są owszem pewne konkretne taktyczne zyski Turcji – ale o zbyt małym zasięgu – ponieważ operacja miała zbyt małe przydzielone siły. A strategicznie – dla Turcji wynikły duże straty polityczne i wizerunkowe. USA [i Izrael przy okazji] niemal za darmo [„nic nie robiąc”] – a tylko kosztem pewnych PRZEJŚCIOWYCH strat wizerunkowych USA [w wiarygodności] jako „zdrajcy Kurdów” – i to strat szybko skontrowanych zaplanowanymi akcjami i likwidacją szefa IS [kłania się machina medialna na rzecz USA] – te USA bez wysiłku ustawiły stolik gry – przez jego opuszczenie. Gdy tylko USA się wycofały – przestał działać nieformalny sojusz funkcjonujący na zasadzie „razem przeciw USA” – i zaraz doszło do skonfliktowania pozostałych w regionie graczy. Kłania się tradycyjnie gra geopolityczna – czyli gra o sumie zerowej… Stosunki Turcji z Rosją i Syrią stały się… powiedzmy chłodne, a na pewno ostrożne. Symptomatyczne – Turcja dementuje plany zakupu rosyjskich myśliwców Su-35S [a mówiono nawet o zakupie Su-57E] na rzecz domagania się dostaw F-35… W całym rozrachunku dla Turcji pełen ogląd byłby dopiero przy wycenieniu skutków alternatywnych działań – w tym także ZANIECHANIA akcji militarnej zajmowania strefy buforowej. Na pewno teraz Erdoganowi trudno będzie w pewnym okresie znaleźć dobry pretekst dla użycia 3 mln uchodźców do wypuszczenia ich do Europy….czy raczej przeciw Europie… Komentarz na d24: https://www.defence24.pl/strategiczna-porazka-turcji-w-syrii-damage-control-usa-opinia
(…)kłania się machina medialna na rzecz USA(…)
Bo ja wiem? Słysząc gadkę o skomleniu aż chciało się rzucić Trupów w twarz (…)A jak ty byś spiewal gdyby przyszło do połykania cyjanku(…)… zatem to było trochę antyskuteczne.
Patrząc czysto „instrumentalnie” – operacja turecka dała wynik anemiczny, była nieudana – bo siły były zbyt małe, a prędkość działań była zbyt powolna, zbyt „sygnalizowana” [i to relatywnie sporo jeszcze przed rozpoczęciem operacji]. To dało WYSTARCZAJĄCY czas Kurdom i Putinowi [z Syrią w tle] do opracowania planów ewentualnościowych, do rozmów, do dogadania się – i wtedy to SZYBKIMI działaniami Rosji – i dyplomatycznymi i wojskowymi – Turcja została postawiona wobec nowego układu, który się wytworzył. Turcja została spowolniona i działała dość ostrożnie, bo nie chciała „przeciągać struny” wobec USA [sankcje] i wobec UE. To spowodowało, że to nie Turcja, a SZYBCIEJ DZIAŁAJĄCA Rosja faktami dokonanymi ustawiła sytuację – niwecząc i dezaktualizując pierwotny plan Erdogana. To pokazuje, jak istotnym parametrem jest czas – zwłaszcza czas reakcji. I politycznie – i operacyjnie [militarnie].
Taktycznie – mały zysk Turcji, strategicznie długofalowo – duże straty przez izolację i ograniczenie pola manewru. Turcja już nie mówi o zakupie Su-35S [czy nawet Su-57E] – domaga się dostaw zamówionych F-35 [https://www.defence24.pl/turcy-jednak-nie-chca-su-35-zadaja-f-35]. USA – taktycznie straty wizerunkowe w wiarygodności – skontrowane medialnie przygotowanymi akcjami [pisałem w sąsiednim artykule] i wisienka na torcie – rozreklamowanym zabiciem przywódcy IS. Notabene ten ostatni fakt każe podejrzewać, że cała sprawa była z góry przygotowana – rozpracowanie kryjówki szefa IS i opracowanie przemyślanego planu likwidacji – o, to jest sprawa długa. Dlatego dziwnie zbieżne wycofanie USA ze współpracy z Kurdami – i zaraz potem TAKIE zwycięstwo medialnie przykrywające „zdradę” – to moim zdaniem rzecz nieprzypadkowa. Strategicznie USA wyszły z regionu, zyskały większą wiarygodność u sojuszników na Pacyfiku, którzy właśnie chcieli koncentracji USA przeciw Chinom i zwinięcia pobocznych zaangażowani USA Faktycznie USA nie tyle wyszły z regionu, ile przemieściły siły dla większej ochrony pól naftowych w Syrii – i w Iraku. Porzucając współpracę z Kurdami, USA de facto zawiesiły w próżni państwo kurdyjskie, a raczej autonomię kurdyjską w Iraku. Co oznacza, że Bagdad będzie na nowo szacował „za i przeciw” co do współpracy z USA. Tak samo długofalowo usunęły „kość niezgody” – czyli sprawę kurdyjską – z relacji z Turcją, ale i z Iranem. Czyli poszerzenie pola manewru i otwarta mała furtka do rozmów, a na pewno do eskalacji i minimalnego choćby ocieplenia. USA maja wolne ręce – za to Rosja, po „bezkosztowym wejściu” w próżnię po USA – będzie związana na dłużej – na duże koszty ciągłego zaangażowania i reagowania. A Rosja ma dużo krótszą kołderkę zasobów od USA – więc związanie w Syrii powoduje wymuszona deeskalację na Ukrainie i na Wschodniej Flance. Niekoniecznie w Arktyce [https://www.defence24.pl/norwegia-alarmuje-najwieksza-aktywnosc-rosyjskich-okretow-podwodnych-od-czasow-zimnej-wojny] – ale tam jest zaangażowanie floty – niezależne od wojsk lądowych, jak w Syrii, czy na Ukrainie [generalnie tez Wschodniej Flance]. Dla nas dobrze – kupujemy więcej czasu na przygotowanie się. Natomiast wielka wojna Izraela i przeoranie regionu [z kluczowym Iranem i okolicami] – pozwoli Rosji na zebranie/przejęcie dostaw i bonusów na ryku ropy i gazy – po kosmicznych cenach. WTEDY Rosja przełamie izolację, będzie przyjmowana na Zachodzie [na pewno w Europie] na „czerwonych dywanach” – no i odkuje się finansowo. WTEDY sytuacja diametralnie się zmieni – Rosja poczuje, że ma pole manewru, że jest silna, że może eskalować presję – na Wschodnią Flankę – z Polską [i najsłabszą Finlandią] na czele. Po wielkiej wojnie Izraela wzmocniona Rosja będzie miała dużo więcej sił – stanie się dużo bardziej groźna. Zanim powstający z matecznika Pakistanu atomowy Kalifat [oparty o Talibów] zyska siłę [począwszy od wzięcia władzy w Pakistanie i zagarnięcia Afganistanu] i zwiąże Rosję w Azji Środkowej [i pewnie na Kaukazie] – czyli do ok. 2030 – dla Polski będą bardzo trudne chwile. Wtedy gambit „Kaliningrad za Bałtów” będzie w grze – z kluczowym pytaniem o parasol atomowy USA dla Bałtów i Polski [ale i NATO Nuclear Sharing dla Polski]. Jak pisałem – wątpię, by Izrael zwlekał z uderzeniem na Iran [oczywiście z zaangażowaniem USA w Zatoce] dłużej jak do 2025. Bo później będzie za późno – 400 mld dolarów inwestycji chińskich w Iran zrobi swoje, a i obecność chińska [także wojskowa – na razie mówi się o kontyngencie 5 tys dla „ochrony inwestycji”] też stworzy po 2025 poprzeczkę nie do przeskoczenia. Izrael szerszym wejściem Rosji w Syrię – jest bardzo niezadowolony. Piłka jest po stronie Kremla – który nie czeka już „po prośbie” na łaskawe „TAK/NIE” co do rozpoczęcie przez Izrael wielkiej wojny w Zatoce, która wyniesie Rosję [dostawcę węglowodorów] na dużo lepsza pozycję. Teraz to Rosja czeka spokojnie – bo wie, że Izrael MUSI rozpocząć tę wojnę, że nie może jej odwlekać, że czas pracuje na niekorzyść Izraela. Stąd na osi Izrael-Rosja duża zmiana – i polska dyplomacja powinna to wykorzystać – najlepiej via Waszyngton – zwłaszcza odnośnie kontry względem 447 – i względem paktu Putin-Netanjahu z 9 maja 2018. Pytanie, czy ktokolwiek w MSZ widzi teraz zmianę pola gry dla Polski – względem USA i Izraela? I czy zostanie to wykorzystane? Wracając do Turcji – ta izolacja względem niemal wszystkich graczy – „zaskutkuje” ucieczką do przodu – czyli przejściem do pozyskania suwerennej broni jądrowej. Najpierw w fazie komunikacji strategicznej – co Erdogan już zrobił PRZED operacją kurdyjską – ze znacznie ostrzejszą narracją pod stołem. Jeżeli deklaracje nie rozszerzą wystarczająco pola gry dla Turcji – przejdzie do realizacji programu atomowego głowic dla wojska. Co wymusi koniec wszelkiej współpracy z Kremlem – Rosja wobec groźby powstania silnego atomowego gracza zmieni ostro kurs na wojenny – dla zduszenia pretendenta – i to [UWAGA dla Polski] – w sojuszu z USA i Izraelem. Bo złamanie islamskiego pretendenta w regionie jest oczywistym celem i interesem Izraela, a dla Waszyngtonu uderzenie Rosji w Turcję oznacza de facto powrót do sytuacji, gdy Turcja zagrożona przez Rosję Stalina po II w.św. [1945/6] – zwróciła sięw trybie ekspresowym do USA o ochronę. Waszyngton ma nadzieję na „replay” tej sytuacji – na powrót skruszonego „syna marnotrawnego” w objęcia NATO – i USA. Co nie znaczy, że Rosja wygra z Turcją – USA [ale i Chiny] będą wolały przywrócenie status quo – czyli obie strony się dość mocno poobijają, osłabną i wykosztują. Na pewno Turkish Stream zostanie przerwany „na twardo” – no i kontyngent rosyjski w Syrii zostanie odcięty – bo wielkoskalowe morskie zaopatrzenie Dardanelami padnie. To może być wielkie wizerunkowe zwycięstwo Rosji – zwłaszcza Kremla przed narodem [etnicznych Rosjan – bo nie muzułmanów – bo ci się najeżą robiąc problem wewnętrzny dla Rosji] – i jednocześnie pyrrusowe zwycięstwo realne – bo Rosja nic nie zyska [prócz „lauru zwycięzcy”] – a dużo straci i się wykosztuje. Długofalowo będzie miała wrogą Turcję wspierającą Azję Środkową i Kaukaz przeciw Rosji – i straci Turkish Stream do Europy i pewnie obecność w Syrii spadnie do minimum – albo nawet zostanie zamknięta [choćby z uwagi na koszty mostu lotniczego czy mostu morskiego via Gibraltar dokoła Europy]. Zresztą i teraz Rosja nie zebrała samych bonusów – bo wszelkie akty partyzanckie czy terrorystyczne Kurdów, będą miały z każdym razem pytanie w analizach tureckich, czy aby za nimi nie stoi wsparcie Kremla i specsłużb typu GRU? A to oczywiście trwale napina spiralę nieufności Ankara-Kreml. Z punktu widzenia Polski – widać przynajmniej 3 punkty zwrotne oddziaływujące zmianami układu sił i tymczasowych „sojuszy” na naszą sytuację – i na to powinniśmy być BARDZO wyczuleni. Na pewno Polska powinna już teraz wprowadzić w „agendę stałą” wobec Waszyngtonu ciągłe żądania NATO Nuclear Sharing, wzmacniania WP [ale jako SUWERENNEGO ośrodka NASZEJ siły, a nie jako armii satelicko-marionetkowej podporządkowanej USA], no i stworzenia wszelkich planów ewentualnościowych – konkretnie dogadanych ze Wschodnią Flanką – i z USA i UK. Zwłaszcza plany na stół dla gambitu „Obwód Kaliningradzki za Bałtów w razie agresji Rosji na Bałtów – czy nawet „tylko” w razie aneksji Białorusi”. No i koniecznie – rozszerzone gwarancje parasola atomowego USA dla Wschodniej Flanki – z Polską na czele. I konsekwentna presja w Waszyngtonie na anulowanie 447 wobec Polski – i wynikowo na awans Polski względem Izraela [KOSZTEM Izraela] we wszelkich bonusach.
Co to znaczy czy ktoś widzi zmiany w MSZ? Dostają na stół opracowania analityczne. Widzieć widzą tylko czy maja wole i możliwości realizacji tego?
Problem w tym, że opracowania analityczne są robione wg pewnych kryteriów i wg pewnych priorytetów. A te kryteria i priorytety niekoniecznie są zgodne z kryteriami i priorytetami, które tu przedstawiam. Co oznacza – że ogląd i OCENA spraw mogą być całkowicie różne w MSZ i wg mojego przedstawienia. Wola i możliwości to dopiero kolejny etap.