W ostatnich latach, część osób ze środowiska geopolitycznego stawia tezę, że w 1939 roku II Rzeczpospolita wystąpiła w obronie dotychczasowego ładu światowego (a konkretnie Ładu Wersalskiego). Dr Jacek Bartosiak lubi przy tym dodawać sugestywne pytanie: „I jak na tym wyszliśmy?”. Argument ten nie jest nowy i był już stawiany wcześniej, choć w innych słowach. Historycy opisywali to zjawisko jako chęć utrzymania „status quo”. Z kolei publicyści należący do rewizjonistów, lubią oświadczać, że w 1939 roku Józef Beck wplątał kraj w wojnę w obronie Londynu i Paryża. Wszystkie te stwierdzenia są oczywiście niezgodne z prawdą. Zwyczajnie przeczą faktom. Teoria o tym, że II Rzeczpospolita występowała w obronie jakiegokolwiek ładu, jest nie tylko naciągana, ale i niezgodna z rzeczywistością. By to wykazać, wystarczy znajomość podstawowych wydarzeń historycznych oraz ich dat.
Zacznijmy jednak od tego, iż w 1939 roku nie było już czegoś takiego jak „Ład Wersalski”, „Stary Ład” czy „status quo”. Wystarczy spojrzeć na mapę Europy z 1933 roku i porównać ją do tej z roku wybuchu wojny. Przedstawiają one dwa zupełnie różne światy. Dwie kompletnie odmienne sytuacje geopolityczne. Dwie rzeczywistości. [Uzupełnienie z uwagi na komentarze do tekstu: przypominam, że: ZSRR nie było stroną Traktatu Wersalskiego, USA go nie podpisało, Niemcy zajęły: Nadrenię, Austrię, Sudety, Kłajpedę, Czechy, podporządkowały Słowację; Włosi: zajęli Etiopię i Albanię; Polacy odzyskali Zaolzie, a Węgrzy Ruś Zakarpacką. Hiszpania znajdowała się w wojnie domowej. Gwaranci Ładu Wersalskiego: Paryż i Londyn ugięli się w Monachium –> czy rzeczywiście mieliśmy do czynienia z jakimkolwiek ładem?].
Oczywiście twierdzenia, że Polska broniła wówczas „zachodu” lub występowała w imieniu obrony narzuconego przez niego ładu posiadają jedno źródło. Przekonanie, że Adolf Hitler chciał ten ład w 1939 roku złamać i zapraszał do wspólnego działania rząd z Warszawy. Innymi słowy, zwolennicy omawianej teorii sugerują, ze Polska stała przed wyborem. I stojąc zupełnie z boku wydarzeń, odpowiedziała się po jednej ze stron. Jest to oczywiście przekonanie niezgodne z rzeczywistością i nie posiadające oparcia w faktach.
Fakty – chronologia wydarzeń
Przede wszystkim zacząć należy od tego, iż Adolf Hitler wystosował oficjalne roszczenia względem Polski w dniu 21 marca 1939 roku. Nastąpiło to zaledwie tydzień po aneksji Czech i utworzeniu Słowacji. Podległej III Rzeszy i zagrażającej polskiej południowej flance. Zajęcie Czech było jawnym pogwałceniem układu w Monachium z IX 1938 roku. Hitler obiecywał wówczas, iż są to jego ostatnie rewizje. Wracając do marca 1939 roku, dwa dni po oficjalnych żądaniach kierowanych do Warszawy, tj. w 23 marca 1939 roku Hitler zajął Kłajpedę grożąc Litwinom, że jeśli nie ustąpią, to czeka ich wojna.
Jak widać, poczynania Adolfa Hitlera w dniach 14-26 marca świadczyły o jego niezwykle agresywnym nastawieniu, które był gotów poprzeć siłą militarną. Przy czym, co jest istotne, nie chodziło już wcale o wyrównywanie rachunków czy sprawiedliwość historyczną. Aneksja Czech świadczyła o tym, że apetyt Hitlera był niepohamowany i jego częściowe zaspokojenie (jak np. oddanie Sudetów) wcale nie gwarantuje bezpieczeństwa. W takich oto okolicznościach, polski rząd otrzymał żądanie oddania Gdańska oraz usankcjonowania eksterytorialnej autostrady przez korytarz pomorski.
26 marca, po kilkudniowych naradach, J. Beck, I. Mościcki oraz E. Śmigły-Rydz odrzucili żądania kanclerza III Rzeszy. Zrobili to, pomimo świadomości, iż na ten dzień, II Rzeczpospolita była osamotniona wobec ewentualnej agresji niemieckiej. Było to podyktowane absolutnie słusznym i logicznym przekonaniem (uwzględniającym ww. okoliczności), że żądania Adolfa Hitlera mogą być jedynie wstępem do dalszego rozbioru Polski. Dobrowolna uległość wobec pierwszych roszczeń, automatycznie pozbawiłaby Polskę możliwości pozyskania sojuszników, gdyby III Rzesza zażądała następnie znacznie więcej (nikt nie chciałby się już wstawić za państwem, które samo nie wykazało się chęcią do obrony własnej suwerenności).
Dopiero po odrzuceniu roszczeń niemieckich, tj. 31 marca 1939 roku, Wielka Brytania udzieliła Polsce gwarancji. Tak więc kolejność wydarzeń przeczy twierdzeniom, jakoby II Rzeczpospolita walczyła w obronie państw zachodnich, które wplątały ją w wojnę. W rzeczywistości Londyn udzielał gwarancji już po tym, jak Polska zdecydowanie odrzuciła żądania Hitlera. Polacy zaś, podejmowali decyzję w sprawie roszczeń w świadomości, iż jest ryzyko, że mogą zostać osamotnieni wobec rosnącej potęgi III Rzeszy.
Decyzje i wydarzenia z marca 1939 roku są kluczowe dla niniejszych rozważań, bowiem na początku kwietnia 1939 roku Adolf Hitler wydał rozkaz opracowania planu Fall Weiss. Atak na Polskę, nawet jeśli wcześniej nie był pewny, to w kwietniu został przesądzony. Wszelkie późniejsze rozmowy, ruchy dyplomatyczne i działania Hitlera były już skierowane na ułatwienie sobie przyszłej wojny. Dezinformację Polaków oraz odizolowanie Polski na arenie międzynarodowej w celu uzyskania małej lokalnej wojny 1 vs 1.
Polacy bili się za Warszawę, nie za Londyn i Paryż
Znając chronologię wydarzeń oraz ich tło na arenie międzynarodowej, z całą stanowczością należy podkreślić, iż Polska w 1939 roku nie stała ani z boku wydarzeń, ani nie mogła swobodnie wybierać stron. Przede wszystkim należy pamiętać, iż na stan wiedzy z 1939 roku, nie było absolutnie żadnych przesłanek do tego, by sądzić, iż Adolf Hitler zamierza w pierwszej kolejności uderzyć na Francję (zresztą historyczny przebieg wydarzeń też tego nie potwierdził). Zebrane materiały historyczne jasno wskazują, iż cała oficjalna hitlerowska narracja przed 1939 rokiem była nastawiona na przyszły konflikt z ZSRR. Dyplomacja III Rzeszy wszem i wobec ogłaszała chęć ekspansji na wschód. Nie zaś na zachód. Dość napisać, iż w Europie Środkowej podejrzewano, że pierwszymi ofiarami Hitlera wcale nie muszą być Polacy, tylko Węgrzy i Rumuni. Taką możliwość rozpatrywano nie tylko w Warszawie, ale i np. w Bukareszcie (uzasadniano to m.in. potrzebą pozyskania przez III Rzeszę dostępu do ropy naftowej). W całej Europie nie było nikogo, kto by głośno stwierdził, iż to Paryż będzie pierwszym, głównym celem Niemiec. Wręcz przeciwnie, obstawiano wszelkie inne kierunki na wschodzie. I nic dziwnego. Bo pierwszymi ofiarami okazała się Austria, Czechosłowacja, częściowo Litwa i wreszcie Polska. To Polska otrzymała roszczenia terytorialne od Hitlera, a nie Francja. I to Polska musiała na nie odpowiedzieć. Stała pod ścianą. Nie mogła czekać i wybierać stron. Musiała decydować o swoim losie, podczas gdy inni mogli obserwować bieg wydarzeń.
Jedynym działaniem podjętym przez Hitlera na zachodzie, była remilitaryzacja Nadrenii (7 marca 1936 roku). Od tego momentu, kanclerz Niemiec kierował swoją politykę na południe (Austria), a następnie na wschód. Nie może być prawdą, że Polska występowała w obronie Londynu i Paryża w sytuacji, gdy III Rzesza w żadnym momencie przed wybuchem wojny, nie podejmowała kroków w tym celu. Powtórzmy, to Warszawa otrzymała 21 marca 1939 roku żądania od Hitlera. Nie Paryż. To nam groziła wojna, a nie państwom zachodnim. To Polska stała w centrum wydarzeń, a Wielka Brytania i Francja stały z boku. Mogąc wybierać. Pozostawić II RP na pastwę Hitlera, czy próbować ją uratować poprzez stworzenie bloku sojuszniczego, który mógłby przestraszyć Adolfa Hitlera. I powstrzymać wybuch wojny. Polska wcale nie stała przez żadnym wyborem. Adolf Hitler zażądał okupu (Gdańsk, korytarz pomorski) w zamian za obietnicę przyjaźni (nie dając nic wartościowego w zamian). W sytuacji, gdy dzień wcześniej oszukał dwie inne ofiary, którym następnie zabrał wszystko. Każda zachowująca zdrowy rozsądek osoba, po takiej propozycji, szykowałaby się do obrony. A nie szukała dowodów na istnienie miłości, która wg niektórych wynikała z geopolitycznych uwarunkowań. Polski rząd zwyczajnie nie miał wyboru. I zdecydował się bronić suwerenności kraju, nawet gdyby miało do tego dojść w warunkach wojny jeden na jeden. Dlaczego? Ponieważ nie ufał deklaracjom skompromitowanego na arenie międzynarodowej, niewiarygodnego Adolfa Hitlera. Polacy zaś bronili we wrześniu 1939 roku Warszawy, a nie Londynu czy Paryża. Takie są fakty.
Perspektywa Francji i Wielkiej Brytanii
Należy ponadto pamiętać o tym, że Francuzi nie byli chętni do udzielenia Polsce gwarancji. Zmusił ich do tego Londyn. Władze z Paryża były przekonane, iż dzięki Linii Maginota są bezpieczne. A Hitler nie pójdzie na zachód, tylko zgodnie ze swoją wojowniczą narracją, ruszy przeciw Stalinowi. W efekcie oba reżimy mogłyby się wzajemnie unicestwić.
Perspektywa Londynu była jeszcze bardziej ciekawa. Ponieważ Brytyjczycy od trzystu lat słynęli z polityki Splendid Isolation. Przez co Francuzi nazwali ich Perfidnym Albionem. W 1939 roku Wielka Brytania złamała ze swoją dyplomatyczną tradycją, dzięki której powstało Imperium Brytyjskie. Powierzyła swój los i to, czy weźmie udział w wojnie światowej, decyzjom innego państwa. Polski. Kosztowało ją to upadek imperium. O czym szeroko napisaliśmy w analizie dotyczącej historii i geografii Zjednoczonego Królestwa.
O tym, iż teorie spiskowe w tym zakresie są fałszywe, nie decyduje tylko chronologia wydarzeń, ale i również współczesny spór historyczny toczący się w Zjednoczonym Królestwie. W sporze tym, jedna ze stron postrzega udzielenie gwarancji Polsce za ogromny błąd dyplomacji brytyjskiej. Błąd, który uwikłał Brytyjczyków w II Wojnę Światową od pierwszych jej dni, pomimo tego, że Hitler nigdy nie zamierzał atakować Londynu. Wręcz rozważał sojusz brytyjskiej potęgi morskiej z kontynentalnym imperium III Rzeszy.
Jeśli ktokolwiek mógł i może nawet powinien być „obrotowym” w rozgrywce geopolitycznej w 1939 roku, to byli to właśnie Brytyjczycy. Badając perspektywę Wielkiej Brytanii i Francji, można by po „zychowiczowsku” wywnioskować, iż gdyby Londyn nie wplątał obu państw w gwarancje dla Polski, to wojna mogłaby się toczyć tylko na wschodzie. Tymczasem sojusz z Warszawą, zmusił Hitlera do wojny na dwa fronty i po zniszczeniu II Rzeczpospolitej, zamiast gnać na Moskwę, obrócił się i w pierwszej kolejności uderzył na Francję, by nie doszło do sytuacji podobnej jak w czasie I Wojny Światowej. Co za tym idzie, udzielenie Polsce gwarancji przez Londyn, skłoniło Hitlera do zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow. I pozbawiło Brytyjczyków możliwości podpisania układu ze Stalinem. O ile bardziej korzystnego, niż ten z Beckiem (są to oczywiście bardzo uproszczone tezy, które mają ukazać inne oblicze dywagacji dot. historii alternatywnej).
Hitler nie oferował Polsce nic w zamian, więc oferta była nieszczera. Czy od początku planował atak na Warszawę?
Wracając jednak do trudnej, wręcz beznadziejnej sytuacji Polski. O dylematach, przed jakimi stali polscy decydenci w 1939 roku, napisałem całą analizę pt.: „Pakt z III Rzeszą – alternatywa czy najgorszy sen Polaków?”. Jednak w tym miejscu chciałbym jeszcze uzupełnić powyższe opracowanie o kolejny dowód na to, że Hitler wcale nie planował z Polską żadnego sojuszu czy przyjaźni. Otóż profesor Marek Kornat w tekście: „Zamiary Hitlera wobec Polski: styczeń-marzec 1939 r.” przywołuje treść notatek majora Gerharda Engela z 18 lutego 1939 roku, wg których Hitler mówił o trzech rzeczach: „o dalszych politycznych celach i rozwiązaniach jakie jeszcze pozostały”, o tym, że „Wehrmacht jest nieodzownym gwarantem powodzenia”, a także o: „likwidacji traktatu wersalskiego w odniesieniu do Polski, w razie konieczności przy pomocy środków innych niż dyplomatyczne”. Pokrywa się to ze wspomnieniami admirała Readera oraz A. Speera, a także treścią tzw. protokołu Hossbacha, które dowodzą tego, iż atak na Polskę był rozważany w planach już w czasie narady z 5 listopada 1937 roku. O czym pisałem we wspomnianej wyżej analizie.
Z powyższego jasno wynika, że nie ma pewności, czy propozycje Hitlera dotyczące współpracy Niemiec i Polski były szczere. O tej szczerości zapewniał jedynie sam Adolf Hitler oraz Herman Goring w rozmowach z polską dyplomacją (co mogło być elementem gry). Zachowały się natomiast wspomnienia i notatki niemieckich notabli, które dowodzą czegoś przeciwnego (że od samego początku Polska była traktowana przez Hitlera jako cel agresji).
Natomiast okoliczności i moment przedstawienia Polsce roszczeń przez Hitlera (aneksja Czech, stworzenie Słowacji, zajęcie Kłajpedy), przekonały o jego złych intencjach nawet najbardziej pro-niemieckiego polityka Europy. Którym był Józef Beck.
Polska w obronie Ładu Wersalskiego
Z dotychczasowych rozważań jasno wynika, iż II Rzeczpospolita ani nie stała z boku wydarzeń (nie posiadała pola manewru i buforu czasowego na dokonanie decyzji), ani tak de facto nie pozostawiono jej żadnego wyboru. W momencie wystosowania roszczeń przez Adolfa Hitlera, to Warszawa stała się stroną sporu. Tą drugą, przeciwną do Berlina. Polacy podjęli całkowicie suwerenną decyzję o sprzeciwieniu się naciskom III Rzeszy. A we wrześniu 1939 roku polscy żołnierze bili się za II Rzeczpospolitą i Warszawę. Nie zaś w interesie obcych mocarstw.
Nie wyklucza to jednak możliwości wpisania polityki elit II RP w narrację o tym, że Polska (nawet z innych pobudek) stanęła w obronie dotychczasowego „Ładu Światowego”.
Niestety teoria ta również nie posiada pokrycia w faktach. Po pierwsze, Ład Wersalski już nie istniał. Co stało się oczywiste choćby po Układzie Monachijskim z 1938 roku. W którym zachodnie mocarstwa usankcjonowały prawnie rewizję postanowień wersalskich.
Jakie zaś stanowisko zajęli sami Polacy? Otóż po remilitaryzacji Nadrenii, J. Beck był gotów zareagować. Jednak w skutek biernej postawy samych Francuzów, II Rzeczpospolita akceptowała poczynania Adolfa Hitlera na zachodzie. Który w 1938 roku dokonał się Anschlussu Austrii. Wobec czego Polska zachowała się całkowicie biernie. Oczywiście Warszawa nie posiadała kompletnie interesu w tym, by bronić Wiednia w sytuacji, gdy wszyscy inni postanowili odwrócić głowy. Natomiast przy okazji Układu w Monachium, Józef Beck widząc bierność i słabość zachodu, postanowił wykorzystać sytuację. I Polska odzyskała Zaolzie. Był to oczywisty krok rewizyjny, wpisujący się w strategię polityczną III Rzeszy.
Nieuprawnionym jest więc twierdzenie, że gdy w końcu II Rzeczpospolita postanowiła oprzeć się naciskom z Berlina, to wystąpiła nie tylko w obronie własnych interesów oraz granic, ale także w obronie dotychczasowego ładu. Jest to teoria tyleż naciągana, co fałszywa.
Uwzględniwszy te okoliczności, z cała stanowczością należy stwierdzić, że:
nie można mówić o tym, iż Polska wystąpiła w obronie „Ładu Wersalskiego” w sytuacji, gdy ład ten już nie istniał, a Warszawa sama dokonała wcześniej działań w celu jego rewizji. Obrona polskich: suwerenności i granic, była aktem działania we własnym interesie. Nie dowodem opowiedzenia się po stronie zachodu i jego przewodnictwa w Europie.
Krzysztof Wojczal
geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog.
P.S.
Gorąco polecam przeczytać wspomniany tekst profesora Marka Kornata, w którym autor przedstawia inne ważne dowody na to, iż Hitler celowo postawił Polsce żądania, których ta miała nie przyjąć. W celu dalszej eskalacji nacisków i ostatecznego, siłowego rozprawienia się z II RP. Świadczą o tym słowa gen. Kleista, który w maju 1939 roku instruował niemieckiego ambasadora w Warszawie o tym, iż cyt.:
(…)„koło lutego” tego roku Hitler doszedł do przekonania, że opanowanie Polski drogą rokowań nie będzie możliwe. Wobec tego niezbędne staje się uczynić to siłą. Wódz III Rzeszy miał wówczas oświadczyć swemu najbliższemu otoczeniu, że „ostatnie propozycje niemieckie zostaną odrzucone”. „Wskutek odrzucenia przez Polskę [oferty] uzyskaliśmy wolną rękę w stosunku do niej” – mówił w warszawskiej ambasadzie Rzeszy Kleist.
Pominal Pan Lige Narodow – trupa politacznego tych lat niczym dzisiejszy ONZ, przy czym ONZ przydaje sie dzis Imperoium Wolnosci jako casus belli -zawsze dobrze miec wymowke-importujemy Wam demokracje w sposob ciagly i wbrew Wam bo pogwalciliscie dyrektywe ONZ bla bla bla
UK chciala kupic sobie czas i czynila duze wysilki aby skierowac agresje na wschod. Geopolityczne czynienie staran, by jak najdalej oddalic konflikt od swych granic i podpalic cos gdzies obok.
Zabraklo wspomnienia o kredytach brytyjsckich na zbrojenia niemieckie.
C mowi protokol Hassbacha? Co mowi doktryna brytyjska z owego okresu? Mozdzieze mieli z rur kanalizacyjnych a lizali nadal rany po IWS. Mizeria to byla i trzeba bylo kupic czas i przestrzen na uderzenie.
Brakuje tez innego watku a mianowicie – aneksji Zaolzia przez RP i jak zostalo to politycznie i propagandowo wykorzystane. Duze rzeczy drzemia w malych szczegolach. To, ze Zaolzie bylo etnicznie inaczej niz mawia propaganda oraz w jakich okolicznosciach zostalo odebrane – nie zostalo w zaden sposob uwzglednione.
II RP byla wtedy „agresorem,, bo przespano sprawe propagandowo – na tyle ja wtedy przespano, ze dzis rewizjonisci wnosza o sojusz II RP z das dritte Reich.
Hitler nie mogl oferowac slowianom czegokolwiek jesli w ,,swoim„ Mein Kampf wykladal oczywiste kawe na lawe Leitlinien dotyczace Lebensraumu i wer ist Mensch, wer aber Untermensch.
Zachodnie kredyty, Hydrierwerke Politz nie moglaby powstac bez Standard Oil Company. Bez amerykanskich kredytow. Jako smaczek mozna dodac – Henry Ford jako zagorzaly antysemita skladal zawsze urodzinowe zyczenia Adolfowi- a fakbryka Forda robila dla Wehrmachtu ciezarowki – dosc dlugo byla unikana jako target pozniej przy nalotach dywanowych -ale w koncu gdy ja zbombardowano to jeszcze przed smiercia otrzymal od Kongresu odszkodowanie i zadoscuczynienie za to co z owa niemiecka fabryka Forda zrobila USAF.
Tak w kwestii zupelnie innej – w Miroslawcu kolo Pily, tam gdzie droga polskiej organizacji, prowizorki i jakos to bedzie juz sie raz rozbil samolot wojskowy w historii III RP -jest sobie przeciez baza MQ-9 Reaperow sterowana przez naszych najwiekszych dozgonnych przyjaciol.
Czyli gdyby fantazjowac i powiedziec ej sluchajcie, dawajcie 800 miliardow za mienie bezspadkowe naszym przyjaciolom wy antysemici, wy od polish concentration camps -to nawet taki Adrianek Budyn moze spotkac sie z Hellfire jadac na narty. Podobnie jak Sulejmani.
Rozwazanie stricte teoretyczne ale przeciez kto powiedzial , ze nie da sie sterowac firmware czy samolotow, czy rakiet czy stacji radarowych- tewgo drona tam po prostu nie bylo..widocznego.
„Nieuprawnionym jest więc twierdzenie, że gdy w końcu II Rzeczpospolita postanowiła oprzeć się naciskom z Berlina, to wystąpiła nie tylko w obronie własnych interesów oraz granic, ale także w obronie dotychczasowego ładu”
a kiedy to postanowiła oprzeć sie tym naciskom ? pod sam koniec.
Natomiast sytuacja była wtedy chyba klarona. Cała Europa widziała ,ze to Niemcy niesione hasłami propagandy bedą tym agresorem my tym czasem z uporem maniaka wciąż skupialiśmy sie na wschodzie. Całkowicie ignorowaliśmy inne możliwości rozwoju sytuacji w Europie. Aneksja Zaolzia tez nie pomogła – nie wnikam tu słusznie czy niesłusznie ale wizerunkowo była to katastrofa , koszty wysokie, ale propagandowo dla potrzeb wewnętrznych jak najbardziej.
„26 marca, po kilkudniowych naradach, J. Beck, I. Mościcki oraz E. Śmigły-Rydz odrzucili żądania kanclerza III Rzeszy. Zrobili to, pomimo świadomości, iż na ten dzień, II Rzeczpospolita była osamotniona wobec ewentualnej agresji niemieckiej. Było to podyktowane absolutnie słusznym i logicznym przekonaniem (uwzględniającym ww. okoliczności), że żądania Adolfa Hitlera mogą być jedynie wstępem do dalszego rozbioru Polski. Dobrowolna uległość wobec pierwszych roszczeń, automatycznie pozbawiłaby Polskę możliwości pozyskania sojuszników, gdyby III Rzesza zażądała następnie znacznie więcej (nikt nie chciałby się już wstawić za państwem, które samo nie wykazało się chęcią do obrony własnej suwerenności).”
1) Czy na pewno odrzucenie ultimatum w celu pozyskania sojuszników na których nie można liczyć (bo wiemy że nam nie pomogą) jest logiczne ?
„Nie można mówić o tym, iż Polska wystąpiła w obronie „Ładu Wersalskiego” w sytuacji, gdy ład ten już nie istniał, a Warszawa sama dokonała wcześniej działań w celu jego rewizji.
Obrona polskich: suwerenności i granic, była aktem działania we własnym interesie. Nie dowodem opowiedzenia się po stronie zachodu i jego przewodnictwa w Europie.”
2) Czy Pana zdaniem naszym własnym interesem było wciągnięcie naszego kraju w wojnę bez szans na zwycięstwo (wcześniejszy Pana tekst na temat Becka) w celu „ochrony suwerenności i granic.” ?
3) Czy przegranie wojny zapewnia ochronę suwerenności i granic ?
Proponuję ćwiczenie intelektualne:
4) Ile miast i ilu Polaków ginie jak dajemy się opanować:
a) dyplomatycznie.
b) idziemy na wojnę bez szans na zwycięstwo.
5) Czy przetrwanie narodu czasie okupacji jest większe jak:
a) kraj został opanowany dyplomatycznie i ma słabą armię.
b) kraj zniszczony wojną nie posiada armii.
6) Czy po wojnie mamy większy wpływ na otoczenie jak:
a) nie ma armii, miasta zniszczone, mamy największe straty w ludności w europie.
b) są miasta, ludzie przeżyli i jest słaba armia.
Gdyby Beck i rząd znali choćby szacunkowe prognozy jakim piekłem będzie II wojna światowa to zgoda przyczynili się z głupoty do eksterminacji narodu i zniszczenia kraju. I zgoda pewnie na podaniu się moglibyśmy finalnie lepiej wyjść niż na wystąpieniu przeciw Niemcom jak Francuzi. Wciąż kwestia czy poddawać się za każdym razem w ramach mniejszego zła wzbudza spore emocje. Byc może słusznie bo sytuacja idzie ku powtorce tym prawdopodobnie że wschodu.