Poniższa analiza powstała w wyniku inicjatywy iPL i jest efektem pracy kilku osób: Krzysztof Wojczal, Enemy, bogaty.men
Wyspy Brytyjskie to kolebka cywilizacji anglo-saksońskiej, której potomkowie dominują w dzisiejszym świecie. Jest także miejscem, z którego wywiodło się największe powierzchniowo imperium w historii ludzkości. Imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce.
Obecnie, zarówno rola, jak i rozmiar oraz strefa dominacji ekonomiczno-politycznej Zjednoczonego Królestwa skurczyła się niepomiernie. Na tyle, że z pewnością wiele osób zastanawia się, czy państwo to wychodzi z Unii Europejskiej czy też jest z niego wyrzucane (a może jedno i drugie)? Jak to się stało, że niegdyś największe imperium i pierwszy światowy hegemon, tak bardzo stracił na sile i znaczeniu? Co poszło nie tak? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć, na bazie analizy dotyczącej: geografii, historii, gospodarki, polityki, geopolityki i finansów Zjednoczonego Królestwa.
W poniższej, pierwszej części analizy, odpowiemy na pytania:
- Jakie uwarunkowania geograficzne sprawiły, że Anglicy mieli doskonałe warunki do budowy pierwszego globalnego imperium i wprowadzenia Pax Brittanica na całym świecie.
- Jakich narzędzi użyli, by wykorzystać sprzyjające uwarunkowania oraz zbudować 300-letnie Imperium Brytyjskie (nazwy były różne, ale mniej więcej tyle trwała angielska dominacja morska na świecie).
- Co doprowadziło do upadku imperium i dlaczego Wielka Brytania nie powinna wchodzić do wojen światowych, w ich początkowych fazach, przeciwko II oraz III Rzeszy. Dlaczego Londyn wbrew swoim interesom udzielił II RP gwarancji, a następnie podpisał z nią sojusz wikłając się, zupełnie niepotrzebnie, w wojnę kontynentalną?
Geografia, topografia i klimat Wysp Brytyjskich
Wyspy Brytyjskie to archipelag wysp u północno-zachodnich wybrzeży Europy i zlokalizowany w północnej strefie Oceanu Atlantyckiego. Leży on na szelfie kontynentalnym Europy – czyli na w miarę płaskiej półce dna morskiego, który nie zawsze był zalany morską kipielą. Cały archipelag składa się z blisko 6000 różnego rozmiaru wysp i wysepek, o łącznej powierzchni 315 tys. km kwadratowych, czyli jest nieznacznie tylko większy niż powierzchnia Polski. Największe z wysp to Wielka Brytania i Irlandia.
Co ciekawe, ok. 18 tys. lat temu Wielka Brytania była jedynie częścią większej masy lądowej, połączonej z kontynentem poprzez tzw. Doggerland . Świetnie ukazuje to poniższa grafika:
Źródło: https://www.nationalgeographic.org/maps/doggerland/
Ok. 10 tys. lat temu, pod koniec ostatniego zlodowacenia, masy lądolodu zaczęły się cofać pod wpływem wzrastającej temperatury. Topniejący lód zamieniał się w wodę, ta stopniowo wyżłabiała zmrożony wcześniej teren tworząc koryta rzek, jeziora polodowcowe i spływając zgodnie z ukształtowaniem terenu do oceanów, podnosząc stopniowo ich poziom. Ukształtowały się w ten sposób zaczątki Mórz Irlandzkiego, Celtyckiego oraz Kanału La Manche / English Channel. Jednak wówczas jeszcze Wyspy Brytyjskie geograficznie były półwyspem połączonym z kontynentem poprzez obszar zwany Doggerland. Ok 6100 r. p.n.e. gwałtowne osuwisko podwodne u brzegów norweskiego szelfu kontynentalnego, spowodowało tsunami. W ciągu kilku godzin bagniste obszary pomiędzy dzisiejszą Francją (Calais) a Wyspami Brytyjskimi (Dover) zostały zalane wodą. Tak powstały Wyspy Brytyjskie i otaczające je morza.
Źródło: https://www.pinterest.co.uk/pin/164874036342661795/?lp=true
Morskie akweny wodne
Jako, że głównym tematem niniejszej analizy są wyspy, nie sposób jest nie zacząć od otaczających ich wód. Zwłaszcza, iż historia cywilizacji pokazuje, że to szlaki wodne, a raczej dostęp do nich, w sposób niezwykle wyraźny warunkowały powodzenie (bądź nie) danego ludu.
Wyspy Brytyjskie oblewane są przez:
- Od Południa – Kanał La Manche / English Channel, który w najwęższym miejscu – w Cieśninie Kaletańskiej – osiąga ok. 33 km szerokości. Jest to jeden z najważniejszych szlaków morskich naszej planety, prowadzący do takich gigantycznych ośrodków przeładunkowych jak Londyn, Rotterdam, Antwerpia, Hamburg. Dlatego na obu brzegach kanału powstało wiele ważnych portów tj. Dover, Calais, Cherbourg, Portsmouth. Wody kanału są dość zdradliwe, podobnie jak klimat panujący w regionie. Często występują tam burze i mgły, co utrudnia żeglugę.
- Od Wschodu – Morze Północne, które od czasów średniowiecznych jest najważniejszym akwenem morskim Europy Zachodniej. To tam powstała i działała Hanza. Dziś ten wodny obszar łączy komunikacyjnie i handlowo w sposób bezpośredni: Anglię, Szkocję, Francję, Belgię, Holandię, Niemcy, Danię, Norwegię i Szwecję (poprzez Skagerrak). A pośrednio przez Morze Bałtyckie: Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię oraz oczywiście Rosję. Z Londynu i Edynburga można dotrzeć drogą morską do wszystkich najważniejszych portów pasażerskich, przeładunkowych i rybackich Morza Północnego. To nad tym morzem powstały, po wielkich odkryciach geograficznych, największe i najbogatsze porty/miasta handlowe Europy tj. Antwerpia, Rotterdam czy Amsterdam. Beneluks bogacił się na zwożonych towarach z całego świata, czemu nie przeszkodził fakt, iż Morze Północne charakteryzuje się całorocznymi mgłami i częstymi sztormami utrudniającymi żeglugę.
- Od Północy i Północnego Zachodu – Ocean Atlantycki, którego ciepłe pod powierzchniowe wody Golfsztromu płynące z okolic Florydy, Karaibów i Azorów przechodzą w Prąd Północno-Atlantycki, a następnie opływają wybrzeża Wysp Brytyjskich, Norwegii, a także muskając rosyjski port w Murmańsku (który dzięki temu nie zamarza zimą, pomimo okołobiegunowego położenia). Zjawisko to podnosi temperaturę w sporej części naszego kontynentu o ok. 4,5 stopni Celsjusza, łagodząc klimat, wydłużając czas wegetacji roślinnej i czyniąc pobliskie obszary bardziej przyjaznymi zasiedlaniu.
- Od Południowego Zachodu – Morze Celtyckie, otwarte na Atlantyk i opływające Południe Irlandii i część zachodniej Wielkiej Brytanii. Akwen ten zlokalizowany jest na Europejskim Szelfie Kontynentalnym, co czyni go morzem stosunkowo płytkim wobec atlantyckich głębin. Jest to część tzw. Podejścia Południowo-Zachodniego.
- Pomiędzy Irlandią a Wielką Brytanią – stosunkowo młode Morze Irlandzkie, które jeszcze 10 tys. lat temu było jeziorem słodkowodnym. Jest to ważny szlak komunikacyjny pomiędzy Irlandią, a Wielką Brytanią, dzięki któremu rozwinęły się porty w Dublinie, Liverpoolu i Belfaście. Słaba możliwość wymiany wody z innymi akwenami (podobnie jak w przypadku Morza Bałtyckiego) przyczyniła się do wytworzenia tam unikatowej i specyficznej fauny i flory. Problemem w tym wypadku jest bliskość zakładu przetwarzania paliwa nuklearnego w Sellafield, który sprawił, że Morze Irlandzkie jest najbardziej radioaktywnym akwenem morskim na planecie.
Bastion Morza Północnego
Gdy islam opanował południowe brzegi Morza Śródziemnego, a akwen ten zamiast łącznika, stał się barierą pomiędzy Afryką i Azją, a Europą – okres starożytności odszedł na dobre. Wraz każdym kolejnym dziesięcioleciem średniowiecza, na znaczeniu zyskiwała północna część Europy, a także jej morza. Zwłaszcza Morze Północne. To tędy ekspansję na zachód prowadzili wikingowie, to tutaj powstawały miasta portowe, które w okresie wielkich odkryć geograficznych wyrosły na kolebki handlu, kultury i bogactwa europejskiego. Wreszcie, to na Morzu Północnym rozegrała się największa bitwa morska I Wojny Światowej – tzw. Bitwa jutlandzka.
Im lepiej poznawano specyfikę wód północnych, a także im bardziej rozwijano technologie żeglugi morskiej – tym bardziej na znaczeniu zyskiwała Wielka Brytania. Czyli wyspa domykająca Morze Północne od zachodu, której położenie kanalizuje cały ruch morski do wąskiego gardła – Kanału La Manche. Do dnia dzisiejszego, by opłynąć kontynent europejski (od Bałtyku po M. Czarne), należy zbliżyć się do wybrzeży brytyjskich. To zawsze dawało ogromne możliwości dla Zjednoczonego Królestwa, które w sposób naturalny postawiło na rozwój potęgi morskiej.
Kontrola Morza Północnego daje możliwość zamknięcia Cieśnin Duńskich, a co za tym idzie całego Bałtyku. Dostrzeżono to już w okresie późnego średniowiecza, choć etap rozwoju żeglugi nie pozwalał jeszcze na realizację tak śmiałych projektów. Oczywistym dla Brytyjczyków była również konieczność zabezpieczenia Kanału La Manche, który oddzielał ich od potężnej Francji. Gdy nastała era odkryć geograficznych, szybko okazało się, że Kanał stał się również głównym, morskim szlakiem handlowym z Ameryki Północnej do serca handlowego ówczesnej Europy – jakim stała się Antwerpia i cały Beneluks. Kanał La Manche dla północy Europy jest tym czym Cieśnina Gibraltarska dla południa, a Morze Północne pełni podobną rolę jak Morze Śródziemne. Z tą różnicą, że jest znacznie mniejsze, a zarazem bardziej zwarte, co znacznie ułatwia ustanowienie nad nim kontroli. A ta, od czasu odkryć geograficznych, daje olbrzymie możliwości. Strategiczne, polityczne, handlowe i gospodarcze.
Wielka Brytania, z uwagi na swoje położenie, była i nadal jest najlepszym miejscem z którego można oddziaływać na Morze Północne. Od czasu zjednoczenia Anglii, wyspiarze mogli skupić się na eksportowaniu swojej potęgi poza granice wyspy. Oczywiście za pomocą szybko rozwijającej się marynarki. Tymczasem znacznie bogatsze i zdawałoby się lepiej położone księstwa i królestwa kontynentu, zawsze musiały dbać nie tylko o rozwój floty, ale i armii, która broniłaby głównych portów od strony lądu. Nic więc dziwnego, że oddzielona od reszty Europy wodami Wielka Brytania, po zjednoczeniu, zapanowała nad północnymi akwenami Starego Świata. Co z kolei dało podstawy do sięgnięcia po globalną hegemonię i zbudowanie imperium kolonialnego.
Poniżej graf ukazujący gęstość ruchu morskiego, jaki odbywa się wokół opisywanej wyspy. Do dziś, Kanał La Manche i Morze Północne to jedne z najważniejszych akwenów wodnych na świecie, jeśli chodzi o handel i transport morski. I kto wie, czy wyniku globalnego ocieplenia, otwarcia Północnego Szlaku Handlowego i wzrostu potęgi Chin, Morze Północne nie stanie się jeszcze ważniejsze.
Siatka gęstości przepływów jednostek pływających dla UK 2012 r. Źródło: Mapping UK shipping density and routs from AIS
Brama do Nowego Świata – drzwi na Atlantyk
Epoka odkryć geograficznych była przełomowa dla państw z zachodu Europy, które miały nieskrępowany dostęp do Atlantyku. Portugalia, Hiszpania, Francja i Zjednoczone Królestwo rozpoczęły kolonialny wyścig, który odzwierciedlał jednocześnie handlową rywalizację. Rywalizację, której zaangażowana na wielu kierunkach Francja (Atlantyk, Morze Śródziemne, a także konflikty kontynentalne) i mała Portugalia, nie mogły zwyczajnie wygrać. W szranki z rodzącym się Imperium Brytyjskim stanęła Hiszpania, jednak nieprzemyślana wyprawa Wielkiej Armady na Wyspy Brytyjskie (1588r.) przekreśliła ambicje Hiszpanów.
Zarysowane ogólnie w/w czynniki sprawiły, że doskonale położona Wielka Brytania (m.in. bliskość do Ameryki Północnej) stała się jedną z głównych europejskich bram do Nowego Świata. I to pomimo tego, iż wśród największych odkrywców, główną rolę odgrywali Hiszpanie i Portugalczycy.
Od końca XVI wieku, kiedy to Hiszpanie przestali być zagrożeniem dla wysp brytyjskich, Zjednoczone Królestwo mogło w nieskrępowany sposób wykorzystywać własną dywidendę geograficzną. Hegemonia na morzach, będąca gwarancją bezpieczeństwa Londynu, umożliwiała skierowanie znacznego wysiłku na dokonanie szybkiej ekspansji imperium na zamorskich terytoriach.
GIUK
Oprócz możliwości kontrolowania Morza Północnego, Kanału La Manche, a także gwarancji nieskrępowanego dostępu do Oceanu Atlantyckiego, wyspy brytyjskie oferują jeszcze jeden istotny, geograficzny atut, który uwidocznił się w pierwszej połowie XX wieku. Gdy technologia morska umożliwiła budowę okrętów pokonujących olbrzymie odległości, okazało się, że w celu wypłynięcia na wody Atlantyku, niekoniecznie trzeba przepływać przez Kanał La Manche. Z wojskowego punktu widzenia było to niezwykle ważne, bowiem kanał ten był praktycznie niedostępny dla wrogów Francji lub Anglii. I tak, w czasie I i II Wojny Światowej wrogie obu tym państwom Niemcy, nawet nie próbowały wpływać flotą na wody kanału. Zamiast tego podejmowano próby opływania Wielkiej Brytanii od północy (z powodzeniem). Luka pomiędzy skalistymi wybrzeżami Szkocji, a Islandią jak również ta pomiędzy Islandią, a Grenlandią stały się nowym przejściem na Atlantyk, który w obu wojnach światowych był areną morskich starć między skonfliktowanymi stronami.
To właśnie z tego powodu (możliwość wydostania się na Atlantyk) Hitler podbił Norwegię, gdzie rozpoczęto budowę całych miast portowych dla U-bootów (vide Neu-Drontheim). I dlatego również Brytyjczycy przejęli kontrolę nad Wyspami Owczymi i Islandią, a Amerykanie nad Grenlandią co znacznie ułatwiało kontrolę przesmyków morskich.
GIUK (Greenland, Iceland, United Kingdom) zyskał jeszcze bardziej na znaczeniu w okresie Zimnej Wojny, kiedy to przez ten obszar wydostawały się na Atlantyk radzieckie okręty podwodne, wypływające z Murmańska i Archanielska. Obszar ten jest jednym z dwóch wyjść z Oceanu Arktycznego (drugim jest Cieśnina Beringa), który stanowi niejako pułapkę dla rosyjskiej floty rozlokowanej w rejonie okołobiegunowym.
WYSPY
Formalnie archipelag podzielony jest na dwa niepodległe kraje – Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii (242 tys km kwadratowych) oraz Republikę Irlandii (70 tys km kwadratowych). Obszary te zamieszkuje trochę więcej niż 70 mln ludzi z czego Irlandię blisko 5 mln, a Zjednoczone Królestwo ok 66 mln.
Różnice pomiędzy Anglią, Wielką Brytanią, Zjednoczonym Królestwem i Wyspami Brytyjskimi. Źródło: http://faktopedia.pl/512441
Wielka Brytania – to największa wyspa archipelagu, ma ok. 950 km długości i średnio 300 km szerokości. Napływ mas klimatycznych z nad Atlantyku powoduje stosunkowo małe zmiany amplitud temperatur rocznych i przynosi dużą wilgotność powietrza oraz opady. Z kolei napływające czasami masy ciepłego powietrza z nad kontynentu Eurazji przynoszą ciepłe lato i niezbyt często spotykany tu zimą śnieg. Obydwie masy powietrza zazwyczaj ścierają się nad Morzem Północnym, Wyspami Brytyjskimi i Holandią, powodując że wspomniane 2 kraje doświadczają największej ilości huraganów na świecie. Na szczęście dla wspomnianych, nie są one tak wielkie czy niszczycielskie jak gdzie indziej.
Wybrzeże Wielkiej Brytanii jest silnie rozczłonkowane, z licznymi zatokami, przeważnie klifowe, strome. We wschodniej i południowej Anglii wybrzeża są płaskie, akumulacyjne. Oprócz klifów występują wybrzeża fiordowe w Szkocji, natomiast w Walii i na Półwyspie Kornwalijskim wybrzeża riasowe. Głęboko wcięte zatoki, szerokie leje rzek.
Wyspy są stare, poddane wielokrotnym przekształceniom naturalnym. Południe kraju to obszary nizinne, im bardziej na północ tym bardziej teren górzysty, wyżynny i górski. Większość kraju ma cechy krajobrazu polodowcowego – jeziora, doliny, wzgórza. Rzeki z reguły krótkie, o wyrównanych stanach wód oraz uregulowanych brzegach. Anglia pokryta jest budowaną od XVII wieku siecią kanałów, które łączą ze sobą najważniejsze cieki wodne kraju, umożliwiając przepłynięcie od Morza Północnego aż po akwen Morza Irlandzkiego. W Szkocji z kolei kanał Kaledoński łączący Morze Północne i Atlantyk.
Podsumowując – Wielka Brytania i Wyspy Brytyjskie, spoglądając od zachodu stanowią korek blokujący dostęp morski do wschodniej, północnej i środkowej Europy. Patrząc od wschodu to ostatni hub przeładunkowy w drodze przez Atlantyk do Ameryki Północnej. Kontrola Wysp Brytyjskich daje ekspozycję na północny basen Oceanu Atlantyckiego. Pozwala zapanować nad Morzem Północnym oraz zablokować Kanał La Manche.
Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej
United Kingdom of Great Britain and Northern Ireland – tak właśnie brzmi pełna nazwa Zjednoczonego Królestwa. Unitarnego państwa, w skład którego wchodzą: Anglia, Walia, Szkocja oraz Irlandia Północna.
Pomimo faktu, iż czasy kolonialne dawno już odeszły w niebyt, Wielka Brytania wciąż posiada kilkanaście terytoriów zależnych, niewchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa. Są to dependencje Korony brytyjskiej, czyli wyspy: Guernsey, Jersey oraz Wyspa Man, a także brytyjskie terytoria zamorskie , które warto choć w skrócie opisać:
- Akrotiri i Dhekelia – czyli brytyjskie bazy wojskowe położone na Cyprze, w skład Akrotiri wchodzi lotnisko wojskowe, gdzie wciąż stacjonuje jednostka ekspedycyjna RAF-u,
2. Anguilla, Montserrat, oraz Kajmany i Brytyjskie Wyspy Dziewicze (słynne raje podatkowe) – wyspy na Morzu Karaibskim,
3. Bermudy – wyspy na Oceanie Atlantyckim,
4. Brytyjskie Terytorium Antarktyczne oraz pobliskie wyspy: Georgia Południowa oraz Sandwich Południowy,
5. Brytyjskie Terytorium Oceanu Indyjskiego, obejmujące archipelag Wysp Czagos, z największą wyspą Diego Garcia (wydzierżawioną pod bazę wojskową dla Amerykanów),
6. Falklandy – wyspy położone niedaleko (480 km) od wybrzeży Argentyny, gdzie znajdują się brytyjska baza wojskowa i port wojenny. Na Falklandach odkryto również złoża ropy naftowej, która wydobywana jest od 2010 roku,
7. Gibraltar, czyli miasto z portem, lotniskiem i dawną twierdzą wojskową umieszczoną w skale, znajdujące się na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, pozwalający na kontrolę wyjścia Morza Śródziemnego na Ocean Atlantycki,
8. Wyspy Pitcairn położone na zachód od wybrzeży Australii,
9. Wyspy Turks i Caicos położone na północ od wysp Haiti na Oceanie Atlantyckim,
10. Wyspy: Świętej Heleny (ta, na którą wygnano Napoleona), Wniebowstąpienia i Tristan da Cunha położone na południowym Atlantyku, pomiędzy Afryką, a Ameryką Południową.
Z powyższego obrazu jasno wynika, że nawet po upadku imperium, Wielka Brytania wciąż posiada zamorskie terytoria kolonialne, które do dziś pełnią ważną rolę z uwagi na położenie w strategicznych miejscach na świecie.
Sąsiedztwo
Morskie granice Wielkiej Brytanii sprawiają, iż mogłoby się wydawać, że wyspa stanowi odseparowane od kontynentu, całkowicie niezależne terytorium. Dające możliwość izolacji politycznej ludom, zamieszkującym Zjednoczone Królestwo. Nie jest to do końca prawda. Monarchowie rezydujący w Londynie historycznie obawiali się desantu ze strony Francuzów lub innych ludów zamieszkujących kontynent. Przygotowanie inwazji i przeprowadzenie jej poprzez kapryśne wody Kanału La Manche (zwłaszcza, przez Cieśninę Kaletańską czyli odcinek morski łączący Calais z Dover) było przedsięwzięciem ryzykownym, ale możliwym do realizacji. Zwłaszcza w czasach, gdy technologia i niska częstotliwość ruchu morskiego nie pozwalały na szybkie rozpoznanie nadchodzącego zagrożenia. Mało tego, Wielka Brytania była wielokrotnie najeżdżana przez Normanów pokonujących w szerz Morze Północne. Dlatego Brytyjczycy (w rozumieniu mieszkańców Wlk. Brytanii, bowiem w różnych okresach były to różne ludy etniczne) niemal od zawsze obserwowali to, co działo się na kontynencie i z kim przychodziło im graniczyć za pośrednictwem otaczających ich akwenów. Zagrożenie ze strony europejskiego kontynentu było bowiem zawsze realne. Nawet w czasach II Wojny Światowej.
Północne wybrzeża Europy
By zrozumieć idée fix brytyjskiej dyplomacji kontynentalnej należy poświęcić chwilę analizie północnych wybrzeży Europy na odcinku Kanału La Manche oraz Morza Północnego. Co niemal natychmiast winno rzucić się w oczy to fakt, iż północne wybrzeże współczesnej Francji położone nad kanałem, w praktyce nie dysponuje żadnym wielkim miastem portowym.
Niemal najbardziej wysunięte na zachód francuskie miasto Brest, będące największą aglomeracją Bretanii, liczy sobie ok. 150 tys. mieszkańców. Caen, stolica Normandii, to miasteczko zamieszkiwane przez stu tysięczną populację. Hawr, pilnujące ujścia Sekwany i drogi wodnej do Paryża jest domem dla ok. 180 tys. ludzi. Pilnujące francuskiego brzegu Cieśniny Kaletańskiej Calais to również stu tysięczne miasteczko. Oczywiście całe francuskie wybrzeże usiane jest jeszcze mniejszymi miejscowościami portowymi, ale żadna z nich nie może konkurować ani wielkością, ani rozwojem z miejscowościami położonymi po drugiej stronie kanału. Takimi jak Playmouth (ok. 260 tys. mieszk.), Bournemouth (ok. 470 tys. mieszk), Southampton (ok. 260 tys. mieszk.), Portsmouth (210 tys. mieszk.) czy Brighton (230 tys. mieszk). Miejscowości te, to nie tylko spore brytyjskie porty, ale symbole rewolucji przemysłowej w Europie. Oprócz tego wskazać należy na niewielką odległość jaka dzieli od Kanału La Manche brytyjską stolicę. Blisko 9 milionowy Londyn położony niedaleko ujścia Tamizy.
Wnioski nasuwają się same. Brytyjczycy mają (i chyba zawsze mieli) ogromną przewagę nad Francuzami, jeśli chodzi o zdolność kontrolowana kanału. Dlatego na wyspach określa się go jednoznacznie. English Channel.
Jakże inaczej wygląda sytuacja, gdy zechcemy porównać południowo-wschodnie wybrzeże Brytyjczyków ze znajdującymi się naprzeciw potęgami portowymi Beneluksu. Samotny Londyn musi zmagać się z konkurencją z Antwerpii, Rotterdamu, Amsterdamu, a dalej niemieckich: Bremy i Hamburga (Rotterdam, Antwerpia, Hamburg i Amsterdam to cztery największe porty pod względem przeładunku cargo liczonego w tonażu w Europie!).
Nie sposób w tym miejscu pominąć faktu, że belgijskie i holenderskie porty od zawsze obsługiwały niemieckie Zagłębie Rurhy i jego okolice. Największy zespół aglomeracyjny Niemiec: Munster, Dortmund, Essen, Duisburg, Dusseldorf, Kolonia i Bonn jest połączony siecią kanałów i nurtem Renu z Antwerpią i przede wszystkim Rotterdamem (a nawet Amsterdamem). A propos Renu…
Komunikuje on całe zachodnie Niemcy z Morzem Północnym, poczynając jeszcze od Szwajcarii. Dlatego Beneluks to serce portowe północnej części Europy. Najważniejszy zwornik handlu morskiego regionu od stuleci, a co za tym idzie, jeden z najbogatszych regionów całej Europy. I właśnie z tego względu ilekroć po Beneluks sięgały kontynentalne potęgi (Francja, Niemcy), tylekroć noga brytyjskiego żołnierza stawała na kontynencie w obronie europejskiej „równowagi’. Dla Brytyjczyków kontrola, a chociażby neutralność Belgii i Holandii są niezwykle istotne dla bezpieczeństwa ich wyspy. Ogromne, bogate aglomeracje portowe Beneluksu zawsze mogły posłużyć do budowy licznej i silnej floty, zdolnej zagrozić brytyjskiej dominacji na Kanale La Manche oraz Morzu Północnym.
Narody zza wody
Wielka Brytania sąsiaduje na zachodzie z Irlandią, która nigdy nie dawała swoim mieszkańcom podstaw do tego, by móc stworzyć silną i groźną dla ludów Wielkiej Brytanii cywilizację. Stąd to Irlandczycy zawsze walczyli o swoją niepodległość i niezależność z Brytyjczykami, a nie odwrotnie. Od strony południowej, Anglia mierzy się ze swoim historycznym francuskim rywalem. Rywalizacja ta, nigdy nie była jednak symetryczna. Francuzi zawsze mierzyli się z wyzwaniami, jakie stawiało im kontynentalne położenie. Mogli oddziaływać na półwysep iberyjski (Hiszpania), Morze Śródziemne (a za jego pośrednictwem na północną Afrykę), Italię , a także na zachodnie landy niemieckie, Beneluks, Kanał La Manche, a nawet Atlantyk. Z położeniem geograficznym Francji, jest jednak pewien problem. Jest ono zbyt doskonałe. Francuzi nigdy nie zdołali wytworzyć siły, która pozwalałaby im ekspandować na wszystkich w.w kierunkach na raz. Nawet Napoleon musiał uznać wyższość Royal Navy. Skoncentrowani na kontroli Kanału La Manche i Morza Północnego Brytyjczycy od zawsze górowali na tych wodach nad Francuzami, którzy nie mogli sobie pozwolić na inwestowanie tylko i wyłącznie w północną flotę. Zwłaszcza, że dla Paryża znacznie ważniejsze były inne kierunki ekspansji. Podobnie jest z centralnie położonymi w Europie Niemcami. Tym, nigdy nie udało się zdobyć punktu zaczepienia na Morzu Północnym. Zawsze uciekali przed morską potęgą Londynu na Bałtyk. Pamiętamy nieudane próby przełamania brytyjskiej blokady morskiej cieśnin duńskich w czasie obu wojen światowych.
Co ciekawe, ludy zamieszkujące Wielką Brytanię ulegały inwazjom najeźdźców. Było to w czasach starożytnych (gdy wyspę podbił Rzym) oraz wczesnośredniowiecznych (najazdy: Sasów, Anglów, Normanów, głównie Duńczyków). Dziś jednak, ani Dania, ani Norwegia nie stanowią dla Brytyjczyków zagrożenia. Nie należy również zapominać o Hiszpanii, która swojego czasu dominowała w świecie kolonialnym (w czasie i tuż po odkryciach geograficznych). Chyba każdy słyszał o wyprawie Wielkiej Armady na podbój Anglii i jej klęsce, która zadecydowała o późniejszej potędze światowej Zjednoczonego Królestwa. Trzeba jednak również zwrócić uwagę na fakt, iż tak naprawdę, Hiszpanie nigdy nie mieli przewagi nad Brytyjczykami jeśli chodzi o kontrolę wód położonych na północ od Zatoki Biskajskiej. Wszystkie najważniejsze porty Hiszpanii, cała jej morska potęga, znajdowały się zawsze nad basenem Morza Śródziemnego i przy jego ujściu do Atlantyku. Środek ciężkości państwa hiszpańskiego, ze względu na geografię i topografię, znajdował i wciąż znajduje się na południowo-zachodniej części półwyspu iberyjskiego.
ENERGIA I SUROWCE – zarys ogólny
Wielka Brytania zawsze dostarczała swoim mieszkańcom odpowiednie zasoby w odpowiedniej epoce gospodarczej. Problem był tylko zawsze w tym, iż jako wyspa, posiadała ograniczone zasoby konkretnych surowców. Pokryte nieprzebytymi kniejami obszary, uległy człowiekowi i jego siekierom. Pokłady rud zostały w dużej mierze wyeksploatowane, choć dawniej były na tyle bogate by zaopatrywać brytyjski przemysł na dość wysokim poziomie. Podobnie było z węglem kamiennym, który od momentu, gdy stał się głównym surowcem energetycznym, aż do lat 70-tych XX wieku był głównym minerałem wydobywanym przez Brytyjczyków. Do dziś zresztą trwa jego wydobycie w głównych okręgach, choć wiele innych łatwo dostępnych pokładów węgla zdążyło się już wyczerpać. W tej chwili Zjednoczone Królestwo importuje węgiel z RPA, ponieważ taniej jest go stamtąd przetransportować niż wydobywać trudno dostępne złoża na wyspie. Zresztą, pozyskiwanie energii z tego źródła, z wielu przyczyn, jest od dawna przez Brytyjczyków ograniczane.
W miejsce elektrowni węglowych, zbudowano elektrownie atomowe, sieć elektrowni wodnych (pokryta siecią rzek, górska Szkocja), a także postawiono na farmy wiatrowe wznoszone głównie na wybrzeżach (które efektywnie wykorzystują nadmorskie strumienie powietrzne).
Od starożytności przez średniowiecze, aż po epokę industrializmu Wielka Brytania dostarczała swoim mieszkańcom drewna (rozległe lasy), kamienia (góry), wody (liczne źródła i rzeki), żywności (dobra, uprawna gleba, dziś użytki rolne zajmują 70% pow. kraju), a także soli (kiedyś bardzo wartościowy towar). W epoce węgla i stali, wyspa obficie zaopatrywała swoich mieszkańców właśnie w stal i węgiel. Gdy ludzka cywilizacja sięgnęła zaś po gaz i ropę… Brytyjczycy zaczęli wydobywać je z bogatych złóż Morza Północnego, nad którym to akwenem sprawują kontrolę przez około pięć stuleci. Jednak odwieczny problem brytyjskich wysp powrócił. Pokłady gazu i ropy w eksploatowanych miejscach zaczynają się kończyć. Jednak jednocześnie wydaje się, że cywilizację czeka kolejny energetyczny przełom i surowce te mogą przestać być aż tak niezbędne dla wysoce rozwiniętych gospodarek. Takich jak ta brytyjska. Czy Brytyjczycy kolejny raz okażą się pionierami, jeśli chodzi o przekwalifikowanie przemysłu? Czy też będziemy musieli na taki proces jeszcze wszyscy poczekać? Póki co, brytyjskie koncerny naftowe odkryły szereg nowych, bogatych w gaz i ropę złóż, znajdujących się pod Morzem Północnym. To z pewnością uspokoiło Londyn, który jeszcze w 2014 roku szacował, że jeśli nic się nie zmieni, to do roku 2030 Zjednoczone Królestwo będzie importować aż 75% gazu (wówczas własne wydobycie zaspokajało ok. 50% potrzeb). Dziś już wiemy, że wiele się tej materii zmieniło. Na jak długo? Tego nie wiadomo.
Podsumowując. Przez całą historię Wielka Brytania zawsze okazywała się bardzo miłującą i szczodrą matką dla zasiedlających ją ludów. Nic dziwnego, że jeden z nich zdołał to wykorzystać, budując prawdziwe imperium będące światowym hegemonem. Poniżej przedstawiamy koleje losów tego ludu
Zarys historyczny – dzieje Wysp Brytyjskich
W starożytności Wielka Brytania znajdowała się na peryferiach cywilizacji. Gdy Morze Śródziemne było centralną magistralą handlową i transportową Europy, północna część kontynentu kojarzyła się jedynie z zacofaniem i zimnym klimatem. Rzymianie, którzy stworzyli imperium wokół i w oparciu o Morze Śródziemne, z początku nie interesowali się zbytnio podbojem Wysp Brytyjskich. Jednak wyspiarze chętnie ingerowali w losy kontynentu, wspierając Galów przeciwko rzymskiemu najeźdźcy.
Dlatego Celtowie i Brytowie z Wielkiej Brytanii doczekali się zemsty Cesarstwa. Wymierzył ją sam Juliusz Cezar, a rozpoczęty podbój wyspy zakończył się jej podbojem w I w.n.e. Rzymianie opanowali teren aż po południową Szkocję, gdzie Kaledończycy skutecznie dali odpór legionom. Inwazji Cesarstwa uniknęła z kolei Irlandia. Rzymianie, jak wszędzie indziej, odcisnęli na zdobytej wyspie znaczne piętno cywilizacyjne, wprowadzając rzymską kulturę, obyczaje, wiarę, a także budownictwo i technologie.
Na przełomie IV i V wieku naszej ery, Cesarstwo Rzymskie stanęło na skraju upadku. To wówczas Rzymianie zdecydowali się wycofać legiony z wysuniętych rubieży (jak Wielka Brytania) by toczyć walki obronne lub wojny domowe w centrum imperium. Pustkę po Cesarstwie szybko starały się wypełnić plemiona Piktów ze Szkocji, Celtów z Irlandii (inwazje te zostały odparte), a następnie pochodzący z germanii: Anglowie, Sasi i Jutowie. Ludy lokalne (Brytowie i Celtowie) zostały zdominowane, często pełniąc rolę niewolników. W wyniku kolonizacji, wojen i chaosu ostatecznie powstało siedem królestw. Kent – stworzony przez Jutów. Wessex, Sussex i Essex zamieszkane przez Sasów. Wschodnia Anglia, Mercia i Northumbria założone przez Anglów. W VIII wieku naszej ery dominację na wyspie uzyskało Wessex , co poprzedziło okres najazdów Normanów (popularnie zwanych Wikingami).
Nowi najeźdźcy szybko zdobyli przewagę i rozpoczęli kolonizację Wysp Brytyjskich. Skuteczny odpór Normanom dał dopiero Alfred Wielki, który zjednoczył angielskie królestwa i powstrzymał inwazje. Po jego śmierci, nastąpił atak Duńczyków (1016 rok) z Kanutem Wielkim na czele, którzy podbili niemal całe angielskie terytorium. Podległość pod imperium duńskie nie trwało jednak długo, ponieważ po śmierci jego władcy, nastąpiły lokalne walki o władzę, co skutkowało ponowną dominacją Wessexu.
Heptarchia w Wielkiej Brytanii. Źródło: https://www.britannica.com/topic/Heptarchy/media/262375/54563
W 1066 roku nastąpiły dwa kolejne najazdy Normanów na wyspę – jeden z Norwegii (odparty), drugi z francuskiej Bretanii, któremu przewodził Wilhelm Zdobywca.
Warto w tym miejscu wyjaśnić, iż Bretania była w tym czasie zamieszkiwana przez Bretonów (którzy uciekli wcześniej z Wysp Brytyjskich), a także Normanów, którzy przybyli tam niedługo po Bretonach. Normanowie osiedlili się na terenach północnej Francji na skutek otrzymania od francuskich władców terenów lennych w zamian za omijanie Paryża w wojennych wyprawach. To dlatego właśnie na teoretycznie francuskiej ziemi, powstały krainy zwane Bretanią i Normandią.
Wilhelm Zdobywca po zdobyciu Wysp Brytyjskich, ustanowił własną dynastię królewską (Normandzką), a także skonsolidował królestwo. Wprowadził system feudalny, modyfikując jednocześnie kontynentalny system lenny (za rządów Wilhelma zapanowała zasada: „wasal mojego wasala, jest moim wasalem”). Zarządził budowę licznych twierdz, usprawnił ściągalność podatków, które notabene były dość wysokie. Normanowie zyskali przywileje względem podbitych Anglosasów. Rządy Normanów były twarde i prowadziły do licznych, choć nieudanych buntów, co doprowadziło do znacznego przerzedzenia anglosaskiej arystokracji. Potomkowie Wilhelma Zdobywcy rządzili Anglią do roku 1154, a rządy ostatniego z normandzkich królów – Stefana I z Blois osłabiły kraj i doprowadziły do długotrwałej i wyniszczającej wojny domowej (zwanej Wielką Anarchią). W jej wyniku tron Anglii zyskała pochodząca z Francji dynastia Plantagenetów. Jej pierwszym przedstawicielem był Henryk II Plantagenet (lub Andegaweński), hrabia Andegawenii, książę Normandii oraz książę Akwitanii. Nowy król Anglii, dysponując jednocześnie licznymi ziemiami w zachodniej Francji zgromadził dostateczną potęgę, by z powodzeniem prowadzić walkę o tron, podbój Irlandii, Szkocji i Walii.
Ambitny władca lepiej radził sobie z przeciwnikami z zewnątrz niż z własną rodziną, ponieważ równie ambitni synowie jeszcze za jego życia rozpoczęli walkę o władzę. Kolejne konflikty z synami doprowadziły w końcu Henryka II do upadku i śmierci, która nastąpiła w wojnie przeciwko najstarszemu z winorośli – Ryszardowi Lwie Serce. Ryszard, jako król, okazał się wybitnym strategiem i dowódcą oraz fatalnym zarządcą i finansistą. Jego militarne przewagi (zwłaszcza w czasie krucjat) obrosłe za granicami Anglii w legendy, w kraju były postrzegane, jako źródło uciskania ludu, który finansował wyprawy wojenne.
Zdobycie angielskiej korony przez Henryka II i Andegawenów w sposób decydujący wpłynęło na dalszy bieg angielskiej historii. Było to zaczątkiem wybuchu Wojny stuletniej prowadzonej między Anglią i Francją w XIV i XV wieku. Z jednej strony kolejni angielscy władcy pragnęli podbicia całej Francji (a w pewnym momencie dysponowali 2/3 terytorium Francji), z drugiej, ziemie Akwitanii, Andegawenii, Bretonii oraz Normandii były formalnie lennami korony francuskiej. Kolejni władcy z Paryża chcieli odzyskać ziemie i zjednoczyć Francję. Pierwsze konflikty na tym tle rozpoczęły się już pod koniec XII wieku, choć przyjmuje się, że Wojna stuletnia rozpoczęła się dopiero w 1337 roku, a zakończyła porażką Anglików pod Castillon w 1453 roku. Anglicy zostali tym samym całkowicie wypchnięci z kontynentu (w ich władaniu pozostało jedynie miasto Calais).
W okresie schyłku angielskiej dominacji we Francji na tronie w Londynie zasiadali już Lancasterowie. Słabe rządy Henryka VI doprowadziły do wybuchu wojny domowej z rodem Yorków (Wojna Dwóch Róż – 1455-1485). Jak nie trudno się domyślić, konflikt trwający trzydzieści lat doprowadził do zwycięstwa… Trzeciej róży. Rodu Tudorów. W 1534 roku jeden z ich przedstawicieli – Henryk VIII uniezależnił Kościół Angielski od Stolicy Apostolskiej, ogłaszając się głową nowego, anglikańskiego kościoła chrześcijańskiego. Jego córka – Elżbieta I Tudor była ostatnim władcą z rodu i przezwana została Królową-Dziewicą (the Virgin Queen). To m.in. dzięki jej panowaniu okres XVI wieku nazwano Złotym Wiekiem. Elżbieta I doprowadziła do osłabienia zagrażającej Londynowi więzi francusko-szkockiej (która zawiązała się na początku Wojny stuletniej). Po wyeliminowaniu zagrożenia ze strony Szkocji i zneutralizowaniu Francuzów, królowa wystąpiła przeciwko Hiszpanom (stawką były Niderlandy), zdobywającym w tym czasie ogromną przewagę w ekspansji geograficznej. Punktem kulminacyjnym w wojnie było wysłanie przez Hiszpanów tzw. „Wielkiej Armady”, która miała doprowadzić do podbicia Anglii. Pokonana przez pogodę, a także angielskich dowódców: Charlesa Howarda oraz Francisca Drake’a armada została niemal całkowicie rozbita. Ta niepowetowana dla Hiszpanii strata zadecydowała o jej przyszłych losach oraz o losach rywalizacji hiszpańsko-brytyjskiej.
Królowa Elżbieta promowała eksplorację, handel i kolonizację. Angielscy kupcy zaczęli wówczas zdobywać silną pozycję np. na rynku przypraw orientalnych (cynamon, pieprz, goździki). Ponieważ Hiszpanie skupili się na kolonizacji Nowego Świata, Portugalczycy na afrykańskich i południowo amerykańskich wybrzeżach, a Włosi na śródziemnomorskim pośrednictwu od Ottomanów, Brytyjczycy postanowili poszukać drogi do Indii i Chin. W XV wieku Anglicy, na skutek wypraw Johna Cabota, Martina Frobishera i Johna Daviesa, uznali istnienie przesmyku północnego pomiędzy Ameryką Północną, a Grenlandią, choć szlak ten nie został sforsowany aż do XVIII wieku. W 1533 roku Hugh Willoughby popłynął wokół Skandynawii, docierając do Archangielska.
Po śmierci sławnej królowej, na angielskim tronie zasiadł Jakub I ze szkockiego rodu Stuartów. Dzięki temu Anglia i Szkocja połączyły się unią personalną (a król ustanawiając tron Wielkiej Brytanii dążył również do ustanowienia unii realnej). To ostatecznie przypieczętowało dominację i bezpieczeństwo Anglii na Wyspach Brytyjskich (w tym na Irlandii), a także pozwoliło na zwrócenie uwagi na zewnątrz. I rozpoczęcie ekspansji kolonialnej.
Za czasów ostatnich Tudorów oraz Stuartów (do rewolucji w 1649r.), Wyspy Brytyjskie były notorycznie teatrem konfliktów wewnętrznych i sporów religijnych. Walki odbywały się na osiach: władzy religijnej z władzą monarchy oraz władzą monarchy z władzą parlamentarną. Osłabienie wewnętrzne państwa doprowadziło do buntu, na czele którego stanął Oliver Cromwell. To dzięki niemu frakcja parlamentarzystów wygrała wojnę z wojskami rojalistów wspierających króla. Z czasem Cromwell umocnił swoją pozycję, ograniczył skład i władzę parlamentu, doprowadził do postawienia monarchę przed Trybunałem Stanu (1649r.), a po egzekucji króla objął funkcję Lorda protektora. Tak o to rewolucjonista stał się władcą autorytarnym. Nie zmienia to faktu, że reformy Cromwella wzmocniły państwo, jego polityka zagraniczna wyszła z korzyścią dla Londynu tak jak wprowadzenie tolerancji religijnej. Oliver Cromwell miał niebagatelny wpływ na dalsze sukcesy rodzącego się imperium. Choć po jego dość nieprzypadkowej śmierci (1658r.) nastąpiła restauracja Stuartów.
Powrót Stuartów na tron oznaczał również przywrócenie okresu wewnętrznych sporów religijnych i politycznych. Niezadowolenie społeczeństwa, a także elit doprowadziło do tzw. chwalebnej rewolucji (bo bezkrwawej) w latach 1688-1689. Parlament postanowił ostatecznie rozprawić się z panującą dynastią i usunął z tronu Jakuba II. W jego miejsce koronowano pochodzącego z Niderlandów Wilhelma Orańskiego. Wygnany Jakub II nie dał jednak za wygraną i po ucieczce do Francji, nawoływał swoich rodaków do obalenia Wilhelma. Jakub cieszył się poparciem zwłaszcza w Szkocji i Irlandii, a jego zwolennicy (tzw. Jakobici) wywołali przeciwko Wilhelmowi powstanie, stłumione w 1690 roku. Francuzi podjęli jeszcze próbę przywrócenia Jakuba II na tron Anglii w 1692 roku, jednak ich flota doznała dotkliwej klęski w bitwie pod La Houge. Wszystkie te rozgrywki wpisywały się niejako w wojnę Ligii Augsburskiej (w skład której wchodziła m.in. Anglia i Holandia) przeciwko Francji (która chciała podbić dzisiejszą Nadrenię). Wojna z Francją zakończyła się pokojem w Rijswijku w 1697 roku.
Pokój między mocarstwami nie trwał jednak długo. W 1701 roku między Wielką Brytanią, Holandią, Austrią i Saubadią, a Francją, Hiszpanią, Bawarią i Kolonią wybuchła Wojna o sukcesję hiszpańską, która trwała, aż do 1714 roku i zakończyła się objęciem tronu w Madrycie przez Filipa V z francuskiej dynastii Burbonów.
Tymczasem w 1707 dotychczasowa unia personalna łącząca Anglię ze Szkocją została przekształcona w unię realną. Powstało wówczas Królestwo Wielkiej Brytanii. W 1714r. na jego tronie zasiedli władcy z dynastii hanowerskiej. Kolejna wojna Wielkiej Brytanii z Francją o dominację morską i kolonialną zwiększyła potęgę Londynu. W 1713 roku na skutek pokoju w Utrechcie, Wielka Brytania zyskała: Gibraltar, Akadię oraz Nową Fundlandię.
W latach 1721-1742 fotel premiera w Wielkiej Brytanii dzierżył sir Robert Walpole, który dokonał reform ustrojowych dających podwaliny pod nowoczesny system gabinetowy (znany i stosowany do dziś, w którym premierem zostawał szef zwycięskiej partii, a odpowiadali przed nim ministrowie wywodzący się z tej samej frakcji politycznej). Rola monarchy została zmarginalizowana.
W 1756 roku Wielka Brytania wzięła udział w pierwszej wojnie o zasięgu globalnym, tj. Wojnie Siedmioletniej. Wraz z Prusami i Hanowerem, Brytyjczycy stawili czoła koalicji: Francji, Austrii , Szwecji (od 1757r.) i Saksonii. W 1762 roku stronę Londynu wsparła Portugalia, natomiast po stronie Paryża i Wiednia opowiedziały się Hiszpania i Rosja.
Pomimo, wydawałoby się, wielkiej dysproporcji sił, koalicja brytyjsko-pruska odniosła zwycięstwo. Brytyjczycy, na mocy pokoju paryskiego z 10 lutego 1763 roku zyskali kosztem Francji szereg posiadłości kolonialnych m.in. Kanadę i Luizjanę. Od tego czasu Francja przestała liczyć się jako mocarstwo kolonialne, natomiast Brytyjczycy zyskali dominację na morzach. Londyn zyskał ponadto, kosztem Hiszpanii, Florydę. Niewątpliwie zwycięstwo w Wojnie Siedmioletniej stało się podwaliną brytyjskiej hegemonii światowej, która trwała kolejnych 150 lat.
W 1775 roku w Ameryce Północnej wybuchło powstanie niepodległościowe, którego bezpośrednią przyczyną stało się uciążliwe dla kolonistów ustawodawstwo parlamentarne w Londynie (podnoszące cła) oraz incydent z herbatą bostońską. Wojna zakończyła się w 1783 roku oderwaniem 13 kolonii od korony brytyjskiej oraz utworzeniem Stanów Zjednoczonych Ameryki.
W 1793 roku Wielka Brytania przystąpiła do wojny przeciwko rewolucyjnej Francji, a następnie uczestniczyła w kolejnych koalicjach przeciwko Napoleonowi. Okres wojen napoleońskich zakończył się w 1815 roku klęską francuskiego cesarza w bitwie pod Waterloo. Waterloo, podobnie jak bitwa pod Trafalgarem, do dziś uznawane są na wyspach za największe wiktorie oręża brytyjskiego. Sam Napoleon cieszy się wśród Brytyjczyków, z reguły, jak najgorszą opinią 🙂
Na początku XIX wieku, równolegle z toczonymi w wojnami napoleońskimi, Brytyjczycy podbijali Indie, które stały się wkrótce brylantem w koronie brytyjskiej (w przenośni, ale i dosłownie – indyjski diament Koh-i-noor, jeden z największych na świecie, zdobi brytyjską koronę do dziś). Wiek ten to rozrost dominium głównie na terenie Azji, m.in. dzięki Kompanii Wschodnioindyjskiej.
W 1839 roku wybuchła pierwsza z dwóch wojen opiumowych z Chinami, zakończona w 1842 roku. Drugi konflikt (1856-1860) na dobre pozbawił chińskie imperium niezależności i rozpoczął dla Chińczyków tzw. „wiek upokorzeń”. Brytyjczycy z kolei pozyskali dla swoich korporacji handlowych kolejny, ogromny rynek.
Brytyjskie Imperium osiągnęło swój szczyt, jeśli chodzi o posiadane terytoria, w 1921 roku, a w efekcie wyglądało tak:
Jak Wielka Brytania stała się imperium.
Opisując Zjednoczone Królestwo i historię Brytyjczyków, nie można, choćby w wielkim skrócie, nie napisać o tym, co umożliwiło Anglosasom stworzenie imperium, które władało ogromną częścią świata. O sprzyjającej geografii pisaliśmy już wyżej (podobnie jak o dostępie do najważniejszych surowców danej epoki), ale nawet idealne warunki nie zdadzą się na nic, jeśli nie zostaną odpowiednio wykorzystane. Tymczasem Brytyjczycy, a konkretnie Anglicy, z bezwzględną skutecznością potrafili dysponować tym, czym obdarzyła ich natura.
Her/His Majesty’s Navy
Chyba najważniejszym asumptem dla rozkwitu Imperium, była Royal Navy. Brytyjczycy rozwijali flotę od czasów średniowiecznych, rozumiejąc, że jest ona gwarantem bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Póki nie byli zdolni do jej obrony już na przedpolach – tj. na morzu, póty była ona najeżdżana i podbijana wielokrotnie. Kraj wyspiarski zwyczajnie musiał skupić się na budowie silnej floty. I taka rzeczywiście powstała. His/Her Majesty Ship/s były liczne, wypracowały świetną taktykę działania, miały szczęście do naczelnego dowództwa i stawiały na manewr oraz siłę ognia z burty ponad bliskie podejście i abordaż. Brytyjczycy szybko zaczęli wieść prym, jeśli chodzi o żeglugę i walkę na morzu. A to, procentowało. Zwłaszcza w czasach kolonialnych, po odkryciach geograficznych.
Podczas wieku odkryć, angielscy kaprzy, w tym Sir Francis Drake, szarpali hiszpańską srebrną flotę. W rezultacie wzajemnych tarć, Hiszpania wyprodukowała największą flotę, jaką dotychczas widział świat i ruszyła na podbój Wielkiej Brytanii. Z wielu jednak przyczyn (złe dowództwo, przewagi ww. taktyki angielskiej, szczęście i jego brak, zapasy amunicji i pogoda) to jednak Royal Navy wyszła zwycięsko ze starcia z Wielką Armadą. Po tej porażce Hiszpanie już się nigdy tak naprawdę nie podnieśli, a Anglicy weszli na drogę do zdobycia absolutnej dominacji na morzach i oceanach. Co dawało również przewagę w walce o kolonie.
Rosła również w siłę brytyjska flota handlowa, wspierana Aktami Nawigacyjnymi, które sprowadzały się do stwierdzenia: chcesz przewieźć do nas towar, to tylko na naszych statkach. Brytyjczycy wykorzystywali siłę Royal Navy i potrafili czerpać z niej realne korzyści. Doprowadziło to do serii wojen z Holandią i Francją, z których Londyn ostatecznie wyszedł zwycięsko. Ostatnią próbę złamania potęgi Royal Navy podjął Napoleon Bonaparte. Na jego rozkaz, połączone siły francusko-hiszpańskie zgrupowały potężną flotę, która miała umożliwić Napoleonowi desant w Wielkiej Brytanii. Flota ta została jednak uwięziona w hiszpańskim porcie – Kadyksie. Ostatecznie, Napoleon porzucił plany inwazji Wysp Brytyjskich, a okrętom rozkazał przebić się do Neapolu. Próba wykonania tego polecenia zakończyła się starciem z brytyjską flotą dowodzoną przez najwybitniejszego dowódcę morskiego w historii Wielkiej Brytanii – jednorękiego admirała Nelsona. Admirał zastosował w niej unikalną, aczkolwiek ryzykowną taktykę, co przypłacił zresztą życiem. Bitwa pod Trafalgarem została jednak dzięki temu wygrana. Pomimo przeważającej liczebności Francuzów i Hiszpanów (stos. okrętów: 33 vs 27 ), ich floty zostały zdewastowane (strata 22 okrętów liniowych, 3250 zabitych, 2,5 tys. rannych, 7 tys. wziętych do niewoli przy 449 zabitych wśród Anglików). Uznaje się, iż gloria pod Trafalgarem ostatecznie utwierdziła dominację Brytyjczyków na morzach i oceanach i przyczyniła się do ekspansji imperium.
źródło: wikipedia.org
Brytyjski system monetarny oraz City.
Już historycznie notuje się silne powiązania pomiędzy wzrostem znaczenia i potęgi londyńskiego ośrodka finansowego zwanego po prostu City (o którym dalej), a całego brytyjskiego państwa. W dawnych czasach wielkie centra finansowe wzrastały w miejscach wielkoformatowego handlu. Do XVI w. na wyspach brytyjskich dominowała gospodarka rolno-hodowlana, ze społeczeństwem ukształtowanym feudalnie. Odkrycia geograficzne, ekspansja, długi okres prosperity i zmian zapoczątkowany przez panowanie dynastii Tudorów, odmieniły kraj. Zwłaszcza jego stolicę – Londyn, który stał się centrum ówczesnej światowej innowacji oraz handlu.
W XVII w. złotnicy lub posiadacze większych wolumenów złota oferowali usługi bankowe zarówno kupcom i arystokracji. Złoto akceptowane było w zamian za papiery dłużne czy zastawne. Dziś można by to nazwać nie emitowanymi centralnie proto-banknotami. Ciesząc się dobrą i solidną opinią (poza okresami, gdy kwitów dłużnych bywało więcej niż złota i nagle zaczynał się klasyczny run ), Złotnicy zwiększali swoją pozycję w kraju. Wiele ze złotniczych domów stawało się pożyczkodawcami dla najważniejszych arystokratów, czy nawet koronowanych głów. Z czasem ci najbogatsi i najbardziej wpływowi wierzyciele dali początek pierwszym komercyjnym bankom i systemowi finansowemu.
Prosperity i wzrost bogactwa w imperium przyczyniły się do powstania sławnej LSE (London Stock Exchange) lub choćby rynku ubezpieczeniowego Lloyd’s. Obydwie te instytucje powstały w zwykłych kawiarniach zlokalizowanych w City. Rewolucja przemysłowa (1760-1840) i rozwój handlu międzynarodowego, spowodowały rozkwit działalności bankowej w Zjednoczonym Królestwie. Dokapitalizowanie rynku kredytami pozwoliło przyśpieszyć rozwój, co wsparte szeroką siecią handlu międzynarodowego i odpowiednim prawodawstwem spowodowało, że w połowie XIX w. około 50% dóbr światowych produkowanych było w UK. Londyńskie City oferowało zaś w tym kontekście szerokie spektrum usług finansowych, stając się kręgosłupem brytyjskiej gospodarki. Co ma miejsce aż po dziś dzień.
Efektem tego był bodaj najbardziej stabilny z możliwych system finansowy. Złoty standard, z funtem szterlingiem opartym o drogocenny kruszec oraz powiązanymi z funtem stałymi kursami wymiany walut.
źródło: https://www.cityoflondon.gov.uk/about-the-city/about-us/Pages/default.aspx
Technologiczna przewaga
Wielka Brytania stała się kolebką rewolucji przemysłowej, co miało ogromne znaczenie dla wzrostu potęgi imperium. Być może pierwsza maszyna parowa nie była doskonała, ale zmieniła oblicze cywilizacji. Podobnie jak nowe maszyny przędzalnicze czy rolnicze. Umożliwiało to zwiększenie produkcji towarów, które następnie eksportowano za pośrednictwem najpotężniejszej floty świata. Nowe maszyny, pozwalały na wytwarzanie nowoczesnych narzędzi i urządzeń. A także broni. To w znacznym stopniu ułatwiało kolonializm, który objawiał się następnie w eksploatowaniu i grabieniu bogactw z zagarniętych ziem. Bogactw, które zwożone do Anglii, przerabiano i eksportowano za granicę. Napędzana w taki sposób gospodarka otrzymywała olbrzymie stopy zwrotu, a pozyskany kapitał inwestowała w dalszy rozwój. Przewaga technologiczna umożliwiała białemu człowiekowi dominację. Broń palna, koce z lazaretu po chorych na ospę (jako swojego rodzaju broń biologiczna przeciw Indianom), czy wreszcie karabiny maszynowe Maxim (zastosowane przeciw Zulusom). To wszystko dawało niesamowitą przewagę nad podbijanymi ludami: Ameryk, Afryki czy Azji. Podbijanie kolejnych kolonii, dawało Brytyjczykom bogactwa i wzmacniało ich na tle europejskich konkurentów. Imperium ociekało bogactwem, a jednocześnie rozwój przemysłowy i eksport dawały nieograniczone niemal możliwości kapitałowe. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie Brytyjczycy uznali wyższość własnej cywilizacji nad innymi. W tym kontekście warto wspomnieć słowa Cecila Rhodesa: „Bóg predysponował naród brytyjski do władzy nad światem„.
Cecil Rhodes, . Symbol i wzór imperializmu i kolonializmu brytyjskiego. Twórca idei: „Od Kapsztadu do Kairu” źródło: wikipedia.org
Elastyczność strukturalna, niezależność zewnętrza, siła i stabilność wewnętrzna
Ważnym aspektem w kontekście powstawania brytyjskiego imperium była zdolność wyspiarzy do modyfikacji powszechnie stosowanych modelów funkcjonowania społeczeństwa i państwa. Pomimo tego, iż Wyspy Brytyjskie zamieszkiwało szereg różnych nacji (Normanowie, Anglowie, Sasi, Celtowie, Szkoci, Brytowie etc. etc.), kraj dość szybko zdołał zcentralizować władzę pod jedną koroną. Korona ta miała większy niż gdzie indziej wpływ na elity (szlachtę i duchowieństwo). W czasie gdy w całej Europie system feudalny opierał się o zasadę: „wasal mojego wasala nie jest moim wasalem” , Brytyjczycy wprowadzili odwrotną normę. Stanowiącą, że: „wasal mojego wasala jest moim wasalem”.
Jednocześnie korona brytyjska bardzo szybko (w 1534 roku) oderwała się od podległości w stosunku do Państwa Kościelnego i Papieża. Podporządkowane monarsze duchowieństwo, przestało być narzędziem wpływów Watykanu. Co znacznie ograniczało możliwości ingerowania w sprawy państwa przez Papieża oraz podejmowanie działań przeciwko koronie. Doprowadziło to wprawdzie w pewnym momencie do wewnętrznych sporów na tle religijnym, jednak Anglicy uporali się z tym problemem relatywnie szybko.
Dzięki tym dwóm ww. faktom, monarcha dysponował silną władzą w państwie (w stos. do poszczególnych klas społecznych), co umożliwiało skupienie się na interesach zewnętrznych. I było powodem rozwoju parlamentaryzmu (jako mechanizmu, który miał ograniczać dyktatorskie zapędy monarchy). Jednocześnie wyspiarskie położenie i silna flota, zabezpieczały kraj w czasach braku stabilności i wojen domowych. To miało wpływ na zarządzanie państwem. Ustrój królestwa, jego położenie oraz silna flota dawały władzy spory margines do popełniania błędów. Nawet rządy mocno nieudolnego monarchy, z reguły nie narażały całego państwa na ryzyko podbicia i utraty kontroli nad własnym terytorium. Ponownie, geografia jest tutaj ukrytym „bohaterem”, czynnikiem, który posiada i posiadał ogromne znaczenie. To właśnie dzięki niej, Brytyjczycy mogli odseparować się od kontynentu i wprowadzić u siebie korekty społeczno-ustrojowe tj. jak:
- anglikanizm, skutkujący zerwaniem wpływów papieża i Watykanu,
- system monarchii parlamentarnej, co w dużej mierze pozwoliło Brytyjczykom uniknąć absolutyzmu, a następnie wielkich i krwawych rewolucji,
- bezkrwawa Chwalebna Rewolucja, po której powrócono zresztą do monarchii parlamentarnej,
- zmiany dynastii rządzących.
Zdolność do izolacji Wielkiej Brytanii skutkowała m.in. tym, iż wrogowie Anglii nie mogli w pełni wykorzystywać momentów jej wewnętrznych słabości, ponieważ nie mieli oni dostępu do brytyjskiego terytorium. Francuzi posługiwali się wówczas Szkotami, jednak realnie nie mogli im w żaden sposób pomóc. Dlatego Londyn, wcześniej czy później, podporządkowywał sobie niepokornych „górali” z północy.
W Wielkiej Brytanii, pomimo bogatej historii wojen wewnętrznych, zawsze radzono sobie ze swoimi problemami samodzielnie. Możliwości ingerencji z zewnątrz były dość ograniczone, a państwo i społeczeństwo brytyjskie mogły przeobrażać się w dość naturalny sposób. Jakże inaczej na tym tle wyglądały choćby Hiszpania (o której sukcesję wybuchały europejskie wojny), Francja (i jej rewolucje, które stały się casus belli dla mocarstw zewnętrznych), czy rozdzierana przez zewnętrzne interesy i szarpana z każdej strony Rzeczpospolita Obojga Narodów. Jakże spójnym tworem było królestwo ze stolicą w Londynie, gdy porównamy je do rozbitych i rozdrobnionych na małe księstwa i państewka Niemiec i Włoch (co trwało aż do XIX wieku).
Handel, biznes i komercjalizacja ekspansji kolonialnej
Imperium Brytyjskie było w swoim czasie synonimem biznesu. System bankowy, firmy, korporacje, usługi, przemysł, import, eksport. Wszyscy Brytyjczycy byli zainteresowani robieniem pieniędzy, a te najłatwiej pozyskiwało się na handlu towarów między macierzą, a koloniami i terytoriami zależnymi. Wojny toczone przez Wielką Brytanię w ogromnej mierze były efektem blokad handlowych, czy jakichkolwiek obostrzeń celnych, które mogły godzić w interes Londynu. Jako nacja wyspiarska, położona w tak strategicznym miejscu, Brytyjczycy patrzyli dalej niż tylko w stronę kontynentu. Właściwie Londyn dość szybko stracił zainteresowanie Europą (jako celem ekspansji) i sięgnął wzrokiem poza oceaniczny horyzont. Anglicy zorientowali się, iż korzystną metodą ekspansji jest jej komercjalizacja. Tak powstały tzw. Crown Charter Companies – czyli geograficznie tematyczne kompanie handlowe. Kompanie te otrzymywały sporą autonomię, dzięki czemu same dbały o własne interesy. Pokrywające się najczęściej z interesami korony. Kompanie często dysponowały własnymi flotami handlowymi, a niektóre również siłami zbrojnymi. To pozwalało uniknąć ograniczeń administracyjno-finansowych, z jakimi mamy do czynienia w przypadku centralnych, państwowych przedsięwzięć. Umożliwiało to osiągnięcie niespotykanie szybkiego tempa ekspansji niemal na wszystkich kierunkach i frontach, co napędzało rozrost potęgi imperium. Zwłaszcza, że dzięki komercjalizacji przedsięwzięć kolonialnych, kompanie handlowe były zdolne do samodzielnego zabezpieczania szlaków handlowych, a nawet prowadzenia wojen. Dla przykładu Kompania Wschodnio-Indyjska British Honourable East India Company (HEIC) czy Holenderska Verenigde Oostindische Compagnie (VOC) posiadały floty na poziomie przewyższającym średnie floty państw europejskich, a ponadto adekwatne fundusze. Same lądowe siły zbrojne Kompanii Wschodnioindyjskiej liczyły w pewnym momencie 260 tys. żołnierzy, a ich liczebność była wówczas o ok. połowę wyższa niż liczebność Armii Jego/Jej Królewskiej Mości. Wiele ze zwycięstw w Indiach, przypisywanych historycznie czerwonym kurtom, było tak naprawdę zwycięstwami najemnych żołdaków będących w służbie Kompanii Wschodnio-Indyjskiej. To czyniło ją państwem w państwie, a z jej wpływami musiał liczyć się nie tylko monarcha, ale i parlament. Lista podobnych przedsięwzięć podjętych na przestrzeni wieków XVI-XIX liczy sobie blisko 40 różnych kompani i inicjatyw.
Brytyjczycy opracowali ponadto sprawny model handlu trójkątnego. Dobra wyprodukowane w Wielkiej Brytanii przewożono do Afryki, gdzie zamieniano je na niewolników. Tychże transportowano na Karaiby i do kolonii, z których z kolei odbierano zasoby lokalne i zasilano nimi brytyjski przemysł produkcyjny.
Klasyczny model handlu trójkątnego. źródło – wikipedia.org
Perfidny Albion. Skuteczna polityka zagraniczna i zrozumienie geopolityki
Dysponując wspaniałą bazą wypadowo-zaopatrzeniową w postaci Wielkiej Brytanii, najpotężniejszą światową flotą zdolną bronić wyspy-macierzy, a także licznymi koloniami, Brytyjczycy doszli do wniosku, iż nieroztropnie byłoby ryzykować swoje przewagi, wikłając się w kosztowne wojny kontynentalne. Konflikty, w których to armia lądowa odgrywała decydującą rolę. I tak, po wojnach napoleońskich (tj. po 1815 roku) Londyn wybrał sposób dyplomacji określony później jako tzw. „wspaniała izolacja” (ang. Splendid Isolation). Konsekwentne unikanie stałych sojuszy z europejskimi i światowymi mocarstwami pozwoliło Brytyjczykom rozwijać swoje kolonialne imperium przez niemal kolejne stulecie. Anglosasi pilnowali przy tym, by na kontynencie żadna z sił nie osiągnęła dominującej przewagi. Wszystko po to, by zwalczające się stronnictwa europejskie pozostały skupione na sobie i nie spoglądały w stronę zamorskich Wysp Brytyjskich i ich kolonii.
Warto wspomnieć tutaj o związku przyczynowo-skutkowym pomiędzy okresem Splendid Isolation, a wcześniejszą porażką Anglików z Francuzami w Wojnie Stuletniej i utratą na rzecz tych drugich terytoriów we Francji. Bowiem to dzięki utracie terytoriów na kontynencie, Brytyjczycy nie musieli już wikłać się w wojny w ich obronie. Pozwoliło im to na przewartościowanie priorytetów, którymi powoli stawały się dominacja własnej floty na morzach i oceanach, a także rozrost zdobyczy kolonialnych. Druzgocąca klęska Anglików w XIV wieku, której konsekwencją była domowa Wojna Dwóch Róż pozwoliły Brytyjczykom w odpowiednim momencie (tuż przed Wielkimi Odkryciami Geograficznymi) uwolnić swoją uwagę od kontynentu oraz przeorientować się na politykę, która w efekcie doprowadziła do budowy największego światowego imperium. O ile w XIV wieku angielskie elity musiały być bardzo zaniepokojone porażkami, o tyle z dzisiejszej perspektywy wiemy już, że historia nigdy się nie kończy. I czasem nawet największa klęska może doprowadzić do późniejszej glorii i chwały narodu.
Warto w tym miejscu odnotować, iż Brytyjczycy potrafili właściwie oceniać nadchodzące zagrożenie i w odpowiednim momencie powstrzymać mocarstwo, które zagrażało ich interesom. Tak było nie tylko w już opisanych w cz. historycznej przypadkach Hiszpanii czy Francji, ale i również w przypadku Holandii (a konkretnie Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich). Holandii która w w XVII wieku stała się globalnym mocarstwem kolonialnym. Do tego momentu Londyn prowadził przyjazną politykę względem państw holenderskich. Anglicy i Holendrzy często walczyli ramię w ramię przeciwko Hiszpanom (na morzach) i Francuzom (na lądzie). Gdy jednak w połowie wieku Wyspy Brytyjskie stanęły w obliczu wojen domowych i rewolucji (czasy Cromwella), Holendrzy postanowili umocnić swoją pozycję. Stworzyli największą flotę handlową na świecie oraz zaczęli podważać brytyjskie zasady handlu morskiego. Londyn szybko zorientował się, że tuż pod jego bokiem wyrósł groźny pretendent do zdobycia dominacji na światowych wodach. W latach 1652-1784 doszło do czterech wojen angielsko-holenderskich, które ostatecznie powstrzymały zakusy Holendrów i ugruntowały pozycję Brytyjczyków.
Dość mało powszechna jest też świadomość tego, że Brytyjczycy starli się bezpośrednio z Imperium Rosyjskim w czasie tzw. Wojny krymskiej (1853-1856) i ten konflikt wygrali (wespół z Francją, Turcją i Sardynią). W tym celu potrafili współdziałać i pojednać się z dotychczasowymi wrogami i konkurentami – Francuzami oraz Turkami. Pobicie Rosjan, powstrzymało ich ekspansję w stronę Morza Śródziemnego (kosztem Turcji), a także uwidoczniło zacofanie technologiczne heartlandowego imperium w stosunku do „Zachodu”. Dzięki temu Brytyjczycy zyskali olbrzymią przewagę psychologiczną na innych kierunkach rywalizacji (Rosjanie bowiem szukali „wyjścia” na światowe morza, m.in. poprzez Iran, czy Azję Środkową w kierunku Indii).
W 1793 roku francuski pisarz Augustin Louis de Ximénès napisał poemat, w którym zamieścił pojęcie „La perfide Albion”. Określenie to, nadane przez reprezentanta największego dotychczasowego rywala Anglii, z pewnością można uznać za wielką pochwałę angielskiego sposobu prowadzenia dyplomacji. Perfidia Albionu to nic bowiem innego, jak umiejętność elastycznego prowadzenia polityki międzynarodowej, której celem był tylko i wyłącznie interes Londynu. Dzięki tak specyficznemu sposobowi prowadzenia dyplomacji, Brytyjczycy potrafili zarządzać balansem światowego ładu, który określono jako Pax Britannica. Imperium Brytyjskie, na każdym etapie jego rozrostu, przyczyniało się pośrednio, lub bezpośrednio do upadku konkurentów. Nie jest przypadkiem, że wprost proporcjonalnie do wzrostu potęgi Londynu, wpływy i siłę traciły kolejno: Hiszpania, Francja, Imperium Ottomańskie, Holendrzy czy nawet Mughalowie indyjscy. Brytyjczycy osłabiali rywali nie tylko poprzez bezpośrednie starcia, ale i również wykorzystując do tego odpowiednie sojusze. Często występując przeciwko dawnym sojusznikom u boku dawnych swoich wrogów.
Upadek Imperium – przyczyny
W 1913 roku Brytyjczycy władali ponad ¼ terytoriów całego globu, tj. powierzchnią ok. 35 mln km². Imperium było zamieszkiwane przez 450 mln ludzi, co stanowiło ok. 20% populacji naszej planety. Podwładnych brytyjskiej korony było więcej niż Chińczyków. Udział Imperium Brytyjskiego w światowej produkcji również wynosił ok. 20%. Londyn dysponował ogromnym kapitałem, a także całkiem sprawnym systemem administrowania imperium, które dzieliło się na macierz – Wielką Brytanię, dominia – terytoria zamorskie zamieszkiwane przez białych kolonistów (jak. np. Kanada, Australia, Nowa Zelandia), a także kolonie – zamieszkiwane przez ludność niebiałą. W strukturze tej dominia i kolonie same utrzymywały koszty własnej administracji, a często również lokalnej armii. Brytyjczycy stosowali przy tym niewielką stawkę podatków należnych koronie, które przeznaczane były na utrzymanie i rozwój floty, a także na niewielkie garnizony lądowe oraz brytyjską administrację na podległych terytoriach (urzędników cywilnych w koloniach było wówczas zaledwie ok. 3000 osób, bez personelu pomocniczego! – Oczywiście mowa o urzędnikach delegowanych z Londynu, a nie o lokalnej administracji).
Warto w tym miejscu zatrzymać się i zwrócić uwagę na siłę brytyjskiej korony w dominiach. Kanada, Australia czy Nowa Zelandia były zamieszkiwane przez ludzi wywodzących się głównie z Wielkiej Brytanii, a przez to kształtujących własne obyczaje na podobieństwo brytyjskich wzorców. Wielka Brytania i dominia to była jedna wielka anglojęzyczna rodzina. Grająca w krykieta i rugby, pijąca herbatkę oraz imprezująca przy ginie z tonikiem. A głową tej rodziny był monarcha zasiadający w Londynie. Wielka Brytania była jak matka, której dzieci rozjechały się po świecie, ale wciąż pamiętały i wciąż tęskniły. Dlatego też w każdym wielkim konflikcie, Australia, Kanada, Nowa Zelandia, a nawet Indie (posiadające pewnego rodzaju specjalny status) stawały z bronią u nogi i karnie ruszały bronić interesów macierzy.
Brytyjczycy osiągnęli mistrzostwo świata (dosłownie), jeśli chodzi o zarządzanie dominiami oraz koloniami. Dzięki niskiemu opodatkowaniu kolonii, a także sporym inwestycjom w ich rozwój, ryzyko buntu zostało zminimalizowane. Podległe koronie podmioty często same uznawały wyższość Anglików oraz dochodziły do wniosku, że ich zwierzchność jest dla nich niezwykle korzystna. Jednocześnie Brytyjczycy doskonale opanowali zdolność efektywnego dysponowania dość skromnymi siłami (jak na tak wielkie imperium), które potrafili szybko relokować w zagrożone miejsce. Dzięki tej sztuce, Londyn mógł utrzymywać swoją dominację przy nakładach na siły zbrojne rzędu zaledwie ok. 2% PKB (ok. 1913r.), które były przeznaczane głównie na flotę. Tu wprowadzono zasadę „two power standard” , która oznaczała, że marynarka brytyjska miała być większa od połączonych sił dwóch kolejnych państw w hierarchii morskiej. Royal Navy stacjonowała w miejscach strategicznych, strzegąc interesów handlowych imperium. Tj. Kanał Sueski, Gibraltar, Singapur, Malta, itd., gdzie wszędzie rozpościerała się Union Jack.
Sztuka optymalizacji administrowania imperium, umiejętność pozyskiwania kapitału (handel), jego inwestowania (przemysł) oraz pomnażania, a także umiejętność zdobycia i utrzymania dominacji na morzach oraz oceanach procentowały przez ok. 300 lat i pozwoliły stworzyć najbardziej rozległe imperium światowe w historii ludzkości. Imperium, które zostało zbudowane na zdrowej podstawie finansowej. Pieniądzu opartym o złoto. Zadłużenie imperium wynosiło wówczas (około 1913 roku) zaledwie kila procent PKB. Ówczesne Imperium Brytyjskie bardziej można przyrównać do olbrzymiej ośmiornicy trzymającej w mackach ¼ globu, niż do kolosa na glinianych nogach. Jak tak dość zdrowy i potężny organizm mógł upaść? Jak londyńskie elity mogły oddać światowy prymat na rzecz byłej kolonii?
Koniec splendid isolation. Imperium wybiera.
Na początku XX wieku Imperium Brytyjskie posiadało trzech głównych konkurentów, którzy byli postrzegani jako zagrożenie w przyszłości. Była to z pewnością olbrzymia obszarowo Rosja (w której przyrost naturalny dawał przewagę demograficzną). Tak jak zjednoczone w latach 1866-1871 Niemcy (II Rzesza Niemiecka), w których rozwój skoncentrowanego w państwie przemysłu wydawał się nie do zatrzymania. Ostatnim potencjalnym pretendentem do obalenia brytyjskiej hegemonii były Stany Zjednoczone. Stany, z którymi Brytyjczycy nie chcieli prowadzić wojny, uznając (po porażce w amerykańskiej wojnie o niepodległość z 1783 roku), że byłaby ona niemożliwa do wygrania.
Układ sił w Europie został zarysowany jeszcze w XIX wieku, kiedy to w 1882 roku Cesarstwo Niemieckie, Królestwo Włoch i Monarchia Austro-Węgierska zawarły tzw. Trójprzymierze. Taki sojusz był oczywiście śmiertelnie niebezpieczny dla Francji. Dlatego ta w 1892 roku zawarła z Rosją pakt mający przeciwważyć państwa centralne. Z początku to właśnie to drugie porozumienie zaniepokoiło Brytyjczyków, którzy dostrzegli, iż połączona flota francusko-rosyjska mogłaby stanowić zagrożenie dla Royal Navy. Szukając odpowiedzi na pojawiające się wyzwania Brytyjczycy podpisali w 1902 roku pakt z Japonią. Kończąc w ten sposób z polityką splendid isolation. To miało odciążyć rozciągniętą po całym globie siłę brytyjskiej marynarki wojennej. Pakt ten szybko okazał się niewystarczający, bowiem prawdziwym zagrożeniem dla morskiej hegemonii Brytyjczyków okazała się niemiecka flota. Budowana dopiero od 1871 roku marynarka, dzięki potędze przemysłu Rzeszy, szybko stała się drugą największą flotą świata ustępując tylko Royal Navy. Wobec takiego zagrożenia, w kwietniu 1904 roku został podpisany układ angielsko-francuski (tzw. entente cordiale). Dwa miesiące wcześniej wybuchła z kolei wojna rosyjsko-japońska, która zakończyła się w 1905r. spektakularną klęską caratu. Brytyjczycy dostrzegli wówczas słabość Rosjan, a tym samym nabrali obaw dotyczących tego, czy Paryż i Moskwa byłyby w stanie powstrzymać ew. ekspansję Trójprzymierza. Wobec powyższego elity w Londynie, wykorzystując jednocześnie słaby moment Rosji, zawarły z nią korzystny układ w 1907 roku, kończący rywalizację pomiędzy tymi mocarstwami o Azję Środkową (tzw. „Wielka Gra”). Brytyjczycy zagwarantowali sobie w ten sposób utrzymanie wpływów w części Persji, w Afganistanie i Tybecie. Jednocześnie dzień podpisania porozumienia z Rosją uznaje się jednocześnie za datę powstania tzw. Trójporozumienia brytyjsko-francusko-rosyjskiego.
Tego rodzaju polityka wprowadziła Brytyjczyków do jednego z dwóch europejskich bloków, które w 1914 roku rozpoczęły ze sobą zmagania w I Wojnie Światowej. Kwestią dyskusyjną jest, czy Brytyjczycy postąpili roztropnie wspierając Francuzów i Rosjan. Pamiętać bowiem należy, iż trzeci konkurent Londynu – Waszyngton, pozostawał neutralny. Co w oczywisty sposób stawiało tą stolicę w uprzywilejowanej pozycji względem stron konfliktu.
Późniejsze wydarzenia dowiodły, iż Francuzi byli w stanie praktycznie samodzielnie zatrzymać Niemców w pochodzie na Paryż (Bitwa nad Marną). Strona francuska posiadała wówczas przewagę liczebną nad Niemcami (75 do 62 dyw.) nawet bez pomocy 6 brytyjskich dywizji. W zasadzie do momentu upadku Rosji (1917 r.) Francuzi mogliby prawdopodobnie utrzymać front w wojnie okopowej, a do tego czasu Brytyjczycy nie musieliby ponosić olbrzymich strat wojennych. To już jest jednak temat na zupełnie odrębną analizę historyczną.
Wielka Wojna i jej skutki
Trwająca 4 lata I Wojna Światowa wykrwawiła oraz wyniszczyła Europę. Imperium Brytyjskie wyszło z tego starcia zwycięsko, przy czym sama Wielka Brytania była wolna od lądowych działań wojennych. Układ pokojowy mocno osłabił państwa centralne (Austro-Węgry zostały rozbite na szereg mniejszych państw, Niemcy utraciły terytoria na wschodzie – vide powstanie Polski). Brytyjczycy pozyskali od II Rzeszy kolejne kolonie i osiągnęli swój szczyt jeśli chodzi o wielkość imperium. Rosja uległa rewolucjom, utraciła terytoria na zachodzie (Polska, Bałtowie). Mogłoby się wydawać, iż Imperium, w stosunki do swojej konkurencji, zyskało niepomiernie. Jest to jednak tylko część prawdy. Wszystko to odbyło się ogromnym kosztem Londynu. Imperium Brytyjskie poniosło drugie największe wydatki wojenne (po Niemcach) sięgające ponad 35 mld. USD (II Rzesza – 37 mld USD, ale trzecia w tym zestawieniu Francja już znacznie mniej bo 24 mld USD). Ponadto spośród blisko 9 mln zmobilizowanych żołnierzy (na całe imperium razem z dominiami), niemal milion zginęło a kolejne 2 miliony zostały ranne. Dług publiczny imperium z 26% w stosunku do PKB w 1914 roku wzrósł do poziomu 100% PKB. A ponieważ olbrzymia część zadłużenia była długiem zewnętrznym i pochodziła z USA, natomiast dług ten musiał być spłacany w realnej walucie (opartej o złoto), nie można było od niego w żaden sposób uciec (tak jak się to robi dzisiaj przy pomocy dodruku/inflacji). Dlatego w okresie międzywojennym aż połowa dochodów budżetu Anglii przeznaczana była na spłatę długu. Niezwykle istotnym jest również fakt, iż po powstaniu ZSRR, Moskwa unieważniła wszelkie swoje długi wobec Londynu. Problemy finansowe imperium przełożyły się na znaczną redukcję środków przeznaczanych na armię i przede wszystkim flotę.
Ponadto, skutkiem sporych strat oraz problemów finansowych imperium w koloniach i dominiach zaczęły narastać nastroje niepodległościowe. Również w Indiach, które były niezmiernie dla korony brytyjskiej istotne. Z tej przyczyny w 1931 ustanowiono tzw. Statut Westminsterski, który uznał dominia za prawnie równe z Wielką Brytanią (w zasadzie poniekąd dominia otrzymały niepodległość, a więź z macierzą pozostała bardziej natury prestiżowej).
III Rzesza. Powrót demonów.
Elity brytyjskie szybko wyciągnęły wniosek, iż udział Wielkiej Brytanii w Wielkiej Wojnie od pierwszych dni jej wybuchu, niespecjalnie wzmocnił kraj. Wręcz go osłabił, zwłaszcza względem rosnącej potęgi USA. Kryzysy 20-lecia międzywojennego, ogromne zadłużenie państwa, problemy z pozyskiwaniem reparacji wojennych od Niemiec (z których spłacane były długi względem USA), problemy w dominiach oraz koloniach, a także nastawienie społeczne względem konfliktów zbrojnych – to wszystko wywarło ogromny wpływ na sposób prowadzenia polityki zagranicznej Londynu w latach 30-tych XX wieku. Problemy starano się z początku rozwiązywać poprzez Ligę Narodów, która jednak okazała się ciałem zupełnie bezwładnym (głównie z tego powodu, iż inicjator – USA, nie weszły w jej skład, a w 1933 roku Ligę opuściły Niemcy). Brytyjczycy, podobnie jak Francuzi, cierpieli w tym czasie na coś w rodzaju syndromu wojennego. Świadomość, że Wielka Wojna przetrąciła kręgosłupy omawianym mocarstwom, sprawiała, iż za wszelką cenę chciały one uniknąć wzięcia udziału w kolejnym wielkim konflikcie. To stało się przyczyną polityki appeasmentu, czyli ustępstw wobec żądań państw agresywnych, tj. III Rzesza.
Polityka appeamentu doprowadziła do wzrostu potęgi III Rzeszy, która wchłonęła Austrię oraz Czechy. W 1939 roku ponownie doszło do sytuacji, w której Wielka Brytania stanęła w obliczu zagrożenia ze strony trzech konkurentów. USA, ZSRR oraz III Rzeszy. Sytuacja sprzed Wielkiej Wojny powtórzyła się. I podobnie jak przed I WŚ, Brytyjczycy zamiast neutralności, wybrali wojnę. I to przeciw najsłabszemu z konkurentów. Wskazać bowiem należy, iż w 1939 roku to ZSRR dysponowało największą armią w Europie (o ile nie na świecie) oraz posiadało aż 190 mln mieszkańców (USA – 132 mln, III Rzesza – 69 mln). Stalin olbrzymim kosztem zdołał zbudować nowoczesny i wydajny przemysł zbrojeniowy. W porównaniu z ZSRR, Niemcy były wówczas słabsze i gospodarczo i demograficznie. Miały również mniej liczną armię, a także były osamotnione na arenie międzynarodowej. Teoretycznie więc, kierując się polityką Perfidnego Albionu, Londyn winien raczej wspierać Berlin, a co najmniej zachować neutralność licząc na to, że ekspansja Hitlera osłabi konkurencję w postaci Moskwy i Paryża.
Co niezwykle istotne, Brytyjczycy, co do zasady mieli w 20-leciu międzywojennym wolną rękę w zakresie polityki międzynarodowej. Z Francuzami łączył ich jeszcze przedwojenny pakt entente cordiale, który jednak nie obligował Londynu do obrony Paryża w przypadku napaści ze strony Niemiec. Również Trójporozumienie wyczerpało swój format, wraz z upadkiem Caratu w Moskwie. Wskazać ponadto należy, iż Hitler nie przejawiał chęci do podboju Wielkiej Brytanii aż do końca II Wojny Światowej. Wręcz przeciwnie, proponował różnego rodzaju układy, sądząc, iż morska i kolonialna potęga Brytyjczyków doskonale uzupełniałaby kontynentalną siłę III Rzeszy. Biorąc to wszystko pod uwagę, polityka brytyjskich elit w pierwszej połowie XX wieku (przed obiema wojnami światowymi) stanowiła zaprzeczenie dotychczasowej, wielowiekowej dyplomatycznej tradycji. Tradycji, która przecież doprowadziła imperium do szczytu jego potęgi. Dlaczego więc Wielka Brytania udzieliła w kwietniu 1939 roku gwarancji II Rzeczpospolitej? Dlaczego na kilka dni przed wybuchem wojny, Londyn zawarł z Warszawą Sojusz? Jedynym logicznym wyjaśnieniem tak absurdalnego, z punktu widzenia Brytyjczyków, kroku jest to, że elity brytyjskie miały nadzieję, iż ich stanowcze stanowisko powstrzyma wybuch wojny w ogóle. Że Hitler przestraszy się nowopowstałej koalicji (Wlk. Brytania & Francja & Polska vs samotna III Rzesza). Jednocześnie zwrócić uwagę należy na fakt, że prawdopodobnie do takiego stanowiska Londyn został przekonany przez Józefa Becka. Wskazać bowiem należy, że po nieżyjącym już wówczas Józefie Piłsudskim, Józef Beck był pierwszym europejskim mężem stanu (nie boję się tego napisać), który dostrzegł, iż Hitlera może powstrzymać tylko twarda i stanowcza postawa. I była to prawda. Została ona jednak zrozumiana przez Londyn i przez Paryż dużo za późno. Bowiem tego rodzaju dyplomatyczna gra dawała szansę na powodzenie jeszcze we wrześniu 38 roku przy okazji nacisków Hitlera na Czechosłowację. Okazała się natomiast nieskuteczna w kwietniu i wrześniu 1939 roku.
Z tej perspektywy wydaje się być oczywistym, iż Brytyjczycy wcale nie musieli dołączać do wojny przeciwko III Rzeszy we wrześniu 1939 roku. I to jeszcze w obronie Polski, która siłą rzeczy musiała ulec napierającym z dwóch stron potęgom totalitarnym. Londyn posiadał spore pole manewru, a także potencjalnie wiele czasu na zwłokę oraz na podjęcie strategicznych dla siebie decyzji. Jak doskonałą pozycję geopolityczną posiadałaby Wielka Brytania, gdyby w II WŚ zachowała neutralność, a Hitler po zajęciu Francji napadłby na ZSRR. Wówczas to Stalin wysyłałby błagalne listy do Londynu (gdy w rzeczywistości, to dyplomaci brytyjscy w 1939 roku starali się ubłagać Stalina o pomoc dla Polski). To zagadnienie nadaje się na osobną rozprawę, ale nawet tak skrótowe ujęcie tej problematyki pokazuje, jak infantylne są teorie mówiące o tym, iż Anglicy udzielili Polsce gwarancji tylko po to, by zwrócić na Polskę agresję Hitlera (a następnie dochowali tych gwarancji wbrew własnym interesom!). Abstrahuję tutaj od ahistoryczności takiego rozumowania, bowiem Hitler swoje kolejne (po czechosłowackich) żądania wystosował w kierunku Polski, zanim ta otrzymała jakiekolwiek gwarancje.
Wracając do Wielkiej Brytanii. Wskazać należy, iż w 1939 roku udzielając Polsce kwietniowych gwarancji, a następnie podpisując z nią układ sojuszniczy z 25 sierpnia 1939 roku, Anglicy po raz pierwszy od 300 lat uzależnili swój udział w wojnie kontynentalnej od woli i działań państw trzecich (tj. od Hitlera który mógł napaść na Polskę, oraz od Polski, która mogła zdecydować o odrzuceniu niemieckich roszczeń i zbrojnego wystąpienia w swojej obronie). Wcześniej to Brytyjczycy tworzyli koalicje, a także sami decydowali o tym kiedy i na jakich warunkach przystąpią do wojny oraz po której stronie konfliktu. Tym razem obrali stronę od razu, jeszcze przed wojną, ryzykując, że po jej wybuchu będą musieli natychmiast do niej przystąpić. I tak się rzeczywiście stało.
Skutki II Wojny Światowej – upadek imperium.
Na konferencji jałtańskiej z lutego 1945 roku spotkali się przywódcy ZSRR, USA oraz Wielkiej Brytanii. Chyba wszyscy kojarzą zdjęcie siedzących obok siebie: Franklina Delano Roosevelta, Winstona Churchilla oraz Józefa Stalina. Jednak z tej trójki, tylko dwóch reprezentowało mocarstwa zwycięskie. Wielka Brytania wygrała wojnę, ale podobnie jak wiele innych państw przegrała pokój. Różnica między Anglikami, a Polakami była taka, że ci pierwsi przegrali trochę mniej. Ale też startowali z innego poziomu (światowego imperium). Dziś nikt chyba nie ma wątpliwości, iż brytyjski mąż stanu na konferencji jałtańskiej miał o wiele mniej do powiedzenia niż dwaj pozostali panowie. Można by zaryzykować nawet twierdzenie, że W. Churchill pełnił w Jałcie rolę bardziej protokolanta i sekretarza niż decydenta. Sprawował funkcje wizerunkowo-prestiżowe w imieniu dumy korony brytyjskiej. Oczywiście jest to sformułowanie na wyrost, jednak ukazuje ono realia, jakie nastąpiły już w okresie trwania wojny oraz szczególnie po 1945 roku.
źródło: wikipedia.org
Jeszcze w lipcu 1944 roku z inicjatywy USA, Londyn musiał zgodzić się na wprowadzenie systemu Bretton Woods. Wcześniej, we wrześniu 1940 roku doszło do porozumienia niszczyciele za bazy. Na jego mocy USA przekazało Brytyjczykom 50 starych niszczycieli w zamian za 99-letnią dzierżawę gruntów pod budowę baz wojskowych na terenie brytyjskich posiadłości na Karaibach, Bermudach i Nowej Fundlandii. Niemal całą wojnę, Brytyjczycy byli wspierani finansowo i sprzętowo (lend&lease) przez USA, jednak nie za darmo. Dług względem Waszyngtonu stale rósł, a w 1945 roku Wielka Brytania skończyła jako bankrut z długiem publicznym na poziomie 200% PKB.
Opłakana sytuacja powojenna Londynu przełożyła się na późniejszy okres, w którym Brytyjczycy tracili kolejne części swojego imperium. Obie wojny zrujnowały dobrze funkcjonujący mechanizm, a przecież Imperium Brytyjskie wcale nie musiało wchodzić do światowych konfliktów (zwłaszcza jako pierwsze). W obu przypadkach Niemcy nie były zdolne do zagrożenia ani samej Wielkiej Brytanii, ani jej koloniom (słabsza flota). Brytyjczycy dobrowolnie zrezygnowali z pozycji neutralnej, mylnie oceniając, iż Berlin jest w stanie zachwiać ich pozycją i zdominować Europę. A przecież mogli poczekać i włączyć się do walki dopiero, gdyby sytuacja tego wymagała.
Zmierzch…
Po dwóch potężnych knockdownach, które powaliły Brytyjczyków na kolana wkrótce przyszedł trzeci, śmiertelny dla imperium cios. W 1947 roku, na skutek klęski głodu oraz narastającego niezadowolenia, niepodległość ogłosiły Indie (które z początku uzyskały status kolejnego dominium) oraz Pakistan. Notabeneoba państwa natychmiast rozpoczęły między sobą wojnę. Tym samym korona brytyjska straciła swój najcenniejszy klejnot.
Brytyjskie Indie (różowe) oraz podległe im ksiąstewka władców hinduskich. Źródło: https://commons.wikimedia.org
W 1956 roku egipski prezydent Abdul Gamal Naser upokorzył Francję i Anglię poprzez nacjonalizację zarządzanego przez oba te państwa Kanału Sueskiego. Kanału, który był i jest jednym z najważniejszych punktów strategicznych na globie. Zwłaszcza dla potęg morskich. Francuzi i Anglicy, wespół z Izraelem podjęli akcję odzyskania kanału. Militarnie interwencja komandosów i sił lądowych Izraela się powiodła. Jednak politycznie wydarzenie to doprowadziło do jeszcze większego upokorzenia Paryża i Londynu. Po zajęciu Kanału Sueskiego przez brytyjsko-francusko-izraelskie siły, Amerykanie zagrozili wyprzedażą rezerw w funcie szterlingu co spowodowałoby załamanie się brytyjskiej waluty. Jednocześnie Arabia Saudyjska ogłosiła embargo na dostawy ropy do Francji i Wielkiej Brytanii, a USA wstrzymało swoje dostawy paliwa. Ostry sprzeciw wyraziło również ZSRR. W obliczu takich gróźb siły inwazyjne zostały wycofane z Egiptu. Wydarzenie to uznaje się za symbol końca Imperium Brytyjskiego, które od tej pory utraciło wszelką zdolność do prowadzenia całkowicie samodzielnej polityki zagranicznej, bez względu na reakcje innych mocarstw.
Słabość Londynu objawiała się również w kolejnych latach. Począwszy od końca lat 60-tych, rozpoczął się konflikt w Irlandii Północnej, którą Irlandczycy próbowali przyłączyć do reszty swojego państwa. Ten konflikt wewnętrzny Zjednoczonego Królestwa trwał aż do końca XX wieku tj. do 1998 roku.
Jeden z plakatów propagandowych IRA wraz z przesłaniem. Źródło: https://www.reddit.com/r/PropagandaPosters/comments/38r8gw/resistance_ira_1980s/
Słabość Brytyjczyków została dostrzeżona przez argentyńską juntę, która w 1982 roku zdecydowała się na podbój Falklandów. Inwazja Argentyńczyków powiodła się, jednak Anglicy, pod wodzą żelaznej damy – Margaret Thatcher, odbili wyspy odnosząc spektakularne zwycięstwo. W żaden sposób nie poprawiło to jednak sytuacji i pozycji geopolitycznej Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej.
Wojna Falklandzka- wojna która uratowała kadencję Żelaznej Damy i zapewniła jej kolejną. Źródło: en.wikipedia.org
Ostatnim z objawów upadku potęgi kolonialnej Londynu było symboliczne przekazanie władzy nad Hongkongiem w ręce Chińskiej Republiki Ludowej co miało miejsce w 1997 roku. Hongkong był strategiczną bazą wypadową na Dalekim Wschodzie, gdzie Brytyjczycy zbudowali port dla floty oraz lotnisko.
Podsumowanie
Wiek XX rozpoczął się dla Imperium Brytyjskiego zwyczajnie źle. A skutki podejmowanych przez elity brytyjskie decyzji, okazały się katastrofalne dla Londynu. Wskutek I i II Wojny Światowej Wielka Brytania utraciła dominację na morzach (na rzecz USA), City straciło prymat na rynkach finansowych na rzecz Wall Street¸ funt szterling został wyrugowany przez dolara, finanse publiczne ostały się na poziomie bankruta, a w dominiach i koloniach górę wzięły idee niepodległościowe. Jakby tego było mało, Anglicy stracili resztki prestiżu i szacunku na arenie międzynarodowej, co objawiło się przez rzucanie wyzwań Brytyjczykom przez tak marginalnych graczy jak Argentyna czy Egipt. Ten spektakularny upadek imperium był tym bardziej specyficzny, że przecież Zjednoczone Królestwo wygrało obie wojny światowe oraz uniknęło inwazji na własne macierzyste terytorium. I cóż z tego, skoro Brytyjczycy przegrali de facto pokój…
Koniec części pierwszej.
Krzysztof Wojczal & Enemy & Bogaty.men
geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog
P.S. 🙂
Odpowiadając na liczne komentarze dot. udziału Brytyjczyków w I i II WŚ. Celem opracowania nie było krytyka decyzji i wyborów podejmowanych przez elity z Londynu ( i takiej w tekście nie ma), a ukazanie szerszej perspektywy geopolitycznej dla Wielkiej Brytanii. To, że udział w obu światowych konfliktach od pierwszych dni zdewastował Imperium Brytyjskie to fakt historyczny. Kwestia, czy Brytyjczycy mogli i mieli podstawy by pokierować losem kraju inaczej, to już sprawa na zupełnie odrębną – historyczną analizę. Niemniej fakty są takie. Do powstania imperium doprowadziła m.in. splendid isolation. Do upadku, zaangażowanie się w kontynentalnych konfliktach 🙂
Bibliografia:
Gregory Clark; Interpreting English Economic History 1200-1800:
Malthusian Stasis or Early Dynamism
Stephen Broadberry; BRITISH ECONOMIC GROWTH, 1270-1870
Stephen Broadberry; British Economic Growth, 1270-1870: an output-based approach
Jutta Bolt; GDP per capita since 1820
Nicholas Crafts; Regional GDP in Britain, 1871-1911:
Some Estimates
Stephen Broadberry, Kevin O'Rourke; The Cambridge Economic History of Modern Europe vol. 2
Roderick Floud, Paul Johnson; Cambridge Economic History of Modern Britain vol 1-3
Stephen Broadberry & inni, British Economic Growth 1270-1870
UK Marine management Organisation; Mapping UK shipping density and routs from AIS
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2014/sep/09/sun-ever-set-on-british-empire
https://www.pb.pl/od-konca-globalizacji-po-upadek-wielkiej-brytanii-forbes-kresli-3-scenariusze-po-brexicie-835191
https://harpers.org/archive/1939/10/the-future-of-the-british-empire/
https://www.foreignaffairs.com/articles/united-kingdom/1946-07-01/future-british-imperial-preferences
https://www.foreignaffairs.com/reviews/capsule-review/1926-07-01/cassandra-or-future-british-empire
http://www.aljazeera.com/indepth/opinion/2012/03/201232710859674817.html
http://cadmus.eui.eu/handle/1814/46111
http://theconversation.com/the-commonwealth-and-britain-the-trouble-with-empire-2-0-73707Jak błędy polityczne zatopiły Imperium Brytyjskiehttps://pl.wikipedia.org/wiki/Sojusz_brytyjsko-japoński https://pl.wikipedia.org/wiki/Porozumienie_rosyjsko-angielskie https://pl.wikipedia.org/wiki/Trójprzymierze https://pl.wikipedia.org/wiki/Ententa https://pl.wikipedia.org/wiki/I_wojna_światowa#Skutki_wojny
Geografia http://www.national-geographic.pl/blogi/archiwum/wielka-brytania-bogactwa-naturalne https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Wielka-Brytania-Gospodarka;4575694.html https://tvn24bis.pl/wiadomosci-gospodarcze,71/uzaleznieni-od-gazu-wielka-brytania-importuje-coraz-wiecej,404995.html https://nafta.wnp.pl/rosnie-wydobycie-ropy-i-gazu-w-wielkiej-brytanii,264826_1_0_0.html http://biznesalert.pl/bp-oglasza-odkryto-nowe-pola-ropy-naftowej-morzu-polnocnym/
Nie piszę na swoim blogu. Interesuje mnie geostrategia i stąd moje komentarze do danego tematu tutaj. Jeszcze dodam – to polski wywiad rozpracował niemiecki plan opanowania Szwecji – i dostarczając odpowiednie dane – uratował ją przed zajęciem – co na pewno mocno by wzmocniło gospodarkę III Rzeszy – i uwolniło by sporo oddziałów niemieckich na granicy ze Szwecją. A tak siły Szwecji [także morskie – i to spore] zawsze stanowiły związanie sił Niemców jako „power in being”..To polski agent „Garbo” przekonał Hitlera, że lądowanie w Normandii to „zmyłka”, a główne lądowanie będzie w Pas-de-Calais. I Hitler przez miesiąc blokował użycie sił rezerwy strategicznej z bronią u nogi – w najtrudniejszym dla aliantów okresie umacniania i rozszerzania przyczółka, co szło jak po grudzie…
Jeszcze taka uwaga co do udziału UK w II w.św. Hitler absolutnie nie chciał wypowiedzenia wojny przez UK i Francję 3 września 1939. Owszem – wojnę chciał i planował – ale na 1941/42. Wojna z Polska miała być izolowanym epizodem, dalszym odcinaniem kuponów od supremacji Luftwaffe. Kriegsmarine miała 1 lotniskowiec „Graf Zeppelin” w 80-85% ukończony i zwodowany do wyposażenia, drugi był w 10% zaawansowania na pochylni – miały zapewniać zespołom bojowym – szybkim pancernikom i krążownikom Kriegsmarine – parasol lotniczy, dalekie rozpoznanie i daleka projekcję siły ofensywnej w rajdach na Atlantyku. Plan Z rozbudowy Kriegsmarine objął też budowę 6 pancerników klasy H [„Hindenburg”] – będącymi ulepszonymi, powiększonymi i silniej uzbrojonymi od pancerników klasy „Bismarck”. Wybuch wojny 3 września i nieudana próba Hitlera wyplątania Niemiec z wojny z UK i Francją spowodowały całkowite zaprzestanie prac nad lotniskowcem „Graf Zeppelin”, złomowanie drugiego na pochylni, natomiast 2 pancerniki typu Hindenburg były „zamrożone” na pochylniach aż do…listopada 1941 – gdy zdecydowano je złomować. Co ciekawsze – także pozostałe 4 pancerniki klasy H utrzymywano jako aktywne zamówienie do listopada 1941. Hitler nie chciał wojny z UK i Francją, bo to oznaczało blokadę kontynetalną – zahamowanie machiny ekonomiki III Rzeszy. Co więcej – do 17 września trzymał okręty Kriegsmarine [2 pancerniki „kieszonkowe”] na pozycjach z zakazem podejmowania działań korsarskich. Atakując Polskę był zdecydowany zgnieść i całkowicie zrolować obronę polskiego wybrzeża przewagą Kriegsmarine [np. blokadę prewencyjną Cieśniń Duńskich wyznaczył 2 pancernikom klasy Gneisenau], aby tylko utrącić sama MOŻLIWOŚĆ pomocy Polsce na bazie układu sierpniowego UK z Polską. Po prostu Hitler chciał błyskawicznej inwazji – czyli faktów dokonanych – ZANIM UK i Francja cokolwiek zrobią – i wtedy niejako „wmusić” opinii międzynarodowej nowy status quo. Nie udało się – paradoksalnie to polskie wybrzeże broniło się do października, a obrona Westerplatte była przez 7 dni skrajną klęską całego planu „przedstawienia sprawy” opinii międzynarodowej. Generalnir zaś twarda obrona Polski zmusiła [po klakulacjach za-i-przeciw] do ustosunkowania się UK i Francji – co zrobiły 3 września. Przy czym UK także z powodu wzburzenia jej opinii publicznej zatopieniem pasażerskiego statku Athenia – w tym ofiar kobiet i dzieci. Oczywiście Hitler całą sprawe zatuszował jako „wielką prowokację Churchilla” – i obstawał przy tej wersji na twardo, mając nadzieję aż do 17 września, że odkręci niejako wypowiedzenie wojny przez UK i Francję. Atak 17 września Rosji stalinowskiej na Polskę dobił jednak tę narrację. Hitler skończył z odkręcaniem spraw z UK i Francją – nakazał wojnę na morzu – i postawił na odcinanie kuponów współpracy z Rosja stalinowską, dzięki czemu w dużym stopniu łagodził blokadę morską aliantów. Zresztą – działania UK i Francji – flot, które na twardo przechwytywały niemiecką flotę handlową na morzu – i zablokowanie tej floty w atlantyckich i indopacyficznych portach [ok. 3 mln BRT – potężna i nowoczesna flota handlowa – rozdzielona przez zwycięskie mocarstwa po wojnie] – to zmusiło Hitlera do wycofania się z prób „odkręcenia” wypowiedzenia wojny przez UK i Francję. W ten sposób UK i Francja wykorzystały tak na Polskę, by zadać III Rzeszy maksymalnie duże straty ekonomiczne – i odciąć ją od rynków kapitałowych – zwłaszcza Wall Street. Dla Royal Navy wypowiedzenie wojny 3 września oznaczało koniec rozbudowy sił pancernych i lotniskowców Kriegsmarine. Okręty brytyjskie były zwykle i starsze i słabiej uzbrojone i wolniejsze – co oznaczało de facto narzucenie w wojnie morskiej – i to na poziomie strategicznym – kompletnego panowania Kriegsmarine – jej nawodnych grup bojowych. Notabene – oba niedozbrojone [uzbrojone tylko 9×283 mm] pancerniki typu Gneisenau – przez zbyt wczesny wybuch wojny w 1939 nigdy nie zostały przezbrojone w docelowe działa 6×380 mm – przez co w każdym spotkaniu [a były przynajmniej 3 potyczki z brytyjskimi okrętami z działami 381 mm] – nawet będąc za każdym razem w parze przeciw 1 pancernikowi brytyjskiemu – musiały ustępować. Hitler nie bał się jawnego pogwałcenia traktatu morskiego z UK z 1936 od momentu Monachium 1938 – i to własnie przerażało Royal Navy równie silnie – jak rząd brytyjski był przerażony strategiczną [choć w dużej mierze propagandowo wykreowaną] siłą Luftwaffe. Na pewno z punktu widzenia kalkulacji strategicznej UK i Francji wypowiedzenie wojny Niemcom w 1939 miało sens wg kalkulacji strategicznej koszt-efekt – bo zahamowało wzrost machiny wojennej III Rzeszy, jej źródła finansowania z Wall Street – natomiast na wypełnienie zobowiązań wobec Polski ani Francja i ani UK nie zdecydowały się w 1939 [mimo idealnej sytuacji do ataku – będącej zupełna odwrotnością sytuacji z 1914] , by tchórzliwie i kunktatorsko [ i BŁĘDNIE strategicznie] nie ryzykować skóry – po prostu oba te państwa w swojej ocenie potrzebowały czasu na „dorównanie Niemcom – zwłaszcza Luftwaffe” , czasu, który dała im Polska [jako cel nr 1 niemieckiego zaangażowania – z pewna poboczna historia z Danią i Norwegią] od lutego 1939 aż do maja 1940. Opowieści Brytyjczyków, którzy na siłę snują ex post narrację, jak to oni tacy niby byli strasznie szlachetni, jak to w imię walki o dobro, wolność narodów świata etc. stracili imperium w imię cnotliwych wartości ogólnoludzkich i w imię „wyzwoleńczej misji” – można między bajki włożyć. Działali z wyrachowaniem – tyle, że w obu przypadkach obu wojen – za późno – i przez to za słabo, dopiero gdy Niemcy ZBYTNIO urośli w siłę. W pewnym sensie wypowiedzenie wojny 3 września przez UK było tym, na co UK nie zdecydowało się przed 1914 – na tak wyprzedzający w niemiecki wyścig zbrojeń, szczególnie na morzu. Gdy Fisher na poważnie zaproponował atak wyprzedzający Grand Fleet na Hochseeflotte w czasie pokoju – król odpowiedział ucinając temat „Fisher, Pan oszalał”. W 1939 UK zdecydowało się na ten krok [oczywiście w wariancie ostrożnym – przez łatwe i sowite wyłapywanie niemieckiej floty handlowej i bezpieczne założenie blokady morskiej] – cedując na Francję wysiłek lądowy. Można powiedzieć – po szoku Monachium – po kopnięciu w stolik geostrategicznej gry przez nowego gracza [Luftwaffe] – postanowili zadziałać aktywnie przy pierwszej okazji na zasadzie działania wyprzedzającego – jako wniosku ze zbyt późnej reakcji 1915. A tę okazję dała im naiwna Polska. Francji zresztą też daliśmy czas – tyle, że Francja zupełnie zmarnowała czas – ani nie dociągnęła linii Maginota do wybrzeża – ani nie wyciągnęła wniosków ze strategi i taktyki Blietzkriegu zagonów pancernych, szybkich związków zmotoryzowanych i współdziałania z dużymi związkami Luftwaffe – mimo, że Polacy jak na dłoni oferowali wszelkie analizy i wnioski aliantom. Niemcy w kampanii polskiej „odkryli się” całkowicie – stracili swoją „Wunderwaffe” – co z tego? – skoro nikt z wielkich graczy nie chciał wyciągnąć oczywistych wniosków i dokonać oczywistych zmian w taktyce i strategii i w uzbrojeniu… Po prostu do maja 1940 francuscy generałowie – zamiast odrabiać proste lekcje podane na tacy przez polski sztab – z nosem w chmurach bawili się bardziej w politykierstwo i kultywowanie kariery – i w picie wina a konto przyszłego „nieuchronnego zwycięstwa”. 10 maja 1940 niemiecka machina wojenna zaatakowała sztampowo wg już znanego schematu [zresztą tak samo Niemcy zrobili potem podczas ataku na Rosję stalinowską] – żaden z tych graczy [najczęściej tak szydzących z kampanii polskiej i Polaków] KARYGODNIE nie wyciągnął wniosków i nie przygotował swoich sił należycie….nawet atak przez Ardeny był tylko powtórką manewru strategicznego z 1870 i z …1914…i nawet w tej kwestii Francuzi zostali po raz kolejny „zaskoczeni”…. Dlatego własnie nie mam słów podziwu dla umiejętności i bitności polskiego żołnierza i umiejętności polskiego dowódcy – i jednocześnie nie dość słów krytyki dla nędzy żołnierki i dowodzenia i aliantów zachodnich i Rosji stalinowskiej…mieć taką przewagę…i tak ją zmarnować…
Francuzi przegrali nie dlatego, że nie potrafili walczyć, tylko dlatego, iż zakładali główne uderzenie przez Belgię, a nie przez Ardeny. Na co złożył się zbieg okoliczności, bowiem Francja przechwyciła nieaktualną, bodaj drugą wersję planu Fall Gelb. Jednocześnie gwarantowana pomoc ze strony Wlk. Brytanii siłą rzeczy narzucała obronę belgijskich portów. Stąd wmaszerowanie do Belgii Francuzów, udany manewr oskrzydlający przez niebronione Ardeny Niemców, a w konsekwencji okrążenie sił aliantów i Dunkierka. Co śmieszniejsze, Francuzi również posiadali kilka wariantów wojny obronnej i tylko ten, który ostatecznie wykonali, zakładał tak daleki marsz na północ do Belgii. Gdyby „wygrał” inny wariant obrony, kampania mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. Zwłaszcza, że stanowiska obronne i część umocnień pomiędzy Linią Maginota i KAnałem La Manche już istniało.
W zakresie reszty nie da się wiele dodać.
pozdrawiam
🙂
Errata: nie „W ten sposób UK i Francja wykorzystały tak na Polskę” a „W ten sposób UK i Francja wykorzystały atak na Polskę”
Errata: nie „W pewnym sensie wypowiedzenie wojny 3 września przez UK było tym, na co UK nie zdecydowało się przed 1914 – na tak wyprzedzający” a winno być „W pewnym sensie wypowiedzenie wojny 3 września przez UK było tym, na co UK nie zdecydowało się przed 1914 – na atak wyprzedzający”. Dodam, że przed 1914 Grand Fleet mogła zrealizować uderzenie w portach przeciw Hochseeflotte. W 1939 ze względu na Luftwaffe taki wariant już nie wchodził w grę. Dlatego zamiast bezpośredniego uderzenia zastosowano dalszą blokadę morską, zamknięcie Morza Północnego i łatwe przechwytywanie statków niemieckich na Atlantyku. Poniekąd taki wariant dalszej blokady ma swój odpowiednik w planach USA wobec Chin – bezpośrednia konfrontacja na Morzu Południowo-Chińskim i przeciw bazom chińskim nie wchodzi już raczej w grę ze względu na siłę antydostępową A2/AD Chin – stworzoną na lądzie i z dodatkowa siła floty działającej pod parasolem A2/AD – czyli działającej przy brzegu w morzach wewnętrznych pierwszego łańcucha wysp, a ostatnio także pod A2/AD stopniowo budowaną na sztucznych wyspach. W tym sensie blokada na twardo Iranu na morzu jest pokazem siły US Navy [plus sojuszników np. Royal Navy] – czyli komunikatem strategicznym „my rządzimy na morzu” skierowanym przeciw Chinom – i jest niejako „ćwiczeniem” większej operacji – skalowanej stopniowo blokady morskiej Chin. Stopniowo – bo USA są postawione wobec dylematu Crowe z 1907 [o czym ostatnio mówi i pisze Jacek Bartosiak]- ryzykują obrót reszty nie-chińskich państw [których interesy są zagrożone – np. Niemiec] przeciw USA. Zresztą – rozkrok międzynarodowy USA jest większy – bo USA żyją głównie z dosypywania dolarów do światowego handlu [czyli „jazda na darmowym bilecie” emisji pustego pieniądza – a raczej pieniądza mającego owszem pokrycie – ale w CUDZYCH towarach i usługach] – więc jak USA zdławi globalizację – to podetnie sobie gałąź na której siedzi. Nawet podział świata handlu i ekonomii na dwa systemy łańcuchów dostaw – czyli pro-amerykański i pro-chiński – też siłą rzeczy osłabi bazę dla dolara [jako waluty międzynarodowej – i jako bazę darmowego dosypywania dolara przez FED]- i jednocześnie w NATURALNY SPOSÓB stworzy i wzmocni bazę dla juana – w pro-chińskim świecie łańcuchów dostaw. Szczerze – kiepsko widzę długofalowe szanse USA na Pax Americana 2.0. No, chyba, że gospodarka Chin zostanie wykolejona – razem z potężnym kryzysem finansowym juana [np. z tytułu zadłużenia]. Inna rzecz, że rzad Chin jest jednak w innej, znacznie korzystniejszej sytuacji względem swoich długów – i ma dużo większe możliwości kontrakcji i zasadniczych decyzji i działań – niemożliwych w USA czy ogólnie w świecie zachodnim. Cierpliwość społeczeństwa chińskiego i zgoda na ostre działania rządu też są nieporównanie większe, niż w USA i na Zachodzie.
Iran blokujący Zatokę w interesie USA… Śmiała teza. Wnioskuję z tego, że Trump i Putin zawarli Jałtę 2.0 albo nie do końca zrozumiałem waszą logikę geostrategiczną.
A teraz ew. Jałcie 2.0 przeczyłyby wczorajsze i dzisiejsze fajerwerki. Przy czym przy dzisiejszych gadano o jakiejś radiacji.
Nie Iran, tylko USA z sojusznikami zakłada morską blokadę Zatoki Perskiej i Iranu. Iran próbuje utrzymać kontrolę nad samym przesmykiem Ormuz – ale to będzie trudne od momentu przekroczenia skali działań asymetrycznych, w których ma przewagę – do przejścia do skali działań symetrycznych. A do tego prowadzi spirala eskalacyjna. Owszem – Putin i Netnajahu mają już dogadan od lutego 2018 zdradę Iranu przez Rosję – rzecz tylko w negocjacyjnym przeciąganiu liny – na ile Rosja skorzysta z profitów wielkiej wojny Izraela prowadzonej głownie rękami…USA i sojuszników. 9 maja 2018 do zdrady Iranu doszło oficjalne skaptowanie Rosji jako egzekutora 447…. To oczywiście nas załadowało na jeden wózek z Iranem względem sojuszu Izrael-Rosja – i właśnie DLATEGO Polska została wyznaczona [zapewne w Izraelu] na „gospodarza” antyirańskiego i w istocie także antypolskiego szczytu na Walentynki w lutym 2019… Po prostu – prewencyjne skłócanie przyszłych ofiar – „dziel i rządź” w czystej postaci… Wracając do Iranu – medialnie Rosja będzie broniła Iranu pełnym gardłem – natomiast realnie palcem nie kiwnie w jej obronie, będzie zacierała ręce z wykoszenia konkurencji w węglowodorach i przejęcia wolumenów dostaw po kosmicznych cenach [bo ta wojna rozleje się daleko poza Iran] – i postara się za wszelka cenę, by w cieniu tej wojny wzmocnić swą pozycją i na Bliskim Wschodzi i w Azji Środkowej. No i sprzedaż broni dla wszystkich walczących i nader chętnych na broń stron. Oraz wisienka na torcie – przełamanie sankcji i izolacji Rosji – i przyjmowanie Putina z honorami jako „energetycznego zbawcę”. Dlatego własnie – pozornie paradoksalnie – Rosja od pewnego czasu stopniowo wychodzi z izolacji, USA niby tego nie widzi i nie reaguje – a Rosja a to wchodzi w Radę Europy – a to bryluje na szczytach….tak to jest – dogadane stopniowe obracanie narracji, żeby szoku nadmiernego nie było z tego kolejnego obrotu mądrości etapu… To krótko- i średniofalowo przyniesie wielkie profity Izraelowi i Rosji – ale długofalowo spowoduje wpisanie Izraela i Rosji na listę państw do likwidacji przez Chiny. No i spowoduje uruchomienie atomowego Pakistanu, by zaczynając od Afganistanu , pod sztandarami Talibów, zaczął marsz na zachód – dla stworzenia nowego Kalifatu – odtworzenia Jedwabnego Szlaku i połączeń ze „sznurem pereł” – i dla poprowadzenia dostaw ropy i gazu lądowymi rurociągami do Chin. No i dla zyskania preferencyjnego rynku zbytu, który zastąpi Chinom Zachód. A także dla stworzenia nowego gracza – strategicznego sojusznika Chin. Pisałem już – nie będę powtarzał. No i własnie ta wojna Izraela [z Rosją w tle] spowoduje, że po niej Chiny zdecydują się na taktyczny sojusz z USA – dla zyskania czasu – i dla zdławienia zbyt aroganckiej Rosji i jej „szarogęsienia” się w Azji. To WTEDY moim zdaniem zostaną zawarte traktaty nt zjednoczenia Korei – z całkowitym pominięciem Rosji przy stoliku rozmów – dla pokazania jej miejsca w szeregu w Azji – i na świecie. W sumie nic bardziej trywialnego niż geopolityka…
Rzeczywiście, pomysł Fishera nie znalazł uznania. Dla mnie to trochę znamienne, że wówczas gdy Wlk. Brytania potrzebowała kogoś pokroju Churchilla (gotowego do odważnych, wojennych działań), wówczas rządzili nią pacyfiści (jak w przypadku lat 37-39). Tymczasem, gdy było już za późno i należało rozważać „ograniczanie strat” i niewchodzenie jednak do wojny, wówczas do głosu dochodzili gangsterzy pokroju Winstona. Ta brytyjska flegma może jednak bardziej oznaczać zły „timing” 🙂
pozdrawiam
KW
Nie – tu nie chodzi o jakichś pacyfizm – tylko o kompletnie złe, bo „sztywne” i patrzące wstecz, rozpoznanie układu rozwoju graczy i zmiany ich sił w ciągu 3 pierwszych lat Hitlera u władzy. UK nie wsparło Polskę [i Francję – de facto stanowczo zastopowało ten ruch] dla uderzenia prewencyjnego razem z Francją, gdy III Rzesza była słaba – po to, by nie wzmocnić Francji – uważanej przez UK za zbyt silną i za de facto rywala UK. Przeceniono Francję – nie doceniono III Rzeszy. Potem w 1936 – w złej kalkulacji strategicznej nie doceniono rozwoju zlekceważonej Luftwaffe, a za główny rdzeń siły swojego bezpieczeństwa UK uznało mylnie flotę – ale w starym stylu liczenia siły floty wg wielkich okrętów liniowych [jak przed Wielka Wojną] – nie wyciągnięto żadnych wniosków z sukcesów wojny podwodnej U-bootów I wojny światowej, ale i z możliwości uzyskania przewagi JAKOŚCIOWEJ nowych nawodnych okrętów Kriegsmarine – i w 1936 pozwolono Kriegsmarine w bilateralnym traktacie na 30% tonażu Royal Navy, na odtworzenie sił podwodnych. Nie doceniono przy tym strategicznej NOWEJ SIŁY – PRYMARNEJ do reszty „starych” sił zbrojnych [w tym marynarki] – czyli rozwijającej się gwałtownie Luftwaffe. W 1938 roku Hitler w Monachium już tylko odcinał kupony od terrorystycznej siły Luftwaffe jako narzędzia rolującego stary układ sił – na poziomie strategicznym wg doktryny Douheta. Od tego momentu Hitler jawnie już nic nie robił sobie z jakichkolwiek ograniczeń traktatowych. Gdyby to Churchill był w Monachium – zrobiłby dokładnie to samo co Chamberlain – dla zyskania czasu i odepchnięcia punktu ciężkości uwagi Niemiec z UK na wschód – na Polskę. Do 1936 włącznie można było łatwo powstrzymać III Rzeszę – ale złe sztywne stare kalkulacje UK – nieadekwatne do realu politycznego i militarnego spowodowały zaniechanie tego – własnie z winy torpedowania tych działań przez UK. W tym sensie UK najbardziej w Europie odpowiada za Monachium 1938 i rozpaczliwą sytuację potem. Ba – w 1939 czy 1940 to kto inny stałby się „wojującym politykiem” drwiącym z Churchilla i Monachium – i obejmującym ster UK na stopie wojennej i z identyczną retoryką, jak to zrobił Churchill wobec Chamberlaina… tu nie chodzi o charakter i osobowość – tylko o rolę, która przyszło wypełniać na zasadzie strażaka kopiącego studnię do rychłego nieuchronnego już pożaru i jednocześnie robiącego wokół mylącą maskirowkę – co zresztą zrobiono kupując czas przez poświęcenie mamionej obietnicami Polski. Mowy i różne filipiki „mężów stanu” to swoiste theatrum dla mamienia maluczkich – zwłaszcza dla robienia zasłony dymnej – liczy się racja stanu – i działanie wg tej racji. Gdy UK dopiero w Monachium 1938 zorientowało się w swej długofalowej pomyłce w polityce po Wielkiej Wojnie – od tego momentu działało całkowicie pragmatycznie i racjonalnie – włącznie z wypowiedzeniem wojny 3 września III Rzeszy – RAZEM z Francją [też wystawioną jako główne „mięso armatnie ” przeciw III Rzeszy]. Każda inna opcja dla UK była po prostu chowaniem głowy w piasek i czekaniem na jej ucięcie przy szyi – bierne zaniechanie powstrzymania wzrostu III Rzeszy i „siedzenie z boku” miało dużo większy koszt i tragiczne konsekwencje dla UK, niż wypowiedzenie przez UK wojny III Rzeszy – i tak niejako za plecami kontynentalnej Francji.
Tak swoją droga – polska Enigma zaczęła dostarczać danych strategicznych nt planu uderzenia niemieckiego tuż przed 10 maja 1940 – ale francuski sztab generalny to zupełnie zlekceważył aż do końca – „jakieś tam żółte karteczki” nie miały dla niego znaczenia….
Wspaniały blog, ciekawe komentarze – ale jedna drobna uwaga techniczna – linki powinny otwierać się w nowym oknie, a nie bieżącym. Odrobinę utrudnia to 'wczytanie się’ i rozprasza gdy czytelnik chce doczytać w źródłach, odnośnikach.
https://forsal.pl/artykuly/1427938,morawiecki-w-die-welt-ii-wojna-swiatowa-mogla-sie-zakonczyc-w-kilka-miesiecy.html Cytuję: „Premier Mateusz Morawiecki w artykule dla dziennika „Die Welt” pisze, że druga wojna światowa mogła się zakończyć w kilka miesięcy. Francja i Wielka Brytania powinny były otworzyć front zachodni we wrześniu 1939 roku – ocenił szef polskiego rządu. „Atak nazistowskich Niemiec na Polskę 1 września 1939 r. oraz późniejsza agresja sowiecka 17 września oznaczały dla Polski apokalipsę. Polska nie była w stanie wygrać z dwiema najpotężniejszymi armiami świata” – pisze premier Polski w „Die Welt”.” To prawda – na froncie zachodnim Niemcy nie mieli żadnych poważnych sił – chaos słabych oddziałów rezerwowych był godzien nowych „przygód dobrego wojaka Szwejka” w niemieckim wydaniu, a Luftwaffe i Panzerwaffe [z artylerią – i wojskami zmechanizowanymi] zostały rzucone na Polskę [czyli zupełne odwrócenie priorytetów i wektorów ataku względem I Wojny Światowej] – a linia Zygfryda względem sił Francji była mierną przeszkodą o znaczeniu propagandowym. Sami Francuzi mieli miażdżąca przewagę nad Wehrmachtem – ale – co ważne – także nad słabymi jednostkami Luftwaffe. Co np. dobitnie pokazały pierwsze starcia w powietrzu – gdzie francuskie [zaimportowane z USA] Curtissy Hawki „goniły kota” starszym wersjom Me-109 B/C/D [tzw. Jumo-Schmittom] – co propaganda Goebbelsa rzecz jasna skwapliwie ukryła…zaś wszystkie nowe myśliwce jednostek bojowych Me-109 i Me-110 – były zaangażowane nad Polską… Tyle, że decyzja o wypowiedzeniu Niemcom wojny przez UK i Francję została 3 września podjęta wspólnie. Czyli na 100% pewne, że Londyn ze wszystkich sił odwiódł Paryż od ataku na słabe [za zachodzie] Niemcy we wrześniu 1939. Z prostego powodu – zwycięska Francja stałaby się hegemonem kontynentalnym. Co było zasadniczo w poprzek tradycyjnej polityce balansowania przez UK… Oczywiście były po 3 września niemrawe rozmowy na poziomie sztabów obu krajów – zakończone ostateczną decyzją 12 września o realnym zaniechaniu działań nawet taktycznych [np. jakiś batalion francuski zajął miejscowość i stację kolejową – to kazali im się wycofać…]. Ale ta decyzja „militarna” była tylko posłusznym echem uprzedniej „odgórnej” decyzji na szczeblu politycznym 3 września – to gabinety i polityka moderowały marszałków i sztaby generalne UK i Francji. Notabene Stalin o tej ostatecznej decyzji militarnej zaniechania ataku na Niemcy dowiedział się już następnego dnia – to przesądziło na „TAK” o decyzji ataku Rosji stalinowskiej na Polskę 17 września..zaś bierność aliantów zachodnich spowodowała uruchomienie przez Stalina planów ataku na Finlandię – najpierw widocznych jako naciski i ultimatum oddania ziem wokół Leningradu – potem jako otwarta agresja w tzw. Wojnie Zimowej.
dzięki za fantastyczną analizę!
znalazłem kilka drobnych błędów do poprawki:
„Od Zachodu – Morze Północne” – powinno być „Od Wschodu – Morze Północne”
„postanowiło na rozwój potęgi morskiej” – „postawiło na rozwój potęgi morskiej”
„kilkanaście terytorium zależnych” – „kilkanaście terytoriów zależnych”
„Angielscy zaczęli wówczas zdobywać” – „Angielscy kupcy zaczęli wówczas zdobywać”
„W 1775 roku w Ameryce Północnej (…)” – 2x jest ten sam akapit
„na ryzyko podpicia i utraty kontroli” – „na ryzyko podbicia i utraty kontroli”
„po powstanie ZSRR, Moskwa unieważniła” – „po powstaniu ZSRR, Moskwa unieważniła”
🙂 Dziękuję za wszystkie korekty, dzięki którym mogłem poprawić teksty. Nie publikowałem już pozostałych komentarzy do innych części, ale literówki poprawiłem 🙂
pozdrawiam serdecznie
KW