Zjednoczone Królestwo – Cz. I. Geografia i zarys historyczny [ANALIZA iPL]


Poniższa analiza powstała w wyniku inicjatywy iPL i jest efektem pracy kilku osób: Krzysztof Wojczal, Enemy, bogaty.men

Wyspy Brytyjskie to kolebka cywilizacji anglo-saksońskiej, której potomkowie dominują w dzisiejszym świecie. Jest także miejscem, z którego wywiodło się największe powierzchniowo imperium w historii ludzkości. Imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce.

Obecnie, zarówno rola, jak i rozmiar oraz strefa dominacji ekonomiczno-politycznej Zjednoczonego Królestwa skurczyła się niepomiernie. Na tyle, że z pewnością wiele osób zastanawia się, czy państwo to wychodzi z Unii Europejskiej czy też jest z niego wyrzucane (a może jedno i drugie)? Jak to się stało, że niegdyś największe imperium i pierwszy światowy hegemon, tak bardzo stracił na sile i znaczeniu? Co poszło nie tak? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć, na bazie analizy dotyczącej: geografii, historii, gospodarki, polityki, geopolityki i finansów Zjednoczonego Królestwa. 

W poniższej, pierwszej części analizy, odpowiemy na pytania:

  1. Jakie uwarunkowania geograficzne sprawiły, że Anglicy mieli doskonałe warunki do budowy pierwszego globalnego imperium i wprowadzenia Pax Brittanica na całym świecie.
  2. Jakich narzędzi użyli, by wykorzystać sprzyjające uwarunkowania oraz zbudować 300-letnie Imperium Brytyjskie (nazwy były różne, ale mniej więcej tyle trwała angielska dominacja morska na świecie).
  3. Co doprowadziło do upadku imperium i dlaczego Wielka Brytania nie powinna wchodzić do wojen światowych, w ich początkowych fazach, przeciwko II oraz III Rzeszy. Dlaczego Londyn wbrew swoim interesom udzielił II RP gwarancji, a następnie podpisał z nią sojusz wikłając się, zupełnie niepotrzebnie, w wojnę kontynentalną?

 

Geografia, topografia i klimat Wysp Brytyjskich

Wyspy Brytyjskie to archipelag wysp u północno-zachodnich wybrzeży Europy i zlokalizowany w północnej strefie Oceanu Atlantyckiego. Leży on na szelfie kontynentalnym Europy – czyli na w miarę płaskiej półce dna morskiego, który nie zawsze był zalany morską kipielą. Cały archipelag składa się z blisko 6000 różnego rozmiaru wysp i wysepek, o łącznej powierzchni 315 tys. km kwadratowych, czyli jest nieznacznie tylko większy niż powierzchnia Polski. Największe z wysp to Wielka Brytania i Irlandia.

Co ciekawe, ok. 18 tys. lat temu Wielka Brytania była jedynie częścią większej masy lądowej, połączonej z kontynentem poprzez tzw. Doggerland . Świetnie ukazuje to poniższa grafika:

Źródło: https://www.nationalgeographic.org/maps/doggerland/

Ok. 10 tys. lat temu, pod koniec ostatniego zlodowacenia, masy lądolodu zaczęły się cofać pod wpływem wzrastającej temperatury. Topniejący lód zamieniał się w wodę, ta stopniowo wyżłabiała zmrożony wcześniej teren tworząc koryta rzek, jeziora polodowcowe i spływając zgodnie z ukształtowaniem terenu do oceanów, podnosząc stopniowo ich poziom. Ukształtowały się w ten sposób zaczątki Mórz Irlandzkiego, Celtyckiego oraz Kanału La Manche / English Channel. Jednak wówczas jeszcze Wyspy Brytyjskie geograficznie były półwyspem połączonym z kontynentem poprzez obszar zwany Doggerland. Ok 6100 r. p.n.e. gwałtowne osuwisko podwodne u brzegów norweskiego szelfu kontynentalnego, spowodowało tsunami. W ciągu kilku godzin bagniste obszary pomiędzy dzisiejszą Francją (Calais) a Wyspami Brytyjskimi (Dover) zostały zalane wodą. Tak powstały Wyspy Brytyjskie i otaczające je morza.

Źródło: https://www.pinterest.co.uk/pin/164874036342661795/?lp=true

Morskie akweny wodne

Jako, że głównym tematem niniejszej analizy są wyspy, nie sposób jest nie zacząć od otaczających ich wód. Zwłaszcza, iż historia cywilizacji pokazuje, że to szlaki wodne, a raczej dostęp do nich, w sposób niezwykle wyraźny warunkowały powodzenie (bądź nie) danego ludu.

Wyspy Brytyjskie oblewane są przez:

  • Od Południa –  Kanał La Manche / English Channel, który w najwęższym miejscu – w Cieśninie Kaletańskiej – osiąga ok. 33 km szerokości. Jest to jeden z najważniejszych szlaków morskich naszej planety, prowadzący do takich gigantycznych ośrodków przeładunkowych jak Londyn, Rotterdam, Antwerpia, Hamburg. Dlatego na obu brzegach kanału powstało wiele ważnych portów tj. Dover, Calais, Cherbourg, Portsmouth. Wody kanału są dość zdradliwe, podobnie jak klimat panujący w regionie. Często występują tam burze i mgły, co utrudnia żeglugę.
  • Od Wschodu – Morze Północne, które od czasów średniowiecznych jest najważniejszym akwenem morskim Europy Zachodniej. To tam powstała i działała Hanza. Dziś ten wodny obszar łączy komunikacyjnie i handlowo w sposób bezpośredni: Anglię, Szkocję, Francję, Belgię, Holandię, Niemcy, Danię, Norwegię i Szwecję (poprzez Skagerrak). A pośrednio przez Morze Bałtyckie: Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię oraz oczywiście Rosję. Z Londynu i Edynburga można dotrzeć drogą morską do wszystkich najważniejszych portów pasażerskich, przeładunkowych i rybackich Morza Północnego. To nad tym morzem powstały, po wielkich odkryciach geograficznych, największe i najbogatsze porty/miasta handlowe Europy tj. Antwerpia, Rotterdam czy Amsterdam. Beneluks bogacił się na zwożonych towarach z całego świata, czemu nie przeszkodził fakt, iż Morze Północne charakteryzuje się całorocznymi mgłami i częstymi sztormami utrudniającymi żeglugę.
  • Od Północy i Północnego Zachodu Ocean Atlantycki, którego ciepłe pod powierzchniowe wody Golfsztromu płynące z okolic Florydy, Karaibów i Azorów przechodzą w Prąd Północno-Atlantycki, a następnie opływają wybrzeża Wysp Brytyjskich, Norwegii, a także muskając rosyjski port w Murmańsku (który dzięki temu nie zamarza zimą, pomimo okołobiegunowego położenia). Zjawisko to podnosi temperaturę w sporej części naszego kontynentu o ok. 4,5 stopni Celsjusza, łagodząc klimat, wydłużając czas wegetacji roślinnej i czyniąc pobliskie obszary bardziej przyjaznymi zasiedlaniu.
  • Od Południowego ZachoduMorze Celtyckie, otwarte na Atlantyk i opływające Południe Irlandii i część zachodniej Wielkiej Brytanii. Akwen ten zlokalizowany jest na Europejskim Szelfie Kontynentalnym, co czyni go morzem stosunkowo płytkim wobec atlantyckich głębin. Jest to część tzw. Podejścia Południowo-Zachodniego.
  • Pomiędzy Irlandią a Wielką Brytanią – stosunkowo młode Morze Irlandzkie, które jeszcze 10 tys. lat temu było jeziorem słodkowodnym. Jest to ważny szlak komunikacyjny pomiędzy Irlandią, a Wielką Brytanią, dzięki któremu rozwinęły się porty w Dublinie, Liverpoolu i Belfaście. Słaba możliwość wymiany wody z innymi akwenami (podobnie jak w przypadku Morza Bałtyckiego) przyczyniła się do wytworzenia tam unikatowej i specyficznej fauny i flory. Problemem w tym wypadku jest bliskość zakładu przetwarzania paliwa nuklearnego w Sellafield, który sprawił, że Morze Irlandzkie jest najbardziej radioaktywnym akwenem morskim na planecie.

Bastion Morza Północnego

Gdy islam opanował południowe brzegi Morza Śródziemnego, a akwen ten zamiast łącznika, stał się barierą pomiędzy Afryką i Azją, a Europą – okres starożytności odszedł na dobre. Wraz każdym kolejnym dziesięcioleciem średniowiecza, na znaczeniu zyskiwała północna część Europy, a także jej morza. Zwłaszcza Morze Północne. To tędy ekspansję na zachód prowadzili wikingowie, to tutaj powstawały miasta portowe, które w okresie wielkich odkryć geograficznych wyrosły na kolebki handlu, kultury i bogactwa europejskiego. Wreszcie, to na Morzu Północnym rozegrała się największa bitwa morska I Wojny Światowej – tzw. Bitwa jutlandzka.

Im lepiej poznawano specyfikę wód północnych, a także im bardziej rozwijano technologie żeglugi morskiej – tym bardziej na znaczeniu zyskiwała Wielka Brytania. Czyli wyspa domykająca Morze Północne od zachodu, której położenie kanalizuje cały ruch morski do wąskiego gardła – Kanału La Manche. Do dnia dzisiejszego, by opłynąć kontynent europejski (od Bałtyku po M. Czarne), należy zbliżyć się do wybrzeży brytyjskich. To zawsze dawało ogromne możliwości dla Zjednoczonego Królestwa, które w sposób naturalny postawiło na rozwój potęgi morskiej.

Kontrola Morza Północnego daje możliwość zamknięcia Cieśnin Duńskich, a co za tym idzie całego Bałtyku. Dostrzeżono to już w okresie późnego średniowiecza, choć etap rozwoju żeglugi nie pozwalał jeszcze na realizację tak śmiałych projektów. Oczywistym dla Brytyjczyków była również konieczność zabezpieczenia Kanału La Manche, który oddzielał ich od potężnej Francji. Gdy nastała era odkryć geograficznych, szybko okazało się, że Kanał stał się również głównym, morskim szlakiem handlowym z Ameryki Północnej do serca handlowego ówczesnej Europy – jakim stała się Antwerpia i cały Beneluks. Kanał La Manche dla północy Europy jest tym czym Cieśnina Gibraltarska  dla południa, a Morze Północne pełni podobną rolę jak Morze Śródziemne. Z tą różnicą, że jest znacznie mniejsze, a zarazem bardziej zwarte, co znacznie ułatwia ustanowienie nad nim kontroli. A ta, od czasu odkryć geograficznych, daje olbrzymie możliwości. Strategiczne, polityczne, handlowe i gospodarcze.

Wielka Brytania, z uwagi na swoje położenie, była i nadal jest najlepszym miejscem z którego można oddziaływać na Morze Północne. Od czasu zjednoczenia Anglii, wyspiarze mogli skupić się na eksportowaniu swojej potęgi poza granice wyspy. Oczywiście za pomocą szybko rozwijającej się marynarki. Tymczasem znacznie bogatsze i zdawałoby się lepiej położone księstwa i królestwa kontynentu, zawsze musiały dbać nie tylko o rozwój floty, ale i armii, która broniłaby głównych portów od strony lądu. Nic więc dziwnego, że oddzielona od reszty Europy wodami Wielka Brytania, po zjednoczeniu, zapanowała nad północnymi akwenami Starego Świata. Co z kolei dało podstawy do sięgnięcia po globalną hegemonię i zbudowanie imperium kolonialnego.

Poniżej graf ukazujący gęstość ruchu morskiego, jaki odbywa się wokół opisywanej wyspy. Do dziś, Kanał La Manche i Morze Północne to jedne z najważniejszych akwenów wodnych na świecie, jeśli chodzi o handel i transport morski. I kto wie, czy wyniku globalnego ocieplenia, otwarcia Północnego Szlaku Handlowego i wzrostu potęgi Chin, Morze Północne nie stanie się jeszcze ważniejsze.

Siatka gęstości przepływów jednostek pływających dla UK 2012 r. Źródło: Mapping UK shipping density and routs from AIS

Brama do Nowego Świata – drzwi na Atlantyk

Epoka odkryć geograficznych była przełomowa dla państw z zachodu Europy, które miały nieskrępowany dostęp do Atlantyku. Portugalia, Hiszpania, Francja i Zjednoczone Królestwo rozpoczęły kolonialny wyścig, który odzwierciedlał jednocześnie handlową rywalizację. Rywalizację, której zaangażowana na wielu kierunkach Francja (Atlantyk, Morze Śródziemne, a także konflikty kontynentalne) i mała Portugalia, nie mogły zwyczajnie wygrać. W szranki z rodzącym się Imperium Brytyjskim stanęła Hiszpania, jednak nieprzemyślana wyprawa Wielkiej Armady na Wyspy Brytyjskie (1588r.) przekreśliła ambicje Hiszpanów.

Zarysowane ogólnie w/w czynniki sprawiły, że doskonale położona Wielka Brytania (m.in. bliskość do Ameryki Północnej) stała się jedną z głównych europejskich bram do Nowego Świata. I to pomimo tego, iż wśród największych odkrywców, główną rolę odgrywali Hiszpanie i Portugalczycy.

Od końca XVI wieku, kiedy to Hiszpanie przestali być zagrożeniem dla wysp brytyjskich, Zjednoczone Królestwo mogło w nieskrępowany sposób wykorzystywać własną dywidendę geograficzną. Hegemonia na morzach, będąca gwarancją bezpieczeństwa Londynu, umożliwiała skierowanie znacznego wysiłku na dokonanie szybkiej ekspansji imperium na zamorskich terytoriach.

GIUK

Oprócz możliwości kontrolowania Morza Północnego, Kanału La Manche, a także gwarancji nieskrępowanego dostępu do Oceanu Atlantyckiego, wyspy brytyjskie oferują jeszcze jeden istotny, geograficzny atut, który uwidocznił się w pierwszej połowie XX wieku. Gdy technologia morska umożliwiła budowę okrętów pokonujących olbrzymie odległości, okazało się, że w celu wypłynięcia na wody Atlantyku, niekoniecznie trzeba przepływać przez Kanał La Manche. Z wojskowego punktu widzenia było to niezwykle ważne, bowiem kanał ten był praktycznie niedostępny dla wrogów Francji lub Anglii. I tak, w czasie I i II Wojny Światowej wrogie obu tym państwom Niemcy, nawet nie próbowały wpływać flotą na wody kanału. Zamiast tego podejmowano próby opływania Wielkiej Brytanii od północy (z powodzeniem). Luka pomiędzy skalistymi wybrzeżami Szkocji, a Islandią jak również ta pomiędzy Islandią, a Grenlandią stały się nowym przejściem na Atlantyk, który w obu wojnach światowych był areną morskich starć między skonfliktowanymi stronami.

To właśnie z tego powodu (możliwość wydostania się na Atlantyk) Hitler podbił Norwegię, gdzie rozpoczęto budowę całych miast portowych dla U-bootów (vide Neu-Drontheim). I dlatego również Brytyjczycy przejęli kontrolę nad Wyspami Owczymi i Islandią, a Amerykanie nad Grenlandią co znacznie ułatwiało kontrolę przesmyków morskich.

GIUK Gap – Greenland, Iceland, United Kingdom – źródło: wikipedia org

GIUK (Greenland, Iceland, United Kingdom) zyskał jeszcze bardziej na znaczeniu w okresie Zimnej Wojny, kiedy to przez ten obszar wydostawały się na Atlantyk radzieckie okręty podwodne, wypływające z Murmańska i Archanielska. Obszar ten jest jednym z dwóch wyjść z Oceanu Arktycznego (drugim jest Cieśnina Beringa), który stanowi niejako pułapkę dla rosyjskiej floty rozlokowanej w rejonie okołobiegunowym.

WYSPY

Formalnie archipelag podzielony jest na dwa niepodległe kraje – Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii (242 tys km kwadratowych) oraz Republikę Irlandii (70 tys km kwadratowych). Obszary te zamieszkuje trochę więcej niż 70 mln ludzi z czego Irlandię blisko 5 mln, a Zjednoczone Królestwo ok 66 mln.

Różnice pomiędzy Anglią, Wielką Brytanią, Zjednoczonym Królestwem i Wyspami Brytyjskimi. Źródło: http://faktopedia.pl/512441

Wielka Brytania – to największa wyspa archipelagu, ma ok. 950 km długości i średnio 300 km szerokości. Napływ mas klimatycznych z nad Atlantyku powoduje stosunkowo małe zmiany amplitud temperatur rocznych i przynosi dużą wilgotność powietrza oraz opady. Z kolei napływające czasami masy ciepłego powietrza z nad kontynentu Eurazji przynoszą ciepłe lato i niezbyt często spotykany tu zimą śnieg. Obydwie masy powietrza zazwyczaj ścierają się nad Morzem Północnym, Wyspami Brytyjskimi i Holandią, powodując że wspomniane 2 kraje doświadczają największej ilości huraganów na świecie. Na szczęście dla wspomnianych, nie są one tak wielkie czy niszczycielskie jak gdzie indziej.

Wybrzeże Wielkiej Brytanii jest silnie rozczłonkowane, z licznymi zatokami, przeważnie klifowe, strome. We wschodniej i południowej Anglii wybrzeża są płaskie, akumulacyjne. Oprócz klifów występują wybrzeża fiordowe w Szkocji, natomiast w Walii i na Półwyspie Kornwalijskim wybrzeża riasowe. Głęboko wcięte zatoki, szerokie leje rzek.

Wyspy są stare, poddane wielokrotnym przekształceniom naturalnym. Południe kraju to obszary nizinne, im bardziej na północ tym bardziej teren górzysty, wyżynny  i górski. Większość kraju ma cechy krajobrazu polodowcowego – jeziora, doliny, wzgórza. Rzeki z reguły krótkie, o wyrównanych stanach wód oraz uregulowanych brzegach. Anglia pokryta jest budowaną od XVII wieku siecią kanałów, które łączą ze sobą najważniejsze cieki wodne kraju, umożliwiając przepłynięcie od Morza Północnego aż po akwen Morza Irlandzkiego. W Szkocji z kolei kanał Kaledoński łączący Morze Północne i Atlantyk.

Podsumowując – Wielka Brytania i Wyspy Brytyjskie, spoglądając od zachodu stanowią korek blokujący dostęp morski do wschodniej, północnej i środkowej Europy. Patrząc od wschodu to ostatni hub przeładunkowy w drodze przez Atlantyk do Ameryki Północnej. Kontrola Wysp Brytyjskich daje ekspozycję na północny basen Oceanu Atlantyckiego. Pozwala zapanować nad Morzem Północnym oraz zablokować Kanał La Manche.

Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej

United Kingdom of Great Britain and Northern Ireland – tak właśnie brzmi pełna nazwa Zjednoczonego Królestwa. Unitarnego państwa, w skład którego wchodzą: Anglia, Walia, Szkocja oraz Irlandia Północna.

Pomimo faktu, iż czasy kolonialne dawno już odeszły w niebyt, Wielka Brytania wciąż posiada kilkanaście terytoriów zależnych, niewchodzących w skład Zjednoczonego Królestwa. Są to dependencje Korony brytyjskiej, czyli wyspy: Guernsey, Jersey oraz Wyspa Man, a także brytyjskie terytoria zamorskie , które warto choć w skrócie opisać:

  1. Akrotiri i Dhekelia – czyli brytyjskie bazy wojskowe położone na Cyprze, w skład Akrotiri wchodzi lotnisko wojskowe, gdzie wciąż stacjonuje jednostka ekspedycyjna RAF-u,

2. Anguilla, Montserrat, oraz Kajmany i Brytyjskie Wyspy Dziewicze (słynne raje podatkowe) – wyspy na Morzu Karaibskim,

3. Bermudy – wyspy na Oceanie Atlantyckim,

4. Brytyjskie Terytorium Antarktyczne oraz pobliskie wyspy: Georgia Południowa oraz Sandwich Południowy,

5. Brytyjskie Terytorium Oceanu Indyjskiego, obejmujące archipelag Wysp Czagos, z największą wyspą Diego Garcia (wydzierżawioną pod bazę wojskową dla Amerykanów),

Diego Garcia – zdjęcie satelitarna

6. Falklandy – wyspy położone niedaleko (480 km) od wybrzeży Argentyny, gdzie znajdują się brytyjska baza wojskowa i port wojenny. Na Falklandach odkryto również złoża ropy naftowej, która wydobywana jest od 2010 roku,

7. Gibraltar, czyli miasto z portem, lotniskiem i dawną twierdzą wojskową umieszczoną w skale, znajdujące się na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, pozwalający na kontrolę wyjścia Morza Śródziemnego na Ocean Atlantycki,

8. Wyspy Pitcairn położone na zachód od wybrzeży Australii,

9. Wyspy Turks i Caicos położone na północ od wysp Haiti na Oceanie Atlantyckim,

10. Wyspy: Świętej Heleny (ta, na którą wygnano Napoleona), Wniebowstąpienia i Tristan da Cunha położone na południowym Atlantyku, pomiędzy Afryką, a Ameryką Południową.

Z powyższego obrazu jasno wynika, że nawet po upadku imperium, Wielka Brytania wciąż posiada zamorskie terytoria kolonialne, które do dziś pełnią ważną rolę z uwagi na położenie w strategicznych miejscach na świecie.

Sąsiedztwo

Morskie granice Wielkiej Brytanii sprawiają, iż mogłoby się wydawać, że wyspa stanowi odseparowane od kontynentu, całkowicie niezależne terytorium. Dające możliwość izolacji politycznej ludom, zamieszkującym Zjednoczone Królestwo. Nie jest to do końca prawda. Monarchowie rezydujący w Londynie historycznie obawiali się desantu ze strony Francuzów lub innych ludów zamieszkujących kontynent. Przygotowanie inwazji i przeprowadzenie jej poprzez kapryśne wody Kanału La Manche (zwłaszcza, przez Cieśninę Kaletańską czyli odcinek morski łączący Calais z Doverbyło przedsięwzięciem ryzykownym, ale możliwym do realizacji. Zwłaszcza w czasach, gdy technologia i niska częstotliwość ruchu morskiego nie pozwalały na szybkie rozpoznanie nadchodzącego zagrożenia. Mało tego, Wielka Brytania była wielokrotnie najeżdżana przez Normanów pokonujących w szerz Morze Północne. Dlatego Brytyjczycy (w rozumieniu mieszkańców Wlk. Brytanii, bowiem w różnych okresach były to różne ludy etniczne) niemal od zawsze obserwowali to, co działo się na kontynencie i z kim przychodziło im graniczyć za pośrednictwem otaczających ich akwenów. Zagrożenie ze strony europejskiego kontynentu było bowiem zawsze realne. Nawet w czasach II Wojny Światowej.

Północne wybrzeża Europy

By zrozumieć idée fix brytyjskiej dyplomacji kontynentalnej należy poświęcić chwilę analizie północnych wybrzeży Europy na odcinku Kanału La Manche oraz Morza Północnego. Co niemal natychmiast winno rzucić się w oczy to fakt, iż północne wybrzeże współczesnej Francji położone nad kanałem, w praktyce nie dysponuje żadnym wielkim miastem portowym.

Wikipedia.org

Niemal najbardziej wysunięte na zachód francuskie miasto Brest, będące największą aglomeracją Bretanii, liczy sobie ok. 150 tys. mieszkańców. Caen, stolica Normandii, to miasteczko zamieszkiwane przez stu tysięczną populację. Hawr, pilnujące ujścia Sekwany i drogi wodnej do Paryża jest domem dla ok. 180 tys. ludzi. Pilnujące francuskiego brzegu Cieśniny Kaletańskiej Calais to również stu tysięczne miasteczko. Oczywiście całe francuskie wybrzeże usiane jest jeszcze mniejszymi miejscowościami portowymi, ale żadna z nich nie może konkurować ani wielkością, ani rozwojem z miejscowościami położonymi po drugiej stronie kanału. Takimi jak Playmouth (ok. 260 tys. mieszk.), Bournemouth (ok. 470 tys. mieszk), Southampton (ok. 260 tys. mieszk.), Portsmouth (210 tys. mieszk.) czy Brighton (230 tys. mieszk). Miejscowości te, to nie tylko spore brytyjskie porty, ale symbole rewolucji przemysłowej w Europie. Oprócz tego wskazać należy na niewielką odległość jaka dzieli od Kanału La Manche brytyjską stolicę. Blisko 9 milionowy Londyn położony niedaleko ujścia Tamizy.

Wnioski nasuwają się same. Brytyjczycy mają (i chyba zawsze mieli) ogromną przewagę nad Francuzami, jeśli chodzi o zdolność kontrolowana kanału. Dlatego na wyspach określa się go jednoznacznie. English Channel.

Jakże inaczej wygląda sytuacja, gdy zechcemy porównać południowo-wschodnie wybrzeże Brytyjczyków ze znajdującymi się naprzeciw potęgami portowymi Beneluksu. Samotny Londyn musi zmagać się z konkurencją z Antwerpii, Rotterdamu, Amsterdamu, a dalej niemieckich: Bremy i Hamburga (Rotterdam, Antwerpia, Hamburg i Amsterdam to cztery największe porty pod względem przeładunku cargo liczonego w tonażu w Europie!).

źródło: Wikipedia.org – najbardziej “zapracowane” porty Morza Północnego i Kanału La Manche na kontynencie

Nie sposób w tym miejscu pominąć faktu, że belgijskie i holenderskie porty od zawsze obsługiwały niemieckie Zagłębie Rurhy i jego okolice. Największy zespół aglomeracyjny Niemiec: Munster, Dortmund, Essen, Duisburg, Dusseldorf, Kolonia i Bonn jest połączony siecią kanałów i nurtem Renu z Antwerpią i przede wszystkim Rotterdamem (a nawet Amsterdamem). A propos Renu…

Komunikuje on całe zachodnie Niemcy z Morzem Północnym, poczynając jeszcze od Szwajcarii. Dlatego Beneluks to serce portowe północnej części Europy. Najważniejszy zwornik handlu morskiego regionu od stuleci, a co za tym idzie, jeden z najbogatszych regionów całej Europy. I właśnie z tego względu ilekroć po Beneluks sięgały kontynentalne potęgi (Francja, Niemcy), tylekroć noga brytyjskiego żołnierza stawała na kontynencie w obronie europejskiej “równowagi’. Dla Brytyjczyków kontrola, a chociażby neutralność Belgii i Holandii są niezwykle istotne dla bezpieczeństwa ich wyspy. Ogromne, bogate aglomeracje portowe Beneluksu zawsze mogły posłużyć do budowy licznej i silnej floty, zdolnej zagrozić brytyjskiej dominacji na Kanale La Manche oraz Morzu Północnym.

Narody zza wody

Wielka Brytania sąsiaduje na zachodzie z Irlandią, która nigdy nie dawała swoim mieszkańcom podstaw do tego, by móc stworzyć silną i groźną dla ludów Wielkiej Brytanii cywilizację. Stąd to Irlandczycy zawsze walczyli o swoją niepodległość i niezależność z Brytyjczykami, a nie odwrotnie. Od strony południowej, Anglia mierzy się ze swoim historycznym francuskim rywalem. Rywalizacja ta, nigdy nie była jednak symetryczna. Francuzi zawsze mierzyli się z wyzwaniami, jakie stawiało im kontynentalne położenie. Mogli oddziaływać na półwysep iberyjski (Hiszpania), Morze Śródziemne (a za jego pośrednictwem na północną Afrykę), Italię , a także na zachodnie landy niemieckie, Beneluks, Kanał La Manche, a nawet Atlantyk. Z położeniem geograficznym Francji, jest jednak pewien problem. Jest ono zbyt doskonałe. Francuzi nigdy nie zdołali wytworzyć siły, która pozwalałaby im ekspandować na wszystkich w.w kierunkach na raz. Nawet Napoleon musiał uznać wyższość Royal Navy. Skoncentrowani na kontroli Kanału La Manche Morza Północnego Brytyjczycy od zawsze górowali na tych wodach nad Francuzami, którzy nie mogli sobie pozwolić na inwestowanie tylko i wyłącznie w północną flotę. Zwłaszcza, że dla Paryża znacznie ważniejsze były inne kierunki ekspansji. Podobnie jest z centralnie położonymi w Europie Niemcami. Tym, nigdy nie udało się zdobyć punktu zaczepienia na Morzu Północnym. Zawsze uciekali przed morską potęgą Londynu na Bałtyk. Pamiętamy nieudane próby przełamania brytyjskiej blokady morskiej cieśnin duńskich w czasie obu wojen światowych.

Co ciekawe, ludy zamieszkujące Wielką Brytanię ulegały inwazjom najeźdźców. Było to w czasach starożytnych (gdy wyspę podbił Rzym) oraz wczesnośredniowiecznych (najazdy: Sasów, Anglów, Normanów, głównie Duńczyków). Dziś jednak, ani Dania, ani Norwegia nie stanowią dla Brytyjczyków zagrożenia. Nie należy również zapominać o Hiszpanii, która swojego czasu dominowała w świecie kolonialnym (w czasie i tuż po odkryciach geograficznych). Chyba każdy słyszał o wyprawie Wielkiej Armady na podbój Anglii i jej klęsce, która zadecydowała o późniejszej potędze światowej Zjednoczonego Królestwa. Trzeba jednak również zwrócić uwagę na fakt, iż tak naprawdę, Hiszpanie nigdy nie mieli przewagi nad Brytyjczykami jeśli chodzi o kontrolę wód położonych na północ od Zatoki Biskajskiej. Wszystkie najważniejsze porty Hiszpanii, cała jej morska potęga, znajdowały się zawsze nad basenem Morza Śródziemnego i przy jego ujściu do Atlantyku. Środek ciężkości państwa hiszpańskiego, ze względu na geografię i topografię, znajdował i wciąż znajduje się na południowo-zachodniej części półwyspu iberyjskiego.

ENERGIA I SUROWCE – zarys ogólny

Wielka Brytania zawsze dostarczała swoim mieszkańcom odpowiednie zasoby w odpowiedniej epoce gospodarczej. Problem był tylko zawsze w tym, iż jako wyspa, posiadała ograniczone zasoby konkretnych surowców. Pokryte nieprzebytymi kniejami obszary, uległy człowiekowi i jego siekierom. Pokłady rud zostały w dużej mierze wyeksploatowane, choć dawniej były na tyle bogate by zaopatrywać brytyjski przemysł na dość wysokim poziomie. Podobnie było z węglem kamiennym, który od momentu, gdy stał się głównym surowcem energetycznym, aż do lat 70-tych XX wieku był głównym minerałem wydobywanym przez Brytyjczyków. Do dziś zresztą trwa jego wydobycie w głównych okręgach, choć wiele innych łatwo dostępnych pokładów węgla zdążyło się już wyczerpać. W tej chwili Zjednoczone Królestwo importuje węgiel z RPA, ponieważ taniej jest go stamtąd przetransportować niż wydobywać trudno dostępne złoża na wyspie. Zresztą, pozyskiwanie energii z tego źródła, z wielu przyczyn, jest od dawna przez Brytyjczyków ograniczane.

W miejsce elektrowni węglowych, zbudowano elektrownie atomowe, sieć elektrowni wodnych (pokryta siecią rzek, górska Szkocja), a także postawiono na farmy wiatrowe wznoszone głównie na wybrzeżach (które efektywnie wykorzystują nadmorskie strumienie powietrzne).

Od starożytności przez średniowiecze, aż po epokę industrializmu Wielka Brytania dostarczała swoim mieszkańcom drewna (rozległe lasy), kamienia (góry), wody (liczne źródła i rzeki), żywności (dobra, uprawna gleba, dziś użytki rolne zajmują 70% pow. kraju), a także soli (kiedyś bardzo wartościowy towar). W epoce węgla i stali, wyspa obficie zaopatrywała swoich mieszkańców właśnie w stal i węgiel. Gdy ludzka cywilizacja sięgnęła zaś po gaz i ropę… Brytyjczycy zaczęli wydobywać je z bogatych złóż Morza Północnego, nad którym to akwenem sprawują kontrolę przez około pięć stuleci. Jednak odwieczny problem brytyjskich wysp powrócił. Pokłady gazu i ropy w eksploatowanych miejscach zaczynają się kończyć. Jednak jednocześnie wydaje się, że cywilizację czeka kolejny energetyczny przełom i surowce te mogą przestać być aż tak niezbędne dla wysoce rozwiniętych gospodarek. Takich jak ta brytyjska. Czy Brytyjczycy kolejny raz okażą się pionierami, jeśli chodzi o przekwalifikowanie przemysłu? Czy też będziemy musieli na taki proces jeszcze wszyscy poczekać? Póki co, brytyjskie koncerny naftowe odkryły szereg nowych, bogatych w gaz i ropę złóż, znajdujących się pod Morzem Północnym. To z pewnością uspokoiło Londyn, który jeszcze w 2014 roku szacował, że jeśli nic się nie zmieni, to do roku 2030 Zjednoczone Królestwo będzie importować aż 75% gazu (wówczas własne wydobycie zaspokajało ok. 50% potrzeb). Dziś już wiemy, że wiele się tej materii zmieniło. Na jak długo? Tego nie wiadomo.


Złoża gazu i ropy na Morzu Północnym – https://www.crystolenergy.com

Podsumowując. Przez całą historię Wielka Brytania zawsze okazywała się bardzo miłującą i szczodrą matką dla zasiedlających ją ludów. Nic dziwnego, że jeden z nich zdołał to wykorzystać, budując prawdziwe imperium będące światowym hegemonem. Poniżej przedstawiamy koleje losów tego ludu

Zarys historyczny – dzieje Wysp Brytyjskich 

W starożytności Wielka Brytania znajdowała się na peryferiach cywilizacji. Gdy Morze Śródziemne było centralną magistralą handlową i transportową Europy, północna część kontynentu kojarzyła się jedynie z zacofaniem i zimnym klimatem. Rzymianie, którzy stworzyli imperium wokół i w oparciu o Morze Śródziemne, z początku nie interesowali się zbytnio podbojem Wysp Brytyjskich. Jednak wyspiarze chętnie ingerowali w losy kontynentu, wspierając Galów przeciwko rzymskiemu najeźdźcy.

Dlatego Celtowie i Brytowie z Wielkiej Brytanii doczekali się zemsty Cesarstwa. Wymierzył ją sam Juliusz Cezar, a rozpoczęty podbój wyspy zakończył się jej podbojem w I w.n.e. Rzymianie opanowali teren aż po południową Szkocję, gdzie Kaledończycy skutecznie dali odpór legionom. Inwazji Cesarstwa uniknęła z kolei Irlandia. Rzymianie, jak wszędzie indziej, odcisnęli na zdobytej wyspie znaczne piętno cywilizacyjne, wprowadzając rzymską kulturę, obyczaje, wiarę, a także budownictwo i technologie.

Na przełomie IV i V wieku naszej ery, Cesarstwo Rzymskie stanęło na skraju upadku. To wówczas Rzymianie zdecydowali się wycofać legiony z wysuniętych rubieży (jak Wielka Brytania) by toczyć walki obronne lub wojny domowe w centrum imperium. Pustkę po Cesarstwie szybko starały się wypełnić plemiona Piktów ze Szkocji, Celtów z Irlandii (inwazje te zostały odparte), a następnie pochodzący z germanii: Anglowie, Sasi i Jutowie. Ludy lokalne (Brytowie i Celtowie) zostały zdominowane, często pełniąc rolę niewolników. W wyniku kolonizacji, wojen i chaosu ostatecznie powstało siedem królestw. Kent – stworzony przez Jutów. Wessex, Sussex i Essex zamieszkane przez Sasów. Wschodnia Anglia, Mercia i Northumbria założone przez Anglów. W VIII wieku naszej ery dominację na wyspie uzyskało Wessex , co poprzedziło okres najazdów Normanów (popularnie zwanych Wikingami).

Nowi najeźdźcy szybko zdobyli przewagę i rozpoczęli kolonizację Wysp Brytyjskich. Skuteczny odpór Normanom dał dopiero Alfred Wielki, który zjednoczył angielskie królestwa i powstrzymał inwazje. Po jego śmierci, nastąpił atak Duńczyków (1016 rok) z Kanutem Wielkim na czele, którzy podbili niemal całe angielskie terytorium. Podległość pod imperium duńskie nie trwało jednak długo, ponieważ po śmierci jego władcy, nastąpiły lokalne walki o władzę, co skutkowało ponowną dominacją Wessexu.

Heptarchia w Wielkiej Brytanii. Źródło: https://www.britannica.com/topic/Heptarchy/media/262375/54563

W 1066 roku nastąpiły dwa kolejne najazdy Normanów na wyspę – jeden z Norwegii (odparty), drugi z francuskiej Bretanii, któremu przewodził Wilhelm Zdobywca.

Warto w tym miejscu wyjaśnić, iż Bretania była w tym czasie zamieszkiwana przez Bretonów (którzy uciekli wcześniej z Wysp Brytyjskich), a także Normanów, którzy przybyli tam niedługo po Bretonach. Normanowie osiedlili się na terenach północnej Francji na skutek otrzymania od francuskich władców terenów lennych w zamian za omijanie Paryża w wojennych wyprawach. To dlatego właśnie na teoretycznie francuskiej ziemi, powstały krainy zwane Bretanią i Normandią.

Wilhelm Zdobywca po zdobyciu Wysp Brytyjskich, ustanowił własną dynastię królewską (Normandzką), a także skonsolidował królestwo. Wprowadził system feudalny, modyfikując jednocześnie kontynentalny system lenny (za rządów Wilhelma zapanowała zasada: „wasal mojego wasala, jest moim wasalem”). Zarządził budowę licznych twierdz, usprawnił ściągalność podatków, które notabene były dość wysokie. Normanowie zyskali przywileje względem podbitych Anglosasów. Rządy Normanów były twarde i prowadziły do licznych, choć nieudanych buntów, co doprowadziło do znacznego przerzedzenia anglosaskiej arystokracji. Potomkowie Wilhelma Zdobywcy rządzili Anglią do roku 1154, a rządy ostatniego z normandzkich królów – Stefana I z Blois osłabiły kraj i doprowadziły do długotrwałej i wyniszczającej wojny domowej (zwanej Wielką Anarchią). W jej wyniku tron Anglii zyskała pochodząca z Francji dynastia Plantagenetów. Jej pierwszym przedstawicielem był Henryk II Plantagenet (lub Andegaweński), hrabia Andegawenii, książę Normandii oraz książę Akwitanii. Nowy król Anglii, dysponując jednocześnie licznymi ziemiami w zachodniej Francji zgromadził dostateczną potęgę, by z powodzeniem prowadzić walkę o tron, podbój Irlandii, Szkocji i Walii.

Zamorskie (kontynentalne) posiadłości terytorialne Andegawenów – źródło: wikipedia.org
Imperium Andegaweńskie Źródło: Enemy, twórczość własna

Ambitny władca lepiej radził sobie z przeciwnikami z zewnątrz niż z własną rodziną, ponieważ równie ambitni synowie jeszcze za jego życia rozpoczęli walkę o władzę. Kolejne konflikty z synami doprowadziły w końcu Henryka II do upadku i śmierci, która nastąpiła w wojnie przeciwko najstarszemu z winorośli – Ryszardowi Lwie Serce. Ryszard, jako król, okazał się wybitnym strategiem i dowódcą oraz fatalnym zarządcą i finansistą. Jego militarne przewagi (zwłaszcza w czasie krucjat) obrosłe za granicami Anglii w legendy, w kraju były postrzegane, jako źródło uciskania ludu, który finansował wyprawy wojenne.

Zdobycie angielskiej korony przez Henryka II i Andegawenów w sposób decydujący wpłynęło na dalszy bieg angielskiej historii. Było to zaczątkiem wybuchu Wojny stuletniej prowadzonej między Anglią i Francją w XIV i XV wieku. Z jednej strony kolejni angielscy władcy pragnęli podbicia całej Francji (a w pewnym momencie dysponowali 2/3 terytorium Francji), z drugiej, ziemie Akwitanii, Andegawenii, Bretonii oraz Normandii były formalnie lennami korony francuskiej. Kolejni władcy z Paryża chcieli odzyskać ziemie i zjednoczyć Francję. Pierwsze konflikty na tym tle rozpoczęły się już pod koniec XII wieku, choć przyjmuje się, że Wojna stuletnia rozpoczęła się dopiero w 1337 roku, a zakończyła porażką Anglików pod Castillon w 1453 roku. Anglicy zostali tym samym całkowicie wypchnięci z kontynentu (w ich władaniu pozostało jedynie miasto Calais).

W okresie schyłku angielskiej dominacji we Francji na tronie w Londynie zasiadali już Lancasterowie. Słabe rządy Henryka VI doprowadziły do wybuchu wojny domowej z rodem Yorków (Wojna Dwóch Róż – 1455-1485). Jak nie trudno się domyślić, konflikt trwający trzydzieści lat doprowadził do zwycięstwa… Trzeciej róży. Rodu Tudorów. W 1534 roku jeden z ich przedstawicieli – Henryk VIII uniezależnił Kościół Angielski od Stolicy Apostolskiej, ogłaszając się głową nowego, anglikańskiego kościoła chrześcijańskiego. Jego córka – Elżbieta I Tudor była ostatnim władcą z rodu i przezwana została Królową-Dziewicą (the Virgin Queen). To m.in. dzięki jej panowaniu okres XVI wieku nazwano Złotym Wiekiem. Elżbieta I doprowadziła do osłabienia zagrażającej Londynowi więzi francusko-szkockiej (która zawiązała się na początku Wojny stuletniej). Po wyeliminowaniu zagrożenia ze strony Szkocji i zneutralizowaniu Francuzów, królowa wystąpiła przeciwko Hiszpanom (stawką były Niderlandy), zdobywającym w tym czasie ogromną przewagę w ekspansji geograficznej. Punktem kulminacyjnym w wojnie było wysłanie przez Hiszpanów tzw. „Wielkiej Armady”, która miała doprowadzić do podbicia Anglii. Pokonana przez pogodę, a także angielskich dowódców: Charlesa Howarda oraz Francisca Drake’a armada została niemal całkowicie rozbita. Ta niepowetowana dla Hiszpanii strata zadecydowała o jej przyszłych losach oraz o losach rywalizacji hiszpańsko-brytyjskiej.  

Trasa Wielkiej Armady, która przegrała m.in. z pogodą i skalistymi wybrzeżami wysp brytyjskich – źródło: wikimedia.org

Królowa Elżbieta promowała eksplorację, handel i kolonizację. Angielscy kupcy zaczęli wówczas zdobywać silną pozycję np. na rynku przypraw orientalnych (cynamon, pieprz, goździki). Ponieważ Hiszpanie skupili się na kolonizacji Nowego Świata, Portugalczycy na afrykańskich i południowo amerykańskich wybrzeżach, a Włosi na śródziemnomorskim pośrednictwu od Ottomanów, Brytyjczycy postanowili poszukać drogi do Indii i Chin. W XV wieku Anglicy, na skutek wypraw Johna Cabota, Martina Frobishera i Johna Daviesa, uznali istnienie przesmyku północnego pomiędzy Ameryką Północną, a Grenlandią, choć szlak ten nie został sforsowany aż do XVIII wieku. W 1533 roku Hugh Willoughby popłynął wokół Skandynawii, docierając do Archangielska.

Po śmierci sławnej królowej, na angielskim tronie zasiadł Jakub I ze szkockiego rodu Stuartów. Dzięki temu Anglia i Szkocja połączyły się unią personalną (a król ustanawiając tron Wielkiej Brytanii dążył również do ustanowienia unii realnej). To ostatecznie przypieczętowało dominację i bezpieczeństwo Anglii na Wyspach Brytyjskich (w tym na Irlandii), a także pozwoliło na zwrócenie uwagi na zewnątrz. I rozpoczęcie ekspansji kolonialnej.

Za czasów ostatnich Tudorów oraz Stuartów (do rewolucji w 1649r.), Wyspy Brytyjskie były notorycznie teatrem konfliktów wewnętrznych i sporów religijnych. Walki odbywały się na osiach: władzy religijnej z władzą monarchy oraz władzą monarchy z władzą parlamentarną. Osłabienie wewnętrzne państwa doprowadziło do buntu, na czele którego stanął Oliver Cromwell.  To dzięki niemu frakcja parlamentarzystów wygrała wojnę z wojskami rojalistów wspierających króla. Z czasem Cromwell umocnił swoją pozycję, ograniczył skład i władzę parlamentu, doprowadził do postawienia monarchę przed Trybunałem Stanu (1649r.), a po egzekucji króla objął funkcję Lorda protektora. Tak o to rewolucjonista stał się władcą autorytarnym. Nie zmienia to faktu, że reformy Cromwella wzmocniły państwo, jego polityka zagraniczna wyszła z korzyścią dla Londynu tak jak wprowadzenie tolerancji religijnej. Oliver Cromwell miał niebagatelny wpływ na dalsze sukcesy rodzącego się imperium. Choć po jego dość nieprzypadkowej śmierci (1658r.) nastąpiła restauracja Stuartów.

Egzekucja Króla Karola I. Olej na płótnie. Autor nieznany. Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/File:The_Execution_of_Charles_I_of_England.jpg

Powrót Stuartów na tron oznaczał również przywrócenie okresu wewnętrznych sporów religijnych i politycznych. Niezadowolenie społeczeństwa, a także elit doprowadziło do tzw. chwalebnej rewolucji (bo bezkrwawej) w latach 1688-1689. Parlament postanowił ostatecznie rozprawić się z panującą dynastią i usunął z tronu Jakuba II. W jego miejsce koronowano pochodzącego z Niderlandów Wilhelma Orańskiego. Wygnany Jakub II nie dał jednak za wygraną i po ucieczce do Francji, nawoływał swoich rodaków do obalenia Wilhelma. Jakub cieszył się poparciem zwłaszcza w Szkocji i Irlandii, a jego zwolennicy (tzw. Jakobici) wywołali przeciwko Wilhelmowi powstanie, stłumione w 1690 roku. Francuzi podjęli jeszcze próbę przywrócenia Jakuba II na tron Anglii w 1692 roku, jednak ich flota doznała dotkliwej klęski w bitwie pod La Houge. Wszystkie te rozgrywki wpisywały się niejako w wojnę Ligii Augsburskiej (w skład której wchodziła m.in.  Anglia i Holandia) przeciwko Francji (która chciała podbić dzisiejszą Nadrenię). Wojna z Francją zakończyła się pokojem w Rijswijku w 1697 roku.

Pokój między mocarstwami nie trwał jednak długo. W 1701 roku między Wielką Brytanią, Holandią, Austrią i Saubadią, a Francją, Hiszpanią, Bawarią i Kolonią wybuchła Wojna o sukcesję hiszpańską, która trwała, aż do 1714 roku i zakończyła się objęciem tronu w Madrycie przez Filipa V z francuskiej dynastii Burbonów.

Tymczasem w 1707 dotychczasowa unia personalna łącząca Anglię ze Szkocją została przekształcona w unię realną. Powstało wówczas Królestwo Wielkiej Brytanii. W 1714r. na jego tronie zasiedli władcy z dynastii hanowerskiej. Kolejna wojna Wielkiej Brytanii z Francją o dominację morską i kolonialną zwiększyła potęgę Londynu. W 1713 roku na skutek pokoju w Utrechcie, Wielka Brytania zyskała: Gibraltar, Akadię oraz Nową Fundlandię.

W latach 1721-1742 fotel premiera w Wielkiej Brytanii dzierżył sir Robert Walpole, który dokonał reform ustrojowych dających podwaliny pod nowoczesny system gabinetowy (znany i stosowany do dziś, w którym premierem zostawał szef zwycięskiej partii, a odpowiadali przed nim ministrowie wywodzący się z tej samej frakcji politycznej). Rola monarchy została zmarginalizowana. 

W 1756 roku Wielka Brytania wzięła udział w pierwszej wojnie o zasięgu globalnym, tj. Wojnie Siedmioletniej. Wraz z Prusami i Hanowerem, Brytyjczycy stawili czoła koalicji: Francji, Austrii , Szwecji (od 1757r.) i Saksonii. W 1762 roku stronę Londynu wsparła Portugalia, natomiast po stronie Paryża i Wiednia opowiedziały się Hiszpania i Rosja.

Pomimo, wydawałoby się, wielkiej dysproporcji sił, koalicja brytyjsko-pruska odniosła zwycięstwo. Brytyjczycy, na mocy pokoju paryskiego z 10 lutego 1763 roku zyskali kosztem Francji szereg posiadłości kolonialnych m.in. Kanadę i Luizjanę. Od tego czasu Francja przestała liczyć się jako mocarstwo kolonialne, natomiast Brytyjczycy zyskali dominację na morzach. Londyn zyskał ponadto, kosztem Hiszpanii, Florydę. Niewątpliwie zwycięstwo w Wojnie Siedmioletniej stało się podwaliną brytyjskiej hegemonii światowej, która trwała kolejnych 150 lat.

W 1775 roku w Ameryce Północnej wybuchło powstanie niepodległościowe, którego bezpośrednią przyczyną stało się uciążliwe dla kolonistów ustawodawstwo parlamentarne w Londynie (podnoszące cła) oraz incydent z herbatą bostońską. Wojna zakończyła się w 1783 roku oderwaniem 13 kolonii od korony brytyjskiej oraz utworzeniem Stanów Zjednoczonych Ameryki.

W 1793 roku Wielka Brytania przystąpiła do wojny przeciwko rewolucyjnej Francji, a następnie uczestniczyła w kolejnych koalicjach przeciwko Napoleonowi.  Okres wojen napoleońskich zakończył się w 1815 roku klęską francuskiego cesarza w bitwie pod Waterloo. Waterloo, podobnie jak bitwa pod Trafalgarem, do dziś uznawane są na wyspach za największe wiktorie oręża brytyjskiego. Sam Napoleon cieszy się wśród Brytyjczyków, z reguły, jak najgorszą opinią 🙂

Na początku XIX wieku, równolegle z toczonymi w wojnami napoleońskimi, Brytyjczycy podbijali Indie, które stały się wkrótce brylantem w koronie brytyjskiej (w przenośni, ale i dosłownie – indyjski diament Koh-i-noor, jeden z największych na świecie, zdobi brytyjską koronę do dziś). Wiek ten to rozrost dominium głównie na terenie Azji, m.in. dzięki Kompanii Wschodnioindyjskiej.
W 1839 roku wybuchła pierwsza z dwóch wojen opiumowych z Chinami, zakończona w 1842 roku. Drugi konflikt (1856-1860) na dobre pozbawił chińskie imperium niezależności i rozpoczął dla Chińczyków tzw. „wiek upokorzeń”. Brytyjczycy z kolei pozyskali dla swoich korporacji handlowych kolejny, ogromny rynek.
Brytyjskie Imperium osiągnęło swój szczyt, jeśli chodzi o posiadane terytoria, w 1921 roku, a w efekcie wyglądało tak:

Jak Wielka Brytania stała się imperium.

Opisując Zjednoczone Królestwo i historię Brytyjczyków, nie można, choćby w wielkim skrócie, nie napisać o tym, co umożliwiło Anglosasom stworzenie imperium, które władało ogromną częścią świata. O sprzyjającej geografii pisaliśmy już wyżej (podobnie jak o dostępie do najważniejszych surowców danej epoki), ale nawet idealne warunki nie zdadzą się na nic, jeśli nie zostaną odpowiednio wykorzystane. Tymczasem Brytyjczycy, a konkretnie Anglicy, z bezwzględną skutecznością potrafili dysponować tym, czym obdarzyła ich natura.

Her/His Majesty’s Navy

Chyba najważniejszym asumptem dla rozkwitu Imperium, była Royal Navy. Brytyjczycy rozwijali flotę od czasów średniowiecznych, rozumiejąc, że jest ona gwarantem bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Póki nie byli zdolni do jej obrony już na przedpolach – tj. na morzu, póty była ona najeżdżana i podbijana wielokrotnie. Kraj wyspiarski zwyczajnie musiał skupić się na budowie silnej floty. I taka rzeczywiście powstała. His/Her Majesty Ship/s były liczne, wypracowały świetną taktykę działania, miały szczęście do naczelnego dowództwa i stawiały na manewr oraz siłę ognia z burty ponad bliskie podejście i abordaż. Brytyjczycy szybko zaczęli wieść prym, jeśli chodzi o żeglugę i walkę na morzu. A to, procentowało. Zwłaszcza w czasach kolonialnych, po odkryciach geograficznych.

Podczas wieku odkryć, angielscy kaprzy, w tym Sir Francis Drake, szarpali hiszpańską srebrną flotę. W rezultacie wzajemnych tarć, Hiszpania wyprodukowała największą flotę, jaką dotychczas widział świat i ruszyła na podbój Wielkiej Brytanii. Z wielu jednak przyczyn (złe dowództwo, przewagi ww. taktyki angielskiej, szczęście i jego brak, zapasy amunicji i pogoda) to jednak Royal Navy wyszła zwycięsko ze starcia z Wielką Armadą. Po tej porażce Hiszpanie już się nigdy tak naprawdę nie podnieśli, a Anglicy weszli na drogę do zdobycia absolutnej dominacji na morzach i oceanach. Co dawało również przewagę w walce o kolonie.

Rosła również w siłę brytyjska flota handlowa, wspierana Aktami Nawigacyjnymi, które sprowadzały się do stwierdzenia: chcesz przewieźć do nas towar, to tylko na naszych statkach. Brytyjczycy wykorzystywali siłę Royal Navy i potrafili czerpać z niej realne korzyści. Doprowadziło to do serii wojen z Holandią i Francją, z których Londyn ostatecznie wyszedł zwycięsko. Ostatnią próbę złamania potęgi Royal Navy  podjął Napoleon Bonaparte. Na jego rozkaz, połączone siły francusko-hiszpańskie zgrupowały potężną flotę, która miała umożliwić Napoleonowi desant w Wielkiej Brytanii. Flota ta została jednak uwięziona w hiszpańskim porcie – Kadyksie. Ostatecznie, Napoleon porzucił plany inwazji Wysp Brytyjskich, a okrętom rozkazał przebić się do Neapolu. Próba wykonania tego polecenia zakończyła się starciem z brytyjską flotą dowodzoną przez najwybitniejszego dowódcę morskiego w historii Wielkiej Brytanii – jednorękiego admirała Nelsona. Admirał zastosował w niej unikalną, aczkolwiek ryzykowną taktykę, co przypłacił zresztą życiem. Bitwa pod Trafalgarem została jednak dzięki temu wygrana. Pomimo przeważającej liczebności Francuzów i Hiszpanów (stos. okrętów: 33 vs 27 ), ich floty zostały zdewastowane (strata 22 okrętów liniowych, 3250 zabitych, 2,5 tys. rannych, 7 tys. wziętych do niewoli przy 449 zabitych wśród Anglików). Uznaje się, iż gloria pod Trafalgarem ostatecznie utwierdziła dominację Brytyjczyków na morzach i oceanach i przyczyniła się do ekspansji imperium.

źródło: wikipedia.org

Brytyjski system monetarny oraz City.

Już historycznie notuje się silne powiązania pomiędzy wzrostem znaczenia i potęgi londyńskiego ośrodka finansowego zwanego po prostu City (o którym dalej), a całego brytyjskiego państwa. W dawnych czasach wielkie centra finansowe wzrastały w miejscach wielkoformatowego handlu. Do XVI w. na wyspach brytyjskich dominowała gospodarka rolno-hodowlana, ze społeczeństwem ukształtowanym feudalnie. Odkrycia geograficzne, ekspansja, długi okres prosperity i zmian zapoczątkowany przez panowanie dynastii Tudorów, odmieniły kraj. Zwłaszcza jego stolicę – Londyn, który stał się centrum ówczesnej światowej innowacji oraz handlu.

W XVII w. złotnicy lub posiadacze większych wolumenów złota oferowali usługi bankowe zarówno kupcom i arystokracji. Złoto akceptowane było w zamian za papiery dłużne czy zastawne. Dziś można by to nazwać nie emitowanymi centralnie proto-banknotami. Ciesząc się dobrą i solidną opinią (poza okresami, gdy kwitów dłużnych bywało więcej niż złota i nagle zaczynał się klasyczny run ), Złotnicy zwiększali swoją pozycję w kraju. Wiele ze złotniczych domów stawało się pożyczkodawcami dla najważniejszych arystokratów, czy nawet koronowanych głów. Z czasem ci najbogatsi i najbardziej wpływowi wierzyciele dali początek pierwszym komercyjnym bankom i systemowi finansowemu.

Prosperity i wzrost bogactwa w imperium przyczyniły się do powstania sławnej LSE (London Stock Exchange) lub choćby rynku ubezpieczeniowego Lloyd’s. Obydwie te instytucje powstały w zwykłych kawiarniach zlokalizowanych w City. Rewolucja przemysłowa (1760-1840) i rozwój handlu międzynarodowego, spowodowały rozkwit działalności bankowej w Zjednoczonym Królestwie. Dokapitalizowanie rynku kredytami pozwoliło przyśpieszyć rozwój, co wsparte szeroką siecią handlu międzynarodowego i odpowiednim prawodawstwem spowodowało, że w połowie XIX w. około 50% dóbr światowych produkowanych było w UK. Londyńskie City oferowało zaś w tym kontekście szerokie spektrum usług finansowych, stając się kręgosłupem brytyjskiej gospodarki. Co ma miejsce aż po dziś dzień.

Efektem tego był bodaj najbardziej stabilny z możliwych system finansowy. Złoty standard, z funtem szterlingiem opartym o drogocenny kruszec oraz powiązanymi z funtem stałymi kursami wymiany walut.

źródło: https://www.cityoflondon.gov.uk/about-the-city/about-us/Pages/default.aspx

Technologiczna przewaga 

Wielka Brytania stała się kolebką rewolucji przemysłowej, co miało ogromne znaczenie dla wzrostu potęgi imperium. Być może pierwsza maszyna parowa nie była doskonała, ale zmieniła oblicze cywilizacji. Podobnie jak nowe maszyny przędzalnicze czy rolnicze. Umożliwiało to zwiększenie produkcji towarów, które następnie eksportowano za pośrednictwem najpotężniejszej floty świata. Nowe maszyny, pozwalały na wytwarzanie nowoczesnych narzędzi i urządzeń. A także broni. To w znacznym stopniu ułatwiało kolonializm, który objawiał się następnie w eksploatowaniu i grabieniu bogactw z zagarniętych ziem. Bogactw, które zwożone do Anglii, przerabiano i eksportowano za granicę. Napędzana w taki sposób gospodarka otrzymywała olbrzymie stopy zwrotu, a pozyskany kapitał inwestowała w dalszy rozwój. Przewaga technologiczna umożliwiała białemu człowiekowi dominację. Broń palna, koce z lazaretu po chorych na ospę  (jako swojego rodzaju broń biologiczna przeciw Indianom), czy wreszcie karabiny maszynowe Maxim (zastosowane przeciw Zulusom). To wszystko dawało niesamowitą przewagę nad podbijanymi ludami: Ameryk, Afryki czy Azji. Podbijanie kolejnych kolonii, dawało Brytyjczykom bogactwa i wzmacniało ich na tle europejskich konkurentów. Imperium ociekało bogactwem, a jednocześnie rozwój przemysłowy i eksport dawały nieograniczone niemal możliwości kapitałowe. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie Brytyjczycy uznali wyższość własnej cywilizacji nad innymi.  W tym kontekście warto wspomnieć słowa Cecila Rhodesa: “Bóg predysponował naród brytyjski do władzy nad światem“.

Cecil Rhodes, . Symbol i wzór imperializmu i kolonializmu brytyjskiego. Twórca idei: „Od Kapsztadu do Kairu” źródło: wikipedia.org

 

Elastyczność strukturalna, niezależność zewnętrza, siła i stabilność wewnętrzna

Ważnym aspektem w kontekście powstawania brytyjskiego imperium była zdolność wyspiarzy do modyfikacji powszechnie stosowanych modelów funkcjonowania społeczeństwa i państwa. Pomimo tego, iż Wyspy Brytyjskie zamieszkiwało szereg różnych nacji (Normanowie, Anglowie, Sasi, Celtowie, Szkoci, Brytowie etc. etc.), kraj dość szybko zdołał zcentralizować władzę pod jedną koroną. Korona ta miała większy niż gdzie indziej wpływ na elity (szlachtę i duchowieństwo). W czasie gdy w całej Europie system feudalny opierał się o zasadę: „wasal mojego wasala nie jest moim wasalem” , Brytyjczycy wprowadzili odwrotną normę. Stanowiącą, że: „wasal mojego wasala jest moim wasalem”.

Jednocześnie korona brytyjska bardzo szybko (w 1534 roku) oderwała się od podległości w stosunku do Państwa Kościelnego i Papieża. Podporządkowane monarsze duchowieństwo, przestało być narzędziem wpływów Watykanu. Co znacznie ograniczało możliwości ingerowania w sprawy państwa przez Papieża oraz podejmowanie działań przeciwko koronie. Doprowadziło to wprawdzie w pewnym momencie do wewnętrznych sporów na tle religijnym, jednak Anglicy uporali się z tym problemem relatywnie szybko.

Dzięki tym dwóm ww. faktom, monarcha dysponował silną władzą w państwie (w stos. do poszczególnych klas społecznych), co umożliwiało skupienie się na interesach zewnętrznych. I było powodem rozwoju parlamentaryzmu (jako mechanizmu, który miał ograniczać dyktatorskie zapędy monarchy).  Jednocześnie wyspiarskie położenie i silna flota, zabezpieczały kraj w czasach braku stabilności i wojen domowych. To miało wpływ na zarządzanie państwem. Ustrój królestwa, jego położenie oraz silna flota dawały władzy spory margines do popełniania błędów. Nawet rządy mocno nieudolnego monarchy, z reguły nie narażały całego państwa na ryzyko podbicia i utraty kontroli nad własnym terytorium. Ponownie, geografia jest tutaj ukrytym „bohaterem”, czynnikiem, który posiada i posiadał ogromne znaczenie. To właśnie dzięki niej, Brytyjczycy mogli odseparować się od kontynentu i wprowadzić u siebie korekty społeczno-ustrojowe tj. jak:

  • anglikanizm, skutkujący zerwaniem wpływów papieża i Watykanu,
  • system monarchii parlamentarnej, co w dużej mierze pozwoliło Brytyjczykom uniknąć absolutyzmu, a następnie wielkich i krwawych rewolucji,
  • bezkrwawa Chwalebna Rewolucja, po której powrócono zresztą do monarchii parlamentarnej,
  • zmiany dynastii rządzących.

Zdolność do izolacji Wielkiej Brytanii skutkowała m.in. tym, iż wrogowie Anglii nie mogli w pełni wykorzystywać momentów jej wewnętrznych słabości, ponieważ nie mieli oni dostępu do brytyjskiego terytorium. Francuzi posługiwali się wówczas Szkotami, jednak realnie nie mogli im w żaden sposób pomóc. Dlatego Londyn, wcześniej czy później, podporządkowywał sobie niepokornych „górali” z północy.

W Wielkiej Brytanii, pomimo bogatej historii wojen wewnętrznych, zawsze radzono sobie ze swoimi problemami samodzielnie. Możliwości ingerencji z zewnątrz były dość ograniczone, a państwo i społeczeństwo brytyjskie mogły przeobrażać się w dość naturalny sposób. Jakże inaczej na tym tle wyglądały choćby Hiszpania (o której sukcesję wybuchały europejskie wojny), Francja (i jej rewolucje, które stały się casus belli dla mocarstw zewnętrznych), czy rozdzierana przez zewnętrzne interesy i szarpana z każdej strony Rzeczpospolita Obojga Narodów. Jakże spójnym tworem było królestwo ze stolicą w Londynie, gdy porównamy je do rozbitych i rozdrobnionych na małe księstwa i państewka Niemiec i Włoch (co trwało aż do XIX wieku). 

 

Handel, biznes i komercjalizacja ekspansji kolonialnej

Imperium Brytyjskie było w swoim czasie synonimem biznesu. System bankowy, firmy, korporacje, usługi, przemysł, import, eksport. Wszyscy Brytyjczycy byli zainteresowani robieniem pieniędzy, a te najłatwiej pozyskiwało się na handlu towarów między macierzą, a koloniami i terytoriami zależnymi. Wojny toczone przez Wielką Brytanię w ogromnej mierze były efektem blokad handlowych, czy jakichkolwiek obostrzeń celnych, które mogły godzić w interes Londynu. Jako nacja wyspiarska, położona w tak strategicznym miejscu, Brytyjczycy patrzyli dalej niż tylko w stronę kontynentu. Właściwie Londyn dość szybko stracił zainteresowanie Europą (jako celem ekspansji) i sięgnął wzrokiem poza oceaniczny horyzont. Anglicy zorientowali się, iż korzystną metodą ekspansji jest jej komercjalizacja. Tak powstały tzw. Crown Charter Companies – czyli geograficznie tematyczne kompanie handlowe. Kompanie te otrzymywały sporą autonomię, dzięki czemu same dbały o własne interesy. Pokrywające się najczęściej z interesami korony. Kompanie często dysponowały własnymi flotami handlowymi, a niektóre również siłami zbrojnymi. To pozwalało uniknąć ograniczeń administracyjno-finansowych, z jakimi mamy do czynienia w przypadku centralnych, państwowych przedsięwzięć. Umożliwiało to osiągnięcie niespotykanie szybkiego tempa ekspansji niemal na wszystkich kierunkach i frontach, co napędzało rozrost potęgi imperium. Zwłaszcza, że dzięki komercjalizacji przedsięwzięć kolonialnych, kompanie handlowe były zdolne do samodzielnego zabezpieczania szlaków handlowych, a nawet prowadzenia wojen. Dla przykładu Kompania Wschodnio-Indyjska British Honourable East India Company (HEIC) czy Holenderska Verenigde Oostindische Compagnie (VOC) posiadały floty na poziomie przewyższającym średnie floty państw europejskich, a ponadto adekwatne fundusze. Same lądowe siły zbrojne Kompanii Wschodnioindyjskiej liczyły w pewnym momencie 260 tys. żołnierzy, a ich liczebność była wówczas o ok. połowę wyższa niż liczebność Armii Jego/Jej Królewskiej Mości. Wiele ze zwycięstw w Indiach, przypisywanych historycznie czerwonym kurtom, było tak naprawdę zwycięstwami najemnych żołdaków będących w służbie Kompanii Wschodnio-Indyjskiej. To czyniło ją państwem w państwie, a z jej wpływami musiał liczyć się nie tylko monarcha, ale i parlament. Lista podobnych przedsięwzięć podjętych na przestrzeni wieków XVI-XIX liczy sobie blisko 40 różnych kompani i inicjatyw.

Brytyjczycy opracowali ponadto sprawny model handlu trójkątnego. Dobra wyprodukowane w Wielkiej Brytanii przewożono do Afryki, gdzie zamieniano je na niewolników. Tychże transportowano na Karaiby i do kolonii, z których z kolei odbierano zasoby lokalne i zasilano nimi brytyjski przemysł produkcyjny.

Klasyczny model handlu trójkątnego. źródło – wikipedia.org

 

Perfidny Albion. Skuteczna polityka zagraniczna i zrozumienie geopolityki

Dysponując wspaniałą bazą wypadowo-zaopatrzeniową w postaci Wielkiej Brytanii, najpotężniejszą światową flotą zdolną bronić wyspy-macierzy, a także licznymi koloniami, Brytyjczycy doszli do wniosku, iż nieroztropnie byłoby ryzykować swoje przewagi, wikłając się w kosztowne wojny kontynentalne. Konflikty, w których to armia lądowa odgrywała decydującą rolę. I tak, po wojnach napoleońskich (tj. po 1815 roku) Londyn wybrał sposób dyplomacji określony później jako tzw. “wspaniała izolacja” (ang. Splendid Isolation). Konsekwentne unikanie stałych sojuszy z europejskimi i światowymi mocarstwami pozwoliło Brytyjczykom rozwijać swoje kolonialne imperium przez niemal kolejne stulecie. Anglosasi pilnowali przy tym, by na kontynencie żadna z sił nie osiągnęła dominującej przewagi. Wszystko po to, by zwalczające się stronnictwa europejskie pozostały skupione na sobie i nie spoglądały w stronę zamorskich Wysp Brytyjskich i ich kolonii.

Warto wspomnieć tutaj o związku przyczynowo-skutkowym pomiędzy okresem Splendid Isolation, a wcześniejszą porażką Anglików z Francuzami w Wojnie Stuletniej i utratą na rzecz tych drugich terytoriów we Francji. Bowiem to dzięki utracie terytoriów na kontynencie, Brytyjczycy nie musieli już wikłać się w wojny w ich obronie. Pozwoliło im to na przewartościowanie priorytetów, którymi powoli stawały się dominacja własnej floty na morzach i oceanach, a także rozrost zdobyczy kolonialnych. Druzgocąca klęska Anglików w XIV wieku, której konsekwencją była domowa Wojna Dwóch Róż pozwoliły Brytyjczykom w odpowiednim momencie (tuż przed Wielkimi Odkryciami Geograficznymi) uwolnić swoją uwagę od kontynentu oraz przeorientować się na politykę, która w efekcie doprowadziła do budowy największego światowego imperium. O ile w XIV wieku angielskie elity musiały być bardzo zaniepokojone porażkami, o tyle z dzisiejszej perspektywy wiemy już, że historia nigdy się nie kończy. I czasem nawet największa klęska może doprowadzić do późniejszej glorii i chwały narodu.

Warto w tym miejscu odnotować, iż Brytyjczycy potrafili właściwie oceniać nadchodzące zagrożenie i w odpowiednim momencie powstrzymać mocarstwo, które zagrażało ich interesom. Tak było nie tylko w już opisanych w cz. historycznej przypadkach Hiszpanii czy Francji, ale i również w przypadku Holandii (a konkretnie Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich). Holandii która w w XVII wieku stała się globalnym mocarstwem kolonialnym. Do tego momentu Londyn prowadził przyjazną politykę względem państw holenderskich. Anglicy i Holendrzy często walczyli ramię w ramię przeciwko Hiszpanom (na morzach) i Francuzom (na lądzie). Gdy jednak w połowie wieku Wyspy Brytyjskie stanęły w obliczu wojen domowych i rewolucji (czasy Cromwella), Holendrzy postanowili umocnić swoją pozycję. Stworzyli największą flotę handlową na świecie oraz zaczęli podważać brytyjskie zasady handlu morskiego. Londyn szybko zorientował się, że tuż pod jego bokiem wyrósł groźny pretendent do zdobycia dominacji na światowych wodach. W latach 1652-1784 doszło do czterech wojen angielsko-holenderskich, które ostatecznie powstrzymały zakusy Holendrów i ugruntowały pozycję Brytyjczyków. 

Dość mało powszechna jest też świadomość tego, że Brytyjczycy starli się bezpośrednio z Imperium Rosyjskim w czasie tzw. Wojny krymskiej (1853-1856) i ten konflikt wygrali (wespół z Francją, Turcją i Sardynią). W tym celu potrafili współdziałać i pojednać się z dotychczasowymi wrogami i konkurentami – Francuzami oraz Turkami. Pobicie Rosjan, powstrzymało ich ekspansję w stronę Morza Śródziemnego (kosztem Turcji), a także uwidoczniło zacofanie technologiczne heartlandowego imperium w stosunku do “Zachodu”. Dzięki temu Brytyjczycy zyskali olbrzymią przewagę psychologiczną na innych kierunkach rywalizacji (Rosjanie bowiem szukali “wyjścia” na światowe morza, m.in. poprzez Iran, czy Azję Środkową w kierunku Indii). 

W 1793 roku francuski pisarz Augustin Louis de Ximénès napisał poemat, w którym zamieścił pojęcie “La perfide Albion”. Określenie to, nadane przez reprezentanta największego dotychczasowego rywala Anglii, z pewnością można uznać za wielką pochwałę angielskiego sposobu prowadzenia dyplomacji. Perfidia Albionu to nic bowiem innego, jak umiejętność elastycznego prowadzenia polityki międzynarodowej, której celem był tylko i wyłącznie interes Londynu. Dzięki tak specyficznemu sposobowi prowadzenia dyplomacji, Brytyjczycy potrafili zarządzać balansem światowego ładu, który określono jako Pax Britannica. Imperium Brytyjskie, na każdym etapie jego rozrostu, przyczyniało się pośrednio, lub bezpośrednio do upadku konkurentów. Nie jest przypadkiem, że wprost proporcjonalnie do wzrostu potęgi Londynu, wpływy i siłę traciły kolejno: Hiszpania, Francja, Imperium Ottomańskie, Holendrzy czy nawet Mughalowie indyjscy. Brytyjczycy osłabiali rywali nie tylko poprzez bezpośrednie starcia, ale i również wykorzystując do tego odpowiednie sojusze. Często występując przeciwko dawnym sojusznikom u boku dawnych swoich wrogów.

 

Upadek Imperium – przyczyny

W 1913 roku Brytyjczycy władali ponad ¼  terytoriów całego globu, tj. powierzchnią ok. 35 mln km². Imperium było zamieszkiwane przez 450 mln ludzi, co stanowiło ok. 20% populacji naszej planety. Podwładnych brytyjskiej korony było więcej niż Chińczyków. Udział Imperium Brytyjskiego w światowej produkcji również wynosił ok. 20%. Londyn dysponował ogromnym kapitałem, a także całkiem sprawnym systemem administrowania imperium, które dzieliło się na macierz – Wielką Brytanię, dominia – terytoria zamorskie zamieszkiwane przez białych kolonistów (jak. np. Kanada, Australia, Nowa Zelandia), a także kolonie – zamieszkiwane przez ludność niebiałą. W strukturze tej dominia i kolonie same utrzymywały koszty własnej administracji, a często również lokalnej armii. Brytyjczycy stosowali przy tym niewielką stawkę podatków należnych koronie, które przeznaczane były na utrzymanie i rozwój floty, a także na niewielkie garnizony lądowe oraz brytyjską administrację na podległych terytoriach (urzędników cywilnych w koloniach było wówczas zaledwie ok. 3000 osób, bez personelu pomocniczego! – Oczywiście mowa o urzędnikach delegowanych z Londynu, a nie o lokalnej administracji).

Warto w tym miejscu zatrzymać się i zwrócić uwagę na siłę brytyjskiej korony w dominiach. Kanada, Australia czy Nowa Zelandia były zamieszkiwane przez ludzi wywodzących się głównie z Wielkiej Brytanii, a przez to kształtujących własne obyczaje na podobieństwo brytyjskich wzorców. Wielka Brytania i dominia to była jedna wielka anglojęzyczna rodzina. Grająca w krykieta i rugby, pijąca herbatkę oraz imprezująca przy ginie z tonikiem. A głową tej rodziny był monarcha zasiadający w Londynie. Wielka Brytania była jak matka, której dzieci rozjechały się po świecie, ale wciąż pamiętały i wciąż tęskniły. Dlatego też w każdym wielkim konflikcie, Australia, Kanada, Nowa Zelandia, a nawet Indie (posiadające pewnego rodzaju specjalny status) stawały z bronią u nogi i karnie ruszały bronić interesów macierzy.

Brytyjczycy osiągnęli mistrzostwo świata (dosłownie), jeśli chodzi o zarządzanie dominiami oraz koloniami. Dzięki niskiemu opodatkowaniu kolonii, a także sporym inwestycjom w ich rozwój, ryzyko buntu zostało zminimalizowane. Podległe koronie podmioty często same uznawały wyższość Anglików oraz dochodziły do wniosku, że ich zwierzchność jest dla nich niezwykle korzystna. Jednocześnie Brytyjczycy doskonale opanowali zdolność efektywnego dysponowania dość skromnymi siłami (jak na tak wielkie imperium), które potrafili szybko relokować w zagrożone miejsce. Dzięki tej sztuce, Londyn mógł utrzymywać swoją dominację przy nakładach na siły zbrojne rzędu zaledwie ok. 2% PKB (ok. 1913r.), które były przeznaczane głównie na flotę. Tu wprowadzono zasadę “two power standard” , która oznaczała, że marynarka brytyjska miała być większa od połączonych sił dwóch kolejnych państw w hierarchii morskiej. Royal Navy stacjonowała w miejscach strategicznych, strzegąc interesów handlowych imperium. Tj. Kanał Sueski, Gibraltar, Singapur, Malta, itd., gdzie wszędzie rozpościerała się Union Jack.

Sztuka optymalizacji administrowania imperium, umiejętność pozyskiwania kapitału (handel), jego inwestowania (przemysł) oraz pomnażania, a także umiejętność zdobycia i utrzymania dominacji na morzach oraz oceanach procentowały przez ok. 300 lat i pozwoliły stworzyć najbardziej rozległe imperium światowe w historii ludzkości. Imperium, które zostało zbudowane na zdrowej podstawie finansowej. Pieniądzu opartym o złoto. Zadłużenie imperium wynosiło wówczas (około 1913 roku) zaledwie kila procent PKB. Ówczesne Imperium Brytyjskie bardziej można przyrównać do olbrzymiej ośmiornicy trzymającej w mackach ¼ globu, niż do kolosa na glinianych nogach. Jak tak dość zdrowy i potężny organizm mógł upaść? Jak londyńskie elity mogły oddać światowy prymat na rzecz byłej kolonii? 

Koniec splendid isolation. Imperium wybiera.

Na początku XX wieku Imperium Brytyjskie posiadało trzech głównych konkurentów, którzy byli postrzegani jako zagrożenie w przyszłości. Była to z pewnością olbrzymia obszarowo Rosja (w której przyrost naturalny dawał przewagę demograficzną). Tak jak zjednoczone w latach 1866-1871 Niemcy (II Rzesza Niemiecka), w których rozwój skoncentrowanego w państwie przemysłu wydawał się nie do zatrzymania. Ostatnim potencjalnym pretendentem do obalenia brytyjskiej hegemonii były Stany Zjednoczone. Stany, z którymi Brytyjczycy nie chcieli prowadzić wojny, uznając (po porażce w amerykańskiej wojnie o niepodległość z 1783 roku), że byłaby ona niemożliwa do wygrania.

Układ sił w Europie został zarysowany jeszcze w XIX wieku, kiedy to w 1882 roku Cesarstwo Niemieckie, Królestwo Włoch i Monarchia Austro-Węgierska zawarły tzw. Trójprzymierze. Taki sojusz był oczywiście śmiertelnie niebezpieczny dla Francji. Dlatego ta  w 1892 roku zawarła z Rosją pakt mający przeciwważyć państwa centralne. Z początku to właśnie to drugie porozumienie zaniepokoiło Brytyjczyków, którzy dostrzegli, iż połączona flota francusko-rosyjska mogłaby stanowić zagrożenie dla Royal Navy. Szukając odpowiedzi na pojawiające się wyzwania Brytyjczycy podpisali w 1902 roku pakt z Japonią. Kończąc w ten sposób z polityką splendid isolation. To miało odciążyć rozciągniętą po całym globie siłę brytyjskiej marynarki wojennej. Pakt ten szybko okazał się niewystarczający, bowiem prawdziwym zagrożeniem dla morskiej hegemonii Brytyjczyków okazała się niemiecka flota. Budowana dopiero od 1871 roku marynarka, dzięki potędze przemysłu Rzeszy, szybko stała się drugą największą flotą świata ustępując tylko Royal Navy. Wobec takiego zagrożenia, w kwietniu 1904 roku został podpisany układ angielsko-francuski (tzw. entente cordiale). Dwa miesiące wcześniej wybuchła z kolei wojna rosyjsko-japońska, która zakończyła się w 1905r. spektakularną klęską caratu. Brytyjczycy dostrzegli wówczas słabość Rosjan, a tym samym nabrali obaw dotyczących tego, czy Paryż i Moskwa byłyby w stanie powstrzymać ew. ekspansję Trójprzymierza. Wobec powyższego elity w Londynie, wykorzystując jednocześnie słaby moment Rosji, zawarły z nią korzystny układ w 1907 roku, kończący rywalizację pomiędzy tymi mocarstwami o Azję Środkową (tzw. “Wielka Gra”). Brytyjczycy zagwarantowali sobie w ten sposób utrzymanie wpływów w części Persji, w Afganistanie i Tybecie. Jednocześnie dzień podpisania porozumienia z Rosją uznaje się jednocześnie za datę powstania tzw. Trójporozumienia brytyjsko-francusko-rosyjskiego.

Tego rodzaju polityka wprowadziła Brytyjczyków do jednego z dwóch europejskich bloków, które w 1914 roku rozpoczęły ze sobą zmagania w I Wojnie Światowej. Kwestią dyskusyjną jest, czy Brytyjczycy postąpili roztropnie wspierając Francuzów i Rosjan. Pamiętać bowiem należy, iż trzeci konkurent Londynu – Waszyngton, pozostawał neutralny. Co w oczywisty sposób stawiało tą stolicę w uprzywilejowanej pozycji względem stron konfliktu.

Późniejsze wydarzenia dowiodły, iż Francuzi byli w stanie praktycznie samodzielnie zatrzymać Niemców w pochodzie na Paryż (Bitwa nad Marną). Strona francuska posiadała wówczas przewagę liczebną nad Niemcami  (75 do 62 dyw.) nawet bez pomocy 6 brytyjskich dywizji. W zasadzie do momentu upadku Rosji (1917 r.) Francuzi mogliby prawdopodobnie utrzymać front w wojnie okopowej, a do tego czasu Brytyjczycy nie musieliby ponosić olbrzymich strat wojennych. To już jest jednak temat na zupełnie odrębną analizę historyczną. 

Wielka Wojna i jej skutki

Trwająca 4 lata I Wojna Światowa wykrwawiła oraz wyniszczyła Europę. Imperium Brytyjskie wyszło z tego starcia zwycięsko, przy czym sama Wielka Brytania była wolna od lądowych działań wojennych. Układ pokojowy mocno osłabił państwa centralne (Austro-Węgry zostały rozbite na szereg mniejszych państw, Niemcy utraciły terytoria na wschodzie – vide powstanie Polski). Brytyjczycy pozyskali od II Rzeszy kolejne kolonie i osiągnęli swój szczyt jeśli chodzi o wielkość imperium. Rosja uległa rewolucjom, utraciła terytoria na zachodzie (Polska, Bałtowie). Mogłoby się wydawać, iż Imperium, w stosunki do swojej konkurencji, zyskało niepomiernie. Jest to jednak tylko część prawdy. Wszystko to odbyło się ogromnym kosztem Londynu. Imperium Brytyjskie poniosło drugie największe wydatki wojenne (po Niemcach) sięgające ponad 35 mld. USD (II Rzesza – 37 mld USD, ale trzecia w tym zestawieniu Francja już znacznie mniej bo 24 mld USD). Ponadto spośród blisko 9 mln zmobilizowanych żołnierzy (na całe imperium razem z dominiami), niemal milion zginęło a kolejne 2 miliony zostały ranne. Dług publiczny imperium z 26% w stosunku do PKB w 1914 roku wzrósł do poziomu 100% PKB. A ponieważ olbrzymia część zadłużenia była długiem zewnętrznym i pochodziła z USA, natomiast dług ten musiał być spłacany w realnej walucie (opartej o złoto), nie można było od niego w żaden sposób uciec (tak jak się to robi dzisiaj przy pomocy dodruku/inflacji). Dlatego w okresie międzywojennym aż połowa dochodów budżetu Anglii przeznaczana była na spłatę długu. Niezwykle istotnym jest również fakt, iż po powstaniu ZSRR, Moskwa unieważniła wszelkie swoje długi wobec Londynu. Problemy finansowe imperium przełożyły się na znaczną redukcję środków przeznaczanych na armię i przede wszystkim flotę.

Ponadto, skutkiem sporych strat oraz problemów finansowych imperium w koloniach i dominiach zaczęły narastać nastroje niepodległościowe. Również w Indiach, które były niezmiernie dla korony brytyjskiej istotne. Z tej przyczyny w 1931 ustanowiono tzw. Statut Westminsterski, który uznał dominia za prawnie równe z Wielką Brytanią (w zasadzie poniekąd dominia otrzymały niepodległość, a więź z macierzą pozostała bardziej natury prestiżowej).

III Rzesza. Powrót demonów.

Elity brytyjskie szybko wyciągnęły wniosek, iż udział Wielkiej Brytanii w Wielkiej Wojnie od pierwszych dni jej wybuchu, niespecjalnie wzmocnił kraj. Wręcz go osłabił, zwłaszcza względem rosnącej potęgi USA. Kryzysy 20-lecia międzywojennego, ogromne zadłużenie państwa, problemy z pozyskiwaniem reparacji wojennych od Niemiec (z których spłacane były długi względem USA), problemy w dominiach oraz koloniach, a także nastawienie społeczne względem konfliktów zbrojnych – to wszystko wywarło ogromny wpływ na sposób prowadzenia polityki zagranicznej Londynu w latach 30-tych XX wieku. Problemy starano się z początku rozwiązywać poprzez Ligę Narodów, która jednak okazała się ciałem zupełnie bezwładnym (głównie z tego powodu, iż inicjator – USA, nie weszły w jej skład, a w 1933 roku Ligę opuściły Niemcy). Brytyjczycy, podobnie jak Francuzi, cierpieli w tym czasie na coś w rodzaju syndromu wojennego. Świadomość, że Wielka Wojna przetrąciła kręgosłupy omawianym mocarstwom, sprawiała, iż za wszelką cenę chciały one uniknąć wzięcia udziału w kolejnym wielkim konflikcie. To stało się przyczyną polityki appeasmentu, czyli ustępstw wobec żądań państw agresywnych, tj. III Rzesza.

Polityka appeamentu doprowadziła do wzrostu potęgi III Rzeszy, która wchłonęła Austrię oraz Czechy. W 1939 roku ponownie doszło do sytuacji, w której Wielka Brytania stanęła w obliczu zagrożenia ze strony trzech konkurentów. USA, ZSRR oraz III Rzeszy. Sytuacja sprzed Wielkiej Wojny powtórzyła się. I podobnie jak przed I WŚ, Brytyjczycy zamiast neutralności, wybrali wojnę. I to przeciw najsłabszemu z konkurentów. Wskazać bowiem należy, iż w 1939 roku to ZSRR dysponowało największą armią w Europie (o ile nie na świecie) oraz posiadało aż 190 mln mieszkańców (USA – 132 mln, III Rzesza – 69 mln). Stalin olbrzymim kosztem zdołał zbudować nowoczesny i wydajny przemysł zbrojeniowy. W porównaniu z ZSRR, Niemcy były wówczas słabsze i gospodarczo i demograficznie. Miały również mniej liczną armię, a także były osamotnione na arenie międzynarodowej. Teoretycznie więc, kierując się polityką Perfidnego Albionu, Londyn winien raczej wspierać Berlin, a co najmniej zachować neutralność licząc na to, że ekspansja Hitlera osłabi konkurencję w postaci Moskwy i Paryża.

Co niezwykle istotne, Brytyjczycy, co do zasady mieli w 20-leciu międzywojennym wolną rękę w zakresie polityki międzynarodowej. Z Francuzami łączył ich jeszcze przedwojenny pakt entente cordiale, który jednak nie obligował Londynu do obrony Paryża w przypadku napaści ze strony Niemiec. Również Trójporozumienie wyczerpało swój format, wraz z upadkiem Caratu w Moskwie. Wskazać ponadto należy, iż Hitler nie przejawiał chęci do podboju Wielkiej Brytanii aż do końca II Wojny Światowej. Wręcz przeciwnie, proponował różnego rodzaju układy, sądząc, iż morska i kolonialna potęga Brytyjczyków doskonale uzupełniałaby kontynentalną siłę III Rzeszy. Biorąc to wszystko pod uwagę, polityka brytyjskich elit w pierwszej połowie XX wieku (przed obiema wojnami światowymi) stanowiła zaprzeczenie dotychczasowej, wielowiekowej dyplomatycznej tradycji. Tradycji, która przecież doprowadziła imperium do szczytu jego potęgi. Dlaczego więc Wielka Brytania udzieliła w kwietniu 1939 roku gwarancji II Rzeczpospolitej? Dlaczego na kilka dni przed wybuchem wojny, Londyn zawarł z Warszawą Sojusz? Jedynym logicznym wyjaśnieniem tak absurdalnego, z punktu widzenia Brytyjczyków, kroku jest to, że elity brytyjskie miały nadzieję, iż ich stanowcze stanowisko powstrzyma wybuch wojny w ogóle. Że Hitler przestraszy się nowopowstałej koalicji (Wlk. Brytania & Francja & Polska vs samotna III Rzesza). Jednocześnie zwrócić uwagę należy na fakt, że prawdopodobnie do takiego stanowiska Londyn został przekonany przez Józefa Becka. Wskazać bowiem należy, że po nieżyjącym już wówczas Józefie Piłsudskim, Józef Beck był pierwszym europejskim mężem stanu (nie boję się tego napisać), który dostrzegł, iż Hitlera może powstrzymać tylko twarda i stanowcza postawa. I była to prawda. Została ona jednak zrozumiana przez Londyn i przez Paryż dużo za późno. Bowiem tego rodzaju dyplomatyczna gra dawała szansę na powodzenie jeszcze we wrześniu 38 roku przy okazji nacisków Hitlera na Czechosłowację. Okazała się natomiast nieskuteczna w kwietniu i wrześniu 1939 roku.

Z tej perspektywy wydaje się być oczywistym, iż Brytyjczycy wcale nie musieli dołączać do wojny przeciwko III Rzeszy we wrześniu 1939 roku. I to jeszcze w obronie Polski, która siłą rzeczy musiała ulec napierającym z dwóch stron potęgom totalitarnym. Londyn posiadał spore pole manewru, a także potencjalnie wiele czasu na zwłokę oraz na podjęcie strategicznych dla siebie decyzji. Jak doskonałą pozycję geopolityczną posiadałaby Wielka Brytania, gdyby w II WŚ zachowała neutralność, a Hitler po zajęciu Francji napadłby na ZSRR. Wówczas to Stalin wysyłałby błagalne listy do Londynu (gdy w rzeczywistości, to dyplomaci brytyjscy w 1939 roku starali się ubłagać Stalina o pomoc dla Polski). To zagadnienie nadaje się na osobną rozprawę, ale nawet tak skrótowe ujęcie tej problematyki pokazuje, jak infantylne są teorie mówiące o tym, iż Anglicy udzielili Polsce gwarancji tylko po to, by zwrócić na Polskę agresję Hitlera (a następnie dochowali tych gwarancji wbrew własnym interesom!). Abstrahuję tutaj od ahistoryczności takiego rozumowania, bowiem Hitler swoje kolejne (po czechosłowackich) żądania wystosował w kierunku Polski, zanim ta otrzymała jakiekolwiek gwarancje.

Wracając do Wielkiej Brytanii. Wskazać należy, iż w 1939 roku udzielając Polsce kwietniowych gwarancji, a następnie podpisując z nią układ sojuszniczy z 25 sierpnia 1939 roku, Anglicy po raz pierwszy od 300 lat uzależnili swój udział w wojnie kontynentalnej od woli i działań państw trzecich (tj. od Hitlera który mógł napaść na Polskę, oraz od Polski, która mogła zdecydować o odrzuceniu niemieckich roszczeń i zbrojnego wystąpienia w swojej obronie). Wcześniej to Brytyjczycy tworzyli koalicje, a także sami decydowali o tym kiedy i na jakich warunkach przystąpią do wojny oraz po której stronie konfliktu. Tym razem obrali stronę od razu, jeszcze przed wojną, ryzykując, że po jej wybuchu będą musieli natychmiast do niej przystąpić. I tak się rzeczywiście stało.

Skutki II Wojny Światowej – upadek imperium.

Na konferencji jałtańskiej z lutego 1945 roku spotkali się przywódcy ZSRR, USA oraz Wielkiej Brytanii. Chyba wszyscy kojarzą zdjęcie siedzących obok siebie: Franklina Delano Roosevelta, Winstona Churchilla oraz Józefa Stalina. Jednak z tej trójki, tylko dwóch reprezentowało mocarstwa zwycięskie. Wielka Brytania wygrała wojnę, ale podobnie jak wiele innych państw przegrała pokój. Różnica między Anglikami, a Polakami była taka, że ci pierwsi przegrali trochę mniej. Ale też startowali z innego poziomu (światowego imperium). Dziś nikt chyba nie ma wątpliwości, iż brytyjski mąż stanu na konferencji jałtańskiej miał o wiele mniej do powiedzenia niż dwaj pozostali panowie. Można by zaryzykować nawet twierdzenie, że W. Churchill pełnił w Jałcie rolę bardziej protokolanta i sekretarza niż decydenta. Sprawował funkcje wizerunkowo-prestiżowe w imieniu dumy korony brytyjskiej. Oczywiście jest to sformułowanie na wyrost, jednak ukazuje ono realia, jakie nastąpiły już w okresie trwania wojny oraz szczególnie po 1945 roku.

źródło: wikipedia.org

Jeszcze w lipcu 1944 roku z inicjatywy USA, Londyn musiał zgodzić się na wprowadzenie systemu Bretton Woods. Wcześniej, we wrześniu 1940 roku doszło do porozumienia niszczyciele za bazy. Na jego mocy USA przekazało Brytyjczykom 50 starych niszczycieli w zamian za 99-letnią dzierżawę gruntów pod budowę baz wojskowych na terenie brytyjskich posiadłości na Karaibach, Bermudach i Nowej Fundlandii. Niemal całą wojnę, Brytyjczycy byli wspierani finansowo i sprzętowo (lend&lease) przez USA, jednak nie za darmo. Dług względem Waszyngtonu stale rósł, a w 1945 roku Wielka Brytania skończyła jako bankrut z długiem publicznym na poziomie 200% PKB.

Opłakana sytuacja powojenna Londynu przełożyła się na późniejszy okres, w którym Brytyjczycy tracili kolejne części swojego imperium. Obie wojny zrujnowały dobrze funkcjonujący mechanizm, a przecież Imperium Brytyjskie wcale nie musiało wchodzić do światowych konfliktów (zwłaszcza jako pierwsze). W obu przypadkach Niemcy nie były zdolne do zagrożenia ani samej Wielkiej Brytanii, ani jej koloniom (słabsza flota). Brytyjczycy dobrowolnie zrezygnowali z pozycji neutralnej, mylnie oceniając, iż Berlin jest w stanie zachwiać ich pozycją i zdominować Europę. A przecież mogli poczekać i włączyć się do walki dopiero, gdyby sytuacja tego wymagała.

Zmierzch…

Po dwóch potężnych knockdownach, które powaliły Brytyjczyków na kolana wkrótce przyszedł trzeci, śmiertelny dla imperium cios. W 1947 roku, na skutek klęski głodu oraz narastającego niezadowolenia, niepodległość ogłosiły Indie (które z początku uzyskały status kolejnego dominium) oraz Pakistan. Notabeneoba państwa natychmiast rozpoczęły między sobą wojnę. Tym samym korona brytyjska straciła swój najcenniejszy klejnot.

Brytyjskie Indie (różowe) oraz podległe im ksiąstewka władców hinduskich. Źródło: https://commons.wikimedia.org

W 1956 roku egipski prezydent Abdul Gamal Naser upokorzył Francję i Anglię poprzez nacjonalizację zarządzanego przez oba te państwa Kanału Sueskiego. Kanału, który był i jest jednym z najważniejszych punktów strategicznych na globie. Zwłaszcza dla potęg morskich. Francuzi i Anglicy, wespół z Izraelem podjęli akcję odzyskania kanału. Militarnie interwencja komandosów i sił lądowych Izraela się powiodła. Jednak politycznie wydarzenie to doprowadziło do jeszcze większego upokorzenia Paryża i Londynu. Po zajęciu Kanału Sueskiego przez brytyjsko-francusko-izraelskie siły, Amerykanie zagrozili wyprzedażą rezerw w funcie szterlingu co spowodowałoby załamanie się brytyjskiej waluty. Jednocześnie Arabia Saudyjska ogłosiła embargo na dostawy ropy do Francji i Wielkiej Brytanii, a USA wstrzymało swoje dostawy paliwa. Ostry sprzeciw wyraziło również ZSRR. W obliczu takich gróźb siły inwazyjne zostały wycofane z Egiptu. Wydarzenie to uznaje się za symbol końca Imperium Brytyjskiego, które od tej pory utraciło wszelką zdolność do prowadzenia całkowicie samodzielnej polityki zagranicznej, bez względu na reakcje innych mocarstw.

Słabość Londynu objawiała się również w kolejnych latach. Począwszy od końca lat 60-tych, rozpoczął się konflikt w Irlandii Północnej, którą Irlandczycy próbowali przyłączyć do reszty swojego państwa. Ten konflikt wewnętrzny Zjednoczonego Królestwa trwał aż do końca XX wieku tj. do 1998 roku.

Jeden z plakatów propagandowych IRA wraz z przesłaniem. Źródło: https://www.reddit.com/r/PropagandaPosters/comments/38r8gw/resistance_ira_1980s/

Słabość Brytyjczyków została dostrzeżona przez argentyńską juntę, która w 1982 roku zdecydowała się na podbój Falklandów. Inwazja Argentyńczyków powiodła się, jednak Anglicy, pod wodzą żelaznej damy – Margaret Thatcher, odbili wyspy odnosząc spektakularne zwycięstwo. W żaden sposób nie poprawiło to jednak sytuacji i pozycji geopolitycznej Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej.

Wojna Falklandzka- wojna która uratowała kadencję Żelaznej Damy i zapewniła jej kolejną. Źródło: en.wikipedia.org

Ostatnim z objawów upadku potęgi kolonialnej Londynu było symboliczne przekazanie władzy nad Hongkongiem w ręce Chińskiej Republiki Ludowej co miało miejsce w 1997 roku. Hongkong był strategiczną bazą wypadową na Dalekim Wschodzie, gdzie Brytyjczycy zbudowali port dla floty oraz lotnisko.

Podsumowanie

Wiek XX rozpoczął się dla Imperium Brytyjskiego zwyczajnie źle. A skutki podejmowanych przez elity brytyjskie decyzji, okazały się katastrofalne dla Londynu. Wskutek I i II Wojny Światowej Wielka Brytania utraciła dominację na morzach (na rzecz USA), City straciło prymat na rynkach finansowych na rzecz Wall Street¸ funt szterling został wyrugowany przez dolara, finanse publiczne ostały się na poziomie bankruta, a w dominiach i koloniach górę wzięły idee niepodległościowe. Jakby tego było mało, Anglicy stracili resztki prestiżu i szacunku na arenie międzynarodowej, co objawiło się przez rzucanie wyzwań Brytyjczykom przez tak marginalnych graczy jak Argentyna czy Egipt. Ten spektakularny upadek imperium był tym bardziej specyficzny, że przecież Zjednoczone Królestwo wygrało obie wojny światowe oraz uniknęło inwazji na własne macierzyste terytorium. I cóż z tego, skoro Brytyjczycy przegrali de facto pokój…

 

Koniec części pierwszej.

 

Krzysztof Wojczal & Enemy & Bogaty.men

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

 

P.S. 🙂

Odpowiadając na liczne komentarze dot. udziału Brytyjczyków w I i II WŚ. Celem opracowania nie było krytyka decyzji i wyborów podejmowanych przez elity z Londynu ( i takiej w tekście nie ma), a ukazanie szerszej perspektywy geopolitycznej dla Wielkiej Brytanii. To, że udział w obu światowych konfliktach od pierwszych dni zdewastował Imperium Brytyjskie to fakt historyczny. Kwestia, czy Brytyjczycy mogli i mieli podstawy by pokierować losem kraju inaczej, to już sprawa na zupełnie odrębną – historyczną analizę. Niemniej fakty są takie. Do powstania imperium doprowadziła m.in. splendid isolation. Do upadku, zaangażowanie się w kontynentalnych konfliktach 🙂 

 

Bibliografia:

Gregory Clark; Interpreting English Economic History 1200-1800:
Malthusian Stasis or Early Dynamism
Stephen Broadberry; BRITISH ECONOMIC GROWTH, 1270-1870
Stephen Broadberry; British Economic Growth, 1270-1870: an output-based approach
Jutta Bolt; GDP per capita since 1820
Nicholas Crafts; Regional GDP in Britain, 1871-1911:
Some Estimates
Stephen Broadberry, Kevin O'Rourke; The Cambridge Economic History of Modern Europe vol. 2
Roderick Floud, Paul Johnson; Cambridge Economic History of Modern Britain vol 1-3
Stephen Broadberry & inni, British Economic Growth 1270-1870
UK Marine management Organisation; Mapping UK shipping density and routs from AIS
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2014/sep/09/sun-ever-set-on-british-empire
https://www.pb.pl/od-konca-globalizacji-po-upadek-wielkiej-brytanii-forbes-kresli-3-scenariusze-po-brexicie-835191
https://harpers.org/archive/1939/10/the-future-of-the-british-empire/
https://www.foreignaffairs.com/articles/united-kingdom/1946-07-01/future-british-imperial-preferences
https://www.foreignaffairs.com/reviews/capsule-review/1926-07-01/cassandra-or-future-british-empire
http://www.aljazeera.com/indepth/opinion/2012/03/201232710859674817.html
http://cadmus.eui.eu/handle/1814/46111
http://theconversation.com/the-commonwealth-and-britain-the-trouble-with-empire-2-0-73707
Jak błędy polityczne zatopiły Imperium Brytyjskie
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sojusz_brytyjsko-japoński https://pl.wikipedia.org/wiki/Porozumienie_rosyjsko-angielskie https://pl.wikipedia.org/wiki/Trójprzymierze https://pl.wikipedia.org/wiki/Ententa https://pl.wikipedia.org/wiki/I_wojna_światowa#Skutki_wojny
Geografia http://www.national-geographic.pl/blogi/archiwum/wielka-brytania-bogactwa-naturalne https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Wielka-Brytania-Gospodarka;4575694.html https://tvn24bis.pl/wiadomosci-gospodarcze,71/uzaleznieni-od-gazu-wielka-brytania-importuje-coraz-wiecej,404995.html https://nafta.wnp.pl/rosnie-wydobycie-ropy-i-gazu-w-wielkiej-brytanii,264826_1_0_0.html http://biznesalert.pl/bp-oglasza-odkryto-nowe-pola-ropy-naftowej-morzu-polnocnym/
Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

51 komentarzy

  1. Piękny artykuł ale wnioski końcowe, szczególnie w odniesieniu do udziału w II WŚ, nie do końca trafne. Największym zagrożeniem dla interesów Wielkiej Brytanii w końcu lat 30-tych była potencjalna hegemonia Niemiec na kontynencie europejskim. I do tej hegemonii nie było wcale daleko. Brytyjskie elity w 1939 roku całkiem prawidłowo oceniły sytuację. Bez udziału WB w wojnie a co za tym idzie bez stosunkowo szybkiego włączenia się do wojny USA, ZSRR nie wytrzymałoby naporu III Rzeszy. Bez Lend Lease dla WB nie byłoby Lend Lease dla ZSRR. Rooseveltowi byłoby niezmiernie trudno przekonać kongres do Lend Lease tylko dla Stalina gdyby WB nie uczestniczyła w wojnie, nie byłoby bombardowań Londynu i u-botów na Atlantyku. Z kolei Niemcy mieliby całkowitą swobodę w zaopatrywaniu się w deficytowe surowce podczas inwazji na ZSRR. Upadek ZSRR lub drastyczne osłabienie tego kraju oznaczałby dominację III Rzeszy z jej wysoką kulturą techniczną i organizacyjną, dostęp do surowców i panowanie nad setkami milionów taniej siły roboczej. Ile czasu zajęłoby III Rzeszy zbudowanie silnej floty i lotnictwa tak żeby skutecznie zagrozić WB ?

    Unikając udziału w II WŚ WB być może chwilowo zachowałaby imperium i poprawiła swoją sytuację finansową ale za to wyhodowałaby sobie konkurenta który byłby zdolny całkiem fizycznie zmieść Brytyjczyków z powierzchni ziemi. A deklaracje Hitlera w sprawie jego sympatii dla Brytyjczyków nie mają tu nic do rzeczy. Deklaracje dużo łatwiej zmienić niż twarde ekonomiczno-wojskowe realia. Dopuszczając do zmiany owych ekonomiczno-wojskowych realiów na korzyść III Rzeszy Brytyjczycy sami by sobie założyli stryczek na szyję.

    1. Jak pisałem w innym komentarzu. Temat wymaga odobnej analizy tutaj został jedynie zarysowany do przemyślenia. Natomiast proszę zwrócić uwagę że Pan analizuje sytuację z perspektywy “wiedzacego”. Tzn. Pan już wie, że Francja padła bardzo szybko. I że ZSRR miało olbrzymie problemy by kontraatakowac bez pomocy lend&lease. Ale w latach 30 tego nie wiedziano. Francuzi w I WŚ zatrzymali atak Niemców praktycznie sami. Przed II WŚ dysponowali Linią Miginota. A ZSRR było potęgą. Więc Brytyjczycy mieli podstawy do obrania innej polityki. Jednocześnie zwracam uwagę na to że ZSRR nie powstrzymalo Hitlera w 41 dzięki lend&lease. Werhmacht nie mial odpowiedniej logistyki. Niemcy nie byly zdolne do podbicia ZSRR. Bez lend &lease ZSRR by się obrobilo. Tylko problem bylby z kontrofensywą. Brytyczycy nic nie zmienili w 39(Polska), w 40 (Francja) i w 41 (ZSRR). Spokojnie mogli czekać do tego czasu. Może nawet dłużej.
      Pozdrawiam
      KW

      1. Wcale nie jest o oczywiste, że ZSRR by się obroniło bez udziału Wielkiej Brytanii w II WŚ. Poniżej wymieniam najważniejsze konsekwencje braku udziału Brytyjczyków w II wojnie światowej. Być może żadna z nich pojedynczo nie była decydująca dla obrony ZSRR przed agresją niemiecką ale łącznie…

        1. Brak blokady handlowej Niemiec
        2. Brak wojny na Atlantyku – brak konieczności inwestowania Niemiec w rozbudowę floty U-botów
        3. Brak BEF we Francji
        4. Brak BofB (strata ok 1700 samolotów i załóg)
        5. Brak sił brytyjskich w Grecji (to np. brak konieczności niemieckiego desantu na Kretę i przyspieszenie kampanii greckiej )
        6. Pytanie czy Jugosławia przystępuje do j wojny z Niemcami kiedy pomiędzy III Rzeszą a WB panuje pokój czy też następuje gładka wasalizacja tego kraju ?
        7. Brak zaangażowania brytyjskiego a co za tym idzie niemieckiego w wojnę w Afryce
        8. Brak konieczności inwestowania III Rzeszy w obronę plot w takiej skali ze względu na mniejsze zagrożenie brytyjskimi nalotami
        9. Brak konieczności utrzymywania tak znacznych sił niemieckich w Norwegii (ok. 300 000 żołnierzy)
        9. Brak brytyjskiego wsparcia ruchu oporu w wielu okupowanych krajach Europy
        10. Brak albo duże opóźnienie Lend Lease dla ZSRR
        11. Brak lub duże opóźnienie przystąpienia USA do wojny

        Wszystkie zwolnione zasoby III Rzesza może wykorzystać dla wzmocnienia inwazji na ZSRR. ZSRR być może obroni się ostatkiem sił w 1941 ale wątpliwe żeby to się udało w 1942. Zbyt późne przystąpienie Wielkiej Brytanii do wojny to mogłaby być musztarda po obiedzie.

        1. Wszystko prawda. Jednak żadna z tych okoliczności nie wpływa, w moim przekonaniu, na możliwość powodzenia kampanii przeciw ZSRR. Zwracam uwagę na fakt, że Niemcom w 1941 i 1942 nie zabrakło wcale czołgów, ludzi, dywizji etc.etc. tylko zabrakło im zdolności logistycznych. Po stronie sowieckiej –> Brak odpowiednich linii kolejowych (inny rozstaw torów, szyny znacznie słabsze, które pękały pod ciężarem niemieckich lokomotyw) , brak utwardzonych dróg. Po stronie niemieckiej –> brak wystarczających zasobów transportowych (konie, ciężarówki) by uzupełniać zapasy dywizji frontowych. Brak odpowiedniej ilości kadr na zapleczu logistycznym. Werhmacht w 1941 roku musiał się w sierpniu zatrzymać na cały miesiąc, bo Niemcy nie mieli już ani paliwa, ani amunicji. Logistyka tak bardzo kulała, że Niemcy mieli miliony mundurów zimowych na zimę 41/42. Tylko, że nie wyjechały one z magazynów w Niemczech, bo w pierwszej kolejności uzupełniano braki amunicji. Sytuacja logistyczna Niemców była tragiczna. I ta sytuacja gnębiła wojska frontowe przez całą wojnę.

          Jednocześnie zwracam uwagę na fakt, że bez Wielkiej Brytanii, Francuzi prawdopodobnie nie zdecydowaliby się na wysłanie całej dostępnej armii (nie ulokowanej defensywnie na np. Linii Maginota) do Belgii. Co za tym idzie, wygrałby prawdopodobnie inny wariant planu obronnego zakładający rozstawienie obrony wzdłuż granicy francusko-belgijskiej (a był taki). W konsekwencji atakujące niemieckie dywizje pancerne przez Ardeny natknęłyby się na silną obronę, w trudnym do zdobycia terenie. Co by to mogło oznaczać? Porażkę manewru oskrzydlającego, brak odcięcia sił francuskich w Belgii (co miało miejsce w rzeczywistości) i prawdopodobnie potrzeba frontalnego uderzenia na przygotowane do obrony pozycje francuskie. Prawdopodobieństwo utknięcia ofensywy byłoby bardzo duże, bowiem Niemcy posiadali słabą broń pancerną, która wygrywała Blitzkrieg manewrem a nie frontalnym atakiem. Tymczasem francuska broń ppanc oraz ich bardzo dobre na tamten czas, znacznie lepiej opancerzone od frontu czołgi, były bronią wystarczającą by stawić czoła niemieckim siłom.

          Scenariusz wojny okopowej na froncie zachodnim mógłby się powtórzyć (nie wiem czy tak by się stało, ale jest prawdopodobne, że Niemcy nie zdobyliby w scenariuszu bez Brytyjczyków, tak szybko Paryża!).

          To z kolei dawało Brytyjczykom czas na podjęcie decyzji “co dalej”.

          Oczywiście te kwestie omawiamy post-factum. Brytyjczycy podjęli decyzje o przystąpieniu do wojny jeszcze przed jej wybuchem. Ale spokojnie mogli zakładać, że dzięki Linii Maginota i odpowiedniej stategii, Francuzi zatrzymają ofensywę niemiecką i wojna przerodzi się w długotrwałe działania wojenne. Tak zresztą kalkulował Stalin.

          Dziękuję za ciekawy komentarz i pozdarwiam
          KW

    2. III rzesza nie była w stanie zająć całego ZSRR co najwyżej podkreślam co najwyżej Niemcy i ich satelici mogliby opanować obszar do Uralu lecz poza opanowaniem trzeba go jeszcze utrzymać , kto by to zrobił?

      1. Gdyby nie obłęd rasizmu aryjskiego to Syberia przyjęłaby dowolną okupację conajmniej z obojętnością… komuniści nie bardzo dbali o relacje z tamtejszymi ludami.

  2. Znakomity materiał i ciekawa analiza oraz wnioski, ale…. tak jak w wielu innych przypadka również i tutaj ocena błędnej czy prawidłowej polityki opiera się na skutkach, co jest w zasadzie oczywiste, jednak nie odpowiada na pytanie czy inna postawa np. sugerowana neutralność nie doprowadziłaby do daleko idących bardziej niekorzystnych skutków. Podbicie przez Niemcy kontynentu prędzej czy później musiałoby zakończyć neutralność i mogłoby skończyć się podporządkowaniem. A czy Niemcy przegraliby bez zaangażowania UK? Niemcy chyba często są niedoceniani w takich suchych analizach a oni potrafią się niesamowicie zmobilizować.
    A może po prostu UK poprzez niewystarczający potencjał macierzy w porównaniu do wielkości innych potęg nie miała już szans na utrzymanie światowej hegemonii.

    1. Witam. Jak pisałem, to czy taka a nie inna polityka by coś zmieniła nadaje się na odrębną analizę. Historyczną. Mam chęć taką napisać ale nie wiem kiedy i czy powstanie. Tematów w kolejce jest tak dużo…Tutaj problem został jedynie zarysowany by pokazać nieco inny kontekst. Wart przemyśleń.
      Pozdrawiam
      KW 🙂

  3. Parę uzupełnień – UK dopiero po wygraniu niezwykle zaciętych wojen morskich z Niderlandami w połowie XVII w. stało się na stale pierwszą potęgą morską – aczkolwiek potęgą cały czas kwestionowaną przez różne koalicje. Kolejnym kamieniem milowym było zajęcie Gibraltaru w 1704 i potwierdzenie stałej obecności pokojem w Utrechcie w 1713. Trafalgar był końcem drogi, w której UK uzyskało wreszcie [w miarę stabilne – bo Francja i USA i w “porywach” zjednoczone Włochy podgryzały czasami ten status] do końca wieku OFICJALNE UZNANIE przez resztę mocarstw jej roli “niekwestionowanego” pierwszego imperium morskiego – to się dokonało faktycznie w 1815 podczas “koncertu mocarstw” na kongresie w Wiedniu…. Notabene kupcy niderlandzcy od XVI w. opanowali handel z Polską poprzez Gdańsk, dlatego Polska w optyce Londynu była widziana [niejako prewencyjnie] jako “stały” wróg UK. Stąd i handel z Moskwą [najpierw poprzez Archangielsk – od Iwana Straszliwego – ciągle mamionego przez Elżbietę perspektywą małżeństwa] i próba okrążenia Polski [właściwie wtedy Rzeczypospolitej Obojga Narodów], ale też systematyczne wspieranie Prus od momentu, gdy usamodzielniły się po “potopie” szwedzkim. Co docelowo owo wspieranie Prus skończyło się tragicznie dla UK, gdy po zjednoczeniu II Rzeszy w 1871 powstał twór, który stopniowo szybko uzyskał siłę ekonomiczną wypierającą UK z kontynentu swoimi lepszymi produktami, a w ślad za tymi sukcesami popadł w pychę i zamiast uznać pozycje UK i dogadać się co do “podziału tortu” – zaczął rywalizować na twardo z UK – czyli ze swoim dotychczasowym hojnym protektorem i sojusznikiem. Za Wilhelma II [gdzie matką Wilhelma II była najstarsza córka królowej Wiktorii] – od momentu budowy Hochseeflotte – dotychczasowe kordialne stosunki – długofalowe i utrwalane koligacjami na obu tronach [mężem królowej Wiktorii był przecież ukochany książę Albert [czyli sakso-koburski książę – który na dodatek dla poślubionej Wiktorii był…kuzynem] – wszystko to przekroczyło punkty krytyczne w ocenie Londynu i zostało zastąpione konfrontacją i powstaniem Grand Fleet, gdy uderzono w najczulszy punkt UK – władztwo nad morzami. Można powiedzieć – reakcja UK okazała się niewspółmiernie ostra – nadmiernie “emocjonalna” – UK mogło nie wchodzić do wojny europejskiej, zaś ewentualne wejście – dokonać dopiero po zasadniczym rozstrzygnięciu na lądzie. Być może nawet wspólnie z USA – metodą inwazji – dla przywrócenia równowagi sił mocarstw lądowych na “kontynencie”. Notabene – Wilhelm II był również krewnym Romanowów – to pokazuje, jak słabą siłą są koligacje monarchów w obliczu twardej polityki i interesów państw i bloków. Cóż, nadrzędna zasada Mackindera “Going Concern” się kłania…. ===== Co do zajęcia Norwegii w 1940 – głównym powodem było zabezpieczenie dostaw rudy żelaza przez Szwecję poprzez porty północne Norwegii. Skłoniła do tego m.in. “zima stulecia” 1939/1940 która odcięła w zimie dostawy ze Szwecji poprzez Bałtyk. Słone Morze Norweskie, omywane Golfsztromem, niezamarzające – zapewniało stałość dostaw… Główną “podstawą operacyjną” i bazą dla U-bootów były od jesieni 1940 porty Zatoki Biskajskiej – także z uwagi na odległość do Kampanii Atlantyckiej. Bazy w Norwegii miały marginalne znaczenie – służyły głównie od jesieni 1941 do zwalczania konwojów do Murmańska, rolę w kampanii atlantyckiej dla U-bootów odzyskały dopiero od sierpnia 1944 – po utracie Francji. Ale wtedy U-bootwaffe była już cieniem dawnej skuteczności…. GIUK w I i II w.św. miał znaczenie dla blokady jednostek nawodnych – nie podwodnych. W I w.św. głównymi bazami dla U-bootów były porty niemieckie Morza Północnego i zajęte porty belgijskie. Dopiero “zimna wojna” i budowa atomowych flot podwodnych z rakietami balistycznymi, spowodowały, że GIUK stał się strategiczną linią blokady względem sowieckiej Floty Północnej – względem jej atomowych “boomerów” i szturmowców – ale i względem zespołów nawodnych budowanych wokół krążowników rakietowych. Co do Kanału La Manche – lub “lepiej” Kanału Angielskiego – tylko raz ciężkie okręty Kriegsmarine [pancerniki, czy raczej krążowniki bojowe [liniowe] “Scharnhorst”, “Gneisenau” i ciężki krążownik “Priz Eugen”] dokonały tzw. “marszu przez Kanał” w lutym 1942. Była to taktyczna wygrana – szeroko i głośno reklamowana przez Goebbelsa, ale także piętnowana przez prasę brytyjską jako “największe upokorzenie naszej dumy morskiej od czasu zwycięstwa nad Niezwyciężoną Armadą”. Natomiast strategicznie była to klęska planu Readera i wycofanie się z użycia ciężkich okrętów na Atlantyku… ======== Co do kluczowej decyzji UK wejścia do wojny w I w.św. – najpierw Londyn proponował zwołanie konferencji międzynarodowej w sprawie Serbii, Austro-Wegier i Rosji – także z udziałem Niemiec – ale 26 lipca i Niemcy i Austro-Węgry odrzuciły tę propozycję. Londyn utracił równowagę i chłodny osąd sytuacji, gdy 3 sierpnia Niemcy dokonały inwazji na Belgię. Ten obszar od 200 lat był traktowany przez UK jako teren specjalnego znaczenia i szczególna “brytyjska nadzorowana zdalnie strefa bezpieczeństwa”. Natychmiast po inwazji na Belgię Londyn w tym samym dniu postawił ultimatum Niemcom żądając wycofania z Belgii – a gdy Berlin odmówił [czy raczej zignorował – kontynuując działania metodą faktów dokonanych] – UK wypowiedziało Niemcom wojnę 4 sierpnia, wywołując pewną konsternację Berlina – który liczył na “pobłażliwość” UK i na neutralność Brytyjczyków…. Czyli klasyczne złe oszacowanie sytuacji i złe przewidywanie reakcji z obu stron… Jeszcze taka uwaga – do 1907 r. Niemcy starały się utrzymywać dobre układy z Rosją – mimo, że Rosję nader drażnił wzrost II Rzeszy. Gdy car dowiedział się o nałożonej kontrybucji 5 mld franków na Francję po przegranej 1871 – reakcja cara po otrzymaniu tej wiadomości przy śniadaniu była tak gwałtowna, że po rozpatrzeniu naglących telegraficznych sygnałów ambasadora Niemiec [Prus] z Rosji – natychmiast zmniejszono kontrybucję z 5 do 4 mld franków…. – powiadano, że było to najdroższe śniadanie w historii… Drugim b. ciężkim momentem dla stosunków II Rzeszy z Rosją była wojna rosyjsko-turecka 1877-78 – która omal nie doprowadziła do I w.św. A Kongres Berliński w 1878 – gdy Bismarck poniżył Rosję i odwrócił pierwszy pokój w San Stefano na rzecz interesów UK [UK stojącej za Turcją] – co bardzo wzburzyło carat. Berlin próbował zaradzić temu przez budowaną wizję lądowego duumwiratu dwóch potęg [czym starał się rozdzielić Rosję od współpracy i sojuszu z Francją] , a potem za Wilhelma II doszła narracja Berlina tworzenia…duumwiratu morskiego – o Wilhelmie II jako “admirale Atlantyku” i Mikołaju II jako “admirale Pacyfiku”. Czyli próba Berlina, by ekspansja Rosji poszła na Wschód do Azji – dając wolne pole Niemcom w Europie. Stąd wsparcie Niemiec dla Rosji w wojnie rosyjsko-japońskiej 1904-1905 [gdzie UK wspierało Japonię, budowało jej flotę] – tyle, że po upadku Port Artur i po Cuszimie cały plan siłą rzeczy się załamał… Dogadanie się UK z Rosja w 1907 i zakończenie konfrontacyjnej całowiekowej Wielkiej Gry w Azji Środkowej [wliczając Tybet] otworzyło drogę do realnego sojuszu UK-Rosja i UK-Francja i przekształcenie w wielki trójkąt aliantów – a to napięło tym bardziej spiralę eskalacyjną ze strony państw Centralnych, odbierających to jako okrążenie – …aż po domino w 1914… Jeszcze uwaga – zwodowanie rewolucyjnego HMS Dreadnought w 1906 roku [po doświadczeniach Cushimy, które były katalizatorem decyzji o budowie] – okrętu liniowego deklasującego dotychczasowe pancerniki – miało w optyce Londynu dać sygnał reszcie potęg morskich “jesteśmy na czele – nawet nie próbujcie z nami rywalizować”. Tymczasem w Berlinie [ale i Paryżu, Waszyngtonie,Tokio, Rzymie, Wiedniu, Petersburgu, ] odebrano to jako “wyzerowanie” dotychczasowego status quo – i wyzerowanie dotychczasowej przewagi Royal Navy opartej o “two powers standard”. Wszystkie stolice z ambicjami morskimi zaczęły forsownie budować okręty liniowe nowej generacji [“dreadnoughty”] – chcąc w nowym, niezwykle kosztownym wyścigu zbrojeń od nowa ustanowić na morzu “porządek dziobania”…a przynajmniej, jeżeli nie polepszyć swojego rankingu, to przynajmniej obronić dotychczasowy.. Cóż – kolejny przykład złej sygnalizacji strategicznej…i nieoczekiwanej przez Londyn reakcji… Można powiedzieć, ze dla wyczulonych na sprawy morskie Brytyjczyków – “podjęcie rękawicy” przez Berlin i położenie stępki w 1907 pod 4 pierwsze drednouty typu Nassau było pierwszym twardym “czerwonym alarmem” z Niemiec…zaś lawinowa kontynuacja budowy Hochseeflotte tylko tę ocenę utwierdzała w Londynie… Londyn zareagował podwyższeniem poprzeczki dla zniechęcenia Niemiec – przez wprowadzenie tzw. “super-dreadnougtów” z kalibrami armat 343 mm potem 356 aż po 381 mm – ale i to nie zniechęciło Berlina od kontynuacji wyścigu zbrojeń na morzu…

  4. To co napisane to ładna praca.I o tej wonie wie prawie cały świat.Gdyby nie internet nie wiedział bym o Bretton Woods i kto za tym stał.Proszę poczytać o Roshildach. i ich początkach.Napoleon itp https://www.rp.pl/Sylwetki/303189961-Fortuna-dzieki-wojnie—rodzina-Rothschildow.html

    -Pierwsza wojna światowa była aby rozbić potęgi Europejskie.Kto za nią stał??
    -“Gdyby mój syn nie chciał wojny nie było by jej” Powiedziała Matka Roschilda
    Reszta w internecie.To 500 letni klan który żyje i wzbogaca się na takich wydarzeniach (wojnach)

  5. Co do udziału UK w II w.św. sytuacja jest ZASADNICZO prostsza. Podstawą strategii Londynu wobec Niemiec powinno być KONSEKWENTNE działanie prewencyjnie – UK powinno twardo wspierać Francję [jako kontynentalnego “egzekutora” z armią lądową] w sprawie dotrzymywaniu warunków Traktatu Wersalskiego przez Niemcy – zwłaszcza co do utrzymania ograniczeń militaryzacji, braku floty podwodnej, utrzymania słabej floty nawodnej – i braku czołgów i lotnictwa. To było i najprostsze i najtańsze. Ale nie zrobili tego – zwłaszcza po dojściu Hitlera do władzy, nie wsparli głosu Polski [Piłsudskiego] proponującego prewencyjny, umiędzynarodowiony atak na III Rzeszę, co chwiejna Francja odrzuciła po naradzie z Londynem. A potem Brytowie jeszcze zrobili samobójczo prezent Hitlerowi w 1936 pozwalając w bilateralnym traktacie morskim na rozbudowę Kriegsmarine do 30% tonażu Royal Navy [czyli de facto na PRZEWAGĘ jakościową i taktyczną nowych generacyjnie okrętów III Rzeszy, która zresztą zaniżała wyporność nowo budowanych np. krążowników ciężkich i pancerników – podobnie jak Japonia] plus Londyn pozwolił na rozbudowę niemieckiej floty podwodnej, tak jakby niczego nie nauczyła ich ofensywa i tzw. “nieograniczona wojna podwodna” U-bootów w I w.św. – która wtedy omal nie rzuciła UK na kolana… – a owoce zaniechań względem utrzymania Traktatu Wersalskiego i skutki traktatu z 1936 to Brytowie zbierali od 1939 w krwawej wojnie na morzu… Samo wypowiedzenie wojny Niemcom przez UK 3 września 1939 [przy uprzednim “wystawieniu” i poświęceniu opuszczonej świadomie Polski] to rzecz do osobnego rozpisania – natomiast błędem zasadniczym i niewybaczalnym Londynu na poziomie strategicznym i długofalowym było zasadniczo samo dopuszczenie do odtworzenia siły militarnej [i ekonomicznej] Niemiec. Co wynikało z błędnej oceny polityki równowagi kontynentalnej – w optyce Londynu Paryż po zwycięstwie I w.św, zbytnio urósł w siłę, Niemcy za bardzo osłabły, a Polska powiązana z Francją była traktowana przez UK bardziej jako wróg, niż sojusznik – ta dość wroga zmiana nastawienia względem Polski nastąpiła w Londynie bardzo późno w 1939 – od improwizowanego “gaszenia pożaru” jednostronnymi gwarancjami Londynu 31 marca dla Polski – a w drugiej turze “ratowania się cudzym kosztem dla opóźniania Hitlera zyskania czasu” – traktatem z 25 sierpnia.

  6. Nie chcę rozwijać całego skomplikowanego wątku zmian miedzy 1936 a 1939. Wskaże tylko na jedną – moim zdaniem fundamentalną zmianę – ZASADNICZĄ dla UK. Jeszcze do 1936 – do bilateralnego układu morskiego z Niemcami – UK uznawało prymat floty dla bezpieczeństwa UK. Tyle, że już po zawarciu tego układu, nowa siła strategiczna – czyli rozwój nowoczesnej i silnej Luftwaffe – całkowicie zmienił rachunek geostrategiczny. Propaganda Goebbelsa wspięła się na szczyty, każdego dnia zachłystywano się supernowoczesna technika lotniczą – ba, potrafiono zaprosić generalicję lotnictwa francuskiego i pokazać im rzekoma masowa produkcję Me-110, uznawanego za “supersamolot” – podczas gdy samoloty serii zerowej były “montowane”, na końcu wyprowadzane z hali, po czym…z dala od wzroku gości przewożone okreżnie do początku hali [ z jednoczesnym “zdekompletowaniem”] i ustawiane na początku hali. Efekt całej propagandy i maskirowki Berlina był taki, że wszystkie państwa świata uznały III Rzeszę za militarnego giganta, którego flota powietrzna nie ma sobie równych, a jej wielkość pozwala na nowy sposób strategicznej projekcji siły, przed która nie ma ratunku. Co III Rzesza do końca wykorzystała, gdy przyszło do rozstrzygania losów Czechosłowacji – która uznała się za pokonaną bez walki w obliczu wizji Pragi zrównanej z ziemią. Tak samo i Chamberlain i Daladier wracali szczęśliwi, cudzym kosztem zyskując czas do rozruchu swojego przemysłu lotniczego. Francja w obliczu opóźnień własnych konstrukcji zdecydowała się na zakupy myśliwców i bombowców z USA, Brytania wrzuciła “całą naprzód” na budowę kompleksu produkcyjnego myśliwców. Gdy Czechosłowacja została połknięta, kolej przyszła na Polskę – UK kalkulowała, że dzięki temu dostanie czas do wiosny 1940 – i się nie pomyliła. Osobna kalkulacja UK przewidywała wielkie szanse na wojnę [po usunięciu buforowej Polski] między hitlerowskimi Niemcami a stalinowską Rosją. Co dawałoby możność UK [ale i Francji] na wejście do wojny po wzajemnym wyczerpaniu Niemiec i Rosji. Stąd była polityka “dziwnej wojny” UK i Francji [teoretycznie za linia Maginota] – w istocie gry na wzmacnianie się – i w na oczekiwaną wojnę Niemcy-Rosja. I to mimo traktatu z sierpnia 1939. Gdy 3 września UK i Francja wypowiedziały wojnę – oznaczało to blokadę morska Niemiec – i zagarnięcie gros z potężnej floty handlowej. Brytowie na tyle “rozkręcili” produkcję lotnicza, że ich produkcja Spitfire i Hurricane w okresie 4 miesięcy tzw. “Bitwy o Anglię” wyniosła 1800 sztuk, zaś produkcja Me-109 – tylko 800. Czyli produkcja Brytyjczyków w myśliwcach [decydujących o strategicznym bezpieczeństwie UK] była 2,5 krotnie wyższa. Czyli – plan wzmocnienia DECYDUJĄCEJ SIŁY dla STRATEGICZNEJ OBRONY UK – POWIÓDŁ SIĘ – czas zyskany dzięki poświęceniu Czechosłowacji i Polski zaprocentował zbudowaniem SILNIEJSZEGO potencjału od Niemiec. Myśliwców nie brakowało w Bitwie o Anglię – to bardziej pilotów brakowało [zwłaszcza po katastrofie we Francji, gdzie Brytyjski Korpus Ekspedycyjny poniósł ciężkie straty] – i na tym polega rola Polaków w tej “gardłowej” [być albo nie być] bitwie o przetrwanie UK. I nawet nie na tym – jak bardzo zasypali wzrost strat RAF i podwyższyli w sposób krytyczny poprzeczkę Luftwaffe – ale na tym, ze polscy myśliwcy na sam koniec bitwy stworzyli taka siłę w trakcie formowania, która pozwoliła od początku 1941 przejść RAF do aktywności nad Francją. W 1941 RAF operujący z UK zaliczył 756 zwycięstw powietrznych – z tego 198 przypadło na Polaków. Czyli 26% zwycięstw i aktywności “szpicy” RAF – to Polacy w 1941. Oczywiście druga noga strategicznego ratowania UK przez Polskę to Enigma. Dzięki niej Brytowie mogli od połowy 1941 zyskiwać strategiczne informacje nie tylko w czasie Bitwy o Anglię – ale także w Bitwie o Atlantyk [dzięki Enigmie zatopiono ca 200 U-bootów] czy w czasie działań lądowych [przykład drastyczny uzyskanej przewagi dzięki Enigmie – dywizjony RAFu np. szturmowych Typhoonów z rakietami ppanc dostawały w trakcie Bitwy o Normandię SZYBCIEJ rozkazy do przygotowania i przebazowania do ataku na dany region spodziewanego ataku Niemców, nim te jednostki niemieckie…dostawały rozkaz do przygotowania ataku]. Strategia siedzenia za linią Maginota i wzmacniania się i oczekiwania na wojnę Niemcy-Rosja miała sens – sprzeczności były przecież zasadnicze, a ambicje Hitlera i Stalina – wzajemnie przeciwne i na dłuższa metę ten sojusz był nie do utrzymania – przecież dlatego W KOŃCU Hitler uderzył 22 czerwca 1941 na Rosję. Tyle, że ten element gambitu położyła brytyjska i francuska [z Belgią i Holandią na dokładkę] kompletna nieudolność militarna – znacznie silniejsza armia 4 państw została rozbita w 1 miesiąc latem 1940. Ta nieudolność – zwłaszcza Brytów spowodowała efekt paradoksalny…Brytowie nie potrafili w wielu sprawach [np. desantu na Kretę, ale i np. operacji Rommla w Afryce] wykorzystać posiadanej przewagi dekryptażu z Enigmy. Co znowu paradoksalnie…w najlepszy sposób chroniło Enigmę przed podejrzeniem Niemców, że są deszyfrowani…ba, zachował się np. szczegółowy raport, jaki niemieccy specjaliści sporządzili na wniosek Doenitza, czy aby czasem Enigma nie jest dekodowana przez Brytyjczyków. W raporcie specjaliści orzekli, że…to niemożliwe, ponieważ [tak brzmiało uzasadnienie], gdyby tak było, to Brytowie by nie ponosili tak ciężkich strat, obrona i jej organizacja byłyby dużo składniejsze, zaś straty U-bootów byłyby nieporównanie wyższe…. Decyzja UK o wypowiedzeniu wojny 3 września Hitlerowi [razem z Francją] była w pełni racjonalna – gdyby Brytowie tego nie zrobili, to Royal Navy nie obroniłaby UK przed STRATEGICZNYM PRIORYTETOWYM ZAGROŻENIEM Luftwaffe. A tylko wypowiedzenie wojny pozwoliło na odpowiednie inwestycje i finansowanie przekierowane na lotnictwo, a potem na strategiczną mobilizację przemysłu lotniczego [pod tym względem lord Beaverbrook jako minister lotnictwa dokonał przełomu od 1940] – co się potem z naddatkiem spłaciło – obrona strategiczną UK siłami SILNIEJSZEGO myśliwskiego RAFu przed Luftwaffe – i to MIMO upadku Francji. Proszę pamiętać – plany Hitlera [bez prezentu Stalina w sierpniu 1939] przewidywały pierwotnie wojnę na przełomie 1941-42. WTEDY Luftwaffe miała mieć ca 14 tys samolotów bojowych. Przeciw takiej sile RAF – pozostając w stanie pokoju – nie byłby odpowiednio rozbudowany – nie obroniłby UK. Wypowiedzenie wojny 3 września dało efekty – blokada morska, blokada ekonomiczna i finansowa, szczególnie odcięcie Niemiec od kredytów USA – przecież Wall Street od 1933 najpierw udzielił kredytu Hitlerowi na kwotę 80 mld marek dla całkowitej spłaty reparacji za I w.św., potem do 1939 dołożył 60 mld marek na rozbudowę przemysłu zbrojeniowego – i to ZWŁASZCZA rozbudowę przemysłu dla lotnictwa – od 3 września załamano nieskrępowany wykładniczy wzrost Luftwaffe – skutków tej wszechstronnej blokady [ZWŁASZCZA finansowej] nie było w stanie zrekompensować nawet zasilanie się Niemiec dostawami surowców z Rosji stalinowskiej w okresie od września 1939 do 22 czerwca 1941…..

    1. Kwestia do dyskusji z tym lotnictwem. Brytyjczycy osiągnęli bardzo duże zdolności produkcyjne, które w mojej opinii i tak by rozwinęli nie biorąc udziału w wojnie (a przygotowując się do niej). A ilość myśliwców nie była tak istotna bo mieliby ich wystarczającą ilość do obrony. Należy bowiem pamiętać, że RAF otrzymywał olbrzymie straty w bitwie o Anglię i to pomimo faktu, iż gro z niemieckiej myśliwskiej eskorty musiało dość szybko zawracać (brak paliwa). Więc de facto biorąc udział w wojnie RAF stracił olbrzymie zasoby (piloci + maszyny) we Francji (co było zmartwieniem Dowdinga). Następnie resztki tego czym dysponowali zostało rozbite w Bitwie o Anglię. Piszę tutaj o wyszkolonych kadrach i strukturach. Bo oczywiście RAF nie został rozbity jako taki, ale to czym dysponował zanim do walki wkroczyli Polacy – to było wszystko żółtocioby zestrzeliwane w powietrzu przez niemieckich asów jak kaczki. Nie pamiętam dokładnie średniej długości “życia” angielskiego pilota myśliwskiego w czasie BoA, ale wiem, że nie była imponująca. Do walki wchodzili młodzi ludzie po zaledwie 3 tygodniach (!!!) szkolenia. Czasem po wykonaniu 1-2 lotów. To była masakra. Bez udziału w wojnie francuskiej, RAF dysponowałby swoimi wyszkolonymi kadrami i spokojnie szkoliłby nowych lotników. W odpowiednim programie szkoleniowym, a nie takim, który ratował beznadziejną sytuację.

      Jednocześnie zwracam uwagę na to, co napisałem pod innym komentarzem. Wariantów obrony Francji były chyba 3. Wariantów ataku na Francję również było 4. Ostateczny wariant obrony Francji okazał się najgorszy przeciwko ostatecznemu wariantowi niemieckiego ataku (który był notabene najbardziej ryzykowny). I tak Niemcy przez Luksemburg i Belgię uderzyli na niebronione praktycznie Ardeny, weszli do Francji, dotarli do Kanału La Manche i okrążyli główne siły francusko-brytyjskie w Belgii. Tak praktycznie skończyłą się wojna 1940 roku. Tymczasem bez Brytyjczyków, Francuzi wybraliby prawdopodobnie jeden z wcześniejszych wariantów obronnych, które zakładały obronę własnych granic francusko-belgijskich i francusko-luksemburdzkich….

      Co to oznaczałoby dla całej kampanii? Tego nie wiadomo. Ale sądzę, że to co się w rzeczywistości stało, było wariantem optymalnym z punktu widzenia III Rzeszy. Więc wojna z Francją w każdym innym scenariuszu wyglądałaby gorzej dla Niemiec. Byłaby dłuższa. A Hitler poniósłby większe straty. I tutaj nie potrzeba było wcale Brytyjczyków do tego 🙂
      pozdrawiam i dziękuję za jak zwykle bardzo ciekawy komentarz
      KW

      1. Kotkin w jednym z wykładów mówi o wspomnieniach (listach albo pamiętnikach) Chamberlaina, który przed Monachium znacznie bardziej obawiał się sowietów niż niemców: pisząc mniej więcej tak, że znaczne osłabienie Niemiec oznacza armię czerwoną co najmniej nad renem. Co jakoś może uzasadniać jego ustępstwa wobec hitlera.

        1. Akurat podczas Monachium trwała głęboko zaawansowana, totalna, medialna nagłaśniana jako “walka z wrogami ludu” trwająca od 1937 stalinowska Wielka Czystka w Armii Czerwonej [ale i w kadrach partii bolszewickiej] – która zabrała jej wyszkolone kadry i cofnęła o dekadę jej wartość bojową. To było widać nawet na styku dyplomatycznym, bo wszelkie osoby kontaktowe co chwila się zmieniały po stronie sowieckiej, a “Prawda” i “Wiesti” pełne były nazwisk od marszałka Tychaczewskiego [jako “szefa spisku”] po dowódców WSZYSTKICH pułków Armii Czerwonej – z “drobnicą” niższych oficerów w tle. Nawet ślepy i głuchy by się zorientował, co się dzieje [przy minimum zainteresowania i choćby zatrudnienia tłumacza do czytania sowieckiej prasy – bo chyba nikt nie będzie wpierał, że UK nie miało tłumaczy rosyjskiego…lub pieniędzy…] – polecam lekturę Wieczorkiewicza dla ciekawych… Chamberlain zwyczajnie KŁAMAŁ świadomie – maskując przeraźliwą obawę UK przed Luftwaffe – która w swej masie i projekcji siły wtedy po raz pierwszy stała się w odbiorze międzynarodowym PIERWSZĄ siłą strategiczną świata – realizacją doktryny Douheta na poziomie międzynarodowego politycznego terroru i wymuszeń. Kłaniał się kredyt Rockefellerów, Rotschildów, Morgnaów i Warburgów [najpierw na 80 mld marek na spłatę kontrybucji – i 60 mld marek na rozkręcenia przemysłu zbrojeniowego – ZWŁASZCZA lotniczego – który wymagał najwyższego stopnia technologicznego skoku]. Po prostu typowy fałszywy przekaz skompromitowanego polityka – przekaz bardzo zresztą nieudolny – polityka skompromitowanego hańbą Monachium – który próbował we wspomnieniach wybielić się w swej polityce tchórzowskich i kunktatorskich ustępstw, wybielić przed potomnymi swymi wydumanymi argumentami BEZ POKRYCIA – i całkowicie oderwanymi od realiów. Krótko mówiąc – 1938 Monachium, to był właśnie czas, gdy Niemcy pokazali w PEŁNI światu [i wyzyskali do końca przy stole negocjacji] swoją nową siłę strategicznego terroru Luftwaffe – a jednocześnie własnie wtedy – od 1937 – Rosja spadła w rankingu siły w wyniku Wielkiej Czystki. Odbudowa siły Armii Czerwonej w kadrach zaczęła się dopiero od lutego-marca 1939. Czyli sprawy miały się dokładnie odwrotnie względem bajdurzeń Chamberlaina [bo inaczej nazwać je byłoby rzeczą nieadekwatną i zwyczajnie fałszowaniem realu]. Owo zaklinanie rzeczywistości i brnięcie w myślenie życzeniowe [słynna kartka – którą Chamberain wymachiwał na lotnisku przed kamerami z dumnymi słowami “ocaliłem pokój”] Churchill od razu skwitował to w stylu “miano do wyboru hańbę albo wojnę – wybrano hańbę – i dało to wojnę”. Też na swój sposób zamazywał sprawę i wybielał UK zwalając całą winę na pojedynczego polityka [choć ten moim zdaniem na zimno i zgodnie z interesem UK poświęcił Czechosłowację na rzecz kupienia czasu dla UK] – podkreślam: chodziło o kupienie czasu na ZBUDOWANIE PRZECIWWAGI RAF względem Luftwaffe do obrony Imperium, zwłaszcza dla obrony jego rdzenia już wtedy w zasięgu Luftwaffe – czyli chodziło o PRZETRWANIE Wyspy. Potem przyszła pora na kupienie 15 miesięcy [od marca 1939] przez poświęcenie Polski. I stąd ten “nagły” i “niespodziewany” i “niezrozumiały” zwrot UK względem Polski i gwarancje brytyjskie 31 marca 1939 r.- a potem w sierpniu, te ostatnie poprzedzone Wielkim Medialnym Teatrem Zmyłkowym dla zmamienia Polaków [co się udało] i skaptowania jako “darmowych idiotów” za nic [ZA DARMO] przeciwko Niemcom [bo UK bało się, że Polska ulegnie terrorowi Niemiec, jak uległa Czechosłowacja – a wtedy na celowniku w zasięgu Luftwaffe z baz Niemiec będzie Anglia – WTEDY dopiero na wstępie rozruchu do masowej produkcji myśliwców i budowania kadr – co nastąpiło dopiero po 3 września w formie totalnej mobilizacji] – Wielki Teatrzyk Czarowania na Pokaz – gdy w lipcu 1939 w Warszawie zjawił się Szef Sztabu Imperialnego Edmund Ironside – z różnymi WYDUMANYMI pomysłami [typu przelotu wielkich sił brytyjskich samolotów do Polski – cały czas to lotnictwo było numerem 1 w rozmowach – tak jak np. interwencyjne zakupy myśliwców przez Polskę od Francji i UK] – wszystko po to, by Polacy wzięli na siebie impet uderzenia, maksymalnie wykrwawili Niemców do zimy [co się powiodło – wyczerpana Kampanią Polską Luftwaffe do zimy nie było w stanie przejść do ofensywy na Zachodzie – i to mimo 4 kategorycznych rozkazów Hitlera !!! ] – w konsekwencji Polacy krwią i niepodległością kupili UK i Francji czas do wiosny [maja] 1940. A samo “zwarcie” się granic Rosji i Niemiec – UK od początku kalkulowało jako “usunięcie polskiego bufora” pod nieuchronny konflikt i starcie obu tych graczy. Co po wrześniu 1939 konsekwentnie prowadził właśnie…Churchill, puszczając świadomie oficjalne komunikaty polityczne, że jest “gotów sprzymierzyć się z diabłem [tj. Rosją stalinowską – na świeżym trupie Polski] przeciw Niemcom”. Ten sygnał strategiczny Churchilla miał na celu zmienić bilans kalkulacji układu sił, wprowadzić wzajemną nieufność i poróżnić układ Hitler-Stalin – z taką wojną, w której UK by weszła jako siła decydująca – posiłkując się Francją.

          1. Errata: nie “marszałka Tychaczewskiego” a “marszałka Tuchaczewskiego”. Notabene to Tuchaczewskiemu – straconemu w 1937 – innowatorowi i teoretykowi [i praktykowi[] wojskowości Armia Czerwona do zawdzięczała rozwój lotnictwa, broni pancernej, wojsk powietrznodesantowych, wojsk zmechanizowanych, nowych typów broni – z tego urodziła się np. Katiusza i rakiety podwieszane pod Szturmowiki. Gdyby nie Wielka Czystka Stalina – Armia Czerwona, nawet mniejsza, ale bez porównania lepiej wyszkolona i wyposażona i dowodzona, nie zaliczyłaby klęsk 1941-42 – ani upokarzającej w tragicznym bilansie strat wojny zimowej z Finlandią. Tak przy okazji – przejście tzw. armii Andersa [w rzeczywistości wygłodzonych ludzi z masą cywilów, kobiet, dzieci] w 1942, przy wygodnym dla Stalina przerzuceniu wyżywienia i wyposażenia na Brytów [i Iran] pozwoliło Stalinowi zwolnić z okupacji Iranu 4 w pełni wyekwipowane dywizje i 3 samodzielne pułki – i rzucić do walki na froncie południowym – który akurat zaliczał katastrofę.Przypomnę – armia Andersa zabezpieczała najważniejszy w 1942 południowy szlak dostaw Land-Lease dla Armii Czerwonej. Konwoje arktyczne niby były krótsze na morzu – ale miały znacznie większe straty, angażowały nieporównanie więcej okrętów eskorty i dalekiej osłony, a dostawy odebranego sprzętu poprzez samą Rosję z Murmańska i Archangielska szły wolno ze względu na braki infrastruktury – najważniejszy szlak dostaw na główny teatr wojny – czyli na rdzeniowy obszar dorzecza Wołgi w krytycznym 1942 włącznie z bitwą o Stalingrad, a potem bitwą na Łuku Kurskim w 1943, – szedł najkrótszą trasą prosto przez Iran.

      2. Nie – mobilizacja przemysłu lotniczego UK, a zwłaszcza strategicznej, priorytetowej i kluczowej dla imperium produkcji myśliwców – zainicjowanej na skalę totalną wybuchem wojny [i niemożliwą w czasie pokoju] – to jest kwestia absolutnie bezdyskusyjna. Sorry, od 40 lat siedzę w tych tematach, to nie jest rzecz do dyskusji. Nie flota, a przemysł lotniczy stał się numerem jeden dla priorytetu obrony UK po upokorzeniu Monachium – upokorzeniu, którego rdzeniem i przyczyną była nader umiejętnie rozdmuchana “potęga niezwyciężonej ultranowoczesnej Luftwaffe”. Po prostu – klasa polityczna Imperium zdała sobie “nagle” sprawę, że UK przestała być bezpieczna wyspą, że Royal Navy nie jest gwarantem istnienia UK – tylko lotnictwo – zwłaszcza myśliwskie. Zdali sobie sprawę, że III Rzesza stworzyła NOWĄ strategiczną siłę nr 1 wg doktryny Douheta, dla której Kanał Angielski ani flota [ani siły lądowe] nie mają żadnego znaczenia. A dopiero wojna pozwoliła na strategiczne przeorganizowanie całego przemysłu UK w ramach totalnej mobilizacji – zaś pracownicy cywilni [mężczyzni, ale i kobiety – masowo przyjmowane do przemysłu dzięki tej totalnej mobilizacji] zostali de facto zmilitaryzowani w ramach tzw. “batalionów roboczych” do swobodnego dyslokowania i dysponowania – na których to Niemcy się potem wzorowali w ramach tzw. Organizacji Todta. Zresztą wystarczy poczytać pamiętniki Speera, jak porównywał stopień zmobilizowania i mobilności gospodarki i siły roboczej Niemców i Brytów – własnie na korzyść tych ostatnich. Przecież UK nie korzystała bezpośrednio z milionowych armii robotników przymusowych [ani z łupieżczej polityki ekonomicznej ograbiania państw podbitych, zwłaszcza Polski] – tak jak III Rzesza…a kolonie w tym okresie bardziej stanowiły obciążenie [potrzeba obsady olbrzymich terenów i stref wpływów] – niż źródło siły – dopiero po przesileniu pod Midway [czerwiec 1942] i dopiero po samozatopieniu francuskiej floty w Tulonie [końcówka 1942 – francuska flota wiązała w dużym stopniu flotę brytyjska jako “fleet in being” – stąd np. zajęcie francuskiego Madagaskaru początkiem 1942 dla “obluzowania” na Oceanie Indyjskim – bo Royal Navy czuła się zagrożona z OBU stron – japońskiej i francuskiej też] – dopiero wtedy zaczęło się naprawdę wymierne ciągnięcie profitów “na plus” z kolonii Imperium przeciw Niemcom… A wracając do kluczowej Bitwy o Anglię – w 1940 roku to UK [kompleksy produkcyjne głównie w południowej Anglii] było państwem o największej produkcji myśliwców na świecie – oczywiście – myśliwców nowoczesnych. Nie Niemcy – nie USA – nie sowieci. A amerykańscy konstruktorzy płynęli i latali do UK, by podejrzeć najnowsze nowinki celem budowy nowych myśliwców – i bombowców nowego pola walki w powietrzu. Opancerzenie pilota, siłę ognia, uzbrojenie w działka, dodatkowe zbiorniki paliwa, doładowanie bojowe silnika [tzw. “boost”], spreżarki wysokościowe- ba, nawet lusterka do oglądu tylnej sfery czy kamuflaż – to wszystko “zgapiono” z Europy – głównie od Brytów. Ba – gdy Francja upadła – cała DUŻA pula zamówień myśliwców, bombowców, samolotów rozpoznawczych – została “z marszu” przejęta przez Brytów – a nikt nawet tych dostaw nie ujmuje dla Bitwy o Anglię. Nawet nie ujmuje się też kolejnych sprzętowych możliwości Brytów w odwodzie, jakie mieli dzięki własnym myśliwcom floty [czyli FAA – chodzi mi o maszyny Sea Gladiator, Roc, Fulmar] czy np. “lądowym” Defiantom czy myśliwskim Blenheimom F Mk I Bristol Beaufighter F Mk I RAFu czy Westland Whirlwind F Mk I – oczywiście jeżeli by te maszyny operowały tylko przeciw bombowcom POZA zasięgiem Me-109 [który to zasięg wtedy był nader mały i pozwalał tylko na penetrację południa Anglii – a np. ataki z Norwegii na północną Anglię i na Szkocję – pod osłoną dwusilnikowych Me-110 – skończyły się klapą po przetrzepaniu im skórki przez jednosilnikowe myśliwce brytyjskie]. Francja tych nader kosztownych masowych zamówień lotniczych z USA pozbywała się z ulgą i dość zgodnie [mimo zadrażnień i animozji po operacji Catapult] na rzecz UK – ale co do USA – wbrew pozorom były wielkie dyskusje w Senacie i Kongresie USA – czy pozwolić na to, by te zamówienia zrealizować – bo wiele kół w USA dochodziło do wniosku, że UK JUŻ zbytnio pod względem strategicznym urosło w siłę w lotnictwie – zwłaszcza w ofensywnym lotnictwie myśliwskim. Nie żartuję – tak było w najcięższych dniach Bitwy o Anglię w pragmatycznym podejściu Amerykanów do UK, które to podejście RYWALA obecnie jest przysłaniane w narracji a la Hollywood łzawo-bohatersko-romantycznymi gadkami o ochotnikach z Eskadry Orłów, o “przyjaźni” itd.
        A co do wyboru wariantu walki przez Francję – wejścia wojsk do Belgii [Holandii] nie wybrano ze względu na obecność Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego – ale ze względu na zabezpieczenie bufora Francji w interesie Francji i wg decyzji Francji – bo granica z Belgią była jedynym odcinkiem, którego Francuzi nie zabezpieczyli linią Maginota. Chodziło o strategiczne zabezpieczenie przedpola. Tym zaniechaniem dokończenia linii Maginota Francuzi popełnili strategiczny błąd – bo albo powinni położyć tę linię Maginota do końca na granicy francusko-belgijskiej aż do wybrzeża – albo dogadać się z Belgami, by poprowadzić ją [ z jakimś wspólnym finansowaniem] na granicy belgijsko-niemieckiej. A najlepiej – powinni zrobić i to i to. W końcu – mieli czas i środki na to…. Brytyjski Korpus Ekspedycyjny [ok. 480 tys ludzi] wzmocnił Francję o ok. 600 samolotów i ca 650 czołgów i sporo innego sprzętu [zwłaszcza zmotoryzowanego – co dawało manewrowość] – trudno jego obecność w jakikolwiek sposób [operacyjno-taktyczny czy strategiczny] uważać za jakąkolwiek przyczynę “złej” obrony Francji czy upadku Francji. Ba – najtrudniejszym orzechem do zgryzienia okazały się czołgi Matilda II – na które Rommel we Francji w pewnej desperacji zadysponował w improwizacji armaty plot 88 mm – to własnie od tego momentu zaczęła się kariera i legenda tej armaty plot jako…doskonałej armaty ppanc. O upadku Holandii, Belgii, Francji zadecydowała wyjątkowa nieudolność militarna tych państw – na każdym szczeblu dowodzenia – po prostu. Walczyli, jakby nie wiedzieli, gdzie prawa, a gdzie lewa ręka…. jakby się uczyli dopiero wojować w XX w. i zobaczyli pierwszy raz broń na oczy – która wykorzystywali w sposób wręcz żałosny – co Polacy [którzy we Francji wystawili przecież armię 75 tys żołnierza – i siły lotnicze] widzieli i punktowali w ocenie na każdym kroku – wtedy szybciutko skończyło się dotychczasowe szydzenie Brytów i Francuzów z Polaków za kampanię Polską [czym bezczelnie pokrywali zdradę] – całe to dziadostwo i asekuracyjne bezhołowie “wspaniałego dumnego i lepiej rozwiniętego cywilizacyjnie Zachodu” stało się obiektem szyderstw – ale w drugą stronę – ze strony Polaków – którzy z nadmiarem pozbyli się jakiegokolwiek poczucia niższości względem dotychczas puszących się i pouczających nas z poczuciem wyższości Francuzów i Brytów…proszę przeczytać wspomnienia Polaków – i ten stały element podsumowania nędzy upadku Francji i zachodniej koalicji “gdybyśmy mieli ten sprzęt w Polsce, to Hitler leżałby na łopatkach i prosił o pokój po tygodniu – i to nawet bez kiwnięcia palcem Francuzów i Brytów”. Co akurat moim zdaniem jest w 100% zgodne z realem operacyjnym i strategicznym – tak właśnie by było..po prostu efektywność i wartość bojowa polskiego żołnierza, jego dowodzenia i użycia sprzętu na każdym poziomie była o rząd wielkości większa od belgijskiego, holenderskiego, francuskiego czy brytyjskiego. Naprawdę – to my możemy z dużą wyższością patrzeć na Zachód w tej kwestii – i piętnować ich nieudolność, całe wyszkolenie, organizację, dowodzenie, bitność i morale. A wracając do kluczowej dla przetrwania UK Bitwy o Anglię – pierwsza faza zaczęła się w lipcu własnie od ataków na konwoje i od próby wypierania Royal Navy – która poniosła ciężkie straty podczas czerwcowej ewakuacji Dunkierki [zwłaszcza w niszczycielach] – a podczas Dunkierki poniosłaby nieporównanie większe straty – gdyby nie Fighter Command osłaniająca ewakuację Dunkierki z baz południowej Anglii. Moim zdaniem ewakuacja Dunkierki z krótką przerwą [Luftwaffe zajmowała pozycje na lotniskach Francji] i pierwsza faza Bitwy o Anglię – własnie przeciw konwojom i Royal Navy – i fiasko tej ofensywy i skuteczna obroną przez Fighter Command – to w istocie jeden ciąg – i to fiasko Luftwaffe wywalczenia bezpośredniej przewagi nad morzem i oczyszczenia drogi dla inwazji morskiej – to pokierowało resztą Bitwy o Anglię. Kolejne niezbyt konsekwentne “przerzucanie się” Goeringa w wyborze celów strategicznych i ich realizacji – razem ze strategiczną przewagą UK “wyprzedzenia ruchów” Niemców dzięki Enigmie, pozwoliły na wykorzystanie przewagi sprzętowej w produkcji myśliwców – i na zatkanie luki w kadrach pilotów myśliwskich przez Polaków, Czechów i innych. UK zostało obronione przed inwazją na ląd – bo zachowało panowanie nad morzem – a zachowało panowanie nad morzem dzięki panowaniu w powietrzu. Ta zasada [kto panuje w powietrzu – ten panuje na morzu i nad lądem] stała się faktycznie nowym kanonem strategii walki – także na Pacyfiku [tam ze względu na odległości – zwłaszcza w oparciu lotniskowce]. Dziesiaj – cóż – te role siły numer 1 przejęły z rak lotnictwa rakiety i antyrakiety w ramach stref A2/AD…lotnictwo jest drugim garniturem [o czym warto pamiętać przy okazji dyskusji nad zakupem F-35 – moim zdaniem zakup bez sensu, nim NAJPIERW nie stworzymy saturacyjnej, całokrajowej, sieciocentrycznej A2/AD Tarczy Polski – ze zduszeniem przyszłego bastionu A2/AD Obwodu Kaliningradzkiego i wkrótce na Białorusi – po jej anschlussie – nie CZY? tylko KIEDY? jest pytaniem…]… Wracając do UK: gdy podczas Bitwy o Anglię równolegle w nocy Bomber Command bombardowała skupiska barek desantowych w północnej Francji [nocna ofensywa powietrzna, w której zresztą mocno uczestniczyły polskie dywizjony 300 i 301 – o których udziale w Bitwie o Anglię zwykle głucha cisza – gdzie te dywizjony bombowe zaczęły operacje bojowe PRZED myśliwskimi dywizjonami 303 i 302] – to chodziło wcale nie o zniszczenie tych sił desantowych [to było w nocy niemożliwe], tylko o pokazanie, że w razie próby inwazji te barki zostaną bezkarnie zniszczone na morzu przez bombowce – i z pomocą Royal Navy – oczywiście JEŻELI “tylko” Fighter Command będzie panowało nad niebem Kanału Angielskiego. Taka jasna i jednoznaczna sygnalizacja strategiczna – i siły bombowe i Royal Navy – i CAŁE bezpieczeństwo i obrona UK – zawisło strategicznie i rdzeniowo na lotnictwie myśliwskim. Bo o wartości “wielkiej improwizacji” Home Guard i społecznym patriotycznym mobilizowaniu z demobilu wszelkiego sprzętu dla tych formacji [nawet klepania samoróbek-pancerek i zbiórek dubeltówek i innych “cudownych wynalazków”] to można co najwyżej pisać z politowaniem w aspekcie humorystycznym.
        Tak na koniec – gdy do końca 1940 Polacy sformowali 4 dywizjony bombowe – szybko przezbrojone z jednosilnikowych Fairey Battle na znacznie cięższe i ze znacznie większym zasięgiem i udźwigiem dwusilnikowe Vickers Wellington – te nasze dywizjony stały się rdzeniem 1 Grupy Bombowej Bomber Command na Wyspie. Dzięki czemu Brytowie mogli np. grozić “na twardo” i bez ogródek Franco – że w razie przystąpienia Hiszpanii do wojny Bomber Command zamieni Madryt w kupę gruzów. I wystraszony Franco zdecydował o neutralności Hiszpanii… Można powiedzieć – propaganda Goebbelsa, nagłaśniane wielkich terrorystycznych nalotów na Warszawę i na Rotterdam i na Londyn czy Coventry – odbiło się w tym przypadku Niemcom czkawką – jak widać sprawdza się zasada, że każdy kij ma dwa końce… A wstrzymanie się Hiszpanii od udziału w wojnie w najbardziej krytycznym okresie – tego niby “pewnego sojusznika” III Rzeszy i Italii – zdecydowało o utrzymaniu decydującego gardłowego Gibraltaru – i efektem domina – o utrzymaniu linii komunikacyjnych i dostaw – czyli zdecydowało o utrzymaniu całego brytyjskiego Śródziemnomorza – co dla imperium byłoby absolutną katastrofą. Dla Rosji też – bo Niemcy [i Włosi] by nie tracili sił [ani sprzętu] ani na Afrykę Północną, ani na garnizony mnogich wysp, ani na okupację Bałkanow – ani na wojnę powietrzno-morską, ani na kampanię bałkańską – która o miesiąc opóźniła atak na ZSRR. Czyli – pewnie operacja Tajfun – zasilana znacznie bardziej większymi siłami niezwiązanych na południu Niemców i Włochów [a pewnie i kontyngentem kilku dywizji Franco] – zakończyłaby się powodzeniem sił Osi. Dla uzupełnienia obrazu krytycznej mizerii Imperium w 1940 – w Afryce np. cała Australia wystawiła 1 [słownie: JEDNĄ ] dywizję – więc np. polska Brygada Karpacka, która przeszła w pełnym składzie i z pełnym stanem sprzętowym [z pewna liczbą – niewielką -zachęconych tą postawą Francuzów] na pomoc Brytom, stanowiła dla Imperium mannę z nieba, by się utrzymać. Naprawdę – bez Polaków w powietrzu, na morzu, lądzie i w “cyberprzestrzeni” STRATEGICZNEGO dekryptażu Enigmy – wątpię, czy Imperium Brytyjskie by się utrzymało w krytycznym momencie największej słabości…zaś zrolowanie Imperium Brytyjskiego i mobilizacja wszystkich sił do uderzenia przeciw ZSRR [przynajmniej milion do półtora miliona żołnierza więcej – rozproszonego na Zachodzie i Południu – ale i w Norwegii] – to by zniszczyło ZSRR po upadku Moskwy. Nie tylko Moskwy – w nowym układzie sił i ODB najprawdopodobniej ani Leningrad, ani Murmańsk by się nie utrzymały – co jeszcze bardziej by zmieniło rachunek strategiczny w 1942 – konwoje arktyczne [organizowane od sierpnia 1941] nie miałyby po 2-3 miesiącach sensu – bo nie byłoby ich dokąd ich wysyłać – a w najgorszym przypadku [upadku UK] – nie byłoby ich jak [i KOMU] wysyłać z UK….

        1. (…)Naprawdę – to my możemy z dużą wyższością patrzeć na Zachód w tej kwestii – i piętnować ich nieudolność, całe wyszkolenie, organizację, dowodzenie, bitność i morale.(…)
          Serio… nasi marynarze tak samo jak inni ulegają somalijskim piratom operującym z byle motorówek. To jest tak żałosne, że raczę się nie wdawać analizę scenariusza odparcia tych pożal się Boże napastników.

          1. Zupełnie nie na temat – co ma polski żołnierz i dowódca z II w.św. na ówczesnym polu walki wielkoskalowej wojny symetrycznej – gdzie sprawdził się znakomicie – o rząd wielkości bardziej efektywnie i skutecznie od Francuzów, Brytów itd – do dzisiejszych marynarzy floty handlowej i asymetrycznego piractwa przybrzeżnego? Pomijam, że przepisy zabraniają uzbrajania statków handlowych i DLATEGO “z byle motorówek” możliwe w ogóle są te akty piractwa. A gdyby np. załoga dowolnego statku handlowego broniła się “nielegalną” bronią – to pewnie głęboko oburzeni piraci by ją podali do sądu – zapewne z wielkim medialnym szumem przed Trybunał Praw Człowieka w Hadze. No cóż – TAKIE absurdy poprawności politycznej – bynajmniej z Polski i od Polaków nie płyną…Prawo Morza zostało wymyślone głównie przez Anglosasów, więc do kogo pretensje? A tak z ciekawości @jsc – co TY byś zrobił na miejscu marynarza handlowca atakowanego przez piratów?

          2. (…) A tak z ciekawości @jsc – co TY byś zrobił na miejscu marynarza handlowca atakowanego przez piratów?(…)
            Daj kałacha i ze 3 magazynki, a zrobię salwę… po prostu na pałę (co najlepsze nie będę chciał nikogo trafić, bo będę chciał ich tylko nastraszyć). Zero osłon i kilkanaście m. przewagi wysokości sprawią, że piraci nie odważą się podnieść z podłogi.

            A co do twoich zarzutów prawnych, to… http://gss.gda.pl/rozporzadzenie-przewozenie-broni-statki-morskie/
            (…)Podmiotami uprawnionymi, o których mowa w § 1 pkt 1, są osoby lub podmioty uprawnione do posiadania broni i amunicji na podstawie przepisów ustawy z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji (Dz.U. z 2012 r. poz. 576 oraz z 2013 r. poz. 829), zwanej dalej „ustawą o broni i amunicji(…)
            A w rzeczonej ustawie… http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20120000576/T/D20120576L.pdf mamy:
            (…)Art. 10.
            1. Właściwy organ Policji wydaje pozwolenie na broń, jeżeli wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego oraz przedstawi ważną przyczynę posiadania broni.(…)

            A co sugestii, że cywilom ma prawo zabraknąć odwagi to powołam się na zadymę z Saakaszwilim w roli głównej. Straż graniczna nie potrafiła powstrzymać jednego człowieka i jego (…)gwardii(…). Strach pomyśleć co się stanie gdy ruszą Czeczeni z Brześcia czy Turcja puści swoich migrantów przez Ukrainę.

          3. Widzę @jsc, że z uporem wmawiasz marynarzom tchórzostwo. Przewożenie broni na statku jako cargo ww ładowni – to zupełnie co innego, niż posiadanie broni na stanie wyposażenia, a jeszcze zupełnie co innego, niż użycie tej broni przez marynarza floty handlowej. Powiedzmy, że po cichu NIELEGALNIE byś miał Kałacha i magazynki na statku i powiedzmy, że w krytycznej chwili byś wygarnął. Pewne, że po zakończeniu rejsu byłoby śledztwo i miałbyś proces. Z licencją marynarza koniec na bank. A co do procesu miedzynarodowego wytoczonego przez piratów i wielkiego szumu, którego byś był ofiarą, przypomnę tylko dla niedowiarków , którzy stracili kontakt z realem, jak to państwu polskiemu islamscy terroryści wytoczyli oficjalnie i w majestacie prawa proces za “nielegalne przetrzymywanie” w Polsce i za praktyki śledcze…Amerykanów- i byli stroną w sądzie oskarżającą, a sąd z całym majestatem przychylił się do “praw człowieka” terrorystów – i zasądził karę z puli Skarbu Państwa. Jak to było potem w memach? – ano uśmiechnięta brodata buzia i dymek z tekstem “Dla mnie bomba!” – w takich czasach żyjemy… Ciekawe, ile ty byś dostał wyroku albo nakazu zapłaty odszkodowania piratom? I co ty na to?

          4. @jsc – mów na temat i względem podmiotu sprawy – bez tego ciągłego slizgania się i lawirowania. Licencjonowani ochroniarze to nie marynarze – to raz. I gwarantuję, że gdybyś jako marynarz floty handlowej użył broni – straciłbyś licencję marynarza i trafił pod sąd. Zaś co do więzień CIA – na terenie Polski – i co do AMERYKAŃSKICH praktyk śledczych CIA – w całej tej sprawie to USA jest stroną DECYDUJĄCĄ i aktywną, natomiast “wystawianie” Polski jako kozła ofiarnego – i oskarżenie Polski przez terrorystów [którzy sami wprost negują, nie uznają i likwidują wszelkie prawa człowieka na swoim terytorium] pod hasłem… “obrony praw człowieka” – to jakby zbrodniarze hitlerowscy w Norymberdze oskarżali np. Kanadę [bo w wojnie uczestniczyła i jeńcy niemieccy ciężko pracowali np. przy wycince drzewa] – i dostali korzystny dla nich wyrok… ta sprawa terrorystów i odszkodowania zasądzonego na niekorzyść Polski to curiosum…i znak ogłupienia i odwrócenia podstawowych wartości i układu napastnik-ofiara – znak naszych czasów… Dla jasności – względem terroryzmu wszyscy jedziemy na jednym wózku “albo – albo” – bo dla nich cały świat jest do zdobycia, cały świat jest polem terroryzmu. Jak mówi znane powiedzenie: “dla zwycięstwa zła wystarczy bierność ludzi dobrych”. W tym przypadku mamy do czynienia z POPIERANIEM zła i popieraniem niszczenia praw człowieka przez ludzi firmujących się za… “obrońców praw człowieka” – zupełne zwyrodnienie elementarnych zasad społecznych i zasad PRZETRWANIA. Bo rzecz długofalowo idzie w ostateczności o nasze PRZETRWANIE.Teraz siła kalifatu ISIS zmarniała, ale AD 2030 będzie nowy kalifat, który ruszy w pochód z Pakistanu pod przykrywką Talibów – kalifat od razu nieporównanie silniejszy niż ISIS w stadium największej siły, nie do ruszenia, bo atomowy. Który w latach 30-tych na celownik ekspansji weźmie nie tylko Afrykę – ale i potem docelowo Europę – z Rzymem jako celem ideologicznym nr 1. Czy chcesz, żeby twoja głowa została wbita na płot w ramach wprowadzania tu władzy nowego kalifatu? Chyba nie muszę przypominać standardowych “przykładnych” praktyk wypracowanych przez ISIS? Coś nie” teges” z pamięcią?

          5. (…)I gwarantuję, że gdybyś jako marynarz floty handlowej użył broni – straciłbyś licencję marynarza i trafił pod sąd.(…)
            Już przytoczyłem treść rozporządzenia, z którego bez problemu wywiodę prawo do posiadania. A w ramach mam prawo uczynić wszystko co niezbędne, aby odeprzeć atak, nawet zabić napastnika.

            Co do Norymbergii itp. Trybunałom to i na aliantów znajdą się zbrodnie wojenne z prawdziwego paragrafu… Najbardziej znane to:
            – Hiroszima i Nagasaki
            – bombardowania dywanowe

            (…)Dla jasności – względem terroryzmu wszyscy jedziemy na jednym wózku “albo – albo” – bo dla nich cały świat jest do zdobycia, cały świat jest polem terroryzmu.(…)
            Jest tylko jeden problem… autorom (…)Patriot(…) Act przyświecały najwyrażnie mądrości z Łubianki z gatunku (…)Nie ma ludzi niewinnych, są tylko ludzie źle przesłuchani.(…)
            Nawet w Polsce w świetle najnowszej ustawy antyterrorystycznej mogą cię wsadzić na dołek na 28 dni bez podania zarzutów… Na szczęście nie mają prawa do wzmocnionych technik przesłuchania. A jak już cię puszczą to postępowanie odszkodowawcze zostanie wykolejone względami bezpieczeństwa Państwa…

          6. @jsc – mam marynarza w rodzinie – powtarzam, aż zrozumiesz pop polsku bez naciągania i ślizgania się po temacie: marynarz z licencją nie ma prawa do broni, ochroniarz to ochroniarz z licencją. Twoje “rozumowanie” cytuję: “Już przytoczyłem treść rozporządzenia, z którego bez problemu wywiodę prawo do posiadania. ” NIE MA SENSU – to nie jakieś przekomarzanie się w przedszkolu. A co do procesu terrorystów przeciw Polsce i odwracania przez Ciebie sensu Norymbergi – sąd, który stanął po stronie terrorystów, nawet się nie zajmował przeszłością tych terrorystów. Którym moim zdaniem powinno się wytoczyć proces – dokładnie badając ich sprawę. Tego nie zrobiono – czyli “politpoprawny” sąd z góry przyznaje im od razu czyste konto i wszelkie prawa jak niewiniątkom – a to, czy to są ludobójcy, czy zachowują sami prawa człowieka NA KTÓRE SAMI SIĘ POWOŁALI W OSKARŻENIU, nic go nie obchodzi – ba – nawet nie pyta [przecież to mógł zrobić wprost na sali] ich o zachowywanie PRZEZ NICH SAMYCH praw człowieka. Bo jeszcze by się okazało, że ci Wielcy Oskarżyciele sami złamali X-razy prawa człowieka, a gdyby milczeli o swojej przeszłości, to i tak by pewnie wygłosili [korzystając z publicznej tuby] kilka zasadniczych ideologicznych oświadczeń nt wyższości szariatu i zasad traktowania “niewiernych” – że kompromitujące sąd “mleczko by się wylało”: to by postawiło sąd procedujący oskarżenie Polski co najmniej w tragikomicznej sytuacji – ludzie by pukali się w czoło i pytali “CO TO NIBY ZA SĄD?”…więc lepiej było uniknąć takiej kompromitacji i na siłę zgnoić jednostronnie Polskę – prawda? Wg Ciebie CIA tych terrorystów aresztowało tam na miejscu za głoszenie praw człowieka? A może za walkę o prawa chrześcijan? No i główny element Twojej non-stop złej adresacji “pretensji” i STRONY – toż to CIA, a nie Polacy ich aresztowali, przewieźli i przesłuchiwali. Ja akurat byłem kilka razy na Zachodzie świadkiem różnych radykalnych manifestacji organizacji sunnickich. Nawet się nie kryją z hasłami: “Democracy to hell! – only shariat!” itd. – to może sam zacytujesz kilka “broniących praw człowieka” zasad szariatu wdrażanego i przed ISIS? Niby skąd ci ukrzyżowani czy torturowani ludzie? Czy paleni żywcem, czy ścinani? Dyskutując z Tobą mam jednocześnie wrażenie nie to, że półprawdy z Twojej strony, czyli całego kłamstwa, ale raczej kłamstw wielopiętrowych, przysłanianych pokrętną logiką “ciągnięcia w swoją stronę” za wszelką cenę, mataczenia w rozróżnianiu ofiary od kata – w wygodnej na danym etapie RELATYWIZACJI wszystkiego, zwłaszcza moralności i elementarnej sprawiedliwości. I w jednej sprawie [widząc siebie jako uzbrojonego w Kałach marynarza] wszystko dla Ciebie jest OK, bo to Ty masz Kałacha w ręku [a prawo się dostosuje post factum dla Twoich potrzeb] – a w drugiej jesteś formalistą a raczej PÓŁ-formalistą – byle dokopać Polsce], który wylewa dziecko z kąpielą – i też to jest OK wg Ciebie… Tak w ogóle – ponieważ wszyscy jesteśmy mieszkańcami Ziemi – a wszystkich złapanych terrorystów przesłuchiwano na Ziemi – to pewnie trzeba wszystkich “niewiernych” postawić przed Trybunałem Praw Człowieka w Hadze. Bardzo łatwo tego “prawa” “dowieść” wg Twojej naciąganej do potrzeb logiki….

          7. http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20120000576/T/D20120576L.pdf mamy:
            (…)Art. 10.
            1. Właściwy organ Policji wydaje pozwolenie na broń, jeżeli wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego oraz przedstawi ważną przyczynę posiadania broni.(…)
            Z jakiego to powodu (…)Właściwy organ Policji(…) ma odmówić marynarzowi obsługującemu trasy o podwyższonym ryzyku pozwolenia na broń? A trzeba wspomnieć, że nasze prawodawstwo, a zatem i PRAWO BANDERY, w rzeczonym zakresie uchodzi za szczególnie restrykcyjne…

            (…)sąd, który stanął po stronie terrorystów, nawet się nie zajmował przeszłością tych terrorystów(…)
            Gdyby CIA było bardziej się zajmowało zbieraniem dowodów to ci terroryści po wyczerpaniu środków apelacji zostaliby straceni i nikt po nich nie płakał. A tak mamy pogwałcenie szeregu artykułów Konstytucji, w szczególności art. 41:
            (…)1) Każdemu zapewnia się nietykalność osobistą i wolność osobistą. Pozbawienie lub ograniczenie wolności może nastąpić tylko na zasadach i w trybie określonych w ustawie.
            2) Każdy pozbawiony wolności nie na podstawie wyroku sądowego ma prawo odwołania się do sądu w celu niezwłocznego ustalenia legalności tego pozbawienia. O pozbawieniu wolności powiadamia się niezwłocznie rodzinę lub osobę wskazaną przez pozbawionego wolności.
            3) Każdy zatrzymany powinien być niezwłocznie i w sposób zrozumiały dla niego poinformowany o przyczynach zatrzymania. Powinien on być w ciągu 48 godzin od chwili zatrzymania przekazany do dyspozycji sądu. Zatrzymanego należy zwolnić, jeżeli w ciągu 24 godzin od przekazania do dyspozycji sądu nie zostanie mu doręczone postanowienie sądu o tymczasowym aresztowaniu wraz z przedstawionymi zarzutami.
            4) Każdy pozbawiony wolności powinien być traktowany w sposób humanitarny.
            5) Każdy bezprawnie pozbawiony wolności ma prawo do odszkodowania.(…)
            Zatem powinniśmy się wstydzić, że ten wyrok musiał zapaść w trybunale międzynarodowym.

            A co innego stwierdzenia (…)a to, czy to są ludobójcy, czy zachowują sami prawa człowieka NA KTÓRE SAMI SIĘ POWOŁALI W OSKARŻENIU, nic go nie obchodzi – ba – nawet nie pyta [przecież to mógł zrobić wprost na sali] ich o zachowywanie PRZEZ NICH SAMYCH praw człowieka.(…) znowu muszę cytować ustawę ustanawiającą ustrój RP:
            (…)Art. 30.
            Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.

            Art. 31.
            1) Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
            2) Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
            3) Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.(…)

            (…)No i główny element Twojej non-stop złej adresacji “pretensji” i STRONY – toż to CIA, a nie Polacy ich aresztowali, przewieźli i przesłuchiwali.(…)
            Ten proceder odbywał się na terytorium RP i w porozumieniu z naszymi władzami oraz za wynagrodzeniem przekacywanym agenturalnymi kanałami.

            (…)Nawet się nie kryją z hasłami: “Democracy to hell! – only shariat!” itd. – to może sam zacytujesz kilka “broniących praw człowieka” zasad szariatu wdrażanego i przed ISIS?(…)
            W ostoi democracy chrześcijańscy radykałowie wysadzają kliniki aborcyjne… http://nie.com.pl/archiwum/dzihadysci-chrystusa-pana/

            (…)Tak w ogóle – ponieważ wszyscy jesteśmy mieszkańcami Ziemi – a wszystkich złapanych terrorystów przesłuchiwano na Ziemi – to pewnie trzeba wszystkich “niewiernych” postawić przed Trybunałem Praw Człowieka w Hadze.(…)
            Między Hagą, a Łubianką jest sporo przestrzeń na inne metody ścigania zbrodni przeciwko państwu czy ustrojowi.

          8. @jsc – widzę, że Tobie myli się profesjonalna sprawność instrumentalna z morale i z dumą z polskości. Co w takim razie powiesz, gdy WOT, który raczkuje, za kilka lat okrzepnie i stanie się sprawnym narzędziem? Z Piorunami, Spike, z dronami FlyEye i Warmate – spięty sieciocentrycznie przez C4ISR – mobilny i operatywny? Znowu będzie tylko szukanie negatywów? Nie patrzysz długofalowo, tylko wybiórczo skupiasz się na krytykowaniu za wszelką cenę. A co do wyroków Państwa Podziemnego – kogo zlikwidowali – to ogłosili po fakcie. A kogo obrócili na naszą stronę – tym się nie chwalili i nie ogłaszali. Nie rozumiesz działania operacyjnego specsłużb – a wstawiasz na siłę swoje interpretacje – które w codziennej praktyce tych służb w ogóle nie mają racji bytu – ani sensu. A CIA nigdy nie fatyguje się z wieloletnim przetrzymywaniem ludzi, kosztownym transportem i lokacją i obsługą i zabezpieczeniem – jeżeli nie ma w tym interesu – zwłaszcza infiltracyjnego. Zwyczajnie – tu decyduje twardy pragmatyzm i kasa – czyli kalkulacja koszt-efekt – i zajętość zasobów operacyjnych, które zawsze są ograniczone. Tak w ogóle – NA JAKIEJ PODSTAWIE można stwierdzić, że owi dwaj terroryści byli przetrzymywani w Polsce? a nie gdzie indziej? – bo tak twierdzą? Albo dlatego, że Amerykanie nas “wystawili”? – przecież mogli dać płotki, które nie były w ogóle w Polsce – i to płotki zinfiltrowane, powtarzam: nawet z pobytem w Polsce nie mające nic wspólnego… Chodzi mi o dowody – a nie o puste deklaracje. Zaś sam udział Państwa Polskiego – jest wątpliwy prawnie – Panowie Miller i Kwaśniewski działali nielegalnie i w stylu prywatno-mafijnym, na swoje konto używając nielegalnie instytucji państwa. Stad i memy z konferencji obu tych panów: Miller do Kwaśniewskiego – tekst w dymku “No przyznaj się, co zrobiłeś z tymi pieniędzmi?” a Kwaśniewski hiobowo: “Przepiłem…” Co do uzbrojenia marynarzy, status prawny znam od znajomego marynarza, który sam próbował sobie zdobyć LEGALNIE broń na statek – i dostał “NIE” na wszystkie próby i ścieżki obejś cia zakazów – wskaż jakiegoś marynarza, który OFICJALNIE – i bez licencji ochroniarza – ma broń na statku. Ja się nie muszę tłumaczyć z garba, którego nie mam, natomiast to Ty budujesz jakieś pseudo-konstrukcje i “wywody” prawne na chłopski rozum i wg myślenia życzeniowego, że niby “w razie czego się wybronisz” z posiadania i użycia broni jako zwykły marynarz na statku handlowym. Nie wybronisz się – stracisz tylko licencję marynarza – i dostaniesz osobną karę. Przy całym obecnym politpoprawnym ogłupieniu świata – zapewne oskarżycielem [i beneficjentem całej sprawy] byliby napastnicy-piraci…i żadne chojrakowanie by nie pomogło…

          9. Takie manewry w terenie zamieszkałym… https://www.google.com/maps/@52.1070919,20.6141002,461m/data=!3m1!1e3
            to nie nieudolność kadeta tylko karygodna arogancja struktur dowódczych! Żeby przynajmniej wyciągali wnioski po podobnych wyczynach… https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/miecmierz-wojska-wot-cwiczyly-strzelanie-obok-domow/fvlw2hf

            A co do twoich terrorystów to zostali namierzeni przez Amnesty International po listach przewozowych.

            (…)Zaś sam udział Państwa Polskiego – jest wątpliwy prawnie – Panowie Miller i Kwaśniewski działali nielegalnie i w stylu prywatno-mafijnym, na swoje konto używając nielegalnie instytucji państwa. Stad i memy z konferencji obu tych panów: Miller do Kwaśniewskiego – tekst w dymku “No przyznaj się, co zrobiłeś z tymi pieniędzmi?” a Kwaśniewski hiobowo: “Przepiłem…”(…)
            A to mają być twoje dowody? Swoją drogą… jak możesz nazywać nielegalnym proceder, który jak sam twierdzisz nie miał miejsca?

            (…)Ja się nie muszę tłumaczyć z garba, którego nie mam, natomiast to Ty budujesz jakieś pseudo-konstrukcje i “wywody” prawne na chłopski rozum i wg myślenia życzeniowego, że niby “w razie czego się wybronisz” z posiadania i użycia broni jako zwykły marynarz na statku handlowym.(…)
            Ja swoją postawę prawną podałem… Z twojej strony wystarczy decyzja odmowna…

        2. @jsc – odpowiedz mi bez wykrętów, co ma bitność i dowodzenie polskiego żołnierza II w.św. do piractwa dzisiaj względem flot handlowych i różnych prawnych przeszkód i zasad w jego zwalczaniu? A co do marynarzy – albo licencja marynarza – albo broń – i zero wejścia na statek z bronią. A ochroniarze to ochroniarze – mają swoją licencję – i tylko z taką i tylko taką licencja mogą wejść na statek z bronią – i użyć broni. Tak trudno zrozumieć? Marynarz nie ma prawa przenieść [a tym bardziej użyć broni] na statku. A co do “(…)Tak w ogóle – ponieważ wszyscy jesteśmy mieszkańcami Ziemi – a wszystkich złapanych terrorystów przesłuchiwano na Ziemi – to pewnie trzeba wszystkich “niewiernych” postawić przed Trybunałem Praw Człowieka w Hadze.(…)
          Między Hagą, a Łubianką jest sporo przestrzeń na inne metody ścigania zbrodni przeciwko państwu czy ustrojowi.”
          – jasne, że metody są zróżnicowane. Tyle, że to druga strona – ta od dżihadu – stawia sprawę na ostrzu noża – dosłownie.T To oni narzucają konfrontację. Ludobójczo. Wartość życia “niewiernego” w nieskrępowanym “czystym” świecie islamu [jak w Afganistanie za Talibów czy w ISIS] jest żadna. Oni nie odpuszczą. NIGDY i ZA NIC. Jesteśmy winni i skazani na podbój już za samo bycie “niewiernymi”, za samo istnienie. Obecne pokojowe zasiedlanie Europy przez muzułmanów [czyli “pokojowa” imigracja i “asymilacja”] to w istocie strategia “takija” – zajmowania ziem przez islam najmniejszym kosztem, a jak się wzmacniają na danym terenie, będą na 100% żądali bezwarunkowo wprowadzenia szariatu i tylko szariatu. Stąd tyle, coraz bardziej rosnących stref “no go”…które są tylko wstępnymi jądrami krystalizacji dla opanowania w przyszłości terenów “niewiernych”. A wszelki socjał i wsparcie muzułmanie traktują jako tzw.KONIECZNĄ “dżizję” czyli HARACZ ze strony niewiernych za zostawianie ich w spokoju. Żadnej wdzięczności za socjał i wsparcie żaden muzułmanin nie odczuwa…Jak przyjdzie kryzys i socjał się obetnie – no! – to muzułmanie uznają za jednostronnie wypowiedziany koniec tego haraczu – czyli za początek wojny z “niewiernymi”. WTEDY to będzie się działo na ulicach Europy… A tak względem CIA – naprawdę myślisz, że CIA by się wpędzała w koszty z transportem i całym cyrkiem wobec tych terrorystów, gdyby byli niewinni? Na takie koszta pójdą w CIA tylko wtedy, jeżeli mają grube ryby – te które ustawiają całe kampanie ludobójcze i zamach terrorystyczne. Zwyczajnie – to kwestia kalkulacji koszt-efekt. A że demaskują ich przeszłości – to właśnie wynika z poufności działalności operacyjnej, by mieć przewagę nad drugą stroną, a w razie potrzeby – obrócić do infiltracji przeciwnika. Mam Ci tłumaczyć podstawy pracy służb wywiadowczych? Natomiast Trybunał Praw Człowieka w Hadze itp instytucje – dlaczego one nie zajęły się dokładnym wyjaśnieniem przeszłości tych terrorystów? Mogły to zrobić – a w sposób stronniczy i karygodny, łamiący podstawę państwa prawa – tego świadomie zaniechały. Dlaczego? – moim zdaniem wystarczyłoby nieco pogrzebać na Wschodzie, zrobić na miejscu śledztwo wśród ludności – i “mleczko by się wylało” – kompromitując ten “wielce praworządny” sąd. Europejski trybunał – jako marionetka Brukseli – a faktycznie Berlina – uderzył stronniczo w Polskę – bo w USA nie ośmielił się uderzyć – zgadza się?

          1. (…)odpowiedz mi bez wykrętów, co ma bitność i dowodzenie polskiego żołnierza II w.św. do piractwa dzisiaj względem flot handlowych i różnych prawnych przeszkód i zasad w jego zwalczaniu?(…)
            Jedyny związek to sugerowana duma bycia spadkobiercami polskiego żołnierza… Jeśli ten przykład relacji ci nie leży to służe 2 innymi:
            – już wspomniana SG, która dała ciała przy okazji awantury Saakaszwilego
            – narodowcy, którzy tak chętnie biją lewaków na np. Marszu Równości w… ostatnio w Białymstoku. Ciekawe który z nich pofatygował się do Coniewa czy Linina, w których wg. poczytnych w tamtym portalach są terroryzowane Czeczenów?
            https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/342952-czeczenski-terror-w-lininie-i-coniewie-ludzie-pisza-petycje-do-szefa-mswia-boimy-sie-o-dzieci-wideo
            https://www.salon24.pl/u/wawel/784329,niemcy-syrjczyk-zabil-nozem-psychologa-w-osrodku-pomocy-dla-uchodzcow
            https://wawel.neon24.pl/post/138820,polskie-no-go-czeczeni-i-import-nieterrorystycznego-islamu
            https://naszeblogi.pl/46971-zamachy-w-polsce-kwestia-czasu-problemy-juz-sa

            (…)A ochroniarze to ochroniarze – mają swoją licencję – i tylko z taką i tylko taką licencja mogą wejść na statek z bronią – i użyć broni.(…)
            Proszę o jakiś przepis, który zabrania marynarzowi posiadania broni na statku.

            A z kolei co stosunków Polaków z światem Islamu to aczkolwiek są skomplikowane to trudno im dorównać im w stanowczości do eksterminacji jaką swego czasu zaprezentował pewien cywilizowany naród z serca Europy… Zajrzyjmy np. do kraju ogarniętego Rewolucją Islamską:
            http://www.mysl-polska.pl/1413
            https://www.rp.pl/Publicystyka/306089880-Jak-Iranczycy-traktuja-chrzescijan.html

            (…)A tak względem CIA – naprawdę myślisz, że CIA by się wpędzała w koszty z transportem i całym cyrkiem wobec tych terrorystów, gdyby byli niewinni?(…)
            Z tego, że nie potrafili latami postawić podejrzanym zarzutów wynika, że kompletnie olali procedury śledcze… co można zderzyć z kolei postawą Polskiego Państwa Podziemnego, które jakoś potrafiło przeprowadzić niemal pełny (z oczywistych względów nie było mowy o apelacji, II instancyjności i innych przymiotach systemu sądowczniczego czasu pokoju) przewód sądowy.

            (…)Mam Ci tłumaczyć podstawy pracy służb wywiadowczych?(…)
            Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że służby tego typu często i gęsto chwytają się środków nielegalnych… i dlatego po wpadce są specjalne procedury damage control, które polegają między innymi na odcinaniu kierownictwa politycznego. W przypadku Busha to okazało się niemożliwe, ale nasze osoby decyzyjne są kryte na wszystkie sposoby… nawet wrogowie polityczni potwierdzają ich wersję, że o i niczym nie wiedzieli.

            (…)Dlaczego? – moim zdaniem wystarczyłoby nieco pogrzebać na Wschodzie, zrobić na miejscu śledztwo wśród ludności – i “mleczko by się wylało” – kompromitując ten “wielce praworządny” sąd.(…)
            Wystarczyłoby to zrobić terroryści zostaliby prawomocnie skazani i straceni. Ale jak sam zauważyłeś wywiad nie jest organem ściganiem.

  7. Errata: nie: “…zdecydowało o utrzymaniu całego brytyjskiego Śródziemnomorza – co dla imperium byłoby absolutną katastrofą” – a winno być “…zdecydowało o utrzymaniu całego brytyjskiego Śródziemnomorza – co w przeciwnym negatywnym scenariuszu – czyli utraty Śródziemnomorza – dla imperium byłoby absolutną katastrofą”.
    Tak wracając do gardłowych momentów słabości aliantów i ratowania ich przez Polaków… To Polacy rozpracowali przygotowania Hitlera do ataku na Rosję stalinowska. Churchill wykorzystał polskie raporty, by ostrzec Stalina jeszcze w maju. Na co Stalin w zaparte zadysponował słynny komunikat TASS [ po 1 maja – czyli po nagłaśnianym propagandowo “święcie ludzi pracy” obchodzonym WSPÓLNIE z III Rzeszą”], wręcz wyśmiewający te ostrzeżenia i “burżuazyjną próbę poróżnienia dwóch bratnich państw, budujących w socjalistycznym trudzie nowy, antykapitalistyczny ład” itd. itp. kawałki nowomowy…. Potem Churchill przy każdej okazji wypominał to Stalinowi – i odrywał w negocjacjach kupony na rzecz UK od naszej pracy wywiadu. Notabene – przez pierwszy tydzień wojny sowieckie naczelne dowództwo było jak dzieci we mgle, nie dość, że realizowali “na twardo” nierealne plany ofensywne, to jeszcze nie wiedzieli, z kim walczą. Zwyczajnie – rozpoznanie nie działało, był chaos i dzikie bezhołowie. Dlatego Rosja stalinowska przegrywała – mimo, że była silniejsza i miała NIEPORóÓWNANIE więcej sprzętu od III Rzeszy i od jej satelitów. Dopiero po tygodniu sztab sowiecki “ośmielił się ” wykorzystywać przygotowane UPRZEDNIO przez Polaków i przesłane via Churchill dokładne rozpoznanie Ordre de Bataille i informacje “kto gdzie z kim” jest na linii frontu po stronie przeciwnika – dane dla wszystkich niemieckich jednostek atakujących sowiety. Dopiero po wojnie wyszło, że te bezcenne dla Rosji stalinowskiej materiały wywiadowcze przygotowali Polacy – konkretnie Grupa Muszkieter. Zresztą identycznie było z rozpoznaniem celów i ich znaczenia strategicznego w Niemczech – zwłaszcza pod ofensywę bombową aliantów od 1942. Nawet we Francji to polski wywiad dawał zdecydowanie najbardziej wartościowe dane nt dyslokacji wojsk, lotnisk, U-bootwaffe w portach biskajskich…
    Zresztą – nie tylko Rosjanie byli najpierw uparci i nie przyjmowali polskich raportów podanych na tacy.
    Peenemunde, jako strategiczny, ściśle tajny ośrodek rakietowy, oraz alarmujący stopień zaawansowania rozwoju tych broni, polski wywiad rozpracował już w 1942. Tyle, że w nasze raporty nie chcieli uwierzyć ani Brytowie ani Amerykanie [DOKŁADNIE TAK] – aż do połowy 1943. Jak Churchill dowiedział się o tym karygodnym zaniechaniu wywiadu, połowę jego szefostwa chciał zdegradować i postawić pod sąd wojenny… Gdy jesienią 1943 dokonano nocnego ataku 600 bombowców brytyjskich na Peenemunde – przedtem Churchill zdecydował, że jeżeli pierwszy nalot się nie powiedzie, to cały brytyjski Bomber Command będzie atakował non-stop aż do skutku, co oznaczało de facto – że Churchill świadomie wtedy “na twardo” poświęcił cały Bomber Command na zniszczenie Peenemunde. To tylko świadczy o randze strategicznej owego zagrożenia – i o wartości osiągnięć naszego wywiadu… Na szczęście pierwszy zmasowany atak powiódł się na tyle, że szkody opóźniły Niemców w programie o ok. 8 kluczowych miesięcy, przetrzepani Niemcy przenieśli poligon rakietowy do Polski [czyli Generalnej Guberni] – i tam również wywiad AK rozpracował Niemców – włącznie z kluczowymi danymi nt konstrukcji i parametrów nowych broni – i V-1 i V-2. W rezultacie gigantyczny wysiłek inwestycyjny III Rzeszy na program rakietowy [a szykowali już na początku 1945 naprowadzanie precyzyjne – i MIĘDZYKONTYNENTALNE rakiety A9/A10] dał nikłe efekty strategiczne. Wg powojennej kalkulacji – ten sam wysiłek [z zasobami] przekierowany np. na przemysł lotniczy pozwoliłby na wyprodukowanie 30 tys myśliwców dla Luftwaffe – i to w krytycznym okresie 1941-44, gdy najbardziej ich potrzebowali… Jest dla mnie pewne, że cały wkład Polski w II w.św. zbiorczo znacznie, znacznie przewyższa Francję, która “na bezczela” wcisnęła się po taniości i z wielkim bębnem do “Wielkiej Czwórki”. A wkład Polski – wliczając i Enigmę i strategiczne 15 miesięcy zaangażowania Niemiec od lutego 1939 do kupionego naszym wysiłkiem i krwią przygotowania i strategicznej mobilizacji do maja 1940 – ten wkład na pewno dorównuje wkładowi całego Imperium Brytyjskiego na froncie walki z Niemcami. Tak naprawdę z “Wielkiej Czwórki” powinna być wyrzucona Francja – i na jej miejsce powinna wejść Polska… Przez krytyczne 2,5 roku Francja była de facto sprzymierzeńcem III Rzeszy wiążącym nie tylko flotą siły aliantów jako “power in being” – ba, w koloniach walczyła na twardo i z Brytyjczykami i z Amerykanami… Nawet wątpliwe, czy w ogólnym bilansie [per saldo] wkład Francji w walkę z III Rzeszą był dodatni, czy raczej “in minus”…dlatego właśnie de Gaulle podczas wojny i po wojnie tak bardzo odprawiał przed “wolnym światem” wszelkie patetyczno-patriotyczne medialno-propagandowe maskirowki i bombastyczne oświadczenia i parady, sławiące dumnie wysiłek Francji w II w.św…

  8. @Georealista
    Bardzo ciekawe posty.. z przyjemnoscia sie czyta
    Swego czasu cztalem o przygotowaniu wywiadowczym operacji Torch, w jaka byl zaangazowany polski Wywiad… to dopiero mi unaocznilo, w jak wielu punktach jak wiele wysilek wojenny Polski wniosl w pokonanie III Rzeszy
    Pisz wiecej! Ewentualniem gdzie mozna wiecej od Ciebie poczytac?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *