Treść niniejszego tekstu może wydać się dla wielu zaskakująca. Dlatego na wstępie zastrzegam, że artykuł jest odpowiedzią na pytanie: „Co należy zrobić by uratować Ukrainę” bez uwzględniania całej otoczki politycznej. Innymi słowy poniższe rozważają dotyczą czysto geostrategicznej sytuacji, w której liderów z zachodu przestałyby ograniczać problemy natury polityczno-ekonomicznej.
Ukraina w przeddzień klęski
Tak jak chyba wszyscy kibicujemy Ukrainie, tak wielu nie ma złudzeń, że w przypadku ataku ze wszystkich stron przez połączone siły rosyjsko-białoruskie, Ukraińcy wcześniej czy później ulegną agresorowi.
Co pisałem w wielu tekstach i tutaj zarysuję temat jedynie szczątkowo – przejęcie przez Kreml kontroli politycznej nad Ukrainą oznaczać będzie rozmieszczenie kilku rosyjskich armii na granicy z NATO. Głównie z Polską.
Czy tego Amerykanie chcą czy nie, w takiej sytuacji musieliby się liczyć z drugą Zimną Wojną i potrzebą wysłania całych dywizji i tysięcy żołnierzy do Europy. W sytuacji, w której chcieliby się skupić jednak na rywalizacji z Chinami. Oczywiście odpuszczenie Rosji i uległość NATO, oznaczałoby kompletną utratę wiarygodność USA jako lidera świata zachodu oraz gwaranta bezpieczeństwa. Wówczas mogłyby się rozsypać wszystkie amerykańskie sojusze. A to oznaczałoby przegraną z Chinami. Dlatego Amerykanie nie mogą przegrać z Rosją (nawet wizerunkowo) ponieważ to automatycznie może spowodować klęskę z Chinami.
To jakie znacznie ma Ukraina dla bezpieczeństwa Polski powinno być oczywiste dla każdego. Nie ulega wątpliwości, że jeśli Kijów pozostanie niezależny od Kremla, to Warszawa będzie mogła spać spokojnie.
Tymczasem wydaje się, że lada moment Rosjanie zaatakują Ukrainę również na całej granicy z Białorusią – w tym z Brześcia. Aleksandr Łukaszenko zapowiedział już wcześniej, że jeśli Władimir Putin poprosi, to Białoruś dołączy do inwazji. Należy więc kalkulować, że wcześniej czy później się to stanie.
Jak uratować Ukrainę i Kijów, gdyby kierować się tylko i wyłącznie względami strategicznymi?
Jedyną metodą powstrzymania Putina jest rzucenie go na kolana
Gdzie i kiedy można by tego dokonać najłatwiej? Właśnie na Ukrainie. Ukraińcy pokazują, że potrafią się bronić i robią to. Nawet w arcytrudnej sytuacji. Siły rosyjskie posiadają przewagę, jednak nie jest ona przygniatająca. Wygląda na to, że Federacja Rosyjska zgromadziła potencjał, który daje jej przewagę, ale nie posiada znacznego zapasu. Innymi słowy, gdyby Ukraina dostała wsparcie, wówczas losy kampanii mogłyby się odwrócić. Ponadto Rosjanie walcząc z Ukrainą wyraźnie ograniczają kampanię do wojny lądowej przy nieznacznym wsparciu lotnictwa. To jest czysty konflikt konwencjonalny. I to jest być może historyczna okazja, by w wojnie konwencjonalnej pobić Federację Rosyjską kierowaną przez Putina! Przy braku sukcesu, Rosję będzie czekać druga smuta. To jest ten moment!
Co należałoby zrobić?
Należy pamiętać, ze NATO to nie jest jeden podmiot tylko zbiór państw. Poniżej będę używał skrótu „NATO”, ale w domyśle należy liczyć w zasadzie głównie na Anglosasów, Turków, Polaków i Rumunów. Należy pamiętać, że wprawdzie ew. działania NATO wymagają zgody całego sojuszu, ale przecież poszczególni jego członkowie mogą działać na własną rękę. I kraje, którym zależy na klęsce Putina powinny to zrobić bez oglądania się na resztę! Niejako w ramach mini-koalicji. Tak było np. w czasie inwazji na Irak, w której oprócz USA wzięła udział Wielka Brytania i właśnie Polska. A teraz do rzeczy, czyli kwestie niezbędne do wybicia Putinowi zębów:
- Finlandia mogłaby natychmiast złożyć wniosek o przyjęcie NATO, który powinien zostać rozpatrzony z miejsca. W ciągu minut! Rosja zostałaby postawiona przed faktem dokonanym, a mając zaangażowane wszystkie siły na Ukrainie nie mogłaby nic z tym zrobić.
- Gruzja powinna złożyć wniosek o przyjęcie do NATO – tutaj można by zwlekać i pokazać Putinowi (na przykładzie Finlandii), że jeśli nie odpuści, to i Gruzja w ciągu 24h będzie w NATO.
- Turcja – w celu wsparcia gruzińskiej obecności w NATO – powinna rozmieścić siły lądowe na granicy z Gruzją. Tak by pokazywały gotowość do sojuszniczego wkroczenia do Gruzji (rzucenie groźby zajęcia Abchazji i Osetii Poludniowej).
- Rozstawienie trzech lub czterech polskich brygad na granicy polsko-białoruskiej mogłoby odciążyć ukraiński front bez podejmowania przez Polskę jakiejkolwiek walki. Putin i Łukaszenko musieliby kalkulować ryzyko, że jeśli wyślą siły znad granicy z Polską do ataku na Ukrainę, wówczas będą mieli odsłoniętą flankę. Sam ten ruch mógłby zniechęcić agresorów do wykorzystania kierunku brzeskiego. Co mogłoby uratować skórę Ukrainy na zapleczu.
- Siły Lądowe Rumunii winny wkroczyć na Mołdawię oraz zagrozić Naddniestrzu. Gdyby Putin się nie zatrzymał na Ukrainie, wówczas należałoby wkroczyć i zająć Naddniestrze siłą. Należy pamiętać, że Naddniestrze to enklawa (jeszcze). Słabo broniona. To jest zbuntowany, pro-rosyjski region, którego nie uznała opinia międzynarodowa. Jego zajęcie nie rodziłoby konsekwencji prawno-dyplomatycznych na arenie międzynarodowej. Putin gra ostro? NATO powinno również zagrać ostro!
- Rumuńskie siły wraz z systemami Patriot powinni ruszyć w kierunku Odessy, tak by z wybrzeża ukraińskiego móc osłaniać flotę NATO. Być może trzeba szybko przerzucić w to miejsce również polską jednostkę wyrzutni przeciwokrętowych.
- Flota NATO powinna wpłynąć na Morze Czarne i kierować się wzdłuż wybrzeża rumuńskiego a następnie ukraińskiego ku Odessie. Zabezpieczyć miasto od strony morza.
- W sytuacji bez wyjścia, ukraińskie regiony zachodnie powinni poprosić Polskę i NATO o wysłanie „misji stabilizacyjnej”. Polska – w sile brygady lub dwóch – powinna przejąć kontrolę nad zachodem Ukrainy i zabezpieczyć co najmniej kierunek z Brześcia (np. rozlokować się w miejscowości Kowel). Misja pokojowa powinna być osłaniana z powietrza przez lotnictwo NATO. Dobrze by było zabrać ze sobą rozmieszczane właśnie w Polsce brytyjskie systemy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu + polskie VSHORAD.
Jak widać, wszystkie powyższe działania – choć stanowcze i ingerujące w sytuację na Ukrainie – byłyby działaniami de facto w ramach pokojowych porozumień z Ukrainą. Nie trzeba by było strzelać do Rosjan, a sama obecność lub przemieszczanie się państw NATO mogłoby krzyżować rosyjskie plany. Ponadto:
9. NATO (Anglosasi) powinni przerzucić do Kijowa jednostki powietrznodesantowe i zatknąć własne flagi w stolicy Ukrainy. Być może byłby to czynnik odstraszający dla Rosjan.
10. Polskie brygady – jeśli byłaby taka możliwość – powinny kierować się w stronę Kijowa. Bez walki, ale tak by zabezpieczać Ukraińcom zaplecze. Ochrona zachodu Ukrainy mogłaby wystarczyć do tego, by Ukraińcy sami się obronili stawiając obronę na linii Dniepru!
11. Finlandia z Estonią oraz Szwecją (może i Szwedzi do NATO?) powinny zademonstrować możliwość blokady Zatoki Fińskiej.
12. Flota NATO wraz polską Marynarką Wojenną winny zostać rozmieszczone w rejonie Bałtyku Zachodniego.
13. Amerykańskie lotnictwo z bronią jądrową ląduje na polskich lotniskach na zachodzie.
Pomimo agresywnego wydźwięku powyższych działań, wciąż nie trzeba by było oddawać do Rosjan nawet strzału. Mimo to Rosja miałaby problem na całej szerokości granicy zachodniej oraz na Kaukazie. Oczywiście do przyjęcia nowych członków w NATO potrzebna by była zgoda wszystkich członków. Tu może być problem. Jednak wnioski o członkostwo powinny być złożone.
Podsumowanie
Jak widać istnieje szerokie spektrum bardzo twardych i wręcz ofensywnych dyplomatycznie działań (a nawet militarnych – vide Naddniestrze), które można by podjąć jeszcze pod progiem otwartej wojny z Rosją.
Szybkie i zdecydowane działanie mogłoby powstrzymać Kreml, a jeśli by to tego nie doszło, to odciążeni w ten sposób Ukraińcy (vide bezpieczne zaplecze na zachodzie kraju) mieliby szansę samodzielnie spuścić Rosjanom manto.
Krzysztof Wojczal
Geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog
Nie wiem jak to możliwe, ze w kraju (pięknym i dostatnim w surowce) tak łatwo przychodzi wojna. Przecież to strategia nieefektywna – hazard. Może się udać, ale nie musi. „Wielkorosja” mogłaby budować swoją wewnętrzną potęgę dbając o zwykłego obywatela. Przecież są tacy zasobni. Robic sobie klasę średnią, rozwijać się. Niezrozumiałe, niebywałe to tango ze zniszczeniem.
Szanowna Pani, polowę budzetu Rosji stanowią zyski ze sprzedazy surowcow. Jesli te wplywy maleja i kasa sie kurczy…to z czego ta srednia klasa mialaby sie utuczyć?
Średnia, nie oligarchowie posiadajacy fabryki i miedzynarodowy biznes.
Punkt 4, 10 i 12 są nie realne.
– (12) – Nie mamy Marynarki wojennej ( 2 bardzo stare fregaty 2 do niczego nie nadające się korwety 0 łodzi podwodnych i trochę przestarzałego żelastwa, na którym strach pływać nie stanowią żadnej wartości bojowej)
– (4) – W kontekście ostatniego raportu NIK o stanie osobowym naszych brygad – nie ma szans na wystawienie 3ch! Może jedna, tak na pokaz….
– w związku z dwoma powyższymi – punkt (10) jest niemożliwy do zrealizowania. Bo co by zostało w Polsce? Białoruskie przestarzałe BWRy zajęły by Warszawę w 48godz, zanim by nasza brygada wróciła z Ukrainy.
Co do pozostałych punktów to się nie wypowiadam, bo nie analizowałem zdolności bojowych innych Państw, natomiast mam obawy czy Mołdawia tak z otwartymi rękami przyjęłaby przemarsz wojsk Rumuńskich przez swoje terytorium.
Panie Krzysztofie,
3 pytania z mojej strony:
1. USA coraz częściej podkreśla w komunikatach prawdopodobną złą kondycję psychiczną Putina. Jaka jest Pana diagnoza (jako stratega, a nie psychologa)? Czy działania Putina noszą znamiona szaleństwa, czy też są dokładnie przemyślane/ skalkulowane?
2. Dlaczego atak na Ukrainę z 4 stron (co skutkuje problemami logistycznymi – jak dostarczenie żywności, paliwa, środków medycznych, odbiór rannych), a nie szeroką ławą z 1 kierunku (co na logikę wydawałoby się bardziej efektywne)?
3. Jak zapobiec użyciu przez Putina taktycznej broni jądrowej np. w regionie Europy Centralno-Wschodniej? (co w kontekście ostatnich zapewnień prezydenta USA, zdaje się być coraz bardziej ważkim pytaniem).
Pozdrawiam
Katarzyna
Wszystkie punkty prowadzą do eskalowania sytuacji do trudnego do przewidzenia stopnia, z wojną nuklearną włącznie. Realizuje to cel polityczny Ukrainy jakim jest wciągnięcie kogo się da do wojny z FR, bez względu na koszty i ryzyka. Podkreślę – jakie ryzyka i koszty Autor i komentujący są w stanie zaakceptować, żeby tylko zaszkodzić FR? Czy po 300 prawie latach nie powinniśmy się w końcu nauczyć jak być zimnym i cynicznym graczem na tej planszy na której gramy?
100% racji.
Yyyyy.. wszystko fajnie, ale co jeżeli Rosja zdecyduje się na taktyczne uderzenie nuklearne jakąś niskiej mocy głowicą w cel, który nie leży na terenie państw NATO? Co wtedy? Wzruszyć ramionami i wliczyć to w koszty?
Po tym jak Żeleński walnął takie słowa, za którymi powinna iść skarga do Trybunału w Hadze na NATO… https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art35810231-zelenski-do-panstw-nato-wszyscy-ktorzy-zgina-od-tego-dnia-zgina-takze-przez-was
(…)- Kraje NATO stworzyły narrację, że zamknięcie nieba spowoduje agresję Rosji przeciw NATO. To autohipnoza tych, którzy są słabi i wewnętrznie niepewni, chociaż mogą posiadać broń kilkakrotnie silniejszą niż nasza. Powinniście byli pomyśleć o ludziach, o człowieczeństwie. (…) Wszyscy ludzie, którzy zginą od tego dnia, zginą także przez was, przez waszą słabość i brak jedności – dodał prezydent Ukrainy.(…)
Staje się jasne, że państwo bandyckie z BMR może sobie pozwolić na wszystko… byle nie oberwało NATO.
Wkroczenie prewencyjne na teren Ukrainy na którym nie ma jeszcze jednostek rosyjskich.
Może nawet z mandatem ONZ w celu ochrony ludności cywilnej.
Dobry pomysł , to jest właśnie to , myślenie do przodu , a nie dopiero jak krew się leje. Wojna to efekt bezwładności złych działań na przestrzeni dekady
a teraz z uwarunkowaniami gospodarczymi. kp