Czy Polsce potrzebni są imigranci? Ponad 10 mln imigrantów do 2050 roku?

Dwa dni temu Krzysztof Bosak (Ruch Narodowy) podniósł na TT alarm, iż z raportu Fundacji WEI (będącej zapleczem Roberta Gwiazdowskiego) wynika, że jego autorzy proponują sprowadzić do Polski ponad 10 mln imigrantów w ciągu najbliższych 30 lat. W sieci zawrzało, a przeciwnicy migracji (głównie środowisko RN) natychmiast podnieśli argumenty dotyczące wad takiego rozwiązania. Wskazując przy tym jednocześnie, że zamiast wspierania imigracji, Polskę należy ratować poprzez zwiększenie dzietności oraz sprowadzanie Polaków z emigracji.

Jednak czy to wystarczy?

Sprawdźmy liczby.

W pierwszej kolejności przedstawiam to, co zostało policzone przez GUS i zawarte w raporcie WEI. W 2017 roku bilans narodzin w stosunku do zgonów był ujemny (ponad 500 zgonów więcej niż narodzin). Ogólnie liczba mieszkańców Polski, uwzględniając migrację wzrosła o 600 (sześćset) osób. To pierwsze, od 2011 roku dodatnie odbicie, jeśli chodzi o ilość mieszkańców, było prawdopodobnie chwilowe, bo już w I połowie 2018 roku liczba osób zamieszkujących Polskę ponownie zaczęła gwałtownie maleć. Od stycznia do czerwca 2018 roku urodziło się 193 tys. dzieci (o 6 tys. mniej niż w I połowie 2017 roku), a zmarło 215 tys. osób. Polska straciła w tym okresie (w 6 miesięcy!) aż 21.700 mieszkańców.

Prognozy GUS

Z danych GUS wynika, że w 2050 roku Polska liczyć będzie sobie 34 miliony obywateli. W 2017 roku było nas 38,43 mln osób. Prognoza ta przewiduje jednak, że program 500+ odniesie efekt w postaci podniesienia ilości urodzeń na jedną kobietę do poziomu 1,85. (W 2017 roku wskaźnik ten wyniósł 1,45). Ilu Polaków zostanie w 2050 roku, gdyby poziom urodzeń wciąż oscylowałby poniżej 1,5?

Wg GUS-u w 2050 roku będzie około 14 mln osób w wieku ponad 60 lat, co będzie stanowić 40,4% całego społeczeństwa. Jednocześnie należy pamiętać, że ludzie zaczynają zarabiać więcej niż wydają dopiero w wieku 26 lat, a okres tego dodatniego bilansu kończy się w wieku 56 lat. Dzieci, młodzież i młodzi ludzie pomiędzy 0-25 rokiem życia nie zarabiają. Dziś 4 osoby pracujące utrzymują 1 emeryta (a spójrzmy na wysokość emerytur!). W przyszłości 1 osoba pracująca będzie musiała utrzymać 4 emerytów.

Liczba urodzeń

Liczba urodzeń przypadająca na jedną kobietę wyniosła w 2017 roku w Polsce ok. 1,45 i był to najlepszy wynik od 1998 roku (w 2016 roku wyniosła 1,32). Wskaźnik ten zaczął drastycznie spadać po 1990 roku, kiedy to wynosił jeszcze 2,06. Poprawa między 2016, a 2017 rokiem o 0,13 pkt, biorąc pod uwagę socjalne programy tj. 500+, nie wygląda zbyt imponująco. A przypomnieć należy, że by zatrzymać katastrofę demograficzną, jedna kobieta winna zacząć rodzić średnio ponad dwójkę dzieci (2,1). By myśleć o stabilnym wzroście populacji naszego narodu, który umożliwiałby wzrost gospodarczy i utrzymywanie kolejnych pokoleń emerytów, należałoby jednak celować w poziom co najmniej 2,5 dziecka na parę rodziców.

Dane za 2017 rok wskazują, iż pomimo „rekordu” w omawianej kwestii, wciąż rocznie umiera w Polsce więcej obywateli niż się rodzi.

Ponieważ jednak już od początku lat 90-tych kobiety mają średnio mniej niż dwójkę dzieci, a od prawie 20 lat przedmiotowy wskaźnik wynosi poniżej 1,5, to należy zdawać sobie sprawę z tego, że dzieci urodzone z początku niżu demograficznego, osiągnęły już wiek dwudziestu kilku lat! Problem z demografią uwidocznił się dopiero teraz, ponieważ pokolenie to dopiero wchodzi w wiek produkcyjny. A ponieważ to jest dopiero początek tego niżowego pokolenia, to co najmniej przez kolejne 20 lat na rynek pracy wchodzić będzie podobna, niska ilość młodych ludzi. Innymi słowy, nawet jeśli dziś odwrócimy tendencję i jedna kobieta zacznie średnio rodzić choćby trójkę dzieci, to i tak przez kolejnych 20 lat sytuacja będzie się wyglądać podobnie jak dziś.  

Co to oznacza? Że nawet przy włączeniu mocy z Harrego Pottera i spowodowaniu cudownej lawiny narodzin w 2019 roku i później, to do ok. 2040 roku na rynek pracy wciąż będą wchodzić urodzeni w niżu demograficznym.

Jednocześnie pamiętać należy, że około 2045 roku na emeryturę zaczną odchodzić ludzie z pokolenia wyżu demograficznego z początku lat 80-tych (szczyt – 1983 rok). W tym samym czasie ludzie z niżu (roczniki 1995-2018) osiągną wiek (30-50 lat), w którym powinni zarabiać najwięcej (ugruntowana pozycja zawodowa, wysokie zarobki). Wówczas 1 pracujący będzie przypadał na 4 emerytów.

Oczywiście to całkiem pesymistyczne założenie prawdopodobnie się nie sprawdzi. Bo do tego czasu, ZUS czeka upadek, Skarb Państwa będzie znacznie uboższy (mniejsze wpływy z podatków), gospodarkę czeka krach (brak pracowników, recesja, bezrobocie), w wyniku którego pojawi się głód i bieda. Upadnie całkowicie opieka zdrowotna (brak pieniędzy, ale i specjalistów – lekarzy i pielęgniarek). Ilość śmierci wśród osób starszych znacznie wzrośnie, podobnie jak bezrobocie wśród młodego pokolenia. A bezrobocie będzie tym większe, im lepsze dziś osiągnęlibyśmy efekty w odwracaniu tendencji spadkowej, jeśli chodzi o ilość urodzeń wśród kobiet. Byłoby tak, ponieważ w tej kryzysowej sytuacji około 2045 roku wchodziłoby na rynek pracy (a raczej rynek bezrobotnych) pokolenie ludzi z wyżu demograficznego (roczniki 2019-2020 i późniejsze jeśli cudownie odwrócimy tendencje urodzin/kobietę). Wspaniały „timening” prawda?

Emigranci

Jak podaje GUS, w końcu 2017 roku za granicą przebywało ok. 2,5 mln Polaków (najwięcej w Wielkiej Brytanii blisko 800 tys., w Niemczech – ponad 700 tys., Holandii – 120 tys. i Irlandii 112 tys.). Pamiętać należy, że ta liczba dotyczy osób z polskim obywatelstwem, które oficjalnie przedłożyły państwu polskiemu stosowne dokumenty (np. w formie zeznań podatkowych i innych). Innymi słowy te 2,5 mln emigrantów, to dane oficjalne, które nie uwzględniają pracujących na czarno, dzieci urodzonych na emigracji (bez polskiego obywatelstwa) etc.etc. W tym samym czasie, chętnych do wyjazdu z naszego kraju było kolejnych 2,8 mln rodaków .

Ponieważ wskaźnik ilości ludności nie obejmuje emigrantów, to przyjąć należy, że jeśli dziś zatrzymamy dalszy odpływ ludności z Polski, ale Ci którzy już wyjechali nie wrócą, to w 2050 roku w Polsce nie będzie realnie 34 mln mieszkańców (jak liczy GUS), a jedynie 31,5 mln. Oczywiście wg oficjalnych danych, które są z pewnością mocno zaniżone (jeśli chodzi o ilość emigrantów).

Tak więc, chcąc rozwiązać problemy z demografią, w kwestii emigracji, należałoby się skupić na dwóch płaszczyznach. Zatrzymaniu w kraju tych, którzy chcą wyjechać (to na dobry początek). Następnie sprowadzeniu do Polski tych, którzy już emigrowali.

Pierwsze zagadnienie jest o wiele łatwiejsze do przeprowadzenia. Najprostszą opcją byłoby zamknięcie granic i zabranie paszportów, jak za czasów PRL. Z pewnością znacznie trudniejszym wyzwaniem będzie stworzenie takich warunków w Polsce, by ludzie nie chcieli z niej wyjeżdżać. Wymagałoby to głębokich reform gospodarczych i podatkowych. Których skutki obserwowalibyśmy w kolejnych latach po ich przeprowadzeniu. Załóżmy jednak, że już dziś, tj. na początku roku 2019, rząd przeprowadza szereg wspaniałych reform, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, natychmiast zmieniają sytuację w kraju. I te blisko 3 mln młodych Polaków nie wyjedzie jednak z kraju.

W tak optymistycznym scenariuszu, zatrzymaliśmy emigrację. Co nie zmienia faktu, że trzeba jeszcze jakoś „przekonać” osoby, które wyjechały wcześniej z Polski do tego, by powróciły. To już nie jest takie proste, bowiem dla nich, Polska nie może być „tylko” państwem dobrym do robienia kariery zawodowej oraz osiągania wysokich zarobków. Dla emigrantów Polska musi stworzyć lepsze warunki niż te, jakie emigranci mają w np. Wielkiej Brytanii czy Niemczech.

Mało tego, znaczna część emigrantów zdążyła już się zakotwiczyć w państwach trzecich. Osoby te założyły rodziny (często mieszane), kupiły nieruchomości (dom/mieszkanie), zaciągnęły kredyty (długoletnie zobowiązanie w obcej walucie). Ci prawdopodobnie mogą do kraju już nie wrócić. Choćby miodem i mlekiem ociekał. Chyba, że zmusiłaby ich do tego trudna sytuacja państwa, w którym się osiedlili (kryzys, dyskryminacja względem imigrantów, brak bezpieczeństwa).

O ile pojawienie się tego ostatniego czynnika można już w wielu krajach nie tylko przewidzieć, ale i zaobserwować, o tyle nie jest to jeszcze zjawisko odpowiednio silne. A Polska nie jest jeszcze krajem mlekiem i miodem płynącym.

A teraz nieco bardziej poważnie. Jeśli w Polsce dokonają się rewolucyjne zmiany prowadzące do kapitalnej, lepszej niż w innych państwach, sytuacji gospodarczej, wówczas zatrzymamy proces emigracji i doprowadzimy do powrotu części osób, które już wyjechały za granicę. Jakie są szanse na to, byśmy dokonali tego choćby w ciągu 10 najbliższych lat? Niech każdy odpowie sobie samodzielnie na to pytanie. Przypomnę jednak, że nawet w tak optymistycznym założeniu (10 lat na „restart” państwa), widocznych efektów można spodziewać się dopiero w 2030 roku…

Imigranci

Do tego czasu (2030r. w bardzo optymistycznych założeniach), polska gospodarka pozbawiona pracowników zdąży trzy razy upaść. W 2017 roku Urząd Pracy zarejestrował oświadczenia pracodawców o zamiarze zatrudnienia 1,1 mln cudzoziemców (85% zezwoleń na pracę trafia do Ukraińców). Jest to ogromna liczba. A mimo to rynek wciąż jest chłonny (mimo, że na czarno pracuje ogromna rzesza obcokrajowców i to 1,1 mln nie jest rzeczywistą liczbą pracowników poch. imigranckiego). Gdyby nie pracownicy z Ukrainy, Polska prawdopodobnie wpadłaby w recesję już teraz. Takie są fakty. 

Polska 2050 bez imigrantów.

Ponieważ jestem z natury optymistą, załóżmy, że Polska dokonała niezbędnych reform gospodarczych, które do 2030 roku odmieniłyby kraj. Jednocześnie wskutek tego, Polki od 2020 roku rodziłyby ponad dwójkę dzieci (niech będzie nawet 2,5). Zakładając, że państwo prowadziłoby restrykcyjną politykę migracyjną (brak wpuszczania imigrantów), już w 2019 roku Polska wpadłaby w recesję spowodowaną brakiem rąk do pracy. Ponieważ rynek pracy byłby pozbawiony pracowników, zagraniczne koncerny nie tylko przestałyby inwestować w Polsce, ale i zaczęłyby przenosić fabryki w inne miejsca. Poza Polskę. Rodzimi przedsiębiorcy z kolei nie mogliby się rozwijać we własnym kraju (rozwój wymaga zwiększania zatrudnienia). Albo czekałaby ich stagnacja w biznesie, przez to przegraliby konkurencję z podmiotami zagranicznymi (w efekcie zamknęliby firmy lub zostaliby przejęci), albo również przenieśliby swoje firmy na rynki, na których pracowników nie brakuje. Nawet, jeśli miałoby to się wiązać z płaceniem wyższych podatków (lepiej płacić wyższy podatek od dochodu, niż nie płacić podatku od straty). Miałoby to dewastujący wpływ na gospodarkę. I rząd nie mógłby z tym nic zrobić, nawet przy super liberalnej lub bardzo pro-socjalnej polityce.

Ponieważ polskie państwo byłoby oczywiście doskonale zarządzane przez kolejne rządy, to załóżmy, że gospodarka przetrwałaby jakoś do 2030 roku. Nie byłoby dobrze, jednak propaganda sukcesu okazałaby się na tyle skuteczna, że skusiłaby emigrantów do powrotu (w końcu byłyby niskie podatki i teoretycznie świetne warunki do pracy i na biznes).

Gdyby emigranci jakimś cudem zaczęli wracać do kraju, w którym na skutek braku pracowników (brak imigrantów), nastąpiłaby zapaść gospodarcza, znów pojawiłby się kolejny problem. Okazałoby się bowiem, że tak na prawdę nie ma dla nich w Polsce ani pracy (gdyby chcieli ją podjąć u kogoś), ani pracowników (gdyby chcieli rozwijać biznes). Oszczędności w funtach i euro szybko by się skończyły, a biznes wcale by się nie rozrastał. Kolejne firmy zaczęłyby upadać, co zwiększyłoby drastycznie wskaźnik bezrobocia.

Ktoś w tym miejscu zechce wtrącić, że powrót emigrantów byłby stopniowy, tak samo jak stopniowe byłoby „wygaszanie” polskiej gospodarki na skutek braku pracowników. Więc wracający emigranci mogliby zastąpić np. ukraińskich imigrantów, co uratowałoby rynek pracy. Otóż jest to fikcja. Imigrantów potrzebujemy już teraz. W 2019 roku. I to w ilościach liczonych w milionach. Tymczasem emigranci wracaliby tysiącami i to dopiero za kilka lat. Dlaczego? Bowiem 1 euro nadal kosztuje ponad 4 złote. I naiwny byłby ten, kto założyłby, że coś się w tej kwestii zmieni w ciągu najbliższych paru lat.

Sięgnijmy jednak z wizją naszego wspaniałego państwa przyszłości nieco dalej. Tj. do okresu 2030-2040 kiedy to jakimś cudem do upadającego gospodarczo kraju wróciło 1,5 miliona emigrantów (nie wszyscy wrócą, tak jak nie wrócili emigranci z USA po 1989 roku, dla których jedynym powodem wyjazdu był komunizm w PRL) tylko po to, by zobaczyć, że wcale nie jest tak kolorowo. Ponieważ ludzie Ci wrócili do Polski, oznacza to, że w Europie również sytuacja gospodarcza przedstawia się dość fatalnie (co jest prawdopodobne i wynika m.in. z moich analiz zamieszczonych na tym blogu). Ponieważ zachód jest w kryzysie, to zagraniczne inwestycje i kapitał uciekają z Polski (a raczej to, co z nich zostało po kryzysie na rynku pracowniczym z lat 2019-2030). Bezrobocie ponownie rośnie, choć dobra polityka władz państwa sprawia, że sytuacja zaczyna się stabilizować. Ludzie zaczynają rozwijać small business, a zakładanie własnych mikro-przedsiębiorstw jest łatwe, opłacalne i mało ryzykowne (zachodnia konkurencja zaczyna kruszeć z uwagi na globalny kryzys, brakuje towarów, a jak brakuje towarów to jest miejsce na rodzimych wytwórców). Lata 2030-2040 są ciężkie, jednak powoli Polska i Polacy zaczynają wychodzić z dołka. W końcu jesteśmy narodem dość sprytnym, zaradnym i przedsiębiorczym. I do tego mamy doskonały rząd!

I tutaj dochodzimy do roku 2045, kiedy to na 1 pracownika przypada 4 emerytów. Zapewne przeskok w rzeczywistości nie będzie tak gwałtowny, bowiem system zacznie się sypać już znacznie wcześniej (np. w sytuacji 1 pracownik na 2 emerytów). Niemniej cały, mądry przecież, program naprawczy państwa idzie się przewietrzyć. Państwo ma dwa wybory. Albo zbankrutować wypłacając emerytury, albo skazać emerytów na śmierć głodową. Przypominam, Ci emeryci to Wasi rodzice lub dziadkowie.

Jak może wyglądać Polska w 2050 roku bez imigracji? Jak słabe gospodarczo, mało znaczące 20-milionowe państwo mające na sumieniu miliony własnych obywateli. Lub jak 30-parę milionowy bankrut.

Jak tak zdewastowany polski naród będzie miał się obronić np.  przed niemieckim kalifatem?

Oto jest wizja Polski dla prawdziwych patriotów. Potomków husarzy i zaciekłych przeciwników wszelkich obcych imigrantów. Zbudujmy sobie właśnie takie, jednolite etnicznie państwo i cieszmy się z naszej czystej krwi. Póki jej nam ktoś nie upuści. Chociaż czy będzie trzeba? Polska 2050 roku będzie zbyt słaba gospodarczo by oprzeć się zagranicznym wpływom i zbyt biedna na utrzymanie jakiejś solidnej armii. W 2050 roku Polski zwyczajnie nie będzie. Zostanie marny cień po narodzie, którzy niegdyś, wespół z Litwinami, Białorusinami, Rusinami i innymi stworzył jedno z największych imperiów Europy. Wspomnimy wówczas czasy przodków, którzy zdobywali Moskwę. I będzie nam wstyd, że w strachu przed obcymi (a może przed naszą lekkomyślnością, jeśli chodzi o mądre zarządzanie imigracją?) doprowadziliśmy do własnego upadku. Kierując się uprzedzeniami, ideologią i zamkniętym umysłem, który nie dopuszcza do siebie myśli, że na gruncie historycznych doświadczeń dzisiejsze pokolenie jest w stanie naprawić błędy przodków i doprowadzić do takiego porozumienia z sąsiednimi nacjami, by można było wspierać wspólne interesy.

Zdążając do końca tego wywodu, jeszcze raz przypomnę. W/w scenariusz to scenariusz OPTYMISTYCZNY zakładający, że od 2019 roku Polki będą rodzić dwójkę, a nawet trójkę dzieci każda, a emigranci zaczną wracać do naszego kraju.

Post scriptum

Na końcu chcę jednocześnie wyjaśnić, iż jestem zdecydowanym przeciwnikiem masowego ściągania imigrantów pochodzących z zupełnie innego kręgu kulturowego i religijnego. W mojej opinii tego rodzaju mieszanki nie przynoszą nic dobrego, ale to temat na odrębny wpis. Widzę jednak potrzebę sprowadzenia zza granicy osób, które przyjadą do Polski do pracy. Dlatego zakładam, że nasz „idealny” rząd nie będzie wspierać imigrantów socjalem (tak by żyli na nasz koszt), a stworzy świetne warunki do pracy i biznesu, tak by Czesi, Słowacy, Ukraińcy czy Białorusini chcieli pracować właśnie w Polsce. Tysiące Polaków pracuje np. w Czechach (którzy nie pojechali do Anglii czy Niemiec). Więc równie dobrze część Czechów, zamiast jechać do całkowicie odmiennych językowo państw zachodnich, mogłaby pracować w Polsce. Co do milionów Ukraińców. Osobiście wolę podjąć wyzwanie stworzenia im takich warunków by łatwo się asymilowali i radzenia sobie z ewentualnymi problemami z mniejszościami, dysponując jednocześnie silnym gospodarczo państwem. Lepsze to, niż zamykanie granic, a następnie próba uratowana katastrofalnie słabego państwa przed zagrożeniami zewnętrznymi.

To jak należy prowadzić politykę imigracyjną jest szerokim tematem nadającym się na osobny wpis. Ten artykuł miał jedynie zarysować niezbędność podjęcia takiego wyzwania (wpuszczenia imigrantów do pracy).

P.S. 2 Technologie/innowacyjność

Dopisuje na skutek wielu komentarzy w mediach społ. dotyczących tego zagadnienia (jakoby technologie i innowacyjność mogłyby rozwiązać problem braku pracowników).

Na dzień dzisiejszy nie istnieją żadne roboty budowlane, które mogłyby zastąpić miliony Ukraińców budujących w Polsce drogi, mosty, mieszkania i domy. Nie istnieją również drony-hydraulicy, które zastąpiłyby naszych rodaków znajdujących się obecnie w Holandii 🙂 Zamknięcie granic nie sprawi, że w magiczny sposób pojawią się z dnia na dzień super tanie i wydajne maszyny. Zanim to nastąpi biznes padnie. Jak biznes padnie, to nikt nie będzie miał pieniędzy na to, by kupić maszyny, gdy te się już pojawią. Co do “przyśpieszania” rewolucji technologicznej poprzez spowodowanie braków na rynku pracy. Przedsiębiorca wprowadza technologię wówczas, gdy jest ona opłacalna. Innymi słowy, jeśli kupno maszyny zastąpi mu 10 pracowników, a koszty jej utrzymania choćby ZRÓWNAJĄ koszty zatrudnienia, to pracodawca będzie wolał zastępować ludzi, maszynami. Pracownicy to problem. Maszyna nie choruje, nie chodzi po podwyżki, nie ma humorów, nie przechodzi do konkurencji i nie chodzi do sądu pracy. Przedsiębiorstwa wprowadzają technologię tak szybko, jak szybko zorientują się, że to się będzie opłacać. Jeśli wprowadzenie technologii się nie opłaca… To nikt tego nie robi i nie ma co przyśpieszać wprowadzenia takiej technologii, która nie jest dość wydajna.

Artykuł nie jest o tym, by wpuszczać tutaj bez kontroli hordy ludności nie wiadomo jakiego pochodzenia. Artykuł jest o tym, że póki co, to pracownicy z zewnątrz to jedyny ratunek dla naszego państwa. Gdy potrzeba na rynku pracy zmaleje, nic nie stoi na przeszkodzie by ograniczyć ilość sprowadzanych pracowników. Do tego czasu, lepiej mieć jednak mądrą strategię w tym zakresie. Bo inaczej źle się to może skończyć.

I na koniec pytanie. Co jest lepsze: Gdy Niemcy zbudują montownie w Polsce i zatrudnią samych Ukraińców, czy też gdy zbudują montownie na Ukrainie i zatrudnią Ukraińców? Podpowiedź. Z tej pierwszej sytuacji można uzyskać dochód pasywny w postaci podatków. Z drugiej – mamy tylko konkurencję dla polskich montowni.

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

Pozostałe źródła:

raport WEI: http://wei.org.pl/wp-content/uploads/2019/02/50-milionów-mieszkańców-Polski.-Konkretne-działania-a-nie-tylko-marzenia.pdf

https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/500-nie-ratuje-polski-przed-zapascia,114,0,2417010.html

https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wskaznik-dzietnosci-w-polsce-najwyzszy-od-20-lat/nh9xtnz

https://www.cooltura24.co.uk/wiadomosci/39432,ile-osob-wyemigrowalo-z-polski

https://wpolityce.pl/polityka/433534-bosak-zaplecze-gwiazdowskiego-chce-sprowadzac-imigrantow

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wzrosla-liczba-ludnosci-Polski-7569556.html

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

60 komentarzy

  1. A czy rząd obecny blokuje przypływ legalnych imigrantów, jakieś dowody?
    A czy wszyscy Polacy, którzy wyemigrowali już nie wrócą? Robił Pan statystyki? Nie słyszał Pan, że do Polski przeprowadzają się powoli cudzoziemcy z innych bogatych krajów?
    Czy obecny rząd nie wdraża programów zachęcających do rodzenia dzieci?
    Który rząd poprzedni miał lepszą politykę prorodzinną?
    Czy Polska ze swoją kulturą, tradycją, tolerancją itd. nie może być atrakcyjna dla imigrantów?

    1. OK – PIS jest ULTRA SOCJALNY i bardzo mocno wspiera socjal/patologie” i tych którzy nie dają sobie rady ale co do Państwo oferuje dla klasy średniej (NIE MÓWIĘ TU O BUDŻETÓWCE) tylko dla ambitnych i pracowitych – co – PODATKI – na tych co się im nie chce – i tyle???

  2. Zgadzam się w bardzo dużej czesci.

    Wychodzi na to, że powinniśmy zachęcać pracowników z kultury chrześcijańskiej oraz kultur nieagresywnych lub nieekspansywnych.

    Niestety nie wygląda to obecnie za wesoło.

    Widząc tak nikłe szanse na powodzenie myślałbym chyba nad zmianą systemu na taki który nie jest uzależniony od liczby dzieci. Innymi słowy każdy pracuje na siebie. Pewnie trzeba to wprowadzać stopniowo ale skoro ZUS i tak padnie to nie lepiej chociaż mieć gotowego systemu który go potem zastąpi?

    W tej chwili technologia jeszcze nie stwarza takich możliwości aby zastąpić ludzi ale uważam (raczej realistycznie), że w ciągu 20 lat komputery kwantowe zrobią taką rewolucję, że AI całkowicie zmieni układ gry. Już teraz USA i Chiny walczą o dominację w tej materii. Wiedzą jak niebotyczne zmiany mogą iść za tym – znacznie większe niż rewolucja przemysłowa.

    Wracając do naszego negatywnego dosyć scenariusza. Z tego co wiem to w krajach zachodu to wszystko stanie się jeszcze szybciej. To jest taka ilość naczyń połączonych , że chyba niemożliwe jest przewidzieć tego kto zyska.

    Myślę, że nawet jak wiek emerytalny będzie przesunięty do 80 to ludzie wówczas będą już w o tyle lepszej formie (dzięki postepujacej medycynie), że będą mogli pracować z domu, innymi słowy home office co także może być ważnym czynnikiem. Wiadomo, że nie wszyscy mają pracę umożliwiającą to ale z pewnością procent takich zawodów się znacząco zwiększy.

    Zmartwiłem się tym wpisem… Sam mieszkam teraz w Niemczech ale przy każdej okazji wspieram polski kapitał, polecam nasze produkty i planuję w Polsce zainwestować wszystkie moje oszczędności tu zarobione.

    1. Dziękuję za ciekawy komentarz 🙂
      Jakże inny od tych, których nie opublikowałem (byłoby wstyd autorom, a mi nie zależy na wpisach z rynsztoku na blogu).

      Technologia może zmienić warunki gry, ale gdy się to stanie – imigrację można zastopować. Tak samo jak można cofnąć zezwolenia na pracę pracownikom okresowym zza granicy. Ogólnie nie chodzi przecież o to żeby ściągnąć w 1 miesiąc 10 mln ludzi i zastanawiać się co z nimi robić, tylko wpuszczać wartościowych specjalistów w ilościach na daną chwilę niezbędnych.

      W mojej ocenie, jeśli tego nie będziemy robić (a na szczęście wpuszczamy Ukraińców , którzy ratują nam rynek) to będzie bardzo, bardzo źle.

      pozdrawiam
      KW

  3. Tak z ciekawości zapytam – jak mogłyby wg. Pana wyglądać te rewolucyjne, niesamowite reformy, które spowodowałyby wyż demograficzny w Polsce w ciągu kilku najbliższych lat? Nasz rząd oczywiście ich nie zdąży wprowadzić na czas, ale czy w ogóle takie reformy są możliwe? Z tego co wiem, Korwin ostatnio proponował, żeby dzieci pracowały na emeryturę tylko swoich rodziców – wg niego to miało by być tym uzdrowieniem polskiej demografii. Co Pan o tym myśli?

    Zapomniał Pan także w tym wpisie o jednym – gdy nastaje bieda, to zazwyczaj ludzie zaczynają mnożyć się jak króliki – widać to doskonale w tych uboższych państwach Trzeciego Świata.

    1. Problem w tym, że w tej chwili Polacy się nie mnożą, a jak będzie bieda – będzie za późno. Bo bieda już będzie 🙂 A tego chcemy uniknąć.

      Jeśli chodzi o “rewolucyjne” reformy, to mogę tutaj napisać w wielkich skrócie:
      1) propozycja Michalkiewicza w zakresie ZUS-u (pokolenie starsze np. 45 lat i wyżej, pozostaje na starych zasadach ZUS, pokolenia młodsze – w tym moje- mówimy otwarcie – Wy z ZUSu dostaniecie 0. Ale musicie płacić składki na tych starszych, żeby oni jeszcze dostali, bo już nie zdążą nazbierać sobie prywatnie na emeryture) —-> przy czym ta “reforma” ZUSu to polityczne samobójstwo dla każdej partii :), no ale zakładamy idealny rząd który to przeprowadzi i przekona do tego społeczeństwo

      2) zlikwidowanie podatków “od” i wprowadzenie podatków “na”. Celowych (jak akcyza) i ryczałtowego pogłównego. Dochodowe, przychodowe, PCC, etc.etc. likwidujemy. Pisałem o tym cały artykuł na tym blogu. Imigranci płaciliby normalny ryczałtowy podatek pogłówny jak każdy obywatel (ale nie mieliby praw obywatelskich) a dodatkowo oczywiście przy zakupie danych produktów płaciliby akcyzę (np. z paliwa z przeznaczeniem na budowę/naprawy dróg)

      3) maksymalne uproszczenie procedur administracyjno-podatkowych, tak by księgowi nie byli w zasadzie potrzebni, chyba że większych firmach po to by badać cashflow i dawać szczegółowe dane i statystyki dla właścicieli firm (tu strzelam sobie w stopę, bowiem zawodowo zajmuję się podatkami a nasza firma prowadzi księgowość) —> to będzie bardzo łatwe przy wprowadzeniu podatków o których mowa w pkt 2

      4) Jeśli UE jeszcze kilka lat przetrwa, to podatek VAT w jeden uśrednionej stawce (tego wymaga traktat), jak UE padnie, to VAT można wycofać i zwiększyć pogłówne

      5) Zlikwidować wszelkie przepisy post-komunistyczne dotyczące prawa pracy, jak te związane ze związkami zawodowymi. Jak ktoś chce zawiązywać związek, to za swoje prywatne pieniądze i po godzinach pracy.

      6) Trzeba by było zrobić coś ze służbą zdrowia, ale pomysł Korwina jest zły (prywatyzacja sprawiłaby w obecnych warunkach, że szpitale i placówki przejęłyby koncerny farmaceutyczne – wówczas nie byłoby już żadnej kontroli nad tym kto, jak i czym nasz leczy i czy w ogóle nas leczy -nie żyjemy w próżni trzeba pamiętać o kartelach farmaceutycznych)

      7) wspólnikami spółek prawa handlowego mogły by być tylko osoby fizyczne, tak by można było łatwo sprawdzić do kogo należy dana firma i czyj jest kapitał – jednocześnie to umożliwiałoby opodatkowanie wspólników spółek podatkiem pogłównym.

      Tyle z najważniejszych kwestii. Podatek pogłówny w stałej ryczałtowej stawce (np. każdy płaci miesięcznie 1200 zł) oraz system akcyz (np. na budowę dróg pieniądze z akcyzy na paliwo, na placówki dla alkoholików – akcyza na alkohol etc.etc.) —> taki system sprawiłby, że bylibyśmy rajem podatkowym dla dużych firm (nie płaciłyby PIT/CIT, tylko pogłówne od każdego wspólnika + akcyzy które i tak płacą już dziś).
      Co za tym idzie, ściągnęlibyśmy mnóstwo inwestorów przy jednoczesnym równym traktowaniu rodzimych przedsiębiorców (teraz są traktowani gorzej bo np. nie mają ulg podatkowych na strefach ekonomicznych, specjalnych zwolnień podatkowych etc.etc.). Co za ty idzie, byłoby dużo inwestycji zagranicznych a rodzimy biznes byłby również niezwykle konkurencyjny do zagranicy i mógłby kwitnąć. Co za tym idzie, potrzeba by było więcej pracowników… 🙂 Ale gospodarka by rosła, ludzie by się bogacili, dług ZUS-u z czasem by się kurczył i wraz ze śmiercią ostatniego emeryta z dzisiejszego pokolenia 45+ , zniknąłby zupełnie. Myślę, żę gospodarka dostałaby takiego kopa, że mielibyśmy problem z zaspakajaniem jej potrzeb na pracowników… Ale to dobrze, bo chodzi o to by Polska była silna i bogata, a wówczas żaden problem nie wydaje się taki straszny.

      pozdrawiam
      KW

      1. Zastanawiam się jednakże, czy na pewno przed kryzysem w Polsce należy się chronić? Moim zdaniem może być on bardzo pożyteczny. Społeczeństwo, coraz bardziej ubogie i niespokojne wreszcie by dojrzało do konfliktu z władzą i byłoby gotowe do obalenia POPiSu, tak jak Solidarność obalała komunę (z jednym wyjątkiem – nie należy iść z rządzącymi na kompromis i robić drugi Okrągły Stół). Moim zdaniem taki kryzys odwrócił by wreszcie ludzi od POPiSu i dał nam (nareszcie!) lepszych polityków. Na razie w Polsce żyje się większości na tyle dobrze, że głosują ciągle na tych samych polityków, bo wsm czemu nie? Wprawdzie PiS zalicza kolejne wpadki na arenie zagranicznej i w polityce wewnętrznej (500+ przysporzy nam więcej kosztów niż korzyści, chociaż chyba tego Panu nie muszę tłumaczyć) ale dopóki da się w PL żyć to ludzie mają za przeproszeniem, w d*pie inne opcje polityczne.
        Potrzeba nam więc kryzysu, którysolidarnie zwróci wszystkich Polaków przeciwko POPiSowi. Niezależnie, czy POPiS byłby winny temu kryzysowi – przecież zawsze można z niego zrobić kozła ofiarnego…
        Tak działa demokracja 🙂

        Jakby co, to nie jestem faszystą, po prostu dostrzegam konieczność jak najszybszego wymienienia/obalenia/usunięcia naszych obecnych elit politycznych, które wg mnie nie zapewnią naszemu państwu niepodległości i dobrobytu w trudnych czasach jakie nadejdą niedługo w Europie.

        Chciałbym się także zwrócić do pana, panie Krzysztofie. Z całym szacunkiem, ale wydaję mi się, że przez takich ludzi jak Pan (głosował pan na PO, bo to “mniejsze zło”), POPiS nadal rządzi w Polsce.

        1. Nie głosowałem na PO “bo to mniejsze zło”. 1 razem głosowałem na PO (w przegranych dla nich wyborach z PiS) ze względu na liberalno-gospodarczy program. Drugi raz głosowałem z tego samego powodu (np. program 15-15-15 o ile dobrze pamiętam jeśli chodzi o podatki). Wybory wygrali, przyszedł kryzys 2008 roku, a rząd nie robił DOSŁOWNIE NIC. Tak mi się to spodobało (piszę poważnie, poniewaz uważałem, że im mniej rząd/sejm robi tym lepiej dla nas bo wszelkie ruchy są na naszą – obywatelską niekorzyść), że zagłosowałem po raz trzeci. Ale w ostatniej swojej kadencji PO zaczęło coś robić. A ponieważ efekty oceniam na bardzo szkodliwe, w ostatnich wyborach głosowałem na Jacka Wilka (prezydenckie) i KORWIN (parlamentarne). O ile biorę na klatę swoje wybory sprzed 2015 roku, o tyle za obecną sytuację (POPIS) proszę mnie nie winić 🙂
          pozdrawiam
          KW

        2. Panie Szymonie,
          Proszę nie zastrzegać że “nie jest pan fasztystą”. Nie możemy dać się tresować lewactwu, mediom i “autorytetom” głównego ścieku.
          Nie możemy za każdym razem gdy piszemy o zbrodniach Żydów z 1939-go czy 1944-56 zastrzegać ze nie jestesmy antysemitami. Nie możemy zastrzegać że nie jesteśmy rasistami skoro nie chcemy czarnych i sniadych “uchodzców”.
          Wiekszości społeczeństwa lewactwo zdołało narzucić że dewiacje to “normalność”, a normalność to “kontrowersyjne zachowania”, “nietolerancja” etc bełkot. Aktualnie wychowywanie dzieci w wierze Chrześcijańskiej/Katolickiej to “fundamentalizm religijny”

          Przegrywamy walkę o znaczenie słów. Gospodarz, Pan, Ja, wiele osób tutaj jest liberałami, ale i to okreslenie Nam odebrano bo przecież dzisiaj Liberałami nazwało się lewactwo.

          Obawiam się że kryzys zostanie zagospodarowany przez dzieci i wnuki komunistów którzy wyciągną z kapelusza jakiegoś klona Petru/Biedronia nazwą to Latem czy innym “W ruchu” czy “Naprzód” a ludzie znów to kupią.

          Oni mieli swoich ludzi w Solidarności, mieli w PiS-ie. Mieli/mają w UPR-erze jak Nitras, Pitera, Grabarczyk którzy pokazali kim sa naprawdę.

          Co do PoPiS-u. Dla mnie największym zagrożeniem dla Polski jest powrót do władzy PRL-owskich partii komuszych.

          Kiedyś wciskano ludziom że wybierają między PO, SLD, PSL-em, Nowoczesną,Palikotem, Wiosną i że to jest jakiśw wyóbr, jakaś zmiana że one sie czymś różnia, teraz na szczeście zostali oni zmuszeni do tego by zdjąć maskę i pokazac że to jest to samo.

          Ich powrót do władzy to wyprzedaż za grosze wszystkiego co zostało, zadłużenie po jakim Grecja to pikuś, zalew nachodzców, małżenstwa homo i inne wynalazki z których bez kataklizmu i powtórki 1939-1945 się nie wydostaniemy.

          PiS to tylko socjal z którego wyjdziemy. I żeby nie było że to mniejsze zło. Niech oni sie nawzajem wykonczą a przy okazji zrobią czystkę z komuchów w sądach, słuzbach i aparacie państwa.

          Ja akurat głosowałem na PiS nie dlatego że sie z nimi utożsamiam bo szlag mnie trafia jak widzę ich “proEuropejskość” i to że “nie chcą PolExitu”. Nie jestem w stanie patrzeć na Brudzinskiego który sie cacka z KOD-owcami żeby im włosek z głowy nie spadł, a z Narodowców robi “Faszystów”.

          Po prostu po naszej stronie nie ma jedności. Kukiz sobie, Korwin sobie, Jakubiak sobie, Gwiazdowski sobie.

          Przy dobrych układach każdy z nich dostanie po 4,9% i tyle z tego będzie.

          Mój kompas jest jasny. Kogo opluwa TVN, GW, Newsweek i ma szansę nie dopuścić PRL-u do władzy ten ma mój głos.

          Jak sie “moi” zbiora, pójda po rozum do głowy i będą mieli realny wpływ na Polskę, i wybór będzie miedzy nimi a PiS-em to wówczas będa mieli mój głos.

          1. Ma Pan rację mówiąc, iż przegraliśmy walkę o znaczenie słów. Ale i tak moim zdaniem do nich nie powinniśmy przywiązywać zbytniej wagi. Lewactwo może nas nazywać, jak chce, ale nawet jeśli będziemy prawdziwymi rasistami, ksenofobami i islamofobami, to moim zdaniem lepiej jest być wyżej wymienionymi niż bezsilnie patrzeć na koniec najwspanialszej ze wszystkich cywilizacji – cywilizacji europejskiej.
            Ogólnie popieram w tej sprawie stanowisko ś.p. prof. Wolniewicza – albo my pół namy ich (muzułman) – albo oni pokonają nas.

    2. Wystarczyłoby dzielić składkę na ubezpieczenia społeczne na 3 części: jedna dla ubezpieczonego, druga dla rodziców ubezpieczonego, trzecia na utrzymanie starego systemu (zmniejszająca się, do wymarcia beneficjentów) + zamknięcie ZUSu i przeniesienie wypłat do funduszy/ banków. Każdemu zależałoby na tym, żeby mieć dużo dobrze zarabiających (dobrze wykształconych) dzieci. Rozwiązuje się problem dzietności, pracy na własną emeryturę i bankructwa istniejącego systemu.

  4. Panie Krzysztofie, Polaków o do powrotu wcalenie nie musi zmuszać rząd, kryzys itp. Jako były emigrant, mogę pana zapewnić, że do pwortu zmuszją ich wyskoie koszty życia. Małotego w ostatnim roku nasiliło sie zwisko sprzedwania nabytych nieruchomości spłacania kredytu i nadwyżki do inwestowania w PL. Oczywiście wszystkie te problemy w szczególności te dotyczące demografii jak najbardziej są i nia ma ich co zaklina, małotego ten problem jest palący i wymaga gwałtownego rozwiązania, bądź rozwiązanie znajdzie się samo(n eutanazja jak w Holandii)> z tymi starszymi to tez nie taki wiażący problem, mniejsza liczba ludności to mniejszy liczba placówek i lekarzy, zatem większa umieralność. Prwda jest brutalna, pan i ja jeśli nie zapewnimiy sobie potomka i jego wdzięczności to gdzieś pod drzewem zemrzemy. Ale wtedy rozwiąze sie problem czterech emerytów i jednego młodego. Natura sama sie wyreguluje. Zatem nie ma co dramatyzować, należny zdać sobie sprawę, że kiedys umrzemy, później już jest z górki i człowiekowi jakos tak lepiej sie zyje. W końcu ztego zycia zaczyna korzystac i doceniać to co naprawde jest ważne. Carpe diem, wszysycy i tak jestesmy martwi

  5. Panie Krzysztofie – pytanie po części związane z tematem. Stoję przed decyzją: mieszkanie w mieście uniwersyteckim czy dom na wsi z dużą działką, ale z daleka od cywilizacji. Co będzie lepsze na takie niepewne czasy? Byłem przekonany do opcji pierwszej, ale po przeczytaniu tego artykułu zgłupiałem i zastanawiam się czy ziemia nie będzie lepsza. Mogę prosić o opinię?

    1. Wszystko zależy od Pańskich warunków życiowych, sytuacji zawodowej etc.etc. Trudno mi jest doradzać w takich indywidualnych sprawach. Gdybym ja miał brać pod uwagę tylko i wyłącznie bezpieczeństwo i to że czasy mogą być niepewne —> brałbym działkę, najlepiej z warunkami do uprawy na własne potrzeby. Oczywiście nie położoną w nizinie koło wody: morza, rzeki (vide ocieplenie klimatu, na które grają duzi gracze państwowi, więc to chyba nie jest do końca wydumana teoria).
      Ale mogę się mylić.

      pozdrawiam
      KW

    2. To zależy od upodobania. Trzeba myśleć pragmatycznie. Ciężkie czasy są wieszczone od wielu lat i jakoś nie następują. Gniją tylko zapasy żywności rozmaitych preppersów. Jeżeli dzisiaj wolisz mieszkać w mieście, to mieszkaj. Zaopatrz się w plecak ucieczkowy, jeżeli czujesz taką potrzebę. Jeżeli wolisz wiejskie klimaty, to przeprowadź się na wieś. Przygotowywanie się na złe czasy jest uciążliwe i drogie. Dlatego trzeba to łączyć z tu i teraz. Jeżeli myślisz o działce pod uprawę, pomyśl czy jesteś gotów na bieżąco uprawiać tą ziemię – bo zanim nastaną cięzkie czasy musisz mieć narzędzia, umiejętności, środki ochrony, ziemia musi być uprawiona, a i pamiętaj, że w Polsce większość roślin plonuje 1 w roku (czyli jak będzie bum we wrześniu, to pierwszych plonów możesz się spodziewać w kwietniu…).

  6. Z faktami jak i liczbami sie nie dyskutuje (no chyba że jest sie zaslepionym, albo lewakiem – czyli to samo – ale z kims takim nie warto rozmawiać).
    Znam temat, ale takie przedstawienie przeraża. Sądzę że grafiki mogłyby być bardziej sugestywne by trafić do przecietnego wyborcy.

    Jest to dobry materiał na kampanie wyborczą “Koalicji WWW” – Wolnościowcy albo Wymarcie Polski Wybór należy do Ciebie.

    Odpowiedz na tytuł brzmi; Nie, nie potrzebujemy 10 milionów imigrantów do 2050 roku.
    Potrzebujemy najemnych pracowników którzy uzupełnią RZECZYWISTE braki na rynku pracy (a nie będą ściągani dla rozwożenia jedzenia w uberze, czy do euroweek-u & etc. https://www.tvp.info/40415940/szokujace-nagranie-dziewczyna-opowiada-o-masturbujacym-sie-wolontariuszu-programu-euroweek
    a Polakom umożliwią odbudowę potencjału demograficznego.

    Zasady powinny być jasne; my dajemy zarobić, potem wracacie do siebie. Nie ma możliwości otrzymania obywatelstwa i pozostania w Polsce na stałe. Nie ma ściągania rodzin. Jakiekolwiek przestępstwo deportacja w 24 godziny.
    Jesteście na Polskich warunkach, swoje obyczaje, religię, etc zostawiacie u siebie.

    Nie ma powtórki z Turków w Niemczech czy Algierczyków/Marokańczyków we Francji.

    Można wprowadzić dodatkowy program ze sztywnym limitem np. 10.000-osobowym dla najwybitniejszych i najzdolniejszych w określonych kierunkach
    – robotyka
    – farmacja
    – sztuczna inteligencja
    – napędy rakietowe
    – systemy łączności i kierowania odporne na zakłócenia i możliwość przejęcia

    Którzy otrzymaliby prawo stałego pobytu i ściągnięcia TYLKO najbliższej rodziny tak by uniknąć błędu Finskiego
    https://www.panstwo.net/3776-syndrom-somalijski-i-islamski-dzwon

    11 milionów imigrantów przy da facto zachowani obecnej populacji oznacza że na 5 osób jedna by była imigrantem
    Polska przestałby być Polska. Niczym byśmy się nie różnili od dzisiejszego Paryża, Londynu czy Brukseli.
    Jest jakaś różnica między zalaniem sie na własne życzenie od wewnątrz czy zalaniem z zewnątrz gdyby zostało Nas 20 milionów?
    Poza tym że wówczas nie musielibyśmy sie oglądać za plecy czy imigrant nie wbije nam noża w plecy, czy nie strzeli?

    Napisał pan cyt;

    “na gruncie historycznych doświadczeń dzisiejsze pokolenie jest w stanie naprawić błędy przodków i doprowadzić do takiego porozumienia z sąsiednimi nacjami, by można było wspierać wspólne interesy.”

    Gdzie pan widzi wolę innych nacji do wyciągania wniosków, naprawy błędów? Czy jest pan w stanie przedstawić takie przykłady ze strony Litewskiej (wskazuje nacje z którymi mamy “historyczne doświadczenia” Ponar i Wołynia + inne wcześniej wymienione) bo dyskryminowanie Polaków na Litwie (nazwiska, nazwy ulic, konstruowanie okręgów wyborczych tak by zniwelować przewage Polskiej populacji, kwesta szkół i nauczania języka, odmowa zwrotów majątków i zwracanie ich Litwinom z innych rejonów w ramach rekompensaty) razej taką wola nie są. Podobnie po stronie

    Ukrainkiej (negowanie ludobójstwa 1939-1945, relatywizacja rzekomą wojna domową i porównywalną liczbą ofiar z obu stron, uniemożliwanie ekshumacji i pochowania ofiar, brak odszkodowań i zwrotu zagrabionego majątku, roszczenia terytorialne)

    “Osobiście wolę podjąć wyzwanie stworzenia im takich warunków by łatwo się asymilowali i radzenia sobie z ewentualnymi problemami z mniejszościami,”

    Jak wyglądają problemy z mniejszosciami we Francji, Niemczech, UK wiemy.
    https://polskatimes.pl/zamach-w-paryzu-odciete-glowy-i-wyklute-oczy-ukrywano-prawde-o-bestialskich-torturach-w-bataclan/ar/10424162

    https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/309289949-Afery-seksualne-w-Wielkiej-Brytanii-Gwalty-muzulmanskich-gangow.html

    Jak wygladały z mniejszosciami ww II RP też wiemy
    https://opinie.wp.pl/terroryzm-ukrainski-w-ii-rzeczpospolitej-6126041194342529a

    Jak pan zamierza sobie z tym poradzić?

    I krótko o treściach z wpisu;

    – wyraźnie widać że problemy z demografia są spowodowane
    a) niskimi zarobkami i warunkami w Polsce
    b) chora ideologia typu aborcja
    c) deprecjonowaniem dzieci jako “płodu, zlepka komórek” i wielodzietnych rodzin jako “patologii”

    W punkcie a imigracja Nam nie pomoże bo wstrzyma wzrost płac. Punkty b i c i pole walki cywilizacyjnej z lewactwem które normalni ludzie przegrywają.

    – upadek ZUS-u jest pewien bo jest to niewydolny system niemożliwy do utrzymania. Po prostu dzieci będa musiały sie opiekować rodzicami. Skoro rodzice utrzymuja dzieci przez 18-lat, to i dzieci moga utrzymac przez tyle rodziców.
    A kto nie chce mieć dzieci, no cóz – jego wybór.

    – co zrobić by ludzie nie wyjezdzali z Polski.
    Nie, nie trzeba zabierac paszportów (skoro któś chce jechac niech jedzie.) Po prostu zarobki muszą być wyższe.
    Teraz premia z “taniej siły roboczej” wypływa do UE, a ma zostac w Polsce u Polaków.

    – Zagraniczne firmy uciekną na Ukraine.
    Nie, nie uciekną. Nie inwestuje sie w kraju gdzie trwa wojna, i za chwile mogą skonczyć jak firmy na Krymie. Jest też kwestia ceł i kultury technicznej.
    Zawsze też moga te zagraniczne koncerny wrócić do Niemiec, Włoch Francji – “inzynierowie i lekarze” z pewnością przebiją Polskich pracowników 😉

    – Wystarczy stworzyć Czeskie, Słowackie regulacje dla biznesu i Rumunskie stawki podatkowe i nie będa przedsieborcy tan przenosic biznesu.

    – Tak 1 euro nadal kosztuje 4 złote, ale funt tez kiedyś kosztował 8 zeta a teraz 4,5, a za chwile zejdzie poniżej 4-ech.
    Co do euro, nie wiadomo ile ono jeszcze potrwa 😉
    Meritum – nie ma juz takiego przebicia jak było kiedys i w płacach i sile nabywczej i kosztach utrzymania.

    – Nie bedzie Nas 20 milionów, ale niestety i nie 50. O kwestii lojalnosci imigrantów/mniejszosci już wspominałem 1939 jest tu bardzo pouczający.

    ale;
    – jeżeli sie sie scenariusz kalifatów i rzezi 11 milionów imigrantów bedzie tylko obciążeniem bo ekonomia sie rozpadnie.
    Nawet gdyby zostało Nas 20 milionów to przybęda do Nas miliony Niemców, Francuzów, Włochów, Szwedów którzy będa szukac bezpieczństwa, będa wiedzieć – w koncu – kim są muzumanie i afrykanczycy i beda zaprawieni w walce. I będa sie chcieli zemscic.

    Nie bedzie sie broniło tylko 20 milionów Polaków.

    Podsumowywując;

    Jeśli szukać imigrantów to daleko – Grecja, Portugalia, Wietnam, Argentyna, Brazylia. Nie jest zdrowe miec mniejszosci z panstwa z którym sie sasiaduje.

    Zrobić dobry pijar w UE że Polska jest normalnym krajem, bezpiecznym bez “Inzynierów i lekarzy”. Niech przyjeżdzają ludzie z kasą, technologia, wiedzą.
    To już sie dzieje. W Szczecinie osiedla sie sporo Szwedów

    i nie tylko oni

    http://wgospodarce.pl/informacje/21777-wielka-zmiana-teraz-to-francuzi-chca-emigrowac-do-polski

    Jesli zaś z bliska to tylko Ci którzy od wieków nie mordowali Polaków – czyli Białorusini.

    pozdrawiam

    1. Wiele Pan poruszył kwestii związanych z tematem JAK pozyskać pracowników i ściągnąć ludzi z zewnątrz. To odrębny temat i pozwolę sobie te kwestie pominąć, bo będziemy skakać po tematach przez lata. 🙂

      Krótko. Jak Pan ściąganym imigrantom powie : pracujecie a później wypad, to Wie Pan co będzie?
      Krótko mówiąc cały kapitał zarobiony przez nich wypłynie z polskiego rynku, do rynku kraju pochodzenia.
      Przypomnę tylko, że za czasów PO i dziś również, pieniądze przysyłane do Polski przez emigrantów ratują nam budżet i są poduszką, która łagodzi zjawisko wysysania kapitału z Polski przez zagraniczne firmy.

      Jeśli pracownicy będą tu przyjeżdżać, zarabiać i wysyłać pieniądze z powrotem do Wietnamu, to marny nasz los. Już tak jest z Ukraińcami, ale to wytrzymujemy tylko dlatego, że państwo zabiera im 60% pensji na ZUS i PIT. I nie wiem jak dłużej to nasza gospodarka wytrzyma. Nie zachęci się jednak ludzi do przyjazdu, jak im się powie : nie możecie się tu osiedlać i całą zarobioną kasę wydajecie u nas…
      Musi być jakiś system, który pozwoli im po jakimś czasie osiąść w Polsce jeśli będą tego chcieli. Wówczas tutaj będą wydawać pieniądze (kupować mieszkania, zaciągać kredyty itd).

      Co do kierunku Azja – na sprowadzanie pracowników, nie mam nic przeciwko. Rzeczywiście mogłoby to być korzystniejsze niż w przypadku Ukraińców, ale może być równie dobrze bardziej niebezpieczne. Z Ukraińcami mamy zaszłości historyczne. Ale Azjaci to inna rasa, wyglądają inaczej i tylko z tego powodu mogą dotykać ich dyskryminacje, które będą narastać tworząc animozje. Idealni imigranci dla Polaków to tacy, którzy są dla nas niedostępni bo ich nie ma (np. Anglicy, Niemcy etcetc). Grecy i inny z UE nie przyjadą do PL, bo przecież mogą pracować w Anglii czy Niemczech. Azjata i Ukrainiec do Polski przyjeżdża, bo go gdzie indziej nie wpuszczają… Takie są okoliczności i trzeba to uwzględniac.

      pozdrawiam
      KW

  7. To się zdecydujmy czy oni mają pracować czy cele są inne?
    Zatrudniamy sie dla pieniędzy, nie po to by je wydać u pracodawcy. Ja zdaję sobie sprawę że cele gospodarki Narodowej są inne, ale powiedzmy sobie wprost

    Polska przestanie być Polską.

    Nieważne czy ich będzie 1 czy 11 milionów i skąd oni będa. Ci ludzie będa sie rozmnażać i to będzie wiecej niż 1 dziecko na ojca i matkę.
    To oznacza zmianę struktury demograficznej którą obesrwujemy w Niemczech/Francji/UK.

    II RP chciała sie pozbyć Żydów, nie ze względu na bzdury o antysemityzmie tylko nie dało się wspólnie żyć
    https://www.focus.pl/artykul/jak-polacy-stworzyli-izrael

    Rodowód Gdyni tez jest inny niż nam sie mówi

    http://rafalbauer.pl/a-little-bit-of-trust/

    Niemców udało sie pozbyć dopiero w 1945, jak innych mniejszosci. Nie dlatego że jesteśmy jacyś anty – po prostu to NIE DZIAŁA.

    Zostawiając nasze podwórko;

    W 1920 Irlandczycy UK
    W 1938 Czechosłowacje Słowacy
    W 1941 wszystkie mniejszosci zdradziły ZSRR (Łotysze, Estonczycy, Ukraincy, Czeczeni, Tatarzy)
    W 1941 Jugosławie Chorwaci i Słoweńcy – podobnie w latach 90-tych
    W 1944-1945 wszystkie mniejszosci i kolaboranci zdradziły Niemców (Ślązacy, Czesi, Alzadczycy, Lotaryńczycy)
    W 1990 Irakijczyków zdradzili Kurdowie, Teraz w Syrii Assada
    2018 Hiszpanie sam pan opisał, a przecież mammy pana wpisy o Turcji, Iranie, Pakistanie i jak one trzeszcza przez mniejszosci.

    Ja ich nie oeniam, z punktu widzenia Rosji, Niemiec i Austrii my Polacy zdradziliśmy ich w 1918.

    Panie Krzysztofie – to nie działa. Nie ma przykładów gdzie mniejszość sie asymiluje – chyba że tworzy sie nowy kraj gdzieś daleko + Szwajcaria, chyba jako wyjątek potwierdzjący regułę.

    Jeżeli chcemy traktowac geopolitykę czy jakąkolwiek inną dziedzinę nie możemy myśleć chciejstwem lub wiarą tylko faktami i prognozami w oparciu o posiadane dane.

      1. W swoich wpisach staram się nie sugerować, tylko opierać się na danych i faktach, z nich wyciągać wnioski na przyszłość w oparciu o przeszłość – oczywiście skontrowaną o dzisiejsze realia
        Tu jest dobry przykład takiego podejscia
        http://foxmulder2.blogspot.com/2019/02/przeciw-duporealizmowi.html

        W temacie Irlandii; Irlandia wchodziła w skład Zjednoczonego Królestwa i Irlandczycy stanowili w niej mniejszość. Pomijając wcześniejsze powstania w 1916 wykorzystując zaangażowanie UK w I WŚ dokonali kolejnego powstania – Wielkanocnego – co spowodowało w 1921 Oderwanie Irlandii od UK.

        Żeby było jasne; mnie nie interesują motywy, po której stronie była/jest słuszność, losy innych państw czy kogokolwiek.

        Mnie interesuje Polska i przyszłość Polski.

        Irlandczycy stanowili mniejszość w UK i wykorzystała jej problemy. Jest to jeden z kolejnych przykładów gdy mniejszość występuje przeciw państwu.
        Wniosek jest prosty – mniejszosci są zagrożeniem dla państwa i należy za wszelką cene ich unikać

        i nie doprowadzać do powstawania mniejszości.

        1. (…)Żeby było jasne; mnie nie interesują motywy, po której stronie była/jest słuszność, losy innych państw czy kogokolwiek.(…)
          Mnie też nie… Mnie interesują mechanizmy powstania mniejszości irlandzkiej i pańskie propozycje metody powstawania podobnych i jeśli takowe kwestie się pojawiają ich rozwiązywania.
          Z powodu kwestii śląskiej temat jest dla Polski istotny, nawet jeśli odległy…

          1. 1. Podbój. W ten sposób powstała mniejszość Irlandzka w UK. (Zaczeło sie w 1171 przez najazdy, hołdy lenne, etc, potem powstania ich tłumienie w stylu Crmowela 1649)

            2. Osadnictwo obcej ludności przez okupanta. W ten sposób w Irlandii powstała mniejszość Brytyjska (6 hrabstw Ulsteru).
            Na marginesie właśnie Irlandczycy próbują odzyskać te tereny (w dłuższej perspektywie oczywscie) przez uzaleznianie Brexitu od obowiązywania w Irlandii Północnej prawodastwa unijnego, nie brytujskiego, a potem gdy inne prawo i brak granicy, i gdy odlączy sie Szkocja i UK bedzie słabe to kto wie..

            W podobny sposób powstała mniejszość muzumanska/Albanska w Serbii przez co utracili Serbowie kolebkę własnego państwa czyli Kosowo. Osiedlali Turcy/Osmanie w podbitej Serbii.

            3. Kolonizacja. W ten sposób powstała mniejszość Biała/Burska/Angielska w RPA czy Zimbabwe, Czy też mniejszość Aborygenska w Australii.

            4. Dobrowolne przyłączenie się; Chmielnicki, po powstaniu przeciw Rzeczpospolitej w 1654 i oderwaniu Ukrainy zawarł umowę/sojusz z Rosja na mocy której przyłączył kontrolowane przez siebie Ukrainskie ziemie do Rosji. W ten sposoób powstała mniejszosć Ukraińska w Rosji (a przez osadnictwo Rosyjskie, mniejszośc Rosyjska w Ukrainie).

            5. Działania dywersyjne. Sztuczne rozbudzanie fikcyjnej tożsamosci przez przez jedne państwo w celu osłabienia/rozpadu drugiego.
            I tutaj przykładem jest Śląsk, gdzie sztucznie tworzy się fikcyjny Naród który nigdy nie istniał, czy tworzenie swiadomości że jest sie obywatelami/spadkobiercami Wolnego Miasta Gdańsk

            6. Imigracja/zaproszenie innej nacji. W ten sposób powstają mniejszosci muzumańskie/Afrykańskie w UE.
            W ten sposób też powstała mniejszość Tatarska w Polsce.

            7. Decyzje Mocarstw; stąd mniejszości Wegierskie w Rumunii, Serbii, Słowacji, czy Niemieckie w Czechach, Austrii

            To chyba wszystkie formy powstawania mniejszości.

            Spososby rozwiazaywania

            Albo wchłoniecie jak to ma miejsce np z Polskimi mniejszosciami. w Brazylii, USA, UK, Zaolziu czy też z Polskimi Tatarami którzy nie mieli kontaktu z pobratymcami, nie istniało żadne państwo Tatarskie, no i ich islam był specyficznie/niegroźnie pojmowany (jak i u Tatarów Krymskich – teraz to sie zmnienia przez kase i indoktrynacje Wachabiscko/Saudysjko/Turecką.

            Albo rozwiazania Ukrainsko-Turecko-Niemieckie wobec Polaków, Ormian, Żydów.

            Oczywiście pierwsze rozwiazanie jest najlepsze, ale drugie niestety skuteczne.

            Dlatego najlepiej nie mieć mniejszosci, a jesli juz to takie które nie są agresywne, pochodzą z dalekich krajów do których sie nie mają jak przyłączyć, nie dadzą sie podjudzić do dywersji i docelowo sie rozpłyną.

            Dlatego bardziej preferwoałbym np Wietnamczyków którzy są lojalni i mieszając sie z Polakami w ciągu kilku pokoleń byliby nie do rozróżnienia, nie liczać koloru włosów i odrbobine skośnych oczu.

          2. (…)I tutaj przykładem jest Śląsk, gdzie sztucznie tworzy się fikcyjny Naród który nigdy nie istniał, czy tworzenie swiadomości że jest sie obywatelami/spadkobiercami Wolnego Miasta Gdańsk(…)
            Co powodujCo mają byli Anglicy, Francuzi, Włosi, Niemcy, Polacy itp. mogą być Amerykanami, a czego nie mają byli Ślężanie, że nie mogą być Ślązakami?

          3. Panie JSC. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by mocarstwo (Niemcy) stworzyli Naród Sląski. Jeżeli będzie taka potrzeba to stworzą i Naród PścimioDolny czy ZadupioGórny, czy jaki im sie żywnie spodoba np Naród Miasteczko Wilanowski.

            Skoro UE czyli Niemcy (+USA swoej dostało czyli bazę wojskowa) mogli stworzyć naród Kosowarów i państwo Kosowo (choć to zwykli Albanczycy sciągnieci tam przez Turków na rdzenne Serbskie ziemie) i nikomu nie przeszkadza że to państwo mafii rządzone przez zbrodniarzy wojennych którzy jeszcze zdołali wywołac wojnę w Macedonii to co za problem by stworzyć naród Śląski?

            Tyle że to pieśń przyszłości i potrzeb politycznych o ile oczywiscie jeszcze bedzie istnieć coś takiego jak Niemcy.

            Dziś nikomu nie zależy na stworzeniu takiego Narodu Śląskiego. Czesie sie nie zgodzą na uszczuplenie swoje i tak małego państwa na rzecz jakiś tam Ślązaków i potencjalnie ich Tworu Państwowego.
            Niemcy terenów Śląskich aktualnie bedących w Saksonii i Brandenburgii nikomu nie oddadzą, zwłaszcza że pamietać należ że wg Niemieckiej konstytucji Niemcy to kraj w granicach z 1937 -go roku. A jak wiadomo dla nich konstytucja jest ważniejsza niz jakieś tam traktaty czy umowy z Polską..

            Na margineise niech sie Slązacy przypadkiem nie zdziwią że gdyby te tereny wróciły do Niemiec to jakikolwiek Sląsk i Naród Sląski będą tolerowane.

            Jest owszem gwara Śląska ale czy jest to jezyk w którym porozumią sie ze “Slązakami” z Niemiec i Czech?

            Były Księstwa Śląskie ale nie było nigdy państwa Śląskiego, tak jak były Księstwa Pomorskie, a nie było Państwa Pomorskiego.
            Księstwo Mazowieckie choć de facto było Polską Burgundią, faktycznym odrębnym, ostro niezaleznym tworem od Polski i Zakonu Krzyżackiego czy Litwy to nigdy państwem sie nie stało i Narodu Mazowckiego nie ma. A do poziomu mazowsza Sląsk nigdy sie nie zblizył.

            Nie ma Ślązaków. Żeby była jasność – bardzo wielu obecnych mieszkanców Gornego Śląska to potomkowie mieszkańców z lat 1914-1918-1939 ale co oni mają wspólnego ze Ślązakami z czasów gdy Prusy przejeły te tereny od Austrii, o czasach gdy Austria przejeła je od Czech nie mówiąc. O czasach Piastowskich nawet nie ma co wspomiać.

            Są napływowi równie jak obecni mieszkańcy Dolnego Sląska, tyle że napłyneli na tereny wczesniej, tak jak Polscy górnicy na Sląsk Cieszynski w XIX wieku.

            Slązacy i potomkowie Slązaków odeszli w 1945 roku i rozpłyneli sie w RFN jak Gdańszczanie czy Prusacy Wschodni.

            Co ma łączyć “Slązaków” z Górnego Sląsaka z tymi z Moraw, Ołumuńca czy Gorlitz jeśli trudno znaleść coś co by miło ich łączyć z tymi z Oświecimia? o Zagłebiu nie wspomniawszy (a powiedz komuś z Zagłebia że on Slązak jest ;).

            Śląsk to kraina geograficzna nic więcej. Tak jak Prusy czy Kresy.

            Inne sa tez czasy. Autonomi Slaśka w latach 1920-1939 była wymuszona bo Polska była slaba i usiłowała coś zaoferować mieszkancom – coś wiecej niż dawali Niemcy.
            Dziś nie ma takiej potrzeby. Można naiwnych mamić ile to by zostało kasy gdyby nie płyneła ona do “Warszawy”, ale dziś to “Warszawa” dopłaca do kopalń, a poza nimi Sląsk już nie ma żadnego bonusa wiecej niż inne regiony Polski.

            Nie ma przemysłu, a ten który jest spokojnie może powstać wszędzie. To już nie czas hut, węgla i stali.

            Tak jak już nikt nie bedzie budował swojej stolicy, tak nikt nie bedzie stawał na piedestale Ślązaka-Górnika

          4. Muszę powtórzyć pytanie o to co czyni Amerykanów narodem:
            – geny
            – język
            – wyznanie/kultura
            – chociaż wspólnota interesów
            ?

          5. Zdaje się jest masa książek i filmów jak powstał Naród Amerykański. W skrócie podobni ludzie (z europy) z niewielkimi różnicami między sobą, znaleźli się w nowym dalekim świecie gdzie byli zdani tylko na siebie, a odległa władza (UK, Francja, Hiszpania) zainteresowana była tylko traktowaniem ich jak dojne krowy.
            Gdy już okrzepli na miejscu kolejne pokolenia stwierdziły że z dawnymi ojczyznami nie łączy ich nic, a z jakiej okazji mają dać sie rypać “obcym” którzy są daleko.
            Łączył ich jezyk, geny i nie tylko wymieniali miedzy sobą, kulture sobie stworzyli własną, interesy mieli wspólne na miejscu, potem sie jeszcze zobaczyli jaki mją potencjał i że to oni mogą rypać innych, do tego doszły ludzkie cechy jak chęć wolności, samodzileności, narzucania innym swojej woli i poszli na swoje.
            A że przy okazji powstał nowy naród..,

            Ze 100% pewnoscia można przyjąć ze gdy kiedyś zaczniemy kolonizować inne planety, to tez bedzie jakaś wojna o niepodległość z Ziemią i powstaną nowe narody Marsjański czy Syriuszowski 😉

            Taka kolej rzeczy i ludzka natura.

          6. Zapomniałeś o:
            – Indianach
            – wyzwolonych murzynach
            – Chińczykach budujących (…)żelazne drogi(…)

          7. Jak i o Meksykanach, Hindusach, Żydach..,a pewnie i by kilku Aborygenów sie znalazło. Tancerki brzucha też w Saloon-ach występowały wiec i Turcy też swój wkład mieli. Ale to nie książka telefoniczna czy księga gości.
            Pytanie czy skupiamy się na całym lesie, czy na pojedynczych listkach.

          1. Tak a pro pos.
            W tej dyskuski zapominają państwo o tym co w tej chwili przeszkadza intergracji migrantów ++ internet i telefon, czyli natychmiastowa komunikacja. Każdy z migrantów w USA musiał czekać na wieści z kraju przez tygodnie a nawet miesiące dlatego musiał się zintegrować z innymi, nawet jak tego nie chciał A intergracja szła, mimo takich warunków, bardzo wolno. Każdy trzymał się “swoich” i tylko wtedy kiedy był zmuszony integrował się z innymi. W tej chwili każdy może rozmawiać czy pisać, czy dyskutować (tak jak ja teraz to robię) w swoim języku i mieć wiadomości z kraju na bierząco. I dlatego intergracja z osobami o innej kulturze w tej chwili nie ma prawie szansy, Nawet z tymi o tej samej kulturze też często nie dziala.

  8. Gdy nadejdzie kryzys, to dopiero wtedy rozrodczość podskoczy, bo dzieci będą jedynym gwarantem na starość. Teraz nikt nie jest w stanie zmusić ludzi do rezygnacji z emerytur albo posiadania 2+ dzieci. W warunkach demokratycznych nikt nie planuje na 20 lat do przodu, a już na pewno nie w Polsce. Nie wiem skąd pomysł, że przy 40-50mln ludności, gdzie Polaków będzie 30mln i wielu starych, to tych 10-20mln aktywnych przyjezdnych będzie zainteresowanych asymilowaniem się do uwiędłej kultury albo w ogóle podtrzymywaniem Polski jako osobnego kraju mając na horyzoncie wizję państwa europejskiego. Jeśli nie zakłada się ogromnej rotacji, to będą zostawać i też będą wyborcami, prędzej czy później. I będą musieli być z bardzo daleka, nie z Europy, bo wszyscy nasi sąsiedzi mają ten sam problem.

  9. Nic konkretnego nie napisane.Ludzie maja nadzieję na wyjście że człowiek coś wymyśli..Ja w kim innym pokładam nadzieję.Czekam aż się to zawali.I widzę że coś się dzieje.Nic my ludzie już nie wymyślimy,System się wypalił
    1.Banki (kilka) melduje że spadła ilość składek ZUS od Ukraińców = Uciekają
    2.Polska szuka pracowników w Indiach = Skończy się jak z Ukraińcami
    3.Spece od Biznesu ostrzegają przed nadchodzącym kryzysem. Indexy zachowują się jak w roku 2008 = Hossa trwa już 10 lat.

    Wydarzenia z ostatnich Miesięcy

    4.Fatalne informacje z Chin , duży spadek eksportu i importu = załamanie rynku
    5.Niemcy dostają czkawki, zauważają to już w połowie roku 2018 = 50% PKB ich kraju to eksport (komu będą sprzedawać auta?)
    6.Najnowsze dane mówią że Polska gospodarka zwalnia.Brak ludzi spowalnia inwestycje
    7.Sondaże podają ze co 2 młody Polak chce wyjechać z kraju = Brak perspektyw dla Polski
    8.Załamanie w Chinach może być spowodowane wojną handlową z USA , ale eksperci twierdzą = Globalny pobyt spada
    9.Dziś Padł nowy rekord zadłużenia USA 22 Biliony Dolarów!! = USA chyli się ku upadkowi (Ostatni król)
    10.Francja stoi u progu wojny domowej?? = Czas pokaże (może być to początek wielkich zmian)

    11.Efekt cieplarniany (który jest faktem) narobi takiego zamieszania na świecie i spustoszenia że to co wyżej napisałem to pikuś

    Sumując. Perspektywy są fatalne.Do tego dochodzi rywalizacja.koncert mocarstw.Myślę że Pan Mateusz zachowa oryginalna moja wypowiedz.Pozdrawiam

  10. Ta analiza na jedną wadę: wydaje się nie brać pod uwage otoczenia w jakim istnieć będzie Polska w przyszłości. A fakty są takie, że na zachodzie problemy demograficzne i zgrzyty migracyjne są juz tak wielkie, że z dużym prawdopodobieństwem do 2050 roku nie będzie juz Niemiec ani Francji, tylko osobne emiraty, czy też kalifaty. Wtedy może się okazać, że 20-milionowa jednorodna etnicznie Polska będzie jednym z większych państw na kontynencie. Jednocześnie niestety także z raczej wrogim sąsiedztwem.
    Dalej: kurczące się gospodarki naszych sąsiadów (i głównych partnerów handlowych) spowodują spadek zapotrzebowania na pracowników w Polsce. Nie znaczy to, że bez imigracji się obędziemy, ale śmiem twierdzić, że nie ma potrzeby sięgać po zupełnie obcych kulturowo pracowników. Lepiej skoncentrować się na reformach gospodarczych i uwolinić wreszcie naturalną przedsiębiorczość rodaków. Tylko, który rząd się odważy, zanim nastąpi prawdziwy kryzys (a wtedy będzie już raczej za późno)?

    1. Racja. A otoczenie już zaczyna być takie jakie jest ostatnio w Antwerpii.
      W Antwerpii po raz pierwszy ponad połowa mieszkańców ma pochodzenie imigranckieWg danych miejskich Stad In Ccijfers 50,1%, a wg Npdata 53,2%. Wśród osób poniżej 25 roku życia jest ich ponad 70%. Największą grupą stanowią imigranci z Afryki Północnej. To ma wpływ na głosowanie. Około 80% uprawnionych do głosowania mieszkańców Antwerpii pochodzenia Tureckiego i Marokańskiego głosowała na partie lewicowe. Jeżeli odjąć tych którzy głosowali na partię migrancką Be (chce więcej praw dla migrantów) to na partie lewicowe glosowało 90% mieszkańców o pochodzeniu migranckim.

      1. Dokładnie tak. Usiłowałem gospodarzowi uświadomić że imigranci z prawem głosu to fundamentalne zagrożenie dla rdzennych mieszkańców gdyż wpływają na wyniki wyborów.
        Lewactwo po wykonczeniu swoja polityką na zachodzie tzw klasy robotniczej daltego tak inwestuje i zmusza do sciagania “uchdodzców” gdyż to sa ich wyborcy dzieki ktorym wygrywaja wybory.
        W szewcji Szwedzcy demokraci wygrywali do momentu kiedy immamowie wezwali swoich wyznawców do głoswoania na partie rządzące.

        1. Próby uświadamiania daremne 🙂 Jestem tego świadomy, a w tekście nie pisałem nic o bezwarunkowym nadawaniu praw obywatelskich wszystkim przyjeżdżającym. Nie wiem skąd Pan to wykoncypował, ale z pewnością nie z artykułu. 🙂

          Integracja imigrantów musi być mądra. Nadanie obywatelstwa powinno być końcem długiego procesu, w którym imigrant udowodniłby swoją lojalność wobec nowej ojczyzny.

          Co do lewicy/prawicy. Gdyby w Polsce jakimś cudem wygrała prawica, to program integracyjny miałby szansę się powieźć, bo imigranci nie głosowaliby na lewicę. Tu nie chodzi o wszystkich imigrantów, a o rodzaj imigrantów. Jeśli lewica ściąga imigrantów którym daje socjal, to ściąga swoich wyborców, którzy liczą na socjal. Jeśli prawica wpuszczałaby takich imigrantów, którzy mogliby być w PL tylko pod warunkiem podejmowania pracy, to wcale nie byłby to elektorat lewicy, bo pracujący imigrant musiałby pracować na leniuchów, którzy otrzymują socjal. Innymi słowy nie chodzi o rodowitego Polaka czy imigranta, tylko chodzi o podział osób na leniwych socjalistów lub osób pracowitych.

          To co Panowie sugerują to to, że imigranci są winą za to, że rządzi lewica. A to oczywista bzdura. W Polsce rządzi lewica (gospodarcza) od 30 lal. A imigrantów tutaj z prawem wyborczym wielu nie mamy.

          pozdrawiam
          KW

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *