6 lipca – szczyt w Wiedniu, w sprawie Iranu
Przedstawiciele UE, Rosji, Chin, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Iranu spotkali się w Wiedniu, by omówić sposób, w jaki porozumienie irańskie mogłoby funkcjonować bez USA.
Komentarz
Europejczycy mają nadzieję utrzymać w mocy porozumienie z Iranem. Nie chcą też uczestniczyć w sankcjach względem Teheranu. Zachowanie współpracy z Persami z pewnością byłoby dla Europy korzystne (choćby z uwagi na import surowców energetycznych). Problem polega na tym, że naciski ze strony USA (sankcje, dyplomacja twitterowa) i Izraela (akcje militarne na terenie Syrii), prowadzą do tego, iż Iran zapowiedział gotowość wznowienia prac nad technologią atomową. 18 lipca Teheran uruchomił fabrykę komponentów potrzebnych do wzbogacania uranu. A kilka dni później Ali Chamenei zagroził blokadą Zatoki Perskiej, jeśli Iran nie będzie mógł eksportować ropy naftowej. Następnie doszło do wymiany „uprzejmości” za pośrednictwem mediów, w której USA groziło Iranowi i odwrotnie. Oczywistym jest, że jeśli Iran wznowi badania nad bronią jądrową, albo dojdzie do eskalacji konfliktu z USA, wówczas porozumienie irańskie w sprawie programu nuklearnego przestanie obowiązywać bez względu na wolę Europy. Jeśli Iran sam zrezygnuje z przestrzegania tego porozumienia, wówczas UE nie będzie miała wyjścia i również wróci do polityki izolacyjnej względem Teheranu. Zwłaszcza, że wówczas naciski ze strony USA będą już miały pewne oparcie. Jest to wzorcowy przykład tego, iż porozumienia nie mogą funkcjonować, jeśli nie obejmują one strony, która może i chce kontestować dany układ. A po wycofaniu się USA, mamy tutaj do czynienia właśnie z taką sytuacją. Jak pisałem przy okazji analizy dotyczącej Iranu, D. Trump chce takiego porozumienia, zgodnie z którym, Iran zobowiązałby się do nie ingerowania w politykę i wojnę na Bliskim Wschodzie (Syria, Irak). Tymczasem dla Iranu, rezygnacja z „przedpola” i poddanie sojusznika (Asada) byłoby krokiem samobójczym. Dlatego sytuacja jest dość patowa i raczej nie pomoże tutaj ostatnia deklaracja Trumpa o chęci podjęcia rozmów.
8-9 lipca – rezygnacje w rządzie Teresy May
8 lipca brytyjski minister do spraw BREXITU – David Davis zrezygnował ze stanowiska. Dzień później podobną decyzję podjął szef MZS – Boris Johnson.
Obaj panowie zaprotestowali w ten sposób przeciwko treści porozumienia z Chequers. Obaj są zwolennikami „twardego” BREXITu, tymczasem Teresa May podąża ścieżką znacznych ustępstw względem UE. Zarzuca się jej, że po wyjściu z Unii, Wielka Brytania straci polityczne prawo głosu w sprawach Wspólnoty, tymczasem jej status i zależność od Brukseli wiele się nie zmienią.
Komentarz
Po w/w rezygnacjach, natychmiast pojawiły się głosy, iż rząd Teresy May stąpa po cienkiej linie, a jego losy są niepewne. Minął jednak miesiąc, a póki co, Teresa May nadal jest premierem. I coraz częściej mówi się o drugim referendum w sprawie Brexitu. Brytyjska elita podzielona jest w tej sprawie na dwie frakcje, jednak należy również mieć wzgląd na to, że w interesie USA jest rzeczywiste wyjście Wlk. Brytanii z UE (a przynajmniej takie stanowisko prezentuje D. Trump, co oznacza grę na rozpad Unii). Fakt ten nie jest bez znaczenia dla samych Brytyjczyków. W mojej ocenie nie ma już szans na powstrzymanie tego procesu (choć można się łudzić). Klamka zapadła, a Londyn świadomy nieuchronności brexitu, wije się, by wyjść z Unii jak najmniejszym kosztem i przy jak najmniejszych stratach.
11 lipca – spotkanie Netanjahu – Putin (Moskwa)
Tak na prawdę to odbyły się wówczas dwie wizyty. Bowiem Moskwę odwiedził w tym samym czasie również główny doradca ds. międzynarodowych irańskiego Najwyższego Przywódcy Alego Chomeneiego.
Komentarz
Omawiane spotkanie Netanjahu z Putinem było drugim w ostatnich miesiącach (9 maja poprzednie), a trzecim w tym roku. Po poprzedniej wizycie premiera Izraela w Moskwie, Izrael dokonał serii ataków na terytorium Syrii na syryjskie i irańskie obiekty wojskowe (w zasadzie ataki ruszyły natychmiast po spotkaniu, tego samego wieczoru) – co również komentowałem. Po spotkaniu z 11 lipca nie wydarzyło się wprawdzie nic spektakularnego, ale spekulowano, iż został zawarty deal dotyczący wyparcia Iranu z Syrii. Późniejsze wydarzenia wskazują na to, że jednak do żadna nowa umowa nie została zawarta (oprócz tej, zgodnie z którą Rosja postanowiła nie ingerować i nie przeciwdziałać atakom Izraela na ter. Syrii).
12 lipca – szczyt NATO (Bruksela)
Najgłośniejszy wydźwięk po szczycie dotyczył krytyki D. Trumpa skierowanej przeciwko sojusznikom (głównie Niemcom), którzy nie spełniają wymogu przeznaczania 2% PKB na siły zbrojne. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział nawet, że oczekuje, iż członkowie Paktu Północnoatlantyckiego zaczną przeznaczać na siły zbrojne nawet 4% PKB, czyli dwa razy więcej niż dotychczas. Stanowisko to zostało jednak nieco złagodzone. Niemniej, dyskusja na szczycie musiała być gorąca i żywiołowa, bowiem zorganizowano dodatkową sesję. Warto odnotować, że D. Trump znalazł również czas na krótkie spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą. Na szczyt został zaproszony również prezydent Ukrainy.
Komentarz
Obecność Petra Poroszenki na szczycie NATO może (choć nie musi) oznaczać stopniowe przymiarki do rozszerzenia sojuszu o Ukrainę. Z pewnością byłby to olbrzymi cios w interesy Rosji, jednak Kijów nie zostanie wpuszczony do NATO, póki nie zostanie ostatecznie rozwiązana kwestia Krymu i Donbasu.
Jeśli chodzi o temat główny rozmów (wydatki na zbrojenia), wydaje się, że D. Trump osiągnął swoje. Tj. zademonstrował stanowcze stanowisko USA, prawdopodobnie postawił pod ścianą niepokornych sojuszników i musiał udać, że wierzy w ich zapewnienia o przyśpieszeniu i zwiększeniu wydatków na wojsko. Czy tak rzeczywiście będzie? Mam nadzieję, że w przypadku Berlina – nie. Silna Bundeswehra będzie mogła niejako zastąpić obecność amerykańską na naszej flance, a bądź, co bądź, lepiej by naszego bezpieczeństwa „pilnowali” żołnierze US Army, niż niemieckie wojska. Jeśli Berlin będzie miał możliwość oddziaływania w sferze militarnej na sąsiadów, wówczas niezależność i suwerenność Polski stanie się jeszcze większą fikcją. Szczęściem, silna Bundeswehra nie leży ani w interesie USA, ani Francji. Więc wszelkie projekty wojskowe Niemiec są planowane i realizowane w ramach jakiś szerszych struktur (NATO, lub planowana Armia UE). Zapewne dlatego, Berlin nie jest skory do wydawania wielkich pieniędzy na armię, którą dowodzić będzie kto inny… Poza tym, jeśli już Polska znajduje się w obozie USA, to lepiej dla nas, byśmy to my byli najpoważniejszym i najważniejszym dla Amerykanów graczem w regionie. Choćby tylko pod względem militarnym.
13 lipca – wizyta D. Trumpa w Wielkiej Brytanii
Amerykański prezydent spotkał się zarówno z premier Teresą May, jak i królową Elżbietą. Rozmowa z brytyjską premier dotyczyła zapewne głównie brexitu. Zwłaszcza w kontekście wcześniejszych rezygnacji w rządzie May. Jednocześnie D. Trump spędził weekend, w charakterze prywatnym, w Szkocji.
Komentarz
Jeszcze przed spotkaniem z brytyjską premier, D. Trump skrytykował publicznie sposób negocjacji z Unią w sprawie brexitu. Z pewnością był to kolejny pokaz taktyki: zadać cios, a następnie podać rękę w czasie rozmów. Warto zwrócić uwagę na porady D. Trumpa dla T. May dotyczące negocjacji z Unią. Prezydent Stanów Zjednoczonych doradził, by Wielka Brytania pozwała Unię, ale jednocześnie nie odchodziła od stołu negocjacyjnego. Jest to świetne podsumowanie filozofii prezentowanej przez administrację D. Trumpa. Walić pałką po łbie, a następnie siadać do dialogu w oczekiwaniu, że stanowisko drugiej strony odpowiednio zmiękło. Jeśli tak się nie stanie – proces powtórzyć. 😉 Metoda sprawdza się, jeśli dana strona posiada silniejszą pozycję. I chyba dlatego Waszyngton stosuje ją, póki jeszcze może.
Podsumowując wizytę D.Trumpa na wyspach, należy również zastanowić się, czy aby przypadkiem weekendowa wizyta w Szkocji, nie była czymś więcej niż tylko prywatną wycieczką sentymentalną w rodzinne strony matki. Może jednak Teresa May powinna obawiać się, jeśli chodzi o utrzymanie fotela premiera?
16 lipca – spotkanie D. Trump & W. Putin (Helsinki)
Spotkanie było komentowane wszem i wobec i trudno jest znaleźć osobę (zajmującą się polityką/geopolityką), która się na ten temat nie wypowiedziała. Ponieważ tak de facto to nie wiadomo, o czym rozmawiali D. Trump z W. Putinem w czasie rozmowy w cztery oczy, a na późniejszej konferencji udzielono dość zdawkowych informacji, to pozwolę sobie nie komentować tego wydarzenia (nie chcę bawić się grę: „nie wiem, ale się wypowiem”). Zwłaszcza, że w mojej ocenie niewiele na nim konkretów ustalono (o ile w ogóle). Wiadomo tyle, że rozmowy dotyczyły m.in. Donbasu. Ustaleń jednak raczej nie poczyniono żadnych. Być może efekty tego spotkania dostrzeżemy dopiero po owocach. Gdy takie się pojawią.
21 lipca – Pentagon zapowiedział finansowe wsparcie ukraińskiej armii
Amerykański MON oświadczył, iż wydzieli dodatkowe 200 mln USD dla Ukrainy na cele związane z bezpieczeństwem (niby niewiele, ale przekaz i symbolika jasna).
Komentarz
I to by było na tyle z przyjaźni Trump – Putin (który to już raz?). Rozmowy swoją drogą, a polityka i realne argumenty, swoją. Amerykański prezydent stwierdził, że nigdy żaden prezydent USA nie był tak twardy wobec Rosji jak on. Cóż. Ma rację (pamiętajmy, że Rosja, to nie ZSRR, a więc mowa o okresie po 89’). Oczywiście to wcale nie przeszkadza w oskarżaniu Trumpa o pro-rosyjskość i sugerowanie agenturalnej działalności amerykańskiego prezydenta na rzecz Moskwy. Propaganda szerzona w mediach głównego nurtu jest coraz bardziej oderwana od rzeczywistości. Niedługo usłyszymy o gradobiciu i burzach, w sytuacji, gdy za oknem będzie świecić słońce. Remedium? Wyłączyć TV i wyjść na spacer. Parasol można śmiało zostawić w domu.
23 lipca – spotkanie B. Netanjahu z S. Ławrowem (Jerozolima)
Rosyjski minister spraw zagranicznych przywiózł do Izraela konkretną propozycję, zgodnie z którą, Rosja zgodziłaby się na utrzymywanie irańskich sił zbrojnych co najmniej 100 km od Wzgórz Golan. Premier Izraela odmówił, stwierdzając, że celem jego administracji jest niedopuszczenie do utworzenia stałych baz wojskowych Iranu na terenie całej Syrii. Jednocześnie przypomniał o porozumieniu pokojowym między Izraelem, a Syrią z 1974 roku (które ustanawiało strefę zdemilitaryzowaną w pobliżu granicy państw). W tym kontekście warto dodać, że dzień później (24 lipca) izraelska armia zestrzeliła syryjski myśliwiec… Samolot leciał nad terytorium Syrii i uczestniczył w ataku bombowym na tereny zajęte przez rebeliantów (ISIS). Premier B. Netanjahu stwierdził, iż zestrzelenie go było działaniem zgodnym z postanowieniami porozumienia z 1974 roku, bowiem myśliwiec znajdował się w strefie zdemilitaryzowanej. Syryjczycy oskarżyli z kolei Tel Awiw o wspieranie terrorystów.
Komentarz
Jasnym jest, że Izraelowi nie zależy na pokoju w regionie. Iran musi zostać wyparty aż do własnych granic. Dlatego władze z Izraela robią wiele, by przeszkodzić syryjskiej armii w odbiciu ostatnich enklaw zajmowanych przez terrorystów. Enklaw, z których część znajduje się blisko granicy z Izraelem. Chaos w Syrii, to możliwość bezkarnych ataków lotnictwa izraelskiego na irańskie i syryjskie cele wojskowe (zwłaszcza w kontekście bierności Rosjan). Lub ostrzał artylerii lub systemów przeciwlotniczych.
Warto słuchać pana Benjamina ponieważ, jak widać, dość jasno precyzuje swoje zamiary, które następnie przeradzają się w czyn. Od ostrzeżenia o traktowaniu porozumienia z 1974 roku bardzo restrykcyjnie, do zestrzelenia syryjskiego samolotu, który ponoć naruszył treść traktatu, minął zaledwie jeden dzień.
25 lipca – wybory parlamentarne w Pakistanie, zwycięzcą – Imran Khan
Zwycięstwo Pakistańskiego Ruchu Na Rzecz Sprawiedliwości (PTI) pod przewodnictwem byłego krykiecisty Imrana Khana oznacza, że zostanie on nowym premierem Pakistanu.
27 lipca komisja wyborcza potwierdziła ważność wyniku wyborów.
Komentarz
Więcej na temat samego Imrana Khana i wyborów [komentarz] napisałem w oddzielnym artykule.
25 lipca – spotkanie J. Junkcera z D. Trumpem (Biały Dom)
Szef Komisji Europejskiej spotkał się z prezydentem USA w celu omówienia kwestii związanych z handlem na linii UE-USA. Ogłoszono, iż doszło do zawarcia porozumienia, które ma na celu redukcję biurokracji w handlu. Rzeczniczka niemieckiego rządu oceniła te rozmowy pozytywnie. Jednocześnie szef niemieckiego MSZ – Heiko Maas zasugerował, że jest to wynik zjednoczenia stanowiska Europy wobec USA. D. Trump zapowiedział z kolei „nową fazę” w relacja USA i UE.
Komentarz
Z pewnością niezwykle ważne spotkanie dla Europy. Strony prawdopodobnie przymierzają się do nowej umowy, która miałaby być następcą sławnej (niezawartej i porzuconej) TTIP. Jednocześnie spekuluje się, że powstanie w Europie więcej terminali LNG, które miałyby przyjmować amerykański gaz. Samo spotkanie jak i jego efekty (deklaracje stron) odbierane są, jako wstęp do powrotu współpracy między USA i UE. Najwyraźniej metoda kija i marchewki w wykonaniu D. Trumpa (który jeszcze niedawno ogłosił Unię wrogiem USA) w tym przypadku przyniosła wymierne efekty. „Rozprawianie się z Unią” trwa i z tego, co możemy zaobserwować – Unia przegrywa. I może skończyć na kolanach.
27 lipca – Kim Dzong Un przekazuje szczątki żołnierzy amerykańskich
Gesty, gesty i uśmiechy. Odwilż na linii Waszyngton Pjongjang, na razie nie oznacza żadnych konkretów. Wyobrażam sobie, że do tematu Korei Północnej jeszcze Donald Trump powróci. Póki co, pożar na tym froncie amerykańskiej polityki został opanowany, a Biały Dom zaangażował siły i środki na innych kierunkach.
29 lipca – były prezydent Armenii aresztowany
Robert Koczarian, były prezydent Armenii, został aresztowany pod zarzutem złamania konstytucji.
Komentarz
Walka o przejęcie Armenii jest jeszcze w zasadzie w fazie początkowej. Bowiem obecny premier Nikol Paszynian, jak pisałem w ostatniej analizie dot. Zakaukazia, nie posiada dostatecznie silnego zaplecza politycznego. Zmieniona niedawno ordynacja wyborcza, działa na korzyść dotychczas rządzących, pro-rosyjskich ugrupowań. W ciągu roku Paszynian musi rozpisać nowe przedterminowe wybory, a do tego czasu będzie starał się o spektakularne i głośne działania, które spodobają się rewolucjonistom, dzięki którym doszedł do władzy. Temu wszystkiemu nie zamierzają się z pewnością jedynie przyglądać Rosjanie, których wojska stacjonują na terenie Armenii.
Protesty w Iraku
Na początku miesiąca w Iraku wybuchła fala protestów. Które trwają do dnia dzisiejszego. Przyczyną jest wysokie bezrobocie, złe warunki sanitarne mieszkańców (braki czystej wody) i niezadowolenie z rządów premiera Hajdara al-Abadiego. Premier z jednej strony obiecał przeznaczyć 3 mld USD na socjal, z drugiej postawił w stan gotowości 9 dywizję armii irackiej i powołał pod broń część żołnierzy rezerwy. Protestujących wsparł ajatollah Ali Sistani, stwierdzając, że rząd zawiódł społeczeństwo.
Protest poparł również Muktada as-Sadr, którego opozycyjne ugrupowanie (Sairun) wygrało majowe wybory parlamentarne (54 mandaty z 329 miejsc w parlamencie, co pokazuje rozdrobnienie polityczne w Iraku) .
Komentarz
Warto obserwować ostatnie wydarzenia w Iraku, bowiem mogą one doprowadzić do kolejnej zbrojnej rewolty. Media głównego nurtu piszą o Muktadzie as-Sadrze jedynie tyle, że jest „charyzmatycznym religijnym przywódcą”. Przypadek sprawił, że znam to nazwisko dość dobrze, bowiem zamieściłem je w treści swojej książki. Ten charyzmatyczny przywódca w 2004 roku utworzył tzw. Armię Mahdiego i wywołał Powstanie Muktady as-Sadry. To z jego bojownikami walczyli m.in. nasi żołnierze w bitwie o ratusz w Karbali. Znając te fakty z życiorysu „duchownego” należy również mieć świadomość, iż jego stronnictwo polityczne wygrało wybory z maja 2018 roku nie tylko na terenie całego kraju, ale i w stolicy – Bagdadzie. Bojówki as-Sadry wchodzą m.in. w skład irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, a sam lider współpracuje z Iranem i posiada poparcie z Teheranu.
Połączmy te okoliczności z ostatnimi protestami, wzrostem niezadowolenia irackiego społeczeństwa i potencjalną możliwością uzyskania jeszcze większego poparcia przez ugrupowanie Muktady as-Sadry. Iracki rząd jest dość niestabilny, oparty o szeroką koalicję małych ugrupowań. Może dojść do przedterminowych wyborów lub rozruchów ulicznych. To będzie szansa na zyskanie władzy dla as-Sadry… I jak wówczas zareaguje USA? Czy dopuszczą do przejęcia władzy w Iraku przez człowieka, który walczył z Amerykanami od samego początku ich inwazji? Który w dodatku może nakierować politykę kraju na kierunek pro-irański. Irak. Będzie się tam jeszcze dziać. To na pewno.
Wojna handlowa USA vs Chiny
Wciąż trwa i nie sposób o niej zapomnieć. Jest dowodem również na to, że żaden deal na linii USA – Chiny, a nawet USA – Korea Północna nie został jeszcze zawarty. Choć wciąż jestem zdania, że Waszyngton spróbuje odwrócić Pekin, o czym już pisałem nie raz. D. Trump stosuje taktykę kija i marchewki (różnie ją już nazywałem w tym wpisie). Przy tak wielkim graczu, jakim są Chiny, potrzeba jednak tęgiej pały by ta taktyka odniosła jakikolwiek skutek (i żeby to nie był efekt odwrotny do zamierzonego). Na początku tego miesiąca (4 lipca) zaczęły obowiązywać chińskie cła odwetowe wobec USA, które wycenia się na 34 mld USD rocznie. Jest to równowartość amerykańskich ceł nałożonych na Chiny. Tymczasem w połowie lipca okazało się, iż nadwyżka Chin w handlu z USA wyniosła w samym miesiącu czerwcu rekordowe 28,97 mld USD. Waszyngton zasygnalizował obłożenie cłami kolejnych chińskich towarów o łącznej, rocznej wartości 200 mld USD. Sam Trump stwierdził, że gotowy jest obłożyć cłami chińskie produkty o łącznej wartości nawet 500 mld USD. Amerykański prezydent oświadczył przy tym, że chiński przywódca Xi nie zaproponował Stanom Zjednoczonym absolutnie nic w kwestiach dot. kradzieży praw intelektualnych (choć pewnie chodziło również o inne propozycje). Prezydent Xi Jinping postanowił odwołać się do rozsądku i zaapelował o przerwanie wojny handlowej, która nie służyłaby nikomu.
Komentarz
Trump sprytnie rozgrywa ostatnie wydarzenia. Umówił spotkanie z W. Putinem (czym przestraszył Europę i Chiny), a następnie wynegocjował porozumienie z Unią Europejską. Wcześniej spotkał się z Kim Dzong Unem, a jednocześnie zapoczątkował wojnę celną z Chinami (zapewne licząc na to, że Chiny przestraszą się, że istnieją jakieś porozumienia Waszynton – Pjongjang). Wydaje się, że w całej tej układance, USA rozegrały już Europę (i NATO), jako najsłabsze ogniwo oporu przeciwko amerykańskiej hegemonii i woli. Pozostały Rosja i Chiny. I jednych i drugich Amerykanie traktują z pozycji silniejszego. Grają ostro. Okładają to jednych, to drugich, jednocześnie D. Trump nie przestaje z nikim rozmawiać. Mam wrażenie, że amerykański przywódca zwyczajnie czeka, która strona pierwsza pęknie i sama zaproponuje Stanom Zjednoczonym to, co chcą uzyskać. Czy ta metoda się sprawdzi? Zobaczymy. Z pewnością duży wpływ na dalszy rozwój wydarzeń będą miały rozmowy na linii Moskwa – Pekin. Jeśli ten duet przestanie sobie ufać, lub nie będzie przynosił spodziewanych korzyści, wówczas Amerykanie wygrają licytację. I gra potoczy się dalej po ich myśli. Niezależnie od tego, jaki wariant uzyskają (czy USA&Rosja vs Chiny, czy USA&Chiny vs Rosja).
Krzysztof Wojczal
geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog
P.S. O czymś zapomniałem, chciałbyś skomentować dane wydarzenie? Napisz komentarz 🙂
Jak zwykle dobra robota! Dziękuję!
Kolejny raz z niecierpliwością czekałem na Pana podsumowanie miesiąca. To jest naprawdę coś genialnego. Polecałbym także pisać czasami coś także na Medium com. Znacznie szerszy zasięg chociaż bardziej anglojęzyczny. Możliwe, że wpisy na mirkoblogu na wykopie także dałyby bardzo dużo odsłon a adres do strony zawsze można dodać na końcu.
W każdym razie ja tę stronę mam w ulubionych i codziennie sprawdzam z nadzieją czy nie ma czegoś nowego. Świetna robota!
Potwierdzam
Fantastyczne. Zaczynam coraz bardziej dzięki Panu rozumieć geopolitykę. Brawo.
Umknęła informacja, że 24 lipca w Berlinie Ławrow spotkał się również z Angelą Merkel. Co ciekawe, w spotkaniu uczestniczył m.in. Walerij Gierasimow, szef Sztabu Generalnego Rosyjskich Sił Zbrojnych, który objęty jest europejskimi sankcjami od 2014 r., po inwazji na Krym.
Super wpis, jak zwykle czekam na kolejne.
A tak z ciekawości zapytam, jak wygląda Pana codzienna prasówka? telewizje strach włączyć bo tyle bredni, gazet również nie tykam. Rozumiem, że pozostaje internet? Może podrzuci Pan coś Ciekawego do poczytania na własną rękę?
Zdziwiłby się Pan, ile informacji jest na popularnych portalach… Sęk w tym, że nie są one często eksponowane (nie ma ich np. na „głównej”, ale jak się wie co wyszukać – to się znajdzie). Jeśli chodzi o wiadomości, których na polskich portalach nie ma, to korzystam ze spostrzegawczości innych ludzi (fora, tematyczne grupy na portalach społecznościowych i „linkownię” wraz z „linkchatem” na zaprzyjaźnionym portalu bogaty.men – gdzie czytelnicy sami często zamieszczają co ciekawsze informacje. Od czasu do czasu włączę sobie angielskie, lub rosyjskie (w j. angielskim) media. Tam bowiem potrafią przekazać najważniejsze informacje dnia ze świata (u nas niestety najpopularniejsze tematy wciąż dotyczą często głupich wypowiedzi rodzimych polityków). Najważniejsze to odpowiednie filtrowanie przekazywanych informacji. Jeśli się wie, czyj interes reprezentuje dana firma (portal/TV/radio), to wówczas łatwo można oddzielić propagandę od kwestii istotnych.
pozdrawiam
KW 🙂
Linkowania bogaty.men i komentarze pod linkami są genialne .. Dzięki niej trafiłem tutaj i zostałem 🙂
Ciekawie się czytało, jakbyś miał chwilę to mógłbyś zrobić opracowanie sytuacji w Turcji, temat na topie więc pewnie wiele osób jest ciekawych