By odpowiedzieć na to pytanie, należy zrobić choćby krótkie zestawienie korzyści, jakie daje Turcji uczestnictwo w Pakcie Północnoatlantyckim. Dlaczego Turcja przystąpiła do NATO? Czy powody tej decyzji są aktualne w dniu dzisiejszym? Co zmieniło się w polityce światowej dla Turcji przez te 65 lat?
Dlaczego Turcja przystąpiła do NATO?
Głównym powodem przystąpienia Turcji w 1952 roku o Paktu Północnoatlantyckiego był strach przed ZSRR i Blokiem Wschodnim. W tym czasie Turcja graniczyła w Europie z kontrolowaną przez Sowietów Bułgarią. Na wschodzie zaś Turcy posiadali granicę z Gruzińską SRR oraz Armeńską SRR. Ponadto Rosja Radziecka miała ogromny wpływ na politykę w Iranie, na terenie którego stacjonowała przez długi czas po II WŚ Armia Radziecka.
Najistotniejsze było jednak to, że Morze Czarne, po 1945 roku, stało się praktycznie morzem wewnętrznym dla sowieckiego imperium. Turcja była jedynym niekontrolowanym przez Blok Wschodni państwem, które posiadało czarnomorskie wybrzeże. Tymczasem konkurencja na tych wodach była niezwykle silna. Bułgaria, Rumunia, Ukraina, Rosja i Gruzja. Biorąc to pod uwagę Ankara bardzo obawiała się o swoją przyszłość, zwłaszcza, że kontrolowała jedyne ujście Morza Czarnego do Morza Śródziemnego – cieśniny Bosfor i Dardanele.
To właśnie te cieśniny stały się przyczyną wysuwania po 1945 roku przez Rosję Radziecką roszczeń terytorialnych wobec Turcji. W sierpniu 1946 roku Sowieci oficjalnie zażądali przesunięcia granic oraz ustanowienia garnizonu radzieckiego, kontrolującego Dardanele. Było to z ich punktu widzenia niezwykle istotne. Zamknięcie Morza Czarnego na w/w cieśninach oznacza dla regionu jedno. Odcięcie od szlaków handlowych, a tym samym marginalizacja znaczenia państw czarnomorskich, a także flot czarnomorskich, które zostałyby zamknięte na tym akwenie.
Turcy w obawie przez interwencją zbrojną postawili w stan gotowości całą armię (co było krokiem dramatycznym, w obliczu potężnego kryzysu gospodarczego). Sytuację udało się opanować, dzięki wsparciu finansowemu ze strony USA. To, a następnie dołączenie Turcji do NATO zagwarantowały Ankarze bezpieczeństwo.
Aktualne korzyści Turcji z uczestnictwa w NATO.
Po rozpadzie ZSRR powody, dla których Turcja chciała należeć do struktury NATO w dużej mierze ustały. Na dzień dzisiejszy Turcja graniczy z:
- słabą i rozbrojoną Bułgarią (NATO),
- rozczłonkowaną przez Rosję Gruzją (państwo neutralne sympatyzujące z NATO),
- ubogą Armenią, zaangażowaną w konflikt z Azerbejdżanem,
- pogrążoną w wojnie domowej i zniszczoną Syrią,
- pogrążonym w wojnie domowej i zniszczonym Irakiem,
- nieprzyjaźnie nastawioną, zadłużoną po uszy Grecją (NATO),
- Iranem, który postrzegany jest przez NATO, jako wrogie państwo.
Jak widać zagrożenie dla Ankary ze strony Moskwy praktycznie całkowicie ustało. W bezpośrednim sąsiedztwie Turcji znajduje się tylko jedno państwo, które może jej ewentualnie sprawiać problemy – tj. Iran (choć w oficjalnym rankingu militarnym Iran znajduje się dopiero na 22 miejscu, w porównaniu z 8 miejscem Turcji – dane tutaj).
Turcja obecnie jest regionalną potęgą militarną, która w zasadzie może całkowicie swobodnie prowadzić własną politykę międzynarodową. Jej położenie geograficzne, siła militarna, potencjał gospodarczy odgrywają zbyt dużą rolę, by ktoś mógł w chwili obecnej dyktować Ankarze warunki.
Sytuacja geopolityczna regionu sprawia, że Turcja może prowadzić negocjacje zarówno z Washingtonem jak i Moskwą. Bez względu na to, czy należy do jakiegokolwiek sojuszu czy też nie. W kontekście wojny na Bliskim Wschodzie, bez Turcji oddziaływanie na tereny północnej Syrii i Iraku jest niezwykle trudne.
Mając to na uwadze, stwierdzić należy, że uczestnictwo Turcji w NATO jest jej na dobrą sprawę zbędne. Wszystko co Erdoğan może uzyskać od sojuszu (czy to dodatkowe finansowanie, czy możliwość zakupu sprzętu wojskowego), może zagwarantować sobie nie poprzez uczestnictwo w nim, a poprzez wykorzystanie atutów Ankary, o których mowa była powyżej.
Ponadto związanie z Sojuszem Północnoatlantyckim może okazać się dla Turków w pewnych okolicznościach przeszkodą lub co najmniej dyskomfortem.
Zwłaszcza w sytuacji, gdy Washington wspiera Kurdów, co dla Turcji jest niezwykle niebezpieczne.
Co się musi stać, by Turcja opuściła NATO?
Oczywiście małe korzyści, lub ich brak, nie muszą od razu powodować, że dane państwo zrezygnuje z członkostwa w sojuszu. Przecież lepiej być zrzeszonym w najsilniejszej i najliczniejszej obecnie strukturze bezpieczeństwa, niż stać się samotną wyspą na arenie międzynarodowej.
Dlatego też Ankara, póki co, nie zamierza opuszczać NATO. Nie pozwala jednak równocześnie wpływać na swoją politykę zagraniczną. Prezydent Turcji z jednej strony udostępnia terytorium swojego państwa Amerykanom (bazy, lotniska), z drugiej dogaduje się z Putinem, a także uzgadnia zakupy broni od Rosji (vide niedawna decyzja o zakupie systemów przeciwlotniczych)
Drogi czytelniku. Ponieważ dotarłeś aż tutaj, nie zapomnij po przeczytaniu tekstu ocenić go w komentarzu. Jeśli się podobał – udostępnij w mediach społecznościowych. Kliknięcie to sekunda, a praca nad podobnym materiałem zajmuje całe godziny. Jeśli masz jakieś uwagi co do treści lub formy wpisu, albo się zwyczajnie się z nim nie zgadzasz – napisz to w komentarzu (pusta krytyka bez argumentacji będzie jednak usuwana – trollom dziękuję 🙂 ) Konstruktywne rady, bądź dyskusja pod tekstem pozwoli mi uwzględnić Twoje uwagi przy okazji następnego wpisu. Udostępnienie tekstu i jego pozytywna ocena podziała natomiast bardzo mobilizująco na autora 🙂
Dziękuję KW 🙂
Ponadto Turcja zdaje się prowadzić samodzielną politykę w sprawie walki z tzw. Państwem Islamskim. Turecka armia wkroczyła przecież na teren Syrii. Odbywa się to jednak w porozumieniu z Syrią i Rosją…
Pomimo bardzo dużej swobody, jaką posiada obecnie Ankara w ramach NATO istnieją pewne sporne kwestie, które mogą sprawić, że Turcja będzie postrzegać Pakt Północnoatlantycki jako swojego rodzaju powróz krępujący ruchy.
Temat niepodległości Kurdów
Pisałem o nim dość ogólnie tutaj.
To właśnie temat Kurdów może być tym, który przeważy szalę i zmusi Turcję do opuszczenia NATO w celu przeciwstawienia się powstaniu Kurdystanu. Co ważne, w tym zakresie interesy Turcji są tożsame z punktem widzenia Syrii, Iraku, a także Iranu. Żadne z tych Państw nie ma zamiaru dopuścić do utworzenia państwa Kurdów.
To z kolei jest rozbieżne z polityką Izraela, jak również USA. Co jest niebezpieczne dla spójności NATO.
Spór Grecko – Turecki
Dodatkową kością niezgody na linii Turcja – NATO są i zawsze były spory terytorialne z Grecją. Konflikt wprawdzie udało się załagodzić, jednak Cypr nadal pozostaje sztucznie podzielony.
Grecy dysponują na prawdę przyzwoitą armią, jak na własne możliwości, ale ich sytuacja ekonomiczno – gospodarcza jest dramatyczna i wciąż zmierza w kierunku bankructwa. A to oznaczałoby również GREXIT. Gdyby tak się stało, Grecja stałaby się łakomym kąskiem dla Erdoğana. Wówczas tylko siła gwarancji NATO mogłaby utrzymać pokój Turecko-Grecki. Gdyby takiej siły z jakiś przyczyn zabrakło… Władze Turcji są na tyle śmiałe, by rzeczywiście podjąć temat Cypru i nie tylko.
Interesy Izraela
Omawiając problemy Bliskiego Wschodu nie sposób nie poruszyć kwestii polityki Izraela. Izrael zawsze był i będzie postrzegany przez państwa muzułmańskie jako zagrożenie (i vice versa).
Izrael popierał przewroty organizowane w państwach ościennych, wspiera buntowników w Syrii, a wczoraj poparł oficjalnie dążenia Kurdów do uzyskania niepodległości. Jest to ewidentnie sprzeczne z interesami Turcji.
Reasumując.
Ponieważ Turcja nie czerpie już takich korzyści z uczestnictwa w NATO jak dawniej, jej ewentualne wyjście z tego sojuszu zależeć będzie od tego, na ile interesy NATO (głównie Washingtonu, ale i nie tylko) będą sprzeczne z interesami Ankary.
Istnieją już trzy obszary, w których interesy te się rozchodzą. Kwestia niepodległości Kurdów, spory terytorialne z Grecją, a także kierunek polityki zagranicznej Izraela. Ponadto dużym przeoczeniem byłoby pominięcie niedawnej próby przewrotu wojskowego Turcji. Erdoğan oskarżył nawet USA o wspieranie ten politycznej awantury. Na ile te oskarżenia miały pokrycie w rzeczywistości nie wiadomo, ale z pewnością nie ociepliły one relacji na linii Ankara – Washington.
Alternatywy
Geopolityka nie lubi próżni. By Turcja zdecydowała się na opuszczenie NATO, musiałaby powstać dla tego sojuszu jakaś namiastka alternatywy. Taką alternatywę może dać (i chce to zrobić) Moskwa. Chodzi mi tutaj głównie nie tyle o zwiększenie poczucia bezpieczeństwa Turcji, która w swoim regionie sama jest przecież gwarantem dla siebie, ile o możliwość pozyskiwania technologii wojskowych oraz nowoczesnego uzbrojenia.
Turecki przemysł zbrojeniowy, choć stoi na przyzwoitym poziomie, nie jest wstanie pokryć całego zapotrzebowania tureckiej armii. Tymczasem Rosjanie potrafią stworzyć skuteczny i sprawdzający się na polu walki sprzęt bojowy. Często znacznie tańszy, niż amerykańskie odpowiedniki.
Natomiast polityczną alternatywą dla NATO mogłaby się stać Szanghajska Organizacja Współpracy, która zrzesza Rosję, Chiny, Indie, Pakistan, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan oraz Uzbekistan. Wprawdzie jest to jedynie organizacja polityczna, ale były już próby przekształcenia jej w pakt wojskowy. Możliwość pozyskiwania nowoczesnych technologii z Chin, z pewnością mogłoby przekonać Ankarę. Na ile natomiast SOW okaże się trwała… Nie można wyrokować, choć w moim przekonaniu projekt ten nie ma na razie szans na polityczny rozwój, a jest duże prawdopodobieństwo, że się zwyczajnie rozpadnie (to już na inny wpis).
BMR
I ostatnia już kwestia. Broń atomowa. Jest to bardzo poważny argument za tym, by jednak Turcja pozostała w strukturach NATO. Wskazać bowiem należy, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż Izrael tego rodzaju broń posiada. Natomiast Iran mniej lub bardziej otwarcie dąży do tego, by broń atomową pozyskać. Turcja natomiast takim arsenałem nie dysponuje. Wprawdzie na jej terenie, w amerykańskich bazach lotniczych, znajdują się gotowe do użycia pociski rakietowe wyposażone w ładunki nuklearne (o ile USA jeszcze ich nie ewakuowało, czego były już zapowiedzi), jednakże myśl o próbie ich przejęcia jest na dzień dzisiejszy całkowitą abstrakcją.
Tym samym, opuszczając NATO, Turcja pozbawiłaby się płaszcza ochronnego, jakim jest odstraszanie poprzez posiadanie i możliwość użycia broni jądrowej. W tej chwili użycie atomu przeciwko członkowi NATO, teoretycznie mogłoby się wiązać z symetryczną odpowiedzą ze strony państw członkowskich posiadających tego rodzaju uzbrojenie.
Turcja wychodząc z NATO oraz nie posiadając broni atomowej, byłaby podatna na polityczne naciski ze strony potęg nuklearnych, do których prawdopodobnie należy Izrael i do których chce się zaliczać Iran.
Podsumowanie
Z geopolitycznego punktu widzenia, potencjał Turcji i jej siła pozwala Ankarze na prowadzenie samodzielnej polityki regionalnej, do czego NATO jest Erdoğanowi w zasadzie zbędne. Z politycznego punktu widzenia, poczynania USA i Izraela (wspieranie Kurdów) są sprzeczne z interesami Ankary. Biorąc pod uwagę siłę militarną Turcji, pozwala ona na wywieranie nacisków na sąsiadów w regionie i gwarantuje bezpieczeństwo.
Jedynym argumentem, który przemawia na korzyść NATO jest możliwość odstraszania obecnych i przyszłych potęg nuklearnych.
Jednakże, w przypadku dalszego popierania Kurdów przez USA, Turcja może ponownie skalkulować bilans zysków i strat, jeśli chodzi o jej uczestnictwo w Pakcie Północnoatlantyckim. Wówczas, zagrożona wybuchem wojny domowej z Kurdami Ankara, może zdecydować się na utrzymanie spójności terytorialnej i jedności państwowej nawet za cenę płaszcza ochronnego NATO.
Zwłaszcza, jeśli zaistnieją takie warunki, w których Erdoğan zyska pewność, że ani Izrael, ani Iran nie zagrożą Turcji (a przypomnijmy, że oba te państwa obecnie posiadają bardzo wiele innych problemów, z którymi starają sobie radzić).
Na koniec garść danych
I nieco danych z rankingu sił militarnych 2017. Zastrzegam, że potraktowałem je wybiórczo, a ponadto wszelkie rankingi tego rodzaju należy rozpatrywać raczej w kontekście zabawy i ciekawostek.
Zależało mi głównie na porównaniu sił Turcji i Iranu, bowiem szanse na to, że izraelska armia spotka się z tureckimi siłami zbrojnymi są nikłe (Izrael głównie musi bronić się przed własnymi sąsiadami). Jednak ponieważ Izrael zajął pewne miejsce w analizie, nieuczciwie byłoby pominąć to państwo. Grecję umieściłem w ramach ciekawostki (choć ich potencjał w stosunku do wielkości państwa jest całkiem niezły). Polskę dodałem dla zobrazowania pewnych… Braków naszej niezwyciężonej armii. Pomimo wysokiego miejsca w rankingu globalnym (w którym wzięto również takie czynniki jak siła gospodarki, finanse etc.etc.) oraz drugiego co do wysokości budżetu (z porównywanych państw) nasze siły zbrojne wypadają co najmniej… Marnie. Ponieważ kadry wojskowej mamy bardzo mało (czyli żołnierz nie przejada budżetu), to mam pewne wątpliwości co do sposobu rozdysponowywania kwotami budżetu, skoro we wszystkich rodzajach wojsk odstajemy od pozostałych państw w sposób widoczny, a nawet drastyczny (a naiwnie byłoby twierdzić, że nadrabiamy jakością sprzętu).
Bawiąc się w krótką analizę w/w statystyk. Turcja dysponuje o wiele większym potencjałem oraz silniejszą armią niż porównywalnej wielkości Iran. Różnice widać przede wszystkim w sprzęcie. Dwukrotnie liczniejsze lotnictwo wyposażone w dość nowoczesne samoloty. Niemal dwukrotna przewaga w liczbie czołgów i wielokrotnie więcej pojazdów opancerzonych. Trzykrotna przewaga w artylerii samobieżnej. Jedyną przewagę Iranu widać na morzu, jednak w ewentualnym konflikcie pomiędzy tymi państwami flota irańska operująca w Zatoce Perskiej najprawdopodobniej nigdy nie nawiązałaby kontaktu bojowego z jednostkami tureckimi.
Do tego oba państwa dzieli niezwykle trudny do sforsowania, górzysty teren. Znacznie gorzej wyposażona irańska armia, nie posiadająca zdolności do uzyskania przewagi powietrznej nie miałaby szans – jeśli zmuszono by ją do ataku na zachodniego sąsiada.
Tym samym, jeśli chodzi o wojnę konwencjonalną, Turcja w tej chwili może czuć się zupełnie bezpiecznie. Przynajmniej w kontekście ewentualnych konfliktów z najbliższymi sąsiadami.
Krzysztof Wojczal
geopolityka, polityka, gospodarka, podatki – blog
Wujek Sam nie pozwoli Turcji na wyjście.
Siłowo jej nie przekona do pozostania, ale może przekonać ją w inny sposób w stylu „wy zostaniecie w naszej strefie wpływów, a my nie będziemy lepiej wspierać Kurdów”.
Turcja jet o wiele cenniejsza niż przypuszczalne państwo Kurdów.
W 1989 roku byliśmy mniej więcej na podobnym poziomie choć u Nas PKB było 82 miliardy USD u nich 107, nas było 40 milionów ich 54 zatem nawet można powiedzieć że gospodarczo byliśmy troch lepsi ;).
No, ale my wstąpiliśmy do UE i jest nas 37 milionów a ich 80 no i a PKB Polski w 2013 to 524 miliardy a ich 950 miliardów.
Turcja produkuje własne śmigłowce bojowe, systemy rakietowe odpowiedniki HIMARSA za którego aktualnie przepłacamy 440 min dolarów oni produkują sami. Mają satelity, budują lotniskowiec, są udziałowcem programy F35.., – Widać na tym tle, do czego prowadzi członkostwo w UE –
Mają duże diaspory w Niemczech, Holandii, Belgii które wykorzystują do wpływania na politykę tamtejszych rządów. Zakłądają bazy wojskowe w Afryce, budują meczety eksportują islam.
Erdogan wykonczył tamtejsze głębokie państwo, u Nas tymczasem ma się ono bardzo dobrze. Komuchy i ich potomstwo nadal obsiada kluczowe dla państwa miejsca i torpeduje reformy, nawet tak ułomne jak PiS-owskie.
I Turcja dalej by sobie rosła w siłę, a ludziom tureckim zyło sie dostaniej, ale sie zachciało Erdoganowi odbudować Imperium Osmanskie i ostro skręcił w Islam i Islamizację które już raz Turcje doprowadizły do upadku – czyli odwrotnie niż Atiaturk.
Zapomniała Turcja że jest za cienka, nawet mimo takiego skoku gospodarczego jakiego dokonała.
Co gorsza dla nich stali sie nieprzewidywalni i stracili wiarygodność.
Mieli sojusz z Izraelem teraz sa wrogami.
Mieli sojusz z Asadem teraz są wrogami, Turcja zaś był nie tylko jedną z inicjatorek wojny domowej w Syrii, ale aktywnie w niej uczestniczy.
Była Turcja sojusznikiem Arabii Saudyjskiej teraz są wrogami.
Byli bliskimi sojusznikami USA teraz nie są.
Teraz ma miejsce flirt z Rosją która jest strukturalnym wrogiem Turcji. Rosję interesuje uzyskanie Konstantynopola, Bosforu, cieśnin i zrobienia sobie z Morza Czarnego morza wewnętrznego jak z Morza Azowskiego.
Gdyby Rosja przetrwała I wojne światową, to miała uzyskać, i nic sie w tym względzie nie zmieniło.
Nikt z możnych tego świata nie ufa Turcji która śmiałym i żwawym krokiem zmierza ku swej katastrofie.
Gospodarcza juz sie rozpoczeła. Sankcje USA robią swoje. Od szczytu w 2013 pkb spadł o 100 miliardów USD w 2017 było to już 850 a nie 950 miliardów PKB.
W samym 2018 roku lira straciłą do dolara 40%, inflacja to 16 % rocznie.
Geopolityczna nastąpi gdy Turcja wywoła wojnę z kimś silniejszym niż Syria by przyłączyć jakieś terytorium Imperium Osmanskiego.
Dla Polski to oczywiscie będzie dobra sytuacja.
Po pierwsze żadne z Turcji dla Polski sojusznik przeciw Rosji.
Po drugie daje polityka Turcji szanse zajecia u USA jej miejsca przez Polskę, nawet jeśli miałoby to polegać na składowaniu u Nas bomb A.
Po trzecie Turcja to kraj muzumanski który prowadził z Polską szereg wojen, którego kierunek ekspansji bignie na bałkany, a Nam potrzeba Rumunii, Wegier, Bułgarii, Grecji jako sojuszników, nie terenów Nowego Imperium Osmańskiego.
Niestety Polacy wolą myślec emocjami i podniecają się nic nie kosztującymi tekstami w stylu „czy jest poseł z Lechistanu” niż patrząc realnie na korzysci i zagrozenia.
Trafiłem na Pana blog nie dawno uważam że jedno z najlepszych miejsc do czerpania wiedzy o geopolityce. Jak pierwszy raz trafiłem na stronę czytałem wszystkie artykuły zaczynałem sidd tak że minęło kilka ładnych godzin.
Kiedy podróżowałem ostatnio po Turcji, dowiedziałem się z ciekawej rzeczy. Treść informacji była taka:
„Ataturk negocjował powstanie świeckiego państwa tureckiego z zachodnimi mocarstwami po pierwszej wojnie światowej z pozycji przegranego, słabego, zacofanego państwa. Musiał zgodzić się na gigantyczne ustępstwa w pewnych aspektach suwerenności. W szczególności Turcji nie wolno eksploatować własnych bogactw mineralnych bez znacznego (większościowego?) udziału zachodnich firm wydobywczych. Te sankcje mają ustać dopiero po 100 latach od daty podpisania umów – czyli mniej-więcej właśnie teraz – w okolicach roku 2020”
Prosiłbym o komentarz, czy jest to prawda. Nie potrafię sam zweryfikować tej informacji. A to dość dobrze tłumaczyłaby rosnącą asertywność polityczną Turcji wobec stopniowo odzyskiwanej samodzielności ekonomicznej.
Świetny artykuł dobrze napisany . Zrozumie nawet laik jak ja (kobieta) która bardzo interesuje się tamtym regionem – TURCJĄ. Nurtowało mnie pytanie dlaczego Turcja wstąpiła do NATO. Tak przypuszczałam że bała się Rosji. Artykuł wszystko mi dokładnie i nie tylko to WYJAŚNIŁ. DZIĘKUJĘ autorowi za lekkie i zrozumiałe pióro…
Cieszę się, że mogłem pomóc 🙂
pozdrawiam serdecznie
KW
Patrząc jak rozwija się Turcja i co robi podczas wojny na Ukrainie zacząłem się zastanawiać jaką grę prowadzi i trafiłem tutaj. Nie mam dobrych informacji 😉
https://www.pb.pl/economist-dla-turcji-rola-mediatora-jest-przykrywka-dla-coraz-blizszych-relacji-z-rosja-1175662
„Polityka zagraniczna prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana coraz bardziej oddala go od Zachodu, a rola mediatora w wojnie na Ukrainie jest przykrywką dla intensywnej wymiany handlowej i coraz bliższych relacji z Rosją – ocenia brytyjski tygodnik ”
https://www.economist.com/finance-and-economics/2022/08/25/the-connection-between-russian-sanctions-and-bizarre-turkish-monetary-policy
https://www.economist.com/europe/2022/10/12/why-vladimir-putin-and-recep-tayyip-erdogan-need-each-other
https://www.economist.com/leaders/2023/01/19/turkey-could-be-on-the-brink-of-dictatorship
https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/8650948,nato-taiyyp-recep-erdogan.html
„Rosyjska inwazja przeciwko Ukrainie zmieniła architekturę bezpieczeństwa Europy. W jej konsekwencji – podejmując decyzję historyczną – akcesję do NATO zgłosiły Szwecja i Finlandia. Odmawiając ratyfikacji ich przystąpienia, turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan destabilizuje NATO w momencie, gdy Sojusz najbardziej potrzebuje jedności. Jeśli będzie to robić nadal, wolny świat powinien wydalić Turcję z NATO – ocenił w środę na łamach greckiego dziennika „Kathimerini” George Monastiriakos.
Erdogan w czasie swojej prezydentury osłabił instytucje demokratyczne Turcji, zdestabilizował NATO, uwięził więcej dziennikarzy niż Rosja, wspierał organizacje terrorystyczne jak Hamas, ISIS czy Bractwo Muzułmańskie, zagrażał żołnierzom USA w Syrii, groził atakiem na Grecję – sojusznika z NATO, naruszył embargo na eksport broni do Libii, kupił broń rosyjską, wspierał czystki etniczne popełniane przez Azerów na Ormianach i pomagał w obchodzeniu sankcji przez Rosję i Iran – wymienił specjalizujący się w polityce międzynarodowej ekspert.
Erdogan daje zielone światło kandydaturze Finlandii do NATO. Co dalej ze Szwecją?
Erdogan daje zielone światło kandydaturze Finlandii do NATO. Co dalej ze Szwecją?
zobacz również
Dla Turcji członkostwo w NATO nie jest narzędziem do demokratyzacji kraju, ale środkiem wzmacniającym pozycję negocjacyjną kraju. Pozwala to Ankarze zabiegać o swoje narodowe interesy, będąc złym partnerem wewnątrz Sojuszu – ocenił Monastiriakos.
“Turcja tych zasad nie podziela”
Chociaż wydalenie Turcji z NATO miałoby swoje negatywne konsekwencje, jak m.in. zmniejszenie dostępu do Morza Czarnego czy Bliskiego Wschodu, istnieją rozwiązania dla każdego z tych problemów. Dostęp do Morza Czarnego zapewniają Bułgaria i Rumunia, a rolę przyczółka dla wojsk NATO w pobliżu Bliskiego Wschodu mógłby przejąć Cypr – zauważył grecki ekspert.
Ocenił, że wydalenie Turcji z NATO miałoby o wiele większe znaczenie dla Ankary, niż samego Sojuszu. Monastiriakos dodał, że w przeciwieństwie do Turcji i jej hegemonicznych zapędów, Szwecja i Finlandia są liberalnymi demokracjami, które podzielają wartości i interesy NATO.
NATO jest czymś więcej niż tylko sojuszem militarnym. To wspólnota demokracji z podzielanymi przez członków interesami i wartości. Niestety prezydent Erdogan wielokrotnie udowodnił, że Turcja zasad tych nie podziela, a obecnie wytrwale próbuje destabilizować sojusz w chwili, gdy jego jedność jest niezbędna – podkreślił ekspert.”