Armia Ukraińskiego Wzoru – pierwsze wnioski z wojny [VLOG – YT]

 

O tym, w jaki sposób Ukraińcy przygotowali się do wojny, jaki model armii zastosowali, a także jakie założenia strategiczne, operacyjne oraz taktyczne zastosowali. Wnioski dla Polski oraz porównanie wybranych zagadnień z Armią Nowego Wzoru. Zapraszam:

 

 

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo podatki – blog

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

17 komentarzy

  1. Podsumowując: koncepcje obronne zmieniaja sie, gdy pojawiaja sie nowe okolicznosci.
    I jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.
    Koncepcja armii czasu pokoju (do 2022 r.) vs. koncepcja armii czasu wielkoskalowej wojny RU i UKR. I to jest raczej normalne zjawisko.
    A w teatrze wojny jeszcze wiele przed nami.
    Ja osobiscie nie wierze w szybkie zakonczenie wojny, ale mocno wierze w trudnym do okreslenia czasie w zakonczenie zycia Putina i w zwiazku z tym zmianą polityki Rosji względem Europy Zachodniej i Środkowo Wschodniej. Bo w tej chwili Rosja cofa się gospodarczo i pod innymi względami do 1991 roku, z tym, że przecietny Rosjanin jeszcze to nie za bardzo odczuwa.

    1. Co do Putina… to sądzę, że zejdzie ze sceny, po tym po rozstrzygnięciu się wojny, po to aby zrobić nowemu przywództwu politycznemu jako taką osłonę przed odium po tych wszystkich zbrodniach wojennych itp. Jak Rosja wygra to zajmie nawet rolę mentora, którego głos się tylko uwzględnia… czyli zejście ze świecznika będzie tylko wolniejsze.

      1. Jeśli Rosja wygra wojnę, będzie miała przez kolejne dziesięciolecia status kraju jaki ma Korea Północna – ogromne sankcje i ogromna izolacja od świata zachodniego
        Jeśli Rosja przegra wojnę, to będzie szybka droga wejścia Ukrainy do NATO.
        Tak, czy siak, to świat zachodni dyktuje im warunki.
        A wracając do doktryny wojennej: piechota wygrywa bitwy (z Javelinami i Stingerami i obroną przeciwlotniczą), a logistyka wygrywa wojny!

        1. (…)Tak, czy siak, to świat zachodni dyktuje im warunki.(…)
          Bo na świecie jest tylko tzw. Zachód.

          (…)piechota wygrywa bitwy (z Javelinami i Stingerami i obroną przeciwlotniczą)(…)
          Hmmm…. w takim razie ta piechota z amerykańską bronią powinna otaczać Moskwę.

          (…)a logistyka wygrywa wojny!(…)
          A ile to już ogłaszaną rosyjską katastrofę? Ponoć wczoraj skończyła się im amunicja i paliwo, a już trzeciego dnia wojny żywność.

  2. Niech mi ktoś wytłumaczy, jak chłop krowie, jaki jest sens istnienia czołgów w sytuacji gdzie są bardzo dobre ręczne wyrzutnie przeciwczołgowe? Przecież można skasować czołg za ułamek kosztu. Na przykład:

    Czołg Abrams: 6.21 miliona dolarów,
    Javelin: 240 tysięcy dolarów za pocisk, Command Launch Unit (system do celowania) drugie tyle
    Pocisk TOW: 93 tysiące dolarów,
    NLAW: 40 tysiące dolarów

    Tak na chłopski rozum za cenę wypasionego czołgu można mieć 25 Javelinów, 66 pocisków TOW, 155 granatników NLAW. Co sprawia, że warto ryzykować takim drogim sprzętem? Co można zrobić czołgiem, czego się nie da czymś innym?

    1. To jest właśnie chłopski rozum. Chłopcy z Javelinami nie są w stanie atakować-kontratakować zwłaszcza na płaskim i otwartym terenie. Piechota nie ma potencjału przełamującego.

      Oprócz tego jest duża różnica w sile ognia. 1 czołg wystrzeli w ciągu kilku minut kilkadziesiąt pocisków. Z Javelina piechota strzeli raz i musi uciekać, bo przeładowanie trwa długo, a wróg mógł dostrzec pozycje. Strzał z byle czego i po żołnierzach.

      Więc procedura wygląda tak. Podjeżdża wóz bojowy (proszę liczyć koszty wozu bojowego do kosztów utrzymania takiej piechoty jak Pan porównuje je z czołgiem) – piechota wychodzi. Zajmuje pozycje. Oddaje strzał. Zmienia pozycje. Przeładowuje. Oddaje strzał. Jeśli jest rozpoznana i przeciwnik naciera – to musi po oddaniu strzału uciec – zapakować się do wozu i zmienić pozycję.

      Jeśli się broni w miejście, to jest trochę łatwiej. Ale tak na chłopski właśnie rozum, czołgami raczej nie powinno się zdobywać miast…

      Wróćmy do kalkulacji stricte ekonomicznych. By mieć piechotę z Javelinami muso Pan policzyć koszty:
      1) wozu bojowego (w zależności od tego jak będzie ciężki i jak uzbrojony, koszty rostą)
      2) Javelina
      3) Pocisku (bo koszt jednego pocisku ppanc to zdaje się kilkaset tysięcy złotych – koszt pocisku do armaty czołgowej to są grosze w porównaniu do tego)

      Czołg jest wielozadaniowy. Posiada amunicję burzącą, nadaje się nawet jako pewnego rodzaju artyleria na bliski zasięg. Może atakować w polu, może manewrować, flankować, okrążąć.

      Javelin służy w zasadzie tylko do niszczenia pojazdów – niczego więcej.

      Od to tak na szybko.

      W czasie II WŚ były pancerfausty i wiele innego rodzaju uzbrojenia Ppanc – i jakoś broń pancerna stanowiła priorytet na polu bitwy. Dlaczego? 🙂

      1. Dziękuję. W międzyczasie obejrzałem jeszcze filmik z Jarosławem Wolskim, i tam snuje wywody że tak naprawdę to najczęściej trzeba PARU POCISKÓW na jeden czołg. Javeliny są jak do tej pory wyjątkowo skuteczne i mówimy tu o skuteczności 60%-80% (ta druga liczba “po podgrzaniu”).

        Oczywiście jest wyścig zbrojeń między wyrzutniami i pancerzami. Różne rodzaje naprowadzania można różnie znosić, np. pociski TOW naprowadzane optycznie można odeprzeć migając operatorowi w oczy laserem. Czemu z kolei można zaradzić wyświetlając obraz celu na ekranie. Wtedy nie trzeba patrzeć bezpośrednio, a oprogramowaniem można zapobiec miganiu, epilepsji itd. I takie sztuczki i systemy zabezpieczenia są często dodawane już w trakcie wojny. Skuteczność broni spada, a czołgi jadą dalej. Może kiedyś czołgi podzielą los średniowiecznych rycerzy, ale do tego jeszcze daleko.

        1. Mówiąc o zabezpieczeniach przeciwpociskowych nie zapominajmy o ASOP… np. te Abramsy co je kupujemy mają mieć na pokładzie izraelskie Trophy.

    2. Artyleria i drony. Nim czolgi dojadą na linię starcia, artyleria powinna je zlikwidować.
      Potrzebne jest rozpoznanie (drony, dużo dronów – WB Electronics w Polsce robi i używane są na Ukrainie).
      Potrzebna jest artyleria, która szybko odda kilka celnych salw i zmieni pozycję (mamy taką – Krab się nazywa, zasiego ognia do 40km).
      Przydaje się amunicja precyzyjna (może być nakierowywana przez obserwatora z ziemi albo drony), choć niekoniecznie bo klasyczna dobrze korygowane dronem też zrobi robotę. Albo kasetowa – przeciwpancerna.

      I na koniec – przydałby się większy zasięg.
      Do 155mm są takie pociski – robi je norwesko-finska firma Nammo. 155mm pocisk z silnikiem strumienowym, dopiero co weszły do produkci. Finowie myślą o NATO, a nasze ministerstwo powinno myśleć o zakupie licencji na tą amunicję dla Dezametu, nawet za duże pieniądze.

      PPK dobiją niedobitki.

    3. A dajesz ze 5 mln za TB-2 z kamerą termowizyjną i stacją podświetlania laserem celów.
      Kupujesz do tego Kraba lub Kryla z pociskami APR i z odległości 30 km, precyzyjnie likwidujesz przeciwnikowi czołg po czołgu, haubica po haubicy, czy wyrzutnie rakietowe.
      A ponieważ masz Topaza, Liwca i trudno wykrywalnego TB-2, to wroga artyleria raczej cię nie dosięgnie.
      Do tego Warmate TL na TB-2, czy Łosia i masz przełamanie obrony przeciwlotniczej przeciwnika, bo wystarczy, że zniszczysz radary i zostaną im bezużyteczne rakiety.

  3. Ostatnie znaczące zakupy to F16 za SLD, Leopardy 2 od Niemców w 2002 oraz 2013, dostawy i produkcja Rosomaków od 2004, domknięcie w końcu programu i start produkcji haubicy Krab 155mm za koniec rządów PO (ciągnęlo się to kilkanaście lat), oraz … niezrealizowany, rozwalnony przez PiS, kontrakt na 50 sztuk Caracali (ktore by już lataly o 7 latach).

    Ostatnie 7 lat to raczej rozwalanie niż budowanie armii, a obiecane zamówienia nowoczesnego sprzętu od USA są “na przyszłość” i mizenrne ilości, czyli obiecane F35 za parę lat może zaczna do nas trafiać, 20 zestawów HIMARS z ilością rakiet na parę salw – ilość raczej defiladowa, obiecane na przyszłosć dostawy 2 baterii Patriotow (a potrzeba minimum 8). Symulowanie modernizacji, akurat tak że na czas wojny w 2020 jesteśmy sprzętowo w głębokiej d..pie.

    Polska zbrojeniówka niewiele potrafi, a sensowne wyroby to tylko radary (trzymające przyzwoity średni poziom), licencyjny montaż izraelskich Spików (mamy ich za mało), Rosomaki na licencji, Kraby na licencji, no jeszcze zbudowany na Rosomaku dyskusyjny nieco moździerz Rak 120mm. Jeszcze MANPADy Grom/Piorun z MESKO, zbudowane na wykradzonionych przez dawne WSI planch sowieckiej Igły-M (które to potem WSI Macierewicz skutecznie rozwalił).
    Oraz, ignorowane przez MON (celowo?) drony prywatnej polskiej firmy WB Electronics (oraz ich systemy łączności) – uderzeniowe i obserwacyjne.

    Tu trzeba nie miliardów a biliona złotych by to doprowadzić do porządku.
    Obrona przeciwlotnicza – katastrofa. Marynarka Wojenna – prawie nie istnieje, pierwszy raz od lat 30-tych XX wieku nie mamy sił podwodnych. BWP – muzeum. Czołgi – prócz jako takich Leopardów – muzeum. Śmigłowce – po sabotażu PiS – muzeum. Samoloty – prócz F16 – muzeum. Artyleria dalekiego zasięgu – nie istnieje.

    Co można zrobić na szybko – przy dobrej dyplomacji, dogadać się z sojusznikami i w zamian za wysyłki postsowieckiego sprzętu na Ukrainę dostać od nich (kupić po taniości) jakieś analogi NATOwskie, używane ale młodsze od postradzieckich. Co by to mogło być?
    Np. PT91 Twardy (nasza modernizacja T72) za jakąś zrzutkę dodatkowych Leopardów 2 od tych państw NATO które ich używają, a mają dalej do Rosji. Na przykład brytyjskie haubice AS90 których ci mają ze 100 sztuk a chcą je wymieniać na nowy model, zbudownane w latach 90-tych, będące spokrewnionymi z naszymi Krabami (ta sama wieża, bo Krab to mix wieży AS90 z dłuższą lufą i koreańskiego podwozia K2) – za nasze Gożdziki 122mm wysłane na Ukrainę. Może nasz przeciwlotnicze Osy za cokowlwiek przeciwlotniczego z NATO o podobnym zasięgu.

    Jak szybko zwiększyć możliwości bojowe? Artyleria przechodzi renesans, bo przy wsparciu dronów może być bardzo celna. Dorobić się wiecej luf 155mm – więcej Krabów i może w koncu Kryla, może modernizować Dany z kalibru 152mm na 155mm (a amunicję 152mm na Ukrainę), może pozyskać od UK te AS90, i złożyć wielkie zamówienia, albo jeszcze lepiej kupić licencję dla Dezametu na amunicję 155m z silnikiem strumieniowym od norwesko-fińskiej firmy Nammo. Krab, majacy zasięg ze swojego działa 155mm/52 max 40km, tą amunicją może strzelać na 100km z celnością jak amunicją konwencjonalną (CEP10). To RADYKALNIE zmienia sytuację. Tylko trzeba dużo luf 155mm, dużo tej amunicji (własna produkcja licencyjna) oraz dużo dronów dla artylerii (czyli przeprosić się z WB Electronics), ewentualnie dodatkowe radary LIWIEC.

    Zasięg ognia 100km z Kraba, to jakby nagle kupić tyle HIMARSów. Zamówiliśmy 20 wyrzutni HIMARS głównie z rakietami o zasięgu 70km, i tylko 30 szt. rakiet o zasięgu 300km. A tu mamy Kraby/Kryl potencjalne Dany/AS90 strzelajace na 100km. Te 100km to spod Giżycka cały Obwód Kaliningradzki w zasięgu. Albo port w Baltijsku w zasięgu haubicy ulokowanej na Pułwyspie Helskim, pod Trójmiastem, na Żulawach. Albo wsparcie Kijowa spod Przemyśla. Albo ostrzał przedmieść Petersburga zza finskiej lub estońskiej granicy.

    Stąd wejście Finlandii do NATO to firma Nammo (norwesko-fińska) w NATO. To może kasa z UE na rozbudowę ich fabryki i dostawy pocisków 155mm o zasięgu 100km do wszyskich państw NATO używających standardowego kalibru 155mm.

  4. Okazuje się, że w wojnie Rosyjsko-Ukraińskiej wielkie sukcesy odnosi grupka “fanów Bartosiaka” ;-). Mówią na nich Aerorozvidka.

    “Special IT force of 30 soldiers on quad bikes is vital part of Ukraine’s defence, but forced to crowdfund for supplies”

    “The Ukrainian soldiers were equipped with night vision goggles, sniper rifles, remotely detonated mines, drones equipped with thermal imaging cameras and others capable of dropping small 1.5kg bombs.”

    ““The first echelon of the Russian force was stuck without heat, without oil, without bombs and without gas. And it all happened because of the work of 30 people,” Honchar said.”

    ““I was in an artillery reconnaissance unit myself, so I immediately realised the outsized impact that Aerorozvidka has. They effectively give eyes to their artillery,” Hentrich said. “Where we can make a difference is to rally international support, be it financial contributions, help to get harder-to-find technical components or donations of common civilian drones.””

    “Honchar describes these technological battles, and Aerorozvidka’s way of fighting, as the future of warfare, in which swarms of small teams networked together by mutual trust and advanced communications can overwhelm a bigger and more heavily armed adversary.”

    https://www.theguardian.com/world/2022/mar/28/the-drone-operators-who-halted-the-russian-armoured-vehicles-heading-for-kyiv

  5. Szanowny Panie Wojciechu,

    Skąd czerpie Pan wiedzę potwierdzajacą to, że wojska Ukraińskie faktycznie są w stanie doprowadzić do rozwiązania konfliktu w sposób niekorzystny dla Rosji.
    Wszyscy podkreślają jak profesjonalna jest kwestia medialna informacyjna w tym konflikcie oraz jak świetnie to wychodzi Ukraincom.
    Na kanwie tego można założyć, że poziōm kłamstwa jest wysoki, ponieważ cel uświęca środki.
    Czy bierze Pan pod uwagę, że podawane w głównym nurcie informacje dot. Tego że ten konflikt miał trwać kilka dni są w ogóle realne? Czy wojskowi Rosyjscy, wywiad mogli się aż tak pomylić w kwestii oceny potencjału obronnego Ukrainy?

    1. (…)Skąd czerpie Pan wiedzę potwierdzajacą to, że wojska Ukraińskie faktycznie są w stanie doprowadzić do rozwiązania konfliktu w sposób niekorzystny dla Rosji.(…)
      Dobre pytanie… bo niby Ukraińcom udało się przejść do jakieś kontrofensywy to nawet przy odniesieniu jakiś sukcesów to nie widać jakoś, żeby mieli zyskiwać inicjatywę strategiczną, a już miejsca, pod naporem wroga są zamykani w kotłach tak jak np. w stefie ATO. A do tego napieranie w górę Dniepru w połączeniu postępów frontu wschodniego też dają widoki na postawienie obrońców po wschodniej stronie rzeki w mocno fatalnej sytuacji.
      Nawet na froncie północnym, gdzie sytuacja wygląda najgorzej udało się Rosjanom uzyskać efekt paraliżu głównych węzłów komunikacyjnych, które mogłyby się stać podstawą do przegrupowań dużych związków taktycznych. To w połączeniu przejęciem/zablokowaniem węzłów na wybrzeżu morza i Dnieprze stworzyło w środku swego rodzaju kanał, w którym mobilność oddziałów ukraińskich silnie kuleje.

      Ponadto trzeba zauważyć, że w wojnie na wyczerpanie jaka teraz się wywiązała to atuty mają raczej Rosjanie:
      – nie wachają się rozwalać artylerią wszystkiego co stanie im na drodze
      – mają w zasięgu swoich pocisków precyzyjnych całe zaplecze wojsk ukraińskich
      – Ukrainie trudniej uzupełniać straty, co połączeniu przy systematycznym niszczeniu zaplecza produkcyjno/naprawczego powinno prowadzić do postępującej poszczególnych zdolności ukraińskiej armii… np. niwelacji rosyjskiej przewagi powietrznej
      – zdaje się też, że defetyzm będzie bardziej uderzał bardziej w Ukraińców niż Rosjan, zwłaszcza jeśli zorientują się, że wojna zeszła z pierwszych stron zachodnich gazet

      No… na prawdę nie widać jak Rosja miałaby to przegrać.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *