Tytułowe „tutaj” zastępuje oczywiście terytorium Polski, lub szerzej – tzw. wschodnią flankę.
Kuriozalne i wręcz tandetne ultimatum premier Wielkiej Brytanii – Teresy May, które brzmiało:
„jeśli nie otrzymamy wiarygodnej odpowiedzi [dotyczącej próby zamachu na Skripala – K.W.] uznamy, że ta akcja stanowi nieuprawnione użycie siły przez państwo rosyjskie przeciwko Wielkiej Brytanii”.
naraziło jedynie Zjednoczone Królestwo na śmieszność i wizerunkową kompromitację.
Londyn wysłał do Moskwy wiadomość: „Posiadamy casus belli. Stop. Szykujcie się. Stop”.
Oczywiście Władimir Putin w sposób jednoznaczny wykpił brytyjskie ultimatum, czym de facto ośmieszył londyńskie władze. Czym bowiem Wielka Brytania może zagrozić Rosji?
Z pewnością Brytyjczycy mogą poczuć się spoliczkowani. Duma została urażona tym bardziej, im dana osoba posiadała większy sentyment do imperialistycznej historii własnego państwa. I tak właśnie miało być.
Zachowanie Teresy May z pozoru wydaje się nie mieć sensu, jednak warto na całą sprawę spojrzeć szerzej. Dlaczego brytyjski rząd chciał niejako uzyskać casus belli (absurdalne, ale zawsze) i narazić się na dyplomatyczny policzek wymierzony przez W. Putina? Taka reakcja była bowiem łatwa do przewidzenia. Przecież hańbą dla prezydenta atomowego mocarstwa byłoby tłumaczenie się z nieudowodnionych oskarżeń, wyrażonych w mediach.
Otóż słowa Teresy May były ukierunkowane na potrzeby polityki wewnętrznej. Wzburzenie Brytyjczyków przeciw Rosji musi mieć swoje uzasadnienie. Tym uzasadnieniem może być decyzja o wysłaniu w pobliże rosyjskich granic kolejnych brytyjskich żołnierzy. Społeczeństwo musiało zostać przekonane, że z Rosją trzeba postępować twardo. Zwłaszcza, jeśli nie wykazuje szacunku dla „Imperium” Brytyjskiego.
Skąd taki wniosek? Kilka miesięcy temu (w grudniu 2017r.) Wielka Brytania zawarła z Polską… Traktat Obronny. Jakkolwiek to nie brzmi dziwnie (w końcu oba państwa należą do NATO), takie zdarzenie miało miejsce. Treść traktatu nie jest znana, ale musiała wykraczać poza normalne zobowiązania sojuszników Paktu Północnoatlantyckiego (bo jaki byłby sens podpisywania takiego dokumentu?).
We wpisie dotyczącym w/w tematu, wyjaśniłem, że jest bardzo prawdopodobnym, iż strony traktatu ustaliły konkretne ramy współpracy wojskowej na terenie III RP w przypadku podjęcia działań ofensywno – zaczepnych (tj. skierowanych poza terytorium Polski, w kierunku np. Ukrainy).
I tutaj zaczynają składać się poszczególne elementy układanki. Podpisanie paktu, skandal dyplomatyczny na linii Londyn – Moskwa i… Wysłanie dodatkowych wojsk?
Jest to wysoce prawdopodobne, zwłaszcza, iż wpisuje się w globalną politykę USA, która zakłada zwiększanie presji na Rosję. Należy pamiętać, że Wielka Brytania zawsze była wiernym sojusznikiem USA, nawet w przypadku, gdy działania Stanów Zjednoczonych nie były pochwalane przez resztę świata (vide druga inwazja na Irak). W każdym jednak przypadku, brytyjskie władze, by wysłać żołnierzy poza granice własnego państwa, musiały dysponować odpowiednim uzasadnieniem. Dla społeczeństwa. Stąd słynne już kłamstwo Tonego Blaira dotyczące broni chemicznej Saddama Husseina.
Ewentualne zwiększenie brytyjskiego kontyngentu na flance wschodniej może również zbiec się w czasie z podobnym działaniem USA. Zwłaszcza, że Amerykanie mają zamiar postawić w Niemczech nową bazę dowództwa logistycznego. A tego rodzaju dowództwa nie tworzy się bez celu….
Krzysztof Wojczal
geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog
No i sie wysypales. Dla kazdego majacego pojecie o sytaucji na swiecie bylo oczywiste ze ta szopka angielska byla przygotowaniem zachodniej opini publicznej pod atak w Syrii. Narracja: Rosja gazuje w Angli kobiety to tym bardziej Rosja gazuje z Asadem w Syrii biedne dzieci.