SILNA ARMIA PODSTAWĄ SUWERENNOŚCI

My, Polacy mamy ogromny problem z naszym własnym państwem. I na ogół dość krytycznie oceniamy jego stan. Wytykając ograniczenia lub słabości. Chyba każdy z nas życzyłby sobie, by Polska była państwem silnym i możliwie najbardziej niezależnym od czynników zewnętrznych. Tylko jak to zrobić? Co oznacza „państwo silne”? Jak je budować? Czy w ogóle możliwym jest podążanie w wyżej nakreślonym kierunku, dysponując średniej wielkości terytorium, średniej liczebności populacją o średnim potencjale gospodarczym? I czy wysokie oczekiwania naszego narodu nie są poczynione na wyrost? Zwłaszcza w kontekście położenia geograficznego Polski, która znajduje się między Niemcami, a Rosją?

Jak przeciętny Polak może zorientować się, że władze działają w kierunku umocnienia państwa? Posiadanie jakiej cechy, jest wyznacznikiem suwerenności i niezależności?

Po tak zadanej serii pytań, bez których wybrzmienia nie mógłbym przejść dalej, muszę uprzedzić uczciwie o jednej kwestii. Niniejszy tekst jest natury czysto publicystycznej, więc nieco odbiega od charakteru pozostałych publikacji na tym blogu.

SUWERENNOŚĆ I NIEZALEŻNOŚĆ

Współcześnie mamy do czynienia ze światem, w którym blisko dwie setki państw cieszą się suwerennością. Przy czym trudno wymienić jest te, które są naprawdę niezależne. Globalizacja sprawiła, że nawet amerykański hegemon jest wrażliwy na czynniki zewnętrzne. Także niezależność, rozumiana w sposób absolutny, po prostu nie istnieje. Raczej winno się to pojęcie stopniować w odniesieniu do poszczególnych państw. Podobnie kwestia wygląda z suwerennością, rozumianą w uproszczeniu jako cechą państwa uznawanego na arenie międzynarodowej przez inne kraje, dysponującego własnym terytorium i populacją. Podmiotu geopolitycznego, którego wyznaczone organy państwowe sprawują władzę wewnętrzną i reprezentują kraj w relacjach międzynarodowych. Przy czym i tutaj należy zauważyć, że suwerenność również winna być współcześnie stopniowana, bowiem państwa, w ramach międzynarodowych struktur (tj. UE) zrzekają się z części kompetencji, które były niegdyś wyznacznikiem pełnej suwerenności.

Tak więc na potrzeby niniejszego tekstu, w pierwszej kolejności trzeba określić, co tak naprawdę chcielibyśmy osiągnąć, mówiąc o suwerenności i niezależności. W mojej ocenie, Polska winna być na tyle suwerenna by jej władze ustawowe posiadały kompetencję absolutną, jeśli chodzi o prowadzenie polityki wewnętrznej państwa (niektórzy mogą się ze mną nie zgodzić – to są oczywiście różnice światopoglądowe, więc nie ma sensu wprowadzać tutaj dygresji w tym zakresie). Obrazując to na konkretnym przykładzie: kwestia zmian w sądownictwie jest sprawą, która winna być rozpatrywana tylko i wyłącznie w oparciu o wolę i prawo lokalnego społeczeństwa. I państwo polskie winno być na tyle silne, by tych zmian dokonywać bez względu na sprzeciwy z zewnątrz (nie oceniam tu jednocześnie obecnych „reform” i ich słuszności czy zgodności z prawem UE, Polska zwyczajnie powinna mieć siłę by ewentualnie dokonać zmian wbrew woli zewnętrznych ośrodków władzy tj. Bruksela).

Oczywiście nie można tutaj teoretyzować w oderwaniu od rzeczywistości. Realia są takie, że Polska jest częścią Unii Europejskiej, na co się dobrowolnie zgodziła. Przyjmując pewne zasady i normy, które winna realizować. Niemniej, to, czy będziemy je realizować czy też nie, winno zależeć tylko i wyłącznie od woli Polaków i wybranych przez nich władz. O tym, w jakim stopniu państwo jest suwerenne i niezależne świadczy bowiem m.in. to, czy może działać podług własnej woli, wbrew regułom narzucanym z zewnątrz. Innymi słowy, nie twierdzę, że Polska winna łamać traktaty i umowy międzynarodowe. Jednak nasze państwo musi być na tyle suwerenne i niezależne, by mogło tego dokonać. Nie tyle mam tu na myśli kwestie formalno-prawne, ale realia. Ta niezależność winna objawiać się w ten sposób, że nasi rządzący nie baliby się skrępowania ze strony czynników zewnętrznych. Kalkulowaliby tylko i wyłącznie interes III RP, bez względu na to, jakie instrukcje, naciski czy narracja płynęłaby z zewnątrz.

Podsumowując, moja wizja suwerenności i niezależności Polski w kwestiach wewnętrznych, winna objawiać się poprzez pewność, że nasze władze mogą zrobić w tych sprawach wszystko, niezależnie od czynników i presji zewnętrznej. I tylko polskie społeczeństwo, konstytucja i prawodawstwo może wiązać polskim władzom ręce w sposób absolutny.

W zakresie polityki zewnętrznej, międzynarodowej, życzyłbym sobie natomiast na tyle silnej polskiej pozycji, by podmioty zewnętrzne nie mogły podejmować jakichkolwiek, dotyczących nas decyzji, bez naszej zgody. Innymi słowy, idealną sytuacją byłaby taka, by polskie veto mogło w sposób definitywny przekreślać każdą międzynarodową decyzję, która miałaby wpływ na Polskę i Polaków. Na jakiejkolwiek płaszczyźnie.

Podam tutaj konkretny przykład charakteryzujący wyżej opisywane kompetencje, które chciałbym, by Polska uzyskała. Otóż w 2018 roku Donald Trump zerwał porozumienie atomowe z Iranem. W 2019 roku Stany Zjednoczone wypowiedziały traktat INF. Ponosząc tego wizerunkowe konsekwencje. Tego rodzaju działanie dowodzi, że Waszyngton dysponuje niezwykle szerokim zakresem suwerenności i niezależności na arenie międzynarodowej. Władze USA nie uległy naciskom i perswazji z zewnątrz i zrobiły to, co uznały za słuszne w kontekście interesu narodowego (nie oceniając tutaj racjonalności tych decyzji). Oczywiście USA to hegemon. Przypadek skrajny. Więc warto przytoczyć inny przykład. W 2015 roku, w czasie kryzysu migracyjnego, Węgry zablokowały własną granicę państwową i zbudowały mur. Wbrew naciskom i protestom z Brukseli. Przy czym trzeba wskazać, że Wiktor Orban kieruje znacznie mniejszym, mniej zaludnionym i słabszym państwem niż Polska .

Czy tego rodzaju suwerenność i niezależność jest w polskim zasięgu?

Sam często podkreślałem, że Polska to nie Węgry, a już tym bardziej nie Stany Zjednoczone (m.in. w analizie: „HungOUT – dlaczego przyjaźń z Polską, może kosztować Węgry wyrzuceniem z UE?” ). Nie można porównywać sytuacji Węgier (stosunkowo mało istotnych dla Niemiec, zupełnie nie istotnych dla USA i posiadających bezpieczny bufor przed Rosją, co pozwala Budapesztowi prowadzić pro-moskiewską politykę międzynarodową) od warunków, w jakich znajduje się Polska. Bowiem Berlin, Moskwa czy Waszyngton znacznie uważniej obserwują to, co dzieje się w Warszawie i są bardziej skłonne na reagowanie na poczynania władz znad Wisły. Niż ma to miejsce w wypadku poczynań Budapesztu. Presja zewnętrzna jest więc nieporównywalna.

Nasze newralgiczne i niezwykle istotne strategicznie położenie geograficzne jest unikalne. Dla Niemiec i Rosji, polskie terytorium jest kluczowe, zwłaszcza w kontekście ewentualnego porozumienia na osi Berlin-Moskwa. W interesie obu stolic jest to, by w Warszawie nie było żadnego silnego ośrodka decyzyjnego zdolnego blokować przepływy między wschodem, a zachodem. Z perspektywy władz niemieckich i rosyjskich, Polska powinna pozostać łatwym do przebycia terytorium tranzytowym na linii wschód-zachód, przez które Niemcy i Rosjanie mogliby przenikać w sposób płynny i nieskrępowany. I możliwie najtańszy. A więc najlepiej, by Warszawa była tak słaba politycznie, by nie mogła wynegocjować żadnej ceny za korzystanie z jej atutów przez państwa ościenne. Przez dziesięciolecia polska gospodarka służyła Rosjanom jako studnia, z której Moskwa wysysała wszelkie dobra, kapitał i technologie. I nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie okresu PRL-u, czy nawet zaborów. Jeszcze do niedawna rosyjskie służby poruszały się na polskim terytorium w sposób nieskrępowany i poprzez różnego rodzaju „biznesy” transferowały dziesiątki miliardów złotych rocznie poza granice naszego państwa (m.in. poprzez karuzele VAT-owe). Z kolei do dziś, niemiecki biznes traktuje Polskę jako miejsce do obniżania kosztów produkcji i rynek pozyskiwania tańszej siły roboczej (niższe płace, niższe koszty utrzymania, ulgi podatkowe dla inwestorów zagranicznych, mniejsze wymagania płacowe polskiego pracownika przebywającego na terenie Niemiec). Wspiera to eksportową ekspansję gospodarki niemieckiej.

Nasze najświeższe doświadczenia historyczne udowadniają, że III RP i jej społeczeństwo okazały się zbyt słabe by oprzeć się samodzielnie wpływom z Berlina i Moskwy. Oba te ośrodki, tak jak w czasie schyłku upadającej I Rzeczpospolitej Obojga Narodów, kontrolowały Warszawę poprzez wpływanie na krajową politykę. Naiwnym byłoby sądzić, że w wolnych, demokratycznych wyborach, polskie społeczeństwo wybierze w końcu taką władzę III RP, która będzie realizowała linię gwarantującą wcześniej opisaną niezależność. To jest niemożliwie przy tak wielkich nakładach finansowych z zewnątrz, angażowanych w wewnętrzne sprawy Polski. To jest nieprawdopodobne, w kontekście kontroli sprawowanej nad większością mediów w Polsce, przez podmioty zagraniczne. Pomijając już oficjalną i formalną sieć powiązań, które zawężają nam pole manewru (vide regulacje UE, naciski formalno-prawne oraz lewary gospodarcze).

We współczesnej Polsce, przeciętny obywatel (a czasem nawet ten bardziej zorientowany) nie jest w stanie dostrzec konkretnych zależności i ich nazwać. Nie potrafi zweryfikować intencji i działań polityków. I z pełną świadomością wybrać dobrego kandydata wrzucając głos do urny. Ponieważ najczęściej jest bombardowany z góry określonymi narracjami, które są w dodatku często sprzeczne. I nie starczyłoby życia, na weryfikowanie wszystkich, przytłaczających swoją ilością informacji. Nie istnieją w Polsce obiektywne programy informacyjne. Cały mainstreamowy świat medialny jest elementem wojny ideologiczno-geopolityczno-społecznej. A wygrywa ten, kto jest najgłośniejszy, a nie ten, kto mówi mądrze i rzetelnie przedstawia informacje. Dlatego Polacy nie potrafili dotąd spojrzeć ponad sugerowanymi im z zewnątrz rozwiązaniami. Jednocześnie nasze doświadczenia (okupacja Sowietów poprzez PRL), a także dostrzegalne gołym okiem różnice między biednym wschodem, a bogatym zachodem, skutkowały brakiem krytycyzmu w stosunku do rad, sugestii i wytycznych z bardziej zamożnych, zachodnich stolic. Zdanie Berlina, które przecież zawsze było uzgodnione z Moskwą, traktowaliśmy najczęściej jako gwarancję naszego interesu. Minęło kilka lat, zanim dostrzegliśmy, że wśród szczytnych idei nawiązujących do wspólnoty, przebijają się twarde interesy narodowe poszczególnych stolic. Co zwłaszcza dziś, w świetle pandemii COVID-19, jest dobrze widocznie.

Z tragizmu sytuacji sprzed zaledwie kilku lat, wyciągnęły nas za uszy Stany Zjednoczone. Ponieważ ich interesy narodowe wymagały zaangażowania się w Europie Środkowej. W interesie USA jest blokowanie Berlina i Moskwy. I to jak najtańszym kosztem. Władze z Waszyngtonu osiągały dotąd efekt optymalizacji ponoszonych nakładów poprzez działanie per procura. Innymi słowy, dla Amerykanów najkorzystniejszą sytuacją jest taka, gdy to ich lokalni partnerzy działają w interesie Stanów Zjednoczonych. W tym przypadku, figurą, która ma blokować połączenie na osi Berlin-Moskwa, jest Polska. Problem w tym, że Warszawa była dotąd zupełnie pozbawiona sprawczości oraz woli przeciwstawiania się interesom niemieckim i rosyjskim. Dlatego niezbędna była zmiana rządów na takie, które będą wolne od uzależnienia niemiecko-rosyjskiego. Jednak najbardziej zdeterminowane władze polityczne mogą okazać się nieskuteczne, jeśli nie mają narzędzi i realnej siły do wykonania powierzonych im zadań. Dlatego Amerykanie stają przed wyborem. Albo zwiększyć obecność w Polsce, ponosząc wysiłek tegoż posunięcia, albo wzmocnić ośrodek władzy w Warszawie na tyle, by ten mógł wspierać Waszyngton w oparciu o własne możliwości.

Korzyścią całej tej sytuacji jest to, że również w naszym interesie narodowym jest ograniczanie wpływów niemieckich i rosyjskich w naszym państwie (choćby po to, by Berlin i Moskwa musiały nam płacić za korzystanie z naszego terytorium, co dotychczas nie było takie oczywiste). I choć opcja pro-amerykańska również nas kosztuje (vide ceny sprzętu wojskowego), to jednak w porównaniu do kosztów polityki pro-niemieckiej prowadzonej przed 2015 rokiem, bilans wydaje się być jednak znacznie korzystniejszy. USA nie wymaga zamykania polskich stoczni czy zakładów przemysłowych. Nie wymusza zmiany polityki energetycznej, co dokonane gwałtownie i bez znalezienia dobrej alternatywy, może uderzyć w nasze bezpieczeństwo energetyczne. Amerykanie nie starają się przekupować nas przy pomocy naszych własny pieniędzy (wg samych Niemców, z każdego 1 euro dotacji udzielonej w Polsce, 85 centów wraca do Niemiec – a przecież pieniądze te pochodzą również z naszych składek). Przykłady można by tu mnożyć. Temat dotyczący przewag opcji pro-amerykańskiej nad innymi, opisałem szczegółowo w analizie pt.: „Który hegemon byłby najlepszy dla Polski? A może świat wielobiegunowy?”. Tam też postawiłem tezę, że Polska jest zbyt słaba i zbyt mało samodzielna, by liczyć, że w wielobiegunowym ładzie światowym, bez osłony NATO i USA, a także np. rezygnując ze struktur UE, zachowałaby suwerenność i niezależność. Wręcz przeciwnie, przy obecnym stanie państwa, ponownie popadlibyśmy w podległość i wrócili do papierowego, państwa teoretycznego. Nawoływania i sny o odrzuceniu wszelkich powiązań i z zachodem w celu uzyskania niezależności i suwerenności są narracją oczywiście szkodliwą i wpisującą się w narrację prowadzoną z Moskwy. Polska rezygnująca ze współpracy z USA otrzymałaby potężny cios ekonomiczno-finansowy ze strony kontrolowanych przez Wall Street i Waszyngton globalnych ośrodków finansowych. Polska rezygnująca z Unii Europejskiej, otrzymałaby polityczno-gospodarczy cios ze strony Berlina i Brukseli (co zresztą już widać, pomimo tego, że nie ma mowy o POLEXICIE). Zarówno USA jak i Niemcy posiadają szereg lewarów, którymi mogą w brutalny sposób sprowadzić na ziemię nawet najbardziej oderwane od rzeczywistości umysły. I nawet gdyby Amerykanie i Niemcy pozwoliliby nam na uwolnienie się od ich wpływów, to natychmiast „przytulili” by nas bracia Słowianie. A konkretnie Rosjanie.

Skoro wobec tego wydaje się, że jesteśmy skazani na bycie protegowanym (czy to Waszyngtonu, czy to Berlina lub Moskwy), to czy w ogóle jest możliwe wygrzebanie się z takiego opłakanego stanu rzeczy? I jak to zrobić? Jak polskie społeczeństwo, nie mogące zawierzyć ani własnym mediom, ani politykom, może rozpoznać, że państwo idzie w dobrym kierunku?

Odpowiedź jest prosta. Trzeba obserwować potencjał militarny. Silna armia jest prawdziwym wyznacznikiem suwerenności i niezależności.

ARMIA

Oczywiście postawiona powyżej teza wydaje się być kontrowersyjna. Przecież do niedawna panowała narracja, że wystarczy zbudować silną gospodarkę (taką jak np. Niemcy) i wówczas Państwo będzie w dużym stopniu suwerenne i niezależne. Mogłoby decydować o sprawach międzynarodowych. Czy rzeczywiście silna gospodarka jest wyznacznikiem omawianych cech? Oczywiście, że nie. Federacja Rosyjska posiada słabą gospodarkę, niemniej to państwo cechujące się jednym z najwyższych na świecie poziomów niezależności władz centralnych od czynników zewnętrznych. Z drugiej strony mamy Republikę Federalną Niemiec, która pomimo potężnej siły gospodarczej i politycznej w UE, musi utrzymywać amerykańskie wojska na własnym terytorium (podobnie jak Japonia). I Berlin nie może przeciwstawiać się otwarcie Waszyngtonowi w najbardziej wrażliwych dla tej drugiej stolicy kwestiach. Bowiem cały morski handel niemiecki może być zablokowany przez US Navy. Dlatego Niemcy popierają sankcje na Rosję, wciąż je przedłużają i dlatego wydaliły rosyjskich dyplomatów sprawie związanej z zamachem na Skripala. To dlatego Angela Merkel na spotkaniu w Białym Domu musiała znosić upokarzające ją zachowanie Donalda Trumpa. Również z tych względów, największym orędownikiem europejskiej niezależności od USA jest Francja. A nie Niemcy, które dystansują się od wojowniczej postawy Emmanuela Macrona. Postawa francuskiego prezydenta, też nie wynika z potęgi francuskiej gospodarki (której wyznacznikiem są ciągłe protesty i rewolty), a z faktu, że Francuzi dysponują własną armią, flotą oraz potencjałem nuklearnym. Co pozwoliło im na przedstawienie dość kuriozalnej oferty, polegającej na rozciągnięciu atomowego płaszcza ochronnego nad Polską. Jest to oczywiście efektem przeceniania francuskiej siły, lub próby sprawdzenia naszej naiwności (zwłaszcza w kontekście doświadczeń historycznych z 1939 roku). Nie zmienia to jednak faktu, że Emmanuel Macron opiera swoje projekty polityczne na potencjale militarnym, a nie na gospodarce czy funduszach.

Obserwując dotychczasowe losy III RP, niewątpliwym jest, że w XXI wieku Polska gospodarka rosła, a społeczeństwo się bogaciło. Weszliśmy do UE. Poziom życia podniósł się, co jest obiektywnie zauważalne, zwłaszcza w porównaniu do sytuacji ludzi żyjących na Białorusi czy Ukrainie. Czy wraz z tym wzrostem gospodarczym, zwiększała się również suwerenność i niezależność Polski? Czy też obserwowaliśmy proces przeciwny?

Warto również zwrócić uwagę na fakt, jak zmieniała się w latach 2000-2015 polska armia. Ile dywizji mieliśmy w końcówce XX wieku, a ile posiadamy teraz? Jaką siłą, w relacji do sąsiadów, dysponowaliśmy w latach 90-tych (wchodząc do NATO), a jak przedstawia się to dzisiaj? W 1999 roku Wojsko Polskie liczyło sobie 226 tys. żołnierzy. Dziś jest to dwukrotnie mniej, nawet wliczając odbudowywanie rezerw w postaci WOT. Przed upadkiem PRL-u, w zbrojeniówce było zatrudnionych blisko ćwierć miliona ludzi. W 2014 roku przemysł zbrojeniowy zatrudniał w Polsce raptem 46 tys. pracowników. Ktoś może stwierdzić, że więcej nie znaczny lepiej. A redukcja sektora pozwoliła na szybszą jego modernizację. Niemniej pozostaje pytanie, czy naprawdę nie było nas stać na utrzymanie strategicznych zakładów (takich jak PZL-Wola produkujących silniki czołgowe) lub choćby jednej więcej dywizji?

SIŁY ZBROJNE JAKO GWARANT

Siły zbrojne zawsze były i nadal są gwarantem suwerenności i niezależności państwa. Czy to mówimy o polityce wewnętrznej czy też zewnętrznej. Nic się w tej kwestii nie zmieniło, choć zdążyliśmy już uwierzyć, że jest inaczej.

Jako polski obywatel, będę miał wiarę w niezależność polskich władz od zewnętrznych wpływów tylko i wyłącznie wówczas, gdy nasza armia będzie dostatecznie silna, żeby zrównoważyć potęgę militarną Rosji (wiem, dziś trudno to sobie dziś wyobrazić), a także będzie potężniejsza od niemieckich sił zbrojnych. To pozwoli na niezależność od podmiotów zewnętrznych, w kwestii naszego bezpieczeństwa. Co za tym idzie, jeśli państwo będzie zdolne do zabezpieczenia własnej suwerenności na płaszczyźnie militarnej, to również w sferze politycznej, władze będą mogły być mniej podatne na czynniki zewnętrzne. Innymi słowy, realna siła militarna pozwala stworzyć w państwie takie warunki, by mogły powstać niezależnie od podmiotów zewnętrznych władze oraz służby wewnętrzne. Służby, które stanowiłyby skuteczną zaporę przed obcymi wpływami na terenie kraju. Tylko wówczas jest możliwe uzyskanie sprawnego aparatu administracyjnego, który mógłby realizować narodowe interesy. Również te w sferze ekonomiczno-gospodarczej.

Oczywiście potęga militarna nieoparta o zdolną ją finansować gospodarkę, stanowi olbrzymie ryzyko dla przyszłości państwa. Wysokie koszty utrzymania armii, potrafiły pogrążyć niejeden krajowy budżet. Tak się jednak składa, że inwestycja w polskie siły zbrojne rzeczywiście może być opłacalna. Przy naszym położeniu geograficznym, na którym można realnie zarobić (vide lądowe szlaki handlowe wschód-zachód, lub szlaki północ-południe między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem), argument: „gwarantujemy Wam bezpieczny tranzyt przez nasze terytorium, za niewielką opłatą” staje się skutecznym instrumentem ekonomicznym. Natomiast bez dysponowania realną siłą, może dojść do sytuacji, w której to Niemcy lub Rosjanie powiedzą Chińczykom: „gwarantujemy Wam bezpieczny i nieskrępowany transfer przez polskie terytorium – za drobną dla nas opłatą”. I tu tkwi sedno motta: „Jeśli społeczeństwa nie stać na utrzymywanie własnej armii, to będzie utrzymywać cudzą”. Co w przypadku naszych przodków często wyglądało tak, że nie tylko utrzymywali cudze wojska, ale i jeszcze ginęli w ich szeregach. W imię interesów i ambicji wrogich mocarstw.

POLSKA NA DOBREJ DRODZE?

O ile dotąd treść mogła nie napawać optymistycznie, o tyle postaram się wzniecić w tym miejscu płomyk nadziei. W globalnej rywalizacji, w kontekście starcia USA i Rosji, w interesie Stanów Zjednoczonych jest wzmocnienie polskiego państwa, a zwłaszcza polskiej armii (oczywiście nie za darmo, choć cena powinna zależeć od umiejętności negocjacyjnych polskiej strony, która posiada tutaj istotne argumenty). Ta zbieżność interesów polskich i amerykańskich nie będzie jednak trwać wiecznie. Waszyngton jest pochłonięty rywalizacją z Chinami i wcześniej czy później, będzie chciał przerzucić wszelkie siły i środki na Zachodni Pacyfik. Także władze z Warszawy powinny się śpieszyć i wykorzystać istniejące „okno” oraz sprzyjające warunki geopolityczne do zbudowania potężnej, nowoczesnej, polskiej armii. Pozwalającej wreszcie uzyskać tak pożądaną przez nas niezależność polityczną. Jest to o tyle ułatwione, że również Amerykanom zależy na czasie. Co pisałem już wielokrotnie, Stany Zjednoczone zdecydowały się na sprzedaż dla Polski swojego najnowszego uzbrojenia. To świadczy o tym, że Polska nie jest już elementem targów. Waszyngton nie pozwoliłby Moskwie na przejęcie kontroli nad Warszawą, która dysponowałaby takim samym uzbrojeniem z jakiego korzysta US Army. Tego, jak wrażliwi na tym punkcie są Amerykanie, dowodzi kwestia anulowania sprzedaży F-35 dla Turcji. Pomimo tego, że Ankara jest sojusznikiem NATO i brała udział w budowie F-35, to jednak decyzja o zakupie rosyjskiego S-400 okazała się nieakceptowalna dla Waszyngtonu.

Tak więc podejmowane zakupy, a także narracja dotycząca wzmacniania armii powinny być czynnikiem dla nas budującym. Pozostaje kwestia oceny realizacji konkretnych programów zbrojeniowych. Tutaj wciąż jest wiele niewiadomych i niepokojących sygnałów. Trudno to wszystko zweryfikować, bowiem tematy dotyczące zbrojeń są przeważnie niejawne, a w mediach i sieci krąży mnóstwo sprzecznych ze sobą opinii, analiz i plotek (a pamiętać należy, że tematy wojskowe są zawsze elementem gry propagandowej również prowadzonej przez kraje ościenne). Dlatego nie będę w tym tekście oceniał postępów dotyczących wzmacniania polskiej armii. Niemniej pozytywnie oceniam to, że taką potrzebę przynajmniej dostrzeżono. A ponieważ również Amerykanom powinno na tym zależeć, to jestem dziwnie spokojny, że chcąc nie chcąc, będziemy musieli zmodernizować siły zbrojne i zwiększyć ich liczebność. Co bez względu na koszty, w mojej ocenie, jest nie tylko potrzebne, ale i niezbędne zwłaszcza w perspektywie nadchodzących wydarzeń.

COVID-19 – WERYFIKATOR RZECZYWISTOŚCI

Osobiście mam nadzieję, iż obawy i panika związane z koronawirusem (jakże można byłoby pominąć te gorący teraz temat 😉 ) okażą się przesadne. I niebawem, być może już na wakacje, świat wróci do normy. Niemniej reakcje polityczne na to zagrożenie epidemiologiczne świetnie obnażyły prawdziwe oblicze polityki międzynarodowej. Uśmiechnięte maski opadły, idee prysły, a solidarność okazała się oszustwem. Zwłaszcza to ostatnie, nie jest dla nas nowością. Niemniej, w trudnych czasach, a takie wciąż są przed nami, nie liczą się traktaty, układy, czy nawet bogactwo lub potencjał. W dobie kryzysu, istotne są tylko i wyłącznie realne możliwości. Dostępne tu i teraz. Gdyby już dziś nastąpił globalny krach gospodarczy (co już wcale nie jest tak trudne do wyobrażenia), to w ostatecznym rozrachunku pozostałyby na liście aktywów: infrastruktura, zdolności wytwórcze (przemysł), technologie oraz ilość posiadanych karabinów. Gdyby chińczykom odcięto dzisiaj tlen, ich marzenia o zbudowaniu choćby lokalnej hegemonii, prysłyby jak bańka. Ponieważ wciąż aktualny potencjał do zbudowania najsilniejszej floty świata w ciągu 20-30 lat zderzyłby się z brutalną rzeczywistością. Czyli faktem, iż Pekin dysponuje raptem dwoma, mocno przestarzałymi technologicznie lotniskowcami. Niezdolnymi do podjęcia konfrontacji przeciw choćby jednej grupie uderzeniowej US Navy. Podobnie sprawa wygląda z Niemcami. Nawet gdyby Berlin postanowił bronić rubieży Unii Europejskiej przez ewentualnymi działaniami Rosjan, to niemieckie gwarancje bezpieczeństwa są dla Polski, Bałtów czy Rumunii bez znaczenia. Największa gospodarka i producent Europy, w dobie kryzysu i przerwania łańcuchów dostaw, nie dysponując stosownie wielką armią (co akurat nas powinno jednak cieszyć) nie byłaby w stanie bronić własnego polityczno-gospodarczego imperium.

Dlatego olbrzymim błędem byłoby rezygnowanie w obecnej kryzysowej sytuacji z programów zbrojeniowych. Zwłaszcza tych, które prowadzone będą nawet przez kolejne dziesięciolecie. To nie jest bowiem tak, że jeśli dziś zrezygnujemy z zakupu F-35, to będziemy mogli wrócić do programu za rok czy dwa. Kiedy gospodarka się odbije. Po pierwsze, nie wiadomo jak dobre będą te „lepsze” czasy. I czy w ogóle nastąpią. Być może po rezygnacji, nigdy już nie nastąpi moment, w którym politycy mieliby wolę do zrealizowania powyższej transakcji. Zwłaszcza, gdyby gospodarka nie działała już tak dobrze jak wcześniej, a społeczeństwo zaczęłoby liczyć każde państwowe wydatki. Po drugie. To nie jest tak, że wznowienie programu po np. 2 latach oznacza, że F-35 otrzymamy po prostu dwa lata później. Zdolności produkcyjne zakładów zbrojeniowych są ograniczone i nie wykluczone, że gdyby Polska wyszła z już zarezerwowanego miejsca w kolejce, to powrót na jej koniec oznaczałby opóźnienie zakupu nie o dwa, a może nawet o dwanaście lat (tego po prostu nie wiemy). Oszczędność w armii (jeśli już są konieczne) winny być prowadzone na projektach krótkotrwałych. Jeśli wstrzymamy zamówienie na dostawę karabinów, to łatwo będzie można (niemal z dnia na dzień, o ile utrzymamy przy życiu zakłady produkcyjne) zakup przeprowadzić w kolejnych latach. W przypadku takiego uzbrojenia jak F-35, system Patriot etc.etc. cały proces wdrażania uzbrojenia w Wojsku Polski trwa latami. Produkcja samolotów trwa. Podobnie jak rozbudowa infrastruktury, integracja systemów, szkolenie pilotów, wdrożenie procedur itp. Kontrakt podpisaliśmy na początku tego roku, pierwsze samoloty mają być w Polsce dopiero w 2024, a wstępna gotowość operacyjna wszystkich zamówionych maszyn ma zostać osiągnięta dopiero 2028 roku. To nie jest zakup kilograma ziemniaków w pobliskim warzywniaku, który można zrobić dziś, ale i jak zrobi się go jutro (na godzinę przed obiadem) też będzie ok. Za dziesięć lat nasze F-16 mogą być sprzętem przestarzałym. Za 20 lat, z pewnością będą (łatwy cel dla maszyn 5 generacji i systemów plot). Migi 29 już teraz latają na „słowo honoru”. Potrzebujemy nowych maszyn, które za dziesięć lub dwadzieścia lat wciąż będą nowoczesne i nie będzie trzeba ich znów wymieniać. Oczywiście potrzebujemy również wielu innych typów uzbrojenia. Na wczoraj. Ponieważ jutro jest niepewne, z czego powoli zaczynamy sobie zdawać sprawę. I wówczas armia będzie potrzebna na „teraz”.

WOJSKOWY WSKAŹNIK SUWERENNOŚCI

O tym, jak łatwo jest stracić grunt pod nogami przekonali się Ukraińcy w 2014 roku. A przypomnimy, wówczas jeszcze żyliśmy w zupełnie innym świecie. Wydawałoby się,bezpiecznym dla państw leżących w Europie. Mimo to, Ukraina straciła Krym i Donbas. Przy czym wydaje się, że konsekwencje braku gotowości bojowej mogły być wówczas dużo poważniejsze. W roku 2020 łamiący się globalny ład światowy powinien alarmować i mobilizować. Zwłaszcza rządy w Warszawie. Ponieważ nadwiślańskie serce położone jest w jednej z najbardziej niebezpiecznych, europejskich stref zgniotu. Mocna armia jest potrzebna państwu by przetrwać. Siły zbrojne stanowią wyznacznik tego, jak daleko wytyczone są granice pozwalające polskim decydentom działać w interesie narodowym. Niezależnie od zewnętrznych nacisków politycznych.

Często w dyskursie medialnym i internetowym słyszy się, że nie posiadamy elit działających w interesie polskiego narodu. Należy jednak sobie zdawać sprawę z tego, iż nawet największy patriota, postawiony u władzy słabego państwa, nie będzie miał narzędzi by kierować tym krajem w sposób niezależny od czynników zewnętrznych. By w ogóle stworzyć warunki do pojawienia się odpowiednich elit politycznych, należy w pierwszej kolejności zadbać o siłę państwa opartą o armię, służby i zaufanie społeczne. Gdy Polska odzyskiwała niepodległość, nadwiślańska kraina była zrujnowana gospodarczo. Terytorium zamieszkiwane przez Polaków było zdewastowane przez przetaczające się na froncie wschodnim armie. Polska odzyskała niepodległość bez ekonomii, pieniędzy i granic. Mieliśmy jednak Błękitną Armię (Armię Hallera) stworzoną przez Romana Dmowskiego oraz Legiony Polskie dowodzone przez Józefa Piłsudskiego. Zaufanie społeczne do obu wymienionych było niepodważalne. Oczywiście to również wiązało się z kosztami (uzbrojenie i utrzymanie wojska), jednak początkowo to nie państwo polskie (którego nie było) utrzymywało armię, a prywatne polskie fundusze lub zagraniczny kapitał. Ponieważ nasi mężowie stanu potrafili przekonać państwa walczące w I Wojnie Światowej, że istnienie polskich związków wojskowych leży w ich interesie.

Oczywiście współcześni polscy politycy nie zasłużyli sobie, by darzyć ich bezgranicznym, lub chociaż wysokim zaufaniem. Niemniej, bez tego zaufania suwerena do władzy, nie da się zbudować silnego państwa. Jeśli społeczeństwo nie ufa rządzącym, a bardziej ceni np. oceny i narracje płynące z zewnątrz, to wówczas rodzimi politycy mają tendencję do takiego działania, które zapewni im przychylność narracji zza granicy. Bowiem dzięki tej narracji, przekonają społeczeństwo, iż ich działania są właściwe. To prowadzi w efekcie do patologi, w której zagraniczne ośrodki władzy lub media, kierują nastrojami polskiego społeczeństwa i wpływają na jego polityczne wybory. A także na decyzje rządzących.

I w tym miejscu pojawia się pewien problem, bo skoro elity polityczne nie zasłużyły na zaufanie, a bez zaufania nie da się stworzyć warunków dla odpowiednich elit, to czy znajdujemy się w sytuacji bez wyjścia? Jak władza, mogłaby nas przekonać do tego, że działa w interesie narodu? Gdy rządzący wprowadzają taką czy inną ustawę, zawsze znajdzie się kilku ekspertów którzy będą w stanie ją merytorycznie skrytykować, albo też pochwalić. Jak w tym wszystkim może zorientować się przeciętny obywatel? Kurs jest dobry? Zły? Jak to ocenić?

Dobrym kryterium jest tutaj siła armii. Oczywiście, że trzeba posiadać specjalistyczną wiedzę. Pozwalającą ocenić, czy dane uzbrojenie jest skuteczne, czy nie. Czy wojsko jest gotowe na konflikt, czy też nie poradzi sobie z powierzonymi zadaniami (tak naprawdę tego rodzaju kwestie weryfikuje już sama wojna). Jednak znacznie łatwiej sprawdzić, ilu WP liczy sobie żołnierzy, jak są uzbrojeni, jakie posiadają zdolności, niż przebrnąć przez treść pierwszej lepszej ustawy sejmowej. Choćby tej związanej z „tarczą antykryzysową”.

Warto wrócić do tego, o czym napisałem wcześniej. Sam wzrost gospodarczy nie świadczy o tym, że dany rząd działa w interesie narodowym. Wzrost gospodarczy nie zależy bowiem od polityków, a od gospodarki. Czyli od społeczeństwa. Przedsiębiorców, pracowników, konsumentów. Politycy mogą utrudniać lub ułatwiać funkcjonowanie ekonomiczne kraju, ale uczestnikom życia gospodarczego trudno jest ocenić, czy dane działania odniosły (globalnie) efekt pozytywny czy też negatywny. Zwłaszcza, gdy pewne decyzje często uderzają w jedne podmioty, ułatwiając funkcjonowanie innym. Co sprawia, że różni adresaci tych samych ustaw, posiadają o nich różne opinie.

Tymczasem siła armii leży tylko i wyłącznie w kompetencji rządzących. I ich sprawności w administrowaniu wojskiem. Tak więc, jeśli siły zbrojne wzmacniają się, ewidentnie jest to zasługa władzy. Jeśli słabną, to na niej spoczywa odpowiedzialność za ten fakt. A ponieważ silna armia, jak starałem się wykazać wcześniej, zwiększa niezależność i suwerenność, to władza nie dbająca o ten element państwowości nie powinna cieszyć się naszym zaufaniem.

Pozostaje wobec tego kwestia oceniania, czy dane działania polityków przynoszą korzyści czy też straty dla Wojska Polskiego. To oczywiście wciąż pozostaje w sferze subiektywnego zdania, opinii czy odczucia danego obywatela. Niemniej, w mojej ocenie, właśnie ten wskaźnik (siła armii), należy obserwować, chcąc zbadać intencje rządzących, ale również ich skuteczność w dbaniu o polską suwerenność i niezależność.

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

73 komentarze

  1. Tekst p.Wojczala jest bardzo dobry i jednocześnie oczywisty co na pierwszy rzut oka może nie nawet mylnie wydawać sprzecznością. Rozumiem przez to, że zawarte w nim tezy powinny być podstawą dyskusji o obronności nie dlatego, że p.Wojczal je wymyślił, ale dlatego, że są oczywiste będąc jednocześnie wiedzą tajemną i zakrytą dla zdecydowanej większości społeczeństwa i jego tzw. elit. Jest tak ponieważ prezentowany styl myślenia jest nieobecny w mediach i na wyższych uczelniach. Stąd pisząc rzeczy oczywiste można stworzyć tekst dobry i potrzebny. I tak właśnie się stało.
    Ciekawe jest spojrzenie na polską politykę przez pryzmat wyborów geopolitycznych. Rzeczywiście pod powierzchnią bieżącej walki, którą emocjonuje się większość Polaków dokonuje się proces wyboru strategii przetrwania i rozwoju. Nic o nim nie znajdziecie w mediach. Może prawie nic. Ciekawe, że decyzje i dyskusje w tym obszarze mają charakter bardzo elitarny nie w znaczeniu elity wiedzy, kompetencji, talentu i patriotyzmu lecz w znaczeniu ilościowym – po prostu bardzo mało ludzi bierze w nich udział mając nawet przez samo wyrażenie opinii jakiś może pozorny wpływ. Sytuacja taka ma korzenie w historii ostatnich 30 lat – jedną z cech państwa w procesie odzyskiwania suwerenności jest brak swobodnej tj. wolnej od manipulacji zewnętrznych, dyskusji. Opcje półagenturalne i pożytecznych idiotów są bardzo, bardzo silne i duszą w przestrzeni publicznej prawdziwą wymianę myśli. Ale przyczyną tego niedowładu intelektualnego też jest skrajne (może konieczne) scentralizowanie struktur partyjnych ale też wiele innych.
    Aktualnie wydaje się, że ktoś dokonuje wyboru między opcją amerykańską a amerykańsko-europejską starając się znaleźć jakąś równowagę. Ten ktoś kalkuluje jak bardzo może nas skrzywdzić „Europa” jeżeli będziemy chcieli przeskoczyć na wyższy, nie przewidziany w aktualnej architekturze UE, poziom suwerenności. A wydaje się, że wybór powinien być determinowany świadomością, że wojna na ziemiach polskich rzeczywiście może mieć miejsce. I nie ma innego wyjścia niż do niej się przygotowywać inwestując w siły zbrojne i ich mentalną (antybiurokratyczną, patriotyczną z nawiązaniem do najlepszych tradycji) przemianę. I chyba jest wiele w tej dziedzinie do zrobienia.

    1. Problem w tym, że 99% społeczeństwa myśli wg narzuconych schematów myślenia, które są zwyczajnie przestarzałe – wręcz szkodliwe względem wymagań nadchodzących czasów. To szczególnie drastycznie dotyczy WP, które dalej tkwi strategicznie, operacyjno-taktycznie i technicznie w „zimnej wojnie” [a co niektórzy jeszcze w II w.św.]. A np. nasza generalicja en bloc nie widzi i nie rozumie i właściwie nie chce rewolucji RMA, zagrażającej starym strukturom i „układom” i utartym ścieżkom kariery, która to rewolucja RMA już nadchodzi – ale jest realizowana w sposób karykaturalny, ograniczony, wyspowy i w sposób niespójny i bez synergii – w dronizacji, autonomizacji, sieciocentryczności, w precyzyjnej broni [zwłaszcza pozahoryzontalnej]. Ale trzymanie się kurczowo kalek myślenia wg reguł świata, który schodzi ze sceny – „czyli błogostanu unijnego” albo „nieograniczonej mocy USA” – prowadzi nas do przepaści – a niestety tak myśli [po linii najmniejszego oporu] 99% społeczeństwa – i podstawowe zadanie to maksymalne sianie nowych i idei – czyli „jąder krystalizacji” nowego myślenia. Potrzeba dużo więcej i dużo szerzej „pompowania” tej wiedzy „pod strzechy” – takich jak książki Pana Jacka Bartosiaka. Plus konieczna terapia szokowa dla wyrwania z błogiego letargu konsumpcjonizmu – jak teraz robi to koronawirus i rozpoczynająca się ostra recesja [co mam za wielki „niechciany” bonus dla Polski – mimo tragedii ofiar w ludziach]. Ludzie zaczynają myśleć dopiero z nożem na gardle – sęk w tym, że wtedy zwykle jest już za późno. A musimy myśleć i przygotować się zawczasu [z wyrzeczeniami inwestowania w przyszłość] – z całym uświadomionym poparciem i z konsekwentną wolą przynajmniej decydentów [to absolutne minimum] – ale moim zdaniem konieczne jest uświadomienie i zmiana myślenia przynajmniej 1/4 społeczeństwa – tylko wtedy trudne decyzje inwestowania w przyszłość będą do zrealizowania dobrowolnie. Bez tego – pozostaje dyktatura i odgórny zamordyzm „ratowania narodu na siłę”.

      1. Ktoś zapyta: „dlaczego tylko [albo „aż”] 1/4 społeczeństwa stanowi to minimum „uświadomienia” koniecznego do ostrych zwrotów nawy państwowej i wyrzeczeń społeczeństwa?”. Bo jak strategicznie temat będzie „na tapecie” i dyskusja rozpalona „do białości” – wtedy [przy 1/4 ludzi uświadomionych] reszta społeczeństwa szybko dojrzeje do myślenia koniecznego do nowych czasów. Inaczej temat będzie zmarginalizowany. Przykładem Konfederacja i 447 [na czym Konfederacja jedzie] – 10-11% świadomego poparcia to jednak za mało…absolutne minimum „brzegowe” to w ostateczności ca 20%…

        1. tak o uświadamianiu.

          Cytując ^Defence 24 – kupiono Javeliny.

          MON zdecydował o zakupie bez offsetu i transferu technologii do polskiego przemysłu, stroną umowy – jak w każdym przypadku w trybie FMS – będzie rząd Stanów Zjednoczonych
          ——————————-

          Co z pieniedzmi na PPK Pirat ? Nie uwzgledniajac roznicy w tym, ze sa to rozne pociski i jeden jest lata na rynku a drugi to prototyp, to defet<stycznie powiem ze pan kuwetowy dba o zamowienia amerykanskiego przemyslu zbrojeniowego.

          czy on rownie dba o potencjal polskiego przemyslu zbrojeniowego to juz zostawie te dyskusje tym co sie znaja.

          Mierzi mnie tylko ze w czasach kryzysu gospodarczego nie wydaje sie pieniedzy w kraju.

          1. To mit i narracja izraelskiej firmy, która przegrała w tym zakupie. Świetny PR firmy Rafael, który został rozpropagowany przez m.in. gazetę wybiórczą. Po pierwsze, Mesko robi pociski Spike-LR. Izraelski Rafael zaproponował w postępowaniu ofertowym pocisk Spike-SR. Którego Mesko nie robi (chyba, że się mylę). Tak więc, do wyboru była opcja francuska MMP (+40% polonizacji), Javelin oraz Spike-SR. Opcja francuska odpadła z przyczyn politycznych, ale i także faktu, że po cholerę nam 40% polonizacji MMP (za co trzeba by było dodatkowo dopłacać) skoro już i tak robimy Spike-LR. Natomiast w zakresie proponowanego Spike-SR, to dużo gorszy pocisk niż Javelin oraz wersja LR. Co za tym idzie bez sensu było brać badziew, z którego polski przemysł zarobiłby okrągłe 0 zł. Wybrano więc pocisk zdecydowanie lepszy- Javelin. Jednak nawet, gdyby Rafael potraktował ofertę na dostawę ppanców dla WOT poważnie i zaproponowałby pociski LR lub nawet LR2, to zakup tych pocisków również byłby problematyczny. W 2016 roku podpisano umowę na dostawę 1000 pocisków Spike LR dla WP. Dopiero w 2019 roku została dostarczona pierwsza partia LR-ów. Tak więc gdyby domówić kolejne 80-160 sztuk dla WOT, to zołnierze WOT-u zapewne przez kolejnych kilka lat biegaliby z patykami zamiast ppanców.

            Tak więc przestrzegam przed powielaniem tej, w mojej ocenie, propagandy PR-owej propagowanej zapewne przez Rafael lub MMP.
            pozdrawiam
            KW

          2. (…)czy on rownie dba o potencjal polskiego przemyslu zbrojeniowego to juz zostawie te dyskusje tym co sie znaja.(…)
            Zagraniczny przemysł nie ma obowiązku dbać o rozwój technologiczny tych co nie umią w technologie tylko doić ich ile wlezie.

          3. (…)Co za tym idzie bez sensu było brać badziew, z którego polski przemysł zarobiłby okrągłe 0 zł.(…)
            W przetargach w sektorach strategicznych argumenty tego typu powinne być traktowane jako drugorzędne… bo przez Polska pudrujemy trupa, którego mamy za Marynarkę Wojenną. Na to co się wyprawia w epopeji z Gawronem to jest coś ciężko nadać taką nazwę, żeby przeszło przez moderację (a i w tamtych regionach naszej mowy jest problem z znalezieniem odpowiednio mocnego wyrażenia)… http://dziennikzbrojny.pl/aktualnosci/news,1,11317,aktualnosci-z-polski,przetarg-na-wsparcie-artylerii-orp-slazak
            (…)Co ciekawe, dla postępowania przyjęto procedurę przyspieszoną. Taki tryb argumentowany jest możliwym obniżeniem zdolności bojowej Dywizjonu Okrętów Bojowych 3. Flotylli Okrętów, a co za tym idzie, brak możliwości współpracy z okrętową grupą bojową NATO.(…)

          4. Wiadomo mi jako laikowi, ze bedzie duzo PRu i duzo kombinacji zwlaszcza tych co przegrali.

            Jednak tutaj nie ma offsetu. Zero. Co zyskuje polski przemysl zbrojeniowy z Javelina? Okragle zero.

            Zasoby pieniezne nie sa nieskonczone. Zakup Javelina to mniej pieniedzy na inny produkt. W tym wypadku moze zabranac na rozwoj produktu krajowego.

            Dlaczego tego produktu Premium nie dostana profesjonalisci a wiec zawodowi zolnierze, tylko WOT ( tak, wiem ze w WOT sa eks-zawodowi) ale wyglada mi to jako laikowi na kompletna prowizorke.

          5. Ale po co nam tutaj offset. Dostalibyśmy tylko 40% od Francuzów. A już Mesko robi część elementów do Spike LR. Czyli po dopłacie za offset w MMP, robilibyśmy skorupy do pocisków tego samego rodzaju… Bo wątpię, by ktokolwiek dał w offsecie newralgiczne technologie.
            Tak więc z tym offsetem w tym przypadku temat też wygląda słabo. Przecież jak sobie np. GROM ściągnie dla siebie inny karabin niż GROT/Beryl, to mamy też starać się o offset, bo offset zawsze najlepszy?

            Dodatkowo czasem w offsecie dostaje się za grubą kasę możliwość robienia elementu, który i tak już robić potrafimy… Więc czasem lepiej kupić gotowca taniej, niż płacić za jakiś słaby program offsetow, który nic na nam nowego nie da.

      2. Jacek Bartosiak mitologizuje. Bycv moze naraze sie ale on pracuje dla amerykanskiego think tanku, czyli bierze od nich pieniadze. Mecenas daje zloto, mecenas wymaga. Nie rozumiem co oznacza wola decydentow.

        Decydenci od lat licytuja sie w tym kto bardziej sciagnie do Polski amerykanskie wojska, zupelnie olewajac to, ze amerykanskie wojska sa do ochrony amerykanskich interesow a nie polskich. Amerykanskie Wojska moga w Polsce realizowac interes omowiony z Izraelem czyli 447.

        Nie ma czegos takiego jak ratowanie narodu na sile. Tu nie 19 wiek i nikt nie bedzie napadal w ten sposob.

        Tak zwana „niepodleglosc Polski„ jest niezagrozona dopoki Polska realizuje interesy innych. Istnienie Polski bedzie zagrozone wtedy, kiedy Polska skupi sie na wlasnych interesach poza przewidziany jej stopien rozwoju – panstwa teoretycznie rozwinietego ale w pulapce sredniego rozwoju.

        Podbic Polske dzis dla Rosji – podkreslam dzis – to zaden problem militarny ale ogromny problem gospodarczy i wizerunkowy. A po drugie co innego zniszczyc slaba PL dzis – nie bedzie reakcji zachodu zajetego swoimi problemami i nikt nie bedzie umieral za Gdansk -jednak w perspektywie strategicznej co przynioslkoby zniszczenie Polski- dalsze sankcje i dalsze izolacje, bo nie oszukujmy sie, na pelnoskalowa odpowiedz militarna z tego tytulu liczyc nie mozna. Francuzi namalowaliby na chodniku pare obrazkow a Niemcy wyraziliby zaniepokojenie. Jednak interesy bylyby zachowane i predzej czy pozniej swiat przesdzedlby nad tym do porzadku dziennego jak nad zajeciem Krymu czy de facto oderwaniu od Ukrainy dwoch obwodow i zamrozenie konfliktu.

        Ale uderzyc militarnie i rozwalic slabe panstwo to jedno, co innego je kontrolowac. Kontrolowanie i okupacja PL bylaby droga.

        Wydaje mi sie ze o wiele lepiej utrzymywac Polske na zasadzie udawanej niepodleglosci. Macie swoja tak zwana niepodleglosc, macie godla, flagi proporczyki. Ale dodatkow jak oniepodlegli – macie od Rosjan kupowac gaz, od Niemcow kupowac prawie wszystko, oraz macie realizowac nasze amerykanskie interesy. Armia jest podporzadkowana pod wspolprace z USA i ta wspolpraca jest marzeniem kazdych decydentow. Miller i tajne wiezienia CIA oraz nastepcy – czy to ma szanse sie zmienic , jesli gospodarczo Polska bedzie slaba ? Do wielkiej armii potrzeba silnej gospodarki.

        1. Drzewo poznać po owocach. Tezę uzależnienia Jacka Bartosiaka od USA [czy od Izraela] mam za zwykłe pomówienie. Był i jest niezależny finansowo, zarówno od kół z USA jako i od obecnej opcji u władzy. Dlatego mówi o sprawach nader niewygodnych i dla USA – ale i dla naszej ugodowej wobec USA opcji u steru. Pamiętam wywiad w „Prawy do lewego” gdy po pewnej tezie Jacka Bartosiaka [wtedy Trump bodajże kandydował lub był świeżo po elekcji ok. 2016], prowadzący Witold Jurasz stwierdził, że teraz pewnie Jacek Bartosiak nie dostanie wizy do USA… Samo proponowanie polskiemu rządowi [o ironio – na pytanie doradcy PAD Zybertowicza] przez Jacka Bartosiaka, by wyzyskać geopolityczną pozycje Polski i żądać więcej wsparcia i zasobów, albo przy innych okazjach, by USA przedstawiły realistyczne plany wsparcia i Wschodniej Flanki, czy Międzymorza,… i generalnie realną drogę powstrzymania Chin i utrzymania ładu atlantyckiego – o! to na pewno nie podobało się i nie podoba w Waszyngtonie, który chce mieć ślepe poparcie rządu Polski i ślepą wiarę w USA – i to za darmo…bez KUPOWANIA tego poparcia… Zresztą wystarczy poczytać, posłuchać i obejrzeć Bartosiaka i strategyandfuture, jego ciągłe apele o suwerenną politykę i budowę własnej suwerennej armii, o ciągłe realistyczne wycenianie graczy każdego dnia – i to na czele z USA, by zobaczyć, że Bartosiak reprezentuje NASZĄ rację stanu, a nie amerykańską [czy Izraela – bo i takie wycieczki są stosowane]. Nierealny strategu – przypinać gębę na siłę wbrew twardej merytoryce – to niestety tylko kompromituje Ciebie i Twoje tezy… A kontakty Jacka Bartosiaka – czy w USA, czy w Izraelu – dają mu informacje prosto z pierwszej ręki…czyli to Jacek Bartosiak w istocie wykorzystuje zewnętrzne podmioty… Patrząc w internecie – widzę usilne próby przypięcia łatek Barosiakowi – z argumentacją emocjonalną [omijającą skrupulatnie merytorykę – która mówi sama za siebie – we wręcz przeciwnym kierunku oceny działań Bartosiaka] – z wpieraniem i przypinaniem mu na siłę właśnie roli „obcego agenta”… Zresztą jest stare powiedzenie dla rozumiejących sprawy relacji głębiej, a nie powierzchownie: „Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”…kto jak to, ale Jacek Bartosiak doskonale rozumie i cały czas tłumaczy naiwnym Polakom i decydentom, że w polityce między graczami nie ma przyjaźni – tylko siła i interesy…

          1. ale na tej zasadzie to on sobie może opowiadać. On sobie może – jak nikt go nie będzie chciał słuchać to on sobie poopowiada. To można potraktować jako fantastykę. Bartosiak musi być słuchany przez odpowiednich decydentów jeśli cokolwiek miałoby być robione.

            Co oznacza twarda merytoryka ? To co mówi Bartosiak to jest jego interpretacja i jego zdanie a nie żadna prawda objawiona. On może i ma prawo się mylić. Eksperci nie są nieomylni.

            To co on mówi- to podobnie jak politycy obecnie – oni tez mówią. Na przykład nie dalej jak dwa tygodnie temu NBP miał nieprzebrane ilości gotówki, a teraz okazuje się ze jednak jeden z polityków mówi, żeby kto mógł to z 500 plus zrezygnował.

            W moich oczach Bartosiak zyskał dużo jak odciął się od pislamskiego programu CPK. Najwidoczniej nie chciał tego firmować swoim nazwiskiem lub przewidział, ze w przypadku rzekomych niegospodarności zostanie kozłem ofiarnym. Szczegółów się nie dowiemy.

            To ze Bartosiak chce dla PL dobrze to jedno ale od samego chcenia sie nic nie dzieje.

            Napisales :

            “Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”…kto jak to, ale Jacek Bartosiak doskonale rozumie i cały czas tłumaczy naiwnym Polakom i decydentom, że w polityce między graczami nie ma przyjaźni – tylko siła i interesy…
            ——

            Na tej zasadzie lepszy dobry sąsiad Rosja niż brat w USA. Tyle ze Rosja nie do końca chce mieć silna Polske bo beton na Kremlu ma pewien problem polskości. Problem taki, ze Niemcom wybaczyli Unternehmen Barbarossa, Francuzom wybaczyli wyprawę na Moskwę, ale Polska to ich kompleks – to ze Stanisław Żółkiewski zdobył Moskwe nie moze wielu ideologom w Rosji przejsc przez usta.

            Jako laik zacytuje

            Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”.
            Alexis de Tocqueville – Dawny ustrój i rewolucja

            Polska obecnie ma jedna z najwyższych inflacji a zadłuża się na potęgę by ratować zdobycze socjalne. Nie aby rozwijać szeroko-rozumiana gospodarkę, nie aby rozwijać swój potencjał obronny -ale żeby utrzymać obecne proamerykańskie władze przy korycie.

            Na tym forum nie widzę uwzględnień jednego z quasi-mocarstw – szarej eminencji a wiec Watykanu. Dla Watykanu silna Polska to nie jest żaden interes, ponieważ spadną wpływy polityczne jak i i ekonomiczne. Co się dzieje w kulisach, co za maskirowka?

            Kiedy popatrzymy dzis – dzis w 22.04.2022 na obecna sytuacje – czy bezrobocie w USA czy oderwane od tego notowania Wall Street, czy ceny Ropy Stock – to to co bywa przedmiotem rozwazan za x lat w kontekście jakiejś wielkiej geopolityki – to scenariusz czy lockdownu czy ceny ropy na rynku w tej cenie ktora jest czy takiej a nie innej sytuacji w USA – pol roku temu byl abstrakcja.

            Gdy Niemcy pogrążą się w kryzysie to PL będzie miała go jeszcze większego. Zastanawiam sie czy paradoksalnie w kryzysie to nie nasi sojusznicy beda oczekiwac ratowania ich kulejacych gospodarek i ich interesow kosztem interesow PL.

            A nawet 1000 Bartosiakow mowiacych nie pomoze, jesli nic nie bedzie robione.

            Napoleon powiedzial – Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana.

            Trzeba dzialac a nie tylko mowic. A mowienie jest latwe i przyjemne niczym pisanie na forum. Czyste chciejstwo – niech ktos cos zrobi.

          2. (…)Tyle ze Rosja nie do końca chce mieć silna Polske bo beton na Kremlu ma pewien problem polskości. Problem taki, ze Niemcom wybaczyli Unternehmen Barbarossa, Francuzom wybaczyli wyprawę na Moskwę, ale Polska to ich kompleks – to ze Stanisław Żółkiewski zdobył Moskwe nie moze wielu ideologom w Rosji przejsc przez usta.(…)
            Biorąc pod uwagę upadek mitu Smoleńska… Oficjalnie Raport Macierewicza trafił na kwaratannę… https://zdrowie.wprost.pl/koronawirus/10313671/macierewicz-raport-podkomisji-smolenskiej-jest-gotowy-byly-dwie-eksplozje.html
            (…)W rozmowie z TV Trwam Antoni Macierewicz zapowiedział, że raport z prac podkomisji jest już gotowy, ale ze względu na Wielkanoc i epidemię koronawirusa zostanie on opublikowany trochę później.(…)
            ta rusofobia robi się śmieszna. W końcu Putin miał zabić Kaczyńskiego za Gruzję.

          3. Odpowiedź do @”nierealny strateg
            22 kwietnia, 2020 o 4:18 pm” – czyli już nie polemizujesz, że Bartosiak realizuje polską rację stanu. Oczywiście dalej wg zmienionej strategii hejtowania przyklejasz mu łatkę że „tak sobie gada i to bez znaczenia”. Ma znaczenie – olbrzymie – jak jądro krystalizacji nowego myślenia. A jeżeli jego książki poleca Szef Sztabu Generalnego WP – to twoja argumentacja jest odklejona od realu. Zresztą wypowiedzi – na razie jeszcze dość rzadkie – o „położeniu Polski w strefie zgniotu” [przykładem nawet „opozycyjna” DGP https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/600298,polska-historia-bledy-trump-duda-polityka-strefa-zgniotu-usa.html ] czy wypowiedź europosła Saryusza-Wolskiego [ https://niezalezna.pl/313931-polska-znajduje-sie-w-sferze-zgniotu-saryusz-wolski-o-zwalczaniu-idei-osi-paryz-berlin-moskwa ] czy nawet bardzo znamienne – wręcz „naładowane myśleniem a la Bartosiak” przemówienie MM w Senacie odnośnie koronawirusa i kryzysu – to wszystko są pierwsze WIDOCZNE OFICJALNIE owoce żmudnej pracy u podstaw, którą wykonał Bartosiak. A sądzę, że te niewidoczne owoce i wpływy są dużo większe, niż oficjalna politpoprawność polityczna [obu środowisk – tzn. nowoatlantyckiego i kontynentalnego] każe przyznać. Zresztą – popatrzmy na drugie dno wypowiedzi [w istocie komunikatu strategicznego] chińskiego ambasadora w Polsce „przyjaciół poznaje się w biedzie” – i zestawmy je z sygnałem strategicznym, jakim była uroczysta oprawa witania specjalnie zamówionego lotu największego transportowca świata An-225 z ładunkiem dla Polski [przy okazji pobito światowy rekord OBJĘTOŚCIOWY jednorazowego ładunku lotniczego] – gdzie na płycie lotniska MM witał ten transport oficjalnie i z podziękowaniami – w otoczeniu massmediów. Transport z Chin – nie z USA, nie z Niemiec, nie z Rosji. Kto myśli Bartosiakiem, od razu rozumie ten przekaz geostrategiczny – a kto skupia się na ujadaniu – skupia się na fałszywej arytmetyce [jak Pani Lubnauer] albo faryzejskim rozdzieraniu szat, jak to Dreamlinery LOTu mogły wykonać ten lot. Jasne, że mogły – ale nie o to w tym chodziło, tylko o przekaz komunikatu strategicznego… Sumując: twoje wodolejstwo „nierealny strategu” ma na celu podważanie i rozwadnianie bardzo twardego i wyrazistego widzenia świata, jakie daje Bartosiak wprowadzając Polskę w geopolitykę – czyli REALISTYCZNY układ gry światowej opartej o zasoby i interesy – a wyprowadzający Polaków z ckliwego sentymentalnego i naiwnego myślenia opartego o resentymenty historyczne i myślenie w kategoriach „przyjaźni” i obietnic – myślenia dotychczas tak skutecznie wykorzystywanego przez obcych graczy względem Polski. A twoje wypowiedzi „nierealny strategu” są kompletnie niemerytoryczne po wyciśnięciu wodolejstwa – warte tyle, co pogaduszki ad hoc filozofów podwórkowych przy budce z piwem…

          4. Odpowiedź do @” Georealisty

            Szanowny Panie,

            z gleboki mzainteresowaniem przeczytalem Panskie zarzuty. Postaram sie do nich odniesc. Moje uszanowanie.

            * – czyli już nie polemizujesz, że Bartosiak realizuje polską rację stanu. Oczywiście dalej wg zmienionej strategii hejtowania przyklejasz mu łatkę że “tak sobie gada i to bez znaczenia”.

            Od kiedy zadawanie pytań jest hejtowaniem ? Nowomowa rodem z WUML, nie wstyd tak pisać ?

            * Ma znaczenie – olbrzymie – jak jądro krystalizacji nowego myślenia.

            To mi się podoba – w starej książeczce oficera politycznego LWP widziałem – prawidłowe wychowanie jądrem krystalizacji świadomości klasowej. Ale chyba nie o to tutaj się rozchodzi.

            * A jeżeli jego książki poleca Szef Sztabu Generalnego WP – to twoja argumentacja jest odklejona od realu. Zresztą wypowiedzi – na razie jeszcze dość rzadkie – o “położeniu Polski w strefie zgniotu” [przykładem nawet “opozycyjna” DGP https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/600298,polska-historia-bledy-trump-duda-polityka-strefa-zgniotu-usa.html ] czy wypowiedź europosła Saryusza-Wolskiego [ https://niezalezna.pl/313931-polska-znajduje-sie-w-sferze-zgniotu-saryusz-wolski-o-zwalczaniu-idei-osi-paryz-berlin-moskwa ] czy nawet bardzo znamienne – wręcz “naładowane myśleniem a la Bartosiak” przemówienie MM w Senacie odnośnie koronawirusa i kryzysu – to wszystko są pierwsze WIDOCZNE OFICJALNIE owoce żmudnej pracy u podstaw, którą wykonał Bartosiak.

            No tak. A dawny szef LWP polecał dzieła Lenina. Czego to ma dowodzic. LWP oficjalnie RIP, nieoficjalnie ma się cały czas dobrze w IIIRP. Czasy sie zmieniają, ale starzy towarzysze zawsze sa w komisjach. Calkiem poważnie -czego ma to dowodzić? Związek Dzialkowcow poleca X. .. Naczelna Rada Adwokacka poleca Y. Stowarzyszenie Właścicieli Kotow Brytyjskich poleca Whiskas ?

            Sztab WP to nie elity z West Point, to sa zwykli podstarzali Panowie którzy wybrali taki a nie inny sposób zarabiania na chleb. To żadna wyrocznia delficka. Zaden absolutny autorytet. To ze polecają nie wyjaśnia jeszcze niczego, niezależnie od mojej antypatii czy jej braku. Polecaja to polecaja. Odradzaja to odradzaja. Tyle i aż tylko tyle

            Ponadto cytuje Pan w linkach osoby o wątpliwej ocenie moralnej, mi byłoby wstyd i nie mam tu na myśli pislamskiego zwycięstwa 27:1. Artykuły prasowe w brukowcach, w tym w jednej propisowskiej gadzinówce nie stanowią materiału dowodowego. Sa jakąś tam interpretacja ale nie prawda objawiona.

            A sądzę, że te niewidoczne owoce i wpływy są dużo większe, niż oficjalna politpoprawność polityczna [obu środowisk – tzn. nowoatlantyckiego i kontynentalnego] każe przyznać. Zresztą – popatrzmy na drugie dno wypowiedzi [w istocie komunikatu strategicznego] chińskiego ambasadora w Polsce “przyjaciół poznaje się w biedzie” – i zestawmy je z sygnałem strategicznym, jakim była uroczysta oprawa witania specjalnie zamówionego lotu największego transportowca świata An-225 z ładunkiem dla Polski [przy okazji pobito światowy rekord OBJĘTOŚCIOWY jednorazowego ładunku lotniczego] – gdzie na płycie lotniska MM witał ten transport oficjalnie i z podziękowaniami – w otoczeniu massmediów. Transport z Chin – nie z USA, nie z Niemiec, nie z Rosji.

            Czyli dwa pierwsze zdania – sadze, wydaje mi się, potem lanie wody – leje Pan wodę, co zarzuca mi Pan na samym końcu, ale do tego wrócę.

            Prosiłbym Pana jednak o szacunek – nie do mnie, bo ja mam szacunek ludzi, którzy są troszkę w innym miejscu intelektualnym niż Pan. Prosiłbym Pana o szacunek wobec autora bloga – Pan Wojczal wykonuje dobra prace i proszę go respektować oraz proszę o szacunek wobec użytkowników.

            Moze nauczyłby się Pan poprawnie w języku polskim pisać,bo Pańskie tasiemcowe zdania są bez ładu i składu oraz gramatyki. Ale do sedna- jak Panu nie wstyd tak pisać:

            Kto myśli Bartosiakiem, od razu rozumie ten przekaz geostrategiczny – a kto skupia się na ujadaniu – skupia się na fałszywej arytmetyce [jak Pani Lubnauer] albo faryzejskim rozdzieraniu szat, jak to Dreamlinery LOTu mogły wykonać ten lot.

            To znowu Panska osobista interpretacja. Kto nie popiera ten ujada.

            Choć jednocześnie przyznaje Pan, ze kto myśli Bartosiakiem, to.. zdanie warunkowe. Czy wolno tak w ogóle myśleć jeszcze samodzielnie czy to zbrodnia i wolno tylko myśleć Bartosiakiem. Pytam, bo nie będę manipulował – tu się Pan nie określił.

            No a kto myśli samodzielnie ten – no najwyraźniej ma problem. Bo zawsze trzeba myśleć kimś, nieprawdaż? Nie wolno myśleć samodzielnie. Kiedyś trzeba było myśleć Leninem, dziś pewnie trzeba Bartosiakiem, ale nie daj Panie Boże myśleć samodzielnie. Panska postawa śmierdzi mi wojskiem -tam tez nie wolno myśleć samodzielnie, tylko trzeba wykonywać rozkazy. Myślenie zwłaszcza samodzielne jest niepożądane i jako takie zwalczane jako czynność bez przyszłości.

            Owszem, dreamlinery LOTu mogły wykonać ten lot. Ale wtedy nie byłoby okazji do lansiku. Tak można było sobie cyknąć parę fotek i pokazać w kurvizji żeśmy mocarstwo som.

            Wschodnie satrapie tak robią. Ja czuje się zażenowany widząc po premiera RP uprawiającego propagandę sukcesu dla ciemnoty w stylu wschodnich satrapii. Przypominam, ze Rzad był przygotowany (to ze to propaganda sukcesu, ze zamiast środków ochrony osobistej kupiono węgiel celem uspokojenia związkowców górniczych, ze wyprzedano maseczki i inne środki ochrony, to ze nic nie było przygotowane a wszystko to typowo polska prowizorka i jakoś to będzie pominę…) Ktos wredny zapyta -ale skazany za kłamstwa prawomocnym wyrokiem Sadu premier chyba wcześniej mówił, ze zwarci, silni,gotowi i przygotowani… no przecież nie okłamałby swoich obywateli, nieprawdaż? Przypominam ze MM to jest w Europie nieliczacy sie osobnik, nie moze równać się nawet z tak miernym premierem jakim jest obecny premier UK. Nie mówimy juz o tym ze MM nie moze byc porownany do A.Merkel i jej czy to zdolności negocjacyjnych czy uznania i respektu nie tylko w UE ale i na Swiecie.
            MM -co pewnie mierzi – nie liczy sie poza PL. Jest politycznie mało istotny niczym premier Gabonu.

            Gdyby na tle tego Antonowa pokazał sie Putin, Kim Jong Un- zrozumiałbym. Wstyd, ze zrobił to premier europejskiego i demokratycznego kraju. No ale efekt propagandowy miał być i był. O nic więcej nie chodziło a wybory w tle.

            Przypominam ze sprzęt który antonowem został zorganizowany celem odstawienia szopki i pokazania sie p.o. premiera jako męża opatrznościowego – nie ma żadnych atestów. Czy to szmelc czy nie nie udowodniono tegoż, ale atestów dopuszczających ów sprzęt na rynek kraju nota bene unijnego brak.

            * Jasne, że mogły – ale nie o to w tym chodziło, tylko o przekaz komunikatu strategicznego… Sumując: twoje wodolejstwo “nierealny strategu” ma na celu podważanie i rozwadnianie bardzo twardego i wyrazistego widzenia świata, jakie daje Bartosiak wprowadzając Polskę w geopolitykę – czyli REALISTYCZNY układ gry światowej opartej o zasoby i interesy – a wyprowadzający Polaków z ckliwego sentymentalnego i naiwnego myślenia opartego o resentymenty historyczne i myślenie w kategoriach “przyjaźni” i obietnic – myślenia dotychczas tak skutecznie wykorzystywanego przez obcych graczy względem Polski.

            Jedno bardzo długie zdanie bez ladu składu – bez żadnych dowodów tylko prywatne osobiste wycieczki. Mickiewicz wielkim poeta był.

            *A twoje wypowiedzi “nierealny strategu” są kompletnie niemerytoryczne po wyciśnięciu wodolejstwa – warte tyle, co pogaduszki ad hoc filozofów podwórkowych przy budce z piwem…

            Co do wodolejstwa. Znalazłem w internecie taki oto cytat i podlinkowałem to moim 2 znajomym z WAT z informatyki. Ow cytat:

            Ja bym to krótko określił: zmiany winny być zasadnicze i przełomowe i wielowektorowe [ale zsynchronizowane – by wytworzyć maksymalna synergię] – pod SWOT dla Polski – dla maksymalizacji naszego wzrostu [z naciskiem na suwerenność i nadmiarowość strategicznych gałęzi] – działaniami skalkulowanymi w relacji koszt/efekt. Szczegółowe rozwiązania to na końcu – w zależności od przyjętej strategii wykonawczej.

            I wie Pan. Nazwali to pierdoletem. Od oficerskiego Epoletu. Nie określili się czy to znajduje zastosowanie w okolicy budki z piwem czy nie. To jest dopiero lanie wody. Duzo slow i zero jakiejkolwiek treści. Jeden zapytal czy napisal to bot – sztuczna inteligencja w wersji wczesnej bety.

            Problem jest tylko w tym, ze ten cytat to Panska twórczość. Lanie wody -w tym jest Pan dobry. Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli. Juz wole te mitologie i urojenia wielkosciowe ze tak byc musi, bo byc musi. Alternatyw brak

            Najuprzejmiej zobowiązuje sie nie dyskutować z Panem -to mój pierwszy i ostatni wpis do Pana. Z szacunku wobec Pana Wojczala i użytkowników. To, ze intelektualnie nie ma czego komentować pozwolę sobie przemilczeć. Nie mam zamiaru jednak robić z forum chlewu.

        1. a nie pomyśleliście,. ze to może być kręcone niczym sukces wstawania z kolan i kupno Condora?

          ze pieniędzy w kasie pustej najzwyczajniej nie ma – a zawsze się pretekst przyda. Ci co mieli zarobić i tak zarobią na nawet ewentualnych karach umownych za odstąpienie od kontraktu bądź jego redukcje.

          Szczegółów kontraktu nie podaje się do wiadomości publicznej. Byc może muszą kupić i już, być może nie… się wszystko na spokojnie zobaczy.

          Przypominam tez je w PL nie ma czefgos takiego jak opozycja- takich partaczy nie wolno nazywac tak wielkim slowem, choc pislam swoje za uszami ma, chociazby niszczenie trojpodzialu etc.

  2. Gazprom, wbrew pierwotnemu ostentacyjnemu zaparciu się, teraz zmienia zdanie, uznaje werdykt sądu arbitrażowego zawyżonej ceny gazu w tzw. kontrakcie jamalskim i zwróci PGNiG 1,5 mld dolarów. Zapewne odbędzie się to przez odpowiednie korekty w fakturach PGNiG. Ten fakt niby cieszy – ale strategicznie to bardzo groźny sygnał ostrzegawczy dla Polski – i polskiej armii. Bo to znak, że Rosja słabnie, chce [nawet kosztem prestiżu i „utraty twarzy”] zabezpieczyć sobie „czyste” pole i PR „wiarygodnego dostawcy” pod wszelkie negocjacje z klientami na węglowodory, ekonomia wymusza ustępstwa w zakresach strategicznych „lewarów” [jak gaz], które Kreml traktuje głównie jako polityczne środki nacisku. A to oznacza, że Rosja boi się skutków recesji – i przedkłada ekonomię dla podreperowania budżetu – i przez to dla podreperowania sytuacji wewnętrznej – kosztem polityki zagranicznej. Niestety – w takich razach na Kremlu następuje polaryzacja – i zwykle, gdy tylko załatają wewnętrzne problemy, wygrywa model „nadrobienia zaległości” oraz „ucieczki do przodu” dla wzmocnienia władzy i scalenia narodu wobec Kremla sukcesami siłowymi za granicą. Co prawda bardziej niż Polska w mojej ocenie zagrożona w Europie [bo obszary zagrożenia i gry siłowej Kremla to także „tradycyjnie” Azja Środkowa oraz szeroko rozumiany Kaukaz] jest Ukraina, Bałtowie i Finlandia. No i przede wszystkim Białoruś na „widelcu” jako osobny przypadek – już częściowo podporządkowana Kremlowi, zwłaszcza wojskowo. A anschluss Białorusi [oby tylko w rękawiczkach i z małą ilością ofiar] diametralnie zmieni sytuację Polski – i priorytety WP. Różne zagrywki i Chin i USA odwlekały latami ten anschluss – ale moim zdaniem jest nieuchronny – i nastąpi w ramach „ucieczki do przodu” w razie krytycznych problemów wewnętrznych Kremla. A te są raczej nieuniknione – i na pewno skumulują się w tym i pewnie przyszłym roku. Stąd można postawić hipotezę roboczą, że anschluss Białorusi nastąpi w ciągu ca 2-3 lat. Raczej „zegar zacznie tykać” od 2021, niż w 2020 – ale zobaczymy. Na pewno na Kremlu wszystkie opcje i scenariusze na stole – z wyprzedzeniem już teraz „dopinane” i rozpisywane operacyjnie do dyspozycji pod przyszłe decyzje. Dr Targalski nie ukrywa swej „Schadefreude” z tytułu narastających mocnych kłopotów Rosji [Geopolityczny Tygiel (odc.148) – „Radosna wiadomość – Rosja tonie z powodu koronawirusa” – https://www.youtube.com/watch?v=WjaX8lJ1PR8 ] – dla mnie to tylko przygrywka dla kontry Kremla, czyli wykorzystania atutów Kremla – siły – czyli kontra siłowej „ucieczki do przodu”, gdy tylko Kreml załata największe problemy recesji. Żebym był dobrze zrozumiany – wspólne [choć niezsynchronizowane] akcje Waszyngtonu i Pekinu dla wsparcia Białorusi mogą jeszcze odwlec nieco ten anschluss – ale im później nastąpi – tym będzie bardziej siłowy i krwawy. A wtedy Kaliningrad przestanie być de facto izolowaną enklawą [bo wsparcie z terenu Białorusi będzie o rzut kamieniem], a Polska będzie miała skokowo ścianę północno-wschodnią do obstawienia w obronie wobec armii rosyjskiej – z jej 1 Armią Pancerną Gwardii na czele.

  3. Analiza treści informacyjnych zawartych w tweecie Ambasador USA w Polsce z dnia 20 kwietnia w formie [powiedzmy że]

    Listu otwartego do ambasador USA w Polsce

    List ten jest odpowiedzią na tweet z dnia 20 kwietnia 2020 roku:

    „Georgette Mosbacher, @USAmbPoland, Apr 20.

    @FaktyTVN jest częścią rodziny @Discovery, amerykańskiej firmy notowanej na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku, której priorytetem jest przejrzystość, wolność słowa oraz niezależne i odpowiedzialne dziennikarstwo. Sugestie, że jest inaczej, są fałszywe.

    @FaktyTVN is part of the @Discovery family – a publicly traded US company listed on the NY Stock Exchange, committed to transparency, freedom of speech, and independent, responsible journalism. To suggest otherwise is simply false.”

    https://twitter.com/USAmbPoland/status/1252222029320912896?s=20

    Dla wygody osób nieobeznanych z zagadnieniem, pozwolę sobie na krótkie wyjaśnienie wydarzeń poprzedzających tweet oraz legendę poszczególnych uczestników.

    Uczestnicy:

    GM – Georgette Mosbacher, obecna ambasador USA w Polsce. To ona napisała feralnego tweeta.

    TVN – prywatna korporacja medialna działająca w Polsce (i tym samym w ramach polskiego prawa), nadająca w Polsce i w języku polskim. Dla potrzeb tego tej analizy przyjmijmy że, tak jak życzy sobie GM, jest to medium rzetelne, bezstronne, obiektywne i przekazujące wyłącznie sprawdzone i prawdziwe informacje. Ponownie w kontekście tego listu i analizy – jest to bez znaczenia.

    TVP – publiczna stacja telewizyjna w Polsce. Jak twierdzą niektórzy nie tyle publiczna co rządowa. Nie zamierzam w żaden sposób z tym stanowiskiem polemizować, ani dalej omawiać. Jest to w kontekście analizy po prostu bez znaczenia.

    Discovery – po przejęciu firmy TVN jest to obecnie korporacja macierzysta stacji TVN. I jak uważa GM wzorzec metryczny rzetelności dziennikarskiej. Ponownie, nie ma o co kruszyć kopii, przyjmijmy to za pewnik.

    Wydarzenia:

    W tygodniu poprzedzającym publikację tweetu publiczna polska telewizja TVP w kilku kolejnych reportażach i programach podważyła rzetelność, uczciwość (zarzucając kłamstwa i manipulacje) i obiektywność prywatnej stacji telewizyjnej TVN.

    https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/wiadomosci-krytykuja-fakty-i-tvn-justyne-pochanke-i-mariusza-waltera-przez-cztery-dni-piec-materialow

    Kilka dni później do sporu pomiędzy stacjami telewizyjnymi włączyła się ambasador USA publikując swój tweet.

    1. Moje pierwsze i najważniejsze pytania do GM

    **Na jakiej podstawie ambasador USA w Polsce przyznała sobie prawo do wtrącania się w wewnętrzny spór pomiędzy dwoma polskimi firmami? I tym samym na jakiej podstawie GM przyznała sobie prawo do wtrącania się w wewnętrzne sprawy Polski?**

    Właściwie można by zakończyć ten list i tę analizę już tutaj. Tymi dwoma pytaniami. Niemniej pozostawiłoby to pewien niedosyt, tweet GM prosi się jeszcze bowiem o wiele kolejnych pytań. Które tylko być może doczekają się odpowiedzi ale na pewno powinny zostać zadane.

    **Na jakiej podstawie ambasador USA poucza Polskę/inne kraje na temat tego co jest a co nie jest rzetelnym dziennikarstwem i kogo wolno a kogo nie wolno krytykować?**

    W momencie w którym GM włączyła się w spór pomiędzy TVP a TVN wystawiając telewizji TVN certyfikat rzetelności (poręczany przez USA jako państwo, zaraz do tego wrócę), w sposób pośredni przyznała sobie prawo do decydowania o tym jakie podmioty i firmy mogą być krytykowane a jakie nie. I kto może krytykować a kto nie może.

    Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest oczywiście jawne naruszenie suwerenności Polski. Naruszenie zresztą kolejne, poprzedzone wieloma wcześniejszymi naruszeniami.

    Niemniej warto wskazać też inny aspekt:

    Prawo do wolnej i nieskrępowanej wypowiedzi i krytyki jest jednym z fundamentów USA. W takiej czy innej formie „freedom of speech” jest sztandarowym hasłem pod którym Stany Zjednoczone Ameryki uzyskały światową hegemonię i pod którym ją utrzymują. Sama Mosbacher odwołała się do „freedom of speech” w feralnym tweecie.

    20 kwietnia 2020 roku ambasador USA Mosbachor nie tylko pozwoliła sobie na podkopanie tego fundamentu ale zrobiła to w imieniu Stanów Zjednoczonych Ameryki a nie własnym. To nie był prywatny tweet GM, to był oficjalny tweet ambasadora USA w Polsce i tym samym oficjalne stanowisko USA w sprawie.
    Coś co dla wielu, jeśli nie setek milionów obywateli Stanów Zjednoczonych jest jednym z fundamentów USA jako kraju, narodu i społeczeństwa, powodem do dumy i/lub prawem które uważają za podstawowe i niezbywalne – dla GM jest kompletnie nieistotne.

    Proszę zauważyć że GM udało się naruszyć suwerenność Polski, równocześnie obrażając wielu jeśli nie większość obywateli USA. Swego rodzaju osiągnięcie na pewno to jest.

    Są zresztą i inne aspekty które na chwilę obecną nie wymagają omawiania, niemniej warto je zasygnalizować. Otóż bez wątpienia stanowisko i postawa GM i USA zostało dostrzeżone przez państwa trzecie.

    Na koniec zachowałem aspekt najśmieszniejszy. Kolokwialnie rzecz ujmując: GM domaga się poszanowania wolności wypowiedzi w formie tweetu kneblującego wolność wypowiedzi i prawo do krytyki.

    2. Obrona interesów amerykańskiej korporacji

    Zasadniczo obrona interesów firm amerykańskich czy promowanie firm amerykańskich przez ambasadora USA w danym kraju nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie. Pewne wątpliwości natury etycznej i prawnej zaczynają się przy dyskretnym bądź mniej dyskretnym pomaganiu firmom ze swojego kraju. Niemniej i tutaj pozostańmy w realnej rzeczywistości i ze spokojem przyznajmy że w końcu „it’s all about business after all”.

    Jednakże czym innym jest którekolwiek z powyższych a czym innym skrajnie bezczelne i bezprawne żądanie PRZYWILEJÓW dla wybranych firm i korporacji. Jako że GM ma już na tym polu spore „dokonania” to przypomnijmy je pokrótce:

    – interwencja GM w sprawie Roche/Genetech
    – interwencja GM w sprawie podatku cyfrowego
    – interwencja GM w sprawie korporacji Uber

    https://wprawo.pl/ambasador-usa-interweniowala-w-ministerstwie-transportu-ustawa-pod-dyktando-mosbacher/

    https://www.bankier.pl/wiadomosc/Mosbacher-o-podatku-cyfrowym-7830352.html

    Takich wymuszeń przywilejów było znacznie więcej, jednak wystarczy wspomnieć te powyższe.

    Otóż w każdym z powyższych przypadków polski rząd, wbrew polskim interesom i wbrew początkowym zamierzeniom zmieniał prawo na korzyść korporacji amerykańskich/rezygnował ze swoich zamierzeń. W każdym z powyższych przypadków zmiana następowała po interwencji GM. Podkreślę jeszcze raz – GM wymuszała na polskim rządzie, a tym samym na Polsce, PRZYWILEJE dla wybranych korporacji zarejestrowanych w USA.

    Pozwolę sobie teraz wskazać inny aspekt poza tym najbardziej oczywistym.

    Czy GM robiła to w interesie USA? Formalnie tak. W praktyce przeciętny obywatel amerykański raczej nie odnosi wielkich korzyści z działalności Amazona. Korporacji która jest bodajże najpotężniejszą obecnie firmą świata. I płaci mniej w podatkach niż przeciętny obywatel USA. Podobnie z interwencją w sprawie refundacji (czyli zapłacenia przez Polskę za każde użycie) bardzo drogiego i umiarkowanie skutecznego leku firmy Roche. Na pewno przyniosło to korzyści korporacji Roche. Przeciętnego obywatela amerykańskiego raczej nie należy jednak pytać czy też się cieszy tym, okupionym naruszeniem suwerenności Polski, sukcesem korporacji Roche. Przeciętny obywatel amerykański może być bowiem cukrzykiem. A ceny insuliny w USA (gdzie nie ma opłacanej przez państwo powszechnej opieki medycznej) osiągnęły właśnie poziom gdzie ludzie zaczynają umierać na cukrzycę bo ich nie stać na insulinę. Ku chwale akcjonariuszy Roche! A na pewno ku dywidendzie.

    Zatem zwykli obywatele USA żadnych specjalnych korzyści z tych interwencji nie odnieśli. A co z USA jako państwem? Otóż każda z tych interwencji podkopywała prestiż USA i „miękką siłę oddziaływania” USA. GM wymuszała na polskim rządzie przywileje dla wybranych firm amerykańskich kosztem prestiżu relacji wzajemnych oraz autorytetu i wiarygodności USA jako strategicznego sojusznika i partnera Polski. Założenie że długookresowy koszt dla USA będzie gigantyczny osobiście uznałbym za kalkulację BARDZO optymistyczną.

    Fakty: ambasador Mosbacher wielokrotnie wykorzystywała powierzone sobie stanowisko do wymuszania przywilejów dla wybranych korporacji zarejestrowanych obecnie w USA. I za każdym razem osiągała cel wykorzystując w tym celu prestiż i autorytet USA i gorliwość polskiego rządu do uznawania interesu USA i pomagania USA. Nasuwającą się konkluzję że jesteśmy państwem neokolonialnym i nie mamy żadnej suwerenności jednak sobie daruję. Wrócę do tego w ostatnim akapicie.

    Pytania do GM:

    Czy jak każemy Google i Facebookowi płacić podatki tak jak płacą je polscy obywatele i polskie firmy to USA wyśle lotniskowce na Bałtyk?

    Czy amerykańscy marines będą chętnie umierać za prawo Facebooka, Amazona i Roche do oszukiwania Polaków? I Amerykanów? Czy rodziny poległych dostaną karty Amazon Prime?

    A przede wszystkim: jak zwykły obywatel amerykański, lojalny wobec swojego kraju, zareaguje na wiadomość, że ambasador GM uznała wymuszenie na Polsce przywilejów dla filii Uber Eats za zdecydowanie ważniejsze niż geopolityczne interesy USA, gospodarcze interesy USA, polityczne interesy USA, miękką siłę oddziaływania USA i wiarygodność USA jako państwa?

    Właściwie to sposób w jaki GM „broni interesów” firm amerykańskich w Polsce przynosi ewidentne straty USA jako państwu, większości firm amerykańskich działających w Polsce (tym które są dobrze zarządzane i nie potrzebują interwencji ambasadora USA żeby osiągać zyski), obywatelom amerykańskim a przede wszystkim Polakom i Polsce. Korzystny jest wyłącznie dla kilku wybranych korporacji zarejestrowanych w USA.

    Tweet GM w którym w sposób wtrąca się ona w wewnętrzne sprawy Polski, formalnie w obronie korporacji Discovery a w rzeczywistości chyba tylko żeby pokazać na jak wiele może sobie pozwolić, w sumie doskonale wpisuje się w ten trend działalności GM.

    Należy podkreślić że promowanie rodzimych firm jest jak najbardziej zrozumiałe. Podobnie jak pomaganie rodzimym firmom i obrona interesów rodzimych firm. Dlatego jako absolutne minimum proponuję natychmiastowe wykopanie z Polski Ubera, nałożenie podatku cyfrowego, wycofanie leku firmy Roche z listy leków refundowanych. Dodatkowo przywrócenie podatku od kopalin w pełnym wymiarze, całkowite zablokowanie firm amerykańskich i kanadyjskich próbujących dobierania się do polskich złóż miedzi i nie tylko (firmy obce nie oferują żadnej wartości dodanej, KGHM doskonale sam poradzi sobie z eksploatacją złóż, nie jest też wymagana jakakolwiek technologia której jeden ze światowych liderów w dziedzinie górnictwa srebra i miedzi jakim jest KGHM by sam nie miał bądź potrzebował, wręcz przeciwnie, to firmy obce potrzebowałyby pomocy specjalistów z KGHM) – po prostu tak jak republika czeska wykopała firmę amerykańską próbującą przejąć ich złoża cezu. Sugeruję również zbadanie gdzie trafiło kilkanaście MILIARDÓW złotych ukradzionych koncernowi KGHM w ramach tzw. afery Sierra Gorda (mam na myśli zarówno kopalnię SG jak i kopalnie kanadyjskie). I oczywiście rozliczenie kradzieży dwóch zakładów PZL przez pewną firmę amerykańską oraz afery Skytruck. Powyższe działania będą absolutnym MINIMUM obrony naszych POLSKICH interesów. Która zostanie zapewne przyjęta przez USA z pełnym zrozumieniem. W końcu It’s all about business after all.
    .
    A gdyby jednak USA nie chciały tego zrozumieć to też mnie specjalnie nie zmartwi. W końcu ja dbam o moje interesy i interesy mojego kraju. Interesy firm obcych i krajów trzecich mało mnie obchodzą.

    III. Rzetelne dziennikarstwo

    Cóż, przypominam że GM jako ambasador USA wyraziła oficjalne stanowisku USA jako państwa. Poniższe informacje będą zatem jedynie przytoczeniem rzetelnych dziennikarskich ustaleń TVN:

    Otóż, Donald Trump nie jest legalnie wybranym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Wybory zostały bowiem sfałszowane a Donald Trump tym samym stanowisko zdobył wyłącznie w wyniku oszustwa wyborczego. Tym samym Donald Trump to oszust, przestępca i krzywoprzysiężca.

    https://twitter.com/PatrykJaki/status/1252266270285803520?s=20

    Mógłbym oczywiście kontynuować listę ale sobie daruję, ze względów gastryczno-estetycznych. Jeśli ktoś ma jednak ochotę:
    https://dziendobry.tvn.pl/a/trump–wykorzystuje-leki-amerykanow
    https://tvn24.pl/wideo/czy-donald-trump-jest-kandydatem-o-jakim-marzyli-republikanie,1527375.html
    https://tysol.pl/a26423–video-Przypominamy-amb-Mosbacher-co-J-Pienkowska-mowila-w-TVN-o-wyborze-Trumpa-Co-teraz-bedzie-

    Pytania do GM:
    Czy faktycznie oficjalnym stanowiskiem USA jako państwa jest, że prezydent USA jest nielegalnie wybranym dyktatorem?

    Co do rzetelnego dziennikarstwa stacji Discovery to mam do GM kolejne pytanie:

    Czy syrenki mają amerykańskie obywatelstwo? Gdzie USA je ukrywa? Jak globalne ocieplenie wpływa na Megalodony?

    Nawiązuję do rewelacji „rzetelnych dziennikarzy” z Discovery które do tej pory wywołują rozbawienie biologów morskich, niemniej nie chcę kontynuować wątku ani podrzucać linków. Najlepiej żeby świat o tym przykładach „rzetelnego dziennikarstwa” jak najszybciej zapomniał.

    IV. Pytanie dodatkowe:

    Czy certyfikat rzetelności dziennikarskiej wystawiony przez GM w imieniu państwa USA stacjom TVN i Discovery obejmuje również CNN?

    Jeśli nie to dlaczego?

    To tyle jeśli chodzi o pytania i list otwarty. Niemniej dla potrzeb analizy warto zauważyć jeszcze kilka faktów:
    Być może Polska jest już pozbawioną suwerenności neokolonią. Być może GM nie przyznała sobie sama funkcji namiestnika USA a taką funkcję oficjalnie otrzymała. Niemniej nie dowiemy się tego dopóki nie spytamy o to wprost. A samo GŁOŚNE zapytanie zmusi USA i nie tylko USA, do zajęcia konkretnego stanowiska. I pomoże nie tylko nam Polakom ale i paradoksalnie również Amerykanom. Mam bowiem dziwne wrażenie że:

    1. Jeśli nawet jesteśmy neokolonią, to ktoś zapomniał powiedzieć o tym nie tylko nam ale i obywatelom USA. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

    2. Może się jednak okazać że USA ceni sobie sojusz z Polską wyżej niż lokalne zyski firmy Uber. Oczywiście nie naprawi to szkód już wyrządzonych przez GM (oraz innych) niemniej pozwoli USA jako państwu podjąć kroki w celu skorygowania błędów i naprawy relacji.

    3. Pozwoli to innym krajom na ocenę wiarygodności i rzeczywistych celów USA. Jak i Polski.

    4. Pozwoli obywatelom amerykańskim na ocenę sytuacji USA jako państwa i obywatelom polskim na ocenę sytuacji Polski.

    4. Prawda jaka by nie była, jest lepsza niż iluzja.

    +bluefrost18

    1. Prawda w obliczu bezwzględnej siły jest Iluzja.
      Nie chodzi mi bynajmniej o 30 dniowe prowadzenie działań wojennych bez zgody Kongresu USA.

      Prawda czy etyka ma znaczenie marginalne wobec faktów dokonanych.

      Popatrzmy na historie. Kogo obchodzi chociażby POTUS Bush młodszy, co razem z Blairem napadł na Irak rzekomo posiadający bron CH. ( Saddam bron Ch. miał od USA, vide konflikt iracko-irański)
      Majatek Donalda Rumsfelda po całej operacji. Rola Halliburton, Academy/Blackwater etc.

      Kogo obchodzą problemy podatkowe Trumpa z Internal Revenue Service. Kogo obchodzą poszlaki z Lolita Express i wyspa pedofilów. Nikogo. To nie ma znaczenia. Historie piszą zwycięzcy.

      Nie rozdrabniajmy sie nad POTUS bo to może być łajdak i kryminalista. Skupmy się na tym co można zrobić, aby być traktowanym przez „imperium wolności„ jak partner.

      Przypominam ze ustawa 447 czyli Justice for Uncompensated Survivors Today Act of 2017 – została uchwalona w kwietniu 2017.

      Przypominam ze GM objęła urząd 6 września 2018. Zawsze przed akredytacja ambasadorow informuja sie strony o tym kto bedzie owym, by uniknac niezrecznosci i by sprawy zalatwic kurtuazyjnie.

      USA dalo PL policzek juz wtedy, co zrobily polskie wladze? Przeciez mozna bylo w pewien sposob w kuluarach powiedziec dyplomatycznymi kanalami – sluchajcie, nie da rady, jest w PL kojarzona z postawy wybitnie proizraelskiej i nie zgadzamy sie, bo bedzie ze my serwilizmem podszyci… Nic sie nie stalo. Akredytowana, zatwierdzona.

      Jest sobie strona ww – media rozpisuja sie ze to strona zalozona przez Konfederacje. Strona http://lobbingmosbacher.pl/ podobno jest konfederacka.

      GM juz w pierwszej sprawie – jej interwencji na rzecz wpisania lekow amerykanskiego producenta na polska liste lekow refundowanych – gdyby PL była Państwem Suwerennym – to GM otrzymala by note ze jest persona non grata i po sprawie.

      Natomiast GM wydaje sie byc namiestnikiem. Ona sobie robi co chce a PL nie reaguje.

      To nie wina GM bo ona wykonuje prace w interesie amerykańskiej racji stanu a nie polskiej.

      Czy ambasador jest odwolywany na konsultacje, czy sa riposy dyplomatyczne -nie, jest milczenie. Odpowiedzia na plucie w twarz jest udawanie, ze deszcz pada.

      Pamietacie co powiedzial Katz o polskim wyssanym z mlekiem matki antysemityzmie? Gdyby PL byla panstwem powaznym, suwerennym a nie bantustanem – to po pierwsze nie odwazylby sie tak powiedziec.

      A gdyby mu sie wyrwalo to po interwencji polskiego MSZ najpierw przeprosilby, a potem podalby sie do dymisji. Jednak znowu bylo cichutko, choc suwerenne Panstwo Polskie po takim znieslawieniu uznaloby Ambasadora Izraela za persona non grata.

      Dlaczego tak jest?

      Premier RP dwa razy zmuszany byl wyrokiem sadu do sprostowania bo klamal. Niczym satrapa wschodni pokazal sie w propagandowym spocie – gdzie za chinskie dziadostwo ze sfalszowanymi certyfikatami zaplacono pieniedzmi spolek Skarbu Panstwa tylko po to by polansowac sie przed kamerami… toz to groteska
      Minister Spraw Wewnetrznych i Administracji to ulaskawiony przestepca.
      Minister Obrony to dyletant karierowicz.

      patrzac na obecne wladze to sa to miernoty z grupy Pieniadze i Stolki. Taki Rzad ma miec respekt na arenie miedzynarodowej? Przeciez to jest poziom Malawi. Skoro PL sama sprowadza sie do poziomu Malawi, to jest traktowana niczym Malawi.

      Przypominam ze sluzby USA dokladnie wiedza, kto z polskich politykow ile zdefraudowal i ile ma gdzie pochowane. Czy przy wladzy jest tak zwana opozycja czy pislamisci, wszyscy zgodnie w duchu serwilizmu usluguja USA. Jak Radek Sikorski stwierdzil o robieniu laski i murzynskosci.

      Jesli chlopcy w PL nie beda wykonywac polecen, to nagle wyplyna jakies dokumenty a la Panama Papers. Moze wyplynie rozmowa telefoniczna z Tupolewa i caly mit smolenski padnie starty w proch, moze wyjda jakies dokumenty, ktore zmienia w PL wiele karier.?

      To by tlumaczylo ten serwilizm, bo GM wykonuje jednego Tweeta i nagle Kurvizja zapomina o TVN. GM pisze list i juz lek jest na liscie refundowanej.

      USA nie musi robic niczego. Czy obecne wladze czy poprzednie nie widza sie w innej roli jak amerykanskiego podnozka i w duchu serwilizmu nadskakuja. Pislam czy opozycja przesciguje sie tylko w licytacjacvh kto do PL sciagnie bardziej i wiecej zolnierzy USA, nie myslac w ogole o tym, ze USA bedzie w PL bronic i reprezentowac interesow USA.

      USA moze zaszkodzic polskim politykom w sposob nieoficjalny za pomoca wspomnianych dzialan lub oficjalny. USA slaba PL rozgrywa dezintegracje UE. Polska jako slugus jest potrzebna USA do dalszej dezintegracji slabej UE. PL wykonuje polecenia i bedzie je wykonywac.

      GM moze sobie robic jak namiestnik, bo ma karty przetargowe. Jak sie polsc ypolitycy postawia i nie beda wykonywac polecen to mozna za pomoca amerykanskich agencji ratingowych obnizyc PL ratingi do poziomow smieciowych, mozna zrobic sankcje na wybranych politykow, ktorzy nie bneda chcieli wspolpracowac na amerykanskich zasadach, mozna zrobic liste politykow polskich nie przestrzegajacych zasad demokratycznych, ktorym zamrozi sie aktywa wszedzie gdzie sie da a komukolwiek ze wsolpracujach z nimi firm dolozy sie sankcjami. USA ma bardzo wiele oficjalnych mozliwosci zdyscyplinowania PL. Tu PL jest proxy i musi sie sluchac, i mowic – Yes Sir! Mozna znowu skasowac progra braku promes wizowych, mozna wylaczyc polsie F16, skasowac sprzedaz F35, wykluczyc PL z NATO neiformalnie zamrazajac PL dostep do zrodel wywiadowczych.

      Tu mozna pisac godzinami co USA moze zrobic PL celem dyscyplinowania swojego „partnera„

      Polscy politycy drza przed USA wiec USA traktuje PL jak Malawi. Gdyby polscy politycy byli uczciwi to nie mieliby az takiego stresu. Wiec jak USA ma na nich haki i nimi steruje to polsc ypolitycy beda na amerykanskie zawolanie realizowac w Polsce interesy czy USa, czy jak USA zechce – interesy partnerow USA. Miejsce w szeregu pokazywane na kazdym kroku. Jak chlopiec bedzie grzeczny to krzeslo dostanie w bialym domu,aby mogl podpisac wasalny akt. Jak nie bedzie grzeczny, to podpisze na stojaco. Smile.

      Taka jest rola wasala. Pan każe, sługa musi. To tylko biznes, to nic osobistego. Jak USA napisze nowy plan pokojowy dla Europy to PL odda Niemcom czy Pomorze czy Slask i jeszcze politycy polscy beda sie usmiechac.

      Slabosc rodzi agresje. PL jest slaba wiec dlatego jest traktowana tak, jak jest traktowana.

    1. Fajny papierek, w sam raz na powieszenie w klopie. Ile tych strategii już było? Co z nich zrealizowano?
      Jak tam modernizacje T-72 muzealnych, jak z obrona przeciwlotnicza, jak z innymi rzeczami? NIK np. opublikowal raport ze…. https://www.defence24.pl/krytyczny-raport-nik-o-wojsku-blaszczak-calosc-wyglada-inaczej

      W papiery mozna wpisac miotacze antymaterii. A tymczasem kryzys nadchodzi, Swidnik ma do pislamu pretensje powoli, zobaczymy czy nie zalatwia jedynego perspektywicznego na poziomie zakladu prywatnego z Ozarowa…

  4. https://www.tygodnikprzeglad.pl/slabi-rozdarci-niegotowi/?fbclid=IwAR14A-3Q7eKTZjFH_ho7u6lyKECbxrv-ui2HG9cCvr9PwJ7-Q2Uu0BUCMQI

    podobnie jak inny wojskowy – jak ten general od Holowni…

    Jak sa u koryta i pobory sa to im nic nie przeszkadza, jak ich od koryta oderwa to nagle zaczynaja widziec, czego latami nie widzieli.

    Szef sztabu generalnego wystrojony jak choinkja z lampasami zajmuje sie zwalczaniem ostatnich niepewnych politycznie i klasowo w armii, bo nia nie dowodzio, dowodztwo mu odebrano. Kolejny karierowicz,

    zle sie dzieje w panstwie dunskim…

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *