Rosja słabnie – dlatego wywoła wojnę

Zapraszam do odsłuchu nowego nagrania audio. Po 2022 roku Moskwa może stracić kontrolę nad eksportem gazu, w Rosji spadnie wydobycie ropy naftowej, zaczną się problemy demograficzne, gospodarcze i społeczne. Ludzie na Kremlu o tym wiedzą. I szykują się na ostrą grę.

 

Nagranie jest rozwinięciem wcześniej napisanego tekstu pt.:

Do 2022 roku Rosja wywoła wojnę w Europie lub na Bliskim Wschodzie

pozdrawiam

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

48 komentarzy

  1. Zanim dojdzie do jakiś nerwowych ruchów trzeba poczekać aż przewali się pandemia koronowirusa (na inwazję zdecydują się najwyżej fanatycy albo wariaci) na tereny zainfekowane. Już teraz wiadomo, że to jest game changer na miarę Czarnej Śmierci.

    1. Game changer? Ten wirus jest tylko groźny dla osób starych z chorobami przewlekłymi. Większa panika niż jest on groźny. Sama grypa spowodowała więcej śmierci niż ten wirus.

      1. (…)Większa panika niż jest on groźny.(…)
        Skoro tak to dlaczego stanęła fabryka świata, Włochy w Lombardii wprowadziły masowe ograniczenia wolności (czyli prawa gwarantowanego Konstytucją), a u nas Duda uruchomił procedurę do złudzenia przypominającą procedurę wprowadzania stanu wyjątkowego?

  2. @JSC – 100% racji – jest wyraźne rozdarcie między oficjalnie przyjętymi wskaźnikami stopnia śmiertelności względem totalnych w skali i drastycznych środków likwidacji tej epidemii, co praktycznie unieruchomiło ekonomicznie Chiny. Śmiertelność oficjalnie jest na poziomie 3,4%. To o rząd wielkości więcej, niż dla grypy [ok. 0,4%], jednak i to nie powinno być przyczyną aż tak drastycznych działań, skoro koronawirus ma zabijać podobno ludzi starych i osłabionych. Oczywiście w przypadku 1,4 mld ludzi w Chinach oznacza to [przy 100% zarażeniu wszystkich] 47 mln ofiar – ale z punktu widzenia władzy w Pekinie – oznaczało by to [patrząc makroekonomicznie] “korzystne” usunięcie grupy demograficznej o najniższej produktywności i jednocześnie generującej najwyższe koszty utrzymania i opieki. Czyli efekt makro byłby “pozytywny” – wyrównujący coraz bardziej niekorzystny rozkład demograficzny ludności w Chinach [czyli następstwa polityki “jednego dziecka”]. W takim układzie drastyczne wstrzymywanie “fabryki świata” nie ma sensu dla Chin – co najwyżej pewien sens [np. ze względu na ryzyko wielkiego buntu-rewolucji] miałoby izolowanie z grupy pracowników właśnie ludzi starszych i osłabionych – czyli max 5% pracowników – przy jednoczesnym możliwym zwiększeniu tempa produkcji i usług przez pozostałych.Teorie zwane spiskowymi mówią o wywoływaniu przez koronawirusa skutków podobnych do HIV [drastycznego obniżenia odporności organizmu na choroby], o wielokrotnych nawrotach koronawirusa, za każdym razem coraz cięższej itp. Moim zdaniem nie znamy istotnych informacji nt koronawirusa i na temat związanych z nim działań pod stołem – być może także działań zaplanowanych. Są i takie teorie, niejako “w drugą stronę”, że w ten sposób Pekin testuje bardzo twardo ekspozycję Zachodu na wstrzymanie dostaw z Chin i Pekin gra na wywołanie domina kryzysu – np. by wywołać zapaść Wall Street i City i innych centrów finansowych Zachodu – przez twarde lądowanie i zasadniczą globalną korektę urealnienia wyceny pieniądza [zwłaszcza dolara] i akcji/obligacji i innych “aktywów” finansowych do realnych dóbr – których dysponentem jest Pekin. W wersji “soft” – było by to “tylko” pretekstem dla Chin, by w ramach sytuacji nadzwyczajnej Pekin mógł ogłosić czy dewaluację juana, czy szerzej zastosowane inne metody rozliczeń [które docelowo zastąpią dolara] – wg dyktatu Pekinu. USA generalnie już przed koronawirusem weszły w politykę dławienia dostępu dolara Chinom – cała wielka akcja z koronawirusem może być na to odpowiedzią. Drzewo poznamy po owocach – czyli po sumarycznej zmianie statusu Chin, USA i Zachodu. Moim zdaniem na razie wszystkie opcje na stole – i te skrajnie pesymistyczne i te oparte na koronawirusie jako medialno-propagandowym czynniku i pretekście dla szokowej zmiany zasad wielkiej gry. Na pewno Pekin testuje teraz w wielkiej skali system kontroli społeczeństwa – by go rozwinąć i udoskonalić na przyszłość. A i reszta graczy przygląda się temu uważnie – i buduje swoje plany intensyfikacji “zabezpieczenia” społeczeństw. Choćby na naszym podwórku przykładem może być “lex coronavirus” – z bardzo kontrowersyjnymi aktami prawnymi ubezwłasnowolnienia obywateli.

      1. Obawiam się, że nawet z poprawkami “lex coronavirus” czyni niebezpieczny precedens do narzucania ograniczeń obywatelskich – odgórnie i siłowo – czyli tworzy się system myślenia jak za komuny – narzucania przymusowych działań “tylko” jednostkom [choć to z jednostek składa się całe społeczeństwo] w imię “dobra wyższego ogółu” – gdzie w imieniu owego “ogółu” występuje aparat państwa. Owszem – gdy gra międzynarodowa staje się coraz twardsza, to państwo albo nieuchronnie twardnieje – albo znika. Tego problemu nie unikniemy – dlatego wzywam do dysputy i stworzenia remediów zawczasu. Wzrost kompetencji organów instytucjonalnych państwa – winien być kontrowany zwiększoną oddolną i masową kontrolą społeczną – z całym instrumentarium egzekucji koniecznych działań wynikających z tej kontroli. Tymczasem pod tym względem “lex coronavirus” jest grą do jednej bramki – nadając jednokierunkowo prymat i bezkarność i brak kontroli działaniom rządu i instytucji państwa – względem społeczeństwa. Prawidłowy model to PROPORCJONALNIE większa masowa i transparentna kontrola [niezależna od instytucji państwowych] w odpowiedzi na większe uprawnienia państwa. Ta kwestia wzajemnego balansu i kontroli, powinna być tematem non-stop w dyskusji nt polityki wewnętrznej państwa. I to z każdym rokiem – dyskusja winna być coraz bardziej zasadnicza i coraz bardziej przełożona na konkrety – proceduralna i wykonawcza – nawet umocowana w Konstytucji RP [wraz z innymi, moim zdaniem koniecznymi zmianami zasadniczymi – choćby wpisania obligatoryjności referendów, uwolnienia emisji złotówki, czy zapisu wyższości prawa RP nad unijnym – jak to mają Niemcy] .

        1. Do prowadzenia skutecznej gry miedzynarodowej konieczna jest struktura Państwa oparta na silnym organie decyzyjnym i wykonawczym.Pełna zgoda ale do tego potrzebne są : kompetentne organ zarządzający, dobry i niezależny wywiad , skuteczne narzędzia wewnetrzne i zewnętrzne do prowadzenia takiej polityki. Model który proponujesz zakłada również kompetencyjny organ kontrolny ze swoimi skutecznymi narzędziami do prowadzenia i egzekwowania takiej kontroli
          ale to może sie udac tylko w społeczeństwie świadomym i odpowiedzilanym natomiast nie widze na to szans w aktualnym zasobie pokoleniowym i społecznym w Polsce .

          1. Presja sytuacji bardzo szybko zmienia aktywność społeczeństwa i bardzo szybko niemożliwe TERAZ staje się możliwe JUTRO. Rzecz w tym, by ZAWCZASU rozpoznać trendy i wypracować wszelkie plany ewentualnościowe, by przed “godziną W” nie kopać studni do pożaru, by nie miotać się rozpaczliwie od ściany do ściany, tylko mieć gotowe spójne całościowe plany w ręku do realizacji przy pełnej akceptacji [a nawet presji] społeczeństwa. To właśnie widzę jako długofalowy podstawowy cel np. StrategyAndFuture czy Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego wszelkiego rodzaju ośrodków, portali/vortali i blogów, jak np. ten Pana Krzysztofa. 700 tys odsłon mówi samo za siebie, zresztą w tych sprawach ważna jest jakość ludzi i ich myślenia – a nie ilość.Oceniam, że jest dosyć zainteresowanych i aktywnych ludzi odpowiedniego formatu i kompetencji i jest wystarczająco sprawna komunikacyjna bazowa struktura sieciowa dla wytworzenia tych analiz i planów – oddolnie. Państwa polskiego, ani struktur, ani instytucji nie było w 1918, ale było przygotowanie ZAWCZASU na odpowiedni moment do działania – wiele różnych sił i struktur zadziwiająco spójnie i sprawnie dokonały wielkiej zmiany odrodzenia państwa – w bardzo trudnych warunkach.

  3. Jak ktoś ma dosyć koronawirusa to może teraz zająć innym zawodnikiem walczący o jedynki w gazetach… nowa migrantów z Bliskiego Wschodu idąca na Grecję… https://info.wiara.pl/doc/6192562.Turcja-Grecka-straz-przybrzezna-strzelala-do-migrantow i za ich pośrednictwem batalia o Idlib… https://www.defence24.pl/rosyjskie-ataki-na-idlib-turcja-stracila-14-dronow-i-odpowiada-ogniem-analiza i https://www.defence24.pl/syryjskie-bombowce-zestrzelone-przez-tureckie-f-16

  4. Panie Krzysztofie, mając na uwadze całą przedstawioną przez Pana sytuację dotyczącą ewentualnego rozlokowania wojsk rosyjskich na Białorusi i wynikających z tego konsekwencji dla Ukrainy (a w szerszym kontkecie dla całego rejonu, w sposób jaki Pan to przedstawił), zastanawiam się czy ten białoruski “szach mat” nie okazałby się jedynie “szachem” w sytuacji gdyby Amerykanie rozlokowali po prostu kilka swoich dywizji na terytorium samej Ukrainy. W takim wypadku jakikolwiek atak na Ukrainę byłby w zasadzie atakiem na US o konsekwencjach czego nie muszę się chyba rozpisywać. Mając na uwadze że USA jest nie tylko faktycznym ale i takze oficjalnym gwarantem bezpieczeństwa Ukrainy (razem z UK i Rosja na podstawie umowy o rozbrojeniu Ukrainy z broni atomowej) ulokowanie wojsk USA na Ukrainie nie powinno być szczególnie trudne do uzasadnienia na arenie polityczno- dyplomatycznej. Putin oczywiście dostałby szału ale chyba nie rozpętałby III wojny światowej…

      1. Na pierwszy rzut oka sytuacja z bazami w Iraku wydaje się rzeczywiście podobna, jeśli jednak głębiej przyjrzeć się specyfice iranskiego ataku to trudno byłoby na jego podstawie wyciągać wnioski nt ewentualnego ataku na amerykanskie bazy w innych cześć ich świata, w tym na hipotetyczne bazy na Ukrainie. Jestem pewny że sam byłbyś w stanie wymienić przynajmniej kilka, kilkanaście argumentów czemu tak jest. Stad ponawiam pytanie, sformułowane może nieco inaczej – jaka mogłaby być reakcja Rosjan na rozlokowanie duzych sił US na terenie Ukrainy? Czy w takiej sytuacji mieliby jakakolwiek możliwość ” zdobycia” Kijowa? Czy rzeczywiście mogliby zaatakować bazy/ jednostki US rakietami manewrujacymi (i z jaką reakcja ne strony US na takie działania?)?

        1. Wg. mnie Rosjanie nie muszą od razu przeć do Kijowa… Prawdopodobnie wystarzczy im dotrzeć do Dniepru i następnie domknąć obszar pomiędzy tą rzeką i Nadniestrzem (daj im Odessę, a na pewno się napalą).
          Po czymś takim zostanie pozbawiony atutów gospodarczych kadłubek otoczony wrogami, a do tego z wielkim obciążeniem w postaci Czarnobyla. Po czymś takim wystarczy poczekać na jego wykrwawienie i upadku wszystkiego, za co Zachód byłby skłonny walczyć… zwłaszcza w regionie Prypeci.

  5. Analiza jak z podręcznika geopolityki. Dodam, co już było wcześniej zgodnie zaznaczane w dyskusji, że dla Rosji idealnym kandydatem w Europie do uderzenia jest także Finlandia. Słaba demograficznie, długa 1400 km granica nie do obrony, państwo nie będące w NATO, ale jednocześnie mające bilateralny “złoty sojusz” z USA, jest także członkiem NORDEFCO, w którym są państwa NATO [Norwegia i Dania]. Czyli idealny kandydat na testowe uderzenie w “sojusz arktyczny” – i pośrednio – także uderzenie w NATO – i w wiarygodność USA . Szczególnie, że Finlandia podjęła decyzję o wydobyciu uranu na swoim terytorium, oraz całego suwerennego łańcucha przemysłu uzdatniania Yellow Cake – de facto chce zyskać pole do przejścia na pozycję państwa atomowego – z atomem, także [w razie potrzeby] militarnym. To [oraz konwencjonalny program zbrojeń Finlandii] na pewno w średniej-długiej perspektywie, wywoła ostre kontrakcje Rosji. Zapewne bardzo silną presję, prawdopodobnie wojnę hybrydową z aktami granicznymi, sabotażem, próbami destabilizacji, nawet w skrajnym przypadku otwartą wojnę kinetyczną [np. pod pretekstem właśnie “stabilizacji” zamętu, który…. sami wywołają…].

  6. Niewesołe makroekonomiczne [ale i społeczne] perspektywy Rosji dobrze przedstawia artykuł: https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/rosja-na-rozdrozu-wzrost-stabilnosc-czy-stagnacja/ Model funkcjonowania się wyczerpał – i nie widać nic nowego dla realnej zmiany. Jak najbardziej TO WŁAŚNIE może być powodem do zmian polityki Rosji – ale przez ucieczkę do przodu w postaci zastępczej aktywności zagranicznej – zwłaszcza wygraną pokazową wojną, która by odbudowała poparcie dla Kremla. Bo na zmiany wewnętrzne nikt nie liczy – takie zmiany by zburzyły “pole działania” i wygodny status quo oligarchów i biurokracji. Taka uwaga – gdy w podcaście padają ważne słowa, że USA nie będzie stać na utrzymywanie latami sił na Wschodniej Flance [a taki scenariusz wymusiłby Kreml po zajęciu Białorusi] – to po pierwsze – to właśnie Rosja z tytułu swej geopolityki zewnętrznej jest obecnie non-stop od 2014 w takiej sytuacji nadmiernej wewnętrznej mobilizacji państwa i przyjęcia stanu ciągłej gotowości na “najgorszy okres” – co powoduje taki właśnie “skąpy” model makroekonomiczny – czyli stałego zbierania rezerw i przez to duszenia inwestycji i rozwoju. Wojna dla Kremla [w Zatoce czy Europie czy w Azji Środkowej] będzie sposobem dla usprawiedliwienia tej polityki ekonomicznej – wtedy sternicy z Moskwy WRESZCIE będą mogli powiedzieć Rosjanom: “widzicie, mądry Kreml wszystko z góry przewidział i zabezpieczył, a wy niewdzięcznicy o krótkim rozumie, tylko o swoim brzuchu, zamiast o dobru narodu i Rosji”. Jeszcze uwaga: zajęcie Białorusi wymusi na Wschodniej Flance NATO [w tym zwłaszcza na Polsce] koncentrację na wojskach lądowych – ale moim zdaniem także dobitnie pokaże konieczność systemowej strategicznej kontry względem już połączonego bastionu rosyjskich stref A2/AD Kaliningradu i nowego A2/AD stworzonego nieuchronnie [i konsekwentnie] na Białorusi. Czyli konieczną nieuniknioną naszą odpowiedzią będzie priorytetowa budowa strategicznej całokrajowej saturacyjnej sieciocentrycznej A2/AD Tarczy i Miecza Polski. Skoro USA nie stać na utrzymywanie w gotowości dużych sił, a USA nie chcą rozsypania się NATO i wypchnięcia z Europy – to Polska staje się bezalternatywnym kandydatem dla USA do przejęcia roli “ubezpieczyciela” Wschodniej Flanki. Oczywiście – TAKA przysługa nie może być za darmo. WTEDY jest sens pójść do Wujka Sama i asertywnie powiedzieć o koniecznej [dla ściągnięcia tego ciężaru z USA] wielkiej donacji sprzętu dla WP, technologii i inwestycji i finansów dla Polski. Osobna rzecz to przejęcie amerykańskich i brytyjskich zobowiązań względem Ukrainy z tytułu Traktatu Budapesztańskiego. To wymaga innego dodatkowego profilu WP – nie dla aktywnej obrony strategicznej Polski w ramach Wschodniej Flanki NATO – a dla wytworzenia silnego osobnego komponentu ekspedycyjnego wysokiej mobilności z daleką projekcją siły [z rozciągnięciem ogona logistycznego i dyslokacją ponad 500 km] i z mobilnym komponentem A2/AD. Wtedy np. rozmowa o donacji np. 1500 Abramsów dla WP i co do innych spraw, obecnie “absolutnie niemożliwych i sci-fi” – będzie jak najbardziej sensowna i uzasadniona. Kwestia timingu – i zrozumienia DO KOŃCA pola gry i własnej pozycji i wyceny. A to trzeba włodarzom w Warszawie kłaść do głowy na wszelkie sposoby – w tym przez aktywność w sieci. Podkreślam: osobna rzecz to obrona Wschodniej Flanki NATO – a osobna to Ukraina. Inna sytuacja prawno-polityczna, inny model armii. Do obrony – profil aktywnej obrony opartej o zasadniczo strukturalnie krajową A2/AD Tarczę i Miecz Polski. Do wejścia WP na Ukrainę – potrzebny profil ofensywny – z niezbędnym parasolem przykrycia mobilnego.Tego rozziewu dwóch zdań strategicznych i dwóch modernizacji WP Jacek Bartosiak nie dostrzega [a przynajmniej nie artykułuje wyraźnie] – a to wyjątkowo ważna rzecz co do strategii Polski – i co do Programu Modernizacji Technicznej. Co więcej – systemowo najpierw musi być zabezpieczona Polska przez A2/AD Tarczę Polski [i to z dalekim zasięgiem “bąbla wymiatającego” – by zabezpieczyć kontrolę real-time nad Białorusią – a dopiero w kolejnym etapie możliwe jest wejście ekspedycyjne na Ukrainę. Inaczej Rosja zroluje nas na Ukrainie z flanki Białorusi i weźmie WP w kocioł, a niewykluczone, że stać ją będzie na jednoczesny Blietzkrieg podboju bezbronnej Polski. Ślepe wykonywanie rozkazów Wuja Sama tylko pod jego potrzeby – może się skończyć katastrofą totalną, dużo gorszą niż w 1939. Najpierw MUSI być ustanowiona saturacyjna strategiczna obrona Polski oparta o całokrajową A2/AD [z dalekim zasięgiem C4ISR i “bąbla wymiatania” poza granice Polski], dopiero wtedy możliwe jest ekspedycyjne, ofensywne wejście na Ukrainę przeciw FR. Oczywiście – z koniecznym udziałem sił USA i UK – aczkolwiek bardziej jako “tarczą-pirunochronem” na taktyczne atomówki Rosji [no i obecność sił USA i UK do wejścia na Ukrainę jest wręcz konieczna dla tytułu prawnego tych działań – tytułu prawnego wynikającego z Traktatu budapesztańskiego 1994] – niż siły USA i UK jako realna siła operacyjna, bo tu główne skrzypce będzie odgrywało WP i pewnie jakieś siły Rumunii. Notabene – już za czasów McNamary w latach 60-tych okazało się w teorii gier [i w twardych negocjacjach], że obrona wzmacnia atak, a często jest w ogóle warunkiem koniecznym, by móc przeprowadzić atak. A wojnę o Ukrainę mam za nieuniknioną [o ile nie zostanie sprzedana w nowej Jałcie za deal USA-Rosja przeciw Chinom] – w razie braku dogadania z USA – to Rosja Ukrainy nie odpuści za nic – bo bez Ukrainy nie będzie mocarstwem nawet regionalnym – bez Ukrainy nie będzie faktycznie czynnikiem geopolitycznym w Europie. Sam nowy deal USA-Rosja mam za mało prawdopodobny z powodu skrajnie różnych percepcji sytuacji strategicznej przez graczy – bo Rosja w zaparte wg swych kalkulacji chce przetrzymać USA jako “absolutnie niezbędny” sojusznik do pokonania Chin – a USA uważa, że to Kreml przyczołga się na kolanach do Waszyngtonu, coraz bardziej zagrożony połknięciem przez chińskiego smoka – aż strach przekroczy punkt krytyczny – i Kreml skapituluje na warunkach Waszyngtonu.

    1. Errata: nie “Tego rozziewu dwóch zdań strategicznych” tylko “Tego rozziewu dwóch zadań strategicznych”

    2. W cytowanym artykule zamiast słowo Rosja możesz podstawić wiekszość nazw współczesnych Państw i będzie równie prawdziwy artykuł.

    3. Takie coś co piszesz to można analizować w wariancie, że Ukraina się poddaje. A nawet spora cześć Białorusi nie chce być pod butem Rosji, wiele się zmieniło od 90 roku. Pójście Rosji zbytnio na zachód powoduje, że nie tylko nie są wstanie pilnować Syberii ale na zajętych terenach mają ciągle niepokoje społeczne, Ukraińcy to nie taki pokorny naród jak myślisz. Jaki deal? Myślisz, że USA nie wiedzą, że wzmocnienie Rosji to byłoby jednocześnie wzmocnienie Niemiec i Francji. Oni napewno nie grają na odpuszczenie Europy wschodniej. Najbardziej zagrożone są wg mnie państwa bałtyckie bo są najsłabsze i aneksja ich odcina państwa NATO od Petersburga i Morza Bałtyckiego. To wg mnie realny scenariusz, być może nawet z Przesmykiem Suwalskim w tle. Aneksja tych państw nie jest niemożliwa do utrzymania bo to raptem kilka milionów ludzi.

      1. (…)Aneksja tych państw nie jest niemożliwa do utrzymania bo to raptem kilka milionów ludzi.(…)
        Bez tego wybrzeża Flota Bałtycka to gorzej niż kamieni kupa… to po co ta awantura jakie nie po aneksję?

  7. Tak dla wyjaśnienia do końca – pisząc “Bo na zmiany wewnętrzne nikt nie liczy – takie zmiany by zburzyły “pole działania” i wygodny status quo oligarchów i biurokracji. ” – chodzi mi o “wbudowaną” systemową niemożność zmiany funkcjonowania obu tych filarów Kremla – przecież to Kreml sam ustanowił ten system. A Kreml nie będzie piłował gałęzi, na której siedzi. Jedynym możliwym “game changer’em” w tym układzie są resorty siłowe. Które mogą obalić Kreml, gdy polityka centrum w Moskwie będzie coraz bardziej służyła właśnie utrzymaniu się władzy Kremla, coraz bardziej będzie maskowała poddańczy stosunek do Chin, traktujących Rosję jako kolonię surowcową. Taka nierównowaga musi w pewnym momencie doprowadzić do buntu przynajmniej generalicji [a także przynajmniej części specsłużb, które non-stop ze sobą rywalizują, nie tylko “tradycyjnie” GRU versus FSB] – bunt przeciw polityce Kremla – pojmowanej jako samobójczej wobec Chin – jako zdrada Rosji. Gdzie regiony Syberii są naturalnym zapleczem dla takiego buntu. Rosjanie mogą wiele wytrzymać [choć moim zdaniem Kreml przeszacowuje granicę zaciskania pasa] – natomiast gdy w grę wejdzie jeszcze “Rodina” i jej bezpieczeństwo – wtedy tama runie. Akurat na Syberii te dwa czynniki [zagrożenia socjalnego i narodowego] występują wyjątkowo ostro w powszechnym odczuciu społecznym…wystarczy pooglądać filmy portalu 3rm.info [Trzeci Rzym], gdzie ludzie pokazują do kamery chińskie atlasy szkolne z już “rozparcelowaną” Syberią…i otwarcie oskarżają Kreml o zdradę… Oczywiście np. wielka wojna w Zatoce by spowodowała odkucie się Kremla, który zaraz na potęgę by skwapliwie suflował wśród obywateli, jak to Rosja góruje nad innymi [dla odbudowania wizerunku, jak to Kreml dba o bezpieczeństwo i przyszłośc Rosji] – ale to tym bardziej by spowodowało “przywoływanie do realu” Rosji przez Chiny – najpierw ekonomiczne i finansowo i propagandowo [we własnych mediach] – a także może być jedną z zasadniczych przyczyń, dla których Chiny zawrą taktyczny sojusz z USA – i upokorzą Rosję – zwłaszcza za zjednoczenie Korei [i wyjście USA z półwyspu koreańskiego] i za “pokojowe” przyłączenie Tajwanu. Poznamy to po tym, że Rosji nie będzie przy stoliku negocjacyjnym i przy podpisywaniu obu traktatów. Będzie to jasny przekaz G2: “Rosja nie jest liczącym się graczem w Azji”… W efekcie sojuszu taktycznego USA-Chiny, Rosja będzie po pewnym czasie [gdy szok ekonomiczno-surowcowy skutków wojny w Zatoce minie] poddana izolacji i sankcjom Z OBU STRON – i przez USA z UE na pasku – i przez Chiny. A wtedy Rosja [Kreml] zacznie naprawdę ostro grać – nie mając nic do stracenia – i wszystko do zyskania [albo przynajmniej dla jak najdłuższego odwleczenia kollapsu]…

  8. Errata: nie “Chiny zawrą taktyczny sojusz z USA – i upokorzą Rosję – zwłaszcza za zjednoczenie Korei [i wyjście USA z półwyspu koreańskiego] i za “pokojowe” przyłączenie Tajwanu.” tylko “Chiny zawrą taktyczny sojusz z USA – i upokorzą Rosję – Chiny zrobią to zwłaszcza za dogadane z USA pod stołem zjednoczenie Korei [i wyjście USA z półwyspu koreańskiego] i za “pokojowe” przyłączenie Tajwanu”. ————— Ten deal widzę nie wcześniej, niż po wielkiej wojnie w Zatoce, która złamie Iran i sojuszników. “Odkucie” się Rosji i “przyduszenie” Chin w kwestii dostaw węglowodorów wywoła w Pekinie potrzebę taktycznego “dogadania się” z USA i zneutralizowania odnowionych chełpliwych [i przez to bolesnych w PR dla Chin] ambicji Kremla. WTEDY już Pekin na pewno uzna, że odcięto wszelkie kupony od wyzyskania Rosji jako “pożytecznego idioty” przeciw USA, a dalsza “przyjaźń” będzie dawała więcej szkód, niż pożytku.Tym bardzie, że od końca lat 20-tych, początku 30-tych dojdzie kwestia presji Chin na Arktyczny Jedwabny Szlak, na skrócenie tego szlaku przez Lenę [czyli de facto rozcięcie Syberii na dwie części], wreszcie [później] na geostrategiczną rozgrywkę z US Navy o Arktykę jako Strefę Seversky’ego. Rosja twardo zamierza wdrożyć Arktykę aż do bieguna jako swoją wyłączną strefę kontroli – a interes Chin będzie dokładnie na odwrót – po stronie Arktyki jako strefy wolnego morza i wolnych przepływów komunikacyjnych – czyli dokładnie odwrotnie, niż na Morzu Południowochińskim. Wtedy konflikt geostrategiczny interesów Chin i Rosji będzie narastał rok za rokiem – wg gry o sumie zerowej. Złamanie Iranu i wielka wojnę w Zatoce widzę najwcześniej ok. 2023 [ze względu na obecny brak gotowości USA – zwłaszcza US Navy] – a realnie ca 2025-26 – gdy obiecane kredyty przekształcą się w infrastrukturę [gotową] do zniszczenia. Koronawirus z jego reperkusjami może odwlec i transze kredytów dla Iranu i ich wysokość [było pierwotnie uzgodnione 400 mld dolarów] – i przez to odwlec wojnę w Zatoce – nawet 2-3 lata – ale ta wojna moim zdaniem jest nieuchronna – bo obrót Iranu na Chiny jesienią 2019 ustanawia długofalowo stabilny korytarz lądowy Jedwabnego Szlaku Chiny-Pakistan-Iran-Turcja-Europa. No i dla Chin oznacza to dostawy ropy [i gazu] szlakiem lądowym rurociągami – rozwiązując dylemat Malakka – uniezależnienie od blokady handlu i dostaw przez US Navy. Realnie – z uwagi na koronawirus, można umownie uznać 2029 za symboliczną datę końcową “okna uderzenia” USA na Iran i sojuszników, zaś początek lat 30-tch za końcową datę deal’u USA-Chiny co do Korei i Tajwanu – i co do taktycznego sojuszu USA-Chiny przeciw Rosji. Dla Chin będzie to okres koniecznej [nawet nierównej i nieco upokarzającej] stabilizacji stosunków z USA [wielu pewnie uzna to za zwycięstwo globalne USA o hegemonię nad Chinami], tymczasem Chiny zajmą się ZASADNICZO i DO KOŃCA uporządkowaniem azjatyckiego podwórka: pod stołem dadzą wszelkie gwarancje i wsparcie [zwłaszcza strategiczne – neutralizację Indii i zabezpieczenie wschodniej granicy Pakistanu] dla organizmu Pakistan-Afganistan po opanowaniu przez Talibów [i pewnie ustanowieniu nowego “atomowego” – więc nietykalnego Kalifatu]. Kalifat wsparty pod stołem przez Chiny ruszy w wielki marsz na zachód przez świeżo złamany [jak na zamówienie] Iran – odbudowując i Nowy Jedwabny Szlak – i dając zaopatrzenie Chin w węglowodory [a pewnie spółki chińskie wejdą wcześniej w Afganistan i go zagospodarują – także dla uruchomienia wielkoskalowej eksploatacji surowców strategicznych – w których Afganistan jest dotychczas tylko potencjalnym zasobem]. Nowy świat islamu obróci się na Chiny – dając mu kontrolowany wielki rynek zbytu [co wraz z rynkiem wewnętrznym uniezależni Chiny od konsumpcji szeroko rozumianego Zachodu] – dając także przepływy strategiczne – także “sznur pereł” baz Oceanu Indyjskiego. Natomiast na północy Chiny zmienią “przyjacielską” narrację i zaczną twardo napierać na uruchomienie korytarza transportowego do Leny i Arktycznego Jedwabnego Szlaku – wg zasad wolności żeglugi. W kolejnym etapie dojdzie rywalizacja z US Navy w Arktyce – z marginalizacją i wypychaniem floty rosyjskiej. To nastąpi oczywiście dopiero, gdy Chiny zbudują wystarczającą operacyjną flotę podwodnych “boomerów” i “szturmowców” nowych typów 095 i 096 – co nastąpi w odpowiedniej ilości właśnie na początku lat 30-tych… Rosja będzie izolowana z obu stron [UE będzie już zapewne “wzięta” i podporządkowana przez USA]. Zamiast marchewek, obie strony dalej konsekwentnie [wg swoich kalkulacji] zastosują wobec Rosji przymus i kij: Waszyngton będzie czekał, aż Kreml przyczołga się na kolanach po sojusz “bezwarunkowy”, wyłącznie na warunkach Waszyngtonu – a Chiny będą oczekiwały hołdu Kremla i uznania swojej nadrzędnej pozycji względem Rosji – Rosji jako stopniowo degradowanego i coraz bardziej podporządkowanego, kolonialno-surowcowego wasala Chin – wedle schematu Wallersteina. Skończy się to pewnie buntem na najbardziej zagrożonej Syberii – walką o władzę na Kremlu – i wielką smutą. Z której – ze względu na przewagę Chin i jej ambicje objęcia prymatu w Azji [jako niezbędnego etapu dla wielkiego powrotu do konfrontacji globalnej z USA] – Rosja już nie wyjdzie “na prostą”, na pewno straci Syberię i Arktykę, być może także tereny przed Kaukazem i dorzecze Wołgi [co zapewni kontrolę Rosji i jej obszaru rdzeniowego – no i da niezależny od Rosji teren pod najkrótszą “chińską” trasę Nowego Jedwabnego Szlaku – przez Polskę]. W skrajnym wypadku Rosja zostanie odcięta od Morza Kaspijskiego i Czarnego, Bałtyku, Arktyki – stanie się [jeżeli zachowa jedność] taką śródlądową wielką Białorusią [dość jednolitą etnicznie] – dokładnie, jak to było w początkowej fazie Księstwa Moskiewskiego.

  9. Tak sumując – w pierwszym etapie [jeszcze za “przyjaźni” z Chinami] Rosja podejmuje i będzie podejmowała dość wyskalowane i skalkulowane wyważone konflikty i wojny w strefach wpływu – mające pokazać “maskirowkę” strategiczną wg zasady Sun Tzu [“jesteś słaby – udawaj silnego”] – ale i jako komunikaty strategiczne całkowicie realnej siły wojskowej: pokazać siłę i wagę i znaczenie Rosji – dla podbicia poprzeczki wyceny Rosji pod deal z USA przeciw Chinom. Natomiast wojny Rosji drugiej fazy [po “interfazie” – czyli hurraoptymizmie z tytułu odkucia się Rosji w cenach i wolumenach węglowodorów po wielkiej wojnie w Zatoce] – będą już rozpaczliwym coraz bardziej zdeterminowanym miotaniem się Rosji poddanej sankcjom i izolacji i presji – zarówno USA [z przytroczoną UE do rydwanu USA] – jak i Chin. Owa koalicja USA-Chiny kontra Rosja wyjdzie jawnie przy podpisaniu traktatów zjednoczenia Korei i “pokojowego” przyłączenia Tajwanu, gdy Rosja nie zostanie dopuszczona do stolika. W tej drugiej fazie wojny Rosji o strefy wpływu i zwyczajnie o fizyczne powiększanie buforów i zasobów [i o odwleczenie kollapsu] – będą nieporównanie bardziej zdeterminowane i brutalne. Na pewno na celowniku Kremla znajdzie się i Turcja i Kazachstan [tam idealnym pretekstem jest diaspora rosyjska] , być może zajdzie wkroczenie na twardo [np. prewencyjnie] do Mongolii. W takim wypadku zapewne w Chinach powstanie rząd ocalenia narodowego “Wolna Mongolia”, a Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza rzecz jasna wyzwoli braci Azjatów z jarzma ostatniego kolonialnego mocarstwa białego człowieka [np. pod hasłem “Azja dla Azjatów”]… O ile Białoruś jakimś sposobem nie zostanie włączona w pierwszej fazie wojen – to jest kandydatem nr 1 do siłowego opanowania jako pierwsze państwo w fazie drugiej. I potem Ukraina – i zapewne Finlandia [pytanie czy Finlandia pójdzie na próbę wcześniej przed Ukrainą, czy wg kalkulacji “nie mamy nic do stracenia, a wiele do zyskania” – po przegranej na Ukrainie]. Wojnę przeciw Polsce [członkowi NATO] widzę jako rzecz do skrajnej presji Kremla – ale tylko wtedy przejdzie w wojnę kinetyczną, o ile nie zdążymy z budową wystarczająco silnej asymetrycznej strategicznej obrony Polski [twarde gwarancje USA w całej drabinie eskalacyjnej, NATO Nuclear Sharing, A2/AD Tarcza i Miecz Polski] – to atak na Polskę wobec potencjału odstraszania i dolegliwych kontrakcji [w tym ze strony USA] – ten atak uważam za zwyczajnie nieopłacalny dla Rosji w kalkulacji koszt/efekt. Już prędzej Rosja będzie starała się zbudować supermocarstwo Lizbona-Władywostok czy to obejściem południowym [Turcja-Bałkany zapewne ] czy to północnym [z Finlandią jako idealnym celem do rozbicia NORDEFCO, dla uderzenia w NATO, dla zmarginalizowania pozycji UK, zwinięcia GIUK i blokady Arktyki]. W pierwszej fazie Kreml będzie podejmował wojny z własnej chęci i proaktywnie [z zaplanowaniem do przodu na kilka etapów] – w drugiej fazie będzie je podejmował często, bo będzie musiał [koszt alternatywny zaniechania takiej akcji będzie zbyt wysoki] , a w dużym stopniu będzie robił to reaktywnie [albo niewiele lepiej, bo też poniekąd “z musu”, na zasadzie uderzenia wyprzedzającego, gdy będzie widział, jak kolejne państwo “już-już” gotuje się, by wyjść spod sfery wpływu Rosji – np. przez ekonomiczną marchewkę Pekinu].

    1. Chodzi o sposób przejęcia Białorusi. Kreml chciałby szału radości – najbardziej samych Białorusinów – w ramach celebracji triumfu “ruskiego mira”. Większość Białorusinów nie chce tego anschlussu – i to zdecydowanie, więc gra dla Kremla się bardzo komplikuje. Otwarta opcja siłowa ze względu na PR Rosji, Kremla i Putina na Zachodzie, jest mało “atrakcyjna” dla Kremla. To jest ostateczność. Łukaszenka jest więc pod coraz większą presją [wielowektorową – widzimy np. presję ekonomiczną i częściowo militarną, a nie widzimy np. gry specsłużb] – czyli na Łukaszenkę [i jego otoczenie decydentów] napierają zwiększaniem kija i marchewki, chociaż bardziej kija, niż marchewki. Jest spychany do linii, za którą będzie zmuszony podjąć decyzję.

    2. Rosji chodzi o to, żeby Białorusini poprosili o zjednoczenie. Żeby dla zachodu było demokratycznie, zgodne z wolą ludu, której Rosja nie może zignorować. Przejmując Białoruś siłą uwikłają się w kolejne sankcje i co gorsza, narażą swój plan przetrwania: unię Lizbona- Władywostok a dokładniej Berlin-Moskwa. Wojskowo zyskają ale mogą potem nie unieść gospodarczo swojego sukcesu.

      1. Dokładnie o to mi chodziło. Planem strategicznym nr 1 dla Kremla przynajmniej od 2011 jest supermocarstwo od Lizbony do Władywostoku, silniejsze i od USA i od Chin. Czyli “game over” w walce o globalną hegemonię i o tort do podziału. Kreml postawił poprzeczkę najwyżej jak się da i ze wszystkich sił komunikuje , że nie spasuje. Dlatego np. nie będzie moim zdaniem deal’u nowej Jałty pod obrót Rosji z USA przeciw Chinom. Zwodzić – to owszem – Kreml będzie taktycznie zwodził – ale deal’u i Jałty nie będzie. Natomiast będą próby przebicia – coraz bardziej zdeterminowane – “kordonu sanitarnego” od Arktyki z GIUK, przez całą Wschodnią Flankę. Która to Flanka w tej chwili w modelu maksymalnym [wraz z państwami spoza NATO] obejmuje państwa od Grenlandii, Islandii, Norwegii po [pozornie paradoksalnie]….Turcję, Syrię i Liban. Dla Polski sytuacja strategicznie prosta – trzymać się w kupie ze wszystkimi mającymi na pieńku z Rosją w regionie od Arktyki, Bałtyku, Morza Czarnego do Śródziemnego. I nie wychodzić za nic przed szereg [zwłaszcza na ochotnika – i za darmo] – za to zwiększać siłę militarną, by być z nasyceniem znacznie powyżej “średniej”. Tak, by stratedzy Kremla oceniali tradycyjną drogę na Zachód przez Nizinę Polską, za zupełnie nietrakcyjną w kalkulacji koszt/efekt. W sumie chodzi nie o to by walczyć, tylko raczej o to, by mieć taką siłę odstraszania – by nie MUSIEĆ nie walczyć, a jeżeli już, to na ostatku i na pewniaka.

          1. Oczywiście – kordon wcale nie jest scalony – więcej – w razie wojny “południowej” o przerwanie kordonu przez Bałkany – zapewne odbędzie się to wraz z wojną Rosji przeciw Turcji, gdzie Grecja na 100% będzie przynajmniej medialnie po stronie Rosji przeciw Turcji, a całkiem możliwe, że nawet i militarnie – np. za obietnicę przekazania Grecji cieśnin z Morza Czarnego na Śródziemne [to też jest moim zdaniem traktowane przez Kreml “pakietowo” – jako alternatywny scenariusz Kremla na rozbijanie NATO – podobnie jak opcja “północna” wojny z Finlandią jest scenariuszem na rozbicie NORDEFCO, NATO] – zapewne też Rosja wystąpi wraz z Serbią, a nawet możliwe, że z Bułgarią. Te wewnętrzne animozje umownej “rozszerzonej” Wschodniej Flanki jednak nie zmieniają faktu zasadniczego, że to Turcja w Syrii przejęła systemowo i strategicznie rolę USA w powstrzymywaniu Rosji, tak samo – “chcąc-nie chcąc” – powstrzymuje ekspansję wpływów Rosji w Libii. Turcja realizuje politykę na siebie – ale też systemowo jest wpięta – logiką przymusu sytuacji – w konfrontację z Rosją – o strefy wpływu i o kontrolę przepływów – zwłaszcza chodzi o surowce energetyczne. No i w kwestii Jedwabnego Szlaku Turcja też stoi po drugiej stronie barykady względem Rosji. To gra o sumie zerowej. Żeby było ciekawiej – Izrael gra oficjalnie na Jedwabny Szlak [Hajfa – inwestycje chińskie – i wyparcie VI Floty] – zapewne dla pozyskania inwestycji – które w planie długofalowym Izraela mają zostać przejęte [za darmo lub za grosze] – gdy złamanie Iranu i “pas ognia” wielkiej destabilizacji od wielkiej wojny w Zatoce i okolicach przerwie południową strategiczną nitkę Jedwabnego Szlaku [całkowicie niezależną od Rosji]. Taktycznie Turcja może odcinać kupony od tymczasowego zwrotu na Kreml [tak samo Rosja odcięła kupony od “przyjaźni” z Ankarą] – ale strategicznie i docelowo Rosja i Turcja to konkurenci i to na twardo. Tak patrząc szerzej – Polska i Ukraina mają wiele tarć [ historycznych – ale i aktualnych – zwłaszcza o przeciąganie liny “kto ważniejszy”] – ale z NADRZĘDNEGO punktu widzenia Kremla to wspólny organizm powstrzymujący i blokujący Rosję. Możemy mieć dużo tarć z Litwą np. o litwinizację Polonii – ale to nie zmienia strategicznego układu powstrzymywania Rosji. Skala działania powinna być nakierowana – zwłaszcza na twardo [militarnie] – na poziom strategiczny. Natomiast tarcia wewnętrzne – rozwiązywane dużo bardziej miękko – jeżeli już “siłowo” – to najwyżej przez soft-power. W przypadku układu Polska-ULB to możliwe,ale w przypadku Grecja-Turcja ów kordon [i to nominalnie w ramach NATO] ma to postać realną wymuszonego kompromisu, który relatywnie “łatwo” może przejść w eskalacyjny konflikt, nawet starcie, gdy Rosja zdecyduje się otwarcie wkroczyć siłowo przeciw Turcji. Tak wracając do tarć Polska Litwa o Polonię – z jednej strony to minus braku sprawczości państwa polskiego w chronieniu obywateli – z drugiej strony – w efekcie to litewska delegacja parlamentarzystów ostatnio dziękowała Polsce za “nienachalne” traktowanie tej kwestii. Co brzmi [zwłaszcza w naszych uszach] poniekąd ironicznie – ale z drugiej strony taki komunikat Litwy łamie w ULB wszelką narrację Kremla o Polakach, którzy chcą narzucić swoje panowanie [….a dobra Rosja ich obroni]. Taktycznie zapewne tracimy – ale strategicznie zyskujemy w coraz bardziej skumulowany sposób w ULB budując wiarygodny obraz państwa, które nie działa kijem, nie wywyższa się, z którym możliwy jest dogadany wspólny PARTNERSKI pakt synergicznego współdziałania – czyli realnego “win-win”. Zupełnie osobna sprawa, że, [to moje zdaniem] Polacy z ULB winni się ewakuować do Polski. Bo w ramach konfrontacji [a tę mam za nieuchronną przynajmniej o Ukrainę] te państwa będą poddane największym militarnym działaniom. W razie działań wojennych [ale i w kryzysie i chaosie] sytuacja Polonii będzie tam tragiczna. Pozornie paradoksalnie – taki ruch ewakuacyjny, raz, że do końca by rozwiał narrację Kremla o imperialnych zakusach polskiej dominacji [z Polonią jako koniem trojańskim] – a dwa: bardzo by “zmiękczył” stanowisko ULB wobec Polski – bo te państwa by straciły darmowy czynnik polskiego zaangażowania i wsparcia na Wschodzie. Czyli – w takiej sytuacji musieliby wyjść do Polski z dużo korzystniejszą ofertą, by zyskać to wsparcie. Podejrzewam, że w takim układzie Bałtowie by pojawili się w Warszawie – np. oferując bezwarunkowe poparcie Polski w każdej spornej sprawie z KE, z PE czy wprost z Berlinem czy Paryżem. Każde głosowanie Bałtów – byłoby najpierw określane w Warszawie. I to nie tak, że my to wymusimy – oni sami do nas by przyszli z taką [czy inną] propozycją wg własnego pomysłu.

        1. Jeszcze taka uwaga – Kreml prowadzi bardzo “przeciwstawną” grę. Wobec państw kordonu Wschodniej Flanki ma kij i obietnice “atomowej pustyni” – by ten kordon przerwać, wobec Europy Zachodniej ma [oficjalnie] marchewkę i jawi się tam jako wzorzec cnót i stabilizacji i jako gwarant konserwatywnych wartości [ale jednocześnie jako lider “postępu” – dla środowisk lewicowych]. Kreml chce odizolować państwa Wschodniej Flanki, skrajnie wg zasady “nie będziemy umierać za Gdańsk”, sprzyja temu twarde jądro karolińskie, które np. Polskę obrało za cel ataków za “łamanie praworządności” – więc w oczach zachodu Polacy to takie napiętnowane warchoły i ew. zatargi z Rosją to oczywiście “ich wina”. Rosja chce wkroczyć na zachód [po Lizbonę] jako “oswobodziciel” od problemów i chaosu, które sama w dużym stopniu tam generuje [np. kanał masowego przerzutu muzułmanów przez zaprzyjaźnioną Serbię – vide inwazja 2015 – czy wspierane separatyzmy czy wspierane skrajne ruchy po umownej lewicy i prawicy – gdzie obie te skrajne frakcje są zapatrzone NARAZ w Putina, Kreml i Rosję jak w ikonę] – chce wkroczyć w podzielony zatomizowany Zachód – najlepiej w niebieskich hełmach “mirotworców”, udających ONZ. Czyli wielka “maskirowka” – taki 17 września w nieporównanie większej skali – i dwuetapowy. Czołgi i trwała obecność i supermocarstwo już tylko Kremla [bez Berlina] będą później – w drugim etapie. Stąd polityka propagandy i agentury wpływu jest skrajnie zróżnicowana wobec zachodniej Europy i wobec kordonu Wschodniej Flanki – z Polską na czele – stąd właśnie np. totalnie agresywna narracja oczernienia Polski za wszelką cenę za wybuch II wojny światowej – i przedstawianie Rosji stalinowskiej [w domyśle Rosji obecnej] jako jedynie cnotliwego wyzwoliciela Europy. Ta narracja historyczna ma sprzyjać utrwaleniu wizerunku “Rosjan-wyzwolicieli” pod przyszłe wkroczenie az po Lizbonę.

          1. (…)np. kanał masowego przerzutu muzułmanów przez zaprzyjaźnioną Serbię(…)
            Muszę przypomnieć, że po drodze do Serbii ci muzułmanie na tym kanale mieli Turcję i Grecję.

          2. W 2015 to Turcja pchała imigrantów, zaś Grecja należąc do UE pod dyktatem Berlina [z finansową smyczą założoną na twardo] była pod totalną presją Merkel. Która hasłami “Serdecznie witamy” chciała ocieplić swój wizerunek po upokorzeniu i zbankrutowaniu Grecji w 2011-2012. Ocieplić swój wizerunek – rzecz jasna kosztem…. Grecji. Stąd powoływanie się na przepuszczanie przez Turcję i Grecję zwyczajnie nie ma sensu – jeden gracz miał w tym interes, drugi nie miał nic do powiedzenia. Natomiast Serbia do UE nie należała i nie należy, toteż otwarcie i uruchomienie kanału przerzutowego imigrantów przez teren Serbii – to na pewno było dogadane z Rosją, z pełną aprobatą Rosji, a najprawdopodobniej Rosja wywarła presję na Serbię [niechętną muzułmanom] w tej sprawie. Rosja wtedy “dziwnie”[ milczała w sprawie imigrantów [udawała 3 małpy – kolokwialnie mówiąc “rżnęła głupa”] – jakoś tak wtedy żadnego “bronienia Europy” nie deklarowała – taka wtedy była mądrość etapu Kremla. Gdyby było inaczej – na granicy Serbii imigranci by nie przeszli granicy przez siatki, mury i druty kolczaste i straże wojskowych. Drzewo niezawodnie poznaje się po owocach…. Rosja gra od ery Putina w nieuczciwego strażaka wobec UE – rozbija ją i atomizuje – i jednocześnie przedstawia się jako jej obrońca – względem problemów, do których się przyczyniła swoja długofalowa, planową polityką, agentura wpływu, specsłużbami. Rosja łudzi obietnicami budowy wspólnego partnerskiego imperium z Berlinem i Paryżem, Berlinowi pod stołem obiecuje, że ten irytujący fircykowaty i nadmiernie ambitny Paryż zostanie wyrzucony z triumwiratu na rzecz paktu Kreml-Berlin – a faktycznie Kreml zamierza wykiwać także Berlin – i ustanowić wyłącznie swoje i tylko swoje supermocarstwo od Lizbony po Władywostok. Owszem chcą technologii, ekonomii i zasobów UE – ale jako ich dysponenci – za darmo. Co Alexandr Dugin od początku deklarował otwarcie, dlatego w ramach “maskirowki” jest na pokaz w “odstawce”.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *