Wojna na Ukrainie – pierwsze wnioski dla Polski [Armia Ukraińskiego Wzoru]

Chroniczny brak czasu uniemożliwił mi opisywanie sytuacji na froncie – dzień po dniu. Niemniej, uważam za arcyważne wyciąganie wniosków (co już można zacząć robić) z trwającej wojny. Zwłaszcza w kontekście przygotowań, reform i modernizacji Sił Zbrojnych RP.  To na co warto zwrócić uwagę, a co wiedzieliśmy już przed wojną – to model armii jaki przyjęło ukraińskie dowództwo na bazie doświadczeń z trwającej od 2014 roku wojny. Już teraz możemy również dostrzec przyjętą przez Ukraińców doktrynę wojenną, rozmieszczenie początkowe sił oraz założenia taktyczne, a także ocenić czy przyjęte założenia się sprawdzają.

 

Armia Ukraińskiego Wzoru

Zarówno Rosjanie jak i Ukraińcy stanęli do konfliktu z tradycyjnymi armiami opartymi o związki pancerno-zmechanizowane. Znając siłę i przewagi przeciwnika, Ukraińcy zdecydowali się na:

  1. dwukrotne powiększenie liczebności sił zbrojnych (w roku 2013 roku było to ok. 130 tys. żołnierzy aktywnych). Ukraińska armia w dniu wybuchu wojny liczyła sobie ok. 240 tys. żołnierzy, wcześniej skupiono się na „odgruzowywaniu” post-sowieckiego sprzętu wojskowego tj. czołgi czy wozy opancerzone, spore zlecenia otrzymał ukraiński przemysł ciężki,
  2. nałożenie bardzo mocnego akcentu na rozwijanie WOT-u,
  3. przywrócenie w 2014 roku powszechnej służby wojskowej,
  4. rozwój wojsk pancerno-zmechanizowanych (zwiększenie brygad pancernych z 2 do 5, a zmech. z 6 do 14, dot. lat 2014-2017), rozwój artylerii, a także podwojenie liczebności wojsk aeromobilnych (z 4 do 8 brygad),
  5. w momencie wybuchu wojny postanowiono na masowość i przeprowadzono mobilizację. Do WOT zgłosiło się w ciągu 10 dni ok. 100 tys. ochotników. Prezydent wezwał do walki wszystkich, nawet osoby w cywilu, które mogłyby stawiać opór przy pomocy koktajli mołotowa. Jest to obraz obrony totalnej (po stronie Ukrainy) kompletnie różny od tego, jaki przedstawiało S&F (konflikt niemal hermetyczny, czysto wojskowy, gdzie walczą tylko żołnierze skupieni na niszczeniu techniki wojskowej).

 

Ukraińcy postawili na masowość, jednak siły WOT-u i lekkiej piechoty złożonej z poborowych zostały wkomponowane i oparte o silny pancerno-zmechanizowany kręgosłup armii zawodowej. Ukraina postawiła na tradycyjny model armii, w którym masa lekkiej piechoty pozwala odpowiednio nasycić pole bitwy, a liczna regularna armia stanowi oparcie i daje stosowna „ciężkość”.  Należy pamiętać, że ukraińskie samodzielne brygady zmechanizowane – co do zasady – posiadają w swoim składzie trzy bataliony zmechanizowane oraz batalion czołgów (brygady czterobatalionowe). Tak więc są to dość ciężkie zgrupowania.

Ku podziwie i zaskoczeniu wielu komentatorów oraz analityków, powyższa mieszanka – dzięki wysokiemu morale i zawziętości obrońców – stawiła zaciekły opór w pierwszych dniach inwazji. Strona rosyjska – nie spodziewając się tego – poniosła znaczne straty. Mało tego, Ukraińcy – wykorzystując siły pancerno-zmechanizowane – przeprowadzili na wielu odcinkach kontrataki, które wyczerpały rosyjski potencjał do kontynuowania natarcia w dotychczasowym tempie.

Nie ulega wątpliwości, że gdyby Ukraina nie rozwinęła liczebności sił zbrojnych oraz nie wykorzystała masy (WOT + mobilizacja), wówczas albo byłoby już po wojnie, albo władze z Kijowa zwyczajnie musiałyby skapitulować jeszcze przed jej wybuchem. Powyższa konstatacja wynika głównie z jednego aspektu. Ukraińcy nie byliby w stanie obsadzić tak rozległej granicy, a tym samym Rosjanie mogliby ich z łatwością flankować i okrążać wykorzystując przewagę liczebną. Strona Ukraińska – z przyczyn politycznych – zamierzała bronić każdego metra ukraińskiego terytorium. I potrzebowała do tego dużej armii. Co jednak chyba najbardziej zaskakujące dla komentatorów, rozmieszczone wzdłuż granic siły zbrojne nie tylko nie uległy przeciwnikowi, nie zostały rozbite, ale wręcz w wielu miejscach utrzymały pozycje obronne, a w innych wycofały się bliżej stolicy, gdzie podjęto jeszcze bardziej zaciętą walkę.

Rosyjski Blitzkrieg

Po drugiej, rosyjskiej stronie konfliktu również postawiono na tradycyjną armię pancerno-zmechanizowaną uzupełnioną przez ludzi z poboru. Nie zdecydowano się na „zaskakujący atak idący prosto z poligonów” tylko niemal przez 10 miesięcy przerzucano siły i środki na granicę z Ukrainą. Mimo tego – wg wielu analityków, którzy sądząc po przebiegu kampanii mieli rację – Rosja nie zgromadziła wystarczającej ilości wojsk do dokonania inwazji na tak duże państwo bronione przez tak liczne siły zbrojne.

Najwyraźniej lekceważono Ukraińców, przez co nie użyto całego możliwego potencjału. Niemniej, choć Rosja przed konfliktem nie ogłosiła pełnej mobilizacji, to i tak Putin wystawił około 120 batalionowych grup bojowych.

Na co należy zwrócić szczególną uwagę to fakt, że Rosjanie podeszli do inwazji na Ukrainę w taki sposób, jakby uwierzyli we własną propagandę (i chyba tak się stało). Zaniechano stosowania metod walki, które towarzyszyły rosyjskim wojskom tak na poligonach jak i w warunkach wojennych np. w Syrii. Nie chcąc zrażać do siebie ludności cywilnej – na której ciepłe powitanie liczyli Rosjanie – zdecydowano się na szybki pochód wojsk pancerno-zmechanizowanych bez uprzedniego, odpowiednio intensywnego przygotowania lotniczo-artyleryjsko-rakietowego. W efekcie, w pierwszej dobie wystrzelono zaledwie ok. stu kierowanych pocisków rakietowych na kilkadziesiąt celów położonych we wszystkich zakątkach Ukrainy (w 9 dni wystrzelono zaledwie ok. 500 pocisków rakietowych, co może świadczyć o małych zasobach tego rodzaju amunicji). Ataki rakietowe cechowała nie tylko skromność użytych środków, ale i brak koordynacji. Pociski latały czasem po dwie, trzy sztuki – to tu, to tam (choć być może wynikało to z faktu, że nie trzeba było przeciążać ukraińskiej obrony przeciwrakietowej – bo ta nie istnieje). W konsekwencji nie osiągnięto spodziewanego efektu niszczącego (neutralizacja ukraińskiego lotnictwa i dronów).

Rosyjskie lotnictwo nie wykonało masowego nalotu na newralgiczne cele obrońców. Zamiast tego, rosyjskie siły lotnicze dokonywały płytkich, taktycznych uderzeń za pomocą co najwyżej kilku maszyn. Dając Ukraińcom szansę podjęcia walki powietrznej. Nie wykorzystano więc miażdżącej przewagi powietrznej (zapewne chcąc uniknąć zbędnych i kosztownych strat w krótkim – jak liczono – konflikcie).To z kolei pokazuje, że wykonanie precyzyjnego ataku saturacyjnego czy to na dobrze broniony pkt lądowy czy np. na okręt leży poza możliwościami Federacji Rosyjskiej.

Siły artyleryjsko-rakietowe Federacji Rosyjskiej nie dokonały zmasowanego ostrzału pozycji obronnych Ukraińców. Ataki te były – jak można wnioskować z dotychczasowego obrazu wyłaniającego się z informacyjnej mgły wojny – punktowe. Unikano ostrzałów obszarowych. Co wskazywało na to, że na wojskowych nałożono wynikające z politycznych względów ograniczenia. Chodziło prawdopodobnie o utrzymanie wizerunku Rosjan – przez zachodem i ukraińskim społeczeństwem – wg którego wkraczają oni jako wyzwoliciele ludności cywilnej, podejmując walkę z „banderowskim reżimem”.

Już w trakcie działań wojennych zlekceważono lotnictwo i drony Ukrainy (Rosjanie zapowiedzieli po kilku godzinach od ataku, że zniszczyli wszystkie wrogie maszyny i drony jeszcze na lotniskach – co mogło wprowadzić w błąd ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kolumn marszowych i zaopatrzeniowych). Rosyjskie kolumny wojskowe poruszały się bez odpowiedniego zabezpieczenia przeciw-lotniczego, bez zachowania procedur bezpieczeństwa (małe odległości między pojazdami), a także bez rozeznania zwiadowczego w okolicy. Niektóre jednostki zupełnie beztrosko wkraczały do większych miejscowości nie zachowując często minimum ostrożności. Wszystkie te niedociągnięcia były wykorzystywane przez stronę ukraińską, która niszczyła całe kolumny jednostek wroga. Co ciekawe, zniszczenie całej kolumny w jednym momencie jest mało prawdopodobne lub niemożliwe, jeśli chodzi o użycie środków ppanc lekkiej piechoty. Rozstawione równo w jednej linii widziane na zdjęciach wraki najczęściej wskazują porażenie atakiem lotniczym lub artyleryjskim. Tylko taki atak mógłby zniszczyć całą kolumnę w jednej chwili. Gdyby atakowała np. lekka piechota, wówczas po zniszczeniu pierwszego celu, reszta pojazdów bojowych szukałaby osłony, rozjeżdżając się na boki. Obraz po bitwie (rozstawienie wraków) byłby zupełnie inny.

Warto podkreślić, że prawdopodobnie w pierwszym rzucie atakujących – mowa o froncie północno-wschodnim – użyto słabo wyszkolonych, gorzej wyposażonych oraz mało zmotywowanych jednostek, w których służyli poborowi pochodzący z całego rosyjskiego kraju. Co poskutkowało licznymi taktycznymi sukcesami obrońców, co z kolei znacznie podniosło morale Ukraińców już w pierwszych godzinach wojny. Po stronie rosyjskiej odnotowano liczne przypadki porzucenia sprzętu i najprawdopodobniej dezercji (lub poddawania się).

Dopiero po kilku – najwyraźniej zaskakujących dla Rosjan – dniach, agresorzy przystąpili do działań wojennych z należytym respektem do przeciwnika oraz zachowaniem założeń taktyczno-doktrynalnych. Rozpostarto bardziej szczelną ochroną przeciwlotniczą i przeciw-dronową. Kolumny zaopatrzeniowe doczekały się eskort, a siły frontowe odpowiednio zmotywowanych sił drugiego rzutu.

Skuteczna taktyka obrońców i sytuacja na froncie

W kontekście doświadczeń mogących posłużyć jako punkt odniesienia dla Sił Zbrojnych RP, warto dostrzec założenia operacyjno-taktyczne Ukraińców. Ukraina na niemal wszystkich frontach broniła się w zasadzie począwszy od samej granicy. W oparciu o większe miasta i przeprawy. Główny ciężar walk i odpowiedzialność utrzymania linii frontu spoczywa na siłach pancerno-zmechanizowanych. Lekka piechota operuje głównie w miastach i terenie zabudowanym (zgodnie z zasadami sztuki wojennej), często na zapleczu (wypełniając luki). Co istotne, jednostki lekkie operują w bliskiej odległości od regularnej armii. Ta ostatnia nie pozwala przeciwnikowi na okrążanie miast oraz wspiera lekką piechotę artylerią. 

Wojnę na Ukrainie można podzielić na kilka odrębnych frontów, na których działania przybrały inny charakter. Co ciekawe, przebieg wojny pokrywa się w ok. 90% z tym, jaki opisałem w tekście sprzed miesiąca pt: Czy Rosja może dokonać inwazji na Ukrainę i jak może ona przebiegać?

Północny-zachód (Czarnobyl – Aleksandrowka)

Tu walki początkowo toczyły się w terenie leśno-bagnistym Polesia. Atakujący oraz broniący używali przede wszystkim jednostek lekkich. Rosjanie zaskoczyli ponadto desantem powietrznym (śmigłowce) tuż na przedpolach Kijowa (Hostomel). Śmigłowce nadleciały na niskim pułapie od strony granicy z Białorusią, poruszając się tuż na taflą wody rozlewiska Dniepru. Szczęściem Ukraińcy – co pokazały kolejne dni – zgromadzili wokół stolicy spore odwody. Walki na opisywanym odcinku były zażarte ze zmiennym szczęściem. Strona Ukraińska długo trzymała kluczowy Iwanków, gdzie wysadzono most przez rz. Teterew. Jednak przelewające się przez granicę masy wojska, a także uzupełniane siły powietrznodesantowe zdołały uzyskać połączenie, a także wyprowadzić dalsze ofensywy (wdzierając się momentami do samego Kijowa). Kolejne desanty jednostek aeromobilnych zajmowały miejscowości na zachód, a nawet na południe od stolicy. Wydawało się, że miasto zostanie odcięte od zachodu, jednak kontrofensywa ukraińskich sił pancerno-zmechanizowanych uniemożliwiła zamknięcie się rosyjskiego pół-pierścienia.

 

Północ (Czernihów)

Obronę Czernihowa można porównać do polskiej obrony Częstochowy. Tam 1 Brygada Pancerna z Ukrainy do dziś broni się przed ogromną nawałnicą, która nadeszła z trzech kierunków. Z zachodu (Poleski Rezerwat Radiacyjno-Ekologiczny), północy (Homel) oraz północnego wschodu (pograniczne białorusko-rosyjsko-ukraińskie). Rosjanie nie sforsowali pozycji obronnych Ukraińców w tym miejscu, a nadto – z uwagi na działania zaczepno-kontrofesywne – mieli problem z obejściem miasta. Co się wreszcie jednak udało. Niemniej, Czernihów wciąż stanowi ukraińską twierdzę.

Wschód (Sumy i Charków)

Zacięte walki toczone są w mieście Sumy, w którego okolicy Ukraińcy kontratakowali kilkukrotnie. Wreszcie Rosjanie zdecydowali się obejść miasto i ruszyć dalej na zachód w kierunku Kijowa.

Jeszcze większa batalia toczy się o Charków, gdzie Rosjanie nie złamali obrońców, a jednocześnie przez wiele dni nie mogli okrążyć miasta – z uwagi na sprawne działania ukraińskich wojsk pancerno-zmechanizowanych. W ostatnich dobach, na przedpolach Charkowa, w wyniku ukraińskiego kontrnatarcia, miała miejsce spora bitwa pancerna, która prawdopodobnie uprzedziła rosyjski atak sił II rzutu.

Donieck

W Doniecku ofensywa w zasadzie nie została wszczęta w pierwszych dniach wojny. Strona rosyjska ograniczyła się tam do wojny pozycyjnej, czekając jak się rozwinie sytuacja na północy, a zwłaszcza na południu. Niemniej to właśnie w Doniecku najpierw wybrzmiały armaty, zapewne po to, by skupić uwagę Ukraińców na tym odcinku frontu. Dopiero później ruszyły główne uderzenia na Kijów oraz z Krymu w kierunku Dniepru i Melitopola.

Po początkowym przestoju, siły ukraińskie zagrożone oskrzydleniem i okrążeniem, rozpoczęły miarowy odwrót w stronę Dniepru. Co z kolei zachęci rosyjskie siły z Donbasu do ruszenia w pogoń. Może to być krytyczny moment dla Ukraińców na tym odcinku.

Południe (k. krymski)

W pierwszych dniach Rosjanie nieśmiało zaczęli ostrzeliwać Mariupol. Następnie próby ataku z północy i wschodu kończyły się niepowodzeniami. Sytuacja obrońców miasta stała się jednak dramatyczna w momencie, gdy miasto zostało okrążone.

 

Bowiem najpoważniejsze uderzenie przyszło z Krymu. Agresorowi udało się zająć Melitopol, a następnie Berdiańsk co umożliwiło okrążenie Mariupola. Próba podejścia Rosjan pod Zaporoże została powstrzymana przez ukraińskie siły pancerno-zmechanizowane. Należy jednak pamiętać, że gdy tylko Rosjanie zajmą Mariupol, będą mogli przerzucić całość sił z tego odcinka na atak na linię Dniepru.

 

Z kolei na odcinku walk o przeprawy na Dnieprze, Rosjanie długo nie mogli zająć Chersonia. Tam Ukraińcy wyprowadzali kontrataki pancerno-zmechanizowane, które zrywały okrążenie miasta oraz wypychały Rosjan nawet aż za Dniepr. Wydaje się, że dopiero wyczerpanie ukraińskich sił pancerno-zmechanizowanych sprawiło, że Rosjanie mogli wreszcie okrążyć Chersoń i go zdobyć. Podprowadzając siły pod Mikołajów.

 

Na wszystkich ww. odcinkach frontu, operująca w miastach ukraińska lekka piechota była wspierana przez regularne pancerno-zmechanizowane jednostki (wraz z artylerią). To uniemożliwiało Rosjanom okrążanie i izolowanie miast, przez co lekka piechota mogła liczyć na dostawy zaopatrzenia, a także wiedziała, że posiada wsparcie – co z pewnością budowało morale oraz umacniało opór. Na froncie południowym oraz w Donbasie, bronią się głównie jednostki pancerno-zmechanizowane. Dlatego relatywnie niewiele filmów i informacji pochodzi z tegoż odcinka. Cywile nie podchodzą w pobliże starć jednostek ciężkich, a żołnierze mają zakaz filmowania i wrzucania nagrań do sieci. Niemniej można było natrafić na materiały ukazujące zniszczone kolumny czołgów i wozów opancerzonych. Tak ukraińskich jak i rosyjskich. Należy jednak pamiętać, że w wielu przypadkach – nawet jeśli w nagraniu znajduje się ukraińska piechota wśród rosyjskich wraków – zniszczenia dokonywała artyleria, drony, czy siły pancerne. Dopiero później przychodzili cywile czy np. żołnierze WOT-u zrobić sobie zdjęcie (niemal 99% zdjęć i nagrań to wypalone już wraki, a nie jeszcze płonące pojazdy). Tak więc powszechne wyobrażenie o walkach na Ukrainie (lekka piechota ws zagony pancerno-zmech.) jest w znacznej mierze wypaczone (trudno określić jak bardzo). Oczywistym jest, że w dogodnych warunkach (miasta, zasadzki) lekka piechota spełnia swoją rolę. Jedna w polu główną rolę odgrywają siły panc-zmech i zwyczajnie nie mogło być inaczej.

 

Północny-wschód (z k. Orła i Kurska)

Tylko na jednym odcinku Ukraińcy z rozmysłem postawili na taktykę wpuszczania przeciwnika w głąb kraju, przy zastosowaniu punktowej obrony kluczowych miast – opartej głównie o lekką piechotę. Jest to kierunek z Orła i Kurska w stronę Kijowa przez miejscowości: Głuchów, Krolewec i Baturyn. Na tym odcinku Rosjanie z łatwością obeszli i okrążyli kluczowe i bronione miejscowości (Głuchów oraz duży Konotop). Co pokazuje, że zostawianie w miastach osamotnionej lekkiej piechoty nie odstraszyło przeciwnika od oblegania miejscowości a jednocześnie nie spowolniło znacząco jego pochodu.  Rosjanie wdarli się na tym odcinku w krótkim czasie na kilkaset kilometrów zagrażając Kijowowi od wschodu.

 

Ukraińcy nie mieli w tym miejscu jednak wielkiego wyboru. Rozstawienie regularnej armii w opisywanym rejonie groziło bowiem jej odcięciem, okrążeniem oraz zniszczeniem. Dlatego postawiono na działania opóźniające, co polegało również na wysadzeniu mostów na autostradzie M02 np. na w okolicach miejscowości Baturyn.

Nie zmienia jednak to w niczym podstawowego wniosku. Na tym odcinku Rosjanie zrobili największe postępy oraz wjechali w szybkim tempie w głąb ukraińskiego terytorium na ponad sto kilometrów okrążając i zdobywając po drodze duże miejscowości (jak Konotop).  Lekka piechota nie miała szans wytrzymać impetu nawet pierwszego, dość słabego rosyjskiego rzutu wojsk pancerno-zmechanizowanych. Pochód zatrzymał się dopiero na wysadzonym moście koło miejscowości Baturyn, choć należy również pamiętać, że mimo zniszczonego mostu Rosjanie nie posunęliby się dużo dalej z uwagi na brak paliwa.

Dopiero po pauzie operacyjnej, zbudowaniu przeprawy przez rz. Sejm, uzupełnieniu zaopatrzenia, Rosjanie ruszyli dalej. Ich natarcie zostało opóźnione  dopiero przez kontratak pancerno-zmechanizowany Ukraińców koło miejscowości Niżyn. Co na krótko uratowało Czernihów od odcięcia i okrążenia.

ANW a wojna na Ukrainie

Nie sposób nie odnosić się w tym kontekście do najbardziej popularnej w przestrzeni publicznej koncepcji Armii Nowego Wzoru stworzonej przez zespół S&F. Choć dobry zwyczaj i zasady fair play stanowią, że leżącego się nie kopie, to jednak interes Polski jest ważniejszy i wymaga uwypuklenia pewnych kwestii, które – mimo bezlitosnej weryfikacji przez rzeczywistość – wciąż są bezrefleksyjnie promowane przez autorów ANW (którzy deklarują, że nawet dziś niczego by nie zmienili w koncepcji).

Weryfikacja założeń geopolitycznych

Pełnoskalowa inwazja na Ukrainę przekreśliła w praktyce cały scenariusz opisany na 430 stronach raportu o ANW. Przypomnijmy, przygotowując się do napisania tegoż raportu oraz promując projekt ANW, zespół S&F z namiętną konsekwencją powtarzał, że zanim określimy jakiej armii potrzebuje Polska należy odpowiedzieć na pytanie: „Do jakiej wojny się szykujemy?”. Odpowiedzią na to był scenariusz, w którym Rosja zaatakowałaby Polskę (NATO) bez uprzedniego podporządkowania sobie Ukrainy oraz państw bałtyckich.  Szykując się tylko i wyłączenie na taki scenariusz – bowiem zdaniem S&F należy się szykować tylko na jeden najbardziej prawdopodobny wariant wojenny – zespół S&F doszedł m.in. do wniosku, że:

  1. Siły Lądowe nie wymagają rozbudowy (a jedynie rozwinięcia), a istniejące cztery dywizje wystarczy ukompletować, co pozwoli zabezpieczyć kierunek białoruski i kaliningradzki (ewentualny kierunek ukraiński kompletnie zignorowano),
  2. Należy zrezygnować z ok. połowy sił pancernych (z uwagi na ich wiek i resurs czołgów o PT-91 oraz T-72) – pamiętajmy, że Ukraińcy wręcz wyciągali co mają z magazynów byleby tylko stworzyć jak najwięcej batalionów pancernych,
  3. Należy „spieszyć” brygady powietrznodesantowe, tworząc z nich jednostki eksperymentalne,
  4. Polsce nie potrzebny jest rozwój Marynarki Wojennej (zwłaszcza w kierunku okrętów podwodnych i fregat),
  5. Siły Lotnicze również nie wymagają inwestycji, ponieważ przewaga Rosjan w powietrzu będzie tak ogromna, że polskie lotnictwo odegra marginalną rolę podczas wojny.

 

Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, jak bardzo chybione były powyższe założenia a możliwe warianty zakończenia wojny na Ukrainie kompletnie rozmijają się z założeniami dotyczącymi ewentualnego konfliktu polsko-rosyjskiego, bowiem:

  1. gdyby Rosjanie przejęli kontrolę nad całą Ukrainą, wówczas po odbudowaniu potencjału militarnego przez Moskwę mielibyśmy za 2-3 lata sytuację, w której groziłyby nam uderzenia nie tylko z Białorusi, Kaliningradu, Bałtyku (pomocnicze), ale również z Ukrainy.
  2. gdyby Rosjanie wojnę przegrali –  czyli ponieśliby znacznie straty, a Ukraina pozostałaby niezależna z Kijowem jako stolicą – wówczas ostatnią rzeczą o jakiej myślano by na Kremlu to kolejna wojna ze znacznie silniejszym i zmobilizowanym już paktem NATO,
  3. gdyby Rosjanom udało się odnieść zwycięski „remis taktyczny” i przejęliby np. wschodnią część Ukrainy, a kraj w okrojonej formie zostałby rozbrojony i „sfinlandyzowany” , wówczas wciąż wisiałoby zagrożenie ponowienia inwazji i zajęcia całej Ukrainy – co skutkowałoby dla Polski wariantem opisanym w pkt. 1.

Jednak fakt, że S&F kompletnie przestrzeliło ze scenariuszem w raporcie ANW, wcale nie musi oznaczać, że proponowany przez autorów koncepcji model armii, a także taktyka jej użycia są błędne (choć rzeczywiście są błędne co wykazałem w polemice do raportu pt.:  „ARMIA NOWEGO WZORU A RZECZYWISTOŚĆ ). Warto w tym kontekście zobaczyć, jak Ukraińcy podeszli do obrony kraju oraz jak to się ma do założeń ANW.

Ukraińskie doświadczenia

Jak wskazano na wstępie, ukraiński model armii jest podobny do tego, jaki budowany jest aktualnie w Siłach Zbrojnych RP. Co za tym idzie, zespół S&F mógłby z powodzeniem krytykować przyjętą ścieżkę ukraińskich reform oraz strategię (i taktykę) obronną, gdyby Ukraińcy sobie nie radzili. Problem w tym, że ku zdziwieniu większości ekspertów – Ukraina dobrze sobie na wojnie radzi. Być może dlatego autorzy S&F (którzy ignorowali wcześniej stawiany zarzut, że m.in. Ukraińcy budują armię zupełnie inaczej niż ANW) w tej chwili starają się przekonywać, że armia ukraińskiego wzoru i jej sukcesy potwierdzają słuszność kompletnie sprzecznej z nią koncepcji ANW…

Na płaszczyźnie strategiczno-operacyjnej, Ukraińcy przegrywają z uwagi na fatalne położenie geograficzne oraz atak prowadzony z 3 stron. Jednak na poziomie taktycznym notują liczne sukcesy. Można pokusić się wręcz o spekulację, że gdyby Ukraina miała tylko jeden front do obrony (podobnie jak Polska) wówczas Rosjanie nie posunęliby się z ofensywą dalej jak na kilka km w głąb bronionego terytorium. Biliby jak głową w mur (jak to ma miejsce w okolicach: Czernihowa, Charkowa czy Mariupolu).

Mimo fatalnej sytuacji wyjściowej, liczebność ukraińskiej armii pozwoliła zabezpieczyć wszystkie kierunki natarć. A tych nie brakowało.

Lotnictwo oraz drony przetrwały atak rakietowy, podobnie jak lotniska. Walka w powietrzu trwa.

Główny ciężar walk spoczywa na siłach pancerno-zmechanizowanych. Lekka piechota operuje przeważnie w miastach frontowych lub na tyłach, jako uzupełnienie głównych sił, a nie jako samodzielne, rozstawione przed głównymi siłami, samotne jednostki pozostawione w kluczowych miasteczkach lub w zagajnikach w tzw. „strefie nękania”.  Ukraińcy rozbudowywali ponadto własne siły aeromobilne, a nie je „spieszali”. Zresztą przykład rosyjskich desantów wokół Kijowa pokazuje, że operujące na niskim pułapie śmigłowce mogą z powodzeniem przetransportować powietrznodesantowców nawet w rejon, w którym Ukraińcy mieli postawioną najbardziej szczelną obronę przeciwlotniczą jaką mogli zmontować. Przypomnijmy, że działając w defensywie, wojska powietrznodesantowe transportowane byłyby głównie nad przyjaznym terytorium, a nie nad wrogim. Co znów pokazuje, że warto taki wysoce mobilny odwód posiadać.

Co istotne, widać, że Rosjanie notują wysokie straty właśnie w elitarnych jednostkach powietrznodesantowych. Dlaczego? Ponieważ użyli ich niezgodnie z przeznaczeniem. Rosyjscy powietrznodesantowcy – lekko uzbrojeni – ścierali się z kontratakującymi jednostkami pancerno-zmechanizowanymi, które posiadały wsparcie własnej artylerii. Zwłaszcza ta ostatnia dokonywała często wręcz masakry przeciwnika.  Przypomnijmy, że np. w Hostomelu czy Wasylkowie to rosyjscy powietrznodesantowcy się bronili, a Ukraińcy atakowali. Skutecznie. Tymczasem w projekcie ANW zakłada się rozproszenie i rozmieszczenie w małych zagajnikach sił powietrznodesantowych, które operowałyby na terytorium atakowanym przez zagony pancerno-zmechanizowane wspierane przez artylerię i lotnictwo. Dziś już chyba każdy może sobie łatwo wyobrazić efekt takiego – niezgodnego z przeznaczeniem – użycia lekkiej piechoty powietrznodesantowej.

 

Wszystko co zostało opisane powyżej, zostało oczywiście oparte na pierwszych wrażeniach i wnioskach wyłaniających się z dość niepełnego obrazu dotyczącego przebiegu działań wojennych. Jednak dwie kwestie nie ulegają żadnej wątpliwości. To, jak Ukraińcy budowali własną armię po 2014 roku oraz fakt, że armia ta zdaje egzamin na polu bitwy w roku 2022. Należy bowiem podkreślić, że front nie został utrzymany dlatego, że dron lub lekka piechota zniszczyły jeden czy drugi czołg, a dlatego, że w polu walczy 240-tys. armia. Z drugiej strony autor niniejszego opracowania jest bardzo ciekawy, jakie straty ponieśliby Rosjanie, gdyby dodatkowo Ukraińcy dysponowali setkami lub tysiącami sztuk amunicji krążącej. W pierwszych dniach strona rosyjska nie używała potencjału WRE (z uwagi na problemy z własną łącznością) i nie była ostrożna jeśli chodzi o obronę powietrzną. Można więc przypuszczać, że np. polskie WARMATE mogłyby zebrać swoje żniwo. Wielka szkoda, że dotychczas nie widzieliśmy w użyciu tego rodzaju środków bojowych. Nadto liczne nagrania pokazują, że drony sprawdzają się doskonale jako środek rozpoznania i jako taki, winny być wprowadzane na stan armii masowo. Zwłaszcza w kontekście poszukiwania celów dla artylerii. Programy zbrojeniowe wojska polskiego od wielu lat zakładają pozyskanie sporej ilości dronów rozpoznania (na różnych zasięgu) , amunicji krążącej oraz dronów uderzeniowych. Jednak mimo szumnych zapowiedzi z 2015 roku, programy te posuwają się niestety bardzo wolno. Tymczasem nie można lekceważyć tego nowego środka bojowego, który jest doskonałym uzupełnieniem i może być wzmocnieniem potencjału bardziej tradycyjnego uzbrojenia.

Dotychczasowe informacje z ukraińskiego pola bitwy pokazują, że żadna ze stron nie dysponuje większą ilością bezzałogowców (raczej śladowe ilości, których użycie jest bez wpływu na przebieg całej kampanii), a jednocześnie wydaje się, że obie strony (a zwłaszcza Rosjanie) nie zawracały sobie głowy obroną przeciw-dronową. Przynajmniej w pierwszych dniach walk.

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

Źródła:

https://www.konflikty.pl/technika-wojskowa/na-ladzie/sily-zbrojne-ukrainy-struktura-wyposazenie/

https://forsal.pl/swiat/ukraina/artykuly/8372871,100-tys-osob-w-10-dni-tylu-chetnych-wstapilo-do-ukrainskiej-obrony-terytorialnej.html

 

 

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

94 komentarze

  1. Pierwszy wniosek jest taki że lotnictwo, pancerze i artyleria wcale nie wyszły z mody. Obrona Terytorialna nie jest od malowania płotów proboszczom zaznajomionym z lokalnymi partyjnymi kacykami. Swoje 50 tys wojska zawodowego panowie z S&F mogą sobie w pięty wsadzić to będą wyżsi. Teoria wojny precyzyjnej gdzie wojsko razi tylko wojsko również, będą znacznie wyżsi. Amorficzny system dowodzenia może być dobry dla drużyn. Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa obowiązkowe i to na wczoraj. Tyle obecnych wniosków. Lekka piechota też jest potrzebna podobnie jak nasycenie dobrym sprzętem. Generalnie ANW jest wg autorów projektem otwierającym debatę i już widać pewne punkty gdzie należałoby dokonać korekt, pytanie jednak czy autorzy będą w stanie przyznać się do niedociągnięć i niedoszacowań.

    1. Ciesze sie ze Pan Bartosiak otworzył debatę. S&F jest pierwszym powżnym think tankiem i mam nadziej ze powstaną nastepne. Tylko. w ogniu argumentow przetrwaja najlepsze pomysly. Super Blog

  2. Polemika ( jak każda merytoryczna ) zawsze wskazana i w wielu miejscach celna
    ALE:
    1) Ta wojna to wygląda bardziej jak dogrywka z XX wieku a nie wojna nowego typu – przestrzegał bym przed wyciąganiem daleko idących wniosków na razie. ( podobnie jak WWI bardzo różniło się od WWII)
    2) WOT udowadnia swoją przydatność nie tylko na Ukrainie ale także i w PL. Jednak szkolenie powinno być obowiązkowe dla wszystkich ( także kobiet) – jak pokazują doświadczenia Izraela to świetna metoda na (korektę) wychowania młodzieży ( oczywiście z możliwością “odpracowania” dla zapiekłych “pacyfistów”)
    3) Czołgi płoną (już) setkami – a po tej wojnie rozwój MPATGM jeszcze przyśpieszy. Z tego i wielu innych powodów ( koszty ) dni czołgów ZAŁOGOWYCH na polach bitew są już policzone. Zapewne będą one jeszcze przez jakich czas ( 10-20 lat ) na wyposażeniu ale nie ma sensu w nie inwestować za dużo ( wygląda na to że Rosja się nie podniesie w ciągu najbliższych 10 lat co najmniej więc zagrożenie z ich strony z każdym dniem się ZMNIEJSZA.
    4) To samo dotyczy też samolotów bojowych ( MANPAD i generalnie drony )
    itd nie chce mi sie już rozpisywać – chyba muszę przygotować szerszy referat na ten temat 🙂

    Natomiast przechodząc do wniosków – z powyższych i wielu innych względów nie ma sensu obecnie przesadzać z rozbudową armii ani wydatkami na zbrojenia. Ale niewątpliwie trzeba reformować – i to zwłaszcza element ludzki ( warto zobaczyć co mówią emerytowni generałowie – i co mówili ( a raczej pletli) jeszcze 2-3 tygodnie temu) a to przecież tacy jak oni byli jeszcze niedawno odpowiedzialni a wychowanie następców.

    1. (…)Ta wojna to wygląda bardziej jak dogrywka z XX wieku a nie wojna nowego typu – przestrzegał bym przed wyciąganiem daleko idących wniosków na razie. ( podobnie jak WWI bardzo różniło się od WWII)(…)
      Chociaż z drugiej strony patrząc na te wszystkie oblężenia to można dojść do wniosku, że wiele musi się zmienić, żeby nic się nie zmieniło. Ta strategia to jakieś średniowiecze… albo i dalej.

  3. Analizując porównanie które pan zaprezentował, chciałbym zaznaczyć że zmanipulował pan wszystkie cechy armii nowego wzoru oraz wiele elementów strategii obrony w Ukrainie.
    Siły Ukrainy polegają na taktyce nękania jednostek zaopatrzenia oraz likwidowania małych jednostek podczas rozciągania się frontu.
    Faktem jest, że wojska rosyjskie nie zostały odparte od granicy, tylko wpuszczone głębiej w teren Ukrainy, a potem poprzez zaawansowaną technologicznie przeciwpancerną broń piechoty, pojazdy wroga są niszczone. Wyrzutnie ppanc robiły takie spustoszenie, że złamały morale wielu oddziałów najeźdźcy.
    Sama idea armii nowego wzoru brzmi “przygotować się na atak Rosji” i właśnie wiele z punktów Armi Nowego Wzoru, widać w ukraińskim wojsku jak na dłoni.
    Teraz o tym co w przeciągu 10 lat zrobiła Ukraina. To, co wypisane jest w tym slajdzie prezentacji o modernizacji ukraińskiej armii, to w większości prawda… Ale kilka miesięcy przed rozpoczęciem konfliktu już szły dostawy broni na Ukrainie. Były to głównie wyrzutnie ppanc i plot. Jak widać cała koncepcja została wdrożona chwilę przed konfliktem i uzupełniona o posiadany sprzęt.
    Nie wiem jakim trzeba być “wyznawcą Rudego 102” żeby tak dostosować materiał do swoich przekonań. Nie twierdzę, że ten artykuł jest dobry, to zwyczajne rosyjskie Vranyo. Następnym razem przy takiej manipulacji pomyśl o tych 4 czołgistach w każdym z 250 nowych czołgów Abrams, które na wstępie zostaje zniszczone lekką piechotą z ppanc, a potem wyobraź sobie, że każdy czołg za 9 milionów dolarów eksploduje od wyrzutni za 250 tys.$. Strata 4 ludzi i 9 milionów to cios w 4 polskie rodziny i w budżet podatnika. Ale cóż “niech kult Rudego 102 wiecznie trwa!”

    1. Nawiązując do nazwy nicka – chyba jednak Pan łyka 🙂

      Ukraińcy nigdzie Rosjan nie wciągali. Z przyczyn politycznych zdecydowali się bronić niemal każdego km ukraińskiej ziemi. Dlatego do dziś Czernihów, Sumy czy Charków się bronią (do niedawna również Chersoń). W koncepcji ANW, której Pan widocznie nie czytał ograniczając się do słuchania PR-u, dla przykładu Białystok miałby nie być broniony (bo obroną nie można nazwać pozostawienie jakiejś samotnej grupki WOT-u). Tłumaczyłem to w tekście, który Pan komentuje, a którego Pan albo nie przeczytał, albo nie zrozumiał. No chyba, że Pan myśli że “obrona od granicy” to jest wówczas gdy żołnierze i czołgi stoją przypięte do słupów granicznych. To wtedy tak, zgodzę się że tak obrona nie wyglądała. NIGDZIE I NIGDY. Bo to jest pojęcie nie dosłowne tylko dla obrony urzutowanej blisko granicy, a nie dokładnie w linii na pasie granicznym. 🙂

      Także jeśli ktoś Pana zmanipulował, to z pewnością nie ja. Proszę przeczytać 430 stron raportu ANW, zrozumieć to co Pan przeczytał a następnie jeszcze raz posluchać autorów co mówią post factum (po agresji na Ukrainę).

      Dostawy tego nowoczesnego sprzętu też są ciekawe. Bo to głównie wyrzutnie PPANC i granatniki, o których w ANW chyba słowa nawet nie ma. Najwyraźniej drony są lepsze.

      Oczywiście nikt nie podważa użyteczności jednego, drugiego jak również samej lekkiej piechoty. Chodzi o zachowanie proporcji i posiadanie WSZYSTKICH narzędzi (w tym sił pancerno-zmech. w odpowiedzniej ilości).

      ANW zakłada … A zresztą. Proszę sobie przeczytać raport, następnie mój 80 stronicowy tekst do tego raportu i możemy zacząć dyskutować 🙂 5 raz tego samego w komentarzu pisać nie ma sensu.

      “Następnym razem przy takiej manipulacji pomyśl o tych 4 czołgistach w każdym z 250 nowych czołgów Abrams, które na wstępie zostaje zniszczone lekką piechotą z ppanc, a potem wyobraź sobie, że każdy czołg za 9 milionów dolarów eksploduje od wyrzutni za 250 tys.$”

      To zdanie rozbawiło mnie do cna. Jeśli Rosjanie zamierzają nas atakować lekką piechotą (czego im życzę również z uwagi na straty na Ukrainie) i nacierać nią na nasze Abramsy, to byłoby mi żal tych rosyjskich chłopców…

      Jeśli Pan uważa, że lekka piechota służy do atakowania i to jeszcze sił pancernych to znaczy, że wiele jeszcze przed Panem w temacie wojskowości, taktyki i strategii. Proszę zgłębiać, tematyka ciekawa 🙂
      pozdrawiam serdecznie
      KW

      1. (…)Jeśli Pan uważa, że lekka piechota służy do atakowania i to jeszcze sił pancernych to znaczy, że wiele jeszcze przed Panem w temacie wojskowości, taktyki i strategii. Proszę zgłębiać, tematyka ciekawa ????(…)
        Najpierw trzeba odciąć od ukraińskich przekaziorów, bo na medialnym teatrze wojennym… otoczyli ten bunkier, którym to rzekomo Putin się ukrył.

      2. Nie jestem zwolennikiem każdego słowa w ANW. Natomiast pańska grafika to czysta manipulacja i clikbait, rodem z superexpresssu, który ma niewiele wspólnego z aktualnym stanem wojny w Ukrainie i teorią ANW.

        “Ukraińcy nigdzie Rosjan nie wciągali. Z przyczyn politycznych zdecydowali się bronić niemal każdego km ukraińskiej ziemi.”
        1. Pięknę słowa. Szkoda, że taki tekst jest ponadczasową propagandą. Prawie robi wielką różnicę 😉 To dlatego opustoszałe czołgi stały kilkadziesąt kilometrów od Kijowa. Każdy “kilometr” zamienia się w prawie każdy “hektar dróg utwardzonych.”
        I nie stały, dlatego że łańcuchy dostaw zostały zerwane? Pytanie w jaki sposób to zrobili? Pewnie skuteczną strategią utrzymywania każdego km ziemi…

        “No chyba, że Pan myśli że „obrona od granicy” to jest wówczas gdy żołnierze i czołgi stoją przypięte do słupów granicznych. To wtedy tak, zgodzę się że tak obrona nie wyglądała. NIGDZIE I NIGDY. Bo to jest pojęcie nie dosłowne tylko dla obrony urzutowanej blisko granicy, a nie dokładnie w linii na pasie granicznym. ????”

        To co Pan tu napisał to taki żart i manipulacja jak “pana porównanie dwóch armii”
        Przecież sam pan pisał że Ukraińńcy “bronią prawie każdego kilometra”. Tak się bawiąc w własną interpretację, sentyment słów każdego “trochę” traci. Rozmowwa zaczyna wyglądać jak rozprawa gdzie nie chodzi o to kto ma racje tylko kto wykorzysta słowa drugiego i przekona sędziego że ma rację. Jak tak to bawmy się. Do rozpoczęcia inwazjii na wschodzie były linie frontu i okopy. Jak widać w zależności od intensywności wojny oraz od środków stosuje się różne strategie, nawet metody znane z I wojny światowej. “NIGDZIE I NIGDY” prysło jak bańka… Ale przecież przez 8 lat tam nie toczyła się wojna tylko specialna operacja mająca wprowadzić pokój i wyzwolenie republik 🙂

        “Dostawy tego nowoczesnego sprzętu też są ciekawe. Bo to głównie wyrzutnie PPANC i granatniki, o których w ANW chyba słowa nawet nie ma. Najwyraźniej drony są lepsze.”

        Dostawy są na potrzeby aktualnie prowadzonej wojny. Rosja wyszła z tym co widać i to zostało dostarczone dla kontry. Co do ANW oraz ppanz i granatników proszę się jeszcze raz i bacznie przyjrzeć, poświęcić trochę czasu i doczytać. Co do dronów to oczywiście że pod wieloma zględami są lepsze nawet te które są na wyposażeniu piechoty. Pytanie czy nas stać, ale jak przy naszym stanie wojska stać nas na czołgi za 9 mln USD za jeden to chyba nas stać na wszystko. Obywatel wszystko zniesie.

        “Oczywiście nikt nie podważa użyteczności jednego, drugiego jak również samej lekkiej piechoty. Chodzi o zachowanie proporcji i posiadanie WSZYSTKICH narzędzi (w tym sił pancerno-zmech. w odpowiedzniej ilości).”

        Przed chwilą podważył pan użyteczność dronów, proporcji pan nie zachował… Zaraz sędzia zrobi przerwę w rozprawie bo nie zniesie tych skrajności.
        W odpowiedniej ilości to słowo klucz i słowo wytrych. Możnaby napisać krótką prezentację po lewej to co Pan wypisał o ANW a po prawej po stronie Ukrainy “W odpowiedniej ilości”. Po co tyle manipulacji?

        “To zdanie rozbawiło mnie do cna. Jeśli Rosjanie zamierzają nas atakować lekką piechotą (czego im życzę również z uwagi na straty na Ukrainie) i nacierać nią na nasze Abramsy, to byłoby mi żal tych rosyjskich chłopców…”

        To pan wymyślił sobie taką teorię choć, w rosyjskim wojsku wszystko możliwe. Ale z pana słów można wnosić że po tej wojnie na Ukrainie armia rosyjska nie będzie miała nawet jednego zestawu ppanc na piechocie. Oczywiście nie wziął pan pod uwagę że aktualnie większość nowoczesnej broni ppanz rozkłada każdy czołg i 4 ludzi w środku ale rozumiem że jest pan gotowy na takie poświęcenie. obywatel zapłaci za złomowanie.

        “Jeśli Pan uważa, że lekka piechota służy do atakowania i to jeszcze sił pancernych to znaczy, że wiele jeszcze przed Panem w temacie wojskowości, taktyki i strategii. Proszę zgłębiać, tematyka ciekawa ????”

        Uważam wręcz przeciwnie. Lekka piechota wyposażona w broń panc, oraz drony (które teraz robią sieczkę z rosyjskich oddziałów zmechanizowanychw tym altylerii) to bardzo dobra i EKONOMICZNA metoda to likwidowania wojsk opancerzonych agresora.

        Widze, że ekonomia jest Panu obca. Budowanie kultu Rudy 102 (za 9 milionów USD sztuka) to nie jest dobre rozwiązanie w przypadku kraju który nie posiada:
        1. Lotnictwa
        2. Obrony przeciwlotniczej
        3. Altylerii
        4. 50% sprawnych pojazdów opancerzonych (w tym czołgów) które posiadamy aktualnie na stanie. A wie pan jak wygląda modernizacja czołgów…
        6. Wojska weekendowego które w czwartek od południa jeździ po lunaparkach ze swoimi dziećmi bo więcej czasu siedzą w domu niż służą. W sumie lepiej w domu niż biurowcach…

        Prosze nie brać wszystkiego dosłownie z tym lunaparkiem to taka aluzja 😉
        A te pańskie podejścia co ja myślę… musiałem iść do toalety.

        1. Może się pokuszę i zrobię specjalnie dla Pana i osób myślących podobnie bezkrytycznie o ANW taką mapkę porównawczą. Gdzie jest “strefa nękania’ z lekką piechotą wg ANW (szerokość 100km od granicy i chyba więcej) a gdzie “strefa niszczenia”. I porównać to do stref na Ukrainie, gdzie strefa niszczenia zaczyna się na przedpolach Czernichowa, Charkowa, Chersonia czy w Sumach. Jak zaznaczyłem w artykule, którego wciąż Pan nie przeczytał ze zrozumieniem (a dałem nawet obrazki) jest jeden odcinek frontu, gdzie “strefa nękania” była rozmieszczona na dużej szerokość pomiędzy granicą a Kijowem. I tam pochód Rosjan był wstrzymywany przez logistykę i braki w zaopatrzeniu.

          Reszta Pańskich uwag to nic nie znaczące czepialstwo (do tego mało umiejętne) – szkoda mi czasu, bo mam go teraz mało.

          Z lekką piechotą nawet Pan nie wyłapał różnic pomiędzy sytuacją, gdy taka formacja atakuje na jedn. panc-zmech lub gdy się broni. Co kończy definitywnie merytoryczną dyskusję.

          Powtórna wstawka o Rudym 102 to jest dopiero manipulacja.

          A wymienione punkty na końcu to Pan zna chyba z debaty sprzed 10 lat. Bo Polska będzie posiadał i lotnictwo i OPL, rozwija artylerię i opracowała własne BWP. Więc wszystko jest w fazie rozwoju. Widać, że nie łapie Pan tego, że 25 lat rozbrajania armii nie da się nadrobić w rok. Nawet zakup z przysłowiowej półki kosztuje lata czasu na dostawy. I po dokonaniu zamówień na takowe właśnie czekamy.

          Tak więc z dyskusją o modernizacji SZ RP jest Pan gdzieś w latach 2010-2015.

          Szczerze zachęcam do powrotu do tej dyskusji , gdy zaktualizuje Pan sobie wiedzę 🙂
          pozdrawiam
          KW

      3. Dzień dobry,

        Chciałbym zabrać głos w dyskusji.
        Zapoznałem się z całym raportem ANW, jak i jego obszerną recenzją autorstwa Pana Krzysztofa.

        Na gruncie doświadczeń na Ukrainie moim zdaniem oczywistym jest, że racja jest po stronie Pana Krzysztofa, ale ….

        Zwracam uwagę i tu chcę radykalnie wsiąść w obronę S&F, że przedstawili oni idee (choć na błędnych założeniach ataku Rosji bez rozwiązania sprawy z Ukrainą), w jaki sposób uformować armię, żeby przyniosła realne zwycięstwo, szybkie zwycięstwo, idee poszukiwania asymetrii, pomysł szybkiej modernizacji, idee stworzenia odporności państwa … I kiedy obecnie patrzę na Ukrainę, dokonywane tam zniszczenia, cywilne ofiary, cierpienie, uchodźców, przekreślenie dorobku pokoleń, etc. nie mam poczucia, by Ukraina skutecznie się broniła, dzięki owym siłom pancernym i artylerii. I dlatego chociaż ANW zapewne nie obroniłaby nas, uważam, że zmusza do refleksji w jaki sposób przeprowadzić bitwę, by agresora szybko i totalnie pokonać. Nie przekonują mnie pancerne starcia w wyniku których Polska zamieni się w ruinę, nasze domy, nowe drogi, stadiony, nasz dorobek!

        Właśnie dlatego szanuje poszukiwania – jak to czyni S&F – metod niekonwencjonalnych, ekstra broni, nowatorskich rozwiązań sztuki wojennej, wykorzystania asymetrii, wszystkiego, co pozwoli obronić nasz kraj we wszystkich aspektach, nie tylko terytorialnym.

        Na koniec, gratuluję Panu Krzysztofowi dorobku, jestem podobnie jak Pan prawnikiem i z podziwem patrzę na Pańską pozazawodową pasję, wiedzę i wyczucie.

        Serdecznie pozdawiam

        1. (…)Nie przekonują mnie pancerne starcia w wyniku których Polska zamieni się w ruinę, nasze domy, nowe drogi, stadiony, nasz dorobek!(…)
          Przecież po to są te pancerne starcia w polu, aby nie dać sobie otoczyć miast i nałożyć na nie oblężenia. A jeśli nawet do tego dojdzie to albo zdecydowanie natarcie pancerną pięścią albo zmasowane bombardowania jest zdolne rozbić pierścień oblężenia. Jeśli nie ma widoków na żadne z tych dwóch, a na Ukrainie takowych niestety nie widać, albo na wyprowadzenie kontrofensywy wymuszające rozproszenie wysiłków wojennych wroga to dalsza (…)obrona(…) zasłuje na miano masochizmu.

  4. Sporo ciekawych wniosków. Na pewno wartych głębszego przemyślenia. Chyba pora skończyć z tą nachalną promocją iluminacji p. Bartosiaka i jego Klęski Najnowszego Wzoru.

  5. Analiza jak zwykle ciekawa, i co najważniejsze, przeprowadzona “na zimno”. Widać, że autor stara się uniknąć propagandy z obydwu stron!
    Osobiście mam wrażenie, że wnioski wyciągnięte przez autora, choć wyglądają na poprawne i logiczne, są błędne. Wynika to z błędnych i niepełnych danych jakie autor (i my razem z nim) posiada na temat aktualnej sytuacji.
    1. Stan rosyjskiej armii – z wszystkich analiz dobitnie wynika, że ta armia jest po prostu słaba: niewyszkoleni poborowi i stary, niesprawny sprzęt oraz braki paliwa.
    Dla mnie osobiście coś tu nie gra i wygląda jak jakaś zasłona dymna albo skuteczna propaganda. Wygląda to jak celowe wystawienie słabszych jakościowo jednostek, na pewnych odcinkach frontu, z którymi nikt się nie liczy. Mającymi robić tylko za “sztuczny tłok” albo by przedłużyć konflikt jak najbardziej przy najmniejszych kosztach. Do tego niewielkie użycie amunicji precyzyjnej rodzi pewne wątpliwości. Wspomniane użycie jednostek powietrzno desantowych, bez dalszego wsparcia, również zaskakuje i wygląda jakby ktoś przesadził z denaturatem podczas planowania tego ataku!

    2. Sytuacja na froncie – wbrew większości opinii i propagandzie, uważam że Rosjanom na wschodzi idzie bardzo dobrze. Faktycznie od strony Krymu zostali pięknie zastopowani. Sytuację od strony północnej i sam Kijów pominę milczeniem – wygląda to jakby ktoś zmodyfikował plan ataku ad hoc – stąd też bardzo słabe wyniki agresorów i sukcesy Ukraińców!

    3. Skuteczność artylerii i jednostek pancernych – tutaj mam największe wątpliwości co do stanu naszej wiedzy. Jak sam autor zauważył, jest brak materiałów z walk a to co widać to lekka piechota przy dopalających się wrakach z już uprzątniętym polem bitwy. A same pojazdy widać zmasakrowane precyzyjnie i dużym wagomiarem! Dla odmiany mamy nagrania z potyczek lekkiej piechoty, gdzie jest drużyna przeciwko kilku “zagubionym” pojazdom. I tutaj nasuwają się dwa wnioski/pytania: na ile rozbicie kolumn pancernych oraz brak przewagi w powietrzu Rosjan, to zasługa tylko wojsk ukraińskich? Niestety na to pytanie albo nigdy nie dostaniemy odpowiedzi albo za kilka lat. Drugi wniosek: świadomość sytuacyjna – czy Ukraina miała by jakiekolwiek szanse w zniszczeniu wojsk pancernych bez wsparcia wywiadowczego sojuszników? Bez tego czołgi i artyleria są ślepe. Tutaj ktoś może powiedzieć, że przecież mamy swoich sojuszników z NATO. Zgadza się, ale to tak jakbyśmy nie rozwijali własnej armii bo przecież sojusznicy mają. Dodatkowo mogą wystąpić warunki geopolityczne, że z jakichś powodów takiego wsparcia albo nie dostaniemy, albo w niewielkim stopniu albo zbyt późno.

    Mam również wątpliwości co do stwierdzenia: “Można pokusić się wręcz o spekulację, że gdyby Ukraina miała tylko jeden front do obrony (podobnie jak Polska) wówczas Rosjanie nie posunęliby się z ofensywą dalej jak na kilka km w głąb bronionego terytorium. ” – w takim przypadku zmieniła by się diametralnie koncentracja wojsk rosyjskich. Można założyć, że mieliby również mniejsze problemy z logistyką. Tutaj niestety przewaga ilościowa, mogła by o sobie dać znać. Jak wiemy sowieci ze swoimi stratami się nie liczą. Dodatkowo biorąc pod uwagę pkt 1, gdyby zostały wystawione jednostki lepsze jakościowo (o ile takie są) to również miałoby ogromne znaczenia.

    Dodatkowa rzecz która mnie uderzyła to ogromne starania kontrwywiadowcze z obu stron, na ogromną skalę, w celu ukrócenia wycieku informacji przez samych żołnierzy z ich telefonów. O ile w poprzednich konfliktach (Gruzja, Majdan, Donbas 2014) mieliśmy wysyp materiałów, praktycznie na bieżąco z obu stron to obecnie jest tego niewiele albo dopiero po dłuższym czasie i to głównie ze strony cywili. Między bajki bym również włożył informacje o zakazie posiadania telefonów przez żołnierzy, filmy z rosyjskimi żołnierzami dzwoniącymi do rodzin przeczą temu tak samo jak skąpe materiały żołnierzy ukraińskich. Wciąż otwarte zostaje pytanie: dlaczego Rosja zaatakowała i to na taką skalę? Kto i co ma na tym zyskać?

    Ostatnia kwestia jaką chciałbym poruszyć to skupianie się tylko i wyłącznie na wojskach obronnych i w jaki sposób powinniśmy bronić się podczas ataku ze strony Rosji! Mam wrażenie, że każda lansowana koncepcja rozwoju naszych wojsk skupia się tylko na tym aspekcie! Osobiście jestem zdania, że powinniśmy skupić się w pierwszej kolejność na rozwoju wojsk, które będą skutecznie odstraszać przed agresją. Tutaj powinniśmy iść dwutorowo: rozwój obrony przeciwlotniczej (zarówno zwalczanie jak i detekcja) oraz możliwość pełnoskalowego ataku na cele strategiczne przeciwnika (pociski samosterujące, precyzyjna artyleria rakietowa aż po, finalnie, rakietowe pociski balistyczne). Tu koncepcja jest troszkę szersza, ale to raczej na osobny wpis. Na broń atomową nie mamy szans, ale wciąż możemy cofnąć przeciwnika do epoki kamienia łupanego przy użyciu zmasowanego ataku bronią konwencjonalną. Groźba takiej odpowiedzi z naszej strony, na pewno zadziała lepiej niż posiadanie ogromnej ilości nowoczesnych czołgów.

    Z resztą wniosków zgadzam się całkowicie!
    pozdrawiam

      1. Ani tym bardziej ja, oraz niestety również nie osoby kompetentne gdyż takowe nie są osobami decyzyjnymi (ani w wojsku ani tym bardziej w żadnej publicznej instytucji)
        pozdrawiam

    1. (…)Wciąż otwarte zostaje pytanie: dlaczego Rosja zaatakowała i to na taką skalę? Kto i co ma na tym zyskać?(…)
      Kto? Najprostrza odpowiedź to, ten kto atakuje.
      Co? Od jakiejś dekady cała geopolityka ma się kręcić wokół Szlaku Jedwabnego… A już teraz po obecnej linii frontu (rzeka Dniepr i wybrzeże Morza Czarnego + te nawisy na Basztankę i Wozniesensk) to widać, że żadna droga czy tor Rosji nie ominie.

      1. No właśnie to się kompletnie nie dodaje w tym przypadku!
        Całkowicie zajęcie już i tak okupowanych, wschodnich terenów oraz dodatkowo południa miało by tu sens. W tym momencie raczej słabo się to opłaca Rosji pod każdym względem!

  6. Witam,

    W sprawie rozwoju polskiego wojska:
    Jako osoba działająca w biznesie wiem, że podstawą jest dobra informacja.

    Myślę, że obecnie sojusznicy Ukrainy (w szczególności USA) dają duże wsparcie w zakresie zbierania i analizy informacji. Bez tego wyniki Ukrainy byłyby znacznie gorsze.
    Czyli po pierwsze bym bostawił na zespoły analityków, którzy potrafią analizować dane, które są zbierane z wielu źródeł i na narzędzia do zbierania informacji (drony, satelity, pozyskanie danych od miejscowej ludności.

    Po drugie – jako osoba zajmująca się finansami wiem, że nie można zażyczyć sobie wszystkiego, bo po prostu zabraknie kasy.

    Ponieważ mamy rewolucję w miniaturyzacji broni możemy pozwolić sobie na bardzo skuteczną, precyzyjną broń, która już nie kosztuje bardzo dużo pieniędzy. Czyli drony zwiadowcze, amunicja krążąca, przenośna broń przeciwpancerna (odpowiedniki Javelin, NLAW).

    Czyli zacząłbym od tego monernizację wojska.

    Pozdrawiam,

    MJ

  7. Panie Krzysztofie skąd pan czerpie informacje o przebiegu działań wojennych na Ukrainie? Pytam jako laik, bo z doniesień medialnych można właśnie wywnioskować że siłą armii ukraińskiej jest lekka piechota posługująca się sprzętem dostarczonym z zachodu co przekłamuje rzeczywisty obraz walki obronnej i utwierdza w opinii publicznej przekonanie że partyzantka i drony są rozwiązaniem skutecznym.
    Gdzie czytać o pancernych starciach, działaniach ukraińskiej artylerii i potyczkach powietrznych?

  8. Panie Krzysztofie, czy może Pan napisać artykuł o sytuacji z polskimi migami, które miały być przekazane Ukrainie? Bo pojawiają się teorię, że USA chciało nas wepchnąć w wojnę z Rosją, bo przekazanie migów bezpośrednio z Polski mogłoby sprowokować Rosję do ataku na nas, a wtedy NATO mogłoby się na nas “wypiąć”, gdyż to my sprowokowaliśmy Rosję do ataku.

    Ma o tym świadczyć fakt, że po sprytnej zagrywce polskiego rządu z przekazaniem migów najpierw amerykanom, żeby oni je później przekazali Ukrainie, rząd USA odmówił, gdyż “nie chce eskalować napięcia z Rosją”.

    Czyli wychodzi na to, że USA nie chcą tego robić, bo boją się Rosji, ale za to my mamy się nie bać?

  9. Abstrahując na końcu i tak pozostanie pytanie jak wyszkolona jest kadra dowódcza poczynając od dowódcy drużyny a kończąc na szefie sztabu generalnego. Znając polskie realia będzie burdel i chaos niezależnie od wzoru armii.

    1. U nas chaos pewnie nie mniejszy niż w ruskiej armii. Od lat mamy awanse po partyjnej linii, oraz rozmodlonych oficerów bo dobre kontakty z biskupami w randze generałów były podstawą kariery.

      Nie licząc sabotaży politycznych, choćby ten minister MON, co go w 2015 mianowano, bez doświadczenia, za to z “osiągnięciami” rozwalenia polskiego kontrwywiadu (i przetłumaczenia raportu o tym na rosyjski) – tego samego WSI które choćby wcześniej ukradło Ruskim plany Igły-M i na ich bazie i zachodnich częściach MESKO zbudowało Groma, a potem jego ewolucję Pioruna. Ten pan jak przejął MON, to rujnował stosunki z NATO, oraz skasował szereg programów modernizacyjnych, z Caracalami na czele (dziś by te 50 sztuk Caracali bardzo by się przydało).

      Najważniejsza dziura jaką mamy – obrona przeciwlotnicza, ma być na kiedyś tam, i w ilościach niewielkich. Wisła – przyszłość, zamówiono ale niedostatecznie dużo. Narew – nadal plany koncepcyjne i “dialogi techniczne”.

      Rozjechaliby nas, jak w tym manewrach sztabowych, w kilka dni. Tymi pięknymi drogami z UE dojechaliby w dwa dni pod Wawę, a Iskandery rozwaliłyby gazoport. Gdyby się ziścił piękny plan naszych władz, o który się modlono, czyli Trump w drugiej kadencji, Marine Le Pan we Francji, Orban tam gdzie jest, Salvini… I Trump by zgodnie z planami, wyprowadził USA z NATO… Kurde, mamy więcej szczęścia niż rozumu.

      1. Śmiechu warte. Właśnie za te skasowane Caracale kupiono Patriota. Trump wyprowadza USA z NATO – gdzie dają taki towar? Macierewicz kasujący wielkie programy modernizacyjne xD – Macierewicz kupił znacznie wiecej przez swoja kadencje niż poprzednicy przez 8 lat.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *