Kończy się wrzesień Anno Domini 2017 i być może kończy się ład światowy, jaki znaliśmy do tej pory. Okres przesilenia, który uwidocznił się na dobre w 2014 roku, a który decydował o tym, w którą stronę pójdzie Świat może zakończyć się w ciągu kilku dni. Czeka nas, albo Nowy Ład z postępującą globalizacją, albo okres rozpadu stworzonych wcześniej struktur politycznych, czas chaosu, rywalizacji i rozstrzygnięć siłowych.
Nikt nie zaprzeczy, że wrzesień tego roku był niezwykle „ciekawy” (a może straszny?). Zarówno, jeśli chodzi o wydarzenia polityczne, geopolityczne, a nawet zjawiska pogodowe.
Tematami związanymi z pogodą się nie zajmuję, a kwestie dotyczące ewentualnego rozpadu Hiszpanii opisałem w dwóch obszernych wpisach: tutaj i tutaj.
Należy jedynie zaznaczyć, że jutro dowiemy się, w którą stronę zmierzają wydarzenia w Hiszpanii. Tzn. kierunek ogólnie już znamy (obie strony konfliktu wybrały konfrontację), natomiast powinniśmy dowiedzieć się jak ów spór będzie wyglądać. Czy zarówno Madryt jak i Barcelona usiądą przy stole w celu negocjacji, czy też dojdzie do krwawej rebelii. Bowiem niezależnie od wyniku referendum (a zapowiada się wybór opcji niepodległościowej), mleko zostało rozlane. Hiszpanie przekroczyli swój Rubikon i doprowadzili do ogromnej niechęci Katalończyków. Wrześniowe wydarzenia z pewnością zapadną im w pamięci i jeśli nawet cała sprawa rozejdzie się teraz po kościach, to chowane urazy będą narastać i w końcu mogą eksplodować. Madryt jest w tej chwili w trudnej sytuacji, bowiem może jedynie pogorszyć sytuację. Ale o tym, może jutro…
Bo o ile kwestia niepodległości Katalonii, to raczej temat lokalny (ewentualnie przełoży się na UE), o tyle w skali globalnej również się działo. Wiele i mocno.
Na tyle, że eskalacja napięcia na linii USA – Korea Płn. rzeczywiście sięgnęła już chyba zenitu. Świadczy o tym to, że nawet Chiny zdecydowały się na surowe sankcje wobec swojego komunistycznego sąsiada. Czy to tylko gra, czy rzeczywisty strach przed potencjalnym konfliktem militarnym, który toczyłby się u chińskich granic?
Niezależnie od tego, moment „rozwiązania” północno-koreańskiego problemu wydaje się być bardzo bliski. Mogą zaistnieć 3 scenariusze:
- atak USA na Kim Dzong Una (chyba najmniej prawdopodobny, ale groźba jest coraz bardziej realna, co z pewnością przemawia do Xi i Putina jeśli chodzi o negocjacje),
- Druga Jałta, czyli ustalenie nowego ładu światowego z podziałem na strefy wpływów dla Rosji i USA,
- Xi – Trump deal ,o czym pisałem już tutaj i tutaj,
Wojna USA vs Korea Północna
Pierwsza z w/w opcji jest mimo wszystko, w moim przekonaniu, mało prawdopodobna. Tzn. nawet, jeśli USA i Trump realnie są gotowi zaatakować Koreę Północną, to nie wierzę, że choćby w ostatniej chwili przed atakiem Xi nie spróbuje się jednak jakoś dogadać. Czemu akurat on? Bowiem Chinom nie zależy na bombardowaniu instalacji nuklearnych znajdujących się blisko ich granicy. Chinom nie zależy na regionalnej wojnie blisko Pekinu, bo to absorbowało by Chińczyków co najmniej w sferze politycznej, jak nie militarnej(ponieważ otwarcie zapowiedzieli, że w przypadku ataku USA na Koreę, są gotowi wystąpić zbrojnie po stronie Kima).
Druga Jałta, Moskwa – Washington
Putin z kolei raczej jest zainteresowany tym, by to Amerykanie sami do niego przyszli negocjować Drugą Jałtę. Dla USA, Korea Północna to mało znaczący odcinek światowego frontu, który starają się utrzymać. Jednak przy jednoczesnym zaangażowaniu w Europie Centralnej (Ukraina), na Bliskim Wschodzie oraz Wschodnim Pacyfiku, USA ciągnie zbyt wiele srok za ogon , co może doprowadzić w którymś miejscu do katastrofy.
A Kreml napina sznurki jak tylko może, by system trzeszczał w szwach. Być może to właśnie Moskwa wspiera Pjongjang (jak podają rosyjskie media, dyplomaci Kima są już w Moskwie). Jednocześnie walczy po stronie Asada w Syrii i eskaluje napięcie w Europie Wschodniej, gdzie przeprowadziła największe od czasów Ziemnej Wojny manewry wojskowe ZAPAD 2017.
Jeśli USA nie poradzi sobie z tym wszystkim, wówczas może okazać słabość (dziwnie to brzmi, jeśli myśli się o Trumpie) i zgodzić się na warunki Putina. Jednak to by oznaczało kapitulację USA również w walce z Chinami. Bowiem konflikt USA – Rosja nie toczy się tak na prawdę o Syrię czy Ukrainę. Konflikt ten to pewnego rodzaju negocjacje, w których Washington chce pozyskać Moskwę, jako sojusznika i prokurenta w walce z Pekinem. Konfrontacja z Chinami, to oczywiście dla Kremla samobójstwo. Dlatego Putin grzecznie odmawia i proponuje Drugą Jałtę, po której ustabilizowałby ustaloną rosyjską strefę wpływów i pozostałby neutralny – nada handlując i budując z Chinami Jedwabny Szlak. Taki scenariusz z kolei jest dla USA nie do przyjęcia. Połączenie Rosji, Chin, a w konsekwencji Europy, byłoby końcem dominacji USA. Z taką perspektywą Amerykanie walczą od ponad wieku. Na razie skutecznie.
Xi – Trump deal
Co się stanie, jeśli dojdzie do Xi – Trump deal? Pisałem o tym wcześniej, ale w skrócie. Nastąpi odwrócenie sojuszy. Chiny prawdopodobnie opuszczą Rosję (przestaną ją wspierać, co ma olbrzymie gospodarcze znaczenie dla Moskwy), zgodzą się na zjednoczenie półwyspu koreańskiego (być może rozłożone w czasie i utajnione), a w zamian pozyskają dla swojej strefy wpływów Tajwan.
Konsekwencje? Rosyjski niedźwiedź zostanie sam, będąc przypartym do muru. To grozi desperackim krokiem – uderzeniem na Ukrainę (taki scenariusz opisywałem tutaj).
Odcięta od finansowania Rosja będzie zwyczajnie przegrywać ze swoją gospodarką i z czasem. Wówczas może rozpaść się sama, wobec czego będzie zależało jej na jak najszybszym rozstrzygnięciu i zwycięstwie w formie militarnej.
Pokój, albo…?
Druga Jałta oznaczać będzie porażkę USA i otwarcie się świata na pokojowe przejmowanie nad nim dominacji przez Chiny. To droga pokoju, globalizacji i… Prawdopodobnie utraty suwerenności przez Polskę. Czy to nastąpi w ramach nowej wzmocnionej UE, czy też Niemcy i Rosja rozbiorą nas gospodarczo, sprawując w III RP politykę przy pomocy własnych wpływów, to już inny temat. Niemniej na dzień dzisiejszy USA to jedyny gwarant naszej niepodległości (chcąc nie chcąc), a my jesteśmy zbyt słabi by samemu wziąć odpowiedzialność za własny los. W przypadku Drugiej Jałty Rosja urośnie w siłę, a w porozumieniu z Niemcami będą dzielić i rządzić w Europie Środkowo-Wschodniej.
Xi – Trump deal to z kolei obranie drogi, jaką wyznaczyli Amerykanie. Doprowadzenie do ponownego podporządkowania sobie Rosji i przede wszystkim Chin. Zwiększenie uzależnienia Europy (a tym samym rozpad UE, która jest konkurencją dla USA). Innymi słowy, USA chce utrzymać imperium, a nawet zwiększyć swoje wpływy. To spowoduje narastanie już istniejącej tendencji. Wybuchanie nowych lokalnych konfliktów uderzających w interesy Rosji i Chin (zwłaszcza w państwach na drodze Jedwabnego Szlaku). Z czego również Chiny zdają sobie sprawę.
Amerykanie wykorzystując spokój w rejonie Wschodniego Pacyfiku przerzucą swoje zasoby polityczne, ekonomiczne i militarne na front przeciwko Moskwie. Wszystko, by zmusić ją do uległości. Chodzi przecież o to, by rękami Kremla uderzyć w Pekin (bez surowców z Syberii i Bliskiego Wschodu na którym panuje wojna, Chiny staną się zależne od USA).
Który z tych scenariuszy jest najbardziej prawdopodobny?
Pierwszy wykluczam, bowiem wojna i to być może nuklearna, to puszka Pandory, której nikt nie będzie chciał otworzyć.
Druga opcja jest praktycznie porażką i kapitulacją Moskwy, bądź USA. Na ile Putin i Trump gotowi są na klęskę?
Trzecia z możliwości również rodzi konflikt. Chiny doskonale zdają sobie sprawę, o co toczą się negocjacje pomiędzy Washingtonem i Kremlem. Ugoda z USA, może okazać się wsparciem Amerykanów na dłuższą metę. Ale…
W krótkiej perspektywie – Chiny mogą sporo zyskać. Choćby czas (a czas gra na ich korzyść, stają się coraz bardziej potężne). Konflikt USA – Rosja może mocno osłabić obecnego hegemona. Mało tego, z pewnością znacznie osłabi Rosję. A przecież dla Pekinu to Rosja jest sąsiadem. Rywalem, który zawsze był zagrożeniem. Napuszczenie na siebie Putina i Trumpa może być dla Pekinu okazją. To stara prawda, że na wojnie tracą wszyscy, a zyskują Ci, co nie walczą. Chiny mogą kalkulować, że nawet, jeśli Amerykanom uda się podporządkować sobie Rosjan, to po konfrontacji obie strony będą wówczas bardzo osłabione. W tym czasie Chiny zyskają na sile jeszcze bardziej.
Kiedy się dowiemy?
O wojnie z Koreą Północną dowiemy się niemal natychmiast.
O Drugiej Jałcie zapewne tuż po fakcie, jak już Trump i Putin spotkają się by formalnie złożyć podpisy i uścisnąć sobie dłonie.
Xi –Trump deal może natomiast przejść zupełnie bez echa… Układ może zostać podpisany w zaciszu gabinetu i wyjść na światło dzienne nawet po latach. USA nie będzie zależeć na tym, by ostrzegać Putina. Jednocześnie Amerykanie nie będą chcieli pokazywać słabości przed sojusznikami w regionie Pacyfiku. Taki deal dla Japonii, Korei, Tajwanu czy Filipin będzie oznaką poddania się USA jeśli chodzi o tą strefę wpływów. Ponadto, być może rozwiązaniem problemu Kima, będzie pozbycie się samego Kima… A to będzie wymagało dyskrecji, a może i czasu.
Oczywiście nakreślone wyżej scenariusze to tylko moje własne przemyślenia i nawet, jeśli są logiczne, to logika zawsze opiera się o wiedzę. Ta z kolei nigdy nie jest pełna. Ponadto rzeczywistość potrafi doskonale weryfikować założenia i teorie. Zawsze może stać się coś nieoczekiwanego, co wywróci stolik z kartami.
Niemniej, nie pozbawia to podobnych dywagacji zupełnego sensu. Dobrze jest bowiem nakreślić sobie pewien schemat możliwych wydarzeń, nawet jeśli niektóre wydają się czasem zupełnie abstrakcyjne.
Krzysztof Wojczal
geopolityka, polityka, gospodarka, podatki – blog