Geopolityczne podsumowanie miesiąca [komentarz]

Zapraszam do drugiego miesięcznego zestawienia najważniejszych, w mojej opinii, wydarzeń geopolitycznych na świecie. Otrzymałem wiele pozytywnych sygnałów po wpisie marcowym, dlatego formuła się raczej utrzyma 🙂

 

3 kwietnia – atak chemiczny w Syrii

W mediach podano informację o tym, iż reżim Baszara al-Asada dokonał ataku z użyciem broni chemicznej we wschodniej Ghucie (Chan Szajchun). W incydencie miało zginąć co najmniej 86 osób, a kilkaset innych zostało rannych. Władze z Damaszku zaprzeczyły temu, jakoby to one miały być odpowiedzialne za to zdarzenie. Jednocześnie prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, za pomocą Twittera, oskarżył Iran i Rosję za wspieranie zbrodniczego reżimu w Syrii, co jego zdaniem również obciążyło niejako te państwa odpowiedzialnością za śmierć cywili.

Donald Trump oskarżył swojego poprzednika – Baracka Obamę – iż ten nie reagował wcześniej na podobnego rodzaju zdarzenia. Jednocześnie zapowiedział atak na syryjskie wojska rządowe. Władze na Kremlu natychmiast zareagowały na groźby USA i zapowiedziały, że zestrzelą każdy pocisk wystrzelony w stronę Syrii.

Poza, dość nagłośnionymi, utarczkami słownymi, warto odnotować tą wypowiedź amerykańskiego prezydenta z 11 kwietnia:

Our relationship with Russia is worse now than it has ever been, and that includes the Cold War. There is no reason for this. Russia needs us to help with their economy, something that would be very easy to do, and we need all nations to work together. Stop the arms race?”

Donald Trump z jednej strony określił relacje USA – Rosja jako najgorsze w historii, z drugiej strony wskazał możliwość porozumienia. Tego rodzaju sygnały były wysyłane wielokrotnie, jednak władze na Kremlu pozostały do tej pory odporne na amerykańską perswazję. Rosyjska retoryka brzmi: „Bronimy świat przed wybuchem kolejnej wojny światowej. To co robimy, to jest nasz „sukces”, a nie porażka, bowiem wciąż  udaje nam się utrzymać globalny pokój.”.

Jeśli uznać, że w tej propagandowej retoryce jest ziarnko prawdy, można wówczas wnioskować, iż rzeczywiście Moskwie proponuje się wspólną wojnę przeciwko Pekinowi.

 

Komentarz

W kontekście samego ataku chemicznego, do dziś pojawiło się wiele materiałów i sprzecznych ze sobą informacji. Z jednej strony można wskazać, iż nielogicznym byłoby, gdyby Assad, w momencie wygrywania wojny z rebeliantami, zdecydował się na taki krok. Z drugiej strony, dokładnie to samo zdanie było powtarzane przy kilku innych okazjach, a wojna trwa. Już kilka lat. Z pewnością tego rodzaju wydarzenie, było doskonałym pretekstem dla USA, do wykonania rakietowego ataku na Syrię (o czym za chwilę), jednak czy naprawdę Stany Zjednoczone potrzebowały jakiegoś specjalnego powodu? Przecież już wielokrotnie amerykańskie samoloty i drony bombardowały obiekty w Syrii, Waszyngton przyznał się do obecności w tym kraju (siły specjalne), ba, niedawno Amerykanie zbombardowali nawet oddział rosyjskich najemników…

Niestety w tym natłoku sprzecznych interesów, zawierusze wojennej, i bezlitośnie prowadzonej polityce przez wszystkie zaangażowane w konflikt strony, trudno jest dotrzeć do prawdy. Bo to nie o nią przecież toczy się gra. Niewątpliwie w Syrii mamy do czynienia z dyktatorem, ale i Amerykanie wielokrotnie pokazywali, że prawdomówność i uczciwość intencji nie są charakterystyczną dla nich cechą. Politycy mówią, bomby spadają, ludzie giną, a karawana jedzie dalej.

 

Noc z 13/14 kwietnia – atak rakietowy USA, Francji i Wlk. Brytanii na Syrię

Atak miał formę uderzenia pocisków rakietowych. Kilkadziesiąt z nich (Tomahawki) zostało wystrzelonych z pokładów amerykańskich niszczycieli (USS Porter, USS Ross), kolejne pociski miały zostać wystrzelone przez brytyjskie lotnictwo operujące z lotnisk na Cyprze. Francuzi dokonali uderzenia za pomocą zarówno lotnictwa jak i marynarki. Określenie efektywności ataku jest dość problematyczne. Amerykanie ogłosili pełen sukces i zniszczenie wszystkich celów (3 cele przy użyciu 105 pocisków). Strona syryjsko-rosyjska poinformowała o zestrzeleniu przez syryjskie systemy obrony przeciwlotniczej niemal wszystkich nadlatujących wrogich obiektów.

Warto w tym miejscu ponownie zwrócić uwagę na wypowiedź Donalda Trumpa na konferencji prasowej z dnia 14 kwietnia, w której skierował apel do Iranu i Moskwy. Zdaniem amerykańskiego prezydenta państwa te muszą wybrać. Czy będą wspierać tyranów zabijających własny narów (vide Asad), czy też dołączą do cywilizowanego świata i będą budować bezpieczeństwo światowe. Przy czym D. Trump zastrzegł, że taki projekt może być realizowany zarówno z Iranem jak i bez niego. USA, z zdaniem Trumpa, ma wiele do zaoferowania.

 

Komentarz

Cała otoczka związana z tym uderzeniem, jest dość ciekawa. Atak został uprzedzony przez ostrzeżenie Donalda Trumpa wyrażone za pośrednictwem Twittera. Przeprowadzono go w możliwie najbezpieczniejszy sposób (by nie ponieść żadnych ofiar). Jednocześnie użyto broni, którą stosunkowo łatwo zestrzelić (rakiety manewrujące o niskiej prędkości przelotu). Pocisków wystrzelono jednak na tyle dużo, by kilka zdołało dotrzeć do celów o niskiej wartości taktyczno militarnej. Przy czym, jak wiadomo, tego rodzaju „amunicja” jest niezwykle droga. Prawdopodobnie „wartość” uderzenia była wyższa niż „wartość” atakowanych obiektów. Ponieważ osoby, które zawierzyły stronie rosyjskiej (inf. o zestrzeleniu niemal wszystkich pocisków), twierdziły, że taki atak nie miał szans powodzenia – to Amerykanie musieli również być tego świadomi. Czemu więc miał służyć taki manewr? Zastanawiając się nad tym, przyszła mi do głowy pewna hipoteza. Być może Izrael potrzebował pewnego i rzetelnego „zwiadu bojem” systemów przeciwlotniczych Syrii, przed rozpoczęciem nalotów na obiekty wojskowe położone u tego sąsiada. Zwłaszcza w kontekście utraty (12 kwietnia) jednej z maszyn. Hipotezę tą zdaje się potwierdzać to, co stało się 17 kwietnia (tajemnicze eksplozje w prow. Homs) i później (o czym dalej).

 

18 kwietnia – informacja o tym, iż szef CIA – Mike Pompeo spotkał się z Kim Dzong Unem

 Do spotkania miało dojść tydzień wcześniej (Wielkanoc), na kilka dni przed tym, jak Mike Pompeo objął stanowisko nowego sekretarza stanu.

 

Komentarz

Po dość zaskakujących dla Amerykanów wydarzeniach z pierwszego kwartału 2018 roku, dyplomacja z Waszyngtonu postanowiła przejąć inicjatywę w rozmowach z Koreą Północną. Nawiązanie bezpośrednich relacji na najwyższych szczeblach pomiędzy Waszyngtonem, a Pjongjangiem przy wcześniejszej zapowiedzi spotkania pomiędzy Kim Dzong Unem, a Donaldem Trumpem, zwiastuje nadejście decydującej fazy negocjacji.

 

17-19 kwietnia – spotkanie Donald Trump – Abe Shinzo

Głównym tematem rozmów pomiędzy amerykańskim prezydentem, a premierem Japonii była kwestia Korei Północnej. Na wspólnej konferencji prasowej obu oficjeli, Donald Trump wyraził nadzieję na doczekanie czasu, gdy cały półwysep będzie współżył w pokoju. Zdaniem D. Trumpa jest to przeznaczeniem Koreańczyków. Jednocześnie prezydent USA stwierdził, iż nie popełni błędów poprzednich rządów i będzie prowadzić politykę maksymalnej presji na Koreę Północną, aż do jej całkowitej denuklearyzacji. To mogło uspokoić japońskiego premiera, który z pewnością obawiał się o to, iż ewentualne porozumienie z Koreą Płn. ponad głowami w Tokio, może nie gwarantować bezpieczeństwa Japonii.

 

Komentarz

Spotkanie na szczycie pomiędzy Japonią, a USA, w kontekście nadchodzących rozmów z Kim Dzong Unem było naturalną koleją rzeczy. Japonia to najważniejszy sojusznik USA na Zachodnim Pacyfiku, który czuje się również mocno zagrożony. Nie tylko ze strony Chin, ale i właśnie Korei Północnej. Wystarczy przypomnieć, że podczas testów, niektóre z północnokoreańskich rakiet przelatywały nad japońskim terytorium. Ponadto Japończycy wielokrotnie demonstrowali niechęć do ewentualnego zjednoczenia koreańskiego półwyspu, który to temat stał się ostatnio bardzo eksponowany w rozmowach i wystąpieniach zarówno oficjeli z północy jak i południa. Z tych wszystkich przyczyn, spotkanie Trump – Schinzo musiało się odbyć wcześniej, lub później. Choćby po to, by uspokoić decydentów z Kraju Kwitnącej Wiśni.

 

20 kwietnia – Kim Dzong Una zapowiedział zawieszenie programu atomowego

Przywódca Korei Północnej ogłosił wstrzymanie prób jądrowych, testów międzykontynentalnych rakiet balistycznych,  a także zapowiedział zamknięcie obiektu, gdzie przeprowadzano badania i próby jądrowe.

 

Komentarz

Informacja ta była dla mediów dość zaskakująca, pomimo tego, iż już od stycznia Koreańczycy po obu stronach linii demarkacyjnej mocno pracowali nad wdrażaniem procesu „pojednania”. Wielu komentatorów uważa, iż Kim Dzong Un:

  1. podobnie jak jego ojciec, gra na zwłokę i zwodzi USA,
  2. ugiął się pod presją sankcji, zwłaszcza z uwagi na brak surowców,
  3. zamknął miejsce testów jądrowych z uwagi na katastrofę ekologiczną i fakt, że wcześniejsze próby broni atomowej zniszczyły de facto poligon (a góra we wnętrzu której detonowano ładunki zwyczajnie się rozpada).

Być może wszystkie trzy wskazane wyżej przesłanki są prawdziwe. Nie chciałbym być jednak w skórze północnokoreańskiego dyktatora, gdyby okazało się, iż zrobił z Donalda Trumpa człowieka naiwnego. W grudniu 2017 roku wojna wisiała na włosku, a USA przygotowało się na uderzenie na Koreę Północną jak nigdy wcześniej. W mojej opinii, D. Trump rzeczywiście mógł wydać odpowiedni rozkaz i ta groźba, wcale nie została jeszcze całkowicie zażegnana. Ponadto, Kim Dzong Un posiada na razie „czystą kartę”, jeśli chodzi o relacje z Waszyngtonem (jeszcze nie zdążył złamać żadnych obietnic). Jeśli jednak pójdzie za przykładem ojca, wówczas może spodziewać się jeśli nie uderzenia, to kolejnych kilkudziesięciu lat izolacji swojego państwa (z uwagi choćby na brak wiarygodności). W mojej ocenie, jeśli kryzys koreański ma zostać rozwiązany – to właśnie teraz. I być może północnokoreański dyktator zdaje sobie z tego sprawę.

 


Uwaga! Czytasz ten tekst dzięki temu, że autor bloga znajduje dość samozaparcia i mobilizacji by go dla Ciebie pisać 🙂 Dlatego, jeśli uważasz ten tekst za wartościowy i wart tego, by zapoznało się z nim więcej osób – udostępnij lub poleć go znajomym. Kilka dodatkowych sekund, które na to poświęcisz nijak mają się do czasu, który już spędziłeś przy czytaniu niniejszego wpisu. Ja pisałem go znacznie, znacznie dłużej. Miło będzie również przeczytać Twój komentarz pod tekstem 🙂 Dziękuję. KW.

20 kwietnia – Turcja poinformowała o wycofaniu zapasów złota z USA

Komentarz

W kwestii państwowych rezerw złota, wyraźnie widać pewien trend. Sztabki wracają do właścicieli, co zaobserwowaliśmy na przykładzie choćby Niemiec, Austrii, Holandii czy ostatnio Węgier. Czy powodem jest brak zaufania do magazynów w Nowym Jorku czy Londynie? W tak „ciekawych” czasach, gdy ryzyko wybuchu kolejnych konfliktów wzrasta, złoto przeważnie wędruje tam, gdzie teoretycznie powinno być najbezpieczniejsze. Pomimo faktu, iż wojny toczą się wszędzie indziej, tylko nie na północnoamerykańskim kontynencie, to z jakiejś przyczyny takie państwa „frontowe” jak Turcja, wolą trzymać cenny kruszec u siebie. Jest to dość zastanawiające. Temat godny osobnego wpisu 🙂 Może kiedyś.

 

24 – 25 – spotkanie Donald Trump – Macron

 Spotkanie odbyło się na skutek zaproszenia z Białego Domu. To pokazuje, komu zależało na nim bardziej (albo, kto miał konkretny powód by je zorganizować).

Na konferencji D. Trump podziękował za współpracę i udział w ataku na Syrię (13/14 kwietnia), a także wspólną walkę z ISIS. Wskazał również, że za każdym problemem na Bliskim Wschodzie, kryje się Iran. Iran, który trzeba powstrzymać przed uzyskaniem dostępu do broni atomowej. Prezydent Stanów Zjednoczonych powtórzył również swoje stanowisko dotyczące koreańskiej sytuacji, wygłoszone przy okazji spotkania z premierem Japonii (chodziło o utrzymanie twardego stanowiska, ale jednocześnie pracę dyplomatyczną w celu denuklearyzacji półwyspu).

Emmanuel Macron nie podzielił oceny amerykańskiego prezydenta w stosunku do układu z Iranem. Jego zdaniem umowa nie jest pozbawiona wad, ale daje perspektywy kontrolowania sytuacji. Dlatego zaproponował wypracowanie nowego, lepszego układu. W kwestii nałożenia ceł na stal i aluminium, nie sposób było nie zauważyć uśmieszku w kąciku ust prezydenta Francji, gdy ten wspominał (odpowiadając na pytanie dziennikarza), że cła te nie będą problemem dla UE ponieważ stal i aluminium wwożona do USA nie pochodzi z Europy, ani tym bardziej z Francji (czyżby Berlin nie leżał w Europie?).

 

Komentarz

Z perspektywy wydarzeń z całego miesiąca, można stwierdzić, iż głównym tematem rozmów z europejskimi przywódcami (Macron, Merkel) była kwestia Iranu. Donald Trump, w odpowiedzi na jedno z pytań jasno stwierdził, że poprzedni deal z Iranem był fatalny. Dlaczego? Ponieważ za ogromną cenę (150 miliardów USD oraz 1,8 mld USD płatne w gotówce), uzyskano jedynie układ dotyczący programu atomowego. Tymczasem zdaniem Trumpa, za taką kwotę, poprzednia administracja powinna wynegocjować również porozumienie w kwestii Syrii czy Jemenu (zakaz angażowania się przez Iran). Celem obecnego prezydenta USA jest stworzenie ogólnego dealu zawierającego porozumienia we wszystkich tych kwestiach. I to było głównym tematem rozmów (a więc USA chce unieważnić dotychczasową umowę z Iranem, albo ją rozszerzyć i zmusić Persów do bierności w kwestii Syrii, Jemenu i innych regionów Bliskiego Wschodu). Prezydent Macron wprawdzie nie wyraził entuzjazmu dla rozwiązań siłowych, ale prawdopodobnie chętnie zawarły taki nowy, poszerzony irański deal. Na takie warunki Teheran z pewnością się nie zgodzi (zwłaszcza, jeśli już zainkasował dolary). To może być pretekstem do nowych sankcji, a nawet rozpoczęcia wojny przeciwko Iranowi. Być może USA i Izrael chciałyby stworzyć w tym celu jakąś koalicję.

 

27 kwietnia – spotkanie Merkel – Trump w Waszyngtonie

Wizyta niemieckiej kanclerz oficjalnie miała charakter „roboczy”. Tym razem amerykański prezydent podał dłoń Angeli Merkel 🙂

Tematami miały być kwestie międzynarodowe (Iran – a to bardzo ciekawe, w kontekście następnych wydarzeń ; Korea Północna) oraz zagadnienia związane z handlem transatlantyckim. Na wspólnej konferencji D. Trump oświadczył, iż:

 „Musimy zapewnić, że ten morderczy reżim nigdy nie zbliży się do broni nuklearnej”

Angela Merkel zachowała w tej kwestii więcej rezerwy, broniąc układu z 2015 roku. D. Trump skrytykował z kolei niemieckie wydatki na armię, przy czym… Wskazał przykład Polski, jako wzór do naśladowania (zapewne zwłaszcza w kontekście zakupu uzbrojenia od USA).

Spotkanie nie wpłynie chyba jednak na zmianę decyzji USA, w kwestii nałożenia ceł na stal i alluminium importowanych do Stanów Zjednoczonych z Europy (co stanie się z dniem 1 maja 2018 roku).

 

Komentarz

Wygląda na to, że druga wizyta Trump – Merkel nie wpłynęła znacznie na obecne relacje pomiędzy państwami. Niemcy najwyraźniej nie zamierzają wspierać interwencyjnej i agresywnej polityki międzynarodowej USA, a Amerykanie nie odpuszczą w kwestiach gospodarczo-handlowych.

 

27 kwietnia spotkanie Kim Dzon Una z prezydentem Korei Południowej Moon Dze Inem.

Spotkanie miało charakter historyczny. Świat obiegły piękne obrazki przywódców przekraczających granice, serdecznych uścisków i złożonych podpisów pod deklaracją dotyczącą zaprowadzenia „wiecznego pokoju” na Półwyspie Północnokoreańskim. Obaj przywódcy zgodzili się również w kwestii konieczności denuklearyzacji półwyspu.

Warto w tym miejscu przytoczyć komentarz D. Trumpa z 28 kwietnia:

“Just had a long and very good talk with President Moon of South Korea. Things are going very well, time and location of meeting with North Korea is being set. Also spoke to Prime Minister Abe of Japan to inform him of the ongoing negotiations.”

 

Komentarz

Gdy rok temu pisałem o możliwości zjednoczenia półwyspu (jeszcze nie na swoim blogu), kwestia ta wydawała się bardzo mało prawdopodobna. Nawet pomimo jasnych sugestii Kim Dzong Una o chęci wstrzymania programu atomowego i możliwej denuklearyzacji Korei Płn.(styczeń 2018), większość komentatorów wskazywała na to, że to niemożliwe. To tylko gra. A broń atomowa, to gwarancja życia dla Kim Dzong Una, której nigdy się nie pozbędzie. I rzeczywiście wciąż nie jest jeszcze pewne, czy północnokoreański dyktator na skutek sankcji, próbuje powtórzyć manewry dyplomatyczne ojca – czy też jego deklaracje są rzeczywiście szczere. Okaże się to zapewne w ciągu najbliższych miesięcy. Ja pozostanę przy swoim zdaniu (Xi-Trump deal, zjednoczenie i demilitaryzacja Korei, poddanie Tajwanu, odwrócenie Chin), które uzasadniłem w jednym z wpisów, a które wydaje się być coraz bardziej prawdopodobne.

Wyżej wskazane spotkanie na szczycie pomiędzy przywódcami obu Korei uznaję za kolejny etap przygotowań nie tylko pod spotkanie Kim Dzong Un – Donald Trump, ale i pod układ Chiny – USA. Ocieplanie wizerunku północnokoreańskiego dyktatora i jego wizyty zagraniczne (Chiny, Korea Płd) świadczą o tym, iż być może już trwa proces jego „oczyszczania”, który umożliwi implementowanie Kim Dzong Una w projekt Zjednoczonej Korei. Jednocześnie D. Trump bardzo chwali przywódcę Chin, który jego zdaniem w dużym stopniu przyczynia się do rozwiązania koreańskich sporów:

27 kwietnia – D. Trump:

“Please do not forget the great help that my good friend, President Xi of China, has given to the United States, particularly at the Border of North Korea. Without him it would have been a much longer, tougher, process!”

 

 

Noc 29 kwietnia – ponowny atak na bazy w Syrii

 W noc 29 kwietnia pociski niewiadomego pochodzenia uderzyły w kilka celów w Syrii (regiony Hama i Aleppo). Prawdopodobnie zostały zbombardowane bazy wojskowe używane przez siły wspierane przez Iran.

 

Komentarz

Od jakiegoś czasu okazuje się, iż wszelkie eksplozje i pociski „niewiadomego” pochodzenia, mają jedno źródło. W Tel Awiwie. Wszyscy inni, którzy strzelają na terenie Syrii, robią to albo oficjalnie, albo wręcz na pokaz. Zaraz po atakach rakietowych na Syrię z nocy z 14 na 15 kwietnia, zasugerowałem hipotezę, w której to atak ten miał jedynie „przetrzeć szlaki” późniejszym, rzeczywistym uderzeniom Izraela. Lepiej jest bowiem sprawdzić wrogą obronę przeciwlotniczą za pomocą pocisków manewrujących (których wystrzelenie wcześniej zapowiedziano, tak by ofiara się lepiej przygotowała 😉 ) niż wlatywać we wrogą przestrzeń samolotami, ryzykując życie pilotów. Hipoteza ta powoli zaczyna się uwiarygodniać. A przynajmniej w tej części, dotyczącej rozpoczęcia działań wojennych przez lotnictwo Izraela (do tej pory działało ono w sposób bardziej nieśmiały, zwłaszcza po stracie jednej z maszyn). Jeśli częstotliwość ataków rakietowych i lotniczych na cele w Syrii się zwiększy, to Rosjanie mogą nie zdążyć z przysłaniem systemów S-300 dla swoich sojuszników… A przypomnijmy, że neutralizacja obrony przeciwlotniczej Syrii jest dla Żydów celem priorytetowym, w sytuacji, gdyby chcieli uderzyć również na Iran i jego obiekty wojskowe. A być może taki rodzi się już plan (o czym dalej).

 

30 kwietnia – Ukraina zmieniła format działań w Donbasie, koniec z ATO

Władze Ukrainy nie pozwalają światu zapomnieć o konflikcie w Donbasie i aneksji Krymu. Prezydent Poroszenko ogłosił, iż akcja antyterrorystyczna przeciwko buntownikom w Donbasie (ATO) dobiegła końca… Teraz Ukraina będzie prowadzić działania wojenne. Jest to zupełnie logiczna konsekwencja uchwalenia przez ukraiński parlament ustawy, w której stwierdza się, iż Rosja uczestniczy w konflikcie i jest jego stroną. Z formalno-prawnego punktu widzenia, sytuacja zmieniła się bardzo istotnie.

 

Komentarz

To nie pierwsze w tym roku dyplomatyczne działanie „zaczepne” Ukrainy w stosunku do Rosji. Z jednej strony nie sprzyja to rozwiązywaniu problemów i wprowadzania pokoju, z drugiej… W końcu terytorium Ukrainy wciąż jest okupowane przez wroga. Trudno się zatem dziwić, że władze w Kijowie wciąż myślą o odzyskaniu utraconych terenów. Z pewnością jednak Kijów nie miałby takiej śmiałości, gdyby nie poparcie Wielkie Brata. Tego zza oceanu oczywiście.

 

30 kwietnia – premier Izraela publicznie oskarża Iran o naruszenia porozumienia w sprawie programu nuklearnego

 Benjamin Netanyahu zorganizował specjalne wystąpienie w TV, na którym stwierdził, iż jest w posiadaniu niezbitych dowodów (plików i dokumentów), które świadczą o tym, że irańskie władze kłamały w sprawie wstrzymania programu atomowego. Tym samym, zdaniem izraelskiego wywiadu, Teheran złamał postanowienia porozumienia zawartego w 2015 roku z USA i innymi mocarstwami atomowymi.

 

Komentarz

Niestety, zupełnie celowo nie zacznę od silenia się na obiektywizm. Władze z Tel-Awiwu powinny być uznawane za niezwykle mało wiarygodne dla nas – Polaków. A już na pewno dla naszego rządu. Choćby dla zasady. Pisząc już zupełnie serio. Oczywiście byłoby to skrajnie nieodpowiedzialne, by na podstawie sprawy z zarzucaniem naszym przodkom uczestnictwa i współodpowiedzialności za holokaust, twierdzić, że wszystkie oświadczenia władz żydowskich mijają się z prawdą. Jednak taką ewentualność należy brać pod uwagę i w tym przypadku. Zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności, tj. wojnę w Syrii, w której Izrael i Iran aktywnie uczestniczą, opowiadając się po przeciwnych stronach. Jeśli złożymy kilka faktów razem, wówczas wnioski będą dość oczywiste. Ostatnia izraelska ofensywa skierowana prawdopodobnie przeciwko wykorzystywanym przez Irańczyków bazom w Syrii, wcześniejsze sprawdzenie przez USA systemów obrony przeciwlotniczej nad Syrią (vide pierwszy atak rakietowy – odpowiedź na atak chemiczny), a także dzisiejsze wystąpienie premiera Izraela zwiastują powrót do polityki izolacji Persów. I to niebawem. D. Trump zdążył już poruszyć temat w rozmowie z E. Macronem ( i zdaje się szukać chętnych na walkę z Iranem), a izraelski Knesset uchwalił prawo, które nadaje premierowi Netanyahu prawo do wypowiedzenia wojny, jedynie po konsultacji z izraelskim MON. Bliski Wschód jest dziś niczym Dziki Zachód. Nie wiadomo, co, kiedy i komu strzeli jutro do głowy…

 

 

Ogólne wnioski

O ile w marcu tematem przewodnim była kwestia Korei Północnej, o tyle w tym miesiącu, w mojej ocenie, USA wyraźnie skierowało swoją politykę międzynarodową na nowe wyzwanie, jakim jest Iran. Mam przeczucie, że perskie państwo może stać się w pewnym momencie centrum medialnej i politycznej uwagi. Jak będzie? Zobaczymy 🙂

 

 Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

 

P.S.

Jeśli uważasz, że pominąłem jakieś istotne wydarzenie, które miało miejsce w kwietniu 18′, dopisz je w komentarzu 🙂

 

 

 

 

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

35 komentarzy

  1. Dziękuję za kolejne podsumowanie z komentarzami . Super że to Pan kontynuuje. Mnie zastanawia dlaczego Bliski wschód razem z Rosja nie zlikwidują Izraela w jakiś sprytny sposób , przecież to oni sa odpowiedzialni za większość zatargów w tym regionie.. USA jest protektorem tego sztucznego kraju ale chyba nie w każdej okoliczności?? Ci sobie strzelaja , mordują kiedy chcą a reszta odbiera ciosy i g… robi .. To ze głównym rozgrywajacym jest USA wiemy ale Izrael jest kluczem do chwili spokoju po ostrej burzy .. Aż tak trudno się ich pozbyć?

    1. Bardzo celna uwaga. Dlaczego Izrael nie stał się jeszcze „zakładnikiem”? Szczerze – nie mam pojęcia. Rzeczywiście, bezpośrednie zagrożenie Izraelowi byłoby solidnym argumentem. Pytanie tylko, czy Syria i reszta Bliskiego Wschodu nie są zbyt pochłonięci wojną i czy Izrael jest rzeczywiście czuły na ewentualne szantaże. W końcu posiadają dość szczelny system antyrakietowy, który co rusz wyłapuje jakieś pociski. A o zagrożeniu od strony lądu chyba na razie nie ma mowy. Syryjczycy nie mogą sobie poradzić z rebeliantami, a co dopiero myśleć o walce z regularną, dobrze wyszkoloną izraelską armią.
      pozdrawiam
      KW

    1. Ha!
      Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. 🙂 Myślę o osobnym wpisie o tamtym regionie (Armenia, Azerbejdżan) i pewnie dlatego pominąłem temat (a zakładek otwartych w przeglądarce – bez liku).

      Trafiony.

  2. Kolejny bardzo dobry wpis (mainstreamu już nie mogę czytać), proszę o jeszcze:-)
    Dziękuję za teksty które pokazują obraz świata bardziej zbliżony do prawdziwego i życzę dużo samozaparcia w kontynuowaniu.

  3. super opracowanie, dziekuje

    drobna korekta, Pan pisze:

    „Wystarczy przypomnieć, że podczas testów, niektóre z północnokoreańskich rakiet przelatywały nad japońskim terytorium.”

    otoz wysokosc 80 do 130km gdzie „fruwaja” balistyczne rakiety KRLD sa przestrzenia niczyja

    1. Być może i jest to przestrzeń niczyja, ale z pewnością te rakiety „nad czymś” przelatywały. 🙂 W tym przypadku było to „nad” japońskim terytorium 😉 Dla Tokio nie ma znaczenia, z jakiej wysokości spadną pociski 🙂
      Niemniej dziękuję za czujność 🙂
      pozdrawiam
      KW

      1. Przeciez izrael ma tam pilnowac porzadku i eliminowac pokolei zagrozenia… Inaczej te kraje moglyby sie obrocic przeciw usa. Tak samo kluczowym krajem jest polska, bo bez niej rosja mogla by gwizdnac ukraine, bialorus, litwe, lotwe i estonie i inaczej wygladalaby dysproporcja sil.

  4. USA nie popełni błędu tak jak to zrobiono z Koreą Północną i nie dopuści do tego by Iran posiadał broń nuklearną. O Izraelu nie wspomnę nawet. Tak więc wojna z Iranem jest według mnie niemal pewna, nawet kraje arabskie nie chcą słyszeć o dominacji Persów w regionie. Pytanie tylko czy to USA ma „robić” tą wojnę czy Izrael. Ten ostatni doskonale wie, że jeśli to on będzie miał to zrobić (mówimy tu nawet o jednorazowym nalocie na instalacje które Iran zapewne doskonale schował pod ziemią, ufortyfikował i naszpikował bronią przeciwlotniczą) to będzie miał potężny problem tuż przy swojej granicy gdzie rozpęta się piekło. Tak więc Izrael zapewne chce by to USA poszło na tą wojnę i staną na głowie by tak się stało.

    1. I na tym my powinnismy skorzystac i atakowac izrael za te wszystkie odszkodoania a takze ostrzej zagrac ze stanami aby uzyskac kase i technologie. My tak samo jak izrael jestesmy KLUCZOWI. Bez nas nic sie nie wykobinowac w tym regionie. Pograc tez z chinami, aby sie usa spielo, obrocic sie na chwile na niemcy aby usa znowu cos musialo dac itd.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *