Rosja ściąga wojska – Ukraina zagrożona?

Gdy pod koniec 2020 roku okazało się, że to Joe Biden wygrał wybory prezydenckie, narracja o tym, że Stany Zjednoczone dokonają ponownego resetu relacji z Federacją Rosyjską wybrzmiała z dawną siłą. Podobną do tej towarzyszącej zwycięstwu wyborczemu rzekomo pro-rosyjskiego Donalda Trumpa. Część komentujących wydarzenia geopolityków obawiało się ponownego resetu, który byłby niekorzystny dla interesów Polski. Tymczasem sprawy – podobnie jak kilka lat temu – przybierają obrót, w którym trudno jest spodziewać się porozumienia. Wydaje się to mało prawdopodobne zwłaszcza po tym, jak prezydent USA – Joe Biden – przytaknął na pytanie dziennikarza, dotyczące tego czy Władimira Putina należy uznać za zabójcę.

Euforia intelektualna związana z nieoczekiwanym wśród konserwatystów zwycięstwem Joe Bidena objawiła się w niektórych przypadkach poprzez wiarę w pomysły o tym, że Republika Federalna Niemiec byłaby gotowa finansować Wojsko Polskie. Pojawiła się presja narracyjna zgodnie z którą sprawy wisiały na włosku i lada moment miało dojść do rozstrzygającego sprawy w Europie porozumienia USA z Niemcami. Co również uderzyłoby w polskie interesy.

Jednak do niczego takiego nie doszło – zgodnie z tym co podnosiłem w poprzednich tekstach, komentarzach video a także dyskusjach w mediach społecznościowych.

 

Monachijskie powitanie

Widmo przyzwolenia władz z Waszyngtonu na niesforną politykę Niemiec i Unii Europejskiej – bez uzyskania jakichkolwiek gwarancji lub korzyści – zostało rozwiane na lutowej konferencji bezpieczeństwa w Monachium. Gdzie prezydent Francji, kanclerz Niemiec i Przewodnicząca Komisji Europejskiej w przyjaznej atmosferze i z uśmiechem na ustach oświadczyli Joe Bidenowi, by nie robił sobie wielkich nadziei na jakąkolwiek zmianę polityki czy ustępstwa. Emmanuel Macron –  po kilku ciepłych słowach w stronę amerykańskiego przywódcy –  stwierdził, że Unia musi być samodzielna w zakresie bezpieczeństwa. I wymienił zagrożenia zewnętrzne, które znajdują się w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Słowem nie zająknął się natomiast o zagrożeniu ze strony Federacji Rosyjskiej oraz napięciu w Europie Środkowej. Angela Merkel również wyraziła aprobatę w związku z tym, że „Ameryka wróciła”, choć zaznaczyła, że Berlin zamierza kontynuować dotychczasowy program zbrojeniowy w zaplanowanym tempie, co zostało wcześniej uznane przez Donalda Trumpa za dalece niewystarczające. Wreszcie Ursula von der Leyen zasugerowała, że nie należy spodziewać się umów handlowych z USA oraz powrotu do zarzuconego przez Donalda Trumpa porozumienia TTIP. Jej zdaniem Unia Europejska znalazła się w innym miejscu, niż Stany Zjednoczone ją zostawiły po ustąpieniu Baracka Obamy.

Reasumując. Prezydent Joe Biden w Monachium wyciągnął dłoń w geście zgody licząc na uzyskanie tego, co próbować osiągnąć Donald Trump siłą. Liderzy europejscy z ciepłymi słowami przywitania wymierzyli Bidenowi polityczny policzek. Amerykański prezydent przyjechał na konferencję z konkretnym bagażem. Uchylił decyzję Donalda Trumpa o częściowym wycofaniu amerykańskich wojsk z Niemiec. Nie nałożył nowych sankcji na niemieckie firmy zaangażowane w budowę Nord Stream II. Zapowiedział zwiększenie zaangażowania w Iraku. Podpisał rozporządzenie o powrocie USA do porozumienia klimatycznego z Paryża (odwracając decyzję D.Trumpa) – co oznacza powrót do zasilania kapitałem tej inicjatywy przez Waszyngton. Ogłosił ponadto przywrócenie uczestnictwa Stanów Zjednoczonych w organizacjach międzynarodowych tj. WHO, któremu Donald Trump wstrzymał tymczasowo finansowanie. Co istotne, administracja Joe Bidena zasygnalizowała, że jest w stanie odpuścić budowę inicjatywy Trójmorza wewnątrz UE, co byłoby zgodne z interesami Niemiec. Świadczy o tym fakt, że nowy prezydent Stanów Zjednoczonych nie rozmawiał jeszcze ze swoim odpowiednikiem z Polski. Choć lista rozmów Joe Bidena na najwyższym międzynarodowym poziomie liczy już kilkadziesiąt pozycji.

Tymczasem Francja zapowiedziała utrzymanie linii dążenia do samodzielności strategicznej UE w zakresie bezpieczeństwa, co w zasadzie oznacza raczej niezależność i brak podporządkowania względem USA. Francja i Niemcy przeszły do porządku dziennego nad kwestią rywalizacji z Federacją Rosyjską, a UE jako całość dała sygnał, że nie zamierza wracać do rozmów o wcześniej negocjowanej umowie handlowej z USA. W sytuacji, gdy Niemcy i Francja uzgodniły już warunki porozumienia inwestycyjnego z Chinami.

Wiedza związaną z wydarzeniami ostatniego okresu wydaje się potwierdzać ogólne prognozy postawione przed dwoma miesiącami w tekście pt.: Rok 2021 – kierunki w polityce międzynarodowej. Joe Biden jako gamechanger?”.

 

Rosja wraca do polityki zastraszania

Wydaje się, że administracja Joe Bidena zajmowała się na początku wszystkimi innymi sprawami, tylko nie kwestią rywalizacji z Rosją zwłaszcza w regionie Europy Wschodniej. W związku z powyższym już w marcu 2021 roku decydenci z Kremla postanowili przypomnieć ludziom z Waszyngtonu, że ignorowanie Moskwy nie załatwia żadnych problemów. W Donbasie odnotowano wzrost natężenia incydentów – a w zasadzie ograniczonych walk – na całej linii frontu. Wreszcie pod koniec miesiąca okazało się, że Rosjanie zaczęli zwiększać obecność wojskową przy granicy z Ukrainą. W sieci zaczęły pojawiać się nagrania dokumentujące transport sprzętu wojskowego z głębi kraju w kierunku zachodnich granic Rosji. Jako oficjalny powód wskazano przygotowania do ćwiczeń ZAPAD-2021. W odpowiedzi Ukraińcy przyjęli projekt ustawy przewidujący możliwość powołania do służby rezerwistów w ciągu 24 godzin bez potrzeby ogłaszania mobilizacji. Z kolei rosyjski Minister Obrony Siergiej Szojgu oświadczył, że w ciągu kwietnia rosyjska armia przeprowadzi ponad cztery tysiące ćwiczeń taktycznych w ramach sprawdzianów we wszystkich okręgach wojskowych. Co tłumaczy wysoką mobilizację wojsk rosyjskich również innych rejonach, np. w okolicy Arktyki. Pojawiły się również informacje dotyczące wyciągania z magazynów starych, zakonserwowanych wcześniej rosyjskich wozów bojowych oraz czołgów. Co ma świadczyć o chęci przetestowania jak największej ilości jednostek rezerwowych oraz sprawdzenia ogólnego potencjału mobilizacyjnego. Jednak prawdziwym celem tak szeroko zakrojonych manewrów wojskowych jest chęć pokazania, że Rosja jest w stanie zmobilizować siły na każdym kierunku w jednym czasie, wobec czego trudno będzie przewidzieć rzeczywisty cel ewentualnego ataku – gdyby się na taki zdecydowano. Innymi słowy, generałowie z Moskwy pytają Amerykanów czy Ci są gotowi być wszędzie i bronić każdego?

W ramach tego rodzaju sugestii, została wywarta dodatkowa presja na Polskę będącą główną siłą NATO na wschodniej flance. Objawiło się to poprzez represje mniejszości polskiej na Białorusi oraz buńczuczne groźby Aleksandra Łukaszenki względem Warszawy.  Wcześniej białoruski dyktator zgodził się na zacieśnienie współpracy wojskowej z Federacją Rosyjską, a w marcu 2021 roku wyraził nadzieję na patrole rosyjskiego lotnictwa nad białoruskim niebem. Należy ponadto pamiętać, że rosyjskie wojska będą obecne na Białorusi w związku ze wspólnymi ćwiczeniami ZAPAD-2021. Co będzie wywierało dodatkową presję nie tylko na Warszawę, ale i Wilno czy Rygę.

W konsekwencji NATO będzie zmuszone monitorować sytuację i być gotowym do odpowiedzi na całej długości rosyjskich granic. Od Kamczatki, przez Arktykę, po Europę Środkowo-Wschodnią z uwzględnieniem Norwegii, Państw Bałtyckich, Polski i Ukrainy. Przy czym Rosjanie planują również manewry morskie, ze szczególnym naciskiem na okolice ukraińskich wybrzeży Morza Azowskiego.

 

Czy grozi nam eskalacja wojny na Ukrainie?

            Próbę złamania Ukrainy oraz zdobycia Kijowa opisałem jako jeden z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy przyszłych wydarzeń w wielu wcześniejszych tekstach. Celem pełnoskalowej inwazji Federacji Rosyjskiej miałoby być próba obalenia rządów w Kijowie oraz osadzenie podporządkowanej Moskwie władzy, która zezwoliłaby na stacjonowanie na ukraińskim terytorium sił rosyjskich. Co zagroziłoby Polsce kolejnym frontem oraz stanowiło  bezpośrednie zagrożenie dla Rumunii. Bardziej szczegółowo zostało to opisane w tekście: „Plan Kremla na zwycięstwo z USA – dlaczego przesmyk suwalski stanie się nieistotny”.

Między innymi z tych względów od lat podnoszę, że Wojsko Polskie powinno szykować armię nie do obrony własnych granic, ale zdolną do podjęcia działań ofensywnych oraz ekspedycyjnych. Tezę tą uzasadniałem w grudniu 2019 roku w tekście pt.: „Jakiej armii potrzebuje Polska? – Ofensywnej!”. Celem tego wstępu było wykazanie, że od dawna wskazuję na znaczne prawdopodobieństwo militarnego uderzenia Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. W dość szczegółowy sposób opisywałem również możliwy przebieg wypadków w tym zakresie i były to pierwsze tego rodzaju analizy w publicznej przestrzeni sieciowej. Jakkolwiek podtrzymuję zdanie, że wskazana groźba jest rzeczywiście realna, o tyle należy zastrzec, że rzeczywistość obecnego momentu dziejowego daleko odbiega od warunków, w jakich wojna rosyjsko-ukraińska wisiałaby na włosku lub byłaby nawet nieuchronna.

W styczniu 2020 roku opublikowałem analizę dotyczącą drabiny eskalacyjnej na linii Waszyngton – Moskwa. Opisałem w niej przyszłe działania oraz ich kolejność podejmowania przez każdą ze stron. Jako punkt szczytowy na tej drabinie umieściłem inwazję Rosji na Ukrainę. Jednak by do tego doszło, wymieniłem szereg wydarzeń, które musiałyby do tego doprowadzić. W chwili obecnej spełniła się dopiero pierwsza przesłanka i to tylko częściowo. Moskwa w dużym stopniu kontroluje Mińsk, na skutek osłabienia pozycji Łukaszenki w kraju po wyborach sierpniowych z 2020 roku. Tak więc znajdujemy się dopiero na pierwszym z kilku stopni drabiny i wątpliwym jest, by Rosjanie od razu przeszli do brutalnej rozprawy z Ukrainą. Przekreślając tym samym wszelkie nadzieje na pokojowe uzyskanie celów w drodze twardych – ale jednak – negocjacji.

Tak ryzykowny krok jakim byłaby wojna mógłby zostać podjęty dopiero wówczas, gdyby Władimir Putin stracił wszelkie nadzieje na pomyślny dla Rosji przebieg wydarzeń. Jednocześnie Rosja musiałaby by być na skraju wyczerpania ekonomicznego, co zmuszałoby władze z Kremla do rzucenia wszystkiego na jedną kartę. Jeszcze we wrześniu 2017 roku – przy okazji ćwiczeń ZAPAD-2017 – napisałem artykuł, w którym starałem odpowiedzieć się na pytanie kiedy taki moment mógłby nastąpić. Podtrzymuję postawioną tam tezę, że nadzieja Putina na wygranie wojny nerwów z USA prysłaby wraz z ewentualnym porozumieniem amerykańsko-chińskim. Innymi słowy, Federacja Rosyjska musiałaby pozostać na arenie międzynarodowej w kompletnym osamotnieniu. Póki co, Moskwa współpracuje w pewnym zakresie z Pekinem. Nie można pisać o wielkiej przyjaźni, ale też jest szereg płaszczyzn – jak np. program kosmiczny, czy dostawa gazu przez Siłę Syberii – gdzie państwa współpracują.  Nie wydaje się również, by gospodarka Federacji Rosyjskiej była bliska upadku. Owszem, problemy narastają, a Rosjanie używają mechanizmów finansowych, które świadczą o tym, że powoli tracą pole manewru. Jednak wciąż budżet rosyjski zasilany jest przez petrodolary pochodzące ze sprzedaży ropy i gazu do Europy oraz Turcji. Ponadto Władimir Putin ma jeszcze nadzieje na to, że zyski zwiększą się po ukończeniu Nord Stream II. Tak więc póki co, Rosjanie mogą czekać na przebieg wydarzeń i obserwować, czy przypadkiem Stany Zjednoczone nie rozsypią się wewnętrznie wcześniej. Tak więc nielogicznym byłoby podejmowanie największego ryzyka w momencie, kiedy sytuacja własna jest w miarę stabilna (choć nie najlepsza), a rywal przeżywa szereg poważnych problemów wewnętrznych. Na płaszczyźnie polityki monetarnej, gospodarczej, społecznej, pandemicznej, a ponadto w polityce międzynarodowej. Innymi słowy. W przeciągu ostatniego półrocza nie wydarzyło się nic, co zmieniłoby w sposób drastyczny położenie Federacji Rosyjskiej.

Należy w tym miejscu przypomnieć wydarzenia z 2014 roku. Wówczas to Federacja Rosyjska po raz ostatni użyła siły militarnej w celu uzyskania politycznych korzyści na lokalnej i globalnej arenie międzynarodowej. Przejęcie Krymu odbyło się niemal z dnia na dzień – zaskakując nie tylko samych Ukraińców ale i wszystkich istotnych graczy światowych. Zielone ludziki bez wystrzału zajęły cały półwysep, na którym stacjonowały ukraińskie wojska. Pomijając brak przygotowania Ukrainy, należy przede wszystkim zwrócić uwagę na fakt, że sukces Rosjan został oparty o efekt całkowitego zaskoczenia.

Nie inaczej było w przypadku Donbasu. Tam, niemal z dnia na dzień separatyści ogłosili niepodległość oraz wprowadzili czołgi na ulice. Trudno uwierzyć że, mieszkańcy wschodniej Ukrainy posiadali schowane w garażu wozy bojowe. Tak na wszelki wypadek. Nieufnie podchodziłbym również do sugestii Władimira Putina, że tego rodzaju sprzęt ciężki można było nabyć w każdym sklepie z militariami. Podsumowując, gdy Rosjanie zamierzają podjąć działania wojskowe, zazwyczaj ukrywają swoje zamiary.

Tymczasem nie można oprzeć się wrażeniu, że obecnie mamy do czynienia jedynie z sugestywną demonstracją siły. Co z kolei skłania do przekonania, że władze z Kremla nie zamierzają przeprowadzać inwazji, ale raczej chcą poprzez presję osiągnąć jakieś konkretne cele taktyczne. I przy okazji sprawdzić reakcję samych Ukraińców oraz ewentualnych sojuszników z NATO.

Tego rodzaju konstatacja nie powinna jednak prowadzić do ignorowania rosyjskiego zagrożenia. Wręcz przeciwnie, gdy Rosjanie demonstrują gotowość użycia siły – należy tym bardziej stanowczo okazać determinację do podjęcia obrony. Tylko w ten sposób można mieć nadzieję na odstraszenie rosyjskiego agresora. Ignorancja, uległość lub słabość stanowiłyby zachętę dla Moskwy.

Nie można więc nie odpowiedzieć na rosyjskie testowanie granic tolerancji NATO. Wydaje się, że Stany Zjednoczone, Polska oraz NATO nie pozostaną bierne w nadchodzącym roku. Świadczy o tym choćby fakt, że Minister Spraw Zagranicznych Zbigniew Rau pojechał z wizytą do Kijowa. Śladem litewskiego MSZ, który wizytował stolicę Ukrainy jeszcze w lutym. Natomiast prezydent Zełeński ogłosił, że w 2021 roku odbędą się manewry wojskowe na Ukrainie w których weźmie udział Wielka Brytania oraz co najmniej cztery inne państwa NATO. Wszystko to odbywa się w porozumieniu z Waszyngtonem.

Mając to wszystko na uwadze, warto nie poddawać się narracjom mającym na celu wywołać emocje u odbiorcy.  Nawet jeśli tych nie brakuje w przestrzeni publicznej i potrafią przytłoczyć. W ocenie sytuacji geopolitycznej najlepiej sprawdza się chłodna głowa, spokój i rzeczowa analiza. Podejście to wydaje się mało atrakcyjne, być może nie skłania do “klikania” czy płacenia za ciekawą treść usianą pytajnikami i wykrzyknikami, jednak nie o sensacje przecież tu chodzi 🙂

 

pozdrawiam serdecznie

Krzysztof Wojczal

Geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

61 komentarzy

  1. Dzień Dobry,

    Odwołując się jeszcze do powyższych wypowiedzi na temat rozbudowywania sił militarnych w naszym kraju chciałbym zadać pytanie, czy tylko opcja militarna wchodzi w grę? W komentarzach postulowane są ( zresztą słusznie) próby jakościowej modernizacji naszej armii, o drony, systemy antydostępowe, rakiety, być może też automatyzację czołgów, walka radioelektroniczna, sieciocentryczne pozycjonowanie itp itd. Chodzi o to aby przeciwnik już na etapie planów zrezygnował z zamiarem zaatakowania, czyli zmienił strategie. Czyli Sun Tsu w czystej postaci.

    Jako, że wiadomo że przeciwnik strategii nie zmieni, ale może zmienić sposoby, pytanie jest następujące, a jak w przypadku broni chemicznej, ot troszeczkę cięższa odmiana COVID-19. I pole walki się zmienia. Bo wtedy zamiast czołgów, broni gładko lufowej, dronów, rakiet, broni naprowadzającej są potrzebne szpitale, personel, leki, respiratory, antybiotyki, wolne łóżka itp. A tego nie mamy. Armia nie byłaby w stanie walczyć, chociażby aby nie narażać personelu technicznego czy obsługującego wyżej wymienione wojska aby zachować zdolność operacyjną na np gorsze czasy. Zresztą proszę zobaczyć co COVID robi. Zamknięta gospodarka, służba zdrowia trzyma się na przysłowiową ślinę, bunty przedsiębiorców, czy ostatnio kobiet.

    Jak to w wypadku np. aktu sabotażu czy na gazo port, rafinerię czy elektrownie. Spowodowanie awarii czy wybuchu w takim np. Bełchatowie w elektrowni spowodowałoby, że trzeba byłoby walczyć o przeżycie, czy dostęp do prądu, mamy wtedy zarzewie buntu na linii obywatel-rząd a przy tak silnej polaryzacji społecznej jest to iskra na przysłowiowej beczce prochu wojny domowej w naszym kraju . A przykład Czeskiej Zbrojeniówki i wysadzenie w powietrze części zakładu tylko to potwierdza. I wtedy też linia obrony pada bo zamiast pilnować granic należy pacyfikować zamieszki.

    A należy pamiętać że nasz kraj jest mocno infiltrowany. jako przykład:

    https://biznesalert.pl/szpieg-ministerstwo-energii-marek-w-skazany-energetyka/

    Ilu takich szpiegów możemy mieć w innych działach, spółkach skarbu państwa, obiektach strategicznych itp.

    Mamy 2-3 milionową mniejszość rosyjsko czy ukraińsko języczną. na wypadek konfliktu jak by się zachowali. I

    Itp, itd.

    Więc faktycznie, musimy mieć nowoczesną armię mającą zdolność odstraszania ale należy przede wszystkim zrobić porządek organizacyjny u siebie : unowocześnić infrastrukturę czy służbę zdrowia, zapewnić wzrost demograficzny, unowocześnić system oświaty aby potem bawić się w nowoczesną armię. Bo inaczej zostanie sama armia a obywatele będą emigrować . Co zresztą w dalszym ciągu robią lub zamierzają zrobić. A na to potrzeba czasu, którego już nie mamy

    https://praca.money.pl/wiadomosci/lekarze-chca-odejsc-po-pandemii-6567449692367584a.html

    Odnośnie Rosji, UE i Imperium ” Lizbona – Władywostok”, poniżej zamieszczam artykuł do polemiki. Artykuł stary, ale stety lub niestety tezy zawarte są poniekąd słuszne

    http://www.geopolityka.org/analizy/leszek-sykulski-od-trojkata-kaliningradzkiego-do-zwiazku-europy-integracja-od-lizbony-po-wladywostok-wyzwanie-xxi-wieku

    Zresztą odwołując się do budowy takiego tworu Polska sama w nim partycypuję i może na nim korzystać współtworzyć architekturę bezpieczeństwa i jednocześnie wtedy rozwijać własną armię. Odnosząc się do poprzedniego komentarza proszę porównać nasz bilans handlowy z Rosją i USA. Mamy większy eksport prawie przy całkowicie zamrożonych stosunkach gospodarczych z tym krajem niż z naszym sojusznikiem USA.

    Polskie firmy eksportują chociażby dla strategicznej Energetyki w Rosji

    https://www.energetyka24.com/famur-dostarczy-sprzet-do-rosyjskiej-koplani

    https://forsal.pl/galeria/851018,polskie-tramwaje-podbijaja-stolice-rosji-pesa-na-polmetku-kontraktu-dla-moskwy-zdjecia.html

    Eksportujemy żywność do Rosji, o której wiadomo że ma dobrą opinię

    Polscy dyrektorzy czy managerowie robią w Rosji czy na Ukrainie karierę

    http://www.astroman.com.pl/?mod=magazine&a=read&id=370

    Polscy Piłkarze (np Krychowiak) są w Rosji, Aktorzy ( , Żebrowski, Rosati, Damięcki, Deląg) robią czy robili tam kariery, Pisarze ( Lem, Sapkowski, ) są popularni.

    Innymi słowy jest duże pole do obopólnej współpracy, oczywiście z jednoczesnym patrzeniem sobie na ręce.

    Powyżej opisuję tylko Rosję. O współpracy z Niemcami nie będę pisać bo jest bardzo dużo materiałów w sieci. Zresztą szanowni forumowicze sami widzą że też pomimo napiętych relacji politycznych biznes kwitnie, a Polska jest już chyba 3 czy 4 partnerem handlowym Niemiec.

    Wracając jeszcze do Strategicznego Partnerstwa UE – Unia Euroazjatycka należy się zastanowić czy faktycznie Rosji opłacałoby się stworzyć taki twór pod dyktando Moskwy, czy lepsze ze względu na koszt efekt nie byłaby opcja bloków kontynentalnych i ich współpracy, zresztą opisywana już wcześniej przez Karla Haushofera.

    Proszę zauważyć. Rosja w ostatnim stuleciu dwa razu straciła status Imperium 1917 i 1991. Koszty imperium, utrzymania administracji, armii, infrastruktury, ochrony granic, norm technicznych, produkcyjnych itp. są duże i mogą się nie kalkulować w tabelce Koszt/Efekt. Proszę też pamiętać o kosztach ludzkich i ekonomicznych jakie Rosja poniosła w ostatnim stuleciu ( 2 Wojny Światowe, Wojna Domowa, Komunistyczny Terror, Wyścig Zbrojeń, Afganistan, Czeczenia). Dodatkowo kryzys ekonomiczny 1998.

    Innymi słowy zadać należy sobie pytanie czy Rosja chce stworzyć takie imperium i jakim kosztem, czy utrzymać stan bieżący przy próbie maksymalnej modernizacji kraju, odbudowy substancji narodowej i strategicznej współpracy z UE i może w przyszłości jako arktyczny sojusz USA-UE EAEU.?

    W komentarzach padło takie stwierdzenie że Rosja chce zassać technologie i stworzyć imperium. Podbicie Europy z jej coraz większymi problemami wewnętrznymi, demograficznymi, tendencjami odśrodkowymi, potwornym zadłużeniu może być po prostu nieopłacalne. Bo po co podbijać np zadłużone Włochy, czy Hiszpanię. Po co wojska rosyjskie miałby stacjonować w Grecji czy Albanii? Po co prowadzić administrację na Węgrzech itp. Zresztą nawet zajęcie Ukrainy jest nieopłacalne ( zadłużenie, rozsypująca się gospodarka, korupcja itp.) . Wyjątek: Krym – który jest strategicznym wyjściem na morze czarne, zagłębię węglowe w Donbasie, który to węgiel może być eksportowany np do Polski.

    Natomiast modernizując kraj na podstawie technologii cywilnych z UE ( czy kolej szybkiej prędkości na Syberii, czy nowe lotniska w dużych miastach, autostrady, drogi, nowe autonomiczne fabryki, maszyny górnicze jak polski Famur, obrabiarki, automatyka, elektronika itp.) elity rosyjskie mogłyby sprawić że Rosja byłaby dużym bogatym krajem z olbrzymią bazą surowcową i zapasami wody. I dzięki temu miałaby status imperium. A my (jako Polska czy szerzej rozumiana UE) moglibyśmy na tym zarobić, zbierając kapiatał inwestować i unowocześniać się .

    I według mnie to jest cel rosyjskich elit, które myślą strategicznie.

    I jeszcze raz powracając do Polski

    Nie mamy wyboru, nasze położenie geograficzne determinuje nas albo Opcja Kontynentalna z wszystkimi jej szansami jak i zagrożeniami lub opcja Atlantycka ( również szansę jak i zagrożenia).

    I o ile Amerykanie co jakiś czas zapewniają nam rozrywki czy to na Pacyfiku czy na bliskim wschodzie próbując ratować status dolara i swoją uprzywilejowaną pozycję. Tak trauma II Wojny światowej ( po stronie ZSRR około 20 000 000 ofiar i zbite wszystko od Brześcia do Stalingradu , a także po stronie Niemiec 1/3 utraconego terytorium i 5 000 000 zabitych, o Polsce już nie wspominając- bo to była jedna wielka Masakra) powoduje, że dzisiejsze elity wolą współpracować i dogadywać się a obywatele bogacić się lub próbować się bogacić. Młodzi Rosjanie nie chcą ginąć w okopach tylko jeździć niemieckimi samochodami, popijając włoskie wino np jako turyści do Polski, wolą się uczyć, zakładać rodziny, firmy itp. Podobnie Niemcy mają taki stosunek, czy młodzi Polacy. A świadomość ostatniej wojny, rodzinne traumy, bieda rodziców czy dziadków i ofiar obywateli z nią związanych hamują według mnie co niektóre gorące głowy szybciej niż wpływy amerykańskie.

    Kończąc i tak już przydługi wywód oczywiście należy mieć świadomość z wielu zagrożeń wynikających z współpracy z naszymi sąsiadami. Nie mniej będąc podłączonym do głównych szlaków handlowych, mając korzyści, kapitał i na podstawie tego budując blok sojuszy po pewnym czasie można zmieniać warunki gry, wybijając się na lepszą pozycję.

    Serdecznie Pozdrawiam,

    Michał

    1. (…)A przykład Czeskiej Zbrojeniówki i wysadzenie w powietrze części zakładu tylko to potwierdza.(…)
      Ja do takich rewelacji podchodzę z sporą dozą podejrzliwości, a tu dochodzą 2 elementy, które dodatkowo podważają wiarygodność tezy tego zamachu:
      – od samego zdarzenia do ogłoszenia tych rewelacji było długie wielkie nic, a do tego odpalono je w (…)wygodnym momencie(…)
      – właśnie teraz zaczęła się chryja z ich ustawą aborcyjną

      (…)Mamy 2-3 milionową mniejszość rosyjsko czy ukraińsko języczną. na wypadek konfliktu jak by się zachowali.(…)
      Poważne państwo dopilnowałoby, żeby nie było takich akcji jak najazdy narodowców na Hajnówkę oraz miałoby profesjonalne służby zwalczania terroru kryminalnego, które nie tylko zwalczałby mafie, ale i wykrywałaby zjawiska z zakresu kontrwywiadu.

      (…)Proszę zauważyć. Rosja w ostatnim stuleciu dwa razu straciła status Imperium 1917 i 1991. Koszty imperium, utrzymania administracji, armii, infrastruktury, ochrony granic, norm technicznych, produkcyjnych itp. są duże i mogą się nie kalkulować w tabelce Koszt/Efekt.(…)
      Imperium to nie gra interesów tylko stan umysłu… np. w zeszłym roku sporo Polaków chciało odzyskania Grodna.

      (…)Bo po co podbijać np zadłużone Włochy, czy Hiszpanię.(…)
      Ja bym zaczął takie kalkulacje od okolic Kijowa… tam jest zona czarnobylska, która jest czarną dziurą jak się patrzy. A kwestia stacjonowania tam pewnie uchodziłaby za samobójstwo.

      (…)Wyjątek: Krym – który jest strategicznym wyjściem na morze czarne, zagłębię węglowe w Donbasie, który to węgiel może być eksportowany np do Polski.(…)
      Nie zapominaj o Odessie.

      1. (…)Proszę zauważyć. Rosja w ostatnim stuleciu dwa razu straciła status Imperium 1917 i 1991. Koszty imperium, utrzymania administracji, armii, infrastruktury, ochrony granic, norm technicznych, produkcyjnych itp. są duże i mogą się nie kalkulować w tabelce Koszt/Efekt.(…)
        Imperium to nie gra interesów tylko stan umysłu… np. w zeszłym roku sporo Polaków chciało odzyskania Grodna.

        Panie Jacku,

        Tak, tylko jest różnica pomiędzy ludźmi pod wpływem resentymentów czy narracji historycznej, którzy tak twierdzą , a elitą, która rządzi Państwem. I elita wie, że przyłączenie Grodna Lwowa, czy szeroko rozumianych kresów jest zbliżaniem się do granic Rosji, jest to mus władowania miliardów na infrastrukturę, komunikację. Najlepszy przykład to połączenie NRD z RFN. RFN do dziś transferuje olbrzymie środki pieniężne na wschód gdzie po 30 lat w dalszym ciągu są różnice pomiędzy Bawarią i Meklemburgią i – może oprócz autostrad

        Dlaczego Korea południowa nie chce połączyć się z północną. Bo by to uwaliło budżet na kolejne dziesięciolecia.

        Dlatego też Rosja wydaje mi się nie będzie zainteresowana podbojem Europy, gdzie za surowce może kupić potrzebne technologie i z powodzeniem implementować je u siebie.

        Rosja też ma strukturalne problemy. I powołanie na premiera Miszutina, czyli technokraty jest chyba pierwszym krokiem podążania chinską droga z reform 1978 roku.

        1. (…)Tak, tylko jest różnica pomiędzy ludźmi pod wpływem resentymentów czy narracji historycznej, którzy tak twierdzą , a elitą, która rządzi Państwem. I elita wie, że przyłączenie Grodna Lwowa, czy szeroko rozumianych kresów jest zbliżaniem się do granic Rosji, jest to mus władowania miliardów na infrastrukturę, komunikację.(…)
          Ale wtedy wytworzył się potencjał, który mógł elity wciągnąć tą awanturę za przewodem np. takiego ciągu wydarzeń:
          zadyma w Grodnie -> aresztowanie Polaków -> postawienie im zarzutu zamachu stanu -> prokurator domagający się kary śmierci
          Art. 5 to nie uruchamia, a polskie elity i tak znajdą się pod gigantyczną presją.

        2. (…)Tak, tylko jest różnica pomiędzy ludźmi pod wpływem resentymentów czy narracji historycznej, którzy tak twierdzą , a elitą, która rządzi Państwem. I elita wie, że przyłączenie Grodna Lwowa, czy szeroko rozumianych kresów jest zbliżaniem się do granic Rosji, jest to mus władowania miliardów na infrastrukturę, komunikację.(…)
          Jednakowoż sytuacja, o której mówiłem miała potencjał wciągnięcia polskiego, zwłaszcza tego co zafundowała nam DobraZmiana, rządu w niebezpieczną grę.
          Żeby wrobić nasz rząd w tą chryję wystarczy następujący ciąg wydarzeń:
          zadyma w Grodnie -> aresztowanie Polaków -> postawienie im zarzutu zamachu stanu -> prokurator domagający się kary śmierci

  2. Panie Michale – na forum Pana Krzysztofa cały czas powtarzam konieczność spójności i synergii działań w sferze militarnej i cywilnej. Zagrożenie ze strony FR i idąca w ślad za tym modernizacja techniczna WP daje nam szansę na skok technologiczny pod przykrywka poufności wojskowej i strategicznego interesu państwa – na co Bruksela [Berlin] przy naszym umiejętnym działaniu nic nie mogą zrobić. A technologia jest w istocie [na poziomie badań podstawowych] technologią także dla sfery cywilnej – czyli remedium na pułapkę średniego rozwoju i wyrwanie się z roli podporządkowanego ekonomicznie i technologicznie podwykonawcy Niemiec. Gdy promuję od 2014 całokrajową saturacyjną strategiczną A2/AD Tarczę i Miecz Polski [czyli podstawowe narzędzie suwerenności i obrony strategicznej Polski – i podstawowe narzędzie do zgniecenia rosyjskich A2/AD – co jest absolutnym priorytetem militarnym] – to jej system kontrolno-zarządczy C5ISR/EW powinien obejmować także cywilną sferę krajową infrastruktury, ważnych obiektów, telekomunikacji itd. I to działając na przysłowiowe trzy zmiany non-stop w trybie real-time 24/365. Przemysł 4.0 – zbudowany od podstaw – winien być spięty sieciocentrycznie przez ten wspólny C5ISR/EW – a wszelkie drukarki przemysłowe 3D, obrabiarki numeryczne – wpięte sieciocentrycznie jakod razu o jeden system gotowy natychmiast do zmiany produkcji i usług. W strefie zgniotu – winien to być przemysł rozproszony, oparty w dużym stopniu o lokalne OZE, łańcuchy dostaw maksymalnie skrócone, a rzeczą instytucji państwa jest zapewnienie stworzenia pełnych łańcuchów “well to wheel” – niezależnych od zagranicy. Zresztą ew. realizacja PMT – winna w większym stopniu uwzględniać dywersyfikację różnych dostawców cywilnych – i używanie produktów, podsystemów “prosto z półki” – a także cywilnych metod zarządzania i prowadzenia projektów techniczno-organizacyjnych. Tak samo rozwój i wdrażanie AI, komputerów kubitowych, łączności na splataniu kwantowym, subsatelitów i satelitów [tu techniki rakietowej]. Rozproszenie i sieciocentryczność – to w sumie u samej podstawy klucz do stosowania wszelkich remediów na działania podprogowe i sabotażowe – ale nie chcę tu tematu rozwijać. Generalnie – nie tylko chodzi o spięcie sieciocentryczne w ramach RMA wszystkich domen i rodzajów sił zbrojnych WP w jedno – ale i dołączenie do zarządzania i kontroli [synergicznie i spójnie] przeważającej części infrastruktury krajowej. W sumie – na najbardziej ogólnym poziomie – patrząc cybernetycznie – trzeba z Polski stworzyć homeostat nowej generacji zdolny do natychmiastowej reakcji i adaptacji na zmiany zewnętrzne – dla przetrwania w strefie zgniotu. A tak naprawdę – do działania ZAWCZASU – z wyprzedzeniem – za każdym razem łamiąc u podstaw wrogie strategie graczy [nie tylko FR]. Wraz z przygotowaniem na zasadnicze kryzysy globalne – np. przerwanie międzynarodowych łańcuchów dostaw, powrót graczy do skrajnych praktyk protekcjonistycznych, czy całkowity upadek globalnego systemu finansowego. To można zrobić – ale trzeba się przygotować zawczasu – bo rozpaczliwe spóźnione kopanie na gwałt studni do pożaru zwykle skutkuje tylko zwiększeniem chaosu…

    1. Panie Georealistą,

      Ja ogólnie zgadzam się z Panem, jeśli chodzi o te wszystkie kwestie, które poruszył i porusza Pan na blogu Pana Krzysztofa. Zgadzam się, że Polsce potrzebny jest przemysł 4.0 oparty na automatyzacji i kooperacji biznesu z nauką. Potrzebna jest dronizacja wojska, systemy antydostępowe, postawienie na rakiety itp itd. Potrzebne są rozproszone źródła energii i badania podstawowe, aby tworzyć innowacyjne rozwiązania, własne firmy technologiczne.

      W moich komentarzach chce zaznaczyć, że problemem jest to aby to osiągnąć potrzebujemy ile 40 -50 60 lat, może więcej. Ma Pan dużą wiedzę i szerokie znajomości, niech Pan mniej więcej oszacuje ile by nam to zajęło, aby dojść do takiego poziomu o którym Pan mówi przy jednoczesnym zaznaczeniu że w Rosji czy w Niemczech nie rządzą idioci i też robią skok do przodu, gdzie Amerykanie mają opuścić Europe do 2030-2035. Ile zajęłoby stworzenie sieci instytutów, firm, całego know-how.

      My nie mamy kadr, inżynierów, techników. Nie mamy Instytutów Badawczych, Rodzimych firm technologicznych, Badan Podstawowych na światowym poziomie. Nie mamy dobrego systemu kształcenia. My nawet nie mamy studentów, którzy by chcieli to studiować. Jakie kierunki wybierają maturzyści? Ile mamy uczelni które prowadzą postulowany kierunek inzynieria 4.0. w przemyśle.

      https://wimim.zut.edu.pl/strona-kandydatow/studia-pierwszego-i-drugiego-stopnia/inzynieria-produkcji-w-przemysle-40.html

      Tutaj ma Pan jeden przykład na całą Polskę. Czy zna Pan więcej?

      Chodzi mi o to, że podpinając się pod blok kontynentalny i nie będąc w opozycji do największych graczy (na razie), mając na swoim terytorium linie przesyłowe czy szlaki handlowe kupujemy sobie więcej czasu i spokój, może właśnie tyle ile potrzeba aby ww Pana postulaty wprowadzić w życie. Ale robić to musimy z głową tak jak Chiny. Robić skoki jakościowe po cichu bez rozgłosu, bez pieniactwa i awanturnictwa. Pracują jak Pan to opisał 365/24.

      Ponieważ wydaje mi się że Polska leżąca na szlakach handlowych Północ- Południe i Wschód Zachód, biorąca aktywny udział w wymianie handlowej modernizując praktycznie każdy aspekt życia byłaby w stanie zbudować taki blok Państw wokół nas że wtedy to co Pan mówi mogłoby mieć rację bytu. (czyli być w grze, i nic o nas bez nas).

      Innego wyjścia nie ma. Inaczej skończy sie to jak w Przypadku Jamal-2 gdzie nam tez proponowano udział. Z tego co się orientuję my grzecznie odmówiliśmy i mamy Nordstream. I pytanie co jest lub byłoby lepsze. Jamal-2 biegnący przez Polskę, czy Nord-Stream biegnący po Bałtyku? I na takie pytanie coraz częściej będziemy musieli sobie odpowiadać.

      Powiem Panu z własnego doświadczenia, ja w trakcie studiów byłem na praktykach w Rosji i Niemczech, miałem porównanie. Stworzenie sieci placówek badawczych Taki jak Max Planck czy Fraunhofer Gesellschaft, według Pana ile czasu by to trwało, aby móc konkurować na tym obszarze?

      W Rosji dla Przykładu ma Pan Zjednoczony Instytut Badań Jądrowych, Ma Pan Akadegorodok w Nowosybirsku, ma Pan wysoko rozwinięty przemysł kosmiczny, militarny, materiałowy itp. Ma Pan matematykę, fizykę na światowym poziomie. Powiem Panu że takie Uniwersytety jak MEI, Uniwersytet Baumanna, Łomonosowa, Politechniki w Petersburgu mają nie raz wyższą pozycję niż nasze. W Rosji nie rozmontowano szkolnictwa tak jak u nas. Na wiele Uniwersytetów i to tych ścisłych są egzaminy wstępne i to dosyć trudne. Ile Rosja ma Technicznych Akademii czy katedr Wojskowych w ramach Uczelni wyższych. My mamy tylko sprofilowany pod tym kątem WAT czy Akademię Morską w Gdyni.

      Zresztą jest taki kawał, że na amerykańskich uczelniach za dolary, rosyjscy profesorowie uczą chińskich studentów 🙂

      A kupując gotowe rozwiązania od USA Japonii, Korei czy innych państw to znowu kasa wychodząca z kraju na rzeczy do których obsługi nie wiem czy mielibyśmy kadry.

      Innymi słowy, obudziliśmy się zbyt późno i aby znowu nie być wystawionymi do odstrzału jako pierwsi, potrzebujemy czasu. I ten czas możemy sobie w ten sposób zagwarantować. Bo nie wydaje mi się, abyśmy otrzymali Broń Jądrową z Pekinu, Pakistanu, USA czy Korei Płn aby rozdzielać tendencję do powstania Lizbony-Władywostoku.

      Chyba, że widzi Pan to inaczej.

      Serdecznie Pozdrawiam,

      Michał

  3. Panie Michale,
    ma Pan rację w opisie rzeczywistości. Zgadzam się również z tezą, że budować pozycję gospodarczą z wykorzystaniem połozenia, kóre mamy. I dopowiem, że rację ma również p. Georealista, gdy chodzi o potrzebę uzyskania spięcia wszystkich domen w jednym systemie, by podnieść koszt ataku na nasz kraj.
    Natomiast wydaje mi się, że droga do idei p. Georealisty powinna, wręcz musi zacząć się od zbudowania podstaw do szybszego rozwoju gospodarczego. Bo tylko zapewnienie większego strumienia środków w budżecie możliwe jest finansowanie armii. Nie zaś na odwrót. Wyższe PKB=więcej kasy na armię. Proszę spojrzeć na Niemcy. Mają wielokrotnie wyższe PKB niż my, na armię wydają niewiele. Jednakże w scenariuszu rozpadu UE i dojścia do rządzenia nacjonalistycznych ugrupowań mogą skokowo powiększyć potencjał swoich sił zbrojnych. My nie jesteśmy w stanie tego skoku zrobić. Ich potencjał naukowo-badawczy i przemysł jest w stanie uzbroić armię na najwyższym poziomie światowym w krótkim (perspektywa 5 lat), my nie mamy na to szans. Stąd wniosek. Chcesz wydawać więcej na armię (inna sprawa, że wydawać trzeba mądrze), musisz mieć większe środki w budżecie. Popatrzmy jaką nadwyżkę w budżecie potrafią wygenerować Niemcy a my? Nadwyżka w polskim budżecie? Tu jest sedno problemu. I to należy rozwiązać. To handel międzynarodowy jest podstawą bogacenia się narodów!

    1. Kolejność wzrostu dla państwa w miarę rozwiniętego- ale w pułapce średniego rozwoju [jak Polska] to: 1. edukacja 2. B+R [tutaj najlepiej pod przykrywką poufności badań dla wojska – a faktycznie dla rozwoju technologii w ogóle] 3. produkcja high-tech 4. przejęcie cyklu życia produktu [z serwisem i modernizacją] 5. przejęcie długofalowo całego łańcucha wartości i marży. Nie widzę rozjazdu wzrostu gospodarczego względem zbrojeń – jeżeli w jednym i drugim idziemy na jakość i innowacje – zamiast rozwoju ekstensywnego – ze wspólnego “reaktora rozwojowego”. Zresztą – proszę popatrzeć na Chiny – stawiają na ogólnie technologię i badania podstawowe i innowacyjność, wcale nie maksymalizują ilościowo produkcji zbrojeniowej i zbrojeń – przynajmniej dopóki nie osiągną satysfakcjonującego poziomu względem danego rodzaju sił USA. Machinę produkcji zbrojeniowej uruchomią zapewne dopiero na “cała naprzód” w latach 30-tych – gdy uznają, że przegonią technologicznie USA. Flotę dopiero wtedy zaczęli budować na wielką skalę, gdy osiągnęli technologiczno-jakościowy poziom tych “wielkich nosicieli” na przełomie poprzedniej dekady, i zarówno ilość, ale i jakość [np. są głosy, że najnowsze niszczyciele klasy 055 są już lepsze od amerykanskich klasy Arleigh Burke] budzi trwogę strategów i planistów US Navy. Budując niszczyciele 052D Chińczycy poczekali kilka lat w stoczniach na pochylniach z zastopowana budową kilku niszczycieli naraz, nim systemy podobne do AEGIS osiągnęły odpowiedni poziom dojrzałości i niezawodności. Natomiast USA głównie ekstensywnie próbuje podtrzymać globalna obecność zwiększając wydatki – i blokując tym nakłady na B+R – scedowane na prywatne koncerny – gdy tymczasem w Chinach jest wielki konglomerat współpracy państwowych i “prywatnych” ośrodków B+R.. Dopiero niedawno to dostrzeżono w Waszyngtonie – stąd wołania o budżetowe zasilanie badań B+R – nawet kosztem dostaw bieżących sprzętu dla sił zbrojnych [zwłaszcza US Army – ale i w hołubionej US Navy np. proponuje się obcięcie stanu drogich w utrzymaniu najstarszych lotniskowców zbudowanych w latach 70-tych]. Zresztą – różne think-tanki z CFR i RAND Corporation na czele – miotają się w obliczu błędnego koła priorytetów i krótkiej kołdry zasobowej…oraz zaległości w wyniku głębokiej dewastacji rodzimej edukacji technicznej od samych podstaw… Bezwładność organizacyjna struktur decyzyjnych USA jest ogromna – niełatwo odwrócić ugruntowane praktyki działania “na bogato”… Konflikt jest głębszy i strukturalny – wielka finansjera dalej chce spekulować i nabijać wyceny akcji – i nie chcą oddać władzy ponownie kręgom sfery realnej, głownie przemysłowej – która kiedyś doprowadziła USA do statusu supermocarstwa….i która jest prawdziwym gwarantem utrzymania prymatu USA… Mimo, że najwyraźniej rozumieją – że cały system pompowania świata finansów fiducjarnego dolara, ma sens wyłącznie wtedy – gdy Chiny i ASEAN i reszta Azji posłusznie produkuje [na warunkach tejże finansjery] – czyli gdy Azja daje POKRYCIE REALNE “pustemu” dolarowi. A ten warunek już nie jest spełnialny. I na tym polega główny systemowy kryzys wewnętrzny struktur decyzyjnych USA. Mimo wszystko – jako państwo mniejsze – i bardziej nastawione na sferę realną [produkcji – ale i realnych usług] – mamy dużo, dużo większe większe pole realnego manewru skoku generacyjnego innowacji i technologii. No – ale to wymaga odpowiednich dojrzałych i strategicznie myślących długofalowo [a nie od sondażu do sondażu, czy od wyborów do wyborów] sterników u władzy i decydentów poszczególnych sfer instytucjonalnych. A tego zasobu brak nam właśnie najbardziej….to jest problem nr 1. Potrzebny jest właściwy system i właściwie struktury instytucjonalne w zdrowym proceduralnie ustawionym działaniu – i właściwi ludzie na właściwym miejscu. System powinien premiować i awansować merytorycznych i zaangażowanych, budować synergię i synchronizację – a premiuje “miernych, biernych, ale wiernych” – i generuje ZASTĘPCZY przerost formy i sloganów nad treścią….

      1. Errata: nie: “Nie widzę rozjazdu wzrostu gospodarczego względem zbrojeń – jeżeli w jednym i drugim idziemy na jakość i innowacje – zamiast rozwoju ekstensywnego – ze wspólnego “reaktora rozwojowego”” a winno być: “Nie widzę rozjazdu wzrostu gospodarczego względem zbrojeń – jeżeli w jednym i drugim idziemy na jakość i innowacje ze wspólnego “reaktora rozwojowego” – zamiast rozwoju ekstensywnego”.

  4. Przy okazji dyskursu nt sensu [a raczej bezsensu] czołgów na Polskim Teatrze Wojny, pisałem o wycofaniu Abramsów z US Marine Corps – czyli sił, które w największym stopniu podejmą walkę na lądzie – zwłaszcza w rejonie Pacyfiku. W zamian US Marine Corps ma być uzbrojone w środki pozahoryzontalnych, sieciocentrycznie wpiętych kppanc. Na 80% będa to Spike NLOS – zasięgu 32 km. Rafael oferuje je na wszelkie platformy, w tym na lekkie desantowane z samolotów lub z podwieszenia śmigłowców. Polecam: https://www.defence24.pl/spike-zamiast-abramsow-dla-marines Najważniejsze jest uzasadnienie decyzji: “rozwiązaniem ma być system uzbrojenia “o 15-20 razy większym zasięgu” niż armat czołgowa”. Za 1 nowy czołg [z całym stokiem serwisowym, logistyką, zapleczem szkoleniowo-remontowym] – kupię min 100 najnowocześniejszych pozahoryzontalnych kppanc – gdzie nowe głowice “przejdą” i obronę aktywną. Te 100 kppanc zniszczy min. 50 czołgów [i to pozahoryzontalnie – przy drastycznie niskich stratach własnych] – a zatem uzyska wynik, który dla 1 czołgu jest zupełnie fantastyczny. Dlatego właśnie – i ze względu na przewagę w czołgach Armii Czerwonej [dla Rosjan to broń ikoniczna] – należy szukać systemów asymetrycznej obrony aktywnej – zupełnie odwracającej na nasza korzyść pole walki. Warunkiem jest pozahoryzontalnie rozciągnięta sieciocentryczność rozpoznania/pozycjonowania celów [np. z masowo używanych dronów] – a także posadowienie tych precyzyjnych efektorów pozahoryzontalnych [wpiętych sieciocentrycznie] – na mobilne nosiciele – lądowe i lotnicze. Dlatego wszelkie “idee” kupowania 800 Wilków [np. K2 PL] uważam za skrajnie szkodliwe marnowanie pieniędzy i zasobów – TUTAJ na Polskim Teatrze Wojny – saturacyjnym i z najwyższej półki wymagań – te Wilki [koszt min 60 mld zł] to jak pancerniki wobec lotniskowców w 1945.Zresztą – tak samo Mieczniki – forsowane ze względu na “zobowiązania” [czyli dobrowolne strzelenie sobie w głowę przez skonfliktowanie z Chinami po wysłaniu Mieczników na Morze Południowochińskie], a to ze względu na “danie pracy przemysłowi stoczniowemu” [chociaż bez porównania łatwiejsze i szybsze i mniej ryzykowne technologicznie i przede wszystkim sensowniejsze byłoby wyprodukowanie min 50 szybkich kutrów uniwersalnych CB90 na szwedzkiej licencji – i z montażem modułów zadaniowych – oraz wyprodukowanie 200-300 szybkich miniDiugoni o nośności ca 80 t dla szybkiego rozproszonego transportu strategicznego w systemie “plaża-plaża” poza portami pułapkami – a także z modułami zadaniowymi do wszelkich misji, w tym desantu, współpracy z dronami itp] , argumentuje się też “konieczność” Mieczników jako remedium na A2/AD Kaliningradu [sic sic sic] – co jest absurdem do trzeciej potęgi – ponieważ w tej konfrontacji to lądowa A2/AD jest w głębokiej, miażdżącej asymetrycznej przewadze – zresztą właśnie dlatego Chiny zaczęły wypieranie US Navy od budowy systemów A2/AD na lądzie. Jeszcze jedno “uzasadnienie” bijące o pomstę do nieba [albo zmiłowanie i jakieś oświecenie tej zbiorowej głupoty decyzyjnej w trybie cudu] – owo “uzasadnienie” dla Mieczników to “konieczny” zakup efektorów CAMM do Narwi od UK, przy jednoczesnym “koniecznym” zakupie od Bytów licencji fregat Babcock Arrowhead 140 – bo na 80% tak typują analitycy wszelkie “znaki” co do Miecznika [i Narwi]. Co jest bzdurą i kłamstwem – bo np. od Korei Płd możemy kupić całą gamę licencji efektorów prak/plot [ale i elektroniki] – np. K-SAM i L-SAM – a najlepiej jeszcze od razu w pakiecie licencje na ofensywne balistyczne HM-2C o zasięgu 800 km i manewrujące HM-3C o zasięgu 1500 km. Zresztą – biorąc byka za rogi – żeby oślepić w czasie pokoju i uzyskać przewagę na czas wojny względem A2/AD Kaliningradu – i za kilka lata A2/AD na Białorusi – musimy stworzyć i lepszy i silniejszy kontr-system całokrajowej saturacyjnej A2/AD Tarczy i Miecza Polski. Z maksymalnym zassaniem najnowocześniejszych technologii [zresztą jako lokomotywy rozwoju technologicznego przemysłu i usług Polski – w tym dla przebicia pułapki średniego rozwoju] – co moim zdaniem oznacza przeznaczenie min. 50% PMT na ten zasadniczy nadrzędny program strategiczny [a właściwie – geostrategiczny] Poslki – w oparciu o w pełni suwerenne systemy [“bez “kodów dostepu”, bez “czarnych skrzynek”]. A chcąc mieć pewność przewagi i w czasie pokoju [czyli przewagę systemów EW oślepiających systemy Armii Czerwonej – i przewagę dalekiego widzenia i kontroli real-time przez nasz C5ISR] – powinniśmy na A2/AD Tarczę i Miecz Polski przeznaczyć ca 70% budżetu PMT. Bezwzględnie likwidując inne programy PMT – te [“zimnowojenne”], które nie dadzą się wpiąć we “wszechodmenę” RMA. Minimalny czas reakcji, maksymalna mobilność nośników, multidomenowość efektorów i sensorów – wszystko w jednej “wszechdomenie” kierowanej real-time – pod bąblem antydostępowym A2.AD Tarczy i Miecza Polski – z przewaga i kontrolą buforów.wokól Polski – i z projekcja precyzyjnej siły rakiet, pocisków manewrujących, rojów dronów i precyzyjnej artylerii lufowej dalekiego zasięgu. Z maksymalną saturacyjną dronizacją i AI – dla obniżenia błędów ludzkich – dla minimalizacji strat ludzkich – dla podwyższenia dozwolonego ryzyka misji [kalkulowanego wtedy tylko wg koszt/efekt] – dla podwyższenia stopnia gotowości i dyspozycyjności – i dla podniesienia poprzeczki ryzyka i odstraszania Armii Czerwonej. Zamiast F-35A – winniśmy kupić licencję na kilkaset odrzutowych dronów bojowych stealth Kratos Valkyrie [startują z RATO z wyrzutni mobilnej, lądowanie na spadochronie] i mieć przynajmniej ca 100 rojów po 100 dronów zarówno do uzyskania przewagi saturacyjnej obrony na lądzie i w powietrzu – jak i do działań stricte ofensywnych-przełamujących rosyjskie A2/AD jak i rolujące głęboko podstawę operacyjną Armii Czerwonej – i wszystkie aktywa bojowe. Gdzie precyzyjna artyleria lufowa dawałaby “pierwsze uderzenie” dla wniknięcia rojów dronów – np. Kraby i Kryle z amunicją precyzyjną Nammo [zasięg min. 130 km], czy Leonardo Vulcano-Dardo [naprowadzanie półaktywne – zasięg 80+ km] czy wreszcie amunicja hipersoniczna BAE HVP – amunicja przetestowana zresztą w zeszłym roku w USA na poligonie White Sands na M109A6 [jeszcze z “krótką” haubicoarmatą 155 mm/L39 – jako system….przeciwrakietowy i plot – co zresztą od kilku lat promowałem [z amunicją Vulcano-Dardo dla Krabów i Kryli]. A co z obecnymi czołgami? Leo 2 przekształciłbym [z odpowiednią nadbudówką] w ciężkie dopancerzone Kraby 2 – z wieżą, automatem ładowania i armatą 155 mm/L58 – tej dla nowego M019A8. Około 150 Twardych przekształciłbym w dopancerzone automatyczne mobilne, podwójne moździerze 155 mm – czyli Raki 2. A reszta Twardych i T-72 – wzorem izraelskich Achzaritów czy Nakpadonów – na ciężkie, maksymalnie dopancerzone BWP – bo takiego BWP nam brak – bardzo dotkliwie – a Borsuk to zgniły kompromis miedzy pancerzem, a pływalnością. Gdzie pływalność można ominąć jako sztuczny problem – jeżeli zmodernizuje się ciężkie maszyny do napędu hybrydowego [albo spalinowego – w obiegu zamkniętym – są takie – przetestowane i użyte masowo w…OP]. Z wież Leo 2 i Twardych i T-72 – najlepiej zautomatyzowane regiony umocnione – głęboko urzutowane – w inteligentnymi polami minowymi. Jako realny opóźniacz ewentualnej agresji [“kupienie” czasu i lokalizacja uderzenia] – i jako podniesienie poprzeczki koszt/efekt – a także jako polityczna demonstracja “totalnej obrony”. Przy odpowiednim, dość prostym “systemie przechyleń” – albo statycznym montażu z przechyleniem zwiększającym elewację – możliwe wykorzystanie do ostrzału w zasięgu ca 25 km – czyli także podstawy operacyjnej Armii Czerwonej. W sumie potrzeba myślenia i chłodnej kalkulacji REALNEJ koszt/efekt – i nastawionej na maksymalizację synergii w strategicznej asymetrycznej obronie aktywnej – dla podniesienia maksymalnie poprzeczki skutecznego odstraszania. Zamiast tego mamy ślepą kontynuację ekstensywną sił marionetkowych z PRL, które Polski nie obronią i nie dadzą skutecznego strategicznego odstraszania. Oczywiście odstraszania na każdym poziomie drabiny eskalacyjnej – co wymaga pomostowo NATO Nuclear Sharing – a docelowo suwerennych głowic. I to jak najszybciej – NATO Niclear Sharing “na wczoraj” – a własne głowice – w kilku równoległych projektach – w tym z Finami w ramach sojuszu z NORDEFCO, który też jest już na wczoraj”. Nasza działka w sojuszu regionalnym to neutralizacja i likwidacja A2/AD Kaliningradu i A2/AD Białorusi – co wymaga budowy naszej silniejszej lądowo-powietrznej A2/AD Tarczy I Miecza Polski. Która swym zasięgiem pokryje aż nadto potrzebny nam “kawałek” Bałtyku. Nie potrzebujemy ani Mieczników, ani załogowych Orek, ani załogowych niszczycieli min – pod wodą drony, a na powierzchni dronowo-rakietowa precyzyjna projekcja siły. Powtórzę – WIĘKSZOŚC PMT skupia się na “podliftowanych” systemach rodem z zimnej wojny – zupełnych “białych słoniach” na Polskim Teatrze Wojny – dla konfliktu AD2025, nie mówiąc o AD2030 czy AD2035. Bezwładność – a właściwie skrajna nieudolność organizacyjna MON, IU, SG, admiralicji, BBN -plus ślepe słuchanie Waszyngtonu – plus nacisk starego lobby generalicji i admiralicji na ekstensywny “rozwój” WP w starym modelu w oparciu o rozbudowę etatów [dla awansów i ścieżek kariery] – plus brak strategicznej mobilizacji w zasysaniu najnowszych technologii dla budowy systemów suwerennych – i mamy obraz WP zdolnego jedynie do działań marionetkowych wg woli Waszyngtonu. Czyli w razie Jałty i dogadania USA z Kremlem deal’u przeciw Chinom – wg ślepej kontynuacji “Strategicznej wizji” Brzezińskiego – będziemy bezwolnym przedmiotem sprzedaży. tylko pogratulować takiego “patriotyzmu” i takiego “wstawania z kolan”…

    1. (…)Przy okazji dyskursu nt sensu [a raczej bezsensu] czołgów na Polskim Teatrze Wojny, pisałem o wycofaniu Abramsów z US Marine Corps – czyli sił, które w największym stopniu podejmą walkę na lądzie – zwłaszcza w rejonie Pacyfiku.(…)
      W zmiany* jakie przechodzą US Marines są dużo głębsze i wyglądają raczej na powrót do korzeni, czyli do formacji działającej w strefie wybrzeża (że do 100-120 km. wgłąb nie do tylu sięga nowoczesna artyleria pokładowa), terenów podobnych do Holandii czy Mazur i ew. w okolicach rzek, na których jest sens funkcjonowanie struktur, które roboczo nazwijmy flotami rzecznymi.

      * Od jakiegoś czasu o takich nowych koncepcjach można czytać na Konflikty.pl… opisywali nawet pomysł na montowaniu uzbrojenia rakietowego na samolotach transportowych… https://www.konflikty.pl/aktualnosci/wiadomosci/usaf-transportowce-tankowce-rakiety/

    2. (…)Z wież Leo 2 i Twardych i T-72 – najlepiej zautomatyzowane regiony umocnione – głęboko urzutowane – w inteligentnymi polami minowymi.(…)
      Skoro skrzesać tego typu pomysły to dorzucę jeszcze pociąg pancerny, który zdaje się idealnym nośnikiem broni wymagających wielkich mocy takich jak:
      – radary dalekiego zasięgu i ogólnie WRE o podobnej charakterystyce
      – śmigłowce elektryczne
      – oddział piechoty korzystający egzoszkielety
      – uzbrojenie takie jak lasery czy railgany
      Taki zestaw czyni taki pociąg świetnym obwodem mobilnym dla twoich Tarczy i Miecza Polski, a także wsparcie bojowe, gdyby gdzieś, którymś regionie umocnionym (o ile sobie przypominam to dowódcy epoki uważali pociąg pancerny za istotny walor defensywny) doszło do grubszej bitwy.
      Ponadto zdrowa sieć kolejowa ma potencjał stać się szkieletem dla wojsk logistycznych i inżynieryjnych, a także instytucji zarządzania kryzysowego* co powinno uczynić je atrakcyjnym (…)programem stażowym(…) dla ludzi zainteresowanych zawodami technicznymi.

      * Gdyby doszło do jakieś epidemii, masowej katastrofy itp. możnaby bardzo zorganizować szpitala improwizowanego. Taki pociąg szpitalny można uruchomić momencie już zatrzymania się na bocznicy i w takowym tempie można przeprowadzić relokację osób hospitalizowanych do innych regionów kraju, ponadto takowy pociąg może być też nośnikiem śmigłowców elektrycznych, które skokowo wzmocnią potencjał lokalnych służb ratowniczych.

      1. Szpitale w pociągach to stary pomysł. Pewnie sensowny na czas pokoju na pandemie i katastrofy żywiołowe.. Co do pociągów jako nośników systemów militarnych – moim zdaniem taka koncentracja systemów w ramach pociągu to jakby antyideą promowanego przeze mnie mobilnego rozproszenia na kołach czy gąsienicach [jak Krabów, Kryli, czy dronów operujących z wyrzutni czy improwizowanych “natychmiastowo” lotnisk polowych. Za duża koncentracja wartości bojowej, zbyt ograniczona – “przewidywalna” mobilność, zbyt łatwy sabotaż i zablokowanie komunikacji. Gdy myślę o wykorzystaniu wież czołgowych w ramach “opóźniających” rejonów umocnionych – chodzi o montaż naprawdę szybki “z marszu” z całym osadzonym kontenerem – najlepiej w wykopie zrobionym przez ukierunkowany ładunek saperski.. Tak, by zmieniać ciągle rozmieszczenie i konfigurację i urzutowanie – ciągle stawiając Armię Czerwoną w niepewności. Czyli nie system trwały i “statyczny” i łatwy do “rozpracowania” – a “dynamiczny” – z ciągłą relokacją stanowisk. W tym ze stanowiskami “makietowymi” [z pozorowaniem prawdziwego stanowiska – z pomocą obrotu “wieży” i odwzorowaniem sygnatury cieplnej] – nawet znacznie liczniejszymi od rzeczywistych. To drugi stopień podwyższania poprzeczki ryzyka i niepewności i kosztów agresorowi. No i inteligentne pola minowe [przeciw piechocie, czołgom i dronom lądowym] – oraz przykrycie rojów dronów. Jak najmniej krwi – jak najmniejszy koszt – jak najlepsze użycie posiadanego sprzętu – jak najwyższa poprzeczka podniesiona agresorowi – w trudności, kosztach, niepewności. Same wieże można dopancerzyć na miejscu modularnie w sposób improwizowany [bo nie ma problemu limitu ciężaru względem zawieszenia] – zresztą wykorzystanie obrony C-RAM [z dronów lądowych czy powietrznych] np. LM MHTK – i “zgryzienie” takiego systemu ze zdalną obroną aktywną [zwiększaną saturacyjnie na kierunki ataku przez przerzut dronów z LM MHTK – i z Piorunami] staje się naprawdę trudne i kosztowne. Aż do poziomu braku opłacalności dla agresora. Właśnie dlatego – mimo szybkiej broni pancernej, Stukasów atakujących punktowo, spadochroniarzy – w 1940 Niemcy nie forsowali Linii Maginota – tylko poszli z podwójnym gambitem północnym-flandryjskim. Istotna jest sama militaryzacja pewnych obszarów – już to powoduje niepewność co minowania, infrastruktury podziemnej, nasycenia zakrytymi stanowiskami ogniowymi [choćby pod namiotami z folią metalową] – gdzie taki system można łatwo nasycać mobilnymi rojami dronów lotniczych i lokalnie – lądowych. A w porównaniu do czołgów – mamy i brak strat własnych w ludziach – i natychmiastową reakcję w strefie przygranicznej. Czyli już w czasie pokoju kanalizowanie wszelkich aktów sabotażu, dywersji, prowokacji. W razie strat Rosjan – “Sorry, system działa automatycznie – tabliczki ostrzegawcze o granicy i strefie militarnej i wszelkie znaki ustawione i rozpropagowane – sami jesteście sobie winni”. Zresztą – to byłby także skuteczny środek na fale imigrantów. Bo wszelkie płotki i blokady i straże i tak zostaną obalone przez taranujące samochody i tłum choćby z kamieniami i z koktajlami Mołotowa…

        1. (…)Za duża koncentracja wartości bojowej, zbyt ograniczona – “przewidywalna” mobilność, zbyt łatwy sabotaż i zablokowanie komunikacji.(…)
          Takie zagrożenia w momencie rozpowszechnienia się lotnictwa bojowego stały się tyle istotne, że najpóźniej po zakończeniu I WŚ musiano rozważać czy taka bron ma nadal sens. Skoro jednak era pociągów pancernych skończyło się dopiero wraz z II WŚ to można sądzić, że wynaleziono należyte środki zapobiegawcze.

        2. Przepraszam – inny komputer i przez to przyklepałem inny domyślnie podpowiadany nick – czyli “Dalej patrzący” z d24 zamiast “Georealisty”. Tak przy okazji – wszyscy się przejmują Funduszem Odbudowy [czyli dla pesymistów Funduszem Zadłużenia] tymczasem jako lewar finansowy to Skarbiec Suwalski jest KILKUKROTNIE większy – i to jako wstęp do surowców strategicznych – czyli dla uruchomienia na tej bazie realnej – i od początku do końca pod nasza kontrolą – łańcuchów wartości produktów wysoko przetworzonych wysokiej marży. W tym sensie Fundusz Odbudowy winien być potraktowany nie jako kiełbasa wyborcza pod “przejedzenie” w ramach podnoszenia konsumpcji i zatykania dziur socjalnych dla zjednania wyborców – ale jako “starter” do inwestycji w sferę technologii i produkcji [i kadr technicznych – poczynając od porządnej edukacji technicznej]- oparty” o Skarbiec Suwalski. Tyle, że w świecie “pop-demokracji” i partykularnej organizacji partyjnej, działania są planowane kadencyjnie, podporządkowane co najwyżej następnym wyborom – bez myślenia o przyszłości – czyli bez myślenia naprawdę długofalowego i strategicznego – robionego w domkniętych, z natury długich [nieraz na dekady], cyklach organizacyjno-modernizacyjnych. I na tym polega bieda rządów w Polsce od 30 lat – niezależnie od tej czy innej opcji… Dokonujemy zbrodni zaniechania – braku wykorzystania zasobów i szans, by zwiększyć siłę i pole manewru – by pokonać słabości i pułapki. W nadchodzącej długofalowej perspektywie Wielkiego Chaosu i Wielkiej Konfrontacji – to zaniechanie jest niewybaczalne – zwłaszcza w strefie zgniotu.

  5. Podobne rozwiązanie 8 ppk na bwp-1 lub Rosomaku zaproponował Rafael we współpracy z PGZ dla programu niszczyciela czołgów.

    Można tu postawić pytanie: Może warto byłoby oferować eksportowy produkt z Polski – niszczyciel czołgów. Mamy licencję i kompetencje w produkcji Rosomaka, licencję i kompetencje w produkcji Spike (można rozszerzyć licencję o kolejne pociski Spike). Potrzebne jeszcze rozpoznanie z drona/ów i system przesyłania informacji do tak uzbrojonego Rosomaka wraz z integracją poszczególnych elementów, by zwalczać czołgi poza zasięgiem odpowiedzi. Idealna broń asymetryczna. Na co czekają w polskich zakładach? Droga do eksportu otwarta.

  6. A jak brakuje im pieniędzy – proszę je pozyskać z NCBR lub emisji obligacji.

    Polska jako kraj, który narażony jest na rozjechanie przez pancerne siły idealnie nadaje się do tego by zbudować kompetencje w zakresie zwalczania czołgów, właśnie z wykorzystaniem ppk i dronów. Przekujmy zagrożenie w naszą szansę. Mamy komponenty a potrzeba spojrzenia na tą sytuację jako szansę. Specjalizacja w zakresie zwalczania czołgów, które wciąż dominują na polu walki.
    Rynki eksportowe czekają.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *