W przestrzeni publicznej temat wzajemnych relacji pomiędzy Warszawą, a Kijowem jest bardzo popularny już od kilku lat. I budzi spore, często skrajne emocje. Zupełnie, w mojej opinii, niepotrzebnie. Aktualna polityka polskiego rządu względem ukraińskich władz przyjęła właściwą formę. Rezerwy i obojętności (przynajmniej oficjalnie – bo tylko to mogę oceniać).
W tekście pt.: „Pokój albo…Wojna! – Polska na rozstaju dróg.” przedstawiłem przyszły scenariusz, w którym jeden z wariantów opisywał sytuację, w której Rosja zaatakuje zbrojnie Ukrainę. Wyjaśniałem tam, dlaczego to, co się dzieje na Ukrainie ma dla Polski żywotne znaczenie. Jednocześnie starałem się wskazać, iż w naszym interesie jest wesprzeć Ukraińców, gdy przyjdzie na to czas. Ponieważ ich porażka, skutkować będzie również nieuchronną kapitulacją Warszawy. Geopolityczne losy naszej stolicy są powiązane z losami Kijowa. Czy tego chcemy, czy nie.
Dlaczego wobec tego polityka rezerwy i obojętności, jest właściwa?
Jak zwykle należy podejść do tego tak samo, jak w modelu biznesowym. Rywalizacja między USA i Rosją toczy się na terytorium Ukrainy. To ona, a nie Polska (jak twierdzą anachronicznie niektórzy) będzie głównym przedmiotem targów. To Kijów jest zagrożony inwazją i zmaga się z wojną hybrydową. Nie Polska. Oczywiście, jak pisałem wcześniej, interesy obu krajów (w kontekście potęgi Rosji) są zbieżne i mocno ze sobą związane. Gdyby FR postawiła czołgi na granicy polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej, sama groźba militarnego uderzenia z tych dwóch kierunków (+Kaliningrad) zmusiłaby nasze władze do politycznej kapitulacji. Nie oznaczałoby to przejęcia Warszawy przez Kreml, ale z pewnością państwo polskie byłoby ciągle wystawiane na naciski ze wschodu. Brak militarnych możliwości odparcia ewentualnego ataku, zmuszałoby polskie władze do większej politycznej uległości wobec Rosji.
Oczywiście nie można w tym kontekście liczyć na pomoc Wielkiego Brata zza Atlantyku, ponieważ Amerykanie pochłonięci rywalizacją z Chinami, zwyczajnie podpisaliby deal na moskiewskich warunkach (godząc się np. na oddanie w całkowite władanie Kremla zarówno Białorusi jak i Ukrainy). Dlaczego? Ponieważ w tej chwili ostatnią rzeczą, o jakiej myślą, jest druga Zimna Wojna w Europie i olbrzymie, kosztowne zaangażowanie US Army na tym kontynencie. By wytrzymać presję i móc przeciwstawić się dwóm rosyjskim armiom, nie wystarczy bowiem rotacyjna obecność kilkuset żołnierzy. Należałoby wystawić kilka ciężkich dywizji. Których Amerykanie de facto nie mają.
Mimo to, zabieganie o dobre relacje w Kijowie, nie leży obecnie w interesie Polski. To Ukraina winna codziennie wydeptywać ścieżki do polskiej dyplomacji. Tak się jednak nie dzieje. Zamiast tego, nasi reprezentanci musieli znieść kilka politycznych policzków, wymierzonych przez ukraińskie władze (vide regulacje prawne wprowadzane dzień po wizytach prezydentów: B. Komorowskiego i A. Dudy).
Postawą władz z Ukrainy nie należy się jednak teraz przejmować. Ponieważ Kijów leży bliżej Moskwy niż Warszawa. Więc, gdy przyjdzie czas, to Ukraina będzie potrzebowała polskiej pomocy – nie odwrotnie.
A jak wiadomo, w biznesie najlepiej prowadzi się negocjacje z kimś, kto jest w trudnej sytuacji. Im większa desperacja drugiej strony, tym lepsze warunki można uzyskać dla siebie.
Nie jest jednak tak, że Polska nie powinna w tej chwili podejmować żadnych inicjatyw. Wręcz przeciwnie. Władze państwa winny przygotować je jak najlepiej na ten trudny i decydujący moment, który może (choć nie musi) nastąpić.
W światowej „grze”, środkowa Europa i Ukraina to jedynie mały fragment układanki. I akurat na tym froncie najtwardszą walutą ponownie stają się siły zbrojne i ich zdolność do działania na konkretnym odcinku. W chwili „ukraińskiej próby”, Wojsko Polskie jest jedyną siłą militarną w regionie, która mogłaby przyjść Ukrainie z szybką pomocą (położenie, potencjał). Kto czytał mój poprzedni tekst, wie, że nie chodzi tu oczywiście o regularne walki z rosyjskimi dywizjami pancernymi, a raczej o: „zabezpieczanie ludności cywilnej i terytorium przed inwazją groźnych separatystów”. Ponieważ wątpię by doszło do regularnych starć NATO z Rosją. Raczej mówimy tu o „wyścigu o Kijów”. Wyścigu, który polskie oddziały musiałyby wygrać. Tym samym niezbędna jest zdolność do szybkiego przerzutu polskich jednostek nad granicę z Ukrainą (najlepiej by już tam stacjonowały), a następnie logistyczna możliwość szybkiego marszu w stronę Dniepru, którego pokonanie dawałoby Rosjanom olbrzymią przewagę i być może przesądzałoby losy kampanii.
Rozgrywanie takiego właśnie scenariusza (pochód nad Dniepr), a nie symulacji walk o tzw. Przesmyk Suwalski powinno być głównym zajęciem polskich sztabowców. Oczywiście jest to moja prywatna opinia pisana z perspektywy laika dysponującego powszechnie dostępną wiedzą.
Jeśli Polska będzie dysponowała znacznymi siłami zbrojnymi zdolnymi do interwencji poza wschodnimi granicami państwa, będzie to wówczas olbrzymia karta przetargowa, którą można w przyszłości przekuć na konkretne profity. Cena będzie mogłaby być wówczas wysoka, a ukraińskie władze będą musiały ją zapłacić. Zwłaszcza, że im bardziej sytuacja dla nich będzie trudniejsza, tym stanowisko Kijowa będzie słabsze. Dlatego też drugą istotną kwestią jest ustalenie wysokości rachunku (najlepiej płatnego z góry), jaki Polska wystawi za pomoc. Pamiętając również o wcześniejszej postawie naszego sąsiada.
Podsumowując.
Polska dyplomacja, jeśli chodzi o kwestię ukraińską, nie musi w tej chwili podejmować żadnego wysiłku. Bowiem im dłużej zwlekamy, tym nasze rozmowy z Ukrainą będą łatwiejsze i bardziej owocne dla nas.
Krzysztof Wojczal
geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog
P.S. Czego można żądać od Ukrainy? Ciekaw jestem komentarzy 🙂
W interesie Polski jest słaba Ukraina, oraz uwikłana w permanentną wojnę z Rosją która doprowadzi do sytuacji z Naddniestrza i Gruzji.
Taka wojna osłabia, angażuje, zużywa zasoby, antagonizuje oba narody oraz odwraca ich uwagę (lub jej częśc) od Polski dając Nam czas na wzmocnienie i budowę potencjału który odstraszy (lub zmusi do poważnego zastanowienia sie od) agresji na Polskę.
Ukraina jest państwem które wysuwa roszczenia terytorialne wobec Polski
http://chelmski.eu/ukraincy-chelmszczyzna-nasza-ukradziona-ojczyzna-wywiad/
Polityka wszystkich rządów III RP wobec Ukrainy była skrajnie naiwna i sprowadzała sie do popierania Ukrainy in blanco, bez żadnej wzajemności w jakiejkolwiek dziedzinie.
Nie ma szansy na pokojowe współistnienie Ukrainców z Polakami, a działania twierdzące że to nasi „pobratymcy”, „bracia” są szkodliwe i niebezpieczne.
Nie chodzi tu o jakies uprzedzenia, los Ukrainy i jej mieszkańców interesuje mnie tylko w świetle ich wpływu na sytuacje Polski, a dotychczasowe są następujące – pominę Rzeź Wołyńską jako najbardziej znaną.
– mordy w czasie powstania Nalewajki 1594-1596
– mordy w czasach powstania Fedorowicza 1630
– mordy w czasie powstania Chmielnickiego 1648
– mordy w czasach rozbiorów np. rzeź Humańska 1768
https://www.newsweek.pl/wiedza/historia/polska-i-ukraina-trylogia-zemsty-w-pamieci-polakow-i-ukraincow/1vt1q2b
https://historia-polski.klp.pl/a-6207.html
– mordy w czasach 1 WŚ
https://www.salon24.pl/u/rod/522090,preludium-wolynia-bylo-w-latach-1918-1919
– mordy w 20-leciu międzywojennym
http://www.bibula.com/?p=82238
– mordy w 1939
http://wolyn.org/index.php/publikacje/926-17-wrzenia-1939-pocztek-ukraiskiego-ludobojstwa-na-kresach
– mordy po 1945
https://prawy.pl/1704-upa-mordowala-jeszcze-w-1946-r/
Pomijam mordy na Czechach, Białorusinach, Węgrach, Żydach wskazując że zabijano dzieci z małżeństw Polsko- Ukrainskich oraz zmuszano do mordowania drugiego małżonka nie-Ukrainca.
Obecny konflikt w Donbasie (gdzie po obu stronach znajdują sie Ukraincy
https://wolna-polska.pl/wiadomosci/ukraina-sadystyczna-zbrodnia-rezunow-z-batalionu-azow-2015-04
http://wyborcza.pl/7,75399,20856009,trwa-proces-zolnierzy-z-batalionu-tornado-80-tomow-akt-zarzuty.html)
pokazuje że powyższe zachowania nie są obecne już tylko na kartach historii.
Ukraincy byli też członkami aparatu NKWD oraz należeli do władz KPZR/ZSRR, i jednocześnie byli licznie obecni w SS – Dywizja SS Galizien – tworzyli zbrodniczy batalion dywersyjny Nachtigall, pełnili służbę w obozach koncentracyjnych
https://rafalby.wordpress.com/2015/02/02/wklad-ukraincow-w-sprawe-hitlerowskich-obozow-koncentracyjnych/
Wnioski po analizie ww. faktów są takie że współpraca z Ukraina powinna się ograniczac do wspierania słabego państwa Ukrainskiego skonfliktowanego na stałe z Rosją, sprowadzaniu pracowników do pracy z wyraźnym zastrzeżeniem że nie otrzymaja Polskiego obywatelstwa, nie sprowadza rodzin i po zakonczeniu pracy wróca do siebie i wymianie handlowej która przynosi korzyści Polsce.
Zacietrzewienie historyczne nigdy dobrze nie służy. Dzisiejsi Ukraińcy nie mordowali ani nas, ani naszych przodków. Należy o tym pamiętać. Gdyby skazywać ludzi za to, kim byli ich ojcowie,dziadowie i pradziadowie, to zapewne wielu ludzi nigdy nie wyszłoby z więzienia.
Więc:
A) Nie należy wybaczać, bo nie ma czego wybaczać. Zbrodniarze już nie żyją.
B) Należy pamiętać i uczyć się na błędach, ale nie w ten sposób by siać nienawiść do ludzi, którzy nic nie zrobili.
C) Trzeba mieć na względzie fakt, iż tak jak Polską nie rządzi żaden pro-polski rząd , tak Ukrainą nie rządzi żaden pro-ukraiński rząd.
A ponieważ władze Ukrainy dziś de facto nie reprezentują narodu ukraińskiego, to trzeba mieć na względzie to, że wywoływanie antagonizmów
między jednym narodem a drugim może być działaniem celowym. Właśnie w takim celu, by nie dopuścić do pojednania i sojuszu polsko-ukraińskiego.
D) SOJUSZ POLSKO-UKRAIŃSKI NIE LEŻY ANI NIEMCOM, ANI ROSJANOM, ANI ŻYDOM. Sojusz polsko-ukraiński to zbudowanie na pomoście bałtycko-czarnomorskim prawdziwej potęgi. 90 milionów ludzi, dostęp do Bałtyku i Morza Czarnego. Żyzne gleby, surowce, silny przemysł. I Polacy i Ukraińcy muszą to zrozumieć. A następnie obalić powiązane różnymi nićmi władze i stworzyć wspólnie coś wielkiego.
E) Jako Polacy powinniśmy zdawać sobie sprawę z punktu D. I z rezerwą podchodzić do wszelkich prób antagonizmów, bowiem są one często inspirowane w państwach ościennych (Niemcy, Rosja), a nawet dalszych (Izrael).
Tyle w kwestiach kulturowo-historyczno-społecznych.
W kwestiach politycznych –> Polska powinna grać twardo wobec władz z Kijowa, bo te na to zasługują i żadnej innej polityki nie traktują poważnie. Gra polityczna nie jest związana z sentymentami-resentymentami historycznymi.
I odnosząc się do wniosków. W polskim interesie gospodarczym jest to, by Ukraińcy tu przyjeżdżali, pracowali, osiedlali się i asymilowali z Polakami. Płacili podatki i ZUS. Jak Ukraińcy będą (tak jak teraz) pracować i wracać do siebie, to generalnie będą wysysać z Polski kapitał na Ukrainę. Tak samo, jak Polacy pracujący na wyspach ratowali naszą gospodarkę przysyłając do Polski zarobione funty i euro.
Tyle ode mnie 🙂
pozdrawiam i dziękuję za komentarz
KW
Jaki nik, taki i komentarz. Dużo by można napisać, ale chyba nie ma po co. Tylko dwie kwestie.
„Ukraina jest państwem które wysuwa roszczenia terytorialne wobec Polski
http://chelmski.eu/ukraincy-chelmszczyzna-nasza-ukradziona-ojczyzna-wywiad/”
Czy Polska otrzymała notę dyplomatyczną od władz Ukrainy w sprawie Chełmszczyzny? Nie? To może chociaż jednej wsi przygranicznej? Też nie? No to kto te roszczenia wysuwa?
Te roszczenia wysuwają ukraińscy nacjonaliści. W Polsce też można znaleźć takich, co twierdzą, że Ukraina „powinna zwrócić Polsce polski Lwów”. No i co? O czym to świadczy? Tylko o tym, że oszołomów można spotkać zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie granicy.
To nie Polska „wysuwa roszczenia” wobec Ukrainy, ale grupa oszołomów, uzurpujących sobie prawo do tytułowania siebie „prawdziwymi Polakami”. A nie-„prawdziwi Polacy” to mieliby być wszyscy ci, którzy myślą choćby trochę inaczej niż oni sami.
Władze Polskie nie wysuwają pod adresem Ukrainy żadnych terytorialnych roszczeń a tylko wtedy twierdzenie, że „Polska wysuwa roszczenia terytorialne” byłoby uprawnione. Ci rzekomi „prawdziwi Polacy” nie reprezentują nikogo więcej jak samych siebie. I tak jak w Polsce mamy takich „prawdziwych Polaków”, tak na Ukranie zapewne mamy też „prawdziwych Ukraińców”, którzy coś tam wykrzykują. Ale to nie oznacza, że to państwo ukraińskie wysuwa wobec Polski roszczenia terytorialne.
A jak ktoś nie odróżnia kota od rysunku kota, to niech lepiej nie wypowiada się ani o życiu kotów, ani o malarstwie.
Oczywiście zjawisko nacjonalizmu ukraińskiego może niepokoić (jak i obecność podobnego zjawiska w Polsce) ale to już inny temat.
Na marginesie polecam poczytać wywiady i artykuły pod wskazanym linkiem i w dalszych odsyłaczach. Żadnego bicia w dzwony na trwogę. Wypowiedzi są wyważone.
„Wnioski po analizie ww. faktów są takie że współpraca z Ukraina powinna się ograniczać do wspierania słabego państwa Ukrainskiego skonfliktowanego na stałe z Rosją, sprowadzaniu pracowników do pracy z wyraźnym zastrzeżeniem że nie otrzymaja Polskiego obywatelstwa, nie sprowadza rodzin i po zakonczeniu pracy wróca do siebie i wymianie handlowej która przynosi korzyści Polsce.”
A mi się przypomina „modlitwa prawdziwego Polaka” z filmu „Dzień świra”: „do…dolcie sąsiadowi”. Temu z mieszkania obok, temu z sąsiedniego bloku, sąsiedniego miasta i temu z sąsiedniego kraju też. Niech przypadkiem nikomu nie będzie lepiej niż mi. To się nazywa „bezinteresowna zawiść”.
Do kwesti (geo)politycznych powinniśmy podchodzić na zimno, jak Brytyjczycy (ostatnio z tym u nich kiepsko, może wymarła dawna szkoła 😉 czyli nie mamy wiecznych sojuszników tylko wieczne interesy.
Naszym interesem jest silna Polska. Naszym interesem są słabsi od Nas sąsiedzi.
Dzisiejsi Ukraińcy mordują Ukrainców, często w okrutny sposób. Skoro Polaków (i inne nacje) mordowali wcześniej i nie był to jednorazowy wyczyn – jak w przypadku Czechów w 1919, Słowaków w 1939 – daje to do myślenia jakby mogło wyglądać nasze z nimi współistnienie w teraźniejszości i przyszłości. Nie jest to zacietrzewienie a analiza i wyciąganie wniosków.
Dlatego też nie jest w Polskim interesie by Ukraincy sie osiedlali w Polsce. Zwyczajnie jest to niebezpieczne dla Polaków i Polski.
Powątpiewam w ich integracje patrząc na wypowiedzi przedstawicieli mniejsześci Ukrainskiej żyjącej w Polsce po 1945 roku.
Ponadto osiedlanie sie Ukrainców i uzyskanie przez nich obywatelstwa i prawa do głosowania grozi
– wpływem na wybory (100.000 – 300.000 wyborców może przchylić szalę wyborów)
– wpływam na politykę (jak np ma mniejszość Ukrainska w Kanadzie)
– w konsekwencji wciągnieciem Polski w zachowania korzystne dla Ukrainców, niekorzystne dla Polakow.
Gospodarczo, jak długo w wyniku ich pracy zarabiamy wiecej niż oni wysyłają jest ok. Niemcy przecież też Nam płacą za to co eksportujemy do nich.
Tyle że oni potem sprzedją to 30x drożej – uczmy sie zatem od nich.
Jeśli kogoś bym widział do osiedlania się w Polsce to Białorusinów.
Polsce i Polakom jednak przedewszyskim potrzeba tego by rodzili sie rdzenni Polacy w Polsce.
Zapłaciliśmy ogromną cenę za w 95% cześci jednorodny Naród. Kosztowało Nas to połowę terytorium. z 35 milionów ludnosci w 1939 zostało 21 milionów w 1945.
Doceńmy to, i nie róbmy sobie multikulti, bo wszyskie mniejszosci zdradziły Nas w 1939 – po co nam powtórka.
Oczywiście taki sojusz nie byłby na rękę Rosji, Niemcom.
pytanie
– a.czy jest możliwy?
– b.czy jest potrzebny?
– c. czy Ukraincy tego chcą?
Moim zdanie 3 x Nie
– a. próby były, ostatnia w 1918-1920 roku i sie nie powidła, Ukraincy nie byli zainteresowani.
– b. cele osiągniemy gdy Ukraina będzie w stanie wiecznej wojny z Rosją
– c. nie, nie chcą.
Ukraincy poza tym zawsze zorientowani byli na Niemców, którzy ich zawsze traktowali instrumentalnie (jak nas Francuzi w 20-leciu międzywojennym).
Badzmy realistami. Równie dobrzez moglibymsy myslec o sojuszu z Niemcami – 138 milionów ludności, żywność, przemsyl, technika -możliwe?
Nie.
Dziekuję i pozdrawiam.
Wiekszosc rozmowcow tej dyskusji rozpatruje jak okupowac Ukraine i co z niej wycisnac. Takie podejscie spowoduje tylko utracenie przychylnosci ludzi tam mieszkajacych, tak ciezko wypracowanie przez ostatnie lata. Rozpad Ukrainy to katastrofa dla Polski. Miliony refugees na terenie Polski, nawet gdyby udalo sie uchronic polowe Ukrainy przed okupacja rosyjska, to stacjonowanie wojsk polskich na terenie Ukrainy bedzie woda na mlyn rosyjskiej propagandy. Pytanie ktore powinno byc postawione powinno brzmiec: Co nalezaloby zrobic aby wynik byl win – win. Krotko ujednolicic obszar gospodarczy i militarny tych dwoch krajow pozostawiajac oddzielne systemy polityczne. Jak : wprowadzic swobodny przeplyw ludzi i kapitalu, wprowadzic jedna walute i wpompowywac oddolnie staly procent PKB rownomiernie w caly obszar np. pod postacia unconditional basic income (UBI). Dlaczego UBI : wyhamuje przeplyw ludzi, zrownowazy zachwianie kapitalowe wprowadzone przez wspolna walute i najwazniejsze scali ideologicznie nowy twor. Pozornie Polska traci ale tylko pozornie. Nikt nie bedzie w stanie ruszyc tworu ktory posiada 80 mln ludzi, czyli jest to gwarancja naszej suwerennosci a nie jak dotychczas uprawialismy polityke zgodnna z interesami Moskwy, Berlina a obecnie Washingtonu. Czy jest to mozliwe: oczywiscie tylko trzeba miec cojones np. jak Pilsudski. Co powie UE, nic nie zrobi wyciagnie artykul 7 i moze kilka innych i na tym sie skonczy. Niemcy tak sie powiazaly gospodaczo z Polska ze proba rozerwania spowodowala by zapasc spoleczna i gospodarcza. A chyba nikomu nie trzeba tumaczyc ze tak zintegrowany obszar dwoch panstw spowodowal by naplyw inwestycji Koreanskich, Japonskich i Chinskich. Kiedy to zrobic: najlepij w polowie tego roku poki nie ma jeszce rury na dnie Baltyku, beda wydory do UE, USA jest zajete Chinami a po Francji biegaja zolte kamizelki.
p.s.
Czy ktos sie zastanawial ile Polska by stracila gdyby Rosjanie wybudowali rure na dnie Baltyku i zablokowali ciesniny Dunskie (jakis mala katastrofa ekologiczna). Czy nie powinnismy przeprowadzic sabotazu i zatopic statek kladacy rure. Chyba towarzysze z USA wyrazili by zgode a rosjanie nie powinni sie obrazic przeciez to nie samolot z calym rzadem.
Sorry ale nie mam polskiej klawiatury.
Otóż to. 90% osób tutaj wyobraża sobie jakąś okupację Ukrainy etc.etc. Tymczasem nasza pomoc winna być przyczynkiem do stałej współpracy i przekonania Ukraińców, że układ z Polską będzie najlepszy. Całą tą sytuację należy wykorzystać na + w relacjach Warszawa-Kijów, a nie na minus. Długofalowo chodzi o stworzenie Międzymorza, a to nie powstanie jeśli nie będzie współpracy. Póki co Kijów zdaje się nas olewać, ale jak będą pod kreską, to tylko my będziemy mogli pomóc. Wówczas można rząd kijowski zmusić do pewnych rozwiązań, ale nie np. do oddania części terytorium tylko do zbliżenia z Warszawą (gospodarczego i politycznego).
Niestety jak na razie chyba oba społeczeństwa (i nasze i ukraińskie) są daleko od akceptacji szeroko rozumianej przyjaźni. Głównie za sprawą jątrzonych przez różne czynniki, kwestie historyczne.
Dziękuję za ciekawy komentarz
pozdrawiam
KW
Sorry ale widze w tej wypowiedzi mesjanistyczne myslenie. Pomoc, przekonac niestety nie. Tym ludzia na wschodzie jak i w Polsce duzo obiecano i czy oni jeszcze uwierza. Poprostu trzeba ich przekupic rozdajac pieniadze najlepij w postaci UBI. Kiejow, inaczej oligarchowie zgodza sie na takie rozwiazanie gdyz jako najwieksi beda liczyc na sciagniecie dodatkowych pieniedzy z rynku co faktycznie nastapi. W zblizajacych sie wyborach prezydenckich na Ukrainie kandydat z propozycja UBI gwarantowanych przez rzad Polski bedzie bezkonkurencyjny. Polska racja stanu zostala kupiona na Ukrainie. W Polsce PiS startujac z podobna propozycja ma wybory wygrane w cuglach (jedyna partia ktora choc czesciowo zrealizowala swoje obietnice wyborcze wiec masy jej uwierza – dadza sie kupic). W wypadku nie wybudowania stalej bazy amerykanskiej (a na to sie zapowiada) PiS odejdzie w niebyt polityczny bez poparcia swojego protektora( kiedys amerykanie zrobia deal z rosjanami). Wiec jesli zagra va banque to za duzo nie ryzykuje.
Polaczony twor Polski i Ukrainy jest niekorzystny dla wszystkich graczy zachodnich. W dluzszej perspektywie jest on tez niekorzystny dla Chin. Wiec nie ma co liczyc na dlugofalowa, organiczna budowe Trojmorza. Nalezy zainicjowac samemu i zrobic to niekonwencjonalnie z zaskoczenia, bo inaczej przez nastepne pokolenia bedziemy sie rozrzewniac nad powiesciami Sienkiewiczowskimi. ( o ile jeszcze bedziemy)
pozdrawim
ZS
Co teoretycznie Polska mogłaby uzyskać, zakładając, że mamy świadomość, środki i wolę stworzenia własnego obszaru rdzeniowego? Wcale niemało. I nie myślę o Lwowie czy jakiś zdobyczach terytorialnych. O tym lepiej zapomnijmy. Ale np. wymuszenie aby Ukraina rozwijała się z korzyścią dla Polski (myślę, że dla Ukrainy też). A więc korytarze komunikacyjne z morzem czarnym powiązane z naszymi portami, powiązanie systemów dróg wodnych, współpraca wywiadów wojskowych i gospodarczych, wpływ na Białoruś, jeżeli będzie aktualny nowy jedwabny szlak – stworzenie obszaru stabilności dla handlu, możliwość ekspansji dla naszych firm i preferencje w inwestycjach. Można wymieniać długo. Osiągnięciem nie do przecenienia byłoby mieć państwo zaprzyjaźnione i w jakimś sensie zależne (bezpieczeństwo) na wschodniej granicy oraz trwałe odsunięcie rosyjskiej granicy. Już tylko to osłabiłoby wpływy agentury rosyjskiej w Polsce i ryzyko. I jeszcze jedno. Może najważniejsze. Ograniczenie wpływów niemieckich. Jeżeli Niemcy skolonizują gospodarczo Ukrainę, na zawsze pozostaniemy państwem peryferyjnym, pozbawionym możliwości rozwoju. Byłby to początek upadku polskiego rolnictwa, wzrost zależności politycznej od Niemiec (UE). Stanowiłoby kolejny potężny impuls rozwojowy dla Niemiec – bezpośredni dostęp do rosyjskich i ukraińskich surowców.
Gadanie o szlakach od morza do morza gdy w kraju PKSy padają jak muchy jest śmieszne…
Dla Ukrainy (i Chorwacji, Słowenii, Rumunii, Czech) ZAWSZE Niemcy będą bardziej atrakcyjne od Polski. Przed II WŚ dla Francji i UK też byliśmy tylko substytutem Rosji, tak i dziś Polska jest/może być substytutem Niemiec dla Ukrainy.
Niemcy musiałyby paść, albo/i Polska niesamowicie się wzmocnić by zając dla ww państwa aktualna pozycje Niemiec albo znalazł by sie protektor (US) który by zmusił/żyrował/przekupił ww państwa (czyli TrójMorze) ale wówczas to nie My ale protektor by zajął miejsce Niemiec – Polska byłaby tylko słupem -.
Cokolwiek będziemy robili wobec Ukrainy to musi sie to odbyć biznesowo. Nie możemy być SPONSOREM Ukrainy bo może ona sobie wymyślić wariant Egipski – czyli biorą kasę od ZSRR, potem od US, potem od Arabii Saudyjskiej teraz znów od Rosji -.
Jedyna pomoc od Nas w amunicji, broni, medykamentach, TYLKO w wypadu realnej groźby zajęcia całej Ukrainy przez Rosje, tak by konflikt toczył sie, i toczył w nieskończonosć (coś w stylu naddniestrza, Abchazji, Osetii. Górengo Karabachu) bo to dla Polski jest najlepsza sytuacja.
1. Wydaje się, że pomost bałtycko-czarnomorski stanowi pewną „obiektywną” i realną całość. Czy też, cytując mecenasa Bartosiaka, konstrukt geopolityczny.
2. Obecnie zajmują go 2 duże narody: Polacy i Ukraińcy. My próbowaliśmy zdominować Ukraińców (czy też wcześniej Rusinów) ale okazało się, że nasz etnos był zbyt słaby na to zadanie. Obie strony zapłaciły za to ogromną cenę, wpomnienia której są wciąż przywoływane w emocjonalnych dyskusjach. Podobnie etnos ukrainski jest za słaby aby zdominować nas. Jeżeli sprobowali by pójść tą drogą to historia się powtórzy.
3. Skoro żadna ze stron nie może zdominować drugiej a jednocześnie czerpać korzyści z położenia możemy tylko jako całość (kontrolując komunikację na osi wschód-zachód i płn-płd) a jednocześnie tylko taki konstrukt ma szansę na podmiotowość i bezpieczeństwo to czy zbieżność interesów nie będzie ostatecznie pchała obu państw w kierunku jakiejś Rzeczypospolitej Obojga Narodów bis? Rozważany we wpisie rozwój wydarzeń mógłby być takim katalizatorem zmuszającym Ukrainę do pogodzenia się z rolą junior partnera. Oczywiście byłby to długi proces, no i Ukraińcy musieli by dostać ustrojowe gwarancje na to, że nie powrócimy do prób bezwzględnego zdominowania takiej Uni. Można argumentować, że np. liberum veto zostało wpisane w ustrój Rzeczypospolitej jako forma gwarancji dla Litwinów, że „nic o nich bez nich”
4. Tym, którzy uważają to za fantasmagorie, przywołują Banderę, argumenty że Ukraina to nie jest równorzędne państwo chciałbym wskazać, że taka sama sytuacja miała miejsce w czasie tworzenia Uni z Litwą. Korona Polska była silnym ekonomicznie i dobrze zorganizowanym państwem osadzonym w Europie. Litwa choć znacznie większa była znacznie słabsza i raczej daleko jej było do kultury europejskiej. Litwini byli zapewne postrzegani jako jakieś pogańskie dzikusy z lasów i bagien. Lata łupieżczych najazdów na ziemie polskie sprawiły zapewne, że wszyscy znali i powtarzali historie o ich okrucieństwie i bestialstwie tak jak my znamy opowieści o rzezi wołyńskiej i UPA. A jednak potężne siły geopolityki związały nas w jedną całość. Nie od razu, nie bez wstrząsów i nieporozumień przez niemal 2 stulecia budowaliśmy wspólne państwo bo łączyły nas wspolne interesy i wrogowie.
Bardzo mnie ciekawi opinia autora bloga na temat tego, czy taka wspólnota interesów może zaowocować „nieubłaganą logiką dziejów” która doprowadzi do odtworzenia konstruktu Rzeczypospolitej.
P.S. Oskar Żebrowski też widział naturalną granicę Rzeczypospolitej na Dnieprze, ale z Kijowem.. Lewobrzeżna Ukraina wcale nie musi być w granicach Rzeczypospolitej.
http://geopolityka.net/oskar-zebrowski-prekursor-polskiej-geopolityki/
Rzeczpospolita obojga narodów? Docelowo – życzyłbym sobie 🙂
Trzeba jednak o tym myśleć bez hurraoptymizmu. Elity ukraińskie nie są na to jeszcze gotowe. Podobnie jak i Polska. Zresztą społeczeństwa też jeszcze do tego chyba nie dojrzały.Nie oswoiły się z tą myślą.
W obu państwach rządzą stronnictwa nastawione na zewnętrzny interes. I Warszawie i w Kijowie muszą objąć rządy ludzie, którzy będą chcieli reprezentować interesy swoich narodów. A te są proste. Wspólnota interesów PL i UKR jest oczywista i myślę, że każdy polski i ukraiński patriota z odpowiednią wiedzą to dostrzeże. Stworzenie geopolitycznego i infrastrukturalnego międzymorza przyniosłoby wiele korzyści. Polska zapewniłaby głębie strategiczną i Bałtyk. Ukraina zabezpieczyłaby przedpole i dostęp do Morza Czarnego.
pozdrawiam
KW
zgodnie z zasadą kopernikańską obstawiam, że obserwator z 1385 roku wyraziłby tą samą opinię dotyczącą obu państw, elit i społeczeństw 🙂
(…)1. Wydaje się, że pomost bałtycko-czarnomorski stanowi pewną „obiektywną” i realną całość. Czy też, cytując mecenasa Bartosiaka, konstrukt geopolityczny.(…)
Bartosiak został wysiudany z CPK, więc jego myśl raczej nie rezonuje…
(…)P.S. Oskar Żebrowski też widział naturalną granicę Rzeczypospolitej na Dnieprze, ale z Kijowem.. Lewobrzeżna Ukraina wcale nie musi być w granicach Rzeczypospolitej.(…)
Wystarczy skoordynowana ofensywa od Dniepru i z Mołdawii i pomost się sypie…
„Wystarczy skoordynowana ofensywa od Dniepru i z Mołdawii i pomost się sypie…” Trafna uwaga penie JSC
Lepiej mieć dostęp bezpośrednio do Morza Sródzemnego przez Chorwacje niż okrężną dorgą przez Morze Czarne
Czy po to Ukraincy mieli wymordowac kogo sie dało by miec te swoja Ukraine by teraz ładowac sie w Rzeczpospolita Dwojga Narodów?.
Mam nadzieje że gospodarz kiedyś popełni wpis o Litwie, tymczasem dygresja następująca;
Unia z Litwą otworzyła Nam to prawda teren do ekspancji ale wplątała Nas w wojny z Moskwa. Istnieje teoria moim zdaniem sluszna że dzieki unii na tyle opóżnilismy ekspansje że zachowalismy narodowość. Bez Unii Litwa została by szybciej pokonana i szybciej Polska. Skoro po 123 latach gdy odchodzili Rosjanie w 1915 mówiono że odchodza „Nasi” Zatem po powiedzmy 250 latach faktycznie mogłoby nie być żadnych Polaków.
Unia zamkneła Polsce dorge do odzyskania Slaska iPomaorza do 1945.
Litwini pomagali Polsce tylko gdy mieli w tym interes – 1410 i wielka wojna
W czasie wojny 13 letniej wypieli sie na Nas – walczylismy sami. Nie na darmo Jagiello robił wszystko by nie ponoac Zakonu
brak wroga w postaci Krzyżaków czynił go niepotrzebnym a Unie bezprzedmiotowa.