Turcja przybije gwóźdź do rosyjskiej trumny? [komentarz]

Zapraszam do lektury gościnnego tekstu dotyczącego relacji na linii Ankara-Moskwa, a zwłaszcza tego jak:

  1. Putin ograł Erdogana (lub Erdogan sam strzela sobie po kolanach),
  2. odkrycie gazu przez Turcję może fatalnie wpłynąć na gospodarkę i budżet Rosji,
  3. rosyjskie problemy z tureckim gazem mogą nałożyć się czasowo na problemy na cały gazowym rynku europejskim.

Putin ograł Erdoğana, a i tak Rosja będzie cierpieć – o rywalizacji Ankary z Moskwą

 

 

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

128 komentarzy

  1. Zgadzam się – na pewno ambicje Turcji to jeden z zasadniczych gwoździ do trumny Rosji opartej w budżecie na węglowodorach. Chiny w inwestycjach na węglowodory i infrastrukturę przesyłową postawiły na Iran, Pakistan – nie na Rosję. Siła Syberii jest projektem politycznym – ale zbyt słabym dla uzależnienia Chin, które stawiają na dywersyfikację dostaw węglowodorów [zwłaszcza z Azji Środkowej – skąd wypierają Kreml – budując swoją strefę wpływu], OZE i atom. Zresztą Siła Syberii jest projektem deficytowym ekonomicznie – i to było pewne już w 2014 przy zupełnie innych [wtedy] cenach węglowodorów, a dzisiaj, w dobie dłuższej recesji i spadku popytu… Australia sekowana przez Chiny – dusi się z LNG. Podaż globalna przewyższa popyt – i żadne zmowy OPEC+ tu nie pomagają. Rosja przegrała wojnę na węglowodory z Arabią Saudyjską, teraz może przegrać w regionach z Polską i z Turcją. Nałożyła się rewolucja łupkowa – oraz rewolucja LNG – ta ostatnia stała się konkurencją dla gazociągów – a Rosja to przespała. W takim układzie obawiam się, że Kreml przejdzie do siłowego planu wyrównania budżetu. Narzędziem będzie rozpalona wojna w Zatoce – prowadzona rekami USA [i w otoczeniu przez Izrael, który chce wymieść przedpole i uzyskać głębię strategiczną] – będzie to wojna, która wykosi Rosji konkurencję w węglowodorach. Rosja przejmie wielkie volumeny dostaw – po kosmicznych [jak na dzisiejsze warunki rynkowe] cenach rzędu 150-200 dolarów za umowną baryłkę. Będzie brylowała na czerwonych dywanach jako “energetyczny zbawca”, przełamie pewnie i sankcje i izolację polityczną – przez pewien czas będzie na Kremlu przekonanie o “odkuciu się ” i to “na całego”. Dlatego Rosja tak usilnie idzie ręka w rękę z Izraelem – który równie chętnie chce tej wyniszczającej świat islamski wojny – z Iranem na czele. Zresztą – pisałem o tym w komentarzach w poprzednich artykułach Pana Krzysztofa. Ta wojna w Zatoce oczywiście przyniesie i Rosji i Izraelowi określone bonusy krótko- i średniofalowe, natomiast długofalowo będzie oznaczało podjęcie kontrakcji strategicznej Pekinu przez uruchomienia pochodu atomowego Pakistanu na zachód – pod ponadnarodowym sztandarem Kalifatu Talibów. No i w Pekinie i Izrael i Rosja zostaną wpisane na czarną listę – “niereformowalnych” i “zbyt kłopotliwych” graczy do likwidacji w Eurazji.

    1. Podbicie cen ropy i gazu przez konflikt na Bliskim Wschodzie (też stawiam taką tezę) pozwoli przekuć te dolary w zbrojenia w Rosji a u nas w tym czasie wywoła kryzys gospodarczy, gdyż odczuje to Europa Zachodnia od której jesteśmy gospodarczo uzależnieni.
      Będąc w strefie zgniotu (i obym był złym prorokiem, USA ostatecznie odda Rosji tereny Eur. Śr-Wsch) za poparcie przy konflikcie z Chinami zostaniemy z “ręką w nocniku”. Sami w strefie zgniotu…
      Naprawdę uważa Pan, że Szwecja, Dania, Norwegia i Finlandia będą broniły Polski, gdy Rosja wejdzie na ścieżkę zgniecenia nas? Kraje, które są bezpieczne za morzem. Naprawdę Pan w to wierzy? Rozmawiamy oczywiście o sytuacji, gdy USA nie będzie gwarantowało bezpieczeństwa militarnego Europie. Uważam, że projekt opisywany przez Pana to miraż i chciejstwo a nie realizm. Proszę mi wybaczyć dosłowność określania.
      Obywatel realista.

    2. Jakoś nie widzę USA które daje się wciągnąć w kolejną wojnę w zatoce (“ręce USA”). Nie po to wychodzili żeby wracać. A i rewolucje łupkowa i LNG świat zmieniły na tyle, że pomijając inne względy (orientacja na Pacyfik) raczej to wg. mnie małoprawdopodobne.

  2. Taka szersza perspektywa od strony Kremla w całej układance Wschodniej Flanki z Rosją, do której wchodzi Turcja : atomowe ambicje Finlandii i jej ogólna “krnąbrność” w optyce Kremla – w kontrze do posłusznej…finlandyzacji z czasów zimnej wojny – stawiają Helsinki na kursie kolizyjnym z Kremlem. Chodzi o ewentualne uderzenie w Finlandię i przez to rozbicie NORDEFCO – jako jej najsłabszego elementu – ale także uderzenie per procura w NATO – w ramach rywalizacji [zwłaszcza wobec USA] w Arktyce. Tak samo Turcja – rywalizacja o Morze Czarne, Bosfor, szeroko rozumianą strefę Kaukazu, Lewant, Libię, nawet wpływy w Azji Środkowej – a teraz jeszcze jako konkurent gazowy – grożący przechwyceniem gazo i ropociągów do Europy – to kolejny “kandydat” do uderzenia przez Kreml. Postawienie przez Ankarę na faktyczną konfrontację z Rosją [niezależnie od deklaracji o “przyjaźni” i od kupowania S-400 – co Ankara traktuje jako kupowanie narzędzia do wypierania Rosji] – przy braku deeskalacji z Grecją i innymi graczami – sprawia, że Turcja będzie izolowana – a Grecja i inne kraje śródziemnomorskie [w tym też w NATO] będą w tym ewentualnym konflikcie stroną wiążącą siły tureckie jako “power in being”. Tak swoją drogą – Kreml powtarza ze sprzedażą S-400 Turcji błąd Hitlera, gdy ten sprzedał Jugosławii i Szwajcarii myśliwce Me-109 – a te potem walczyły z Luftwaffe… Na tle całej Wschodniej Flanki Europy – od Arktyki po… Morze Śródziemne – oznacza to rozproszenie koncentracji sił Kremla względem pomostu bałtycko-czarnomorskiego [Polska-Ukraina], a jeszcze konkretniej – wobec pomostu bałtycko-karapackiego – czyli Polski. De facto [niezależnie od “papierów” i deklaracji] Turcja staje się sojusznikiem Polski przeciw Rosji – sojusznikiem wiążącym siły Rosji. Z czego winniśmy wyciągać pragmatyczne wnioski np. w zakresie zakupów licencji techniki wojskowej – najlepiej wzajemnie – tak, jak to robi Ukraina.

    1. Co istotne – a dla Kremla absolutnie nie do zaakceptowania – Turcja ma wyraźnie deklarowane od jesieni 2019 plany pozyskania broni jądrowej – polecam: https://www.defence24.pl/erdogan-chce-broni-jadrowej-dla-turcji Wejście na ten szczebel drabiny eskalacyjnej przez Turcję [albo samo przeświadczenie Kremla, że Turcja uruchamia pozyskanie głowic takim czy innym sposobem] – będzie dla Kremla sygnałem “musimy koniecznie zrobić coś z tą Turcją i to zasadniczo” – z uruchomieniem scenariuszy ewentualnościowych, które w tej chwili są pisane czy aktualizowane. Im bardziej Turcja wycofuje się i izoluje względem NATO i traci realnie możność użycia głowic B61 NATO Nuclear Sharing w Incirlik – tym bardziej staje się izolowanym politycznie celem [mocno skłóconym ze światem arabskim – któremu wizja restauracji imperium ottomańskiego jest bardzo nie w smak] – a jednocześnie tracąc odstraszający atut NATO Nuclear Sharing – Turcja w optyce Kremla staje się się “łatwiejszym” celem ataku Rosji. Co wraz z coraz większym rozjazdem interesów ekonomicznych i wobec narastającej geostrategicznej rywalizacji obu graczy – doprowadzi po przekroczeniu “punktu krytycznego” do wojny – o ile kurs się nie zmieni. A to raczej wątpliwe wobec długofalowych ambicji Kremla i Ankary. I jakby nie patrzeć – w końcu Rosja wkroczyła do Syrii – żeby zabezpieczyć interesy Gazpromu – jak to wprost oświadczył generał Leonid Iwaszow w rządowym kanale TV Rossija 1 w 2016 – polecam: https://www.energetyka24.com/rosja-w-syrii-z-powodu-gazpromu Rosja wkroczyła, by zabezpieczyć swój eksport gazu, ale też po to, by kontrolować dużo większy region – w tym m.in. dostawy gazu z Zatoki – bo Syria i okolice to takie “skrzyżowanie” i “korytarz” dla gazociągów. A teraz interesy Gazpromu są potrójnie zagrożone – wypchnięciem własnego eksportu przez Turcję, utratą kontroli “gazowej” nad Turcją, utratą kontroli nad przebiegiem gazociągów – i to o zgrozo – także własnych – jak Blue Stream i Turk Stream. Dla Rosji jest to strategiczne zagrożenie jej interesów – czyli wprost jest to casus belli wg doktryny Rosji – i wedle tej doktryny [w skrajnym wypadku] nawet z użyciem atomu. Aczkolwiek sądzę, że Rosja będzie chciała rzecz rozstrzygnąć bez atomu [za duży koszt polityczny] – z maksymalnym rozmyciem i dezinformacją co do użytej siły konwencjonalnej [gdzie będzie starała się konflikt kinetyczny maksymalnie zlokalizować i skrócić czasowo] – i zapewne z jednoczesną organizacją i silnym wsparciem powstania Kurdów przeciw Turcji. Czyli Rosja uderzy pod szlachetnymi hasłami – unikając słowa “wojna” – i raczej głosząc, że to “tylko ograniczony incydent stabilizacyjny sprowokowany agresywnymi poczynaniami Turcji”. No chyba, że Turcja odda Rosji pięknym za nadobne, mimo strat nie pójdzie do stolika rokowań, a “incydent”, mimo wszelkiej maskirowki, przerodzi się w dłuższy konflikt – nazwany w końcu wojną…bo plany Kremla planami, a real pokaże swoje…

  3. Jakie jest miejsce w tym wszystkim Polski? Współpracować z krajami zagrożonymi przez Rosję. Od Arktyki po Morze Śródziemne. Gdy zagrożenie na północy wzrośnie [gra o Arktykę, GIUK, napór na NORDEFCO] – wtedy wyjść z inicjatywą [ale i z aktywami do zaoferowania] dla budowy koalicji europejskiej Wschodniej Flanki Europy na bazie rozszerzania NORDEFCO [bo w razie agresji NATO będzie zablokowane w art.5 przez Niemcy] – z Polską i od razu z Bałtami. Wciągnąć Ukrainę i UK [z atomowym odstraszaniem] do koalicji – gdzie taka rozszerzona strefa koalicyjna byłaby strefą ekonomiczną do obsługi przez City – a to da całej flance twarde, zdeterminowane egoistycznym interesem, atomowe odstraszanie UK. Bo USA – moim zdaniem może realnie “od zaraz” wesprzeć koalicję gwarancjami atomowymi [z natury słabszymi od zdeterminowanych gwarancji UK] – a w “drugim rzucie”, a i to głównie rozpoznaniem strategicznym, rakietami, lotnictwem – i wiążącym zaangażowaniem II Floty US Navy w Arktyce – najlepiej ze związaniem/neutralizacją A2/AD Siewierodwińska. No i wsparcie z USA via UK zaopatrzeniem – mostem powietrznym przez Skandynawię – i morzem przez Sund Bałtykiem [ale raczej naszym transportem] – pod warunkiem uprzedniej neutralizacji A2/AD Kaliningradu i Petersburga – dokonanych przez koalicję. Bo na lądzie “bezpośrednio” US Army – najwyżej ta jedna brygada pancerna ABCT plus ewentualnie brygada na Strykerach i powiedzmy brygada artylerii rakietowej [HIMARS/MLRS] i specjalsi – tyle możemy liczyć ze strony USA. Warto dopiąć Rumunię i “korytarz” wraz z Chorwacją do koalicyjnego sojuszu, a także Bułgarię. Z Turcją tylko współpraca transakcyjna – faktycznie tylko wymiana technologii wojskowych – bo Turcja gra na siebie – a sojusznikiem realnym [ale bez “papierów”] i tylko przejściowym, stanie się dopiero po ataku Rosji – i tylko na ten okres bedzie realnym sojusznikiem koalicji. Grecja moim zdaniem nie wejdzie w skład rozszerzonego NORDCENTRALSOUTHDEFCO [z UK] – chyba, że Rosja przegra starcie z Turcją – wtedy Grecja obróci się na koalicję europejską. Podkreślam: NATO nie jest sojuszem wiarygodnym na czas wojny – to musi być koalicja europejska państw zagrożonych i mających wspólny interes – bezpieczeństwa i współpracy – także ekonomicznej.

    1. Z aktywów “rzeczowych”, jakie USA morze “dorzucić” dla wsparcia Wschodniej Flanki Europy w “godzinie W” – realnie widziałbym ze 2 baterie THAAD, no i kilka baterii Patriot – wpiętych w IBCS – i interoperacyjnych z naszymi Patriotami. Morska obrona antyrakietowa ze strony II Floty US Navy – to raczej kilka niszczycieli z AEGIS i antyrakietami – dla ochrony [prócz USA] GIUK i Norwegii i ew. Danii. Czyli zabezpieczenie europejskiej “podstawy operacyjnej” dla Wschodniej Flanki Europy. Ani US Navy ani Royal Navy na Bałtyk nie wpłyną – nawet po neutralizacji A2/AD Kaliningradu i Petersburga. Wniosek – transport morski musimy mieć własny. Ja promuję budowę seryjną [najlepiej w ramach koalicji “bałtyckiej”] 200-300 szybkich jednostek klasy mini-Diugoń, o nośności ca 80, prędkości min. 35 w – operujących bez portów w oparciu o rampę załadowczo/wyładowczą – w trybie “plaża-plaża”. USMC ma transportowe poduszkowce LCAC i rozwija nowe LCAC-100, ale ich ewentualne realne zaangażowanie w Europie [wobec priorytetu Pacyfiku] to najwyżej 2 tuziny, a i to może zbytni optymizm.

    2. Ma Pan duże rozeznanie, ładnie Pan pisze o tych wszystkich “korytarzach” i A2/AD, ale ….. lotniskowcem AngloSasów w Europie są wyspy Brytyjskie, a ja Brytyjczykom nie ufam kompletnie ani krzty- w razie nawet najmniejszego “swojego” interesu lub żeby nawet po prostu nas sprzedać podprowadzi Polskę po czym w decydującym momencie odwróci się wyprowadzając nokautującego gonga i utopić nas we własnej krwi jak to wielokrotnie na przestrzeni ostatnich kilkuset lat bywało. I tu jest clou, nigdy nie będziemy mogli do samego końca zaufać, a lewarów i asów w talii brak. :((

  4. Ktoś może zapytać: “w takim razie, skoro NATO nie jest sojuszem wiarygodnym na czas wojny – to po co uczestnictwo w NATO dla Polski i innych graczy zagrożonych przez Rosję?” Dlatego, że NATO wiąże jądro karolińskie i ogólnie państwa Europy na czas pokoju – daje też “platformę aktywności” dla USA. Co oznacza podstawę dla obecności sił USA w Europie – i przez to daje realną presję non-stop USA na jądro karolińskie – które chce przecież katastrofalnego dla Polski i dla całej Wschodniej Flanki Europy połączenia z Rosją w supermocarstwo od Lizbony do Władywostoku. Pisząc o aktywach, jakie USA może realnie wnieść na rzecz koalicji Wschodniej Flanki Europy, trzeba jeszcze dodać możliwe transfery technologiczne. Oczywiście w ramach koalicyjnej konsekwentnie sygnalizowanej presji na Waszyngton – gdy zagrożenie ze strony Rosji wzrośnie – ale to musi być zrealizowane znacznie przed “godziną W” – by móc skonsumować transfery technologii – i przetworzyć je w operacyjne systemy. Moim zdaniem dopóki USA uzgadnia sojusz z każdym państwem Wschodniej Flanki Europy osobno – nie ma większej nadziei na wywarcie presji na Waszyngton – co innego po połączeniu się tych państw w koalicję mówiąca jednym głosem – i mającą świadomość wymagań co do sprzętu i systemów i zasilających je technologii – oczywiście w sposób spójny na całym teatrze wojny. Wniosek – NATO z USA jako liderem należy podtrzymywać – ale należy jednocześnie zawczasu budować SWÓJ sojusz regionalny Wschodniej Flanki Europy. Czyli sojusz przygotowany realnie do wojny, nie będący związany przez veto ze strony Niemiec czy innych popleczników Kremla – zasadniczo po to, by siła i gotowość sojuszu…zniechęciły Kreml do agresji. Albo przynajmniej – aby ta agresja była bez atomu – i bez pełnoskalowego zaangażowania ze strony Rosji w zakresie “konwencjonalnym”. Bo to, że Rosja będzie testowała spójność koalicji Wschodniej Flanki Europy – to pewne. Natomiast wiele, bardzo wiele zależy od stopnia przygotowania koalicji do “wytrzymania” tych prób – które mam za nieuchronne [bo napędzane celem realizacji wymarzonego supermocarstwa Lizbona-Władywostok] tym bardziej – im bardziej inne plany geostrategiczne Kremla zawiodą. A na to właśnie wskazuje porażka strategii “zwrotu na Wschód – na Chiny” – czy wypieranie Rosji z Azji Środkowej – czy coraz większy rozjazd z Turcją. Nie mówiąc o skutkach recesji światowej – co przekłada się na niskie ceny węglowodorów. Przegrana wojna na węglowodory z Arabią Saudyjską jest już zapomniana na świecie – ale nie na Kremlu. Co sprawia, że sumaryczna determinacja Kremla do działań siłowych – w TAKIEJ sytuacji tylko wzrasta. Pocieszające, że Polska jest wg mnie ostatnia w kolejce do testu próby sił “na ostro” – szybciej widzę atak na Finlandię [zapewne wraz z aktami siły wobec Bałtów a la wojna gruzińska 2008], na Ukrainę [ale dopiero po realnym anschlussie Białorusi przez Kreml i trwałym usadowieniu Armii Czerwonej] , oraz na Turcję. Właśnie w kolejności “łatwości uzyskania sukcesu” – z Finlandią na czele. Aczkolwiek Turcja – choć znacznie silniejsza od Ukrainy, może w tej kolejce “do wojny” wyprzedzić Ukrainę wg “zaktualizowanego do potrzeb rozdzielnika” na Kremlu – bo aspiracje Turcji stają się bez porównania groźniejsze dla interesów i pozycji Kremla. Jeszcze taka uwaga – koalicja Wschodniej Flanki Europy z UK – moim zdaniem jako całość posiadała by razem ca 90-95% potencjału technologicznego potrzebnego dla skutecznego oparcia się Rosji – z sukcesem, bez większych strat. Te 5-10% “wsadu technologicznego high-tech” dla uzyskania koniecznej siły [defensywnej – ale i ofensywnej – co razem ma podnieść koszty Rosji do poziomu nieakceptowalnego] trzeba uzyskać od USA koalicyjnie. Bo kupowanie od USA “gołego” uzbrojenia jest zbyt drogie – i ma zbytnie opóźnienie – bo zawsze siły USA są obsługiwane priorytetowo w kolejce zamówień, a ponadto przemysł zbrojeniowy USA obsługuje dużo większą listę klientów, niż Wschodnia Flanka Europy.

    1. Dociągając sprawę pt “jak ma się odnaleźć Polska?” – konkretnie względem UE – moim zdaniem winniśmy wzmóc [koalicyjnie] nacisk na jądro karolińskie o przyjęcie Ukrainy do UE. Jeżeli będą [a będą] zastrzeżenia typu “a Ukraina jest w stanie konfliktu z Rosją” – to kontrować to argumentacją w stylu “TYM BARDZIEJ trzeba przyjąć Ukrainę do UE – by ustabilizować kraj i region”. Oczywiście – zawieszając UPRZEDNIO pod stołem zgodę na lobbowanie o przyjęcie Ukrainy do UE – od postawy Kijowa wobec Warszawy. Oczywiście ta gra nie powinna być prowadzona teraz – dopiero po realnym anschlussie Białorusi przez Kreml – gdy Ukraina poczuje się zagrożona z większości kierunków. WTEDY – owszem – Kijów będzie spolegliwy – bo czując nóż na gardle, będzie widział w Polsce jedyny “korytarz przetrwania” i jedyną bezpośrednią siłę realną mającą w ręku klucz dla wzmocnienia Ukrainy. W tym sensie UE jest potrzebna Polsce [i uczestnictwo Polski w UE] jako narzędzie krepowania Berlina i Paryża polityczną poprawnością opartą o “wartości europejskie” w tym slogany a la “wolność, równość, braterstwo” itd.

    2. skąd u Pana taki twór się bierze?
      (…) jądro karolińskie – które chce przecież katastrofalnego dla Polski i dla całej Wschodniej Flanki Europy połączenia z Rosją w supermocarstwo od Lizbony do Władywostoku (…)
      I skąd “myśl”, że UE chce katastrofalnego dla nas połączenia z Rosją w supermocarstwo?

  5. NATO zostało zbudowane dla powstrzymania silnej Rosji sowieckiej przed opanowaniem Europy. Europa sama była na to za słaba – dlatego była tak silna obecność USA w Europie. Obecna Rosja jest cieniem dawnej potęgi Rosji Sowieckiej, zaś jej “demokratyzacja” stanowi usprawiedliwienie dla dążeń jądra karolińskiego do zbliżenia Europy – przy wypychaniu z niej USA, gdzie dla USA ważniejszym przeciwnikiem stały się Chiny, a w optyce Waszyngtonu Kreml może być . Jądro karolińskie zakłada naiwnie równoprawność triumwiratu “Kreml-Berlin-Paryż” [naiwnie – bo w ostatecznym rozrachunku o wszystkim zadecyduje siła – a tu Kreml jest silniejszy bez porównania] i bierze za dobrą monetę obietnice “raju surowcowego” i “otwartego rynku” roztaczane przez Kreml. W rzeczywistości Kreml dąży [po okresie przejściowym zassania technologii z UE] do jedynowładztwa w swoim wyłącznym docelowym supermocarstwie Lizbona-Władywostok – bo to gwarantuje Kremlowi maksymalną wygraną gracza globalnego nr 1 [przed USA i Chinami] uzyskaną przy minimalnym koszcie [dokładnie odwrotnie, niż gdyby Kreml opowiedział się po stronie czy USA czy Chin w sojuszu przeciw drugiemu supermocarstwu – koszty i straty i ryzyko dla Kremla wielkie – a bonusy niepewne]. Zbudowanie koalicji Wschodniej Flanki Europy może doprowadzić – RAZEM z deal’em USA-Chiny kontra Rosja [dla zmarginalizowania “krnąbrnego” i “uciążliwego” gracza] – do zdławienia zarówno pozycji Rosji – jak i jądra karolińskiego. Przy zaangażowaniu USA w Azji przeciw Chinom – może to doprowadzić do sytuacji, gdy NATO i UE się rozpadną – natomiast koalicja Wschodniej Flanki Europy doprowadzi do zbudowania konfederacyjnego organizmu europejskiego – własnie w miejsce i NATO i UE. Czyli bez wpływu “obcego” gracza w postaci USA – i bez piątej kolumny egoistycznego jądra karolińskiego. Szerzej patrząc – ta koalicja konfederacyjna Nowej Europy była by konstruktem zarówno przeciw Rosji – jak i przeciw islamskiej presji od Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu [bo to jest problem zasadniczy dla państw śródziemnomorskich i bałkańskich]. Czyli WSPÓLNY interes obrony Europy przed zewnętrzną penetracją innych graczy. Dla Chin taki układ oznaczałby w istocie warunki dla realizacji planu feudalizacji Rosji – natomiast wg kalkulacji Waszyngtonu izolacja Rosji i klęska projektu supermocarstwa Lizbona-Władywostok, zmusi ją do przyczołgania się na kolanach i zaakceptowania deal’u z USA – na warunkach Waszyngtonu. Dlatego oba supermocarstwa mogą zgodzić się na powstanie i funkcjonowanie takiego konstruktu europejskiego – tym bardziej, że odpadło by im ryzyko powstania konkurencyjnego supermocarstwa od Lizbony do Władywostoku. Zaś realnie – byłoby to pragmatyczne usankcjonowanie słabości i USA i Chin w Europie. Gdyby zaś Nowa Europa skaptowała Indie, część ASEAN, część Afryki – mogłoby to zapobiec wybuchowi konfliktu globalnego. Gdyż sojusz Indii z USA jest wątpliwy wobec dominacyjnej siły USA i jednoznacznego nakierowania takiego sojuszu na konfrontację z Chinami. Natomiast sojusz z Nową Europą i innymi graczami Wyspy Świata [jako budowanie stabilności – a nie jako sojusz przeciw Chinom czy USA] – w optyce Indii dawałby dużo korzyści – a mało zagrożeń. I byłby poniekąd zgodny z zimnowojenną strategią Indii bycia uczestnikiem polityki “osobnego stolika” państw niezaangażowanych w główną konfrontację globalną. NATO [które USA chce przekształcić w sojusz przeciw Chinom] i obecna UE [zmierzająca do narzucenia centralizacji w interesie jądra karolińskiego] – dla Europejczyków winny być tylko tymczasowymi narzędziami do wygaszenia – celem strategicznym winna być konfederacyjna Nowa Europa – de facto osobny gracz – na uboczu głównego starcia supermocarstw. Nowa Europa – związana realnym “win-win” [bezpieczeństwa i współpracy, zwłaszcza technologicznej – ale i wspólnego rynku] z innymi graczami Wyspy Świata – którzy nie chcą być mięsem armatnim supermocarstw. Zbudowanie sojuszu mającego ca 3-4 mld ludzi – i mającego sumaryczny PKB i potencjał ekonomiczny i technologiczny WIĘKSZY od USA czy Chin – to jednocześnie droga dla własnej ścieżki w wyścigu technologicznym. I dla wygaszenia konfrontacji USA-Chiny. Oczywiście – droga do tego trudna, wieloetapowa, wymagająca politycznego zmysłu i przedstawiania samych korzyści obu supermocarstwom. Jak w grze w “weiqi” – dopiero ostatni ruch scalenia w “sojusz stabilizacyjny” – winien przynieść globalną stabilizację i deeskalację. Alternatywą [wg rozszerzonej koncepcji USA jako “nieuczciwego strażaka” przedstawionej przez Pana Krzysztofa] jest podpalenie Wyspy Świata przez USA [skoro USA są zbyt słabe na pokonanie Chin] – by gracze Wyspy Świata nawzajem się wybili – a USA siłą rzeczy znów stanie się najsilniejszym graczem globalnym – bo nie zniszczonym wojną. Czyli przy naszej bierności grozi nam powtórka zagrywki USA z I wojny światowej – już nie wobec Europy – ale wobec całej Wyspy Świata.

    1. Nie dokończyłem: “a w optyce Waszyngtonu Kreml może być użytecznym SOJUSZNIKIEM przeciw Chinom – jak nie pod dobremu – to z musu, gdy Kreml poczuje oddech smoka na karku”.

  6. Tak podsumowując – droga Polski i Europy z NATO i z Ameryką jako liderem – to droga prowadząca docelowo do kosztownego starcia i wykrwawienia z Chinami. A droga z jądrem karolińskim w scentralizowanej Europie – to droga prowadząca finalnie do totalitarnego supermocarstwa od Lizbony do Władywostoku – z likwidacją Polski i większości państw narodowych. Dlatego ani opcji amerykańskiej, ani opcji karolińskiej nie możemy brać DOCELOWO pod uwagę [najwyżej instrumentalnie – przejściowo – taktycznie]. Żadna z tych opcji nie ma legitymacji prawnej do rozpatrzenia – bo żadna nie kwalifikuje się do spełnienia realizacji choćby minimum polskiego interesu narodowego i polskiej racji stanu. I rozpatrując je na poziomie państw Europy [państw spoza jądra karolińskiego] – tak samo żadna z tych opcji nie ma sensu. Wyjściem jest trzecia droga – rekonstrukcja konfederacyjna Europy – we własnym sojuszu regionalnym [militarno-ekonomicznym] – NIEKAROLIŃSKIM. Ze “startem” tej koalicji na bazie rozbudowy NORDEFCO – o Polskę i Bałtów w pierwszym kroku – gdy nowy poziom eskalacji i presji Rosji [i coraz większa słabość USA w Europie] zmusi po przekroczeniu mentalnego progu krytycznego [poczucia zagrożenia] do szukania sojuszników przez NORDEFCO. Do tego czasu wzmacniajmy się w cieniu – i wysyłajmy komunikaty strategiczne do reszty graczy europejskich o konieczności wspólnej obrony Europy przed Rosją i o nadrzędności tego wspólnego interesu europejskiego nad interesem i planami USA – tak jak to ostatnio zrobił W KOALICYJNYM INTERESIE EUROPEJSKIM [wbrew Trumpowi – i faktycznie go ostro krytykując] Duda w Waszyngtonie.

    1. Niezwykle ciekawe spostrzeżenia i koncepcje. Pana blog byłby obok materiałów Wojczala i Bartosiaka w Top 3. My w ministerstwie czytamy.

        1. Myślę, że woda drąży skałę, a zmiana paradygmatów jest najtrudniejsza – zwłaszcza w rękach sterników – bo nawa państwowa ma swoją skumulowaną bezwładność. Obserwuję dyskusję “stronnictwa Bartosiaka” z dawnym i obecnym gremium ekspertów i opiniodawców nt polityki i geopolityki wobec Białorusi. Bartosiak pyta wprost – czy Berlin i Paryż obsługują czy nie obsługują polskie interesy i polską rację stanu z bezpieczeństwem na czele? – a oni się tylko wykręcają frazesami o unijnej solidarności, o “wyższych” wartościach itd. Zupełny brak zrozumienia, że Berlin i Paryż realizują swój interes i swoją rację stanu – kosztem polskiej. Tak samo w geostrategii: ci ludzie zupełnie nie rozumieją, że zajęcie Białorusi zmienia sytuację Polski na poziomie strategicznym, a nie taktycznym. Nie rozumieją, że po zajęciu Białorusi Armia Czerwona będzie narzędziem polityki siły Kremla – w asymetrycznie dogodnej pozycji “dziel, izoluj, naciskaj siła i rządź” wobec Bałtów [a przez to także oddziaływując na NORDEFCO z Finlandią na czele], wobec Polski, wobec Ukrainy. Obwód Kaliningradzki przestanie być izolowanym kotłem, a wspólny bastion rosyjski A2/AD z Obwodu Kaliningradzkiego i z Białorusi – całkowicie REALNIE podda kontroli Przesmyk Suwalski [odcinając Bałtów i stawiając spójność NATO na przegranej pozycji]. Polska będzie nakrywana kontrola A2/AD z północy i wschodu, zagrożona rajdem czołgów w dogodnych warunkach dla rozwinięcia 1 Armii Pancernej Gwardii w ataku na Warszawę [odległość 180 km – bitą drogą z wymiecionym przez desant linią ataku – rosyjskie T-72B3/B3M i klony T-90 – mogą Warszawę osiągnąć w…3 godziny] – po to zresztą odbudowano tę armię pancerną. Rajd byłby wspomagany i faktycznie umożliwiany – przy absolutnym panowaniu na niebie i powierzchni [dzięki A2/AD ] – przez wojska aeromobilne [które działania z czołgami mają za rdzeń operacyjny – rosyjskie wojska aeromobilne mają zresztą swoje integralne jednostki pancerne] – co oznacza w skrajnym przypadku w TAKICH warunkach groźbę dojścia do Warszawy takich sił kombinowanych w 1 dzień i narzucenie nam kapitulacji, zaś Ukraina będzie w faktycznym okrążeniu [od wschodu Donbas-Ługańsk i Kursk, od południa Krym, od zachodu Nadniestrze, a z północy rolowana po obu stronach Dniepru – który straci walor obronny, a może stać się dogodną dla Rosji “drogą” ataku z użyciem szybkich jednostek śródlądowych [mają takie, dostosowane także do działań rzecznych – od Raptorów po Diugonie] wraz z wojskami aeromobilnymi [znów pod absolutnym panowaniem w powietrzu i na ziemi dzięki A2/AD z Białorusi] i dla izolacji wojsk ukraińskich po obu stronach Dniepru – i dojścia w skrajnym przypadku Dnieprem tych sił desantowych do Kijowa – też w 1 dzień – odległość z Białorusi po wodzie – dosłownie w linii prostej wynosi…76 km. Niedowiarkom radzę popatrzeć na mapę… Dla Raptorów [o prędkości 50 w] to mniej niż godzina – dla Diugoni [przewożących po 2-3 czołgi lub 4-5 BWP, KTO – o prędkości 40 węzłów] – to godzina z kwadransem… WTEDY KONIECZNE są reakcje i Polski i NATO i NORDEFCO i Ukrainy – na poziomie strategicznym. Zmiany zasadnicze, głębokie, długofalowe, wielowektorowe, koalicyjne – powtarzam, wszystko na poziomie strategicznym – w tym wielki koalicyjny nacisk wszystkich zagrożonych państw na UK i zwłaszcza USA [gwarantów Traktatu Budapesztańskiego 1994 – gdzie USA, UK i …Rosja gwarantowały za oddanie 1300 głowic i środków przenoszenia – absolutną nienaruszalność Ukrainy]. Co oznacza koniec przytakiwania Waszyngtonowi i Londynowi – koniec wygodnej dla nich ciszy w tym temacie – i w blasku i w skumulowanej presji reflektorów wszelkich mediów – przypominanie o tych BEZPOŚREDNICH ZOBOWIĄZANIACH USA i UK – zobowiązaniach zupełnie osobnych od NATO [względem Ukrainy tylko USA i UK mają bilet prawny i wręcz zobowiązanie do interwencji bezpośredniej]. Rzeczą całej Wschodniej Flanki Europy będzie żądanie transferu technologii wojskowych, wypychanie USA i UK [z twardymi aktywami militarnymi] na pierwszą linię konfrontacji z Rosją – i jednoznaczny przekaz: “Albo udowadniacie, że jesteście wiarygodni – albo organizujemy się sami bez patrzenia na Waszyngton i Londyn”. Z asertywnym przekazem pod stołem do hegemona – gdyby się wykręcał i po wszelkich negocjacjach “ostatecznie i nieodwołalnie” odpiął się od zobowiązań i w ramach NATO i w ramach Traktatu Budapesztańskiego: “to ZWRÓĆCIE całej Wschodniej Flance Europy te 130 głowic i środki przenoszenia – wtedy sami się obronimy”. A gdy wtedy będzie “NIE” Waszyngtonu – to w ostateczności [w sytuacji wyraźnego militarnego zagrożenia ze strony Rosji – z konkretnym uszykowaniem ODB] już zupełnie twardy komunikat Wschodniej Flanki Europy: “Skoro Waszyngton nie jest zainteresowany powstrzymaniem budowy supermocarstwa Lizbona-Władywostok – to Pekin na pewno będzie tym zainteresowany – i wtedy zamiast Trójmorza a la USA – będzie 21+1 a la Chiny”. Z jednoznacznym przekazem, że przyjęcie wsparcia np. wojsk aeromobilnych Chin i wyładowanie i koalicyjna operacyjność chińskich systemów antyrakietowych/plot i innych systemów – to kwestia max 2 dni mostem powietrznym z Chin. Podkreślam stopniowalność i etapowość rozmów [co liczę na lata – jako proces] z Waszyngtonem i z Londynem [tym ostatnim kaptowanym marchewką dla City] – przy jednoczesnym formowaniu się koalicji Wschodniej Flanki Europy – jako silnego gracza mówiącego jednym głosem – wypierającego obecne de facto bilateralne relacje “dziel i rządź” Waszyngtonu.

          1. Errata: nie ““to ZWRÓĆCIE całej Wschodniej Flance Europy te 130 głowic” a ““to ZWRÓĆCIE całej Wschodniej Flance Europy te 1300 głowic”.

          2. Powoływanie się na Bartosiaka przestało być już śmieszne… Człowiek, który nie potrafił zagrzać miejsca w spółce od CPK, nie bardzo się nadaje na wyrocznię polskiej geopolityki.

          3. @JSC – argumentacja bez sensu. Gdybym miał poświęcić z 10 lat na zarządzanie tak rozbudowanym projektem infrastrukturalnym – co oznacza “harówkę” 24/7/365 – praktycznie całkowicie kosztem swej pasji, a mógłbym spełnić swoją pasję [pieniądze pewnie mniejsze – ale można z tego wyżyć godziwie] – wybrałbym to drugie. Zresztą – prezesowanie czy “nieprezesowanie” CPK [a swoją drogą taka prezesura to gorset polityczny dla geopolitycznych wypowiedzi] – to sprawa poboczna i chybiony argument ad hominem. Jakoś nie widzę u Bartosiaka cienia żalu za prezesurą CPK [który został uruchomiony – bo wg mnie to Bartosiak przekonał Amerykanów, że warto] – natomiast widzę duże zadowolenie z rozwoju S&F. Ale to sprawa poboczna – w sumie niemerytoryczna dla casusu Białorusi i geostrategii. Liczy się tylko MERYTORYCZNA odpowiedź wprost – czy rację ma Bartosiak, że Białoruś to sprawa strategiczna dla Polski i dla Wschodniej Flanki Europy? – czy też rację ma “stara szkoła” myślenia, że Białoruś to sprawa drugorzędna, taktyczna? I tak samo MERYTORYCZNA odpowiedź – czy Niemcy i Francja jako sternicy UE obsługują [wg “starej szkoły”] – czy nie obsługują [wg Bartosiaka] – polskie interesy i polską rację stanu?

          4. (…)Zresztą – prezesowanie czy “nieprezesowanie” CPK [a swoją drogą taka prezesura to gorset polityczny dla geopolitycznych wypowiedzi] – to sprawa poboczna i chybiony argument ad hominem.(…)
            Z jednej strony gorset, a z drugiej strony umocowanie w strukturach, które mają wprowadzić jego wizję geostrategiczną w życie. Czujesz to? To byłoby jego Opus Magna.

          5. @JSC – myślę, że dla Bartosiaka opus magna to wdrożenie geostrategii w Polsce. A CPK to tylko element tej geostrategii – zapewniający Polsce hub strategicznych przepływów drogą lotniczą [zresztą pisałem w innych komentarzach – chodzi głównie o hub towarowy, a w razie “czerwonego alarmu” – o most powietrzny C-5M Galaxy] – co zresztą “przepchnął” pokonując obiekcje Amerykanów. W tym sensie osiągnął, co zamierzał – i przeszedł do szerszego, zasadniczego planu działania szerzenia i wdrażania geostrategii. Patrząc po roku działalności S&F – moim zdaniem wybrał słusznie.

          6. Przy takim podejściu do sprawy to od samego początku powinien założyć S&F na jego podstawie budować grupę nacisku, a nie wchodzić w zabawy z zarządem spółki od CPK… której koniec kładzie podejrzenia wobec kompetencji zawodowych.

          7. @JSC – gdyby Bartosiak najpierw założył S&F – z wieloma propagowanymi teraz przekazami geostrategicznymi, w schematach myślenia, które na razie się nie rymują z myśleniem sterników nawy państwowej – to by nie został [jako “obrazoburca”] prezesem CPK. A bez argumentacji geostrategicznej Bartosiaka [bo tylko on, mając kontakty w Pentagonie i think-tankach – miał odpowiednie kompetencje do uzyskania “namaszczenia”] – CPK nie uzyskałby owego “namaszczenia” Waszyngtonu i przejścia w statusie z życzeniowego planu wewnętrznego – do projektu międzynarodowego ze zgodą USA. Będą prezesem CPK Bartosiak bardzo wyraźnie “zwinął” swoją działaność w propagowaniu geostrategii. Gdyby trwał te 10 lat z prezesurą i przeciął wstęgę CPK – oczywiście od strony “tradycyjnej” komercyjnej i wąsko pojmowanej kariery – byłby to “finis coronat opus” – tyle, że geostrategia w Polsce – i to w najważniejszym i w przełomowym mentalnie i decyzyjnie dla nas okresie – by “leżała odłogiem”. Moim zdaniem Bartosiak pogodził obie sprawy optymalnie – a i z punktu widzenia perspektyw “kariery” jego “wielowektorowa” sieć kontaktów i wpływów w S&F bardziej się powiększa i będzie powiększać – niż w razie prezesowania w CPK.

          8. (…)Będą prezesem CPK Bartosiak bardzo wyraźnie “zwinął” swoją działaność w propagowaniu geostrategii.(…)
            Ale za było komu dopilnować, aby przynajmniej ruszył wykup ziemii… bo wygląda na to, że będę musiał w Sylwestra położyć lachę.
            Swoją drogą przy w tym dniu minie ważniejsze ultimatum… brak podziału Mazowsza ponoć oznacza niekorzystny podział funduszy unijnych dla tego województwa. Tak się składa, że projekt ustawy miał być złożony już w lipcu.
            To nie do końca kompetencja szefa spółki od CPK, ale każdy kto spojrzy na mapę to zauważy, że węzeł komunikacyjny zostanie rozcięty granicą województw, a to dla lokalnych kolei oznacza masakrę. A zatem było nie było, ktoś kto nie jest bezwolnym wykonawcą woli Kaczyńskiego, a ktoś kto na prawdę walczy o tę inwestycję, powinien interweniować, gdzie się da…

          9. @JSC – krótko, żeby temat zakończyć. Bartosiak w Waszyngtonie przepchnął zgodę na CPK – zadziałał na poziomie geostrategicznym. A wszelkie operacyjne i administracyjne sprawy są… no własnie operacyjne – Bartosiak do tego nie jest potrzebny, niech sobie z tym radzi Wild. Którego zresztą uważam za właściwego człowieka na właściwym miejscu. Pisałem już – przy minimum kilkuletniej recesji w lotnictwie pasażerskim i przy rwaniu łańcuchów dostaw i decouplingu – projekt CPK musi zostać głęboko zrewidowany i dostosowany do trendów długofalowych. z naciskiem jako baza wojskowa i hub logistyczny dla C-5M – i jako hub towarowy. Jako uniwersalne okno na świat – w razie wszelkiego typu barier i blokad przepływów lądowych i morskich. Nie ma jakiegoś “deadline’u” dla wykupu ziemi, rozpoczęcia prac – to musi ustąpić rewizji projektu. Czas tylko zwiększa wagę CPK – zatem [jak pisałem] – może dojść do sytuacji np. szybkiego przymusowego wykupu ziemi – w ramach projektu o zasadniczej ważności dla interesu i bezpieczeństwa państwa. I np. ci spryciarze, co spekulacyjnie pokupowali grunty pod przewidywany teren CPK, by odsprzedać z wielokrotną przebitką i zrobić “interes życia”, mogą się mocno przewieźć na własne życzenie. Tak samo w trybie nadzwyczajnym mogą zostać zmienione wszelkie granice i kompetencje administracyjne – np. z podporządkowaniem MSW.

          10. (…)Bartosiak do tego nie jest potrzebny, niech sobie z tym radzi Wild. Którego zresztą uważam za właściwego człowieka na właściwym miejscu.(…)
            Podam pewien fakt, który przeczy temu stwierdzeniu… i to z strony administrowanej przez podmiot, której ten Pan jest Prezesem.
            Otóż na podstronie o tytule (…)Otoczenie inwestycji(…)… https://cpk.pl/pl/inwestycja/otoczenie-inwestycji stoi co następuje…
            (…)Społeczności lokalne, ”małe ojczyzny”, samorządy szczebla wojewódzkiego, powiatowego i gminnego, inne lokalne instytucje publiczne, lokalne organizacje pozarządowe, biznes, to kluczowi partnerzy CPK. Współtworzą dziś społeczno-gospodarcze życie przyszłych obszarów inwestycji: lotniskowej, kolejowych i drogowych, zaś wkrótce staną się beneficjentami sąsiedztwa nowobudowanej infrastruktury transportowej.

            Dobrosąsiedzka współpraca z otoczeniem inwestycji związanych z Centralnym Portem Komunikacyjnym to priorytetowe założenie projektu. Trwające obecnie analizy, służące określeniu dokładnego położenia inwestycji lotniskowej, kolejowych i drogowych pozwolą precyzyjnie osadzić projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego w przestrzeni. Zacieśnienie współpracy z partnerami społecznymi i samorządowymi będzie postępować wraz z kolejnymi etapami prac lokalizacyjnych. Osadzanie infrastruktury w przestrzeni pozwoli odpowiedzieć na pytanie, które miejscowości będą podlegały bezpośredniemu oddziaływaniu budowy, a następnie eksploatacji lotniska, sieci kolejowej i drogowej.(…)

            (…)Inwestycje związane z budową lotniska przesiadkowego wpłyną na dynamiczny rozwój obszaru funkcjonalnego zlokalizowanego między miastami: Sochaczew, Błonie, Grodzisk Mazowiecki oraz Żyrardów.(…)

            Powyższe stwierdzenia stoją w jawnej sprzeczności ze składem Rady Społecznej, którą można znaleźć na podstronie… https://cpk.pl/pl/inwestycja/otoczenie-inwestycji/rada-spoleczna
            Gdzie w składzie widać przedstawicieli trzech gmin tzn. Baranów, Teresin i Wiskitki.
            A zatem mamy przesłankę do podważania kompetencji Wilda nr. 1: Niezdolność do zidentyfikowania głównych interesariuszy projektowanego przez niego węzła komunikacyjnego.

            Przesłanka numer 2 to brak stanowiska w sprawie wpływu wydzielenia Województwa Warszawskiego na obszar funkcjonalny oraz poprowadzenia przez niego zachodniej granicy tegoż Województwa
            Przesłanka nr. 3
            Jak sam napisałeś… (…)Pisałem już – przy minimum kilkuletniej recesji w lotnictwie pasażerskim i przy rwaniu łańcuchów dostaw i decouplingu – projekt CPK musi zostać głęboko zrewidowany i dostosowany do trendów długofalowych.(…)
            Nie dość, że takowe nie są prowadzone, to w narracji na ten temat króluje tępy keynesizm.

            (…)Nie ma jakiegoś “deadline’u” dla wykupu ziemi, rozpoczęcia prac – to musi ustąpić rewizji projektu.(…)
            Skoro jak napisałem w przesłance nr. 3 nic nie wskazuje na plany rewidowaniu projektu całkiem logiczne wydaje się, że dotrzymają terminu, który sami sobie wyznaczyli… http://wpr24.pl/w-tym-roku-dobrowolny-wykup-gruntow-pod-cpk/
            (…)Jak dodaje, w tym roku ruszą także badania środowiskowe i dobrowolny wykup gruntów. Pytany czy jest to możliwe, jeśli nie znamy jeszcze dokładnej lokalizacji lotniska, odpowiada:
            Mówimy o nabywaniu gruntów, ponieważ tego oczekują od nas zgłaszający się mieszkańcy z regionu przyszłego lotniska. Chodzi o tereny w granicach, które były już przedstawione mieszkańcom i które wynikają z analizy lokalizacyjnej firmy ARUP. To duża powierzchnia, prawie 70 kilometrów kwadratowych.(…)
            To nie jest deadline, ale przesłanka nr. 4 do podważania kompetencji Pana Wilda.

            Jak widać nawet bez ostatniej przesłanki ocena (…)właściwego człowieka na właściwym miejscu.(…) jest miażdżąca. De facto powinien on wylecieć z tego właściwego miejsca i to z hukiem.

          11. CPK nie ma szans powstać. To jest projekt polityczny tylko i wyłącznie po to, by go zacząć , by swoim dać stołki w radach nadzorczych, by gonić króliczka, gonić, a nie złapać go. Nikt w PL poza super optymistami i fanami science fiction nie rozważa w ogóle ukończenia CPK.

            Dowody. Dowody to koszty. Fantastyka kosztowa w PL.

            W UK robia sobie super-inwestycje kolejowa. No to sobie porównajmy – jedna nowa linia, ca. 300 km ma kosztować Brytyjczyków 100 mld funtów, czyli ok. 500 mld zł, a nasi fantaści opowiadają, że lotnisko plus linie (układ szprych) do Rzeszowa, Gdańska, Krakowa, Poznania, Wrocławia i gdzie tam jeszcze, w sumie 1600 km nowych i 2400 zmodernizowanych rzekomo ma kosztować “sto kilkadziesiąt” mld złotych. Nawet jeśli polska robocizna stanowi 20% brytyjskiej (ale jak długo tak będzie?) i koszty wykupu gruntu powiedzmy też, materiały już są sporo droższe, powiedzmy 75 procent brytyjskich, nawet przy takich kosztach “sto kilkadziesiąt miliardów złotych” wystarczy może na pas, wiatę i może trochę działek budowlanych na trasie do Warszawy. Nie starczy nawet na spychacze do nasypów. No, może jakąś kolejkę podepną do istniejącej, taką co pojedzie w 1h15min na Centralny z wszystkimi przystankami a powiedzmy 40-45 min. bez zatrzymania. Do Łodzi już nie starczy.

            Kosztorysowo przekop mierzei miał kosztować 880 milionów, a obecnie prawie 2 miliardy https://www.money.pl/gospodarka/przekop-mierzei-wislanej-w-rok-kosztorys-poszedl-w-gore-o-ponad-miliard-zlotych-a-to-nie-koniec-6482817845155457a.html

            W kontekście zadłużenia na 1,5 biliona nie sadze, ze będzie inaczej. Zwłaszcza ze najprawdopodobniej ciecia dotkną tez administracje plus odbija sie na planach.

            W kontekście gospodarczego kryzysu o rozmiarze globalnym nie sadze, aby taka inwestycja była możliwa w kontekście polskiego New Deal.

            Jedynym inwestorem, który mógłby taka inwestycje wykonać szybko i sprawnie są Chiny. Tylko ze nie zrobiłyby tego za darmo. Tak zupełnie abstrahując od kontekstów politycznych.

          12. A w samym raporcie bardzo często występuje fraza (…)Proponowane rozwiązania są sprzeczne z obowiązującymi w Polsce rozwiązaniami prawnymi(…). Dla rządu, którego łącznikiem Pan Horała jest ona bardzo znamienna.

  7. Tak “suma sumarum” wielkiej strategi dla Polski – wykorzystać instrumentalnie i taktycznie UE, NATO, deal USA-Chiny kontra Rosja. Ten deal pozwoli na zmarginalizowanie Rosji [która od tego momentu zacznie bardziej patrzeć na Chiny jako bezpośrednie zagrożenie za miedzą] – ale także – ze względu na “oddanie” w deal’u Europy przez Chiny – jako strefy USA – spowoduje to zmarginalizowanie Niemiec – ekonomiczne i polityczne. Czyli zrealizowane były by dwa główne cele dla Polski względem obu ościennych sąsiadów. Warunek – wytrzymanie koalicyjne przez Wschodnią Flankę Europy siłowych prób przerwania się Kremla dla ustanowienia supermocarstwa od Lizbony do Władywostoku. Nie tylko z uczestnictwem UK [szerszym, niż obecnie tylko w GIUK i w Arktyce – chodzi o zdeterminowaną obronę [z odstraszaniem atomowym] koalicji – jako własnej sfery obsługi finansowej dla City] – ale z wyraźnym i bardzo asertywnym jednobrzmiącym przekazem i Waszyngtonu i Pekinu do Kremla: “NIE POZWOLIMY NA UTWORZENIE KONKURENCYJNEGO SILNIEJSZEGO SUPERMOCARSTWA LIZBONA-WŁADYWOSTOK”. Przekazem pod stołem – ale twardym – by Kreml czuł, że obaj główni gracze są zdeterminowani – SKRAJNIE ZDETERMINOWANI – i gotowi do użycia wszelkich środków – w tym atomu. WTEDY – w sytuacji “albo-albo” – Kreml będzie zupełnie inaczej kalkulował ryzyko użycia atomu i innych środków przez oba supermocarstwa. Pozornie paradoksalnie – realizacja deal’u USA-Chiny – zakończy żywot i karolińskiej UE – ale i NATO. “Zduszone” Niemcy z Francja przestaną być liderami UE – ta się rozpadnie. Tak samo zneutralizowanie Rosji spowoduje przejście do stanu, w którym tylko państwa “frontowe” [i z NATO i spoza NATO] względem Rosji, utrzymają koalicję [która może się rozszerzyć o państwa śródziemnomorskie zagrożone naporem islamskim]. Samo NATO jako takie podzieli się na 3 obozy – obóz państw “frontowych” względem Rosji [które w ramach szerszej koalicji – niejako “pozanatowskiej” i bez USA – będą trzymały aktywną straż dla utrzymania status quo – czyli Rosji w stanie marginalizacji], – obóz państw “zbuntowanych” wobec USA i NATO [na pewno jądro karolińskie – pewnie z doczepionym ze względów ekonomicznych Beneluxem], oraz obóz państw, które dołączą z USA do sojuszu antychińskiego. Wyjście USA z sojusznikami na Pacyfik sprawi, że faktycznie jedynym wielkim europejskim konfederacyjnym sojuszem militarno-ekonomiczno-politycznym będzie maksymalnie rozszerzona Wschodnia Flanka Europy, czyli z grubsza NORDCENTRALSOUTHDEFCO+UK. Dobra wiadomość jest taka, że Polska i kraje Wschodniej Flanki Europy – związane strażowaniem Rosji – nie pójdą w takim układzie na Pacyfik. A jeszcze lepsza wiadomość – blok Wschodniej Flanki Europy – ze względu na położenie “stykowe” w Eurazji – i ze względu na posiadany stale utrzymywany potencjał militarno-ekonomiczno-polityczny – będzie mógł obrócić się dość łatwo na zwycięzcę w konfrontacji hegemonicznej. To taki Plan B – na wypadek, gdyby się nie udało z Indiami i innymi zainteresowanymi na Wyspie Świata [tzn. zainteresowanymi, by nie być mięsem armatnim dla supermocarstw] – zmontować wielkiej koalicji deeskalacyjnej [do wygaszenia konfliktu hegemonicznego] – koalicji silniejszej i bardziej rozwojowej technologicznie i ekonomicznie w “synergicznym reaktorze wzrostu” [i przez to docelowo silniejszej militarnie i politycznie] od USA i od Chin.

  8. Na czy opiera Pan swoje “marzenia” o Wschodniej Flance? Na potencjale: ekonomicznym, społecznym, politycznym, społecznym, militarnym? Nie przeskoczy Pan potencjału jądra karolińskiego. O jakim marginalizowaniu Niemiec czy Rosji Pan myśli? Jest Pan w stanie udowodnić tą tezę, że jesteśmy jako kraj są do tego zdolni (sami lub w koalicji zainteresowanych krajów – które z nich chcą takiej marginalizacji NIemiec). Zwrócę Panu uwagę na aspekt, którego nikt nie poruszył. Otóż w jednym ze scenariuszy, po wyjściu USA z Europy, wzrostu agresywnych zachowań Rosji, i nie daj Boże upadku koncepcji jądra karolińskiego i postawienia na aspiracje narodowe poszczególnych państw zdarzyć może się bardzo groźna dla nas sytuacja. Niemcy obudzą w sobie nacjonalistyczne nastawienie. Po odwróceniu się Niemiec od konceptu europejskiego mamy odrodzenie rewizji granic POL-DE. Wystarczy, że dostaniemy po uszach od Rosji a Niemcy zabiorą nam siłą tereny utracone po II w.św!!! To wcale nie takie niewyobrażalne. Proszę pamiętać, że weszliśmy w posiadanie tereny, które gdy dojdą do głosu upiory nacjonalistyczne i narodowe będą oczekiwana do zwrotu. Jak wówczas Pana koncepcja krajów skandynawskich w sojuszu z Polską się utrzyma? Fikcja. Zostaniemy ściśnięci i co? Znów: Generalne Gubernatorstwo? Tyle zostanie nam z ziem obecnej RP. Sojusz taktyczny samodzielnych Niemiec z Rosją jest dla nas końcem bytu jaki mamy obecnie. Pamiętajmy, że mówimy o sytuacji, gdy USA odeszły na Pacyfik.
    Zatem to my jako kraj najbardziej powinniśmy być zainteresowani w trwaniu: NATO, EU. Tylko mechanizmy trzymania Niemiec w układach większych jako EU daje nam szansę na rozwój gospodarczy, polityczny bez konfrontacji. Dlatego takie sztubackie wybryk polskiej polityki są dziecinadą a nie widzeniem spraw w dłuższej perspektywie.
    Wykorzystujmy fakt bycia w UE do wzrostu naszego kraju. To nasza szansa.
    Obywatel realista.

    1. Malo realnym jest scenariusz rewizji granic. Nie ze sie tego nie da, bo sama dyskusja o odszkodowaniach te demony otwiera. IMHO nie będzie tego z powodu niemieckiego pragmatyzmu.

      Niemcom wystarczy dominacja gospodarcza, na militarnym, pruskim Drang nach Osten wielokrotnie połamali sobie zęby i nogi. Ponadto zawsze kiedy graniczyli z Rosja bezpośrednio były problemy.

      Z punktu widzenia niemieckiej racji stanu o wiele lepiej mieć państwo buforowe, czyli PL. Państwo na tyle słabe, by nie zagrażało niemieckiej dominacji w UE a na tyle silne, by nie trzeba było zbyt wiele inwestować w ochronę swoich wschodnich granic.

      Patrząc na ostatni “incydent“ z ambasadorem, gdzie najpierw było duże prężenie mięśni i dumy a następnie po cichutku podkulenie ogona i przyjecie warunków niemieckich to zastanawiam się jaki lewar był/jest na PL.

      Nie chce być złym prorokiem ale PL z sytuacja budżetową nie wygląda najlepiej. O wiele lepiej Niemcom poczekać, nie robić niczego, jako wiodąca siła gospodarcza i polityczna w UE maja wystarczający softpower, by Warszawa zamilkła i zaczęła słuchać oraz wykonywać po cichu niemieckie polecenia.

      Jeśli Niemcom będzie się opłacała eskalacja to się w kuluarach dogadają – na zasadzie – my zażądamy przyjęcia uchodźców, Wy sie nie zgodzicie, my w ramach retorsji zrobimy polexit i wszyscy będą zadowoleni. Wy zachowacie twarz a nasze wzajemne interesy będą po staremu. Same old, same old, business as usual.

      Z pewnością pewnych faktów nie podaje sie do publicznej wiadomości, tak samo jak nie podaje sie rzeczywistych powodów przyjęcia jakiegoś stanowiska. W obecnej sytuacji PL wycofanie się inwestycji DE z PL bardziej zaboli PL niz DE, wiec jest czym szantażować PL.

    2. (…)Na czy opiera Pan swoje “marzenia” o Wschodniej Flance?(…)
      Zakładam, że chodzi o wizję Georalisty… Otóż on opiera te marzenia na Depozycie Suwalskim, który dałby nam wielkie wpływy gospodarcze… Brakuje tylko dotacji z UE.

      1. Czytanie tych odpowiedzi na pół strony przypomina czytanie tej samej książki już n-ty raz tylko inaczej zredagowanej… a zatem ja już dziękuję, postoję.

  9. Rzecz w tym, że wojskowe wyjście USA z Europy na Pacyfik musi być z nawiązką “nadrabiane” zawczasu – wzrostem wspólnej siły koalicji Wschodniej Flanki Europy. Zaś samo wyjście militarne USA z Europy nie oznacza, że USA dalej będą prowadziły ostrej gry dolara z euro, czyli de facto z jądrem karolińskim. Tak samo wychodzenie sił USA z Europy może być kontrowane przez USA większym transferem technologii i donacji sprzętowych i wsparcia finansowego dla Wschodniej Flanki Europy. Co do potencjału technologicznego Wschodniej Flanki Europy – ten jest głównie w UK i państwach skandynawskich – to od nich w pierwszym rzędzie trzeba zassać technologię [wg “coś za coś”] – choć wcale nie wykluczam transferów technologii od Ukrainy [technologie rakietowe, systemów obrony aktywnej czołgów, silników turbinowych] czy od Turcji. Potencjał ekonomiczny Wschodniej Flanki Europy to z grubsza zliczenie PKB UK, Skandynawów, Bałtów, Polski, Ukrainy, Słowacji, Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, a w dalszym etapie nawet Węgier i Italii. O Turcji i Grecji pisałem – ich dołączenie do Wschodniej Flanki Europy jest “przeciwstawne”, na pewno jednak realnie już teraz Turcja wiąże siły Rosji. Co do potencjału finansowego Wschodniej Flanki Europy – to głownie City [funt] i norweski fundusz narodowy. Stawiam tezę, że im bardziej USA będzie zmuszone likwidować obecność wojskową w Europie – tym bardziej będzie starało się zrównoważyć to osłabienie wszystkimi wyżej wymienionymi “aktywami”. Nie z dobrego serca – tylko we własnym egoistycznym interesie geostrategicznym. Oczywiście “kopanie studni do pożaru” i jakieś akcyjne “pospolite ruszenie” państw Wschodniej Flanki Europy – gdy USA już wyjdą z Europy militarnie – to oczywiście samobójstwo – pełna zgoda. dlatego PROCES wzmacniania i “koalicyjnego zorganizowania” Wschodniej Flanki Europy musi być stopniowy – i tak jak pisałem – z nawiązką wyrównujący komplementarnie osłabienie militarnej obecności USA. Niemcy wyraźnie łamią Westbindung i orientują się na Chiny [wystarczy poczytać https://www.auswaertiges-amt.de/en/aussenpolitik/regionaleschwerpunkte/asien/german-government-policy-guidelines-indo-pacific/2380510 i komentarze Heiko Maas’a – wyrażnie nakierowane na rozszerzanei współpracy z Chinami – bo Indie i Vietnam sa tam tylko listkiem fogowym dla rozmycia odmowy Niemiec decouplingu z Chinami] – czyli za nic mają strategię USA globalnego decoupling’u z Chinami. Jako że Chiny deklarują wyzbywanie się obligacji amerykańskich [dolarowych], co już stopniowo postępuje [polecam: https://businessinsider.com.pl/finanse/waluty/chiny-pozbywaja-sie-amerykanskich-obligacji-to-juz-uderza-w-dolara/wn5mh7z ] a beneficjentem tego procesu jest euro – czyli Berlin – moim zdaniem kontrakcja Wall Street, FEDu i administracji amerykańskiej – jest nieunikniona. Im późniejsza – tym gwałtowniejsza. W tym wojna walutowa, odcinanie przepływów finansowych [nie tylko SWIFT], a w skrajnym przypadku – blokada morska Niemiec [w czym by uczestniczyła na Morzu Północnym II Flota US Navy, Royal Navy – a niewykluczone, że i Norwegowie – a w razie prób “obejścia” handlu morskiego Morzem Śródziemnym – VI Flota US Navy i pewnie flota włoska] – i w razie potrzeby także blokada Beneluxu i twarde rzucenie Niemiec na kolana. I żadne cnotliwe i pełne “świętego oburzenia” zaklinanie Berlina na “unijną suwerenność” nie da żadnego rezultatu – zdecydowana większość państw UE [a i Paryż też – tyle, że oficjalnie “zasmucony”] będzie z satysfakcją obserwowała upadek egoistycznego hegemona, który ich gniecie. Zresztą – opisywałem już uwarunkowania deal’u USA-Chiny dla marginalizacji skrajnie uciążliwej i niewygodnej geostrategicznie Rosji – tam w pakiecie marginalizacja Rosji będzie połączona ze zgodą Chin na “przejęcie” UE [ogólnie Europy] jako dominium USA. To wtedy – gdy Kreml przekalkuluje, że “zwrot na Chiny” poniósł całkowitą klęskę, a jądro karolińskie słabnie – WTEDY Kreml będzie gotów i będzie zdeterminowany na siłowe, militarne akty przerwania Wschodniej Flanki Europy. Wg kalkulacji: “nie mamy nic do stracenia, a wszystko do zyskania”. Kluczem dla bezpieczeństwa Wschodniej Flanki Europy jest timing konsolidacji i budowania interoperacyjności – ale także zwiększania nacisku [jako jeden silny gracz] na USA o wspierające bonusy technologiczne i nie tylko. I przetrwanie krytycznego naporu militarnego Rosji – prącej do ustanowienia supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Oczywiście przy izolacji jądra karolińskiego, Berlin może porzucić obecną maskirowkę “cnotliwej odrazy względem militaryzacji” i dać “cała naprzód” dla swojego programu zbrojeń Bundeswehry. Ale to już kwestia i naszego przytomnego rozpoznania sytuacji i zagrożenia – i naszego przygotowania militarnego – w tym skonsolidowania koalicyjnego w ramach Wschodniej Flanki Europy – no i uruchomienia strategicznych lewarów USA i UK względem Niemiec. Przecież WTEDY Chiny – zagrożone realizacją budowy konkurencyjnego supermocarstwa – również twardo zdeklarują się i wobec Rosji – i wobec jądra karolińskiego z Berlinem na czele. Bo wtedy względy taktyczne [OBECNE] – ustąpią względom strategicznym. Na pewno sami i na dodatek izolowani – nie “damy rady” – natomiast koalicyjnie [z pełną interoperacyjnością] – i z supermocarstwami “na zapleczu” ze strategicznymi, zdeterminowanymi aktywami – o! – to już zupełnie inna gra. Jeszcze taka uwaga: z powyższego wynika, ze Polska nie powinna rozwijać priorytetowo interoperacyjności z siłami USA [bo te w krytycznym momencie będą słabe w Europie – co już wyliczałem, na co możemy realnie liczyć “na froncie”] – tylko ten priorytet jest konieczny w rozwijaniu interoperacyjności z państwami Wschodniej Flanki Europy. Dla MON i IU – rzecz do zasadniczej zmiany.

    1. (…)Co do potencjału finansowego Wschodniej Flanki Europy – to głownie City [funt] i norweski fundusz narodowy.(…)
      To ma być potencjał? wystarczył Soros, aby Bank of England się wykrwawił.

      (…)W tym wojna walutowa, odcinanie przepływów finansowych [nie tylko SWIFT], a w skrajnym przypadku – blokada morska Niemiec [w czym by uczestniczyła na Morzu Północnym II Flota US Navy, Royal Navy – a niewykluczone, że i Norwegowie – a w razie prób “obejścia” handlu morskiego Morzem Śródziemnym – VI Flota US Navy i pewnie flota włoska] – i w razie potrzeby także blokada Beneluxu i twarde rzucenie Niemiec na kolana.(…)
      Tia… i te wszechpotężne Stany nie potrafią rzucić na kolana karteli, które są rywalem dużo gorszej klasy… Za przeproszeniem, ale ten scenariusz to fantastyka.
      A co do Morza Śródziemnego to dziwnym trafem hub gazowy nie buduje zaprzyjaźniony kraj Trójmorza tylko Włochy. Mało tego firma z tych Włoch ma nam budować firma, która sławiła się blamażem z gazoportem Lecha Kaczyńskiego. I gdzie tu jest ręka Trumpa?

      1. Ja już prędzej defetystycznie widzę – blokady cieśnin duńskich i izolacje PL – a to może się im w UE nie spodobać czy praworządność, czy łamanie praw człowieka (LGBT) etc.

        Powodów do rozkręcenia antypolskiej histerii można znaleźć dużo.

        Wtedy szybciutko Warszawa zgodzi sie na kazde warunki bezwarunkowej kapitulacji, bo niestety jesteśmy zachodem. Gdy w Starbucks zabraknie sojowej latte…

        A skad Lotos/Orlen ma surowiec ?

  10. Moi oponenci w dyskursie zapominają, że siła polityczna polityczna Niemiec wynika z siły ekonomicznej – a ta jest zawieszona na coraz cieńszej nitce. W ostateczności i polityka i ekonomia ustępuje brutalnej sile. A w tej Niemcy są graczem II ligi. To nie jest Monachium 1938, gdy Luftwaffe brylowała jako największa ówczesna projekcja siły [wręcz przeceniana]. Teraz Niemcy wobec samych Brytów słabo wyglądają w aktywach strategicznych, a już wobec USA…no comment. Dlatego Niemcy tak potrzebują atomowej Francji [a raczej jej aktywów atomowych] – ale przy zgrzytach jądra karolińskiego i ambicjach Paryża – Niemcy mają słaba pozycję. No i uzależnienie Niemiec od transportu morskiego w eksporcie – gdy US Navy kontroluje ocean światowy… Niemcy zdają się wierzyć, że idąc w poprzek polityce USA [porzucenie Westbindung, zaakceptowany 5G Huawei, odrzucony decoupling z Chinami na rzecz intensyfikacji handlu, sabotowanie pozycji USA w Europie, konkurencja euro dla dolara] – nie poniosą konsekwencji. Mylą się, w kwestiach własnego interesu i UK i USA nie bawią się z tymi, którzy im podpadną… Jak mówią – kropla przepełnia czarę… Drugi błąd, jaki dostrzegam u moich oponentów, to przekonanie “konstruktywistyczne” z POPRZEDNIEJ epoki, że UE i NATO są dalej gwarantami prosperity i bezpieczeństwa. Czyli “mamy siedzieć cicho” i być posłusznym wykonawcą rozkazów Berlina i Waszyngtonu. Tyle, że to niemożliwe – bo drogi Berlina i Waszyngtonu weszły na kurs kolizyjny. Stary porządek UE i NATO jest nie do utrzymania – trzeba szukać nowej bazy ekonomicznej i bezpieczeństwa. I to spójnej – by koalicja prosperity dawała technologiczną podstawę pod bezpieczeństwo i była jednocześnie koalicją militarną zabezpieczającą prosperity. Żeby nie było dylematu “bezpieczeństwo czy prosperity”… Owszem, sam podkreślam konieczność TYMCZASOWEJ współpracy i z UE i z NATO – ale tylko do momentu zbudowania własnej docelowej konfederacyjnej strefy ekonomiczno-militarnej. Z NASZYM sterowaniem – a nie sterowaniem z Berlina czy Waszyngtonu. A jaka będzie siła euro i gospodarki niemieckiej po zduszeniu przez Anglosasów? Jak będzie wycena niemieckich spółek na giełdach? Zresztą – czy Chiny w momencie strategicznego deal’u z USA nie odwrócą się od Niemiec? – np. nacjonalizując zakłady niemieckie w Chinach? Na poziomie taktycznym Pekin może odciągać Europę od USA przez kokietowanie Berlina [z jednoczesnym podbieraniem Berlinowi technologicznych przewag – vide Kuka] – ale na poziomie strategicznym w ostatecznym rozrachunku Niemcy to konkurent technologiczny i handlowy. Z grubsza – deal USA-Chiny od strony Pekinu będzie polegał na sprzedaży Rosji i Niemiec [dwóch konkurentów Chin – militarnego i ekonomiczno-technologicznego] za wypchniecie USA ze zjednoczonej Korei i za połknięcie Tajwanu. Co w sposób zasadniczy zlikwiduje strategiczne zagrożenie Chin – powstanie silniejszego, konkurencyjnego supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Pekin wspiera taktycznie ambicje Kremla i Berlina, bo to angażuje USA i kupuje Pekinowi najważniejszy zasób – czas. Ale własnie – tak taktyka ma sens tylko do czasu… Bo im silniejsza Rosja i Niemcy – tym bardziej jednocześnie narasta ryzyko powstania konkurencyjnego supermocartswa w Eurazji. Wracając do Polski – ze względu na rozjazd interesów i polityki – nie jest możliwe, by Polska długofalowo trzymała i z UE i z NATO. Zaś wybór UE [Berlina] to droga do likwidacji Polski, najpierw przez Mitteleuropę, potem przez supermocarstwo Lizbona-Władywostok. Zaś trzymanie z całością NATO w dotychczasowej postaci [wraz z Niemcami w NATO] to sojusz nieskuteczny w zablokowanym art. 5 [czego można być pewnym – nie miejmy złudzeń] , natomiast trzymanie z liderem NATO [czyli z USA] to droga do wprzęgnięcia Polski w wojnę z Chinami. Tylko zbudowanie własnej koalicyjnej i konfederacyjnej bazy ekonomicznej i militarnej gwarantuje nam bezpieczeństwo – zresztą i innym krajom Wschodniej Flanki Europy – tak samo. Taki koalicyjny silny gracz – jako strażnik rozdziału jądra karolińskiego od Kremla – jest potrzebny i akceptowalny dla obu supermocarstw. W grze globalnej chodzi o utrzymanie się Polski i koalicyjnej Europy [najlepiej większości Europy] z dala od zwarcia na Indopacyfiku. Z tych samych powodów, dla których po zdecydowanych działaniach Anglosasów [i Chin], gospodarka, handel i akcje firm niemieckich będą dołowały, tak gospodarka, handel i akcje firm koalicji konfederacji europejskiej będą zwyżkowały. Sprawa jest prosta – na poziomie taktycznym i jądro karolińskie i Kreml mogę prowadzić przez pewien ograniczony czas swoją grę w II lidze – ale [tylko pozornie paradoksalnie] zbytnie zbliżenie się tych graczy do możności ustanowienia supermocarstwa Lizbona-Władywostok – przerwie te sukcesy taktyczne zdecydowana kontrakcja supermocarstw – czyli sukcesy taktyczne będą dla jądra karolińskiego i dla Kremla źródłem strategicznej marginalizacji.

    1. no tak, siła ekonomiczna Niemiec to druga liga. A PL – niestety przyjmując te kryteria to jakaś 5 liga (porównując wskaźniki ekonomiczne). Niemcy są słabiutcy i maja mizerna pozycje, chylą się ku upadkowi, za to PL skonfliktowana ze wszystkimi, obrażona na wszystkich ma pozycje zapewne mocarstwowa, zwiększoną moralnymi zwycięstwami w stylu 27:1.

      Bardzo długi wywód jak to upadną Niemcy. Co mnie obchodzą Niemcy ? Rodzinę mam w PL, w której jeśli upadną Niemcy to będzie naprawdę kruchuteńko, gdyż porównując potencjał gospodarczy DE do PL to troszkę porównywać nieporównywalne. Nie można porównywać pierwszej gospodarki UE do kraju tak skolonizowanego gospodarczo jak PL. A wspomnę sprawę z ostatniego tygodnia. Takie to było polskie prężenie muskułów wobec akceptacji ambasadora, niczym w 1939 Kuryer Codzienny pisał o bombardowaniach Monachium, Berlina i Hanoweru przez polskie lotnictwo w 1939 roku…

      Tak nieustępliwi, ze nagle wszystko w porządku, akceptujemy ambasadora, Jawohl Frau Merkel, wir haben alles verstanden, wir bleiben ruhig, Jawohl, es wird sofort gemacht.

      Podejrzewam ze rozeszło się o pieniądze. Polski Rzad musi ratować LOT a żeby go uratować musi się na dotacje zgodzić “wyimaginowana wspólnota“

      Jest rok 2020 i NIESTETY – Niemcy maja ogrom lewarów na PL a PL na Niemcy ma znikome. Warszawa zorientowała sie, ze igranie z pierwsza gospodarka UE może się nie opłacić, zwłaszcza, kiedy rezerwy z czasów prosperity wydano na socjal a państwowe kasy puste.

      W grze globalnej PL się nie liczyła i nie liczy a jeśli jej władze będą robić to co dotychczas to i nie będzie się niestety liczyć.

      Dowód: jaka rentowność od miesięcy maja obligacje PIIGS a jakie PL ?

      Życzyć źle Niemcom to życzyć źle PL ( wystarczy popatrzeć na transfery i ilość miejsc pracy)

    2. (…)Tylko zbudowanie własnej koalicyjnej i konfederacyjnej bazy ekonomicznej i militarnej gwarantuje nam bezpieczeństwo – zresztą i innym krajom Wschodniej Flanki Europy – tak samo.(…)
      Interesująca teza… Tak się składa, że to Orban ratował w Brukseli DobrąZmianę, a nie na odwrót a do tego oni też tworzą CPK dla Międzymorza… https://fundacjarepublikanska.org/hub-budapesztenski-jako-konkurencja-dla-centralnego-portu-komunikacyjnego/ I jak widać w artykule oni już mają osiągnięcia w materiale, gdy my… nie mamy dokładnej lokalizacji tego portu.
      A z kolei jest prawdziwym liderem ekonomicznym Międzymorza jest Rumunia, która ponadto nie ma żadnych programów z realizacją planów modernizacji armii, która u nas… jest jednym wielkim pasmem skandali.

      1. O żałości sytuacji wokół naszego PMT jeden mały cytat z bloga branżowego… http://dziennikzbrojny.pl/artykuly/art,2,4,11422,armie-swiata,wojsko-polskie,narew-to-polska-rzeka-narew-to-polski-system-przeciwlotniczy
        (…)Poturbowany zmianami kadrowymi i szukaniem organizacyjnego Eldorado polski państwowy przemysł zbrojeniowy upatruje w rakietowej Narwi swojej największej i ostatniej już szansy na zdobycie kompleksowego, rozpisanego na dekady, wysoce nowoczesnego, ale i ambitnego programu zbrojeniowego.(…)
        A zatem muszę rozczarować Georalistę… na Tytanie położono już lachę.

        1. A co zabawniejsze… wg. zalinkowanego artykułu systemem klasy ICBS już dysponujemy, a zatem postępowanie w sprawie Wisły zakrwawa na dywersję.

      2. A dzisiaj na wykop.pl poruszona sprawa CPK i okazuje się ze według zarządzających projektem opóźnienie jest minimum 3 letnie. https://businessinsider.com.pl/polityka/czy-centralny-port-komunikacyjny-cpk-zostanie-otwarty-w-terminie-w-2027-roku/2j9167s?utm_source=browser_viasg_businessinsider&utm_medium=push&utm_campaign=allonet_00d_7131656871ec42e&srcc=ucs&utm_v=2

        Proponuje humorystycznie urealnić opóźnienie na podstawie następującego wzoru

        Opóźnienie realne = Planowane opóźnienie razy współczynnik k

        Gdzie k wyznaczamy na podstawie ilorazu wydatków realnych przez wydatki planowane.

        Jeśli mówią 3 lata to może
        Mniej humorystycznie zapytajmy – od kiedy? A to taka fajna fucha niczym ta od planowania elektrowni atomowej, tyle lat, setki milionów i nawet lokalizacji brak.

        Wszystko fajnie jest gdy za największa gospodarnosc płacisz pieniędzmi podatnika i przy okazji możesz się
        Dorobić

    3. @Georealista – już chyba kiedyś zadałem to pytanie, ale nie pamiętam, czy uzyskałem odpowiedź – opinie, które tu głosisz są bardzo zbieżne do opinii użytkownika “Dalej patrzący” z Defence24. Tak bardzo, że nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że to ta sama osoba.
      Z zainteresowaniem śledzę wpisy i tezy i wiele do mnie przemawia. Tylko frapuje mnie jedno – poziom spojrzenia geostrategicznego i szczegółowość przemyśleń sugeruje, by zająć się nimi w bardziej zorganizowany i systemowy sposób. Jeżeli działalność ogranicza się do samych wpisów na blogach czy Defence24 to znaczne zmarnowanie potencjału graniczące z działalnością intelektualnie bezpłodną. Sugeruję poważny udział w którymś z think tanków, jak S&F czy Nowa Konfederacja. To think tanki, ale mają na pewno duży pośredni (a nie zdziwiłbym się, gdyby i w jakiś sensie bezpośredni) wpływ na to co się dzieje. Samo robienie wpisów pod różnymi nickami licząc, że ktoś znaczący i decyzyjny je przeczyta i wdroży to za mało. Raczej na to bym nie liczył.
      Oczywiście może być tak, że wpisy są działalnością dodatkową, że za tym kryje się konkretna aktywność w realu. To przepraszam, bo zwyczajnie nie mam jak tego wiedzieć.
      Lekturę całości wątku zostawię sobie na wieczór. Niestety nie mogę sobie pozwolić na tak długą przerwe w pracy.
      Pozdrawiam

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *