Śmierć Kim Dzong Una jako game changer? [ANALIZA]

Zapraszam do lektury mojej krótkiej analizy dotyczącej Korei Północnej. Tekst publikowany gościnnie na innym portalu, stąd link zamiast treści. Aktualnie jestem w trakcie pisania sporej analizy geopolityczno-gospodarczej kolejnego kraju (wiem, dawno nie było) i mam nadzieję, że szybko ją skończę. Będzie opublikowana wyłącznie tutaj, także nigdzie się nie przenoszę. 😉 Natomiast chciałbym, by na blogu znajdowały się wszystkie moje teksty lub odnośniki do nich. Nie ważne, gdzie będą publikowane.

Tyle wyjaśnień. Zainteresowanych, zapraszam do czytania:

Problemy USA z Koreą Północną nie zakończą się wraz ze śmiercią Kim Dzong Una

 

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, prawo, podatki – blog

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

7 komentarzy

  1. Wydaje mi się, że zjednoczenie Korei to będzie sprawa umowy wiązanej z Tajwanem. Między USA a Chinami. Gdzie Chiny i USA nie dopuszczą Rosji do stolika rozmów, by pokazać Rosji miejsce w szeregu. W istocie będzie to elementem większego dealu USA-Chiny, gdzie w tym sojuszu taktycznym [przejściowym] nastąpi marginalizacja niewygodnej dla obu graczy Azji, przy dogadaniu bonusów dla Chin w Azji – i z Europą na talerzu dla USA. Nastąpi to, gdy obecny “sojusz” Pekin-Kreml zostanie zastąpiony zmianą narracji Pekinu [zwłaszcza odnośnie 1,6 mln km2 “ziem rdzennie chińskich pod tymczasową administracją rosyjską”] najpierw na ochłodzenie, potem na konkurencję, potem na wrogość. Czyli – gdy Pekin oderwie wszelkie bonusy od “przyjaźni” z Rosją. Deal USA-Chiny będzie miał za zadanie “wyrównać pole” gry geopolitycznej w układzie G2, gdzie Rosja jest zbyt silna, zbyt obrotowa, zbyt niepewna – generuje zbyt silne ryzyka i zbyt skrajne nierównowagi we wszystkich układach w trójkącie. Po prostu Rosja uniemożliwia czy USA czy Chinom wprowadzanie planu geostrategicznego z wystarczającym poziomem pewności. Gdy Chiny zwiększą projekcję i saturację siły i zasięg A2/AD powyżej krytycznego poziomu – wtedy i Korea Płd i Tajwan staną się w optyce Waszyngtonu i Pentagonu “kaczkami na patelni” pod presją Chin – niewartymi do utrzymania w kalkulacji koszt/efekt. Tym bardziej, że wtedy i w Korei Płd i na Tajwanie “akcje” proamerykańskich wpływów stanieją, a prochińskie wzrosną. W takim układzie “mniejszym złem” będzie wyprzedzająca kontrolowana zmiana statusu Korei i Tajwanu – z warunkami np. zabraniającymi stacjonowania wojsk i sojuszy z obu graczami, z okresami przejściowymi, z Tajwanem jako swoistą enklawą [być może zdemilitaryzowana – przynajmniej dla sił strategicznych] wg modelu “jedno państwo – dwa systemy” przećwiczonym na Hongkongu [dlatego Pekin relatywnie bardzo wstrzemięźliwie używa kija wobec “zbuntowanego” Hongkongu]. Tak samo Chiny – wobec groźby twardszego przyciśnięcia Europy – konkretnie groźby otwartego zablokowania handlu morskiego Chiny-Europa przez US Navy – wybiorą “dobrowolny układ” dla “zachowania twarzy” w miejsce otwartej kapitulacji co do pozycji Chin w Europie. Taki układ będzie wymuszony nierównym wpływem i projekcją siły obu supermocarstw. No i przy okazji deal USA-Chiny zlikwiduje groźbę powstania konkurencyjnego i silniejszego i od USA i od Chin, trzeciego supermocarstwa od Lizbony do Władywostoku.

    1. Dlaczego nikt nie bierze pod uwagę dealu obu Korei bez żadnych pośredników? Północ daje Bomby, a Południe ekonomię, Chiny i USA muszą się tak czy siak nawzajem się szachować. To powinno dać dość czasu na glasnosti i pierestrojki oraz na jako takie stanięcie na arenie międzynarodowej.

  2. Plus dla Polski z powyższego scenariusza tymczasowego dealu USA-Chiny [ze zjednoczoną Koreą i Tajwanem – i z Europą do “zaanektowania” w strefy wpływów – odpowiednio Chin i USA – i ze wspólną marginalizacją Rosji i utrąceniem groźby powstania trzeciego, silniejszego supermocarstwa] – to bez porównania większe zaangażowanie USA w Europie [dla jej podporządkowania – i przy okazji zduszenia Berlina i wymuszenia jego posłuszeństwa] – i mocne opóźnienie wyjścia USA na Pacyfik. To daje Polsce dłuższe okno czasowe na uzyskanie militarnej suwerenności i pozyskanie głowic asymetrycznego odstraszania strategicznego. Tyle – że tylko odwleka [2-4 lata] ten nieuchronny moment konieczności stanięcia na własnych nogach – bo na końcu i tak zostaniemy sami w konfrontacyjnym środowisku regionu. Czyli w szczycie Wielkiego Chaosu i przez całą Wielką Konfrontację. W takim układzie ostateczny nieprzekraczalny “deadline” dla uzyskania pełnej suwerenności gwarantowanej militarnie – to ok. 2036-2037. W optymistycznym scenariusz rzecz jasna. Pesymistycznie to okno czasowe by się przesunęło na ok. 2030.

  3. Patrząc szerzej: oba supermocarstwa nie są gotowe do konfrontacji. Oba chcą się więc wzmocnić kosztem podziału świata – co wyznaczy decoupling. Działanie USA wymusza reakcję Chin – wyścig o podporządkowanie jak największej strefy. Bo jeżeli “my” tego nie zrobimy – to “oni” to zrobią. Czyli wyścig o bonusy światowych zasobów do wprzęgnięcia w rydwan danego supermocarstwa. W kosmosie zresztą też to się odbywa. Tyle że bezludnie. A na Ziemi małe i średnie państwa zostaną wprzęgnięte do rydwanu danego supermocarstwa. Zostanie Rosja i Indie. Indie jako specyficzny subkontynent zostaną małym biegunem siły – w równej odległości od Waszyngtonu i Pekinu. Ponieważ są stabilnym graczem za Himalajami [i dla Chin nie stanowią egzystencjalnego zagrożenia – a dla USA wystarczają jako “power in being” względem Chin] – obronią swoją pozycję. Pozostanie Rosja – zbyt wysoko podbijająca stawkę i zbyt obrotowa i ryzykowna dla każdego z graczy. Tu wspólny interes obu supermocarstw [i gra o Arktykę czyli kluczową geostrategicznie Strefę Severskyego] i eliminacja groźby powstania nowego, silniejszego supermocarstwa [od Lizbony do Władywostoku ] połączą wysiłki obu supermocarstw dla zepchnięcia Rosji do II ligi. Czyli do sprowadzenia globalnej gry do stabilnego pola – bez “miny” groźby czy opowiedzenia się Rosji po jednej stronie – czy zwłaszcza obrotu Rosji. Gdy w ramach dealu Europa przypadnie USA – zasobem do przejęcia dla Chin stanie się świat islamu. Oczywiście – to będzie raczej dość samodzielny sojusznik niż podporządkowany zasób. Gdzie Pakistan z atomem siłą rzeczy – jako silny demograficznie i nietykalny [bo atomowy] gracz – zbuduje w sojuszu z Chinami [zapewne pod sztandarem odbudowy ponadnarodowego Kalifatu] – świat antyamerykański połączonego świata islamu [zapewne z Afryką – przynajmniej częścią północną] – czyli zamiennik Europy jako rynek zbytu, jako dostawca ropy i gazu lądem [poza zasięgiem dominacji US Navy] i surowców z Afryki – w skrajnym wypadku lądem przez Egipt. Taki nowy Jedwabny Szlak – wykorzystujący już istniejącą nitkę południową w Azji – komunikującą sznur pereł Oceanu Indyjskiego. Paradoksalnie to zniszczenie Iranu otworzy drogę dla pochodu z Pakistanu. Taktyczna wygrana USA [i Izraela] – i w kolejnym kroku długofalowa klęska i zasadnicza zmiana układu sił. A skoro Europa stanie się zasobem USA – to w momencie przejścia do Wielkiej Konfrontacji siłą rzeczy interesem Chin stanie się likwidacja wrogiego zasobu – ze względu na geografie i geostrategię – rękami świata islamu. Przy okazji odsunie to od Chin i zaangażuje tego nieco zbyt wojowniczego sojusznika. W takim układzie – zjednoczenia świata islamu – zapewne Indonezji przypadnie likwidacja innego wrogiego zasobu USA – czyli Australii. Zaś co do Japonii – od momentu, gdy A2/AD Chin swym zasięgiem “bańki” wyprze US Navy poza krytyczny zasięg [uniemożliwiający realne wsparcie Japonii] – i sytuacja Japonii stanie się beznadziejna [jak wcześniej Tajwanu] – wtedy Japonia obróci się na Chiny. Zapewne pod stołem – bo jednak otwarty zwrot byłby zbyt ryzykowny do ostatka przed “godziną W”. Karty odsłonią się w momencie Wielkiej Konfrontacji. Co do Polski – cóż – najgorzej mają kraje Morza Śródziemnego – my jesteśmy za zasłoną od południa – za Alpami i Karpatami… I paradoksalnie – pierwszy raz Rosja [szerzej: z Ukrainą i Białorusią] spełni pożyteczną rolę dla Polski – jako wschodni bufor przeciw najazdowi Azji. Bo o ile utrata przez Rosję dość pustej Syberii w krótkim czasie jest oczywista – o tyle stosunkowo ludny europejski obszar rdzeniowy Rosji z silną infrastrukturą – to trudny orzech do zgryzienia – zwłaszcza przy rozciągniętych liniach komunikacyjnych atakującego. Tak to wygląda w przewidywanym gambicie. Kremla nie żal – Rosjan tak.

    1. Może za słabo to wyraziłem: gdy w ramach dealu USA-Chiny Europa przypadnie USA, a Chiny wezmą Tajwan i wyrzucą USA z Korei, gdy nastąpi rozbiór świata na dwie strefy “decouplingu”, Rosja zostanie zmarginalizowana i osłabiona, a Indie usadowią się na stabilnej neutralnej pozycji – ostatnim zasobem do przejęcia stanie się świat islamu. W większości antyamerykański – gdzie poniekąd wymuszona lotniskowcami proamerykańskość np. Arabii Saudyjskiej czy innych bogatych państw Zatoki – jest dla nich coraz mniejszym bonusem, a coraz większym ciężarem. A szara strefa wojny państw islamu – państw niestabilnych – od Afganistanu po Afrykę – jest zasadniczo antyamerykańska. Tu siłą rzeczy Chiny stoją na znacznie lepszej pozycji dla zbudowania sobie sojusznika – i to mimo sprawy Ujgurów, tak usilnie podnoszonej przez USA. Dlatego właśnie pod ciśnieniem kija i marchewki obu supermocarstw – świat islamu opowie się za Chinami. Szczególnie, gdy po zniszczeniu Iranu i lądowych przepływów strategicznych – Pekin po świadomej kalkulacji dla koncesję Pakistanowi [i sam zwiąże Indie i zabezpieczy tym strategicznie Pakistan przed Indiami od wschodu] – da koncesję na marsz na Zachód i scalenie świata islamu – jako jednego konkretnego partnera do rozmów. W tym z odwróceniem, likwidacją czy “rollbackiem” islamskich sojuszników USA – jak Saudowie. Świat chiński i świat islamu wydają się jak połączenie wody i ognia – ale dla obu stron najważniejsze będzie pragmatyczne oparcie relacji o wspólny interes – czyli wspólny sojusz przeciw strefie proamerykańskiej. Zresztą przykład sojuszu Pakistanu z Chinami mówi sam za siebie.

  4. Sumując:deal USA-Chiny, marginalizujący wspólnie Rosję, oddający Chinom Tajwan i de facto zjednoczoną Koreę, a USA dający Europę – będzie miał ukryty kruczek – stratedzy Waszyngtonu uznają, że uzyskają przewagę nad osamotnionymi Chinami. tymczasem Chiny same sobie stworzą antyzachodniego silnego sojusznika – zjednoczony świat islamu – zbudowany na bazie pochodu praktycznie jedynego [ale za to atomowego] sojusznika – Pakistanu. Z “roolbackiem” czy likwidacją islamskich sojuszników USA – na czele z Saudami. Wszystko rękami Nowego Atomowego Kalifatu – per procura – a potem do rzucenia dla zniszczenia Europy przejętej jako zasób USA. Zaś wyspiarska Indonezja [zresztą najludniejszy kraj islamski – 260 mln ludzi] zlikwiduje ze wsparciem USA inny zasób proamerykański – Australię. I w ten sposób Chiny z nawiązką “nadrobią” krótkofalową stratę w dealu USA-Chiny. No i kupią sobie czas – dla nich najważniejszy. Gdzie na pewno zduszą islamskich ekstremistów – ale to wcale nie przeszkodzi w azjatyckiej optyce wzmocnić POZA granicami Chin islam i uczynić z niego narzędzie do zniszczenia zamorskich sojuszników i zasobów USA. Notabene – wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby USA [podobnie jak w Afganistanie CIA wspierało duszmenów przeciw Sowietom w latach 80-tych] ] zasilało islamskich ekstremistów w Sincziangu – ba, pewnie by zrobili wszystko, by wybuchło tam powstanie – krwawo stłumione [które oficjalnie ochłodzi stosunki Pekinu z islamem – co nie przeszkodzi wcale w realizacji planu Pekinu co do zjednoczenia świata islamu pochodem z Pakistanu]. W tym względzie CIA na pewno zrobi wszystko, by kosztem choćby morza cudzej krwi dać Waszyngtonowi silny argument antychiński na cały świat – medialno-pijarowy obraz wyłącznie krwawych totalitarnych Chin.

  5. Errata: nie ” Zaś wyspiarska Indonezja [zresztą najludniejszy kraj islamski – 260 mln ludzi] zlikwiduje ze wsparciem USA inny zasób proamerykański – Australię.” tylko winno być ” Zaś wyspiarska Indonezja [zresztą najludniejszy kraj islamski – 260 mln ludzi] zlikwiduje ze wsparciem CHIN inny zasób proamerykański – Australię.”

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *