BEZCENNA GŁOWA KIM DZONG UNA (Korea za Tajwan – deal)

 

W kontekście trwającej od dłuższego czasu wymiany ciosów na Pacyfiku, pomiędzy chińskim olbrzymem, a amerykańskim kolosem na glinianych należałoby zwrócić również uwagę na to, jaką rolę w tych zmaganiach odgrywa Korea Północna.

By to ocenić, warto odpowiedzieć sobie na kilka istotnych pytań.

  • Co zyskuje Pjongjang na grożeniu Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom?
  • Jeśli Kim Dzong Un nie może liczyć na żadne profity od USA, pomimo machania szabelką (pytanie z tezą 😉 ), to CZYJ INTERES realizuje koreański dyktator?
  • Dlaczego przywódca stosunkowo małego, biednego i zacofanego państwa posiada dość odwagi by rzucać wyzwanie największej potędze współczesnego świata?
  • Dlaczego USA nie rozwiązało do tej pory problemu Korei Północnej? (Pomimo tego, że zagrożenie stamtąd płynące dostrzegał już G.W. Bush)

Przecież USA dysponując tak potężnymi prokurentami jak Korea Południowa i Japonia, przy bierności Chin i Rosji, mogłyby łatwo pozbyć się zagrożenia ze strony Korei Północnej (o ile to jest w ogóle realne zagrożenie dla USA). Jeśli Izrael potrafił zbombardować placówki badawcze nad bronią nuklearną w Iraku, to czy USA nie potrafiło dotychczas, a nawet dziś zdobyć się na podobną akcję w stosunku do Korei Północnej?

Mając rozpoznanie satelitarne i lotnicze, Amerykanie z pewnością rozpracowali potencjał nuklearny Kima. Nic tylko wysłać bombowce, operując z lotnisk Japonii lub Korei Południowej.

Tymczasem od przemowy Busha Juniora o tym, że Korea Północna należy do tzw. „Osi zła” minęło już ćwierć wieku. 25 lat, w czasie których reżim Korei Północnej spokojnie i bez przeszkód pracował nad potencjałem nuklearno – rakietowym.

Dziś Kim Dzong Un wydaje się być szalonym w swoich poczynaniach. Rzuca Ameryce kolejne wyzwania, eliminując jednocześnie ze swojego otoczenia wielu generałów i dowódców (czyżby tych, co bardziej wstrzemięźliwych?).

Czy koreański dyktator należy do tych, którym brakuje tzw. „piątej klepki”? Czy też, czuje za swoimi plecami wsparcie jednej z potęg (Chiny? Rosja?).

Przypuszczenie, że Kim Dzong Un stanowi zabawkę (na swoją zgubę) w rękach Chin, lub Rosji (lub obu łącznie w porozumieniu) nasuwa się samo. Oba mocarstwa graniczą z Koreą Północną i mogą wywierać na nią odpowiedni wpływ. Oba mocarstwa posiadają szereg interesów, które chciałyby załatwić ze Stanami Zjednoczonymi. Tajwan za pozbycie się problemu Kima? Ukraina za zduszenie reżimu w Korei Północnej?

Warto się nad tym zastanowić, ponieważ przycisk z nazwą Korea Północna niewątpliwie służy do wytworzenia presji na USA. Tymczasem wielki Kim zdaje się tego nie dostrzegać, a przecież stawką w tej grze jest… Jego głowa. Licytacja z pewnością trwa, więc niebawem dowiemy się na ile została ona wyceniona…

Wysłanie przez Chiny 150 tyś. żołnierzy na granicę z Koreą Północną świetnie wpisuje się w podwójną grę Pekinu. Swojemu komunistycznemu sojusznikowi Chiny mogą w ten sposób okazać oficjalnie wsparcie, nawiązując do czasów wojny Koreańskiej z 1950 roku (gdy armia chińska postawiona na granicy z Koreą Płn. powstrzymała Amerykanów przed zajęciem całego półwyspu przez żołnierzy MacArthura).

W stosunku do Amerykanów natomiast Xi Jinping może grać jako rozłoszczony wujek, który ma zamiar ukarać niegrzecznego siostrzeńca w postaci Kim Dzonk Una i właśnie w tym celu wysłał wojsko.

Nie bez znaczenia dla całej sytuacji jest zapowiedź filipińskiego prezydenta Rodrigo Duterte który pomimo stosowania dotychczas bardzo anty-amerykańskiej retoryki, postanowił zadrzeć z Chinami i jakiś czas temu zagroził zbrojnym zajęciem części wysp na Morzu Południowochińskim. Najwyraźniej Trump naprawił błędy Obamy i przekonał Filipiny do ponownej zmiany frontu.

Eskalacja napięcia na zachodnim Pacyfiku wciąż wzrasta, a tymczasem USA nie poukładało jeszcze klocków po drugiej stronie globu (Ukraina, Irak, Syria). Trzymanie przez Trumpa wielu srok za ogon może się źle dla niego skończyć. Dlatego amerykańskiemu prezydentowi niezbędny jest deal, który pozwoli odpuścić na jednym froncie i zająć się jednym konkretnym problemem.

Ze strategicznego punktu widzenia, zawsze lepiej jest rozprawić się w pierwszej kolejności ze słabszym przeciwnikiem, po to by później uderzyć na silniejszego (który nie będzie miał już wówczas sojuszników).

Z duetu Rosja – Chiny, z pewnością słabsza jest Rosja. O ile wszyscy do niedawna oczekiwali porozumienia Trump-Putin, o tyle teraz taki scenariusz jest nieco mniej prawdopodobny.

W takiej sytuacji możliwość zawarcia dealu USA – Chiny wydaje się być bardziej prawdopodobna. Dlatego zapewne jesteśmy świadkami pewnego rodzaju licytacji i stroszenia piór. Trump w zamian za pomoc Chin oferował renegocjacje umów handlowych. Jednocześnie uruchomił opcję Filipin, by docelowo dysponować kartą przetargową w postaci wysp na Morzu Południowochińskim.

Chiny z pewnością celują jednak dużo wyżej. Przecież kwestia Morza Południowochińskiego została już praktycznie rozstrzygnięta przez fakty dokonane (Chiny militarnie kontrolują ten rejon i mogą w każdej chwili przejąć niekontrolowany jeszcze obszar, czemu flota USA nie mogłaby przeciwdziałać w obawie przed systemami rakietowymi i lotnictwem ChRL).Natomiast umowy handlowe w takiej formie jakie są teraz, dają Państwu Środka i tak  już bardzo duże możliwości rozwoju.

 

Czyżby w licytacji miało paść hasło: „Tajwan”?

Wracając do Kim Dzong Una, zwrócić należy uwagę również na fakt, że jego wyskoki często pokrywały się czasowo ze zdarzeniami na Bliskim Wschodzie. I tutaj wyraźnie widać interes Rosji. Gdy tylko Putin przeciwstawił się programowi „Arabskiej Wiosny” w kontekście Syrii, USA zasponsorowało ukraiński majdan. Czy przy wymianie politycznych ciosów pomiędzy Rosją i USA, Putin również posługuje się siłami dywersyjnymi w postaci Korei Północnej?

Jest to możliwe, zwłaszcza, że jak na razie Rosja i Chiny grają do jednej bramki. Więc być może Xi Jinping udostępnia Putinowi część linek do marionetki w postaci Kima.

Jedno jest pewne, jeśli dojdzie do dealu, a głowa Kim Dzong Una opadnie na deski szafotu,  to wygranych będzie jedynie dwóch. I stawiam w tym przypadku na Trumpa i Xi.

Krzysztof Wojczal

geopolityka, polityka, gospodarka, podatki – blog


Tekst pierwotnie opublikowany w dniu 14.04.2017r. na:
http://www.prawica.net/7135
http://niepoprawni.pl/blog/krzysztof-wojczal/bezcenna-glowa-kim-dzong-una
Źródła:
https://www.wprost.pl/swiat/10049896/Duterte-nakazuje-wojskom-zajmowanie-wysp-na-Morzu-Poludniowochinskim.html
https://www.theguardian.com/world/2017/apr/09/us-navy-strike-group-north-korea-peninsula-syria-missile-strike
http://www.dailymail.co.uk/news/article-4399076/China-deploys-150-000-troops-North-Korea-border.html
http://www.reuters.com/article/us-northkorea-nuclear-idUSKBN17D0A4

 

 

 

 

 

 

Wartościowe? Pomóż rozwijać bloga
Twitter
Visit Us
Follow Me
RSS
YOUTUBE
YOUTUBE

One comment

  1. Oddanie przez USA Tajwanu byłoby dla nich samobójstwem w kwestii hegemonii na Pacyfiku. Japonia i inne kraje uznałyby, że ich interesy mogą zostać przehanandlowane przez USA.
    Filipiny z pewnością przeorientowałyby się wówczas na Chiny wypierając jeszcze dalej Stany z terenu Azji – a to byłaby już katastrofa w pełnym wydaniu. Pytanie jak zachowałaby się Japonia – czy dążyłaby do samodzielności nuklearnej? Co z Australią, której gospodarka zależna jest od eksportu surowców do Chin?
    Wszystkie zapewnienia o lojalności, wspólnej pracy w imię bezpieczeństwa okazałyby się warte funta kłaków. Stany zrujnowałyby swoją reputację oraz co nie mniej ważne straciłyby bardzo ważny przyczółek w bezpośrednim sąsiedztwie Chin. Stawiam na wzajemne dalsze szachowanie się głównych graczy (USA, CHINY, ROSJA) bez rozstrzygnięć na szachownicy.
    Wobec powyższego scenariusz upadającego reżimu w KRLD, o ile nie będzie bezpośredniego zagrożenia dla USA nie zostanie moim zdaniem zagrany. Zresztą Chiny ogłosiły, że o ile KRLD zaatakuje USA jako pierwsza, to nie udzielą jej pomocy. Wiedzą doskonale, że atak na USA spotkałby się z kontruderzeniem i zniszczeniem Korei.
    Tak więc gra w szachy toczy się dalej…

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *